Jump to content
Letnia Promocja (HiFiPRO / MP3Store ) PRZYGOTUJ się na Wyjazd z ULUBIONĄ MUZYKĄ ×

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 01/15/2024 in all areas

  1. ● zaprzeczenie Questyle CMA 600i + przejściówka FIIO XLR-4 Male do 4.4mm Female balance. Duszno. Słyszę subwoofer, to pierwsze wrażenie. Zanikło po krótkiej chwili. Potem jednak ostro. Bardzo gorąco na górze. Agresywnie, za to szczegółowo, dużo ich. Wyeksponowane. W basie też więcej słyszę. Faktury, wybrzmiewanie, wibracje, duże obrazy. Głębia sceny, niezbyt szeroka. Wyraźnie słychać gdzie jaki instrument jest na scenie. Całość ładnie gra po za głową. Rozciągnięte, czyściutkie wysokie i dół. Bas uderza mocno i zdecydowanie dynamiczny, mruczy. Nie byłem na taką ofensywę gotowy. Odstawiłem, poszedłem zjeść obiad. ● gniew Questyle M15 wejście 4.4mm high i low gain, z Samsungiem A52S. Duża poprawa tonalna. Żadnego uczucia duszności zaraz po nutach mid basu. Nie tak nachalnie i agresywnie na górze. Duża dynamika, tylko troszkę łagodniej. Te same detale, ale już nie atakowały. Mniej gorące wysokie rejestry z utrzymaniem ich charakteru przez tą ich super rozdzielność i rozciągnięcie. Niestety Theiaduio wydają się mało melodyjne przez to., Są tak po technicznej stronie muzyk Niby wszystko gra wspólnie razem, ale mało kleju. Czemu je kupiłem w ciemno po „reckach na youtubie i reserczu w internecie”. ● targowanie się (negocjacja) Questyle CMA 600i + przejściówka 6.3 mm na 3.5 mm. WOW. Gładko i dynamicznie, czysto, więcej kleju, ale bez negatywnych efektów. Już bez upałów na górze, tylko gorąco i spokojniej. Melodia się pojawiła. Niektóre utwory po prostu płyną, a pejzaż jest bardzo piękny. Głębia, pozycja i scena, drugi plan słychać wyraźniej. Żadnego grania tylko w głowie. Wręcz perfekcyjna holografia. Dźwięk z akcentem w całym pasie, bez przesadnej masy. Świetna kontrola. Skala, rytm i tempo które można przyswoić. Bas wibruje i uderza, świetny. Naczytałem się o nim sporo i spodziewałem się go więcej, a on gra w totalnej równowadze. Czuć go, wibruje w głowie i schodzi na dół. Po za tym te doki nie dają basu gdzie go nie ma, a tam gdzie jest gra z lepszym uderzeniem i fakturą, nie więcej. Jest po prostu lepszy przez co wydaje się, że jest go więcej. Dwa przykłady które zabrzmiały niesamowicie. Hans Zimmer - Interstellar - track 14 - Tick-Tock w końcu zabrzmiał potężnie. Nic się z nut nie zalało przy kulminacji. Pierwsze słuchawki tak to zagrały. One są stworzone do słuchania takich spektakli. Świetnie też zagrały np “In Rainbows | Radiohead | From The Basement”, polecam obejrzeć na Youtubie, ukazując wszystkie smaczki i niuanse. ● depresja Questyle CMA 600i + przejściówka FIIO XLR-4 Male do 4.4mm Female balance. Zataczamy koło. Po tych wszystkich przygodach powróciłem do połączenia które mnie praktycznie zdruzgotało. Okazało się, że Monarch MKIII grają tak samo dobrze jak w akapicie o Questyle CMA 600i przejściówka 6,3 mm na 3,5 mm. Teraz bądź tu mądry i pisz farmazony o AUDIO. Przyzwyczaiłem, zrozumiałem, przetworniki się wygrzewały, nastrój był inny. Czemu taka zmiana. Podłączyłem D8000 by sprawdzić różnice. Dość karkołomna próba porównania zupełnie innych technologii. Okazało się, że iem’y grają troszkę jaśniej, z większa energią na górze i akcentem. Grały z delikatnie wyraźniejszą fakturą na basie. Planary zagrały szerzej, z analogowym sznytem (w tym porównaniu). Basu jest więcej, ale boję się wskazać który jest lepszy. Środkowe pasmo równe jak stół w MKIII, w planarach przyjemniejsze. Fainal Audio to jest miłość od pierwszego wejrzenia, Theiaduio to takie zrozumienie po czasie kto jest tą jedyną. Dwie różne drogi to tego samego celu. W sumie wszyscy piszemy bzdury które słyszymy. ● akceptacja Questyle M15 wejście 4.4mm high i low gain po USB z PC. No i teraz w końcu zagrały jak z opisów. Dużo subbasu, przepięknie wibruje nadając charakter. Zrównoważone i czyściutkie wysokie. Rozdzielcze i precyzyjne. Dużo miejsca między instrumentami, ale dzięki podniesionemu dolnemu zakresowi nie ma tam pustki. Rytm, doza muzykalności i wszystko gra spójnie. Za to scena węższa niż na urządzeniu stacjonarnym. W tym połączeniu nie ma mowy o upale czy gorących wysokim pasmie. Super granie, bardzo wciągające, energetyczne. Jaki to ma wgląd w muzykę. ● teraźniejszość Już po wszystkim. Krótki okres zachwytu. Słuchawki brzmią zwyczajnie, zwyczajnie fantastycznie. To chyba zaleta bo skupiam się na muzyce. Przebłyski ich geniuszu jeszcze słyszę kiedy puszczę dawno niesłyszany albumu albo przy świetnie zrealizowanych nagraniach. W mojej ocenie Monarch MKIII nie zostanie kultowym sprzętem. Brakuje im szczypty magii, odrobiny lenistwa, przyjemności i ciepła, coś bardziej romantycznego do tego co oferują. Pewnie takie było założenie i strojenie, a ja szukam tego czego tam nie miało być? Nie pomaga też już spora oferta w ofercie producenta. Mamy MkII i MKIII, Hype 2 i Hype 4 - praktycznie identyczne w pomiarach z MKIII, a cena sporo niższa. Prestige LTD i to nie wszystkie modele. Przy tak licznej rodzinie trzeba ciąć by usprawiedliwić istnienie wyższych/droższych modeli, a przy cenie MKIII te cięcia słychać. Jest czyściutki dźwięk, wysoce energetyczny, angażujący, z bardzo dobrą sceną i ponadprzeciętnym pozycjonowaniem. Świetne techniczne rozciągnięte pasma na górze i dole. Równy i perfekcyjny środek charakterystyczny dla Theiaduio, jako uzupełnienie grania idącego w podkolorowaną zabawę. Dla mnie grają tak jak powinny, ja nie czuje tego podkolorowania, a nie są to słuchawki naturalne czy neutralne. Mi już nie przeszkadza, początkowo odbierana jako upalna góra, a basu mogłoby być więcej? Monarch MKIII to taki podpis inżynierów i technologii. Za cenę 1000$ człowiek chce więcej niż tylko bardzo dobre, chce czegoś wyjątkowego. Akcesoria, tylko to co niezbędne, a futerał … kupiłem drugi. Odnośnie komfortu, zmieniłem tipsy z 14mm na 13.3mm, obie pary stock. Komfort lepszy. Szczelność taka sama, troszkę dalej weszły w kanał. Na piankach dołączonych nie słuchałem. Żadnych ucisków w małżowinę. Szeroką tulejkę po jakimś czasie jednak czuć. Nie powoduje u mnie to dyskomfortu. Doki są grube i wystają po za ucho. Kończąc pozytywnie, Monarch MKII są to słuchawki przy których poszukiwałem dźwięków. Przy nich jestem ciekawy muzyki i artystów. Nie zamknąłem się w strefie komfortu siedzenia godzinami przy sprawdzonej i lubianej przeze mnie muzyce, albumów, wykonawców. D8000 w porównaniu z dokami, jednak troszkę podpowiadają przy wybieraniu albumów. Cały czas sprawdzałem co te doki potrafią, a potrafią bardzo, bardzo dużo. Poznaję i przyzwyczajam się do ich prezentacji. Nawet nie wiedziałem ile rzeczy nie słyszę i co wydaje mi się, że słyszę.
    15 points
  2. Lampki zdobyte dzięki pomocy Przemka @Tytus1988 do wzmacniacza stereo APPJ PA0901A, który dostałem na forum. Mam szczęście, że trafiam na dobrych ludzi. Dziękuję serdecznie. Płyty, bo lubię je kupować i ich słuchać. Z takim Peselem ludzie się raczej nie zmieniają. Jutro też będą CD.🤣
    6 points
  3. Pamiętam jak w 1997 teledysk Breathe nieźle rył beret 😅 : Teraz po 27 latach przesuwania granic w filmach, teledyskach, grach komputerowych, Popkach, internetach to już takiego wrażenia jak kiedyś nie robi , chociaż jedno się nie zmieniło, wciąż nie chciałbym nocować w takim hostelu
    5 points
  4. Ciekawy zestaw zaproponowany przez A&K, chyba jeszcze nie było wzmianki na forum o Aura czyli współpracy Astell&Kern i Vision Ears.
    4 points
  5. Mój ulubiony Krimzo to Słowicze Języczki - miałem na winylu, zresztą Mordę (debiut) też, jak i Islands oraz Three Of A Perfect Pair, reszta na CD Generalnie rock progresywny mi się sprzykrzył, ale nie King Crimson - to prawdziwa muzyczna miłość, która nie przemija. Podobnie - jeśli chodzi o rock w ogóle - mam z R.E.M. i Sonic Youth.
    4 points
  6. U mnie podobnie. Jethro Tull słuchałem namiętnie- mam stare płyty/kasety, Procol Harum no i oczywiście King Crimson- w szczególności ta płyta.
    4 points
  7. @lobuz1 takie to były koncerty
    3 points
  8. Edit Oddane Oddam uszkodzonego lapka dell studio 1558. Najprawdopodobniej coś z grafiką, ale też pewny nie jestem. W każdym razie zalany nie był. Reaguje na przycisk uruchamiania, ale obrazu brak. W sumie śmieć, ale może komuś na coś się przyda, a mi tylko zabiera miejsce na półce od długiego czasu. Mam gdzieś nawet oryginalny karton itp, jedynie chyba dysku w środku nie ma.
    3 points
  9. Dla mnie w czasach liceum (klasa 3 i 4) bardzo ważne były te trzy kapele: Led Zeppelin, Deep Purple, Black Sabbath - ale żadnej z nich niestety na żywo nie widziałem. Poza hard-rockiem interesowałem się też rockiem progresywnym - i tutaj miałem więcej szczęścia, gdyż dwa razy byłem na koncercie tej kapeli:
    3 points
  10. @MrBrainwash Dzięki za wyjaśnienie. Mam nadzieję, że nie odebrałeś mojej poprzedniej odpowiedzi jako zbyt agresywną. Jej celem miało być podkreślenie pewnych rzeczy stanowczo. Jak zapewne zauważyłeś nie jestem fanem wyrabiania sobie opinii na temat słuchawek na podstawie wykresów (delikatnie mówiąc). Nie chcę też Venusów hajpować bez żadnej krytyki. Każde słuchawki mają jakieś wady i w zależności od osoby (jej preferencji i gatunków muzycznych czy dobranego toru) mogą one być znaczące lub nie. Będę testował Venusy na różnych gatunkach muzycznych w ramach muzyki, której słucham i cały czas coś nowego odkrywam. Na razie pierwszy minus to była płyta Daft Punk - Random Access Memory, gdzie Venusy jak dla mnie za bardzo pokazały wysokie tony uderzenia w talerze a ja akurat na ten dźwięk jestem przeczulony.Wydaje mi się, że ta perkusja jest przetworzona elektronicznie, bo przy prawdziwych instrumentach nie ma takich problemów póki co. Jeszcze odnośnie pozycjonowania ceny Venusów, to musieliby tę jedynkę dopisać z przodu, skoro takie słuchawki jak nowe Utopie mają z przodu 2kę, ..jak szaleć to szaleć . Gdybym miał obie te słuchawki do wyboru to bez mrugnięcia okiem brał bym Venusy...no ale tutaj zależy jakiej muzyki kto słucha.
    3 points
  11. Pain Hustlers film, który wytłumaczył mi o co chodzi z fentanylem w USA i plagą bezdomnych i zombi na ulicach. Emily Blunt🙂
    3 points
  12. Yamaha TW-E3B w cenie z ibood to killer i to jeszcze 2 sztuki 😀
    3 points
  13. Słuchawki kupione w Audeos 3 tygodnie temu. Igła, komplet, dokument zakupu. Białe. Cena 499 z przesyłką
    2 points
  14. Kolejny dzień, kolejne sprzęty na biurku. Tym razem padło na xDuoo XD05 PLUS2, czyli kolejnego członka rodziny XD05. Jako były posiadacz pierwszego XD05, a obecnie Plusa i Pro, zdecydowanie byłem ciekaw na ile sensowna byłaby zmiana pierwszego Plusa na drugiego, gdy Pro jest za duży by go brać ze sobą. W końcu cena mniejszych braci jest ta sama, oba Plusy kosztują niemal 1200 złotych, a w dwójce dochodzi jeszcze bluetooth w standardzie. Główne różnice, to zmiana układu DAC z AK4493EQ na AK4493SEQ, podniesienie mocy z 1000mW na 1200mW przy obciążeniu 32ohm, zmiana regulacji głośności na cyfrową (jest więc zachowany balans kanałów przy bardzo cichym słuchaniu), dodanie funkcji dampingu pozwalającej na obniżenie impedancji wyjściowej pod niskoomowe słuchawki (bez zmiany poziomu głośności) oraz wspomniany już bluetooth, więc nie trzeba już korzystać z dedykowanego modułu. No dobrze, ale jak to brzmi? Ano brzmi inaczej niż pierwszy XD-05 Plus, a tym bardziej Pro (mowa o standardowym zestawie z kością ESS). Gdy te dwa combo idą w stronę brzmienia szybkiego, lekko rozjaśnionego i przestrzennego, tak XD-05 Plus2 jest cieplejszy, mocniej akcentuje niskie tony oraz delikatnie wygładza górę. Największa zmiana, to właśnie bas. Dwójka oferuje granie mocniej nasycone, głębsze, z minimalnie dłużej wybrzmiewającymi dźwiękami. Nie jest to jednak dół rozmyty, gdyż zachowujemy dużą szybkość, co przekłada się na dobre uderzenie i różnorodność dołu. Jest to mniej surowy przekaz niż w poprzedniku, bardziej idący w stronę muzykalności, ale z bardzo solidnymi technikaliami. Średnica jest cieplejsza, bardziej intymna, trochę bliższa, ale pełniejsza i tak samo dynamiczna. Świetnie współgra z żywymi instrumentami, które sprawiają naturalniejsze wrażenie. Wokale ładnie zaakcentowane, a przy tym bezpieczne, nie atakują nas niepotrzebnymi sybilantami, ale i nie przyciemniają wyżej wchodzących głosów. Ogólnie bardzo uniwersalna charakterystyka, nie znalazłem nic, co by tu zagrało źle, od poezji śpiewanej, przez elektronikę po ciężki metal, za każdym razem Plus2 dawał masę frajdy na średnicy. Góra, jak już wspomniałem, jest lekko wygładzona w porównaniu do Jedynki. Raczej dopełnia niższe częstotliwości niż sama z siebie robi show. Jest ona szybka, zrównoważona i detaliczna, z ładną barwą instrumentów, jednak czasami trochę za bardzo stara się nie przeszkadzać i np. w niektórych koncertach skrzypcowych główny bohater, czyli skrzypce, potrafi grać na równi z wiolonczelą, która powinna tworzyć tło. Przestrzeń nie jest tak szeroka jak w poprzedniku, ale posiada bardzo dobrze rozłożone plany oraz wyraźną głębię sceny, co przekłada się na realistyczną holografię. Absolutnie nie jest to dźwięk stłamszony i klaustrofobiczny, wręcz przeciwnie, całkiem udanie łączy swobodę z intymnością przekazu. Detaliczność pozostała na wysokim poziomie, nie dostrzegam pomiędzy nimi różnic, jedynie bardziej zaakcentowany sopran z XD-05 Plus może dawać wrażenie większej przejrzystości, ale nawet tu różnica jest marginalna. Małe szczegóły i mikrodetale, to wszystko tu jest, więc nawet krytyczne odsłuchy nie nastarczają problemów. Ogólnie xDuoo XD-05 Plus2 oferuje brzmienie bardziej rozrywkowe i łatwiejsze w odbiorze niż jego poprzednik czy wersja Pro. Gdy dodamy do tego nowe opcje oraz ładniejszy wygląd, to dostajemy urządzenie bardzo „user friendly”. Właściwie jedyne co mi użytkowo przeszkadza, to podświetlenie gałki głośności. Niby niewielka rzecz, ale w ciemnym otoczeniu za mocno daje o sobie znać. Stonować je do poziomu podświetlenia ekranu i w tej cenie nie miałbym uwag. Na szczęście można je całkiem wyłączyć. Nie będzie tak ładnie, ale oczu nie będzie drażnić. Czy warto się przesiadać z poprzednika? Raczej nie, bo zmiany nie są aż tak znaczące by ponownie wydawać 1200 złotych. Natomiast wybierając pomiędzy jedynką a dwójką, gdybym nie posiadał już jednego z nich, to byłby to dość oczywisty wybór na korzyść XD-05 Plus2. Kilka rzeczy dodano, kilka usprawniono, nic nie zabrano, a różnicę w brzmieniu, gdyby ktoś chciał jaśniejsze granie, można niwelować wymiennymi opampami.
    2 points
  15. Rush, The Spirit Of The Radio🎶
    2 points
  16. ,, Lampki zdobyte dzięki pomocy Przemka...'' NNNNo mnie też pomógł kilka razy przy lampkach z za granicy. Szczerze mówiąc to nie spodziewałem się po takich rocznikach aż takiej życzliwości. Jak trzeba to licytacji dopilnuje, a i w innych sprawach pomorze. Kolegę uruchomi w póżnych godzinach... 😉[Bardzo dziękuję A.].
    2 points
  17. zakupy z amazona Slayer, Sisters of Mercy, Faith No More
    2 points
  18. Było w porządku. W końcu forum jest do dyskutowania. No to tutaj mamy tak samo. Nie ma co sobie wyrabiać zdania wykresami. Nimi się tylko informujemy dla orientacji przed-odsłuchowej. I ja nawet mogę zrozumieć jak ktoś nie chce się nimi posilać i mieć na przykład totalne niespodzianki. Są różne ścieżki. Dzięki za relację. Mogłoby być i tak. To oznacza, że strategia marketingowa z wystawianiem lekko mówiąc nierozsądnie wycenionych słuchawek jak Utopie działa (na cały rynek), bo ludzie porównują w górę, a nie w dół. W kwestiach dźwiękowych to działa to też tak samo jak w twoim porównaniu tylko w drugą stronę. Model 2 lub 3 razy tańszy dla kogoś zrobi robotę i Venusów może nie rozpoznać jako strojenie za 13k. Tak jak to było na przykład z tymi cygańskimi planarami Nanika. On piał z zachwytu, a ludzie woleli słuchawki za 200$ i to ludzie stosunkowo osłuchani. W każdym razie, ja jestem zdania, że jak komuś gra coś dobrze to gra dobrze. Nie trzeba zawsze wnikać czy to wygląd, cena, strojenie czy poezja czytana w recenzjach tak na nas zadziałały. Można usiąć i delektować się muzyką. Aczkolwiek ja jestem fanem by człowiek był dobrze poinformowany w każdej dziedzinie. I jedno z drugim nie musi wchodzić w paradę w towarzystwie Gentlemanów.
    2 points
  19. KA17 Portable USB Headphone DAC/Amplifier. The FiiO KA17 delivers up to 650mW of output power — utilising dual flagship ESS ES9069Q DACs, THX AAA 78+ amplification, and XMOS XU316 USB SoC — this compact powerhouse offers full support for 32-bit/768kHz, MQA, and native DSD512 Hi-Res audio files (Źródło).
    2 points
  20. @Zear również bardzo lubię wspomniane przez Ciebie nagranie od Voces8. Dziękuję za podzielenie sie nim🙂👍 A z mojej strony tradycyjnie na początek Nowego Roku... Neujahrskonzert 2024 pod batutą Christiana Thielemanna🎶✨🎶🙂 https://tidal.com/album/338612076 https://open.qobuz.com/album/c5of25qthj7fb
    2 points
  21. @lobuz1 Bardzo dziękuję za podzielenie się wspomnieniami na temat koncertu🙂👍 Takie chwile potrafią zapadać w pamięć @Palpatine życzę wspaniałych wrażeń podczas koncertu🎶🔥🎸🔥🎶😉 A jak jesteśmy przy koncertach... Pearl Jam, Alive🎶
    2 points
  22. Jak to wytłumaczyć kobiecie na randce, kiedy mówisz jej że pójdziemy do kina a idziesz z nią do chałupy z kinem w domu? Dla mnie więcej prywatności. i można alko wnieść i nastrój zrobić. Z biletów do kina można jakąś wszamę lub alko,popcorn,te puste miejsca czekają na zamówione audio.
    2 points
  23. A nie zastanowiło Cię takie coś, ze na wszystkich targach i wystawach audio, praktycznie wszystko co gra jest podłączone pod kondycjonery, czasami są one ukryte z tyłu a czasami na widoku. Jak by nie sprawdzały się, to nikt by ich nie stosował, a skoro wszyscy to robią, pewnie są idiotami i nie wiedzą co czynią - czyżby wszyscy. Po co stosuje się takie urządzenia, w różnych technikach, typowo na układach elektronicznych, albo z transformatorem. Skoro wszystko świetnie gra z gniazdka sieciowego, to po co tyle zachodu ze strony wystawców i pakowanie kondycjonerów do odsłuchów. Chyba nie po to aby sprzedać je ze sprzętem,bo statystycznie takie urządzenie pewnie kupuje jedna osoba na tysiąc. Po drugie, sporo zależy od stanu instalacji elektrycznej w miejscu docelowym. Każdy sobie może takie urządzenie wypożyczyć i sprawdzić na własnym przykładzie i ocenić samemu. Mam dwa takie urządzenie w domu, oparte o transformatory i również miałem możliwość przetestowania kondycjoner sieciowy oparty na układach elektronicznych. Ja traktuję kondycjonery jako zabezpieczenie mojego sprzętu ze strony przepięć a jak jeszcze usuwają szumy z sieci, to jak myślisz jest gorzej czy lepiej. Niech każdy sobie policzy ile ma podłączonych różnych urządzeń do domowej instalacji elektrycznej, które działają albo cały czas, albo są włączone przez jakiś okres, i moje pytanie zasadnicze, czy to są urządzenia w stu procentach bezszumowe. A jak podłączy się suszarkę, to co się dzieje na przykład w radiu, gra super, nie sądzę. Z tym sensem, to bym trochę przemyślał co nieco.
    2 points
  24. Ale gadacie głupoty. Rezygnowanie z zakupów nowych sprzętów jest mega łatwe. Robiłem to już sto razy
    2 points
  25. Żeby filtr spełnił swoje zadanie najpierw trzeba zidentyfikować rodzaj "zakłóceń" aby móc dobrać skuteczny sposób filtrowania. Indukcyjność cewek, pojemność kondensatorów. Bez tego to wróżenie z fusów. Filtry ze zdjęć powyżej są stosowane do tego, aby urządzenia, w których sa zainstalowane nie śmieciły w sieć energetyczną. Ale działają tez w druga stronę. Warunkiem ich poprawnego działania jest sieć L+N+PE w lokalu. Żadnego PE podłączonego z N Chcesz się tanio pobawić z takimi filtrami idź na najbliższy PSZOK. Sporo wydłubiesz z elektrozłomu. M
    1 point
  26. O tak, Mesty są z samego kosmosu, kolega ma rację, ja się pod tym podpisuję :))
    1 point
  27. Podsumowując swój udział w tej dyskusji. Poleciłem tanie, ładne i fajnie grające kable USB. 50 czy 70 zł to nie majątek, a można samemu się przekonać. Różnica nie jest subtelna, to nie jest jakieś "wydaje mi się". Niskie / wysokie tony, dynamika, scena - to od razu zwraca uwagę, że kabel gra inaczej. Dlatego szkoda mi czasu na jałowe dyskusje z osobami uważającymi, że to rodzaj wtyczki determinuje sposób przesyłania danych. Miałeś na myśli - bez ponowienia transmisji błędnych / uszkodzonych pakietów. Korekcja błędów występuje zawsze. Linkowałem to wyżej. Ale takie decyzje nie podejmuje jedna osoba, tylko "środowiska" zainteresowanych firm. Decyzja jest bardzo dobra, tylko trzeba wiedzieć i rozumieć jaka idea za tym stoi. W największym skrócie - karta graficzna, dysk HDD / SSD czy pamięć RAM to taki komputer w komputerze - ma swój zaawansowany procesor, kontroler pamięci, pamięć cache itp itd. Tymczasem DAC to proste i TANIE urządzonko, którego rolą jest wysyłanie żądania otrzymania pakietu i odbieranie tych pakietów (+ kilka prostych funkcji zrobionych pod Audio). Gdybyś z DAC'a chciał zrobić komputer to: - cena zdecydowanie w górę - każdy gra dokładnie tak samo wiec i kosztuje tyle samo - wcale nie ewoluuje - bo nawet do odtwarzania jakości studyjnej 24 bit /96 kHz, i tak wymagania są minimalne. Kupisz raz - masz na zawsze. Podsumowując - sprzęt dla wybranych za grubą kasę - za to kabelek USB tani. Komu się to opłaca? Nikomu! -- PS. Na końcu słuchawki / kolumny i tak zagrają po swojemu, bo ich wpływ na dźwięk i tak jest z rząd wielkości większy niż różnica miedzy kablami.
    1 point
  28. ZTCP wyjścia 600ki mają większą impendancję nawet niż w 400ki, a jeszcze adapter... wtedy MMk2/3, a pewnie i wszystkie Thieaudio, bo dzielą te samą technologię, zalewają sie basem, są "ciepłą" kluchą/duszne. Wierze, że mogłeś odnieść takie wrażenie. Dla mnie pewnie MMk3 byłyby 'w punkt' ... przy moich Mk2 wolę coś cieplejszego, dlatego w innym wątku zdziwiłem się, że zdecydowałeś sie na M15. Choć mając ostatnio DC-Elite, uważam że M15 już nie jest taki gorący. Generalnie zgadzam się co do całościowego odbioru tej serii, to trochę jest tak jak z U12t. Niby niczego wybitnego nie robią, ale wszystko grają b. dobrze. Jak słuchasz innych doków, to czegoś brakuje i z chęcią do nich wracasz. Osobiście największym problemem w Thieaudio są dla mnie kopułki/tulejki, nie byłem wstanie sobie z nimi poradzić - skończyło się na custom tipsach. Nawet SA Heliosy udało mi się w kwestii seal'a i wygody ogarnąć.
    1 point
  29. @Zear - jeżeli chodzi o Voces8 to polecam wydawnictwo The Lost Birds - Christopher'a Tin z października 2022 r. (z udziałem Voces i Royal Philharmonic Orchestra). Na 12 utworów 10 jest wokalnych) Tin to amerykański taki crossoverowy kompozytor muzyki klasycznej, któremu blisko do muzyki filmowej, ale myślę, że ta płyta spokojnie mieści się w zakresie tego wątku https://tidal.com/browse/album/250014145
    1 point
  30. Kto nie widział Black Sabbath na żywo z złotym składzie - przegrał życie 😎 Ehhh... kiedyś to było, teras to nima ... 😄 Ale z tego okresu największe wrażenie zrobił na mnie koncert Alice Coopera w warszawskim Colosseum... No taka profeska na tamte lata to po prostu nie do uwierzenia ... szoł ze wszystkimi fajerwerkami, kaftany, krew i gilotyny 😈 A potem dzięki znajomościom wizyta na backstage i w busie, osobiste przybicie piątki i krótka rozmowa oraz autograf na bilecie... bezcenne!
    1 point
  31. Ja też lewe [emoji6] I wiem, że nie tylko ja na tym forum. U mnie problem z dopasowaniem załatwiły Edifiery, którymi pochwaliłem się wyżej. Wysłane z mojego motorola razr 40 przy użyciu Tapatalka
    1 point
  32. tematy połączone w jeden nowy wątek...
    1 point
  33. Jak jest wentylatorek to można pewnie podkręcać procka, ewentualnie wodne chłodzenie dać....
    1 point
  34. @sp5it Wyprzedane Ten Pan chce sprzedać projektor, ekran i zapasową żarówkę za 386.64zł https://www.facebook.com/marketplace/item/737231861663909/?ref=browse_tab&referral_code=marketplace_top_picks&referral_story_type=top_picks Obrazki pomocne do kalibracji ekranu. http://www.lagom.nl/lcd-test/contrast.php @neonlight może ten filmik lepiej pomoże Tobie w ustawieniach kolorków. @neonlight To ten co miałeś na myśli W2700 Robię research i douczam się co do kalibracji. https://displaycal.net/#download Tutaj darmowe oprogramowanie do kalibracji. https://depositphotos.com/pl/videos/movie-projector.html
    1 point
  35. Forst - Netflix - realizacyjne poziom światowy, ale scenariusz „nie dowiózł”. Szkoda bo był potencjał. 5/10
    1 point
  36. Takie sorty Lidlowe u mnie zagościły ostatnio. Na fotce nie zmieściły się Talus, Szklanki DDH NZIPA oraz Warsaw Dream Polish NEIPA. Z tego co pamiętam fajne Szklanki, W. Dream, Chubby i Freezy. Ogólnie mrożonki wszystkie dobre 😋 Za to ciemne BIPA i czarny stoucik minus za nieciekawy smak i kawę rozpuszczalną, brr. Ciemne to jednak piwne podziemie robi robotę np. kosiarz!
    1 point
  37. Hej! W życiu trochę słuchałem. Jakiś czas temu stwierdziłem "to mój koniec z audio" - otóż byłem zachwycony zestawieniem lampki Aune T1 z DT990 PRO (250) - później lampkę wymieniłem na IFI Zen Dac. Jak to w naszym życiu bywa (znacie to) pewnego dnia czegoś mi zabrakło... Zachciało mi się jakiejś takiej bardziej krystalicznej, techniczno-muzykalnej sygnatury, wyciągnięcia tej średnicy, spłaszczenia tego V, grania bardziej dojrzałego, napowietrzenia sceny, bardziej punktowego niż mulistego basu. I wyruszyłem na łowy - m.in. na odsłuchy do warszawskiego mp3store, ale nie tylko (w necie przeglądałem rtings, wpisy na forach, reddit, recenzje YT - m.in. Zreviews, The HEADPHONE Show, cheapaudioman, Steve Guttenberg Audiophiliac, Joshua Valour, przeglądałem ranking crinacle - itd. - raczej w celu wylistowania, które modele sprawdzić, bo sporo w tym wszystkim sponsorowanego contentu, a przede wszystkim: subiektywnych odczuć; tak czy siak: trzeba tę historię napisać i tak wedle swoich preferencji). Poniżej krótkie podsumowanie (może komuś się przyda, bo sam szukałem takiego wątku - szczególnie jeśli: szukasz alternatyw dla brzmienia typu V od Beyerdynamic, masz nieco większy budżet i chcesz uszko zanurzyć w czymś ze średniej półki, szukasz słuchawek w miarę uniwersalnych, czyli nadających się do różnych gatunków muzycznych). 1. Beyerdynamic DT880 Edition (250 i 600) -> bardziej wyrównane w porównaniu do DT990 pro, niemiecka konstrukcja pancerna; odniosłem wrażenie, że vs dt990 scena jest szersza, ale gorzej z holografią i przestrzenią - grają raczej od lewej do prawej; poprawny sznyt grania lat 90. - dobrze mi by było pewnie pograć z nimi na pianinie; 2. AKG K701 - bardzo analityczne; wygodniejsze od DT880 i DT990, ale z wrażeniem plastikowości (może nie superluksowości, ale całość trzeszczy), dźwiękowo - bez ocieplenia, klarownie, ale z tego powodu już po krótkim czasie: nudno (dla mnie to taka otwarta wersja bezwzględnych HM5, które mam też na biurku do dziś) 3. Audiotechnica r70x - ogromna scena i przestrzeń, dawno czegoś takiego nie słyszałem; raczej ciepłobrzmiące, przyjemnie wyciemnione, ale bez jakichś grubych kocyków; konstrukcyjnie - ekstremalnie lekkie, nie czuć ich na głowie, niemal zero nacisku na skronie, niewielkie nausznice; gdy nie patrzyłem na te r70x i miałem je na uszach - wszystko było OK, ale mając je w rękach - miałem wrażenie, że się rozlecą od byle kichnięcia; finalnie brzmieniowo nie były dla mnie jakimś dużym skokiem vs DT990, a konstrukcja z tymi łopatkami - wydała mi się ciut ryzykowna (miałem tez do czynienia z AD500X i 700, ale te r70x - z pamięci, bo nie w bezpośrednim starciu - biły je na głowę); 4. Hifiman 400SE - z nimi spędziłem sporo czasu (jakieś 2-3 tygodnie) - po wyjęciu z pudełka jest efekt "meh", bo jest wrażenie plastikowości - na zdjęciach wyglądają znacznie lepiej niż na żywo (szczególnie jeśli ktoś miał do czynienia z Sundarką); może inaczej - gdy wiszą sobie na stojaczku, to wyglądają zacnie i ten design może się podobać, ale rodzaj zastosowanego plastiku moim zadaniem lepiej było zamarkować czarnym kolorem (co kto lubi) - po założeniu i odpaleniu muzyki - jest efekt wow; dla mnie super ergonomia, po 4-5 godzinach nie czułem ich na głowie (DT990 są wygodne, wymieniam pady regularnie - ale i tak "czuję" je dość szybko na łbie); brzmieniowo - mają jakiś taki jakby kocyk narzucony na średnicę, za to świetna jest separacja instrumentów, mają w sobie moc, ale kompaktową scenę (grają jakby bardziej "w głowie"); ciekawostka: na trzech testowanych modelach (jeden u siebie w domu + dwa w sklepie) ten sam miałem efekt - w lewej słuchawce po zejściu niskim z basem wpadała słuchawka lewa w wibracje i dało się to usłyszeć (jakby coś było niedokręcone w środku lub telepało się); słuchałem też Deva -> miałem wrażenie klona 400SE z drobnymi odchyłami; te 400SE to przede wszystkim prześwietny stosunek jakości do ceny w moim odczuciu; 5. Hifiman Sundara - konstrukcyjnie są mega w porównaniu do 400SE, mniej plastiku, pady są bardzo miękkie w dotyku, ale za to mają znacznie większy docisk vs 400SE (nawet na poziomie HM5, po 2 godzinach był już efekt imadła i zacząłem to czuć na szczęce - oczywiście to kwestia czasu aż się lekko rozciągną i ułożą, bo np. model z pudełka vs po dłuższym przebiegu ze sklepu - miały zupełnie inny docisk); brzmieniowo w tym budżecie to bajka - potrafią być przyjemnie krystaliczne, też grają "w głowie", ale niemal wszystko robią lepiej niż 400SE; zdecydowanie nie jest to wybór dla miłośników mulistego czy mięsistego basu - jest tu punktowy, dokładny i precyzyjny, szybki; ciekawostka: odezwała się w nich sławna już kontrola jakości Hifiman, po 2 tygodniach prawa słuchawka po prostu przestała grać - albo coś było słabo przylutowane, albo jakaś magia Hifiman 6. Hifiman XS - ogromne nauszniki, kosmiczna konstrukcja, po założeniu nie czuć ich, bardzo dobrze rozłożony jest ciężar, lekko obracają się we wszystkie strony, więc można dopasować do potrzeb na głowie; brzmieniowo - dla mnie o niebo lepsze niż Sundara - scena jest fantastyczna, większa, nie gra już w głowie; są techniczne i muzykalne zarazem - one nie grają na literze V czy U, tylko bardziej na uśmiechniętej mordce (krzywdzące by było powiedzieć, że grają V-ką); ważna kwestia: żeby je w ogóle założyć na głowę, to musiałem zmniejszyć pałąk na 1. poziom (te szersze rozstawienia są chyba dla niedźwiedzia) 7. HiFiMAN Ananda - teoretycznie rozwinięcie XS - robią wiele rzeczy ociupinkę lepiej, są jaśniejsze, bardziej dokładne, na scenie jeszcze lepiej wszystko poukładane - bardziej się czułem jak na odsłuchu głośników, ale w praktyce nie dają tyle frajdy co XS - są zbyt chirurgiczne momentami, mniej muzykalne -> z powodu swojego dążenia do doskonałości są niedoskonałe (tj. nie sprawiają tyle przyjemności co XS) 8. Monoprice Monolith M1070 - słuchawki dla domorosłego czołgisty, konstrukcyjnie: ciężkie, toporne, a po założeniu zaskakująco wygodne, nie dociskają, pady są miękkie, ale mocno "chodzą" na głowie przez ten niewielki docisk; mają bardzo nasycone, soczyste wręcz brzmienie, zachowują przy tym sporą przestrzeń - scenicznie nie jest to r70x, to zupełnie inne granie (1070 to kawał mięsa ociekającego od soków - w porównaniu do sałatki pięknie rozłożonej na talerzu r70x); przy dłuższych sesjach - można odczuć ból karku 9. HiFiMAN Arya - nie mam pytań, byłem zachwycony, ale stosunek ceny do jakości jest fatalny (vs XS czy nawet vs Sundara) -> po dobrym wysterowaniu XS lub Anandy moim zdaniem można osiągnąć podobny efekt; oczywiście konstrukcyjnie wypadają znacznie lepiej; brzmieniowo wydały mi się jeszcze jaśniejsze niż Ananda i na pewno niż XS - ale punktowo po mistrzowsku potrafią przypieprzyć basem, grają ze zwinnością kota, to jest majstersztyk - gdyby tylko były o połowę tańsze; 10. Sennheiser 650, 600 - miałem kiedyś 558 i 598; konstrukcyjnie - sporo plastiku, początkowa wygoda zamienia się z czasem w ucisk (szczególnie to jest dokuczliwe dla osób noszących okulary, te pady "ubijają się" po pewnym czasie - są wygodne w czasie krótkich sesji); dają relaks, efekt głębokiej, ale kompaktowej sceny (może bardziej: intymnej?); finalnie z senkami miałem zawsze tak, że na początku nie mogę się oderwać, a później robię wszystko, żeby po nie nie sięgać Co wybrałem? Najpierw postawiłem na Sundarę. Wydała mi się złotym środkiem (ze świetnym stosunkiem ceny do tego, co oferuje) i naturalnym krokiem do przodu vs 990 PRO (i vs 400SE), ale po dokładniejszych i dłuższych odsłuchach: padło na Hifiman XS - uwiodły mnie na amen. Miały wszystkiego więcej i mówiły do mnie: "daj mi prądu, człowieku, to ci się jakoś odwdzięczę, usłyszysz". No to jej dałem: najpierw IFI Zen DAC v2 - na stockowym kablu zagrały pięknie, ze wzmocnieniem, bez podbijania basu, bo ta opcja w zenku psuje mi całkowicie odbiór (tak jakby zalać całe danie sosem sojowym). XS mówią: jeszcze daj, mało. To dołożyłem im po balansie, zmieniając ten stockowy kabel - nie chodzi tu o to, że grały "głośniej", bo już sam zen je napędza ładnie; tylko przy większym prądzie czuć od razu taki przyjemny "opór" (nie wiem, jak to nazwać i opisać) nawet na niskich ustawieniach głośności. XS mówią: jeszcze daj... No to dałem im IFI Zen CAN, połączony z Zen v2 kabelkiem RCA póki co -> i z tego wyszedłem balansem + dodałem opcję Xbass, która jest tu mega subtelna. I wiecie co? To mój koniec z audio... Oczywiście, że to nie koniec - bo już oglądam pady Dekoni i różne inne rzeczy Jeśli jakiś właściciel/właścicielka XS czyta - dajcie znać, co można tu jeszcze usprawnić i z czym się bawić Jakiej muzyki słucham i co służyło do testów? Moje listy na Tidalu to prawdziwy przestrzał. Muzycznie siedzę w rzeczach typu The Cure, Pink Floyd, Peter Gabriel, David Bowie, stary jazz, przez jakieś starsze postpunkowe typu The Fall, Television, John Cale, dalej - przez Vangelis, Oldfielda, Tangerine Dream, Jarre, po Chemical Brothers, Portished, Tricky, Depeche Mode, Led Zeppelin, Ninę Simeone, a nawet Franka Sinatrę i ścieżki dźwiękowe (Glass i Zimmer), aż po ambient (wiadomo - Eno) czy rzeczy mocniejsze typu Megadeath, Alice in Chains.
    1 point
  38. @marco-polo stąd No chyba, że tu rzeczywiście pokazuje płytę główną, to sorry
    1 point
  39. Nie lepszym rozwiązaniem, niż „audiofilskie” kondycjonery/listwy zasilające byłyby solidne UPSy?
    1 point
  40. Najbardziej bawi mnie decydowanie, które elementy cyfrowego toru mają prawo wpływać na dźwięk, a które nie. Zazwyczaj elementy kojarzone ze sprzętem komputerowym nie mają tego przywileju - pozostałe mogą "grać" 🤣 Na poprzednim (ponoć niezwykle niezależnym) forum audio na którym się udzielałem, na sugestie że kable USB wpływają na dźwięk Admin sie skrzywił, na sugestię, że tanie i dobre kable USB można kupić na Aliexpress zaczął zgrzytać zębami, a jak jak mnie ktoś zapytał o link do konkretnego kabla który miałem, słuchałem i polecam - to dostałem bana, a cały wątek został zaorany do kilku pierwszych postów 🤣 Ale ok, do odważnych świat należy. Mam 4 kabelki USB (dwa sygnałowe i dwa zasilające) - dwa grają w systemie, dwa leżą w szufladzie. Na początek polecę Ci te dwa: - https://pl.aliexpress.com/item/32947178602.html - 4x7 grubszych drucików. Lekko ocieplone brzmienie, dużo lepszy bas, wygładzona ale detaliczna góra, znacznie szersza scena. Takie typowe granie kojarzone z kablami OCC. - https://pl.aliexpress.com/item/1005005786962028.html - 2x miedź OCC, 2x miedź srebrzona OCC. U mnie jako zasilający z LPS. Na LPS w porównaniu do "nitki" - dużo lepszy bas, lepsza góra, lepsza dynamika. Oba kabelki mają metalowe osłony wtyczek, ładny oplot, są stosunkowo grube ale wciąż elastyczne. Jakość wykonania 10/10.
    1 point
  41. Do filmów tylko proj. 😎 Na nowych TV filmy wyglądają sztucznie, zbyt idealnie, jak jakaś gra, imo.
    1 point
  42. Bardzo mi wszedł ost z terrarii
    1 point
  43. Oby Nowy Rok okazał się dla Nas wszystkich lepszy🎶🎆🎶
    1 point
  44. Miałem na trochę, posłuchałem... Z mojej perspektywy mogę powiedzieć tylko tyle, że FT5 za odpowiednio więcej przewyższa Sundarę, którą również posiadam, ale trzeba wziąć pod uwagę, że te dwa modele reprezentują odmienne podejście do prezentacji dźwięku. Choć Sundara jest jasna i przez to bardziej rozdzielcza, po podłączeniu do niewłaściwego sprzętu ma tendencję do bolesnego iskrzenia w wyższych partiach z towarzyszeniem sybilantów i szorstkości - w moim przypadku jest to Fiio K7, ponieważ tego typu planary nie czują się komfortowo z przetwornikami THX AAA. To w mojej klasyfikacji umieszcza Sundarę w sekcji słuchawek, które są dobre tylko w określonych gatunkach i na określonych urządzeniach co nie czyni ich wyjątkowo uniwersalnymi. FT5 są bardziej wszechstronne dzięki swojemu „zrelaksowanemu”, ale wciąż technicznemu strojeniu, które swoją barwą brzmienia mogą poinformować Cię, czy są kompatybilne z danym źródłem (które w większości przypadków będzie kompatybilne). Przydarzyło mi się to, gdy podłączyłem je do Fiio K9 – owszem, stały się masywne i świetne brzmieniowo niż na K7, ale mimo to udało mi się usłyszeć ten kliniczny napowietrzony syk, charakterystyczny dla przetworników Sabre. Nie są więc całkowicie uspokojone i nadal potrafią wychwycić mikrodetale co jest bardzo in plus. Moje pierwsze wrażenia były bardzo zaskakujące – nawet dla mnie, bo zaraz po ich założeniu i rozpoczęciu odtwarzania muzyki po prostu przeszedłem z nimi do porządku dziennego. Nie chcąc podawać kolejnego popisowego brzmienia ze szczytami i spadkami tu i ówdzie przetworniki powitały mnie nieco ciemną, ale ciepłą barwą, którą dopełniły organiczne wysokie tony i naturalna prezentacja. To wszystko dosłownie mnie przytuliło i sprawiło, że doświadczyłem mojej biblioteki muzycznej w bardzo wygodny (?) sposób. Muszę przyznać, że byłem od razu przygotowany na krytyczny odsłuch i wyłapywanie mankamentów, ale ostatecznie po prostu cieszyłem się tym, co słyszę. I to też dało mi do myślenia… że jakiś czas temu miałem już BARDZO podobne słuchawki na testach. Jasne, nie były dokładnie takie same w brzmieniu jak FT5, ale gdybym tylko mógł trochę pobawić się korektorem… I kiedy zamieniłem pady welurowe na skórzane, a scena dźwiękowa stała się jaśniejsza i bogatsza w szczegóły, wszystko wskoczyło na miejsce… Trochę bardziej zdefiniowany niższy zakres ze szczyptą subbasu… trochę bardziej wysunięta do przodu średnica… i trochę więcej powietrza w górnym obszarze… i mamy ulepszone i wreszcie organiczne Meze Lyric. Wiem, że być może to wyolbrzymiam - sam również nie jestem do końca pewien i nie mogę się doczekać, aby dokonać tego porównania 1:1, kiedy oba modele będą u Kuropa, ale jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co Fiio udało się zaserwować na ogólnoświatowy rynek za ułamek kosztów jakie zwykle wydaje się na słuchawki zarezerwowane dla osób z zasobniejszymi portfelami. I kiedy minął czas pierwszych zachwytów, zacząłem eksperymentować… K9, jak powyżej, dało mi masywną i bardzo imponującą scenę dźwiękową ze świetną rozdzielczością, K7 trochę słabszą, ale wciąż przyjemną prezentację… Z kolei HipDac 2 dodał im więcej energii dzięki wypchnięciu środka pasma do przodu, ale kosztem lekko podbitego obszaru sopranu, co od razu zostało dostrzeżone przez uszy i zdeterminowało do ograniczenia słuchania bardziej złożonych utworów. Fiio KA13 również zaprezentował niezły poziom (to niesamowite, że to maleństwo potrafi je w pełni rozpędzić bez żadnego wysiłku) ponieważ z tym puzderkiem otrzymałem całkowicie liniową charakterystykę: bardzo dobrze kontrolowany dół i – duże zaskoczenie – świetnie odsłoniętą strukturę basu (końcowa część „Giorgio by Moroder” Daft Punk) bez wypychania średniego zakresu, jak to zwykle ma miejsce w przypadku innych DAC-ów. Średnica jest nadal nieco cofnięta do czasu, aż piosenka nie pozwoli być bardziej bezpośrednia; umiarkowanie przejrzysta i bogata w szczegóły bez sztucznych podbarwień, podczas gdy wyższe częstotliwości są nieco bardziej podkreślone i z wystarczającym blaskiem (Amy Winehouse „Back to Black”), ale FT5 wciąż udaje się utrzymać je na dystans. Ogólna scena dźwiękowa z kształtu elipsoidalnego z wyraźną separacją stereo stała się bardziej sferyczna i grająca z głowy. Źródła dźwięku również nadal pojawiają się w naturalny sposób, bez nadmiernego eksponowania w określonych miejscach. Oczywiście nie mówimy tutaj o rozległej przestrzeni i oszałamiającej rozdzielczości, ale wystarczy, aby poczuć głębię, jednocześnie będąc intymną, przytulną, a z drugiej strony w pełni rozrywkową (Queen „Another One Bites the Dust”). Boże, dlaczego tak mi się to podoba?.. Jest jednak jeden mały minus – FT5 w połączeniu z KA13 w trybie stacjonarnym emituje delikatnie słyszalny szum przy większej głośności w utworach z cichymi fragmentami. Nie jest to zbyt uciążliwe, powiem więcej - jak na mój gust to jest nawet intrygujące. Nadaje bowiem określonej muzyce trochę tego analogowego charakteru. Na IEM-ach 13-tka po wyłączeniu Desktop Mode tego szumu już nie generuje (albo po prostu może nie mam wystarczająco czułych słuchawek?). … ze wszystkimi wymienionymi powyżej FT5 prezentowało inną twarz, ale w żadnej z tych konkretnych sytuacji nie byłem w stanie totalnego „nie” w stosunku do tego, co słyszę. Są bardzo wyrozumiałe i niezmienne, jeśli chodzi o wybrane źródło, ale w zależności od gustu od razu można zauważyć, czy dźwięk jest dla Ciebie odpowiedni - w końcu wciąż można go w końcu dostroić, zmieniając pady. Dla mnie AKM to sposób na zrelaksowaną, naturalną prezentację i dynamikę, gdy zdecydujesz się posłuchać bardziej rozrywkowych piosenek. Burr-Brown też potrafił zdziałać cuda, ale myślę, że prawdziwa zabawa rozpocznie się w przypadku bardziej zaawansowanych modeli Producenta. Nie wiem, czy moje gadanie było pomocne, czy po prostu narobiłem więcej szumu, ale… mnie te słuchawki kupiły. Pokazują w nienachalny sposób, że nie muszę mieć zawsze tony detali rzucanych na twarz. Zamiast tego czerpałem przyjemność z prostego, ale satysfakcjonującego i barwnego dźwięku. I tak, są to zdecydowanie słuchawki, które pozwolą w pewnym sensie odkryć na nowo swoje ulubione utwory.
    1 point
  45. Po każdej nocy... nastaje dzień🌞 Kilka ujęć wykonanych pod koniec lipca około 5:30 z wieży widokowej na Szachtach z widokiem na Luboń oraz Poznań 🌄
    1 point
This leaderboard is set to Warsaw/GMT+02:00
×
×
  • Create New...

Important Information

Register to have access to community resources. Forum rules Terms of Use and privacy anc cookies policy Privacy Policy