Skocz do zawartości

Kolejny atak wariata - o audiofilskiej dewastacji języka


Rolandsinger

Rekomendowane odpowiedzi

Roland nas najpierw (po)dzielił / wprowadził podziały / rozszczepił / wprowadził frakcje / polaryzacje rzucając temat katalizator reakcji społecznych : audiofilia

Nie wiem, nie znam audiforumowej historii dobrze , ale Roland tym tematem chyba działał na audiostereo i audiohobby zdaje się, chyba bardziej skutecznie jeszcze niż tu

Kościół audiofilski obumarł , zatem Roland rzucił nam teraz

Piotra Rykę na (po)żarcie

Aby znów móc (po)dzielić / wprowadzić podziały / rozszczepić / wprowadzić frakcje / polaryzacje rzucając temat katalizator reakcji społecznych : Piotr Ryka

 

Roland , Ty w jakimś Public Relations robisz? Rząd potrzebuje rzecznika, a opozycja nowego lidera, nie marnuj potencjału. Niewątpliwie socjotechniki i umiejętności manipulacji na mistrzowskim poziomie, wyrazy uznania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roland, mimo całej mojej sympatii do Ciebie, tym razem pojechałeś trochę po bandzie.

 

Po pierwsze - to, co rzuciło mi się w oczy, to nie treść Twojego komentarza, ani treści recenzji, ale stosowanie przez Ciebie więcej niż jednego znaku zapytania. Od razu kłania się tu definicja Pratchetta, pod którą od czasów akademickich się podpisuję i w tej perspektywie nazwa tego tematu jest bardziej niż prawdziwa.

 

Po drugie - chciałbym skromnie zauważyć, że Ryka ma PRAWO pisać co i jak mu się podoba z prostego powodu - jest u siebie, pisze u siebie, pisze DLA siebie i tak jak on uważa, a my, jeśli się nam to nie podoba, możemy tego po prostu nie czytać.

 

Po trzecie - niestety właśnie dzięki takim wypowiedziom, jak przytoczony komentarz Twojego autorstwa, wyłączyłem komentarze u siebie. Mam dość spierania się z niespełnionymi kreatywnie dzieciakami (można wpisać sobie inne określenie, ale niestety mainstream to najczęściej niskie kategorie wiekowe z którym mam więcej niż dosyć się już stykać), którym obojętnie jakby się jakichś słuchawek nie opisało, obojętnie jak długo czy krótko tego nie uczyniło, obojętnie jak jasne czy ciemne zdjęcia nie umieściło, to i tak będzie marudzenie, pierdzenie, zarzuty o sponsoring, układy, sprzedanie się i to nawet wtedy, gdy sami mają bardzo podobne zdanie o jakiejś parze słuchawek, a na recenzji pojawił się on tylko dlatego że sam wziąłem swoje zasmarkane pieniądze i go kupiłem, bo był mi na tyle potrzebny, albo na tyle ciekawy, że nie było problemu, aby został u mnie na dłużej.

 

Po czwarte - mi również nie podobają się poematy w opisach audio, recenzję K812 przeczytałem filtrując fakty przeplecione bezużytecznymi dla mnie osobiście tekstami, ale to co było mi potrzebne stamtąd wyciągnąłem i poszedłem dalej. Czy widzisz żebym siedział u niego na blogu i darł z siebie szaty jak Rejtan? Czy mówiąc bardziej dosadnie - rzucał się jak pchła na grzebieniu, bo coś mi się tam nie spodobało? Robię mu awanturę za skrajnie irytującą mnie paginację? Za to, że z tekstu bardzo trudno wyłapać konkrety? NIE. Posiadam w sobie na tyle jeszcze kultury i empatii dla takiego sposobu pisania, że jestem w stanie to zrozumieć, a jeśli nawet nie zrozumieć, to przejść obok bez atakowania go i odbierania mu prawdopodobnie resztek przyjemności z tego, co robi, tak jak próbowano ze mną.

 

Po piąte - w przypadku tak mocno odautorskich recenzji dowolność formy jest tym, co je definiuje i nie masz ani Ty, ani ja, ani nikt inny prawa na to nastawać. Osobiście - jako inżynier z umysłem humanistycznym - stosuję podział dla obu sposobów odbioru, tj. tekst podzielony na opis w dużej mierze "poetycki" oraz stricte "techniczny" i na przestrzeni czasu z tego co zdążyłem się zorientować zdaje to egzamin. Ludzie bardziej rozwinięci umysłowo zrozumieją całość, gamonie zrozumieją esencję, obie grupy zrozumieją zatem mój przekaz i moją subiektywną ocenę danej pary słuchawek czy innego sprzętu. To jednak nie upoważnia mnie do krytykowania kogokolwiek za słownictwo czy formę, bo kimże ja jestem, aby go osądzać? Nie masz ani do niego, ani do sposobu jego pisania, ani do samego faktu, że mu się chciało, ZA GROSZ szacunku, a to mi się bardzo nie podoba.

 

Po szóste - skoro masz tyle w sobie śmiałości i determinacji, pokaż proszę nam - maluczkim i naiwnie płynącym z prądem wody leszczom - jak powinna wyglądać pr0fesjonalna recenzja wg Ciebie, skontaktuj się z ESS Audio, złap egzemplarz K812, opisz go lepiej, więcej i bardziej bogato niż Piotr Ryka, tak epicko, żeby uklękły narody. Bo póki co moim skromnych leszczyckim zdaniem wpisujesz się na razie w krajobraz typowego polszewizmu, co to sam swojego zasiedziałego przed kompem za przeproszeniem tyłka nie ruszy i sam nic nie zrobi, ale innego obrzyga jadem, krytyką i zawiścią, bo śmiał przesłuchać coś i podzielić się swoimi wrażeniami z innymi - za darmo. Byłbym więc niezwykle rad, gdybyś zmusił mnie do odszczekania tego punktu.

 

i wreszcie po siódme - po co w ogóle ta dyskusja? Dla mnie to prowokacja ze znamionami wycieczki osobistej i próba podłożenia ognia w paru miejscach jednocześnie, żeby się lepiej zajarało. Ew. szukanie poklasku, żeby udać się z większą chorągwią na krucjatę nie wiadomo po co i w imię czego. Gdy jeszcze operowaliśmy na pojęciach ogólnych, to miało to jakikolwiek sens, teraz go straciło już zupełnie, a że poprzedni wątek się znudził i wypalił, trzeba było znaleźć nową rozpałkę. Niestety tak to widzę.

Edytowane przez EvilKillaruna
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam podziwiam takich ludzi (bez sarkazmu), którzy potrafią ubrać w słowa swoje odczucia i emocje, tak jak to robi Piotr Ryka na swoim blogu, bo nie każdy by to po prostu potrafił, a tak z odrobiną wyobraźni można samemu wczuć się w tekst i zrozumieć co auto ma na myśli. Jak coś czytamy to włącza się nasza wyobraźnia i ona musi jakoś ten pisany tekst przerobić na ( w tym przypadku) odczucia słuchowe. W mojej opinii takie obrazowe pisanie pozwala to osiągnąć łatwiej. Nie widzę w tekstach wyżej wspomnianego jegomościa żadnego grafomaństwa czy popisywania się możliwościami językowymi. Pisze to co uważa i chwała mu za to, bo mogłem dość szybko przeczytać recenzję słuchawek, które wzbudzają od dawna moje zainteresowanie. Podanie przy tym historii marki tylko dodaje do wartości. Jeśli kogoś boli taki sposób pisania, to mam tylko jedno pytanie: Po co to człowieku czytasz? Jak mi się nie podoba książka, to ją odkładam, jak film jest marny, to wychodzę z kina. To jest właśnie aż tak proste. Dziwię się, że dorośli ludzie nadal nie mogą tego zrozumieć i umartwiają się czytaniem w ich odczuciu katorżniczego artykułu. Po co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pana Wojciecha P. lubicie ? Ja lubię go czytać. Ma język mniej poetycki niż Piotr. Tylko z reguły drogi sprzęt recenzuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kupiłem wzmaki po jego recenzjach dwa, system fidelity sa-300 i marantz 5003, sprawdziły się recki.

Zgadza się brzmienie, są opisywane zalety. I niestety wady też i też były opisane. Tylko ceny się nie zgadzały, bo kupiłem modele już nieprodukowane, choć nowe. Więc miałem dwa w cenie 1.

Edytowane przez manuelvetro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Jeśli ktoś myśli, że zaprojektowanie kolumn oznacza jedynie zakup głośników z katalogu, połączenie ich z kablami i byle jaką zwrotnicą, a na koniec zamknięcie tego w skrzynię zbitą z paździerza wziętego z najtańszych stolików z Ikei, polecam spróbować. Cena kolumn to nie tylko suma elementów, ale również konceptu i godzin spędzonych na dostrajaniu. Tak jak cena samochodu nie zależy jedynie od ilości blachy i masy silnika. A jeśli ktoś jest zbulwersowany obecną ofertą na rynku audio, niech skonstruuje własny sprzęt. Chętnie posłucham. Choć sprawiedliwie byłoby gdybym o nim napisała nigdy nie oglądając, prawda? Bo chyba tak to działa."

Z felietonu.

 

Pani Gosia pisze tu o projektowaniu, pomiarach itp. Ale czemu z takiej ilości pracy, często wychodzi ...słabizna, pomyłka albo sprzęt niedopracowany (playery) lub będący dopiero podstawą do modowania (słuchawki) ? Z kablami z włosów, pękającymi częściami, bez etui (choć cena słona). I skąd nagle słuchawki u NADa, KEFa, JBLa choć to firmy od kolumn i wzmacniaczy ? Nie przypadkiem z fabryki w Chinach, która zrobi o co poprosisz ?

Edytowane przez Lord Rayden
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak coś takiego może nie mieć kwiecistego opisu http://www.pinterest.com/booimy/moi-vintage-hifi-speakers/

JAK?

 

LS50 nie są specjalnym vintagem z tego co wiem...

 

A pana Wojciecha P. lubicie ? Ja lubię go czytać. Ma język mniej poetycki niż Piotr. Tylko z reguły drogi sprzęt recenzuje.

 

Odkąd paprotki zakłócają mu dyfuzję, dyski twarde Seagate'a są bardziej audiofilskie niż inne, do tego zaczął słuchać kolców pod kolumnami wraz z rozróżnianiem power cordów za grube tysiące - przestałem. Ale nie zamierzam z nim o tym dyskutować, nie zamierzam za nim biegać, pluć się o to, czy zakładać wątki na wszystkich forach audio w Polsce. Może dobrze, że ściągnąłem własne z sieci, bo jeśli na nim czytałbym tego typu rzeczy, to chyba poszedłbym się wieszać...

I skąd nagle słuchawki u NADa, KEFa, JBLa choć to firmy od kolumn i wzmacniaczy ? Nie przypadkiem z fabryki w Chinach, która zrobi o co poprosisz ?

 

Bo teraz taka moda. JBL akurat jest nietrafionym trochę przykładem, bo oferta jest znacznie większa i starsza, niż u NADa, KEFa, Focala, Marshalla, Martina itp. Tam zostały one stworzone głównie dla fanów tychże marek, którzy słuchawki wykorzystują epizodycznie, ale identyfikują się mocno z brandem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam wrażenie, że rozumiem o co chodzi Rolandowi, bo znam to z innych dziedzin.
System jest dość prosty (w tym przypadku sprzęt audio do słuchania muzyki) i jeśli dobrze się zrozumie jaki to ma cel i jakie narzędzia służą do jego osiągnięcia to nie ma filozofii tylko jest praktyczne zastosowanie wszystkich elementów systemu stworzyć jak najlepszy rezultat- w tym przypadku posłuchać muzyki dobrej jakości. Jak się przejdzie przez wszystkie fanatazmy, to się to zaczyna rozumieć i oczywistym jest dopieranie optymalnych elementów.

Większość ludzi w systemie jednak tego nie rozumie i jara się ideologią i jakimiś dziwnymi teoriami, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. W konsekwencji większość ludzi fantazjuje i na tym opierają się ich decyzja i zachowania, zamiast zrozumieć o co chodzi o po co to wszystko jest. Rezultatem jest stworzenie niepotrzebnej, ogromnej ideologii która sprawia wrażenie celu i go przesłania.

Powstają więc siedliska (blogi, strony, fora) gdzie ideologia jest pielęgnowana bez głębszego zrozumienia, pływanie na intelektualnej powierzchni, na modelu, zamiast zajmowania się tym co on opisuje. Patrzenie na palec, który wskazuje księżyc, zamiast na księżyc.

W tym przypadku mam na myśli robienie ideologii audio czyli kupowanie nie wiadomo jakiego sprzętu tylko dla tego że to taki legendarny model lub takiej firmy i skupienie się na bzdurnych opisach muzyki zamiast jej słuchaniu. Dobieranie sprzętu nie takiego który będzie po prostu najlepszy bo tak pokazuje doświadczenie, tylko kupowanie takiego do którego jest dorobiona ideologia. Ogólnie zabawa w fanatyzmy audio zamiast słuchanie sprzętu który jest dobry sam w sobie.

Tak jak mówię- mam wrażenie i wydaje mi się, sam siebie nie rozumiem do końca :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można tylko domniemywać o co mu tym razem chodziło. Fakty jednak faktami, cokolwiek to było - nie wyszło.

 

Powstają więc siedliska (blogi, strony, fora) gdzie ideologia jest pielęgnowana bez głębszego zrozumienia, pływanie na intelektualnej powierzchni, na modelu, zamiast zajmowania się tym co on opisuje. Patrzenie na palec, który wskazuje księżyc, zamiast na księżyc.

 

Jak również i te zdroworozsądkowe, które zajmują się zdjęciami i opisami księżyca, a nie palcami. I nie chodzi o to, że sam jeden prowadzę, ale o unikanie wrzucania wszystkiego do jednego worka. Tak samo z audiofilami. Część z nich to naprawdę sympatyczni i twardo stąpający po ziemi ludzie, część to odłam ekstremistyczny, branie wszystkich miarą jednych jest dla drugiej części więc najzwyczajniej w świecie niesprawiedliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem obrony p. P. Ryki oraz ataku na Rolanda. P. Ryka publikując w internecie sam dał możliwość komentowania swoich wpisów. A jako osoba, w pewnym sensie, publiczna, musi się z liczyć z każdym rodzajem wpisów.

 

Roland skorzystał z opcji komentarza, wypowiedział swoje zdanie, może za ostro, ale zapewne też w swoim stylu, którego nikt mu nie ma prawa zabronić, tak jak, z resztą, i P. Ryce nikt jego stylu nie odbierze.

 

Nie sądzę też, że szlachetny p. Ryka, podzielił się z nami swoimi przemyśleniami nt. AKG zupełnie za darmo (nie, nie interesuje mnie to jak p. Piotr zarabia na życie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Andrewek - też jestem fanem Matrixa :)

 

Co do Rolanda i Piotra Ryki to zamknijmy już ten temat, a myślę, że dobrym zakończeniem będzie wymiana zdań obu panów:

 

- Roland:

"Przepraszam, ale nic nie rozumiem z tej recenzji. Powyższy tekst to zbiór słów, które nie mają żadnego znaczenia merytorycznego, technicznego. W zamian możemy się zapoznać z oniryczną wizją człowieka, który stracił kontakt z rzeczywistością, ubraną w gongorystyczne figury językowe przekraczające wszelkie ramy kanonów literackich poza liryką doby romantyzmu. Co znaczy np.:”Beyerdynamiki z kolei wyraźnie ukazywały powierzchnię, nadając dźwiękom większego napięcia powierzchniowego, a AKG czyniły dźwiękową strukturę delikatniejszą i bardziej na przenikanie otwartą. Ich dźwięk był bardziej jak kryształ, do którego wnętrza można zaglądać i choć ogólna szczegółowość i bogactwo faktur”??? Co to jest “napięcie powierzchniowe” jako cecha brzmienia urządzenia audio???? Nieskromnie odpowiem: to wszystko nic nie znaczy, to literackie fantasmagorie i mitomańska zabawa językiem bez znaczenia dla potencjalnego nabywcy, o profesjonaliście nie mówiąc. Precz z audiogłupotą szerzącą się po polskich internecie! Nie dość mamy już marketingowej audiopapki w anglojęzycznej sieci?"

 

- Piotr Ryka:

"Nie przepraszaj, nic się nie dzieje. To normalne, że niektórzy muszą się emocjonalnie wyszaleć. Dopóki się tych słuchawek bezpośrednio nie porówna, dopóty może to być trochę trudne do zrozumienia. Dźwięk Beyerdynamiców (i HD 800 też) stwarza wrażenie pewnej konkretności, czegoś jak blat stołu, o który można walnąć, a on się nie podda. A dźwięk AKG K812 jest bardziej jak smuga światła. Rozumiesz? To są oczywiście impresje, ale słuchanie muzyki całe polega na impresjach. Jak się chce obejrzeć faule i jak się kopią, to się idzie na mecz."

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@hafis

 

Nie chodzi tu o obronę / atak kogokolwiek, tylko sposób i cel wyrażania swojego zdania. Tak, Piotr Ryka jest jakoby osobą publiczną, podlega więc krytyce, tak samo ja, tak samo Fatso, tak samo i wielu innych, którym padło na łeb żeby ośmielać się wyrażać swoje zdanie na temat sprzętu na troszkę więcej zdań niż "Polecam bo sam mam". To, że opisy P. Ryki są dla mnie w dużej mierze niezrozumiałe i nadmiernie rozdmuchane mimo faktu, że niby do takiego języka również jestem w dużej mierze przyzwyczajony, nie odbiera mi prawa do krytyki, ale KRYTYKI, nie POJAZDU.

 

Będąc jednocześnie osobą trochę bardziej świadomą WAGI wymawianych słów i tego, że może nam się wydawać jedno, a prawda to coś zupełnie innego, nawet i w tejże krytyce powinien być jakiś umiar, merytoryka a przede wszystkim - szacunek dla drugiej osoby. P. Ryka nie używa w swojej recenzji języka przyziemnego, włada polszczyzną na poziomie przekraczającym zdolności pojmowania połowy tego debilnego społeczeństwa, ale nie znaczy to, że wszyscy oni mają prawo go za to atakować. Mogą zwrócić uwagę oczywiście w sposób grzeczny, że treść jest niezrozumiała, że figury użyte w tekście są niezbyt dające pogląd na dźwięk, że brakuje opisów stricte technicznych, nie ma problemu, tylko niech nie przekracza to pewnych granic, za którymi zaczyna się tak jak pisałem - przybieranie znamion wycieczki osobistej w imię jakiegoś bliżej nieokreślonego "lepszego jutra". "Audiofil wróg nasz"?

 

Swoją drogą powiedz mi szczerze - czy za każdą recenzją i opisem musi stać hajs? Nie. Ale to jest właśnie takie typowe Polskie myślenie - wykluczające robienie czegoś dla przyjemności. Nie wiem jak to wygląda po stronie P. Piotra, mogę jedynie mówić za siebie, ale właśnie takie rzeczy zmuszają potem część piszących do myślenia: "skoro robię to za free i mnie za to jeszcze obrażają, to przynajmniej niech to przyniesie jakiś pieniądz i tyle będzie mi z tego pożytku". A potem płacz jak to pół internetu zaprzedane i kolejne polowania na "ukrytą opcję sponsorską". "Jak ktoś robi opis słuchawek na 10 stron, to na pewno mu za to zapłacili!". A tymczasem okazuje się, że ktoś zrobił to za darmo dla samej możliwości obcowania ze sprzętem, którego prawdopodobnie i tak nigdy nie kupi...

Edytowane przez EvilKillaruna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym kontekście szczególnie ważny dla naszych dywagacji na kanwie tytułowych AKG

 

dywagacja- długie, rozwlekłe rozważania, zwykle odbiegające od tematu (http://sjp.pwn.pl/slownik/2555850/dywagacja)

 

Porównałem starannie wokalizę AKG i Beyerdynamiców

 

Wokaliza- śpiewanie melodii bez tekstu, polegające na powtarzaniu samogłoski lub sylaby (http://sjp.pl/wokaliza)- czy to miał na myśli p. Ryka, czy może wokale, a właściwie ich prezentację?

Nie wiem, może należę do debilnej części społeczeństwa, pomimo dwóch papierków po uczelniach wyższych, niekoniecznie za masło otrzymanych.

 

O interpunkcji nie wspomnę.

 

Nie, nie jestem językowym purystą, ale powyższe wskazuje, że może nie do końca tak wspaniale włada językiem.

 

 

Swoją drogą powiedz mi szczerze - czy za każdą recenzją i opisem musi stać hajs? Nie. Ale to jest właśnie takie typowe Polskie myślenie - wykluczające robienie czegoś dla przyjemności.

 

Przecież odpowiedziałeś sobie na pytanie, które mi zadałeś.

 

Ale, jeśli chcesz znać moje zdanie, do pewnego stopnia się z Tobą zgodzę. Granica stawiana jest przez cienką linię- co robimy "for a living".

 

Raczej nie robi tego p. Piotr, chyba tylko zbieżność imion i nazwisk: http://www.money.pl/rejestr-firm/nip/683-10-98-938/kod-pocztowy/32-021/

 

Tak jak dziennikarze motoryzacyjni, farmaceuci, lekarze i wiele innych zawodów (w tym np. budowlańcy, którzy mają odpalane "prowizje" od sprzedaży takich a nie innych materiałów, w końcu kto profesjonaliście nie będzie wierzył), tak i w tym przypadku będzie (praca-wynagrodzenie, felieton/recenzja- gratyfikacja). On to robi profesjonalnie, a od profesjonalisty po:

 

1. Więcej można wymagać,

2. Można założyć, że jeśli w tym przypadku nie popełnił recenzji dla pieniędzy, to po to, żeby dostać za kolejną. Tak jak w przypadku tzw. celebrytów, polityków- liczy się, żeby mówili, żeby nie wypaść z obiegu. A chyba obaj wiemy, że także wycena strony internetowej zależy od ilości wejść.

 

Chciałbym być idealistą, skończyłem niestety na etapie dr. Judyma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dodać poll :)

 

W tym kontekście szczególnie ważny dla naszych dywagacji na kanwie tytułowych AKG

 

dywagacja- długie, rozwlekłe rozważania, zwykle odbiegające od tematu (http://sjp.pwn.pl/slownik/2555850/dywagacja)

 

Porównałem starannie wokalizę AKG i Beyerdynamiców

 

Wokaliza- śpiewanie melodii bez tekstu, polegające na powtarzaniu samogłoski lub sylaby (http://sjp.pl/wokaliza)- czy to miał na myśli p. Ryka, czy może wokale, a właściwie ich prezentację?

Nie wiem, może należę do debilnej części społeczeństwa, pomimo dwóch papierków po uczelniach wyższych, niekoniecznie za masło otrzymanych.

 

O interpunkcji nie wspomnę.

 

Nie, nie jestem językowym purystą, ale powyższe wskazuje, że może nie do końca tak wspaniale włada językiem.

 

 

Swoją drogą powiedz mi szczerze - czy za każdą recenzją i opisem musi stać hajs? Nie. Ale to jest właśnie takie typowe Polskie myślenie - wykluczające robienie czegoś dla przyjemności.

 

Przecież odpowiedziałeś sobie na pytanie, które mi zadałeś.

 

Ale, jeśli chcesz znać moje zdanie, do pewnego stopnia się z Tobą zgodzę. Granica stawiana jest przez cienką linię- co robimy "for a living".

 

Raczej nie robi tego p. Piotr, chyba tylko zbieżność imion i nazwisk: http://www.money.pl/rejestr-firm/nip/683-10-98-938/kod-pocztowy/32-021/

 

Tak jak dziennikarze motoryzacyjni, farmaceuci, lekarze i wiele innych zawodów (w tym np. budowlańcy, którzy mają odpalane "prowizje" od sprzedaży takich a nie innych materiałów, w końcu kto profesjonaliście nie będzie wierzył), tak i w tym przypadku będzie (praca-wynagrodzenie, felieton/recenzja- gratyfikacja). On to robi profesjonalnie, a od profesjonalisty po:

 

1. Więcej można wymagać,

2. Można założyć, że jeśli w tym przypadku nie popełnił recenzji dla pieniędzy, to po to, żeby dostać za kolejną. Tak jak w przypadku tzw. celebrytów, polityków- liczy się, żeby mówili, żeby nie wypaść z obiegu. A chyba obaj wiemy, że także wycena strony internetowej zależy od ilości wejść.

 

Chciałbym być idealistą, skończyłem niestety na etapie dr. Judyma.

 

Dywagacja - "zwykle", więc dopuszczone jest użycie tego słowa w stosunku do długich dyskusji lub opisów mimo wszystko trzymających się tematu przez większą część. Sam również używam tego słowa w takim kontekście.

 

Wokaliza - tu faktycznie ciężko powiedzieć o co chodzi.

 

Interpunkcją również często nie umiem się popisać, zwłaszcza dzięki pisaniu recenzji bardzo późno w nocy, bo za dnia nie było czasu.

 

 

Zastosowałem autoodpowiedź po swojej stronie, ale cały czas licząc na to, że odpowiesz, choć znając moje zdanie na postawione tak przeze mnie samego pytanie. Dziękuję zatem za udzielenie na nie odpowiedzi.

 

Problem w tym, że nie widzę, aby robił to profesjonalnie, a bardziej prywatnie, odautorsko.

 

1. Nie do końca. Przede wszystkim trzeba mieć pewność, że ktoś na tym zarabia, wtedy dopiero można sobie podkręcać z czystym sumieniem wymagania. Miałem z tym problem, bo część osób myślała, że AF jest "portalem", przez co miałem młodzież w wieku gimnazjalnym, która ubzdurała sobie wymagania na poziomie PCLaba, czyli miejsca, skąd do recenzji przyszli. Z jednej strony to miło, ale z drugiej blog jest i będzie tylko blogiem, robionym dla siebie i dla przyjemności, a nie dla czyichś zupełnie niedopasowanych do realiów oczekiwań.

2. Można założyć, że świat jest uniwersalnie zły i wszyscy są sprzedani, kupieni, wszystko robią dla pieniędzy, bo tak jest prościej, choć nie do końca sprawiedliwie i zgodne ze stanem faktycznym.

Zależy, ale w momencie jej sprzedaży. Jest naprawdę wiele różnych zabiegów, które można odpalić na takiej stronie, żeby wywindować jej oglądalność lub inaczej - same kliknięcia - ale niekoniecznie przełoży się to na reputację, która dla niektórych jest ważniejsza od złotówek.

 

Chciałbym wierzyć w ludzi, skończyłem niestety dawno temu, ale nie znaczy to, że wszyscy są tacy sami bez wyjątku i każdego muszę od razu na siłę traktować z góry przez pryzmat swojego pesymizmu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mówiłem mogę mówić tylko za siebie, choć w dużej mierze jedyne co można zrobić, to podejść do takich spraw "na wiarę". Jeśli okazałoby się, że P. Ryka faktycznie robi to jak @hafis określił "for a living", to automatycznie jego posty stają się w dużej mierze prawidłowe i spokojnie się pod nimi podpiszę. Póki co jednak nie mam dowodów na to, że jest inaczej bądź nie, do tego niespecjalnie czuję takie poszukiwania za smaczne czy też konieczne, bo staję się tym samym, co sam krytykuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Kolejny atak wariata"

Roland powrócił! :)

 

Gdyby pan Ryka nie pisał tak jak pisze, nie bawił się w tak wymyślny sposób językiem, to by zwyczajnie na polskiej scenie recenzentów nie zaistniał. I czy się to komuś podoba, czy nie, to właśnie ten kontrowersyjny styl wybił go ponad przeciętność. Jeśli nie znajdujecie w jego recenzjach niczego wartościowego, to po prostu ich nie czytajcie :)

Jimmi, jedno sprostowanie - to nie są recenzje - to są wiersze.

 

Co w tym złego? Właściwie nic. Może poza tym małym drobiazgiem, że paru wrażliwych quasi-poetów czyta to "z wypiekami na twarzy" i WIERZY jak w Pismo Święte, a potem drenuje kieszeń by kupić każdy z tych produktów, na których temat P. Ryka napisał psalm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności