Skocz do zawartości

Filmy czyli co ostatnio oglądałeś?


Harmony Korine

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli ktoś jeszcze nie oglądał...

 

"My name is Sam Tyler. I had an accident and I woke up in 1973. Am I mad, in a coma, or back in time? Whatever's happened, it's like I've landed on a different planet. Now maybe if I work out the reason, I can get home."

 

 

Powiem tak: najlepszy serial jaki w życiu oglądałem. A i tak jego zakończenie jest w pewnym sensie dla mnie zagadką. Tylko dwa sezony (z premedytacją nakręcone tylko dwa sezony, bo od początku takie było założenie), ale za to BBC. A jak już Anglicy coś nakręcą, to... Genialny scenariusz, równie genialna muzyka (tytułowy Bowie, The Who itd.), klimat robotniczego Manchesteru lat 70-tych, cockney i nieziemski Gene Hunt (pokłony dla Phila Glenistera - "I'm The King of The Jungle!" :D )

 

Polecam też spin-off "Life on Mars", także nakręcony przez BBC - "Ashes to Ashes". Jego akcja dzieje się już w latach 80-tych i (posrednio) wyjaśnia to, co tak naprawdę stało się z Samem.

 

 

NIE POLECAM (wyboldowano celowo) amerykańskiej wersji tego serialu. Jego zakończenie w porównaniu do pierwotnej wersji jest... typowo hamerykańskie. Płytkie, bezdennie głupie, idiotyczne, by nie powiedzieć ****iane. Tak, by średnio rozgarnięty Jankes nie musiał się głowić więc niż 5 sekund nad clue zakończenia historii opowiedzianej w serialu.

 

Natomiast Ci, którzy widzieli pierwowzór i jego spin doskonale wiedzą o czym piszę.

 

:)

 

Pozwolę sobie coś jeszcze wkleić.

 

Gene Hunt w czystej postaci:

 

 

Czyli facet, który podjedzie pod Ciebie czerwonym Quattro, wpierniczy Ci w brzuch pełny magazynek, po czym kwaśno warknie: "tyle dobrej amunicji na takiego gnoja".

 

;)

 

I to wszystko podlane sosem rodem z "X-Files" lub z "Twilight Zone".

 

Bawcie się dobrze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie oglądałem bo nie ma takiej możliwości ale... ABC w żeńskiej roli głównej, Columbus Short w Grado, gość od Dr. House Jesse Spencer, jest moc! tak naprawdę to chciałem się pochwalić, że zauważyłem SR-ki :P. A tak już na serio serio to jak myślicie bedzie co z tego? bo widziałem jeden film z Alą gdzie ją tylko bili i gwałcili aż przykro było patrzeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla kogoś bez gustu filmowego najwyraźniej. :)

 

no to trzeba sprawdzić, bo na trailerze wygląda jak typowa, holyłódzka, epicka historyjka, których było setki, tylko w trochę innym wydaniu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn nie mam zamaru mówić że film jest mega kiepski ale jego problemem jest to że sie strasznie wlecze i jest o przynajmniej godzinę za długi.

 

 

 

Dla kogoś bez gustu filmowego najwyraźniej. :)

 

no to trzeba sprawdzić, bo na trailerze wygląda jak typowa, holyłódzka, epicka historyjka, których było setki, tylko w trochę innym wydaniu

 

Komentarz dla obydwóch postów:

No bo właśnie w tej przydługiej historii poza tym, co streszczono w trailerze, jest duużo innej, wartościowej oraz niedopowiedzianej treści, która wpływa na ocenę wielu.

 

Jeśli tematem filmu nie jest jedynie powielanie klisz, schematów, a zmienia je jakoś, tworzy nową całość... występowanie tych klisz nie jest moim zdaniem niczym złym. Przecież te znane nam schematy wpływają na nasze zadowolenie. Tym, co nam się własnie podoba jest to, co już znamy.

BTW, nie rozumiem kategorycznego dążenia do awangardy, chęci odcięcia się od czegokolwiek już stworzonego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja również dołączę się do oglądaczy. "Interstellar" przyswoiłem sobie wczorajszym wieczorem i... napisy końcowe oglądałem ze szczęką rozdziawioną na oścież i rękami zaciśniętymi na poręczach fotela. To nic, że przydługi, to nic, że napakowany pseudonaukowym bełkotem, to nic, że zdarzają się tam błędy logiczne i niedoróbki na miarę "Grawitacji" - to wszystko jakoś łyknąłem bez się pokrzywienia. Film mocno koresponduje z "2001: Odyseją kosmiczną" i nie zawaham się napisać, że czerpie z niej pełnymi garściami i dobrze, że to robi bo "najlepszy film Kubricka" to doskonały wzorzec i osobiście mój ulubimy film w ogóle. Interstellar "zbudowany" jest na podobnym szkielecie i w sumie prowadzi widza do podobnej puenty co "Odyseja...". 8/10

 

Ps: Taka muzyczna "ilustracja" do filmu mi się przypomniała:

 

Edytowane przez PEN
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niechce spoilerować ale dla mnie ten film jest zbyt długi a do tego nie jest specjalnie skomplikowany i nie pozostawia po sobie nic do przemyślenia czy przetrawienia. Nie ma żadnych niejasności i wszystko jest podane na tacy aż do zarzygania. Pewne kwestie są powtarzane wielokrotnie i mam wrażenie że film traktuje mnie jak idiote ponieważ zrozumiałem to za pierwszym razem. Druga rzecz to gdy coś się już rusza i myslisz sobie "a więc to tak" musisz poczekać na film któremu zajmuje 10 minut aby dana sekwencja sie zakończyła a ja myśle sobie "ok kumam, przyśpiesz!" Sporo dobrych aktorów ale jakoś żaden z nich łącznie z główną postacią nie jest dla mnie przekonywujący w swojej roli (matt d jest już kompletną katastrofą mimo że uwielbiam tego aktora). Do aktorów nic nie mam tylko te role są kiepsko napisane imho. Film ogólnie jest zbyt melodramatyczny, ważą się losy całej ludzkości a tutaj dramat ojciec córka wysuwany jest na pierwsze miejce? Ja tego nie kupuje. Mam wrażenie że Nolan chciał się porwać na Odyseje Kosmiczną 2001 jednak film dla mnie dobitnie pokazuje że może on mistrzowi kubrickowi buty czyścić jeśli chodzi o warsztat.

Edytowane przez Spawn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spawn, jak czytam/słucham podobne/ych wypowiedzi jak Twoje, nasuwa mi się na język, że ludzie na filmach za dużo myślą, zamiast po prostu oglądać. Jakbyśmy musieli wszystko rozgryzać, analizować, rozumieć... I nie ma w tym nic złego, bo są filmy które trzeba tak oglądać, bo inaczej nic nie zrozumiemy, a wtedy na pewno nam się nie spodobają. Większość jednak trzeba przede wszystkim poczuć. Podobnie jak podoba mi się muzyka od św.p. Lhasa De Sela, które dla mojego znajomego jest nudna i w każdym utworze taka sama. On też nie potrafi przestać analizować, tylko że muzyki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznaje, że "Interstellar" jest od "Odyseji..." prostszy i łatwiejszy w odbiorze ale mimo to uważam, że to kawał dobrego filmu - szczególnie pośród ton produkowanego dziś filmowego chłamu (tak, żałuję, że muszę przyjąć taką miarę). Co do relacji: gatunek ludzki - ojciec - córka, film tłumaczy to sam przez się broniąc przy tym swojego głównego założenia. Pamiętam do dziś, że po "romansie" z Lynchem czy Kubrickiem przez dłuuuugi czas wszystko inne było dla mnie "takie miałkie", puste i bez przekazu... aż przestałem oglądać filmy... w ogóle. Dopiero od niedawna zauważam takie "światełko w tunelu", że może jednak nie wszystko stracone. I "Interstellar" jest dla mnie takim światełkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności