Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 08.10.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. UWAGA! TEKST SPONSOROWANY! xDDDD A teraz to, na co (prawie) wszyscy czekali! Przed państwem ZMF Eikon! Przyznaję bez bicia, że obawiałem się konfrontacji z nimi i to głównie dlatego, że zanim jeszcze potwierdzone było, że pojawią się w polskiej dystrybucji, planowałem je kupić. Problemem i czynnikiem jaki mnie powstrzymywał była spora rozbieżność w opiniach co do nich, a fabryczne opisy nie do końca dawały wgląd w to, jak one faktycznie grają. Większość opinii stopniowo jednak zaczęła mnie popychać w kierunku decyzji o tym, żeby odpuścić, bo to mimo wszystko nie będzie dla mnie i jakże się cieszę, że mogłem swoje obawy skonfrontować ze stanem faktycznym. Zacznę trochę kontrowersyjnym zwrotem. Szczerze mówiąc, to oceniając ZMFy po zdjęciach, design Atticus/Eikon podobał mi się zdecydowanie najmniej ze wszystkich modeli ZMF do punktu, w którym uważałem je zwyczajnie za brzydkie. I na zdjęciach takie są, paskudne i nieatrakcyjne. Sęk w tym, że one są po prostu moim zdaniem kompletnie niefotogeniczne. Różnica między zdjęciami a stanem faktycznym jest gigantyczna, a kto ma, to pewnie podziela moje zdanie. Jak nie, to najwyżej wyjdzie na to, że będę odosobnionym przypadkiem. W kwestii walorów sensorycznych, to jest równie epicko jak w przypadku Aeolus. Jest i zapach skóry i zapach lakierowanego drewna. Stal niestety nie pachnie Ale! Można zmacać tak jak drewno i skórę, więc coś tam zostaje. W każdym razie usłojenie drewna, jego drobne, naturalne defekty - wszystko jest. Nie przyznam się nikomu, ile czasu spędziłem na macaniu drewnianych kubków, na przesuwaniu po nich palcami w każdą stronę... :x Zawartość zestawu była taka jak w Aeolus, czyli kufer, kabel-padlina, tylko brakowało drugiej pary padów, a te w Eikon i tak są inne od tych w Aeolus. Na początku były dość sztywne i twarde, ale po parudziesięciu godzinach na głowie stały się nieco bardziej sprężyste i o wiele bardziej komfortowe. Nadal słuchawki dość mocno ściskają głowę, ale efekt imadła próbującego wycisnąć mózg przez nos minął. Co najważniejsze to fakt, że nie czuć ich na głowie nawet w połowie tak mocno, jak Audeze, choć swoje zdecydowanie ważą. Do tego trzymają się naprawdę pewnie i mogę powiedzieć, że nawet schylając się po coś nie ma wrażenia, jakby za chwilę miały grzmotnąć w dół. Tłumienie też jest zaskakująco dobre, bo po tych potężnych otworach w muszlach spodziewałem się tłumienia na poziomie TH900, a tymczasem różnica jest między Eikon a Fostexami taka, jak między TH900 a HD800S Dźwiękowo to jest mój króliczek. Na chwilę obecną i piszę to naprawdę poważnie, nie słyszałem nic, co bardziej trafiałoby w moje gusta i preferencje. Śmiem nawet twierdzić, że z kablem ZMF OFC pod kątem "podjarki" równają się albo przebijają Vantage+Azla Sedna+Astral Acoustics Stage 2+DX228. Co do kabla, to zmiana z taśmy na OFC daje zauważalny skok w dynamice, bardziej barwne brzmienie, lepsze rozciągnięcie na skrajach, nieco większą scenę, czarniejsze tło, lepszą separację źródeł, nieco bardziej "mokry" tembr. Problemem jest to, że Eikony taka grają mi na emocjach, że ilekroć je zakładam słucham muzyki a nie słuchawek i nie umiem ich ocenić. To jest autentyczny problem, żeby usiąść i krytycznie napisać w kilku słowach jak grają, bo momentalnie wjeżdża akcja pod tytułem "a puszczę mój ulubiony kawałek" i "o kurła, to już godzina minęła?!". No ale zawziąłem się i po kilu dniach prób coś tam z siebie wykrzeszę. Punktem wyjścia będzie dla mnie fabryczny opis, czyli neutralne strojenie z podbitym sub-basem. Ja je odbieram jako właśnie takie neutralne strojenie o bardzo naturalnym tembrze po nieco cieplejszej stronie, z podkreślonym sub-basem ale też nieco zaakcentowanym niższym sopranem. Uważam rozciągnięcie na obu końcach za bardzo, bardzo dobre. Neutralność tego strojenia to jednak nie monitorowy charakter, ale zwyczajnie tonalna równowaga z tymi drobnymi akcentami, gdzie żadne pasmo nie jest mocniej faworyzowane przed inne, co czyni je cholernie uniwersalnymi słuchawkami zwłaszcza, że moim zdaniem nie brakuje im tonalnie niczego. Zaczynając od basu, to jest on właśnie równy w całym zakresie oprócz tego lekko zaakcentowanego sub-basu, który jednak wcale nie dominuje, a ładnie robi tło, jest kulturalny i grzeczny, nie próbując się wcinać przed szereg. Na pewno nie można uznać niskich tonów za wykastrowane, a wręcz uważam je za idealnie zbalansowane między impaktem, wypełnieniem i kontrolą. Dość dużo zależy od utworu, bo kiedy trzeba, to potrafią wstrząsnąć łepetyną a jednocześnie potrafią być bardzo punktowe i zwiewne, gdy nagranie tak prezentuje niski zakres. To co mi się podoba, to dynamika basu i to, że nigdy się nie gubi, jest precyzyjny i szybki bez poświęcenia jego wypełnienia. Bass-headowym to bym go jednak nie nazwał, więc jak ktoś szuka siermiężnych basotłuków z potężnym wygarem, to pewnie Atticusy będą dla niego lepszym wyborem. Średnicą to ja się jaram jak Rzym za Nerona. Lekko ocieplona, zrównoważona, z cudownym body. Zagra wszystko, od ostro przesterowanych gitar tworzących ścianę a'la Autokrator po wyczynowe granie dajmy na to Andy'ego Jamesa. Do tego wokale, tak niesamowicie swobodne, nie są wypchnięte w przód i nie przybliżają pierwszego plany, stojąc raczej na równi z pozostałymi źródłami, a przy tym nie cierpiąc na syndrom ograniczonej prezencji. Są lokowane dość blisko, ale nie w sposób bezpośredni, co zapewnia im czytelność, ale nie daje maksymalnego poczucia intymności, co dla mnie jest ogromnym plusem. Nie wiem, czy pisałem to już, ale z mojego punktu widzenia to ważne. Barwa średnicy jest dla mnie mega. Tyle. Więcej nie jestem w stanie napisać, bo gaśnicy szukam*. Soprany jak wspominałem, są lekko podkreślone w niższym zakresie, a dalej są już dość równe, ładnie rozciągnięte i nienadmiernie wyeksponowane. Nie ma tu uderzenia jasności, nie ma niebiańskiej światłości. Jest po prostu zgodnie z całą filozofią strojenia tych słuchawek, czyli kulturalnie i z klasą. Czasem jedynie w tym podkreślonym zakresie, gdzieś ok 6-7khz, soprany mogą się wydawać lekko ostrawe lub gorące, ale w granicach tolerancji i tylko ktoś bardzo na to wrażliwy może czuć dyskomfort w związku z tym. Poza tym jednak uważam że ten lekki peak świetnie sprawdza się w metalu i pozwala zabłyszczeć talerzom, które mimo to nadal mają względnie naturalny tembr póki nagranie specjalnie tego elementu nie schrzaniło. Scena jak na naprawdę zamknięte, mocno tłumiące słuchawki, jest WOW. Jest szeroko, ale nie jest to przepastna wielkościowo scena. Nazwałbym ją dobrze zrównoważoną i kompleksową, bardzo dobrze zagospodarowaną przestrzennie. Duże bryły źródeł z wyraźnie kreślonymi krawędziami są precyzyjnie rozlokowane, pozycjonowanie jest ekstra, a holografia jest na cholernie wysokim poziomie. Przejścia na boki i w głąb sceny są płynne, jest też różnicowanie na wysokość. Ba, Eikony potrafią rzucać dźwięki nawet za uszami i jak utwór pozwala, to można dostać spektakl muzyczny rozwinięty wachlarzem o rozpiętości ok. 270 stopni. Sam imaging ma BARDZO płynne przejścia na osi horyzontalnej z pełnym wykorzystaniem sceny, bez pominięcia jej środka, dzięki czemu przesuwające się dźwięki nie przeskakują raptownie z jednej strony na drugą. Detaliczność i szczegółowość to dla mnie też ich mocna strona, choć bez popadania w ultra-analizę. Smaczki zostają smaczkami i nie są sztucznie wypychane do przodu, a jednak pozostają czytelne w głębi sceny. Innymi słowy, panuje to porządek, ład i wysoka dyscyplina z wysoką dozą muzykalności. Porównanie z TH900 chcieli, to dostaną. Więc po krótce, TH900 na stockowym kablu bezpośrednio po Eikonach nie są żadną przyjemnością, a wręcz przeciwnie. Słuchane na Bursonie C3X Peformance, niski gain, tylko niestety TH900 z 6,3mm, a Eikony po balansie, więc też trzeba mieć na uwadze. W każdym razie bas w TH900 mocniej grzmi w sub-basie, ale potem jest lżejszy, nie tak wypełniony jak w ZMF. Czuć szczególnie brak body w wysokim basie/niższej średnicy, gdzie Fostexy są bardziej anemiczne. Do tego grają wyraźnie mocną V-ką na tle równych ZMF, z mocniej wypchniętymi wokalami i bardziej cofniętymi instrumentami o ograniczonym zakresie prezencji. Do tego brzmią jaśniej, lżej, męskim wokalom brakuje wypełnienia i przez to ich barwa wydaje się pusta. Żeńskie wypadają w Fostexach nieco lepiej, ale nadal brakuje im odrobiny ciepełka. Sopran jest DUŻO jaśniejszy, ostrzejszy, wręcz nienaturalny na tle Eikonów, które tutaj zdecydowanie wygrywają. Scena szersza w TH900, ale płaska na tle Eikonów pod kątem głębi. Źródła pozorne mniejsze, pierwszy plan bliżej rysowany, choć zdają się pompować więcej powietrza i przestrzeni między bryłami źródeł. Napisałbym coś więcej, jak wypada dynamika i tym podobne, ale uciekłem w ZMF... :< Doceńcie jednak wysiłek, bo miałem do stocka nie wracać co obiecałem sobie w momencie, kiedy pierwszy raz podłączyłem mojego Astral Acoustics SSPC, który to leczy TH900 z ich największych bolączek. Całościowo dwie inne bestie, ale jak ktoś szuka słuchawek z fajnym basem, które go nie zamęczą, a które będą bardzo uniwersalne, to Eikon. Gdyby nie to, że mam Astrala, TH900 wisiałyby w komisie i nawet by mi się palec nie omsknął przy wstawianiu ogłoszenia. KONIEC TEKSTU SPONSOROWANEGO. PODZIĘKOWANIA DLA GŁÓWNEGO SPONSORA WRAŻEŃ, CZYLI MNIE. @Mayster, nienawidzę Cię za te ZMF. I za to, że znów zabierzesz mi hajs. *Jaram się.
    16 punktów
  2. E1 to niezłe doki Aune, które cieszą się sporą popularnością, ale firma nie zdecydowała się na ich wprowadzenie do globalnej sprzedaży. Inaczej będzie zapewne z modelem Jasper, czyli nowymi dokami Aune z pojedynczym przetwornikiem dynamicznym z membraną 10 mm o wdzięcznej nazwie "Ultra Liear Driver with MG Cone" Słuchawki mają w niedalekiej przyszłości pojawić się na globalnym rynku, ale już teraz dostałem możliwość przeprowadzenia "próbnej jazdy". Trafiły do mnie dwie wersje Jasperów: czarna i srebrna. Nieco różnią się strojeniem, ale łączy je wiele cech (naturalne, a nie analityczne brzmienie, dobre wrażenie przestrzenności, bardzo dobra separacja kanałów itp.). Na wiem jednak, czy na rynek finalnie trafić ma jeden wariant, czy użytkownicy będą mogli wybrać opcję, która im bardziej pasuje, poprzez wybór koloru. Pewnie pierwsza opcja, ponieważ zmiany nie są wielkie. O dźwięku więcej, gdy już się osłucham (i pobawię się kablami), a teraz dodam, że etui jest świetne. Pojedyncza para tipsów z pudełka jest przeciętna (taki chiński standard), ale nie wiem czy to finalna wersja, która będzie dodawana do standardowego zestawu. Jasper mają być wyraźnie droższe niż E1, co już udało mi się potwierdzić. Na pytania postaram się odpowiadać na bieżąco. Tu jeszcze kilka fotek.
    6 punktów
  3. DISCLAIMER: Moje luźne przemyślenia, nie pretenduje to do stworzenia z tego recenzji, nawet nie chodzi o opisanie sprzętu, bardziej rejestracje swoich doświadczeń w kontakcie z nimi. Również bardziej o proces, który będzie się wydarzał niż gotowy tekst. Ot taka forma rozrywki. PODZIĘKOWANIA: Do tej frajdy przyczynił się @Jaro54 udostępniając adaptery BT od FiiO do testów. Rzeczywiście tak jak pisał mi na PW można sobie posłuchać jak wygląda gradacja dźwięku, a przy okazji ewolucja. ZDJĘCIA i KRÓTKI OPIS: Od prawej: BTR1 - Przyjemne granie, aczkolwiek pozostające w tyle na obecne czasy. Słuchając go przypomniało mi się jaką radochę miałem ze słuchania muzealnego już dzisiaj Samsunga Z5. Tutaj jest lepszy dźwięk, ale o podobnym pomyśle. Można sobie podłączyć tanie, bujające na boki słuchawki dokanałowe i po prostu cieszyć się niezobowiązującymi wyrazistymi i pełnymi efektami wibracji w uchu. BTR3 - Ten zawodnik jakością dalej nie może się zbytnio pochwalić, brakuje szczegółów, dodatkowych tekstur i dalszych planów, co nie jest jednoznacznie złe, bo muzyka jest konkretnie podana, przekaz jest gładki i przyjemny, nic nie rozprasza. Może mieć przewagę dla niektórych osób nad współczesnymi telefonami w takim sensie, że tworzy większą scenę, na pierwszym planie separacja jest dobrze widoczna, źródła dźwięku już mają pewien kształt, gra też głośniej i ma więcej mocy. Po niego bym sięgał z tego samego powodu co czasem sięgam po superluxy, gdy nie chcę analizować dźwięku, ale mieć dalej urozmaicone wrażenia. BTR5 - po wyjściu zbalansowanym ma już "ten" poziom który opiszę niżej, ale słychać, że wyjście SE nie jest jego najmocniejszą stroną. Kiedy podłączyłem słuchawki do note 9, by mieć jakiś punkt odniesienia do telefonu, to ilość szczegółów i charakter grania wydał mi się bardzo podobny, FiiO ma trochę bardziej kształtną scenę i prezentację przestrzeni. Mimo to wypada w dalszym ciągu lepiej od poprzedników, doceni się to w pełni dopiero na lepszych słuchawkach i w muzyce gdzie będziemy mogli smakować niuanse przestrzenne i detale wybrzmiewania. Na słabszych słuchawkach mógłbym pomylić go z note'm 9 w warunkach polowych. W moim zagajniku: TempoTec Sonata HD Pro - Było kilka powodów jego kupna. Chęć urozmaicenia sobie odsłychowych doświadczeń i niska stawka inwestycji. Praktyczność, którą daje fikuśny rozmiar i świetna specyfikacja (ma do 100 kilku mW na wyjściu mocy i 2V napięcia). Pomiary, wykazuje się niepoprawnie dobrym SINAD, na poziomie nie jednej bdb stacjonarki i to, że dostaje entuzjastyczne recenzje. By takie coś mieć pod ręką do telefonu - coś jak znalazł. Muszę przyznać, że w tym całym zestawieniu jest on "małą referencją". Ma bardzo czysty sygnał, dając czarne tło, nie próbuje nic robić z dźwiękiem po za swoją naturalną spójnością i muzykalnością, gra bardzo równo, jest szybki, wszystko robi w punkt. Ma to kilka konsekwencji. Z tych negatywnych: może niektórym brakować masy w dźwięku, większej jego rozpiętości, "uśmiechu" w paśmie przenoszenia nie uświadczymy, ani bas, ani góra nie są podkreślone, średnicę nic dodatkowo nie ociepla, nie koloruje. Efekty przestrzenne są bardzo dobre, ale nie podkreślone tak jak w innych urządzeniach. Natomiast - co bardzo lubię - ma wysoką akuratność, czyli wystarczającą kontrolę, by pokazać niuanse, różnicować źródła dźwięku, instrumenty, wszystkie elementy muzyki. Jest czystość, precyzja, szczegółowość, faktury, smaczki, micro-dynamika wszystko oddane w jednej linii z nagraniem. Dla mnie bomba. Sabaj DA3 - Nie nabyłem go z głębszym rozmysłem, ale się spodobał. Kierowała mną zwykła ciekawość i chęć porównania do Sonaty i potencjalna możliwość pójścia w balans (który opiszę dalszej części tekstu). Filtry, ekran i cyfrowa regulacja głośności to przyjemny bonus. Minusem jest jego wielkość, co czyni go sprzętem bardziej domowym. Było wokół niego trochę szumu, w innym wypadku mógł nie zwrócić mojej uwagi. Dźwiękowo sytuacja jest bardzo analogiczna do gwizdka wyżej, choć brzmienie mają na tyle różne, że można powiedzieć, że oba zaspakajają różne gusta. Oba dają bardzo czysty sygnał, na moje ucho Sonata gra naturalnej i płynniej, bardziej spójnie, z ciemniejszym, "do bólu" równym brzmieniem. Sabaj gra też bardzo neutralnie, ale jakby jaśniej i z podkreślonym basem, bardziej analitycznie, kanciasto, konturowo, ale nie przekraczając w tym rozsądnej granicy. Nie jest to coś za czym przepadam, ale nie jest to złe i daje pewne urozmaicenie, taki inny rodzaj czystości dźwięku, nie płynie tutaj z muzycznym przekazem starając się wiernie oddać rzeczywistość tylko konstruuje przekaz niczym inżynier próbujący zrobić holograficzną projekcje. Precyzja i czystość są, ale nie tej samej kategorii co w Sonacie, delikatnie gorsze, ale nie ma to tak wielkiego znaczenia przy tym poziomie. Fakt, że jest wyrazistszy i jaśniejszy przekaz, kontury są bardziej zarysowanea, a przekazie znajdziemy więcej przestrzeni między dźwiękami można potraktować jako dodatkową zaletę, która wyrównuje ocenę. Kwestia preferencji ostatecznie. Dla kogoś dla kogo głównie liczy się czysty przekaz to właściwie bez różnicy na którym z tych sprzętów słucha. Dla fana audio znaczenie może mieć zgranie ze słuchawkami i ich wymagania, własne preferencje czy woli się profil "cirrusa" czy "sabre". EarStudio Radsone ES100 - Idea tego urządzenia od razu skradła moje serce. Zauważyłem, że dość dużo słucham z moich pędraków podłączonych do komórki, dostrzegłem możliwość obycia się bez kabli, oszczędzenia baterii i zabawy z dobrym equalizerem oraz filtrami, to przesądziło sprawę, gdy natrafiłem na niego w forumowym komisie. Możliwość dołączenia profilu "AKM" do króliczego zagajnika też nie była bez znaczenia, gdyż w dużym sprzęcie ten kierunek się u mnie sprawdził. Dźwiękowo się nie zawiodłem. Możliwe, że mój pozytywny odbiór wiązał się z tym, że nie miałem dużych oczekiwań po nim, bo to tylko taka zabawka. Ciężko mi jednak powiedzieć co konkretnie sprawia, że mi się tak dobrze go słucha. Bo w niczym jakiś rekordów nie bije, ani nic póki nie zaczniemy go porównywać się szczególnie nie rzuca w uszy. Powiedziałbym, że ma niższy poziom techniczności niż moje dongle, ale wyraźnie nadrabia charakterem. Jest gładki w odbiorze brzmienia, miękko wykończonego, które jednak całościowo pozostaje konkretne, a nie rozmyte, ma jasną klarowną średnicę, wygładzone wysokie i zaokrąglony bas. Z jednej strony nie popisuje się przestrzennie, ale z drugiej strony nie można mu odmówić tworzenia ciekawej i wyraźnej holografii, potrafi zapuścić się głęboko i szeroko. Chociaż modeluje wszystko na swoją modłę to robi to tak ładnie i zgrabnie, tak że nie mam powodu nad tym się zastanawiać i odbieram ten aspekt jako zaletę. Ma swój własny charakter, który stanowi połączenie skojarzeń o analogowości/naturalności i nie przesadzonej, ale wyraźnej dawki efektowności. Qudelix 5K - Nie zdążył się jeszcze u mnie uleżeć, a ja nie zdążyłem się z nim jeszcze osłuchać. Jest to dalsza część historii zabawy z adapterami BT i sprzętem mobilnym. Na forum był na niego mały hajp. Moją uwagę też przyciągną jako projekt w odpowiedzi na wyjątkowe zapotrzebowanie na tego typu urządzenie, gdzie twórcy i nabywcy wyjątkowo zgodnie współpracują. Ma analogiczne zalety do ES100 plus bonusy wynikające z faktu bycia jego duchowym i autorskim potomkiem. Większa moc, nowy DAC, lepszy EQ, więcej filtrów i nadzieja na upgrade dźwiękowy. Kiedy znalazł się u mnie wywołał duże zmieszanie. Być może dopadł mnie odwrotny syndrom w odniesieniu do ES100, czyli miałem zbyt duże oczekiwania i postawiłem mu zbyt wysoko poprzeczkę. Jednak zamiast rozczarowania jest zmieszanie i lekka dezorientacja. Liczyłem trochę na coś w stylu DA3, takim sie nie okazał. Dostaliśmy postęp w stosunku do ES100, ale na płaszczyźnie bujniejszego charakteru, w którym pewne rzeczy wypadają lepiej i więcej się dzieje, ale nie dotyczy to ogólnej jakości/czystości dźwięku. Dodatkowo ten charakter już nie jest tak subtelny, tylko mamy tu do czynienia z wyraźnie charakternym jegomościem. Dodatkowo domyślam się skąd takie strojenie wynika i czemu może służyć, ma ono pewien sens, ale niespecjalnie trafia w moje gusta lub może w to do czego jestem przyzwyczajony. Próbę opisu jego charakteru podejmę później (co nie będzie takie łatwe), na razie mogę powiedzieć, że odniosłem wrażenie dość ocieplonego sprzętu. Na razie słuchane na nich będą te albumy: Głównie skupię się na tych piosenkach tworząc opisy: - Luminol - Flip - Polyrhythm Jizm - Seven Nation Army - Painting - Boom, Like That Na rozgrzewkę będę słuchał po SE na HD668B. A potem porównam BTR5, ES100, Q5K, DA3 po balansie na HD58x. Później się zobaczy. W tle do porównania będą takie źródła jak FiiO X5 i note 9. Będę swoje spostrzeżenia pisał na bieżąco. Wszelakie sugestie i dyskusja - mile widziane. Ciąg dalszy nastąpi.... ✍️
    6 punktów
  4. Dorzucę swoje 3 grosze Tygr300 to taka ciekawa "hybryda". W zasadzie są to DT990 - przetwornik od wersji 32 om, a pałąk od wersji Pro (więc jest mocniejszy ucisk, a co za tym idzie sporo basu). Wnętrze muszli wytłumione jak w DT990 czy DT880, natomiast między uchem a przetwornikiem jest nowy materiał, który Beyer użył już w Amiron Wireless i DT177x. Pady też są inne od typowych srebrnych i obstawiam, że to one w dużym stopniu odpowiadają za dźwięk. Brzmienie jest ciekawe - ocieplone i przyciemnione - nie są tak neutralne i równe na średnicy jak DT880, ale nie jest to też tak mocna V jak w DT990. Bas jest trochę "boomy" i w takich np. DT1990 jest technicznie lepszy, ale... zazwyczaj daje sporo przyjemności i człowiek się nie zastanawia nad drobnymi mankamentami technicznymi, jak tak fajnie to gra Na górze słychać trochę pik z DT990, ale jest on mocno zamaskowany i naprawdę trzeba być ekstremalnie wrażliwym na soprany, żeby narzekać na Tygry. Detaliczność jest na dobrym poziomie, ale też ten detal nie jest jakoś przesadnie uwydatniony. Jak ktoś chce superdetaliczności, to wiadomo gdzie szukać (Tesle). I taka wisienka na torcie, czyli przestrzenność. Jak pierwszy raz założyłem Tygry, to myślałem, że to Tesle Precyzyjna lokalizacja źródeł pozornych, trójwymiarowość, budowa dalszych planów, wrażenie, że dźwięk jest bardziej przed twarzą, a nie wzdłuż linii uszu, to wszystko jest na poziomie niedostępnym dla żadnych DT z założonymi srebrnymi padami. Oczywiście żeby usłyszeć te cuda, potrzebny jest materiał muzyczny gdzie te informacje przestrzenne są zawarte, ale to chyba oczywiste Krótko mówiąc bardzo udane słuchawki, oczywiście jak ktoś poznał już wiele topowych modeli, to Tygry go nie powalą na kolana, ale myślę, że większość osób je uzna za przyjemne w odbiorze i mogą się spodobać nawet tym, którzy nie przepadają za typowym brzmieniem Beyerdynamic. Dodatkowy plus za wykonanie - naprawdę dobre jak na ten przedział cenowy, są ładne, pałąk jest mięciutki i wygodny (nie tak jak w DT Edition), do tego jak gąbka na pałąku się zużyje, to można samemu ją łatwo wymienić. Regulacja pałąka jest dobrze zrobiona, nie przestawia się sama jak w większości DT które miałem czy T90/T70. Pady są czarne (te srebrne są paskudne, od nowości wyglądają jakby były brudne...). Kabel nie ciągnie się na 3 metry. Jedyne czego mogę się przyczepić, to tego że nie jest odpinany. Tak to Beyer poprawił wszystkie niedoróbki konstrukcyjne, które mi przeszkadzały w serii DT. Pozostaje pytanie, czemu zrobił to w słuchawkach dla graczy, a nie mógł w słuchawkach dla audiofilów?
    5 punktów
  5. Witam. Słowem wstępu chciałbym zaznaczyć, że poniższy tekst nie jest recenzją lecz opisem moich subiektywnych wrażeń z obcowania ze słuchawkami Beyerdynamic TYGR 300 R. Nie posiadam kwalifikacji ani doświadczenia w tej kwestii ale postaram się przybliżyć Wam trochę ten sprzęt. Beyery kupiłem dla siebie, nikt mnie nie prosił o recenzję, starałem się być na tyle rzetelny na ile potrafiłem. Dodam, że tylko raz w życiu jakieś słuchawki zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie od pierwszego odsłuchu (Smabat ST-10), przeważnie długo przyzwyczajam się do nowego brzmienia. Przepraszam również za skopane formatowanie tekstu... Wstęp W internecie można wyczytać, że człowiek zmienia swoją osobowość raz na siedem lat, ja raz na siedem lat zmieniam swoje główne słuchawki - w 2013 r. kupiłem DT-150, teraz przyszła pora na coś nowego. Jak wiadomo DT-150 wymagają w miarę dobrego wzmacniacza, używam ich więc ze swoim torem stacjonarnym. Niestety z biegiem lat, po całym dniu w pracy nie mam ochoty siedzieć na niewygodnym krześle i słuchać muzyki z komputera - chciałbym położyć się na kanapie, podłączyć słuchawki pod telefon lub adapter BT i odpocząć. Po kilku tygodniach wewnętrznej walki doszedłem do wniosku, że potrzebuję zmarnować pieniądze na puszki, które zagrają ze wszystkiego. Podłączone do "ziemniaka" mają pokazać dużą scenę, w sposób otwarty, z przyjemną podstawą basową, bez męczenia, bez analizy bo i tak po 10 minutach zasnę. Pod uwagę brałem: 1. DT-990 Edition 32 Ohm - zawsze podobał mi się wygląd tych słuchawek, długi kabel mnie nie odstraszał (nie widzę problemu ze wstawieniem gniazd gdy gwarancja wygaśnie), bałem się natomiast agresywnej góry, którą straszą w internecie. Cena w okolicach 650 zł była do zaakceptowania ale musiałem szukać dalej. 2. Phillips Fidelio X2HR - trafiłem na nie przypadkiem, można je kupić na allegro za 700 zł, spełniają chyba wszystkie moje założenia ale...Coś mi w nich nie pasowało, widziałem na YT materiał, w którym opisywane są ich wady i zraziłem się do nich - szkoda, bo w chwili powstawania tego tekstu jedna sztuka trafiła do komisu za 400 zł i bardzo mnie kusiła. 3. Ibasso SR-2 - hype na te słuchawki dopiero się zaczyna ale niestety 2000 zł to na chwilę obecną za wysokie progi jak dla mnie, może za 7 lat... 4. TYGR 300 R – zrobiło się o nich głośno dzięki Zeosowi oraz DMS, który stwierdził, że to 80℅ DT 1990 za połowę ceny, że grają jak głośniki, mają świetne pozycjonowanie itp. Problem z nimi polega na tym, iż w naszym pięknym kraju nie można kupić ich osobno, jedynie w zestawie z mikrofonem Beyerdynamic FOX w cenie powyżej 1100 zł. Oficjalny sklep Beyerdynamic sprzedaje je za 140 EUR, niestety nie wysyła ich do Polski. Dla odważnych - są firmy specjalizujące się w pośrednictwie, np. MyGermany.com Osobiście zdecydowałem się kupić zestaw za 1219 zł aby go odebrać akurat na swoje urodziny i spróbować sprzedać mikrofon w późniejszym terminie. Dane techniczne i budowa. Typ słuchawek: otwarty Typ przetwornika: dynamiczny Impedancja:32 Ω Dynamika (SPL): 96 dB @ 1mW @ 500 Hz T.H.D. < 0.2% @ 1mW @ 500Hz Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 35 kHz Maksymalna moc wejściowa: 100 mW Siła nacisku słuchawek: 2.9N Waga bez kabla: 290 g Pałąk – obicie wygląda na skórę (ale nie wiem czy naturalną), w tym modelu zrezygnowano z zapinania na guziki, wprowadzono rzepy – może to i lepiej, w moich starych DT-150 wspomniane elementy metalowe zmieniły odcień i nie prezentują się już zbyt okazale. Widełki/muszle – klasyczna budowa Beyerdynamica. Widełki są metalowe, muszle plastikowe, maskownica z tyłu wydaje się być z metalu. Regulacja pałąka nie jest idealnie płynna, nie ma wyczuwalnych kliknięć, zmieniając ustawienie na głowie często jedną stronę miałem wysuniętą na 3/7 kropek a drugą na 4/7. Generalnie mam głowę średnich rozmiarów i najwygodniej jest mi przy ustawieniu 5/7 (choć daję radę już przy 3/7) – słuchawki wtedy jeszcze nie spadają z głowy a ucisk od pałąka jest niski. Kabel wchodzi do lewej muszli, wychodzi górą i pod opaską trafia do prawej muszli. Oznakowanie kanałów znajduje się po wewnętrznej stronie słuchawek, nad dumnym napisem „MADE IN GERMANY”. Pady – wydaje mi się, że pady nie są szczytem jeżeli chodzi o wygodę, nie są tak fajne jak w niektórych słuchawkach (np. z memory foam), liczyłem na mniejszą twardość ale nie ma to raczej przełożenia na dyskomfort. TYGR 300 R nie ściskają głowy zbyt mocno. Wydaje mi się, że ucho nie zawsze w całości mieści się w środku ale nawet gdy małżowiny dotykają padów nie robią tego agresywnie, nie zwracam na to uwagi. Przetwornik od zewnątrz zakryty jest nowym materiałem od Beyerdynamic, tzw. „acoustic fleece”, na Head-Fi zidentyfikowano już numer tej części i ludzie zamawiają wkładki za kilka euro aby tuningować swoje beyery. Kabel - ma 1.6 metra długości co osobiście uważam za ideał do użycia z torem stacjonarnym jak i przenośnym. Przewód niestety jest dosyć gruby, nie zaglądałem co ma w środku ale sugerując się bardzo podobnym sznurem od DT-150 mogę gdybać, że w środku znajdują się bardzo cienkie kabelki. Producent mógłby pokusić się o trochę lżejszy materiał, zwłaszcza że słuchawki same w sobie są lekkie. Kabel jest przytwierdzony na stałe, bez przeróbek nie posłuchamy tych beyerków z torem zbalansowanym. Wtyczka 3.5 mm posiada gwint, na który nakręcimy dodany w zestawie adapter na 6.35 mm. Czy słuchawki są ładne? Ocenę pozostawiam Wam. Osobiście podobają mi się ale zrezygnowałbym z napisu „TYGR300R” oraz białego „Y” na muszlach. Słuchawki są pozycjonowane jako gamingowe, jeżeli ktoś szuka wizualnej elegancji to niech szuka dalej. Ja? /Patrzy na swoje DT-150/ wygląd to podstawa ale ważne jest również brzmienie;) Jeszcze przed odbiorem swojej nowej zabawki przygotowałem listę utworów do porównania z DT-150 ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Nie powinno się zestawiać konstrukcji otwartej z zamkniętą, dodatkowo nie posiadam w domu ani jednej pary słuchawek w fabrycznym stanie (nie licząc TYGRów) więc mogłoby to kogoś wprowadzić w błąd. Ostatnim powodem była trudność w ocenie, nie byłem w stanie dokładnie określić tych różnic co chwila zmieniając nauszniki. Zamiast tego zdecydowałem się po prostu przesłuchać tyle ile się da na Tidalu i postarać się jakoś wyczuć przekaz dźwiękowy. Głównych odsłuchów dokonywałem na swoim sprzęcie stacjonarnym – DAC raczej niewysokich lotów ale przejrzysty, wzmacniacz DIY dobrej jakości i sporej mocy. Odsłuch prowadziłem również bezpośrednio ze swojego telefonu Xiaomi Mi Note 10 Pro – poziom głośności był satysfakcjonujący ale dla miłośników hałasu może brakować z 10-15 % mocy. BTR1K również poszedł w ruch, wydaje mi się, że jeżeli chodzi o głośność to również sytuacja wygląda jak w przypadku telefonu, natomiast jakość dźwięku była słyszalnie lepsza. Gier nie próbowałem, kto kupuje gamingowe słuchawki aby grać w gry;) Nikogo chyba nie zdziwi fakt, że największą frajdę ze słuchania miałem na torze stacjonarnym, BTR1K to jeszcze nie szczyt technologiczny a nic lepszego niestety nie mam. Opis wrażeń dźwiękowych. Więc jak moim zdaniem wygląda sygnatura dźwiękowa TYGR 300 R? Scena jest stosunkowo szeroka, nie ma tu wrażenia grania w głowie, na lepszym sprzęcie pewnie jeszcze urośnie. 300tki wydają się otaczać głowę dźwiękami na planie półkola, z wyraźną separacją lewej i prawej strony oraz środka. Potrafią rzucić muzykę w taki sposób, że wydaje się płynąć lekko nad słuchaczem. Nie jest to płaskie granie, pewna głębokość sceny występuje. Producent określa te słuchawki jako otwarte, ja mam wrażenie, że grają jakby były w połowie zamknięte. Nie czuję w nich tyle powietrza ile bym chciał w tego typu konstrukcji. Mam problem z oceną separacji. Gdy dźwięków w muzyce jest zbyt wiele, szczególnie w viking metalu, zlewają się one ze sobą i muszę się mocno skupić aby je oddzielić. Nie chcę tu winy zrzucać na słuchawki, być może to wina mojego DACa oraz słabej jakości adaptera BT - mam jednak przeczucie, że jest to limit tego przetwornika i tyle. Nie są gorsze w tym aspekcie od DT-150 czy HD 650 (z pamięci) ale nie jestem też w stanie stwierdzić czy są lepsze - ogranicza mnie reszta toru, dlatego ten tekst jest bardziej moją opinią niż recenzją. Dolne rejestry są ciepłe, mają odpowiednie uderzenie, czasem bębny mają bardzo mocne wypełnienie, mi się ono podoba ale dla innej osoby może być zbyt przesadne i zaokrąglone. Stopka perkusji jest dobrze słyszalna ale nie jest absolutnie pogrubiona, nie przeszkadza w odbiorze muzyki. Subbas jak na słuchawki otwarte jest zadowalający, midbas nie wydaje się specjalnie mulący ale czasem czuć, że ma fajny ciężar. Generalnie jakość niestety jest sporo gorsza niż w DT-150. W muzyce dla bassheadów TYGR 300 R się nie wyrabiają, przetwornik o wiele szybciej się „poddaje” niż w DT-150. Najniższy bas, jak ma to przeważnie miejsce w słuchawkach otwartych, nie jest najmocniejszą stroną przedstawienia ale nie ma tu powodów do narzekań. Nie ma co liczyć na siłę i wypełnienie podobne do konstrukcji zamkniętych ale jeżeli na playliście jest coś innego niż tylko "extreme bass test" raczej nikt nie powinien narzekać. Astral Projection słucha się na TYGRach świetnie, gdyby jednak ten bas brzmiał z taką potęgą i zejściem jak na DT-150... Jak widać nie można mieć wszystkiego, przynajmniej nie w tym przedziale cenowym. Wokal chwilami wydaje się być lekko wycofany, do tego potrafi balansować na granicy syczenia ale jej nie przekracza. Gitary elektryczne są doświetlone, posiadają odpowiednią ilość powietrza, nie są schowane na drugim planie, nie kłują w uszy ale też nie zawsze posiadają ten ostatni procent „dopalenia” i energii, która jest w DT-150 na skórzanych padach z aliexpress. W niektórych utworach czuć bliskość i bezpośredniość instrumentów strunowych, zwłaszcza gdy pojawiają się dokładnie po lewej lub prawej stronie ale w ogólnym rozrachunku odbieram ich przekaz jako lekko oddalony od głowy, nie nudny ale nie angażujący, przyjemny ale nie wywołujący euforii i tupania nogą. Kiedyś posiadałem Sennheisery HD555 i odczuwałem na nich efekt, który mógłbym określić jako mgłę zakrywającą muzykę. TYGR 300 R absolutnie nie cierpią na tą przypadłość, mam skojarzenie z kremem do opalania - zamierzony efekt będzie osiągnięty ale bez zbędnych poparzeń. To taka pomarańcza wśród cytrusów (a w niektórych gatunkach muzycznych niestety tylko przejrzała mandarynka z pestkami), zawsze fajnie ją zjeść ale czasem mam ochotę na grejpfruta... W szybszym, bardziej złożonym i cięższym metalu przy dużym poziomie głośności nie potrafią grać z zachowaniem czarnego tła, nie mają tej „magii” z DT-150. Talerze perkusji są trochę schowane, nie mają jakiejś specjalnej precyzji, potrafią się zlać w jednorodny potok cykania – oczywiście w ekstremalnych warunkach (metal). Generalnie czuję, że technicznie jest to ten sam lub bardzo podobny przetwornik co w DT-150 tylko inaczej ustawiony. Nie ma jakiegoś specjalnego efektu „wow” jeżeli ktoś jest przyzwyczajony do grania dynamików w przedziale 500 -1500 zł. Nawet przez chwilę nie dostałem „żyletkami po uszach” a jednocześnie nie odczułem również zamulenia czy przytłumienia dźwięku (a taki negatywny efekt można uzyskać próbując domowymi sposobami przyciąć górę). Oglądanie filmów i seriali na tym sprzęcie jest bardzo przyjemne, potrafią otoczyć dźwiękiem prawie ze wszystkich stron. Oglądałem na nich jeden z odcinków Last Kingdom, odgłosy mieszkańców wioski były łatwe do zlokalizowania, bijący z dala dzwon alarmowy ostrzegający przed niebezpieczeństwem zdawał się dobiegać z kościoła, który znajduje się niedaleko mojego domu. Słuchając ich bezpośrednio z Xiaomi Mi Note 10 Pro występuje tendencja do szelestów przy ludzkiej mowie, nie jest to bolesne ale odczuwalne - zwłaszcza oglądając na YT kanał Business Blaze (swoją drogą polecam). Im gorsza jakość tym efekt się nasila. Na lepszych źródłach problemu nie ma, w moim przypadku oczywiście. Sygnatura brzmieniowa w skrócie – od dołu ciepła, ku górze przejrzysta. Podsumowanie. Do samego końca nie byłem pewny czy nie robię błędu płacąc za słuchawki warte 700 zł ponad 1200 zł. Jeżeli nie uda mi się sprzedać mikrofonu to właśnie tą cenę powinienem brać pod uwagę przy ocenie TYGR 300 R. Osobiście boli mnie świadomość, że mógłbym je mieć za 700 zł a przepłacam z powodu niezrozumiałej polityki Beyerdynamic. Co jest moim zdaniem największym atutem TYGR 300 R (oprócz przyzwoitego dźwięku i wysokiej wygody)? Nie potrzebują toru stacjonarnego aby porządnie grać. Podejrzewam, że BTR3K lub BTR5 wyciągną z nich 100%. Na spokojnie można kupić same słuchawki i korzystać z nich z telefonu. Lekka waga TYGRów sprawia, że po chwili zapominam o nich, po prostu słyszę muzykę i zajmuję się swoimi sprawami - według mnie są to bardzo dobre słuchawki do spędzania całego dnia przy komputerze ale dla kogoś chcącego "usłyszeć głos Boga" z pewnością bym ich nie polecił. Te słuchawki po prostu są poprawne, z ciekawym sposobem kreowania dźwięku - tylko tyle i aż tyle. Szukałem dla siebie słuchawek do codziennego użytku i je znalazłem, czy są warte 1200 zł? Nie wiem, moim skromnym zdaniem są warte 600 zł a kolejne 600 zł ewentualnie rekompensują małym apetytem na moc. Nie potrzeba do nich elektrowni ale jakościowo źródło musi być dobre, różnice między sansa clip+, dziurką z telefonu czy BTR1k słychać bez problemu. Jeżeli macie kupić je w zestawie z mikrofonem, którego nie będziecie używać to na Waszym miejscu bym jednak poczekał na zmianę sytuacji na rynku, może Beyerdynamic udostępni możliwość kupna TYGR 300 R oddzielnie na terenie Polski, może pojawi się ciekawa konkurencja w tym przedziale cenowym... wstrzymajcie się. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam.
    4 punkty
  6. No to widocznie miałem pecha lub to szczęście, bo praktycznie każdy egzemplarz z serii DT, grał mi inaczej na przestrzeni kilku lat. I nie było to spowodowane ich przebiegiem, ponieważ wszystkie miały pady nowe lub kilkumiesięczne, o tej samej wysokości. Aha.. ja się spotkałem z DT990 grającym "mniej więcej", jak stare HD650, czyli blisko, cieplutko i ciemnawo, tyle tylko, że to były modowane 990 od Perul'a, z drewnianymi muszlami. 😉 O takie ślicznoty..
    4 punkty
  7. Jakby ktoś nadal był zainteresowany wzmacniaczami z chin to E1DA wypuścił do sprzedaży model 9038D czyli z wyjściem niezbalansowanym 3.5mm
    3 punkty
  8. Ależ to maleństwo gra 🥰
    3 punkty
  9. 3 punkty
  10. @vonBaron No Atlas ma już nieźle napchane
    3 punkty
  11. Niee no co ty.. Dzisiaj mam dobry humor. Jesienna deprecha trochę odpuściła, Świątek wygrywa. Dzisiaj lubię wszystkich 😁( nawet tych co mnie nie lubią😝). Żeby było trochę w temacie:
    3 punkty
  12. Dzisiaj prezentuję wam recenzję mojej pary specjalnie kupionej na rzecz pracy z dźwiękiem w tworzonej filmografii. Beyerdynamic DT 1990 Pro. Wideorecenzja pojawi się niedługo! https://ear-fidelity.com/2020/10/08/beyerdynamic-dt1990-pro/ Beyerdynamic headphones are known for being heavily used in studio production. This time we’re presenting to you their newest iteration of an audio workhorse – DT 1990 Pro priced at $599!
    2 punkty
  13. Do testów BTR5 polecam płyty Dire Straits lub solo Knopflera, tam można usłyszeć mnóstwo mikrodetali, których często nie słyszymy na innym sprzęcie. Do Fiio dobrym kompanem są LG z Quaddac, pokazuje się wtedy z najlepszej strony. I potrafi odwdzięczyć za dobry materiał lub obrzydzić złą realizacje
    2 punkty
  14. Nie ma żydów, czarnych, masonów i religii... będzie Karol i dowcipy jak mówi @audionanik
    2 punkty
  15. No to zostają żarty z d-upy. Osobiście wolałem "Piłata z Kałaibów", ale co ja tam wiem... VID-20201008-WA0000.mp4
    2 punkty
  16. Dzięki za propozycje, finalnie upolowałem XD-05Plus używkę na alledrogo, bo faktycznie bez sensu wydawać 500 zł na coś średniego, jak można dorzucić 2 stówki i mieć coś zdaje się idealnie pasującego pod te Sennki
    2 punkty
  17. Ja już tak mam, zawsze krytycznie podchodzę do nowych słuchawek. Lata temu miałem HD 202 i słuchałem sobie na nich metalu, to były jeszcze czasy gimnazjum więc na tapecie miałem Slayer/Slipknot. W liceum kupiłem sobie HD555 i przez pierwsze miesiące nie byłem zadowolony, inne granie itp. ale się przyzwyczaiłem. Tak samo miałem po przesiadce z HD330 na DT-150, dużo czasu zajęło mi docenienie DT-150, do tego dochodził fakt, że potrzebowały konkretnego toru. TYGRy mnie niczym nie zaskoczyły bo widocznie ciężko mnie zaskoczyć;) Jedyne "wow" w audio jakie miałem było po kupnie pchełek Smabat ST-10, "wow" polegało na tym, że nie byłem przygotowany na jakość nausznych słuchawek zamkniętą w pchełkach. TYGRy są spoko, lubię je za ich lekkość, ładny wygląd, krótki kabel, za to, że działają spoko już z telefonu. Od miesiąca nie słuchałem DT-150 i w weekend będę musiał je wystawić z całym swoim torem do bazaru za pół darmo bo pewnie ich już nigdy nie użyję - dzięki TYGR300R mam większy porządek na biurku. Po tygodniu w TYGrach lekko zeszła farba z białej literki "Y" oraz zauważyłem, że z muszli czasem wystają te pomarańczowe włoski ale generalnie jakość budowy jest spoko. ALE Wybierając słuchawki otwarte liczyłem na otwarty dźwięk, sprzedałem Takstary TS-671 i jednak te TYGRy ich nie zastąpiły, wskoczyły na pierwsze miejsce jako słuchawki do wszystkiego ale w pewnych aspektach więcej przyjemności dawały chińskie słuchawki za 100 zł. Chciałem sobie do nich dokupić BTR5, później padło na Oriolusa 1795 a ostatecznie zrezygnowałem i kupiłem sobie nową kartę graficzną, jak gwarancja wygaśnie to przerobię je na balans i wtedy kupię może BTR 7 albo BTR9 jak wyjdzie:)
    2 punkty
  18. The Cure - [Disintegration (Deluxe Edition) #09] The Same Deep Water as You
    2 punkty
  19. @audionaniknie no Twoje D7000 to są napewno najlepsze, we wszystkim. Jak je sprzedasz taniej niż za dyszke to będziesz frajer T1v1 nie są aż tak szczegółowe jak krążą legendy. Tzn jak na słuchawki za 1000 dolców to są ale w klasie open da sie lepiej, o wieeele lepiej.
    2 punkty
  20. Chester the Jester :D Srebrne IMO paskudne, ale czarne śliczne. Czekam na porównanie do E1 :D
    2 punkty
  21. Z jednym trzeba się na pewno zgodzić, że ZMFy się kijowo analizuje. Też już parę razy zakładałem swoje z myślą że cośtam konkretnego sprawdzę i porównam, a 3 albumy potem to już nawet nie pamiętałem co ja chciałem sprawdzić. Plusem jest to, że się dobrze na nich słucha muzyki, minusem (dla mnie) jest to samo z czym miałem "problem" w D7000. To w sumie nie są audiofilskie i high endowe słuchawki w których widać plankton, szmery, bajery i że wiolonczelista dowiedział się że go żona zdradza i mocniej niż zwykle trzymał smyczek albo, że wokalistka brzmi bardziej słodko bo wie że ma kontrakt płytowy w kieszeni. Niestety w audiofilskich słuchawkach oprócz tego można też usłyszeć wiele żeczy które niekoniecznie muszę nam się podobać, żeby nie powiedzieć że te felery to potrafią zostać wyolbrzymione do tego stopnia że stają się ważniejsze niż sama muzyka. Dlatego niektóre słuchawki są doskonałe do wszystkiego poza jej słuchaniem. W ZMFach najważniejsza jest jednak zawsze muzyka.
    2 punkty
  22. Ale za to mogłeś być trendsetterem, a tego pieniądze nie kupią. 😶
    2 punkty
  23. Mam dwie wersje - czarną i srebrną. Grają odrobinę inaczej, ale łączy je wiele wspólnych cech. Naturalne, ale z zadowalającą dynamiką, gładkie i przyjemne, ale jednocześnie przestrzenne z bardzo dobrymi separacją kanałów i pozycjonowaniem.
    2 punkty
  24. Założenie było takie. Integra słuchawkowa do 3000zł. Troszkę posłuchałem i skończyło się na czymś takim. Jak dla oczywiście gra to nie gorzej niż kilka innych z założonego budżetu. Świetnie zgrywa się z moimi słuchawkami. I możecie mnie zastrzelić (sam jeszcze będę to badał bo trochę nie dowierzam samemu sobie), ale K701 mają mocniejszy bas od DT990.
    2 punkty
  25. dnego No miałem dziś chwilę i zapoznałem się z K-Nameless za około 16 złotych. Jestem pod wrażeniem, bo oprócz dobrodziejst, które niesie użytkowanie pchełek (przestrzeń, szeroka scena, holografia, sam podział i szczegółowość instrumentów, świetna góra zazwyczaj...) dochodzi jeszcze bardzo porządnie zaznaczony dół. Normalnie się nie spodziewałem. Wcześniej słuchałem chwalonych przez kolegów ze Wschodu KBEAR Stellar (mocny jak na pchełki bas) i teraz nie umiałbym chyba ich rozróżnić. Jednak to tylko 1,5 godziny słuchania..😟
    2 punkty
  26. Zatem mamy kolejne słuchawki z fabułą i narratorem Nie rozumiem tego zdania; pewnie dlatego że wiem co oznacza termin transjent. Do tego aby to stwierdzić nie trzeba Eikonów wystarczy kontakt z rzeczywistością. Ogólnie to, mimo że w połowie mało zrozumiały (np. eikony są jednocześnie równe i nierówne), Twój przekaz, dzięki tonie entuzjazmu, do mnie jednak trafia (zjawisko audiofilskiej osmozy). Burzy mój spokój i dlatego wkurza...ale i tak masz lajka...niech Cię... @Mayster nie dawaj mu przypadkiem żadnego rabatu!!!! Musi mieć karę!
    2 punkty
  27. Trafiło się okienko, więc zrobiłem szybki test Amirony podłączone kablem symetrycznym do IFI ZEN CAN, Tidal Masters. Poziom głośności: normalny+ Massive Attack - Three (Master) - bas lekko poluzował mi zęby, ale w głosie wokalistki żyletek nie stwierdzono. Patricia Barber - Nardis (HiFi) - miodzio w całych zakresie. Jedyne co mnie w tych słuchawkach denerwuje (i to może być powód zwrotu) to słabe trzymanie na głowie (wielu na to narzeka).
    2 punkty
  28. Pożycze Ci moje 1. posłuchasz 2. stwierdzisz, że dobre 3. odznaczysz kolejne klamoty z listy odsłuchanych 4. zapadniesz w spokojny sen, z portfelem nienaruszonym 👍
    2 punkty
  29. Podpisuję się pod wszystkim co wyżej włączając w to, że spodobają się osobom, które nie przepadają za szkołą Beyera (czyt. ja). To po prostu bardzo przyjemne w odbiorze a przy tym dobre technicznie i przestrzennie słuchawki, ktore wykonane przy tym są solidnie na tle chińskich produkcji typu Hifimany, Takstary z podobnej klasy. Cena też jest bardzo spoko. Może to nowy kierunek u Beyera? Chyba wypadałoby teraz sprawdzić T1v3, co tam zmajstrowali.
    2 punkty
  30. Jeszcze mogliby do tego dobrą kawę serwować i cygara podpalać, oferować masażystki i tancerki robiące taniec brzucha, aby ciało i oczy też były zadbane. 😏
    2 punkty
  31. To Tygry chyba mają te same pady i też są ciemne. Miałem ostatnio DT990Pro jakoś w zeszłym roku. Dźwiękowe kuriozum. Nadmuchany bas, sopran jak brzytwa, brak średnicy. Te słuchawki jednak potrafiły pewną niewiarygodną rzecz - sprawiały że np. blachy perkusji ale też różne szumy tła były na scenie przed wokalistą! Mój znajomy, realizator dźwięku ich teraz używa, twierdzi że to najlepsze słuchawki na świecie, żadne inne nie pokazują tak dobrze trzasków w miksie. Dla mnie słowo "Pro" w ich nazwie oznacza, że nie nadają się do słuchania muzyki
    2 punkty
  32. Jeżeli potrzebujesz pocieszającego poklepania po ramieniu, to proszę bardzo - kupiłeś słuchawki nowe, z dwuletnią gwarancją, niepobrudzone, nieużywane przez nie wiadomo kogo, niepoobtłukiwane. Do tego jako osoba która miała wiele słuchawek z przedziału 1 tys. zł jak również parę sporo droższych mam wrażenie, że całkiem surowo oceniłeś Tygry w Twojej recenzji. Mnie się nic w nich nie zlewa, separacja źródeł pozornych uważam, że jest bardzo dobra w tym przedziale cenowym i na pewno lepsza niż w HD650. To tego... te słuchawki są po prostu świetne w pewnych kwestiach na których mnie bardzo zależy (np. budowanie trójwymiarowej przestrzeni z bardzo precyzyjnie nakreślonymi źródłami pozornymi) i żeby dostać coś takiego tylko lepiej, to trzeba już sięgnąć po słuchawki z przedziału 1 tys. ale dolarów
    1 punkt
  33. To nie recka. Recenzja później, na razie emocjonalne impresje I też planuję je kupić i też za kilka miesięcy, bo portfel jeszcze za chudy xD
    1 punkt
  34. To jest dla starszych
    1 punkt
  35. Raczej droższy model. Nie tylko przez złącza MMCX i możliwość zmiany kabla czy lepszy zestaw, ale to po prostu granie z wyższej półki. Założę osobny wątek, by tu nie spamować.
    1 punkt
  36. Moim zdaniem działają. Kupującemu niby cos nie pasowało. Może ja tak głośno nie słucham bo żadnego buczenia nie słyszę, a może mam tak słaby słuch (czego nie wykluczam). W każdym sprawa została załatwiona szybko i pokojowo. Zdaję sobie też sprawę, że powyższe zestawienie ze zdjęcia może być dla kogoś za ostre, ale nie dla mnie. Wkurza mnie tylko w tym fiio to, że wyjście liniowe jest regulowane.
    1 punkt
  37. Najważniejsze, że masz dużo miejsca po bokach kolumn. Bas przy takim ustawieniu nie powinien się za bardzo wzbudzać, ale zawsze warto odsunąć te kolumny od ściany tylnej. One potrafię zgrać solidnym basem jak na takie w sumie maleństwa. A dwa zdecydowanie poprawi się scena i jej głębia. 3 metry odległości od tych kolumn to spoko. I przy takim ustawieniu nie doginaj ich do środka. Lepiej grają ustawione prosto.
    1 punkt
  38. Jeśli Amirony się spodobają (i nie będą zabijać sopranem), to bym nie mnożył bytów ponad potrzebę Dźwiękowo to jest mniej więcej podobny kierunek, raczej obu par nie ma sensu trzymać, a do tego Amirony są jeszcze lepiej wykonane i wygodniejsze. Tylko to ich granie V... posłuchałem sobie paru kawałków które mi cięły uszy na Amironach, np. Massive Attack - Three przy głośniejszym słuchaniu brzmiał jakby Nicolette miała usta pełne żyletek A na Tygr gładziutko, zero ostrości.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności