Skocz do zawartości

Mieszkanie w mieście czy na tzw. "przedmieściach"


Rolandsinger

Rekomendowane odpowiedzi

Nie ma co, zakładam wątek o jednym, o domach na przedmieściach, a piszą ludzie od dziada, pradziada z typowej wsi, gdzie w ogóle nie ma tego problemu. Na wsi albo zakłada się biznes lokalnie, co też jest dziś możliwe, sprzedając via web, albo pracuje się na roli, co też jest super-rentowne, bo i KRUS i wystarczy cokolwiek zasiać i już UE sypie kasą.

 

Tak więc mieszkanie na typowej wsi może być super, ale po raz 3 powtórzę - to nie ten wątek.

 

Tu chodzi o ludzi, którzy pracują w mieście, do którego muszą codziennie dojechać, a kupili nieruchomości w takim miejscu, że 3h dziennie stoją w korkach by wyjechać/dojechać do/z pracy.

 

A można zamienić te role pracując na roli via web?

Pytam wyłącznie z chęci pomnożenia zysku - oczywiście pytam najlepszych, liderów swoich branży ;)

Edytowane przez Barthuss
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie ma co, zakładam wątek o jednym, o domach na przedmieściach, a piszą ludzie od dziada, pradziada z typowej wsi, gdzie w ogóle nie ma tego problemu. Na wsi albo zakłada się biznes lokalnie, co też jest dziś możliwe, sprzedając via web, albo pracuje się na roli, co też jest super-rentowne, bo i KRUS i wystarczy cokolwiek zasiać i już UE sypie kasą.

 

Tak więc mieszkanie na typowej wsi może być super, ale po raz 3 powtórzę - to nie ten wątek.

 

Tu chodzi o ludzi, którzy pracują w mieście, do którego muszą codziennie dojechać, a kupili nieruchomości w takim miejscu, że 3h dziennie stoją w korkach by wyjechać/dojechać do/z pracy.

 

A można zamienić te role pracując na roli via web?

Pytam wyłącznie z chęci pomnożenia zysku - oczywiście pytam najlepszych, liderów swoich branży ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie ma co, zakładam wątek o jednym, o domach na przedmieściach, a piszą ludzie od dziada, pradziada z typowej wsi, gdzie w ogóle nie ma tego problemu. Na wsi albo zakłada się biznes lokalnie, co też jest dziś możliwe, sprzedając via web, albo pracuje się na roli, co też jest super-rentowne, bo i KRUS i wystarczy cokolwiek zasiać i już UE sypie kasą.

 

Tak więc mieszkanie na typowej wsi może być super, ale po raz 3 powtórzę - to nie ten wątek.

 

Tu chodzi o ludzi, którzy pracują w mieście, do którego muszą codziennie dojechać, a kupili nieruchomości w takim miejscu, że 3h dziennie stoją w korkach by wyjechać/dojechać do/z pracy.

 

A można zamienić te role pracując na roli via web?

Pytam wyłącznie z chęci pomnożenia zysku - oczywiście pytam najlepszych, liderów swoich branży ;)

 

 

Sam zacząłeś - a teraz się irytujesz? ;)

 

Eee Roland, ja takie dyskusje tak naprawdę to mam w poważaniu. Sprowokowałeś mnie i tyle.

Nie umiesz/nie chcesz odpowiedzieć żartem lub półżartem więc musisz uciekać do próby obrażania personalnego. A może to co napisałem jest w ogóle nieprawdą i Ty zamiast manipulować jesteś manipulowany? ;)

 

Na koniec - bez urazy, co złego to nie ja :)

Dobranoc. Ostatecznie :)

Edytowane przez Barthuss
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jednak mogę się udzielać w temacie, bo co prawda mieścina mała, dom poniemiecki, to jednak pola uprawnego sobie nie założę. Do "centrum" mam te 20 minut. I nawet w jednym miejscu robi się czasem korek.

 

 

A może nie - w końcu ja nie uciekłem z miasta dużego, do miasta małego, tylko tu się urodziłem. Nie "technicznie", ale wiadomo o co chodzi.

 

 

Też dobranoc. Też ostatecznie. Trzeba się wyspać przed długim jutrzejszym wojażem do centrum ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, Roland uściślił o kogo chodzi, w takim razie ja się łapie. Dojeżdżam do pracy w "super-wuwua", mam do niej 50km, przez wiele lat jeździłem pociągami (pospieszny - 30 minut), ale niestety kolej też się musiała w tym kraju mówiąc kolokwialnie zesrać (trwa remont między Łodzią, a Warszawą - remontują już z 10 lat i sobie nie radzą z tym kompletnie). Także teraz jeżdżę samochodem, pomimo, że mnie to kosztuje 3x więcej niż pkp. Na dojazd tracę około godzinę w jedną stronę (jak nie było autostrady, to się jechało minimum 1,5 godziny). Trzeba zaznaczyć, że do granic Warszawy jadę max. 30 minut, drugie tyle tracę jeżdżąc po tej metropolii (albo stojąc). Mieszkam w bloku. Jakbym miał sobie "polepszyć", to zamiast małej klity w Warszawie wybudowałbym sobie dom pod miasteczkiem, w którym mieszkam. Czemu? Bo mnie życie wśród szczurów i cwaniaków nie rajcuje, za smrodem i hałasem jakoś nie przepadam, wolę sobie do lasu iść niż do teatru w weekend, a jak mnie najdzie ochota, to godzinna podróż autem nie jest wyzwaniem na miarę lotu na marsa. No to masz +1 z reprezentatywnej części - targetu ankiety.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pospieszny - 30 minut

Trzeba zaznaczyć, że do granic Warszawy jadę max. 30 minut, drugie tyle tracę jeżdżąc po tej metropolii (albo stojąc).

 

To tak na pocieszenie - ja od wyjścia z domu do dotarcia do centrum komunikacją miejską mam prawie czterdzieści minut, a mieszkam w mieście ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co, zakładam wątek o jednym, o domach na przedmieściach, a piszą ludzie od dziada, pradziada z typowej wsi(...)

 

Wymień bezpośrednio z nicka. Proszę Cię, zrób to. Ciekaw jestem jakie masz "dane wywiadowcze" :lol:

 

 

A skoro twierdzisz, że wystarczy coś zasiać i już UE sypie kasą to polecam kupić ziemię rolną, zasiać i brać kasę. Łatwy szmal, za który kupisz większe "eM" w centrum dużego miasta. Problem solved.

Edytowane przez nismovsky
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale brechtowny temat, zaraz skisnę normalnie :D.

Przez 7-8 lat mieszkałem ok 0,5km od centrum Warszawy. Do pracy komunikacją miejską zawsze dojeżdżałem ok 40 minut jak z pubami itp to wiadomo. Teraz mieszkam jakieś 20km od centrum. Do pracy dojeżdżam komunikacją miejską poniżej 50 minut. W promieniu kilometra mam z 5 pubów, 3 pizzerie i kilka knajpek. W promieniu 2-3km mam centrum handlowe, kino, basen, ze 4 markety, nie wiem co tam jeszcze. A wiem, sklep słód i chmiel z piwem, co mnie baaardzo ucieszyło. Znajomych mam u siebie 2-3 razy w tygodniu, w sumie to dużo częściej niż wcześniej, bo są ku temu dużo lepsze warunki, jest też gdzie ludzi przenocować, bo 3 pokoje to jednak lepiej niż 30m kawalerka, poza tym jest tu po prostu bardzo ładnie, cicho i przyjemnie. Nie słyszę codziennie szumu samochodów z ulicy, śmieciarek opróżniających kosze o 3 w nocy, osiedlowych "Sebów" rozbijających butelki i drących japy. Sąsiedzi są bardzo w porządku, bardziej przyjaźni i życzliwi niż wcześniejsi anonimowi sąsiedzi z bloku. Są pewne zasady, których przestrzegają WSZYSCY, jak np sprzątanie gówienek po psach. W odróżnieniu od poprzednich miejsc zamieszkania tu na trawnikach jest więcej trawy niż ****a. Zdarzają się też dość wesołe sytuacje - niemożliwe w centrum, np. od pewnego czasu, codziennie, przyłazi mi do ogródka jeżyk i wyjada karmę mojego psa z miski. A właśnie, mam psa, husky. Może się wybiegać, a że osiedle jest ogrodzone, mogę go wieczorem spuścić ze smyczy żeby pobiegał, bez obawy, że zwieje - te psy tak mają, a dodatkowo ja mojego przygarnąłem jak miał już ok 10 miesięcy. Jest plac zabaw - bardzo czysty i bezpieczny, jest boisko, jest miejsce na grilla.

Albo nie byłeś nigdy na normalnych przedmieściach, albo czujesz się mocno wyruchany przez developera, który sprzedał Ci mieszkanie w centrum za cenę domku/2 razy większego mieszkania na obrzerzach i przenosisz ten swój ból dupy na forum.

Nie tęskno mi za centrum. A kiedy mam ochotę odwiedzić stare miasto, wsiadam w autobus na przystanku oddalonym 50m od moich drzwi, jadę około pół godziny autobusem i jestem na przystanku "Stare Miasto". To już z Ochoty mi dłużej schodziło.

Pozdrawiam z zielonej Białołęki i życzę więcej otwartości na świat :).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Miałeś zły dzień ???

 

Roland ma chyba kiepski kwartał :unsure:

 

 

Bo Rolanda nie stać na dom "na zadupiu" i dlatego hejtuje :P

 

Przecież każdy to wie, że dom na przedmieściach się kupuje, po to żeby zapewnić sobie odpowiednią ciszę, żeby żaden szmer nie przeszkodził w delektowaniu się muzyką, w specjalnym wytłumionym pokoju audiofilskim z kolumnami, przy których koszt domu to jest nic. A prąd jaki tam jest czysty... po prostu muzyka zyskuje dodatkowego wymiaru estetycznego, jest się wręcz niebezpiecznie blisko usłyszenia rajskich cherubów !

Edytowane przez oblivion
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmieszny temat :)

Jak ludzie mogą w spokoju mieszkać na przedmieściach i dojeżdżać 3 godziny do pracy? Tak samo jak mieszkać w irytującym centrum miasta i dojeżdżać 3 godziny do pracy na przedmieścia lub innego miasta (a jak dobry korek, to i to samo wystarczy). Wydaje się to logiczne, prawda?

I muszę rozwiać pewne wątpliwości: nie mieszkając w centrum, nie ucieka się od cywilizacji. Wbrew obiegowej opinii, nawet na wioskach jest kanalizacja, prąd i telefony. Ba, nawet kolorowe telewizory i samochody oraz komunikacja miejska. Kłopot będzie miał ten, co czuje potrzebę codziennej wizyty w teatrze, a po nim zahacza o operetkę na dobry sen.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Czemu? Bo mnie życie wśród szczurów i cwaniaków nie rajcuje, za smrodem i hałasem jakoś nie przepadam, wolę sobie do lasu iść niż do teatru w weekend, a jak mnie najdzie ochota, to godzinna podróż autem nie jest wyzwaniem na miarę lotu na marsa. No to masz +1 z reprezentatywnej części - targetu ankiety.

 

W Miasteczku Wilanów to jest życie wśród szczurów i cwaniaków?

Wbrew obiegowej opinii, nawet na wioskach jest kanalizacja, prąd i telefony. Ba, nawet kolorowe telewizory i samochody oraz komunikacja miejska. Kłopot będzie miał ten, co czuje potrzebę codziennej wizyty w teatrze, a po nim zahacza o operetkę na dobry sen.

 

 

A pub z regionalnym piwem, herbaciarnia czy choćby Cinnabon do kawy przed 11.00, znajomi, koncerty w klimatycznych lokalach, nowe znajomości, wystawy, kino...można wymieniać w nieskończoność.

 

Tzw. przedmieścia = kompletny brak życia towarzyskiego. Ci sami ludzie w koło, jeden kosi trawę, drugi robi grilla, trzeciemu dzieci płaczą, rozmowy toczą się wyłącznie o tym, jak wyj..ł ich developer, dopóki wszyscy nie zapomną, ile utopili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rolansinger - jak najbardziej! :) Gdzie Miasteczko WIlanów, a gdzie centrum z teatrami, filharmoniami itd? Każdy robi jak chce, ja zamiast mieszkania w takim "miasteczku", które jest niczym innym jak blokowiskiem z ładniejszymi elewacjami, za to upchanym w ten sposób, żeby wykorzystać każdą wolną przestrzeń (PRLowskie osiedla miały rozwiązania urbanistyczne pozwalające "oddychać", nowoczesne osiedla są "duszące"), wolałbym wybudować dom na wiosce pod Warszawą np. gdzieś w sąsiedztwie A2 do tych 50km właśnie - czas dojazdu taki sam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co, zakładam wątek o jednym, o domach na przedmieściach, a piszą ludzie od dziada, pradziada z typowej wsi, gdzie w ogóle nie ma tego problemu. Na wsi albo zakłada się biznes lokalnie, co też jest dziś możliwe, sprzedając via web, albo pracuje się na roli, co też jest super-rentowne, bo i KRUS i wystarczy cokolwiek zasiać i już UE sypie kasą.

 

Tak więc mieszkanie na typowej wsi może być super, ale po raz 3 powtórzę - to nie ten wątek.

 

Tu chodzi o ludzi, którzy pracują w mieście, do którego muszą codziennie dojechać, a kupili nieruchomości w takim miejscu, że 3h dziennie stoją w korkach by wyjechać/dojechać do/z pracy.

Opierasz się na kompletnie błędnych założeniach. Patrzysz jakąś dziwną perspektywą.

 

Ja pracuję w centrum Wawy. Kupiłem dom na obrzeżach. Mam 17.5 km do pracy. Tylko, że dojazd nie zajmuje mi 3h tylko 50 min. komunikacją miejską lub 30 min. samochodem (bez szukania parkingu; a w weekend byłem w stanie dojechać do pracy nawet w 20 min. :) ). 2 lata temu mieszkałem w głównej cześci Wawy, nie w centrum ale nie na dalszych dzielnicach, tylko na Mokotowie; miałem do pracy 7.5 km i wiesz co czas dojazdu komunikacją do pracy był krótszy raptem o 10-15 min, a czas dojazdu samochodem krótszy może o 5-10 min. Więc trzeba umieć znaleźć takie miejsce gdzie jest dobrze.

Tam gdzie mieszkam jest pełno ścieżek rowerowych, świetny stan dróg, sklepy które mi są potrzebne do życia mam na wyciągnięcie ręki, bankomaty mam blisko, do przedszkoli, szkół moje dzieci będą miały góra 5 min. z buta.

 

A do kina nie muszę jechać do Centrum tylko bliżej i zajmuje mi to góra 10 min. samochodem.

Żebym życie opierał wyłącznie na rozrywkach i tym determinował gdzie mam mieszkać to byłbym w moim mniemaniu cholernie pusty.

 

Powód wyprowadzki miałem błahy - wolałem 140 m2 domu trochę dalej niż 100 m2 w mieście tylko że mam swoje podwórku, a nie mieszkam w geccie blokowym, dzieciaki mają dużo przestrzeni do biegania, i nie mam sąsiada z góry który wpada na pomysł o 2 nad ranem posłuchać na cały regulator muzyki.

 

Ps W języku polskim jest deweloper a nie developer.

Edytowane przez shakur1996
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tzw. przedmieścia = kompletny brak życia towarzyskiego.

 

To znaczy, że albo nie wiesz o czym piszesz, albo masz strasznie ograniczonych znajomych.

 

 

A gdzie się spotykasz z tymi znajomymi??? Na łące, koło bramy do osiedla czy może przy sklepie GS? Czy może u ciebie w garażu, gdy chcesz by twoja kobieta nie słyszała waszych rozmów?

 

Ja lubię po pracy wyskoczyć do pubu na piwo z kurka, ale w tym pubie musi być takich kurków co najmniej 6, gdzie na przedmieściach gdy jest Tyskie i Lech to już jest dobra knajpa, poza tym tam nie ma pubów, a nożownie i żaden człowiek z takiego zamkniętego osiedla nigdy nie był w lokalnym wyszynku.

Edytowane przez Rolandsinger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tzw. przedmieścia = kompletny brak życia towarzyskiego.

 

To znaczy, że albo nie wiesz o czym piszesz, albo masz strasznie ograniczonych znajomych.

 

 

A gdzie się spotykasz z tymi znajomymi??? Na łące, koło bramy do osiedla czy może przy sklepie GS? Czy może u ciebie w garażu, gdy chcesz by twoja kobieta nie słyszała waszych rozmów?

 

Ja lubię po pracy wyskoczyć do pubu na piwo z kurka, ale w tym pubie musi być takich kurków co najmniej 6, gdzie na przedmieściach gdy jest Tyskie i Lech to już jest dobra knajpa, poza tym tam nie ma pubów, a nożownie i żaden człowiek z takie zamkniętego osiedla nigdy nie był w lokalnym wyszynku.

 

 

No widzisz, Ty lubisz napić się piwa po pracy, a inni wolą pobiegać lub spędzić ten czas w bardziej produktywny sposób.

Sprawa jest mocno indywidualna i polemika na ten temat nie ma większego sensu.

Edytowane przez selphy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie ma co, zakładam wątek o jednym, o domach na przedmieściach, a piszą ludzie od dziada, pradziada z typowej wsi, gdzie w ogóle nie ma tego problemu. Na wsi albo zakłada się biznes lokalnie, co też jest dziś możliwe, sprzedając via web, albo pracuje się na roli, co też jest super-rentowne, bo i KRUS i wystarczy cokolwiek zasiać i już UE sypie kasą.

 

Tak więc mieszkanie na typowej wsi może być super, ale po raz 3 powtórzę - to nie ten wątek.

 

Tu chodzi o ludzi, którzy pracują w mieście, do którego muszą codziennie dojechać, a kupili nieruchomości w takim miejscu, że 3h dziennie stoją w korkach by wyjechać/dojechać do/z pracy.

 

 

 

Żebym życie opierał wyłącznie na rozrywkach i tym determinował gdzie mam mieszkać to byłbym w moim mniemaniu cholernie pusty.

 

 

No oczywiście, niektórzy twierdzili, że teatr to pustka, koncert za głośny, a kino można zobaczyć na telewizorze.

 

 

 

Tzw. przedmieścia = kompletny brak życia towarzyskiego.

 

To znaczy, że albo nie wiesz o czym piszesz, albo masz strasznie ograniczonych znajomych.

 

 

A gdzie się spotykasz z tymi znajomymi??? Na łące, koło bramy do osiedla czy może przy sklepie GS? Czy może u ciebie w garażu, gdy chcesz by twoja kobieta nie słyszała waszych rozmów?

 

Ja lubię po pracy wyskoczyć do pubu na piwo z kurka, ale w tym pubie musi być takich kurków co najmniej 6, gdzie na przedmieściach gdy jest Tyskie i Lech to już jest dobra knajpa, poza tym tam nie ma pubów, a nożownie i żaden człowiek z takie zamkniętego osiedla nigdy nie był w lokalnym wyszynku.

 

 

No widzisz, Ty lubisz napić się piwa po pracy, a inni wolą pobiegać lub spędzić ten czas w bardziej produktywny sposób.

Sprawa jest mocno indywidualna i polemika na ten temat nie ma większego sensu.

 

 

Dyskusja jest jeszcze w tym kraju legalna, mam nadzieję,

 

pospieszny - 30 minut

Trzeba zaznaczyć, że do granic Warszawy jadę max. 30 minut, drugie tyle tracę jeżdżąc po tej metropolii (albo stojąc).

 

To tak na pocieszenie - ja od wyjścia z domu do dotarcia do centrum komunikacją miejską mam prawie czterdzieści minut, a mieszkam w mieście ;)

 

 

No sorry taką macie komunikację miejską. Na Śląsku (6,5 miliona ludzi) dojedziesz wszędzie znacznie szybciej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spłycasz moją wypowiedź. Pomijasz to co Ci unaoczniłem błąd Twojego myślenia bo w takiej Warszawie mieszkanie dalej niż w tzw. "mieście" nie oznacza krótszego czasu dojazdu do pracy, do teatru, kina.

Do kina jak pisałem mam 10 min więc moim zdaniem bardzo blisko. Nie chodzę na koncerty i do teatru codziennie, więc jak już się wybieram to dojazd nie stanowi problemu. A tak, dla mnie człowiek który kieruje się przy wyborze miejsca zamieszkania "przyjemnościami naskórkowymi" jest pusty jak cholera. Wyrosłem już z podniecania się piciem piwa w pubie czy imprezami w dyskotekach. Co jakiś czas chadzam do pubu, na kolację z żoną, i czasem na jakąś potópajkę się wybiorę ale już dawno przestałem tym żyć i dostosowywać swoje życie do tego typu aspektów...dojrzałem. Większą frajdę często sprawia mi bardziej siedzenie w ogródku w weekend z dziećmi i ew. znajomymi i tam wypicie tego przysłowiowego piwa a nie w śmierdzącym i cholernie głośnym pubie.

Edytowane przez shakur1996
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kupiłem sobie mieszkanie pod Wrocławiem. Niestety jest mi smutno, bo mam teraz tak daleko, że jak już uda mi się te 15km pokonać, to chciałbym załatwić wszystko na raz. Więc ostatnio z kolegami umówiłem się na pokerka, ale, żeby całkiem nie schamieć umówiliśmy się na pokerka w operze, przy piwku i papieroskach. Nie wiem o czym była ta opera, bo nas ochrona wyprosiła. Wieśniaki...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, to i ja coś wrzucę.

 

Mieszkam, podobnie jak autor tematu, w Katowicach, do których przeprowadziłem się po krótkiej przygodzie z Częstochową, mieszkając wcześniej w Toruniu i Bydgoszczy, skąd pochodzę. Caaaaałe życie w wielkiej płycie ;) .

 

Z kolei moja żona pochodzi z niewielkiej miejscowości pod Częstochową (nie jest to typowa wieś, bo o uprawie roli, czy hodowli zwierząt gospodarskich nikt tam od dawna nie słyszał).

 

Wybierając docelowe miejsce zamieszkania byłem zdziwiony, że mamy odwrotne potrzeby, tzn. żona chciała do miasta, ja na wieś (wieś wspomnianego typu). Ostatecznie będziemy mieszkać pod Tarnowskimi Górami (czyli wyszło na moje ;) ), w dość sporym domu (powierzchnia +/- wspomniana przez autora wątku), gdzie nie ma pubów, kin, teatrów, dyskotek, itp. I NIE POSIADAMY SIĘ ZE SZCZĘŚCIA, ŻE TAK WYSZŁO.

 

Czy wiele tracimy? Pewnie w sensie logistycznym tak, bo do pracy trzeba dojechać (ja akurat pracuję w Warszawie, więc gdzie bym nie mieszkał, to będzie daleko), dziecko zawieźć do żłobka/przedszkola/szkoły itd., ale nie uważam, żeby była to towarzyska pustelnia - będę chciał zaprosić znajomych, to zaproszę i kto będzie czuł nieodpartą chęć powrotu do domu taksówką - droga wolna, można przecież przenocować (oczywiście zdaję sobie sprawę, że w drugą stronę będzie gorzej, tzn. my raczej rzadko będziemy widywani w Katowicach). Jak będziemy chcieli wyjść do kina, teatru, restauracji, to po prostu wsiądziemy w samochód, dokładnie tak, jak robiliśmy to do tej pory. Po prostu argumentacja o życiu na pustkowiu mnie nie przekonuje.

 

W zamian za pewne niedogodności będziemy mieli CISZĘ, SPOKÓJ, sąsiadów w bezpiecznej odległości, a jak będę chciał wyjść na spacer z psem i muzyką na uszach (do lasu, nad wodę), to po prostu wyjdę z domu. Jakoś spacerowanie po Parku Śląskim, gdzie w co bardziej znośną pogodę zjeżdża pół województwa mnie nie bawi.

 

I jeszcze jedno - ciężko jest na Śląsku o działkę, pod którą akurat nie przebiega żaden chodnik, żeby nie trzeba było budować fundamentów jak dla poniemieckiego bunkra. Rozważaliśmy opcję w okolicy Nowych Plantów Śląskich (tak to się chyba nazywa - styk Chorzowa i Siemianowic), jako że nie czuć tak miasta, jednocześnie będąc niemalże w samym jego centrum, ale cena średniej wielkości działki (przez to rozumiem 600-700 m) była kosmiczna. Ceny mieszkań w Katowicach też nie zachęcają do poszukiwań, bo albo masz ruinę do remontu, albo znowu cenowy kosmos, jak chociażby Dębowe Tarasy, fatalnie zresztą usytuowane. Odnoszę się tylko do Katowic, oczywiście można szukać w okolicznych miastach aglomeracji, ale to nie było w naszym guście. A jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje.

 

Tyle.

Edytowane przez Gourney
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może zostawmy Warszawę. Stolica jest bardzo specyficzna, głównie z tego powodu, że po centrum nie można się poruszać samochodem, bo pieszo jest szybciej.

 

Na Śląsku dojedziesz np. z Katowic przez Chorzów, Bytom do Piekar Śląskich bez jednego korka, albo DTŚ-ką przetniesz cały niemal Śląsk od Sosnowca przez Katowice, Chorzów, Świętochłowice, Rudę Śl., Zabrze aż do Gliwic ze średnią prędkością 120km/h w 25min. bez zatrzymywania się, będąc cały czas w mieście, więc komunikacja drogowa trochę inaczej wygląda niż w stolycy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może zostawmy Warszawę. Stolica jest bardzo specyficzna, głównie z tego powodu, że po centrum nie można się poruszać samochodem, bo pieszo jest szybciej.

 

Na Śląsku dojedziesz np. z Katowic przez Chorzów, Bytom do Piekar Śląskich bez jednego korka, albo DTŚ-ką przetniesz cały niemal Śląsk od Sosnowca przez Katowice, Chorzów, Świętochłowice, Rudę Śl., Zabrze aż do Gliwic ze średnią prędkością 120km/h w 25min. bez zatrzymywania się, będąc cały czas w mieście, więc komunikacja drogowa trochę inaczej wygląda niż w stolycy.

 

Trochę to generalizujesz...moja żona jeździ do pracy z Katowic do Bytomia przez Chorzów i stała niejednokrotnie w korku, bo aut jest dużo. Zresztą sam ją czasem zawożę, to widzę.

 

Poza tym przez cztery lata jeździłem DTŚ-ką do pracy do Chorzowa i też zdarzyło mi się stać w korku, nie wspominając już że za 125 km/h na średnicówce mandat się należy.

 

Także, dla ścisłości, GENERALNIE jest nieźle, ale nie tak kolorowo, jak można to wywnioskować z Twojego posta. Tak, czy inaczej z pewnością lepiej niż w Stolicy (mówią mi to ludzie, którzy jeżdżą tam na co dzień, a po Śląsku od czasu do czasu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co uznajemy za priorytety? Jaki mamy program co nas nauczono w domu w życiu ?

Problem w tym że ty roland żyć inaczej nie umiesz jak tylko opera teatr pub, nie ze nie chcesz NIE UMIESZ bo nie masz 6 kurków piwa :lol:

To smutne ale żyj sobie w tej swojej wyimaginowanej zaprogramowanej złotej klatce z operą pubem i czym tam chcesz.

Pub opera teatr centrum handlowe to ŻADNE luksusy. Przynajmniej dla mnie, ty roland masz tak duże klapki na oczach że nie potrafisz dostrzec a co dopiero zrozumieć :w czym szelest liści jest lepszy od opery operetki, w czym świt na polanie o 4 rano gdzie wstaje słońce pojawia się mgła od przedstawienia w teatrze, w czym rozmowa z kotem psem zwierzakiem od rozmowy w pubie przy piwie ze znajomym. I tak dalej nie zrozumiesz tego chyba nigdy.

Znam osoby od dziecka mieszkające na wis i dopiero w warszawie w centrum czują się szczęśliwe bo zaznają tego wielkomiejskiego życia kulturalnego. Znam tez takie co z miasta przenoszą się lub z chęcią by się przenieśli na przedmieścia lub zupełnie wieś.

 

Niedawno w TV pokazywali parę ludzi ustawionych dobrze w korporacji tylko oni nie żyli oni byli jak roboty, przenieśli się w Bieszczady by prowadzić gospodarstwo agroturystyczne z małą stadniną koni. To nic że ludzie uczyli się życia od 0 na wsi lekko nie było ale podsumowali to tak że dopiero teraz żyją i żaden teatr luksusy miasta tego nie dają i powrotu nawet nie przewidują.

Widzisz w małych miejscowościach społecznościach dzieciaki mają ZNACZNIE lepszy rozwój psycho fizyczno społeczny niż w molochach. Gdzie zostają komputer puby centra czy kino a to nie otwiera człowieka na świat acz go właśnie zamyka w ekranie komputera szklance piwa potrzebie kupowania. Mam takich znajomych niestety są ograniczeni do zadań zaprogramowanych na korzyść korporacji. Wszędzie gdzie nie ma zysku nie ma też nic w tym kierunku.

Na podsumowanie przypomnę że ty rolnad próbujesz wyciągnąć wiedzę czemu po co dlaczego ludzie płacą wiedzę na której można dobrze zarobić na ludzkich marzeniach o małym domku na przedmieściach ....

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności