Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.04.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. IT came from audeos Ess Sabre time ..... a miało być xd05 bal z forum, później shanling ua4..... usb C >> usb Micro
    10 punktów
  2. Denon PerL Pro. Mam ogromną przyjemność posiadać te słuchawki dosłownie od kilku dni. Dawno zakup audio nie sprawił mi tyle przyjemności. Kwota nie jest mała ale już wiem, że warto je kupić a ja kupiłbym je ponownie. Słuchawki grają dość przeciętnie, rzekłbym nawet że kiepsko do momentu przeprowadzenia procesu personalizacji brzmienia i tylko po tym zabiegu należy je oceniać. Różnica w graniu jest ogromna. A jak grają? Każdemu utworzą indywidualny profil brzmienia. Dla mnie dość łagodnie ale z ogromną dawką energii. Fajnej, bardzo pozytywnej i radosnej energii. Czuć, że tym słuchawkom chce się grać. Nie są nudne! Grają po cieplej stronie, z bliskimi głosami ludzkimi i bardzo czytelną średnicą. Ogólnie określiłbym ich brzmienie jako dość gładkie i skierowane na barwę i emocję. Przejrzyste, odpowiednio nasycone i bogate we wszelkie szczegóły. Wszystko jest oferowane w odpowiednich i właściwych proporcjach tak aby było nam z nimi dobrze. W swoim profilu brzmienia skorygowałem jedynie minimalnie „Immersion Mode” czyli ilość basu. Do góry pasma też nie mogę się zbytnio przyczepić. Nie jest męcząca, jest otwarta i czytelna. Jedynie w nagraniach koncertowych blachy czasem zabrzmią nieco zapiaszczenie ale może to jeszcze kwestia wygrzania lub samego nagrania ( The Cure – Push. 1978-2018 Live in Hyde Park. Świetna płyta! ) Słuchawki grają dużym dźwiękiem, gdy umieścimy je w uszach natychmiast zapominamy, że to słuchawki douszne. Słuchamy jak w dobrych słuchawkach wokółusznych. Prawdziwa przyjemność słuchania. Polecam! Wykonanie luksusowe. Słuchane z telefonu OPPO Reno 6 5G, ANC wyłączone, dźwięk przestrzenny wyłączony, kodek aptx.
    5 punktów
  3. Kiedyś nie miełem z nim problemu ale po czasie spędzonym z u12t, a teraz z Twilight, Monarch 2 mają go dla mnie trochę mniej i jest mniej fizyczny i oteksturowany. Nie zmienia to jednak faktu, że Monarch 2 nadal są w światowej czołówce, nie tylko wśród iemów ale wg mnie również wśród wysokiej klasy pełnowymiarowych. Aż wyciągnąłem Monarch 2 z pudełka, żeby sprawdzić jak z tym basem, bo dawno już ich nie słuchałem. Faktycznie przesadziłem pisząc, że jest anemiczny, jest fajny i analogowy. Generalnie niewiele brakuje na dole. Od kilku miesięcy słucham Twilight jako moich głównych, bez najmniejszej chęci wymiany na cokolwiek innego i w Twilight tego basu jest zdecydowanie więcej ale też nie każdemu to może się spodobać, bo mid bas jest zdecydowanie pobity względem neutralnego tuningu (chociaż jest świetnej jakości, bo bardzo detaliczny i nie zalewa midów). Średnica w Monarch to jest coś, co będzie baardzo ciężko pobić słuchawkom wychodzącym w ciągu najbliżych lat. To jest magia- koherencja, gładkość, detal i ta separacja instrumentów. Do słuchania przez wiele godzin wolę Twilight, natomiast przy intensywniejszych, krótszych odsłuchach Monarch 2 dają dużą frajdę, sypią detalem, teksturami, zachowując przy tym nieskazitelną tonację (tylko trochę po jaśniejszej stronie). Ogólne wrażenie prezentacji dźwięku jest odmienne w obu słuchawkach. Monarch dają wrażenie słuchania w bardzo dużym studiu nagraniowym, gdzie wszystko jest mocno zaznaczone i precyzyjne. Twilight bardziej przywołują wrażenie bycia na koncercie, gdzie wszystko gra z lekkiej oddali, a bas jest bardzo mocno zaznaczony, jak to bywa często na koncertach. Jest mnóstwo powietrza i dużo prezycyjnego dołu, średnica jest wyraźnie zaznaczona ale nie tak bliska jak w Monarch 2. Wydaje mi się, że fajnie mieć oba modele, bo mocno się od siebie różnią (mimo, że oba grają mocno neutralnie, Twilight to ciepła neutralność, Monarch typowe neutral z bass boost). Twilight też mają wg mnie mimo wszystko trochę bardziej realistyczną barwę, dzięki lekkiemu ciepłu i dociążeniu + single DD. Chociaż jak zmieniam na Monarch 2, to realizm barwy też jest bardzo przekonywujący.
    5 punktów
  4. Miło spędzony wieczór z nowym nabytkiem - Aria2. Pięknie grają
    5 punktów
  5. Berlin school i Audio Technica, bo ostatnio dużo w ruchu słucham - w sensie przemieszczając się. Wysłane z mojego motorola razr 40 przy użyciu Tapatalka
    4 punkty
  6. I jeszcze mała "dogrywka" z końcówki marca.
    4 punkty
  7. Na piątkowy wieczór... Eternal, I Wanna Be the Only One🎶😉
    3 punkty
  8. Mam AZ80 i choć zacne, to raczej używam do pocastów, radia a muzyki umiarkowanie. Bo choć grają przyzwoicie, to do lepszych doków na kabel czy dużych słuchawek do dużego DAPa (choćby do KANN CUBE) czy stacjonarki nie podskoczą. Choć AZ80 chwalę i używam najczęściej. Takie rozwiązania jak wzmacniacz/dac/bluetooth, najlepiej na kark, umożliwiają podpięcie lepsiejszych doków i używanie ich bezprzewodowo. Nieźle sprawdzał mi się kiedyś zestaw Fiio FH7 (czy inne) z takim Fiio LC-BT2. Grało zncznie lepiej od AZ80, ale niestety używane często (w tym do sportu) zepsuło się. Tj. ten Fiio LC-BT2 w końcu się rozkleił, pewnie od potu (używany do sportu) zdegradował się klej, i całość się rozlazła. Słowem - muzycznie było lepiej znacznie w zestawie z FH7 od AZ80, ale mobilnie nie sprawdziło się z powodu niskiej odporności na pot. https://kropka.audio/test/wzmacniacze/fiio-lc-bt2-recenzja/ Mimo więc dużych zalet LC-BT2 (były wersje do doków na gniazda MMCX i na 2-pinowe, okazał się jakościowo niedoróbką. Ale dopóki działał to mucha nie siada, ergonomia, elastyczność konstrukcji, brzmienie naprawdę warto się wydawało. Pytanie czy są inne takie produkty dziś na poziomie (najlepiej nie chińskie a zachodnie, lepiej wykonane), na gniazda MMCX? Takie na kark właśnie, z kabelkami do słuchawek. To nie było znacznie gorsze rozwiązanie niż TWS. Może nie aż tak miniaturowe, ale nadal bardzo mobilne, za to dźwięk lepszy. Bo rozwiązania typu IFI GO POD nie bardzo mi konstrukcyjnie pasują, by nosić coś takiego dużego za uchem: https://ifi-audio.com/products/go-pod/ Z mojej perspektywy AZ80 dobre są, ale to nie jest dźwięk doków za większy budżet czy dobrych pełnowymiarowych słuchawek z dobrego DAPa (choć to budżet już wielokrotnie przekraczający cenę AZ80). no, jeszcze są HiFiMAN Svanar Wireless: https://kropka.audio/test/sluchawki/hifiman-svanar-wireless-recenzja/ bez żadnego kabelka... może te zbliżą się jakościowo do brzmienia tych na kabel (i mają zadaje się LDAC) a propos tego IFI GO PRO - opinie (przepłacone?) są niezłe, tylko ta ergonomia noszenia czegoś za uchem... https://headfonics.com/ifi-audio-go-pod-review/2/ https://twister6.com/2023/07/14/ifi-audio-go-pod/2/
    3 punkty
  9. https://www.youtube.com/watch?v=178FYm35yWA Led Zeppelin - In My Time Of Dying [Reel To Reel]
    3 punkty
  10. Czekałem, czekałem aż się doczekałem Fiio KA17 bez ubranka i w ubranku
    3 punkty
  11. Disturbed, Down with the Sickness🎶
    3 punkty
  12. Carbon Based Lifeforms - [Hydroponic Garden #03] MOS 6581 (Album Version)
    3 punkty
  13. Moja ulubiona seria słuchawek przenośnych nausznych, Audio-Technica ESW, cierpi na jeden problem - oryginalne pady, choć zrobione z miękkiej skóry, są płaskie i szybko nagrzewają uszy. Rozwiązaniem wydawało mi się znalezienie wyższych i bardziej miękkich padów. Akurat miałem jedną parę takich padów w szufladzie, ale rozmiar jest trochę większy niż oryginalne - 80mm vs 70mm. Założone były luźne, spadały i wydawało mi się, że trochę przeciekały. Zrobiłem więc sobie ring adaptery. Prototyp: Pierwszy model 'produkcyjny': Słuchawki z padami 80mm: Jestem zadowolony z wyniku. Pady leżą jak 'ulał', nie ślizgają się i nic nie przecieka PS. Na zdjęciu widać moda wykonanego przez naszego forumowego magika @espe0, oryginalny kabel o grubości nici dentystycznej został wywalony i zamontowane zostały złączki 3.5mm. Dziękuję kolego za świetną robotę
    3 punkty
  14. Jestem ogólnego zdania, że praktycznie każde słuchawki (o ile nie sa jakieś totalnie zamulone) odtwarzają każdy mikrodetal utworów. Pytanie tylko jak te detale łatwo wychwycić z miksa. Szczególnie to łatwo bylo widać biorąc Mesty i słysząc rzeczy z ulubionych utworów, których wcześniej nie słyszałem. Potem przerzucając się na mniej "rozdzielcze" słuchawki odkrywałem, że wszystko to tam też jest, tylko trochę dalej w miksie. Ale wracając do pytania - Twilighty wszystkie detale Ci zagraja, czasem zaskakujaco barszo w twarz jak na single DD (w zależności od tego gdzie ten detal czy harmoniczne w paśmie leżą), a w basie to juz w ogole. Ale ogólnie to bardziej muzyczne niz chlodne/techniczne sluchawki do odsluchow referencyjnych. Kto co lubi, ale dla mnie to mega plus. I naprawdę cos w tych słuchawkach jest takiego - chyba bardzo otwarta prezentacja sceny jak w sluchawkach pełnowymiarowych (a przynajmniej pchelkach) oraz niskie ciśnienie sroduszne przez dobrą wentylację, że az sie chce przeleciec przez całą bibliotekę czy to po albumach czy na szaflu
    2 punkty
  15. Nie wiem czy naturalne strojenie powinno się różnic od neutralnego i jeśli tak to czym, ale dla mnie Twilighty brzmią najbardziej "rzeczywiście" z muzyką z żywych instrumentów ze wszystkich słuchawek, które miałem i słuchałem. To jest takie ciekawe wrażenie, że same z siebie wydają się być ciepłe, ale za każdym razem jak się przerzucam z nich na inne (teoretycznie neutralniejsze) albo z powrotem to wlasnie Twilighty brzmią tak jakbym sie spodziewał te utwory powinny brzmieć, a w tych drugich jakby czegos brakowalo w średnim basie. I to niezależnie czy robie długie odsłuchy czy szybkie A/B. Ale Twilighty kocham szczerze od kilku miesięcy i jestem nieobiektywny. I zakupiłem je chyba przez Twoje opisy @Rigatio. I one może są gorsze w pewnych kwestiach niż Mesty, Aur Audio Ascensiony (swoją drogą fenomenalne słuchawki, dla mnie lepsza wersja MEST OG) czy nawet EA1000. Ale w jednej kategorii nic sie do nich nie zbliża- to jak dobrze na nich się słucha muzyki
    2 punkty
  16. Descarga Rubén Buena Vista Social Club \ Buena Vista Social Club (dysk 2)
    2 punkty
  17. Ja twierdzę odwrotnie, na fabrycznych tipsach nieco podbijałem wysokie, z Symbio wróciłem na stock EQ. Raczej reszty pasma nie tyka, albo tyka na tyle mało, że moje chamskie i niewyćwiczone ucho nie zwróciło na to uwagi. Ale @lobuz1 w sumie pisze o tej pierwszej rewizji. Druga naprawdę fajowo się układa w uchu, ten silikon jest miękki i jedynym ograniczeniem jest dopasowanie rozmiaru. Na Allegro można zestawy po 3 albo 5 par w różnych rozmiarach złapać i sprawdzić. Btw. te fabryczne tipsy mają wewnątrz jakąś gąbeczkę - pewnie dodatkowy filtr poza tym na samej tulejce. Próbował ktoś to wyjąć i oceniać wpływ?
    2 punkty
  18. 2 punkty
  19. Zdrowa Woda - Nie Bądź Kiep 2019
    2 punkty
  20. Brzozy zimowe. Wysłane z mojego 23021RAA2Y przy użyciu Tapatalka
    2 punkty
  21. Jak już wczoraj były wzmianki o Orfeuszu... również podążę tym tropem😉 Z mojej strony kilka słów o HE-1 po odsłuchach z AVS 2023, o czym nie miałem wspomnieć😉 SENNHEISER ORPHEUS HE-1 Typ słuchawek: elektrostatyczne; Pasmo przenoszenia: 8 –100 000 Hz Cena: 55 000 $ DAC: ESS SABRE ES9018 (osiem kości/cztery na kanał 32-bitową rozdzielczością oraz częstotliwością próbkowania 384 kHz) Konfiguracja odsłuchowa: Cambridge Audio Azur 851N ->HE-1 Zestaw Sennheisera niewątpliwie zwraca uwagę swoim designem, chociaż na materiałach promocyjnych i zdjęciach odbierałem go jako trochę większego niż był w rzeczywistości. Nie miałem okazji obserwować ceremoniału jego otwarcia, gdy wysuwają się z niego pokrętła oraz lampy, a także unosi się wieko skrywające w swoim wnętrzu słuchawki, ale być może będzie jeszcze ku temu okazja, a w tym momencie pozostaje obejrzenie tego momentu na filmiku: Podszedłem do szkatuły i wydobyłem z niej słuchawki, które bez wątpienia mogę zaliczyć do jednych z najpiękniej wykonanych ze względu na zatroszczenie się o drobne detale ich wykonania (delikatne frezowania aluminiowej obudowy, której kształt w górnej części na styku muszli z pałąkiem może przywodzić na myśl kształt liry/kitary, będącej instrumentem mitycznego męża Eurydyki), co dodaje im pewnej niezwykłości. Również niecodzienny jest rozmiar muszli samych słuchawek, które należą do jednych z największych obok HEDDphone One jakie miałem okazję mieć na głowie. Jednak w przeciwieństwie do nich ergonomia Orfeuszy jest znakomita i nie zawahałbym się jej określić nawet mianem „hawkowej”. Szeroki pałąk z miękkim, dość obfitym wypełnieniem od strony głowy nie powoduje nawet najmniejszego ucisku, pomimo zawieszenia na nim tak pokaźnych muszli. Nacisk boczny uznałbym w ich przypadku za porównywalny do tego z Susvar, który dla mnie był optymalny. Poza tym same ogromne skórzane pady ( @pabloj na spokojnie nasze uszy spokojnie się w nich zmieszczą, nawet gdyby na stare lata dwukrotnie powiększyły swoje rozmiary:)) obszyte od wewnętrznej strony mikrofibrą są bardzo przyjemne w kontakcie ze skórą. Można było to docenić nawet podczas 10 minutowego odsłuchu... a jeśli już o nim mowa Wygląd nowego Orfeusza jest na swój sposób imponujący, jak przystało na następcę najbardziej znanego i ekskluzywnego zestawu słuchawkowego wszechczasów, ale nie (albo nie tylko) dla marmuru Carrara (u mnie ten materiał mimo wszystko przywołuje jednoznaczne skojarzenia niezależnie od tego, gdzie jest zastosowany), wysuwających się podczas uruchamiania lamp, pokręteł i otwierającej szkatuły ze słuchawkami oraz prestiżu związanego z ich posiadaniem decyduje się na wydanie ćwierć miliona złotych. Ważny jest (a przynajmniej dla mnie powinien być najważniejszy) sam ich dźwięk, który powinien być niczym krystalicznie czyste okno na to, co zostało zarejestrowane w materiale źródłowy i przez to jest najbliższeterminowi high-fidelity. Czy tak rzeczywiście było? Trwający zaledwie 10 minut odsłuch nie jest według mnie wystarczająco długim czasem, aby pokusić się o tak daleko idące wnioski, tym bardziej, że trzeba być świadomym degradacji płynącej z samego streamingu z TIDALa ze źródła cyfrowego Cambridge Audio Azur 851N, ale w przypadku tak krótkiego odsłuchu zdecydowanie bardziej komfortowego od nerwowego zmieniania płyt w nieobsługiwanym wcześniej odtwarzaczu CD. Zdecydowałem się na wybór dwóch nagrań, które mogłem spokojnie przesłuchać od początku do końca w wyznaczonym czasie. Po wzmiance z lekkim przymrużeniem oka o repertuarze Zenka Martyniuka padł on ostatecznie na utwory dobrze znane, po które chętnie sięgam przy dokonywaniu porównań słuchawkowych. Są one często kluczem w przypadku doboru reszty repertuaru, gdy zamierzam się bliżej przysłuchać bliżej konkretnym aspektom brzmienia, jakie mogą być wyróżnikiem danego sprzętu. Jednak za najważniejsze uznałbym to, że mnie nigdy nie nudzą Były nimi "Rachveli: Khorumi - Dance for Freedom" w wykonaniu Georgian Philharmonic Orchestra oraz Lisy Batiashvili (skrzypce) oraz utwór "Miłość", będący wierszem poetki, bohaterki powstania warszawskiego Krystyny Krahelskiej w aranżacji muzycznej Michała Tokaja (fortepian) oraz wykonaniu Michała Barańskiego (kontrabas), Łukasza Żyty (perkusja) oraz Agi Zaryan (wokal). Na pierwszy ogień poszło dzieło Nikoloza Rachvelego. To co mnie uderzyło od pierwszych chwil w Orfeuszu... to to, że nic mnie nie uderzyło zarówno dosłownie jak i w przenośni. Prezentacja brzmienia Orfeusza w pierwszych chwilach zaskoczyła mnie swoją niezwykłą delikatnością. Pomimo dobrego dociążenia instrumentarium w tym utworze jak na słuchawki elektrostatyczne, fizyczność dźwięków szczególnie pochodzących od kotłów orkiestrowych i talerzy orkiestrowych była odczuwalnie mniejsza niż na innych słuchawkach. Ku mojemu zaskoczeniu nawet impakt od odczuwalnie mniej basowych w niższych rejonach pasma Sony MDR-R10 w ubiegłym roku zapadł mi pamięć jako odczuwalnie dosadniejszy. W dużej mierze mógłbym się zgodzić z przenośnią @majkel, że jest on niczym trzepot skrzydeł motyla subtelnie muskający uszy. Ten brak fizyczności w odbiorze Orfeusza może być jednym z tych elementów, który nie będzie mile widziany szczególnie przez osoby przyzwyczajone do słuchawek oferujących w tym względzie odczuwalnie więcej, nawet nie wspominając o wybitnie basowych konstrukcjach, jak Abyss AB-1266 Phi TC, Solitaire P, świetnych Spirit Torino Valkyria, FAD D8000, czy najwyższych modelach Ultrasonów, charakteryzujących się wybitną ciśnieniowością przekazu lub modelach dousznych wyższej klasy IEMów. Po przyjeździe do domu sprawdziłem, że także STAX 007 mk1 potrafiły u mnie w torze stacjonarnym pokazać w "Rachveli: Khorumi – Dance for Freedom" ze streamingu z ROONa większą fizyczność i potęgę brzmienia tkwiącą nie tylko w kotłach, bębnach, werblach, kontrabasach, wiolonczelach, ale też całej sekcji dętej (szczególnie tuby oraz trąbki), a nawet smyczkowej. Orfeusz nadawał natomiast im większej łagodności oraz delikatności, oddalając je ode mnie. Taki bardziej wycofany charakter brzmienia w połączeniu z tembrem, który bardzo przypomina ten z 007 mk1 (na zapytanie do @mrbudyn o dźwięk odpowiedziałem, że grają bardzo podobnie do moich Omeg, ale z technikaliami na poziomie 009/X9000) z dodatkiem pastelowości Sennheiserów HD800 stanowi mieszankę, która na pewno nie jest porażająca i angażująca, czego zapewne wielu oczekiwałoby po systemie w cenie kawalerki. Z tego względu rozumiem osoby, które mogły poczuć rozczarowanie (szczególnie w repertuarze bardziej rozrywkowym) oraz po kilku minutach decydowały się zrezygnować z dalszego odsłuchu. Osobiście byłem na to przygotowany po rozmowie z Gwosem, dlatego spokojnie kontynuowałem słuchanie. Po chwili przyzwyczajenia się do takiej prezencji skupiłem się właśnie na przestrzeni, jaka była kreowana z ogromnych membran o grubości 2,4 mikrona pokrytych platyną, znajdującymi się przy złoconych ceramicznych elektrodach. Kreowany w nich obraz muzyczny można byłoby w pewnym stopniu przyrównać do bardzo kunsztownej tkaniny, na której każdy element ma swoje miejsce, dobrze odseparowane od reszty, a zarazem za sprawą poszczególnych szwów łączy się z innymi, tworząc piękne dzieło sztuki. Pomimo tego, że był on bardzo czysty oraz klarowny, umożliwiając dokładne śledzenie pasaży i skupieniu się na poszczególnych dobrze odseparowanych instrumentach (nawet pomimo materiału źródłowego z TIDALa), nie stawał się nieprzyjemnie sterylny i sztuczny. Wręcz przeciwnie. Potęgował wrażenie muzycznego bogactwa, nadając źródłom pozornym indywidualny, a zarazem bardzo naturalny rys, m.in. akcentując przyjemną dźwięczność tamburynów, wibrafonu, czy pełny i dość soczysty dźwięk Stradivariusa dzierżonego w rękach przez Lisę Batiashvili. Do tego ich precyzyjne rozlokowanie na przestrzennej siatce w połączeniu z ich wielkością zaczynało na mnie robić z każdą kolejną minutą coraz większe wrażenie. Szczególnie moją uwagę przykuły dalsze plany, które na innych słuchawkach są ukazywane z perspektywy i odpowiednio mniejsze. Natomiast na Orfeuszu głębiej położone niż na STAXach 007 mk1 kotły (jakoś od początku najbardziej się skupiłem na nich;)) pomimo mniejszego impaktu miały dużo większy wolumen, z jakim jeszcze nie spotkałem się na żadnych z dotychczas posiadanych słuchawek. Był wręcz bardziej kolumnowy, chociaż za bardzo tego nie było można powiedzieć o samej wielkości sceny, na której źródła pozorne nie były stłoczone, ale znajdowały się stosunkowo blisko siebie. O ile makrodynamika i szybkość narastania dźwięków nie były imponujące (przypominam o materiale źródłowym z TIDALa), o tyle zachowanie przejrzystości przy orkiestrowym tutti pod koniec, gdy były słyszalne wszystkie sekcje instrumentów i nie następowało zalewanie przekazu zarówno ze strony niższych częstotliwości, jak i wyższych (albo jednych oraz drugich) już jak najbardziej. Taka wręcz wzorcowa równowaga tonalna wspierana bardzo naturalną w odbiorze szybkością (bez wrażenia efektownego przyspieszenia, czego szczególnie można było doświadczyć na Focalach Utopiach OG, bliższą tej z 007 mk1) niesamowicie mi odpowiadała. Z drugiej strony dla odrobiny ekscytacji byłoby miło przynajmniej czasami w takich momentach w equalizerze odrobinę podkreślić midbas i soprany, dodając pikanterii talerzom, skrzypcom, trąbkom, czy fletom piccolo Spokojniejsze chwile nagrania skłoniły mnie do przyjrzenia się mikrodynamice, a głównie temu, jak będą potrafiły ukazać technikę gry wybitnej gruzińskiej wirtuoski skrzypiec. Okazało się, ze potrafiły uczynić to wyjątkowo dobrze zarówno przy legato z wyczuwalną strukturą włosia smyczka przy jego przeciąganiu na całej jego długości po strunach, jak i dość energicznym spiccato z łatwo słyszalnymi uderzeniami w pobliżu mostka skrzypiec. Było zaskakująco dobrze, chociaż brakowało eufoniczności jaka potrafiły zaoferować w oddaniu jej gry Sony MDR-R10, a nawet Denony AH-D7000. Jednak pod względem rozdzielczości i trafności tonalnej było wybitnie. W tym momencie uświadomiłem sobie, że jedyną konkurencją dla nich, a właściwiej słuchawkami prezentującymi podobną jakość brzmienia mogłyby zaoferować dobrze napędzone X9000, które zostały bardzo pozytywnie odebrane na tegorocznym CanJam w Nowym Jorku w połączeniu z prototypowym energizeremHeadAmp (od twórców BHSE) Grand Cayman (na czterech lampach mocy EML 20B-V4), gdzie za przetwornik służył Mytek Empire lub szczytowy zestaw Shangri La Sr od Hifimana. Niestety, zarówno w jednym, jak i drugim przypadku kwoty do zapłaty stają się porównywalne z najnowszymi elektrostatami Sennheisera. Po tym utworze uznałem, że trochę mija się z celem sprawdzenie nawet przez chwilę basu na "Marrakesh" Blissa lub "Acid Rain" Lorna, bo rezultat był łatwy do przewidzenia, a czasu było mało... na ewentualne zakochanie Dlatego czym prędzej przeszedłem do utworu "Miłość" z płyty "Umiera Piękno" w wykonaniu Agi Zaryan. W tym kameralnym dziele nie jest istotna porywająca dynamika, intensywność przekazu, jego monumentalizm, czego w dużej mierze HE-1 nie pokazały, chociaż kreowana scena była dużo lepsza niż przypuszczałem. Natomiast w utworze zaaranżowanym przez pianistę Michała Tokaja najważniejsze jest dla mnie oddanie nastrojowej atmosfery z odrobiną zadumy i przede wszystkim piękna, intymności wierności naturalnej barwie instrumentów i wokalu (miła dla ucha koloryzacja na pewno nie zaszkodzi), ich plastyce, z rytmicznym pulsem brzmienia wyznaczanym od samego początku przez bębenek udu. Sama w sobie realizacja jak i nagranie są znakomite, wypadając dobrze na każdych słuchawkach o różnym strojeniu. Z drugiej strony dobrze potrafi ono pokazać różnice jakościowe między poszczególnymi modelami, odejście od neutralności, a zarazem brak wyrafinowania brzmieniowego. Wśród słuchawek, które posiadam, największy naturalizm w tej pieśni oferują STAXy 007 mk1 oraz ES-R10 wraz z ATH-L5000, chociaż w przypadku każdej mógłbym zarzucić drobne odstępstwa. W 007 mk1 byłaby złagodzoną górę, przez co rurkowe dzwonki chimes brzmią zbyt mało dźwięcznie, a złagodzona wyższa średnica odrobinę za mocno łagodzi emocje tkwiące w głosie Agi Zaryan. Wspomniane Audio Techniki potrafią natomiast odrobinę za mocno podkreślić wspomniane zakresy, przez co przekaz może stać się odrobinę zbyt natarczywy, nerwowy i nie pozwoli się zbytnio zrelaksować. Pewną drogę pośrednią potrafią zaoferować ES-R10, chociaż za sprawą podkreślenia midbasu brzmienie kontrabasu w niższych oktawach staje się odrobinę zbyt ofensywne za sprawą podkreślonych wybrzmień przy jego zejściach nawet pomimo braku odczuwalnej jego twardości. Tego problemu nie miałem podczas odsłuchiwania tego utworuw ubiegłym roku na Sony MDR-R10 bass light na stockowych padach. Słuchawki pomimo braków w niższych rejonach pasma (wynikającego m.in. z braku oryginalnych materiałów wypełniających w ich wnętrzu, które się wykruszyły), co dawało sobie znać przy kontrabasowym pizzicato, gdzie brakowało większej masy tego instrumentu i nie było słychać jego niższych pomruków, to potrafiły to zrekompensować w inny sposób. Do tych środków należało nastrojowe przyciemnionie przekazu w połączeniu ze znakomicie wypełnioną, wręcz delikatnie wilgotną średnicą (co było słychać szczególnie w reprodukcji wokalu Agi Zaryan), pięknym różnicowaniem precyzyjnie rozmieszczonych źródeł pozornych oraz dodającą przekazowi blasku górą skrzącą się za sprawą chimes. Jak zatem podołał temu zadaniu nowy Orfeusz?W pierwszej chwili zaskoczyła mnie wielkość wokalistki. Z jednej strony była trochę dalej ode mnie niż w moim torze stacjonarnych na replice MDR-R10, tj. ES-R10, ale zarazem większa niż na nich, a właściwie na każdych słuchawkach, na których miałem w ciągu ostatnich prawie 5 lat miałem okazji słuchać tego kawałka. Jej wokal był zawieszony odczuwalnie wyżej niż jestem do tego przyzwyczajony, a także oddany w bardzo naturalny, plastyczny sposób, z dobrą głębią i tonalną trafnością, odrobinę jaśniejszym niż w STAXach 007 mk1, ale z podobną płynnością, w połączeniu z lepszym fakturowaniem, czystością i świeżością porównywalną w dużym stopniu z 009 Stefana, jaką zapamiętałem u siebie w torze podczas ubiegłorocznego sierpniowego spotkania, a także większym ładunkiem emocjonalnym niż na 007 mk1. Orfeusz odsłania, ale nie przenika wręcz do kości, twardego jądra, co czyniłoby odbiór nieprzyjemnym, odchudzonym, twardym i szorstkim. Po prostu jest usunięta z niego nawet najmniejsza mgiełka, której często możemy uświadczyć na słuchawkach zdawałoby się bardzo szczegółowych, jak choćby HD800. Wysoka rozdzielczość przekazu przejawia się nie tylko wklarownie i łagodnie oddanych klawiszach fortepianu Tokaja, przemieszczających się sprawnie wzdłuż strun palcach Barańskiego, wprawiających je w głębokie, rytmiczne dragania, ale też wyczuwalnie gruzełkowata struktura przesypujących się shakerach grup ziarenek bez ich zlewania się w jedną masę podobną do drobnego piasku, czego można uświadczyć na słuchawkach dość mocno wygładzających brzmienie, jak ES-R10. Wisieńką na tym muzycznym torcie okazały się soprany. Już przy poprzednim utworze zwróciły moją uwagę swoją trójwymiarowością, dźwięcznością w połączeniu z brakiem nieprzyjemnych wyostrzeń. Natomiast dopiero w takiej scenerii byłem w stanie lepiej docenić ich wyjątkość. Nie tyle ujęła mnie talerze perkusyjne, co muskane raz co raz chimes, a pod koniec zamaszyście wprawiane ręką z trzymanym shakerem przez muzyka grającego na bębenku udu. Nie tylko brzmiały one niesamowicie dźwięcznie, jak na K1000, ale z selektywnością, rozciągnieciem, łagodnością, czyciem wprawianego wokół nich powietrza niczym w 009, plastyką z Sonorousów X, wypełnieniemi barwą z 007 mk1, a wolumenem nawet większym niż w szczytowych Abyssach. Jednak najważniejsze było można śledzić ich falowanie, dźwięczne trącanie się o siebie nawzajem do samego wygaśnięcia ich dźwięku, bez przytłoczenia tych chwil przez kontrabas, udu, dźwięki shakerów oraz dominującego i przyciągającego uwagę słuchacza głosu Agi Zaryan. Przyznaję, że był to element, na który do tej pory nie zwracałem uwagi, a wynikało to z prostej przyczyny... żadne ze znanych mi słuchawek nie potrafiły tego zrobić tak zwyczajnie dobrze (pamiętajmy o ograniczeniu potencjału przez TIDALowy streaming). Podczas odsłuchu skwitowałem to dość lakonicznie: „Ale pięknie”. Niestety, gdy dźwięk Orfeusza zaczynał mnie powoli czarować... zaczynało mijać 10 minut i należało ustąpić miejsce kolejnemu chętnemu. Postanowiłem nie próżnować i szybko przeszedłem na sąsiedni fotel, na którym miałem możliwość posłuchania tego, co wybrała osoba zasiadająca przy zestawie HE-1. Znajdowały się przede mną najwyższe modele dynamiczne w obecnej ofercie producenta, które działały w konfiguracji Cambridge Audio Azur 851N -> HDV 820. Przyszedł czas na skonfrontowanie tego, jak duże różnice będą w dźwięku po przejściu na te dynamiki z Orfeusza. A nie było to zbyt łatwe zadanie, bo kawałkiem wybranym przez tą osobę był dancowy kawałek "In the Box" od Ticon, którego nie miałem okazji wcześniej nigdy posłuchać. Bez wahania sięgnąłem po pierwszych chwilach po HD820, które zapamiętałem przy "Acid Rain" Lorna z czerwcowej MiTy we Wrocławiu jako dosyć basowe z przestrzenią nie tak zachwycającą jak na HD800, ale dobrą jak na słuchawki zamknięte oraz potrafiącą dystansować niektóre otwarte modele, m.in. od Focala. Muzyka płynęła, bas tętnił, elektroniczne przeszkadzajki całkiem przyjemnie szczypały w uszy, ale w momencie wejścia damskiego wokalu poczułem pewną, jakby znalazł się tam, gdzie wskazuje tytuł tego utworu Jednak mimo wszystko słuchało się całkiem przyjemnie i chyba czerpałem nawet większą przyjemność od osoby, która słuchała go na Orfeuszu. Moje przypuszczenia się sprawdziły i po około trzech minutach go zakończyła z wyrazem twarzy, który wskazywał na rozczarowanie brzmieniem tego drogiego zestawu elektrostatycznego. Następnie przyszła pora na @mrbudynoraz wejście ponownie w klimaty akustyczne, tym razem z Ronem Carterem i nagraniem na żywo "My Funny Valentine", które rozpocząłem słuchać z HD820 na uszach. W tym momencie uświadomiłem sobie, że różnica między nimi, a także założonymi po nich HD800S jest odczuwalna i przynajmniej dla mnie znacząca. Przede wszystkim przestrzeń uległa pewnego rodzaju kolapsowi – scena była odczuwalnie płytsza, a przede wszystkim dużo niższa. Jest to o tyle zaskakujące, że nawet przy porównaniach z takimi słuchawkami jak Arye, czy HEKi w moim systemie HD800 bez „S” nie uświadczyłem w tym względzie znaczącej różnicy, bo generowana scena była horyzontalnie, ale też wertykalnie bardzo dobrze rozciągnięta z dużymi źródłami pozornymi na pierwszym planie (z dynamicznych jedynie nieliczne potrafią kreować większe, jak choćby Sony MDR-Z1R). Jedynie szerokość nie pozostawiała niedosytu po wspomnianych elektrostatach. Niestety, o przekonującej holografii nie było mowy. Przejście na dynamiczne Sennheisery było niczym powrót do świata słuchawek, w którym na dodatek brakowało zachwycającej głębi nie tylko sceny, ale samych źródeł pozornych, które były odczuwalnie płaskie, gorzej różnicowane i pozbawione większego wypełnienia. Spoglądając z boku na @mrbudyn widziałem, że pomimo słuchania tego samego utworu w tym samym czasie i miejscu, znajdujemy się w innych muzycznych światach. To przejście z elektrostatów na dynamiki pokazało, że w dużej mierze (nie)zwykłe aspekty brzmienia Orfeusza są maskowane przez to, co bardzo słusznisłusznie @domil, jak rozmawialiśmy o jego brzmieniu po AVS. Mianowicie, że nic w jego brzmieniu nie drażni oraz nie przeszkadza. Szczytowe dzieło Sennheisera należy niewątpliwie uznać za jedną z „supersłuchawek”, która jest w dużej mierze instrumentem dość wyspecjalizowanym i z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu ze względu na wspomniane powyżej cechy. Tym bardziej, że cena jest znacząca i w tej samej kwocie można skompletować bardzo dobry system słuchawkowy, głośnikowy i jeszcze zostanie na inne potrzeby. Także atrakcyjniejszą finansowo alternatywą dla niego jest pojawiający się od czasu do czasu w sprzedaży na rynku wtórnym poprzednik z lat 90-tych, którego bardziej eufoniczny charakter brzmienia potrafi bardziej trafiać w gusta melomanów (chociaż problemem może okazać się jego naprawa ze względu na dostęp do części). Z drugiej strony w prawie porównywalnej kwocie można kupić kabel zasilający Nordost Odin 2 o długości 5 metrów i jeśli dla kogoś taki wydatek nie stanowi większego obciążenia dla budżetu, a muzyka płynąca z HE-1 oczarowała go niczym niczym pieśni mitycznego syna muzy Kalliope... wtedy na pewno będzie mógł spędzić każdego dnia niezapomniane chwile ze swoimi ulubionymi albumami. Nie ukrywam, że pomimo kilku miesięcy jakie minęły.. ten dźwięk nadal pozostaje w mojej pamięci i będę się starał sprawdzić zdecydowanie przystępniejsze cenowo HE90. Z tego względu nie mówię żegnaj, ale do usłyszenia Orfeuszu!
    2 punkty
  22. Już idę po popcorn 🍿, bo widzę, że wątek z potencjałem...
    2 punkty
  23. @disaster3slodziak. Tym można przekonać każdego do picia na czysto burbona/whisky
    1 punkt
  24. Pamiętam jak kiedyś @Palpatine wspominał że to bardzo dobre. Kupiłem ze 4 miesiące temu przy okazji jakiś zakupów ale było okazji aby otworzyć. No dzień akurat nastał więc trzeba spróbować [emoji6]
    1 punkt
  25. Zgadzam się z @pylaczynski Twilight są bardzo detaliczne, może o pół poziomu niżej niż u12t czy Monarch 2 ale i tego nie jestem pewien, bo słyszę w nich wszystko, to co w tamtych, tylko niepodane na twarz. Jestem dużym fanem takiego detalu- mnóstwo szczegółów i tekstur oddanych w bardzo bogaty ale relaksujący sposób. Dla mnie Twilight to jedyne słuchawki, które łączą ze sobą większość światów- analiza/muzykalność, czystość/dociążenie, separacja/koherencja, ciepło/przestrzeń i separacja, neutralność/fun. To moje pierwsze iemy/słuchawki, które mają wszystko w odpowiednich proporcjach, wszystko inne czego słuchałem lub miałem musiała którąś z tych rzeczy poświęcić dla dobra innej. Dodatkowo, zarówno w ich strojeniu, jakości przetworników, jak i samej jakości wykonania i designie, słychać i widać, że poświęcono mnóstwo czasu na research. Tu nie ma nic przypadkowego, pełna świadomość od konceptu do produkcji. Same obudowy są pięknie i precyzyjnie wykonane, jak je pierwszy raz wziąłem do ręki, to sprawiały wrażenie jakiegoś elementu, który instaluje się w myśliwcach albo rakietach kosmicznych hehe.
    1 punkt
  26. Neutralne można określić pomiarami (przynajmniej wg przyjętych standardów), naturalne faktycznie powinny być neutralne ale tak jak w przypadku Monarch 2 i Twilight, oba iemy JAK DLA MNIE brzmią naturalnie, mimo, że różnią się ilością mid basu. To tak na prawdę jedyna większa różnica między nimi, ponieważ subbasu mają podobną ilość, gain mają również podobny. Twilight wydają mi się nawet odrobinę lepiej strojone w rejonie 2,5-8k, ponieważ wierniej symulują krzywą Harmana, mają po prostu obniżone wszystko w tym zakresie ale kształt jest wierniejszy niż w przypadku Monarch 2. A propos Mestów, to wg mnie one nie mają podjazdu do Twilight, dla mnie kompletnie nienaturalne strojenie. Już wolałem Mest 2, ale nawet i one są słabsze niż Twilight- ale to WG MNIE;) Mesty mają kiepską relację wyższych midów do trebli- jest ona właściwie odwrócona w stosunku do tego, co jest uznane za naturalny tuning. Moim zdaniem, aby uzyskać najnaturalniejszy dźwięk, to w przedziale 2-20k najwyższy gain powinien być osiągnięty przy 2,6-3k. Po przekroczeniu granicy 3k, wszystko powinno bardzo gładko opadać. W innym przypadku mam kwiatki w postaci nienaturalnie podbitych trebli, co było dla mnie problemem w większości iemów, a w szczgólności zawiodłem się właśnie na Mest, u12t, u4s i kilku innych, od których spodziewałem się "end gamowych" doświadczeń.
    1 punkt
  27. Miał ktoś okazję porównać tego FiiO vs iBasso DC-Elite?
    1 punkt
  28. W Finalach słychać elektronikę, piski, świsty, itd. w Technicsach szum tła. Bardzo cicho, ale jak włączysz ANC, to robi się cisza absolutna. Wtedy słychać tą różnicę.
    1 punkt
  29. https://allegro.pl/oferta/nakladki-hybrydowe-symbio-w-r-m-pianka-silicon-12149279260 Konstrukcja jednak wskazuje na pełniejsze brzmienie względem zwykłych silikonowych i większe uspokojenie (zaokrąglenie) a nie tylko otwarcie góry ze względu na większą dziurę na wylocie. Przynajmniej takie miałem z nimi kiedyś doświadczenia. Może sprawdzę z AZ80 czy nie tracą precyzji/detalu bo mam tego trochę w szufladzie. Piankę można wyjąć i zrobić z nich zwykłe. Ergonomia też może nie wszystkim leżeć bo są dosyć twarde, nie mają takiego dopasowania do kanału jak silikonowe.
    1 punkt
  30. I grają dużo gorzej niż zwykłe K371, także BT nie polecam, zwykłe jak najbardziej.
    1 punkt
  31. Tego zawsze trzeba być tego pewnym na 100%... Inaczej można się niemile rozczarować.
    1 punkt
  32. Od czasu do czasu na spacer po parku czy jakaś jazdę (kiedy mam fantazje,) biorę DAP i przewodowe nauszniki (Pandy). Zwykle w ciepłe dni. DAPa transportuje przy pasku lub w torbie na ramię (torba foto). Na codzien TWS lub nauszniki Technics , Aventho
    1 punkt
  33. Producent nie dołączył podpórki do karty graficznej. Potrzeba matką wynalazków
    1 punkt
  34. Hobby jak hobby, ludzie miewają dziwniejsze. Może to pokutuje jakieś przekonanie podobne temu, że z winyla jest wyższa jakość - winyl to dźwięk "analogowy", więc inne formy dźwięku "analogowego" to też musi być wyższa jakość. Tylko że winyl nie oferuje wyższej jakości, jedynie brzmienie, które można lubić. Podobnie kasety, przynajmniej w moim odczuciu. Jakości bym tu nie szukał.
    1 punkt
  35. Zapewne też sporo zależy od tego na jakim sprzęcie się słucha, jak ktoś ma mocno ciepło grające słuchawki, to może i nawet neutralny czy sterylny dongiel nie pomóc I w drugą stronę tak samo. A inna sprawa, że coraz więcej ludzi wchodzi w świat taniego audio, więc jest coraz więcej opinii, a z opiniami wiadomo jak to jest - nie każdy ma pojęcie o czym pisze, a jednak pisze. Sam jak opisuje dźwięk gdzieś na forum, to staram się opisywać raczej prostymi porównaniami, bo pewnie nie każdy wie co to jest wyższa średnica albo rozróżnia różnicę między mid bassem czy sub bassem. Choć można też jak np. P. Ryka opisywać tak: To już chyba wolę czytać o wyższej średnicy i sub bassie 😉
    1 punkt
  36. Jasne, jak ktoś ma kaprys na gadżet, to pewnie kupi. Często właśnie te nierozsądne zakupy są tymi, co dają najwięcej frajdy.
    1 punkt
  37. U mnie powrót do Night City przez dodatek Phantom Liberty. Pierwotnie ogrywałem podstawkę Cyberpunka na premierę grając na ps5, teraz w dodatek gram w wersji pc master race na ultra, 4k, ray tracing, 90fps (z DLSS i Frame gen) i z HDR. Grafika w takiej konfiguracji potrafi zrobić wrażenie choć widać że silnik ma już swoje lata i tekstury oraz postacie są takie se. Wracając do samej gry to podstawowa wersja 4 lata temu miała świetnie zrobione elementy ale i wiele totalnie popsutych systemów. Grałem w gorsze gry ale chyba nigdy wcześniej nie byłem tak rozczarowany. Mocno popracowali nad tą grą od tamtego czasu i np system rozwoju jest zupełnie inny, policja w końcu działa sensownie, a i bugów prawie już nie ma. Dodatek fabularnie wciąga mocno, misje poboczne są ciekawe i ogólnie bardzo polecam. Szkoda że nie dowieźli tego poziomu 4 lata temu
    1 punkt
  38. Jeżeli rozglądacie się za rozsądnie wycenionym słuchawkowym combo, tj. wzmacniacz i przetwornik w jednym - warto zapoznać się z SMSL M500 w trzeciej odsłonie. Mariaż dobrej jakości zasilania oraz przetwornika C/A ESS9038 PRO wraz z kompletem wejść i niewielkimi rozmiarami może zaskoczyć niejedne ucho. Kompozycja rozwiązań technologicznych w tym urządzeniu zaskakuje precyzyjnym, dobrze dociążonym brzmieniem, co w połączeniu z dużą ilością funkcji - daje nam przepis na dobre danie. Potrafi zagrać kryształowo, energicznie, nie czuć, aby brakowało mu mocy, a z wykorzystaniem złącza zbalansowanego - 4.4mm wraz z czasem pracy ukazuje kreację lepiej kontrolowaną. Doskonały stosunek ceny do jakości. Zapraszamy na odsłuchy do naszego warszawskiego salonu HiFi Pro mieszczącego się przy ul. Skierniewickiej 34A/U2, gdzie będzie można przetestować urządzenie z różnymi słuchawkami! https://mp3store.pl/wzmacniacze-dac/wzmacniacze-z-dac/smsl/2023160277866141632/6970141857839/smsl-m500-mk3-dac-amp
    1 punkt
  39. Zdecydowanie SP3000, kapitalny dźwięk i wreszcie działa tak że nie mam ochoty rzucić nim o ścianę.
    1 punkt
  40. Pod względem jakości dźwięku to bezwzględnie Astell&Kern SP3000. Zjawiskowy dap. Ale system to zamknięty android więc zainstalujesz tam tylko apki do streamingów.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności