Skocz do zawartości

Suplementować czy nie suplementować?... Zdrowie, Dieta, Suplementy, Wellbeing


Arthass

Rekomendowane odpowiedzi

Nie czytałem tu, ale mam nurtującą potrzebę poznać źródło nieskażonego chemią imbiru. Najlepiej sproszkowanego w kilogramowych ilościach. Wypróbowuję już 2 sprzedawcę z allegro i ten imbir sprowadzany z Turcji i ten z Peru są dziwne - bardzo inne od tych ze sklepu po 15-20 gram. Mają dziwne komponenty smakowe. Po tym z Turcji na spodzie termosa znajduję drobne czarne kamyczki czy inne śmieci. Pilnie potrzebuję i dużo. Niekoniecznie tanio, jednakże wolałbym nie przekraczać na ten cel 80zł/2kg/mc.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie czytałem tu, ale mam nurtującą potrzebę poznać źródło nieskażonego chemią imbiru. Najlepiej sproszkowanego w kilogramowych ilościach. Wypróbowuję już 2 sprzedawcę z allegro i ten imbir sprowadzany z Turcji i ten z Peru są dziwne - bardzo inne od tych ze sklepu po 15-20 gram. Mają dziwne komponenty smakowe. Po tym z Turcji na spodzie termosa znajduję drobne czarne kamyczki czy inne śmieci. Pilnie potrzebuję i dużo. Niekoniecznie tanio, jednakże wolałbym nie przekraczać na ten cel 80zł/2kg/mc.

To nie takie głupie co ja napisałem i kieruję się racjonalnymi przesłankami. Imbir ma działanie antynowotworowe na raka jelita grubego, prostaty, podnosi odporność, przeciwzapalny, przyspiesza metabolizm, podwyższa poziom testosteronu i niespodzianka na koniec - w odpowiednich ilościach może działać jak Limitless Pill. Źródło poniżej, :

(patrz dział "3.3. Cognition")

Ciekawy film fabularny <sci-fi(?)>

;) Z faktami nie pogadasz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpytam. Co warto jeść na śniadanie, co by dostać kopa z rana i trzymać się fajnie przez te kilka godzin, ale żeby nie nosiło mnie za bardzo? I żeby umysł był dobrze naładowany. Mogę sobie nawet dzień wcześniej wieczorem przygotowywać takie śniadanie. Albo chociaż jakie produkty warto brać pod uwagę przy robieniu śniadania? Najlepiej coś lekkiego, bo ostatnio mam jakieś problemy żołądkowe od ciężkiego jedzenia

 

http://wholefully.com/2016/03/07/8-classic-overnight-oats-recipes-you-should-try/

 

http://www.theyummylife.com/Refrigerator_Oatmeal

 

Nie polecam jednak suszonych owoców (no chyba, że banany bez oleju i bez cukru). Jeśli owoce to mrożone lub świeże.

 

Ja jadam na śniadanie:

  • płatki owsiane (około 2 łyżki)
  • siemie lniane (około 2 łyżki) - zamiennie nasiona chia (lepsze przy SIBO, przebadane)
  • wiórki kokosowe, niesiarkowane (łyżka)
  • pestki dyni (łyżka)
  • ziarna słonecznika (łyżka)
  • orzechy włoskie (1-2 łyżki)
  • łyżeczka kakao, zwykłe, niesłodzone
  • cynamon cejloński (musi być cejloński, bo przy regularnym stosowaniu chińskie mogą szkodzić ze względu na dużą ilość kumaryny)
  • zmielone goździki
  • czasem sezam i/lub migdały, może być też raz na czas jeden orzech brazylijski (ostrożnie, dużo selenu)

Zastanawiam się, nad zamianą/wprowadzeniem zmielonego, odtłuszczonego maku, ze względu na dużą odżywczość i dużo wapnia, a także odtłuszczonego sezamu ze względu na dużo białka, wapnia i ogólnie dużą wartość odżywczą.

 

Można to moczyć przez noc i potem lekko rano podgrzać przez chwilkę (jak lubimy rano coś ciepłego), ale wolno podgrzewać jedynie płatki owsiane, siemie lniane, cynamon, goździki, kakao, wiórki kokosowe, gdyż resztą składników zawiera wrażliwe kwasy omega, które jełczeją przy wysokiej temperaturze, więc je należy ewentualnie dodać dopiero potem. Można też np. dodać świeżego banana, truskawek, malin, winogron... Jeśli zależy Ci na białku to można dodać ubitego białka z jajka :D Widziałem gdzieś w sieci taki przepis na owsiankę z ubitym białkiem :P

 

Można to moczyć w wodzie z cytryną (niskie ph cytryny neutralizuje fityny - substancje antyodżywcze) lub np. mleku roślinnym, czy zwykłym (o ile tolerujesz dobrze).

 

Ogólnie takie śniadanie "zapycha", daje stałą porcję energii, dobre samopoczucie.

 

Możesz też zaopatrzyć się w białko konopne/ziarna konopne, spirulinę, chlorellę... Zalewasz to wodą z cytryną, ewentualnie kupujesz kwas askorbinowy w proszku i dodajesz jeszcze 500-700mg. Taka mieszanka daje dobrego kopa, można ją popić na drugie śniadanie (choć do smaku alg trzeba się przyzwyczaić...). Da Ci to masę magnezu, którego braki mogą powodować przemęczenie, ale też masę białka i żelaza (in fact, jest tam ze 150% RDI żelaza). Dodatkowo witamina C zwiększa jego biodostępność (bo żelazo z roślin - niehemowe - gorzej się wchłania).

 

Warto też przetestować sproszkowany sok z młodej trawy jęczmiennej - popijasz jedną łyżeczkę rozpuszczoną w szklance wody zaraz po przebudzeniu (przed śniadaniem). Ja lubię popijać z sokiem z cytryny. Bardzo fajnie dodaje pozytywnej energii, choć trochę drogi jest...

 

http://www.ceneo.pl/29423605

 

Może Ci po prostu brakować magnezu...

 

ps. możesz też zakupić płatki drożdżowe odżywcze, jedna łyżka do posiłku (smakują słono/serowo) i dostarczysz większość witamin z grupy B. Nie wiadomo z czego wynika Twoje przemęczenie, ale uzupełnienie witamin się przyda.

 

A dlaczego suszony imbir jako przyprawa w sklepach jest zły?

Jest lepszy. Tyllko, że za imbir firmy Prymat - w ilościach, których chcę się suplementować - płaciłbym ok 230zł/mc. A poprzez allegro wychodzi 50/mc [2kg] +kw

 

Próbowałeś może znaleźć coś na amazonie, kierując się recenzjami użytkowników? Bo naprawdę nie wiem jakimi kryteriami kierować się przy wyborze takiego "niechemicznego" imbiru...

Edytowane przez Arthass
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arthass dajesz czadu. Popisowy poziom tu masz. :) Popaczę na amazon.

Niechemicznego, czyli organicznego i nie dosuszanego glifosatem :) przedewszystkim. W Ameryce Południowej rolnicy niestety używają srogiej chemii. Zwł. w Brasilii i pewnie w reszcie Am. Pd. też.

Edytowane przez matkin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arthass dajesz czadu. Popisowy poziom tu masz. :) Popaczę na amazon.

 

Niechemicznego, czyli organicznego i nie dosuszanego glifosatem :) przedewszystkim. W Ameryce Południowej rolnicy niestety używają srogiej chemii. Zwł. w Brasilii i pewnie w reszcie Am. Pd. też.

Dzięki :) Ale od czasu założenia tego wątku wiele rzeczy zmieniło się w moim pojmowaniu zdrowia :) I dobrze, bo czasem jak czytam to co napisałem prawie 2 lata temu to... facepalm :D No może nie całkowity, ale jednak w pewnych rzeczach wychodziła ignorancja. Na szczęście staram się na bieżąco weryfikować pewne fakty i poglądy nie zamykając się w ciasnej ideologii - bo w sumie wiedza nie powinna opierać się na nienaruszalnych dogmatach. To co teraz wiem, zawdzięczam w dużej mierze kolegom wypowiadającym się w tym wątku - to był taki impuls do gruntowniejszym zapoznaniem się z danymi tematami, za co dziękuję :) Wbrew dość powszechnej postawie, która charakteryzuje się tym, że dany człowiek obraża się za kwestionowanie jego zdania, ja osobiście jestem wdzięczny za jego kwestionowanie :) Bo to zmusza do rozwoju, a rozwój jest zawsze dobrą rzeczą :) Dlatego, zawsze kiedy ktoś kwestionuje moje zdanie, mam powód do ponownej weryfikacji mojej wiedzy, czasem wpadam na bardzo ciekawe fakty :) Taki jest dla mnie jeden z najważniejszych aspektów wymiany zdań - rozwój i poszerzanie wiedzy.

 

W sumie sam lubię imbir, ale takich ilości to bym chyba nie zjadł :D Podobnie np. kurkumina w kurkumie - jedna z najsilniejszych, przeciwnowotworowych substancji w pożywieniu tylko problem z jej biodostępnością... Organizm bardzo słabo ją wchłania - poniżej 1%, i to nawet jeśli rozpuścimy ją w tłuszczach (to związek rozpuszczalny w tłuszczach). Stąd w suplementach stosuje się przeróżne metody "oszukania" wątroby, by nie wydalała jej tak szybko i jej poziom we krwi utrzymywał się na stałym poziomie przez wiele godzin.

btw. ja stosuję czasami ekstrakty robione w technologii CuraMed :) Są w stanie utrzymywać poziom kurkuminy na stałym poziomie nawet przez 4 godziny, a kurkumina uwalnia się jeszcze potem (choć coraz bardziej spada stężenie) przez 9 godzin przed całkowitym wydalenie. Warto brać pod uwagę takie kwestie. Nie wiem jak to jest w przypadku imbiru...

 

Sam w sobie zawiera dużo manganu, bo aż około 23% RDI w 2g (łyżeczka sproszkowanego imbiru) oraz około 2% RDI witaminy E.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matkin, czuję, że przesadzasz z ilością zjadanego imbiru.

We wszystkim warto zachowywać umiar. Swego czasu przesadzałem z piciem zielonej herbaty, czerwonej i jakich tam kolorów nie wymyślono. W efekcie mam chronicznie wyschnięte gardło.

@Arthass, a czemu to rodzynki w oleju mają być złe? Bo fruktoza?

Ale ona w otoczce błonnika jest przecież

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matkin, czuję, że przesadzasz z ilością zjadanego imbiru.

We wszystkim warto zachowywać umiar. Swego czasu przesadzałem z piciem zielonej herbaty, czerwonej i jakich tam kolorów nie wymyślono. W efekcie mam chronicznie wyschnięte gardło.

@Arthass, a czemu to rodzynki w oleju mają być złe? Bo fruktoza?

Ale ona w otoczce błonnika jest przecież

Tak, po pierwsze fruktoza. Dużo fruktozy. Jest związana z błonnikiem, ale poprzez utratę wody (świeże owoce składają się zwykle w 80-90% lub więcej z wody), to stężenie jest praktycznie tak wysokie jak w czystym cukrze. Regularne spożywanie takich produktów źle działa przede wszystkim na florę bakteryjną jelit. Ale też wiele innych szkód wyrządza, m.in. dla wątroby, trzustki, prowokuje insulinooporność i cukrzycę, a także wpływa na ośrodek "nagrody" w mózgu - ten same receptory, które biorą udział w uzależnieniu od narkotyków. Co więcej, sporo badań sugeruje, że fruktoza inicjuje mutacje setek genów mózgowych - a zmiany w mózgu = wirtualnie początek każdej choroby, bo rozwalamy sobie "bazę dowodzenia" :P Jeśli mózg będzie nieprawidłowo pracował, i źle kontrolował mechanizmy w organizmie, to dochodzi do utraty homeostazy w organizmie i mamy chorobę...

 

Czemu nie tłuszcz? Bo zwykle jest to tłuszcz najgorszej jakości typu słonecznikowy, który ma bardzo kiepski stosunek kwasów omega 3 do omega 6, co prowokuje stany zapalne w organizmie. Poza tym stany zapalne to tylko wariant najbardziej optymistyczny w tym przypadku, przyjmując że kwasy te nie są już zjełczałe (utlenione), a prawdopodobnie są... co znów inicjuję tworzenie się blaszki miażdżycowej, w konsekwencji miażdżycę i choroby układu sercowo-naczyniowego. Także odradzam :)

 

Nie wspominając o tym, że jak ktoś już konserwuje suszone owoce w oleju to zwykle nie żałuje też środków chemicznych takich jak siarczany :)

Edytowane przez Arthass
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy ranking wędlin. Trochę stary, ale zawsze jakiś punkt odniesienia:
http://www.konsumentalista.pl/co-sie-kryje-w-wedlinach-ktora-krakowska-jest-najlepsza/

Ja od siebie oczywiście polecam kabanosy drobiowe Konspol (dostępne w Biedronce). Skład to: mięso drobiowe, przyprawy i sól. Otoczka również z naturalnego jelita, nie jakieś dziwne syntetyki, które zresztą mogą wywoływać problemy żołądkowe u wrażliwych.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy ranking wędlin. Trochę stary, ale zawsze jakiś punkt odniesienia:

http://www.konsumentalista.pl/co-sie-kryje-w-wedlinach-ktora-krakowska-jest-najlepsza/

 

Ja od siebie oczywiście polecam kabanosy drobiowe Konspol (dostępne w Biedronce). Skład to: mięso drobiowe, przyprawy i sól. Otoczka również z naturalnego jelita, nie jakieś dziwne syntetyki, które zresztą mogą wywoływać problemy żołądkowe u wrażliwych.

 

Ja kupuję raczej surowe 100 % mięsa i naturalny flak http://www.befsztyk.pl/kielbaski-jagniece-rasa-merynos.html. Generalnie chyba najlepiej gdzieś po bazarach ekologicznych kupować. Czasem kupuję z dzika ale to drogo wychodzi. Ciężko o dobrą wędlinę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja muszę obczaić w przyszłości jakiś sposób na efektywne suszenie własnej wędliny. Potrzebuję znaleźć jakiś "rękaw" wielokrotnego użytku, który będzie przy okazji "oddychał", bo woda musi odparowywać.
Fajny sklep, ale te ceny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jerzy Zięba w "Ukrytych terapiach" napisał o olejach, że te ulegają utlenieniu w człowieku, a to wywołuje stres oksydacyjny ( tak to piszemy?), dlatego poleca tylko olej kokosowy.

Ale oliwa z oliwek do surówek to się chyba nadaje?

Używałem oleju lnianego, ale on jest tak wrażliwy na czynniki zewnętrzne, że lepiej z niego zrezygnować.

Czyli oliwkowa oliwa rządzi?

 

wysłane z P9 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogą się utleniać w organizmie, ale nie muszą. Wystarczy brać osłonowo jakiś antyoksydant np. witaminę C lub E. Oliwa z oliwek to głównie omega 9 czyli kwasy jednonienasycone, które są odporniejsze na utlenianie niż wielonienasycone. Olej lniany - co prawda jest bardzo wrażliwy, ale jak mamy dostęp do świeżego i odpowiednio przechowujemy to nie ma problemu. Rozwiązaniem mogą być ziarna siemienia lnianego, które zawierają lignany zabezpieczające olej przed utlenianiem nawet w wysokich temperaturach.

Tylko wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. My do życia potrzebujemy pewnych ilości kwasów omega 3 i omega 6 należących do typu wielonienasyconych. Olej kokosowy nie jest alternatywną, bo dostarcza głównie tłuszczy nasyconych (nie żeby był zły, bo ma tłuszcze MCT, które są bardzo zdrowe, ale niekonieczne do życia). Także tak czy inaczej te kwasy omega 3 i omega 6 musimy dostarczyć - czy to z ziaren i orzechów, czy tłuszczu rybiego. Trochę tych kwasów jest w jajkach i mięsie, ale niewielkie ilości. Więc sprawa wygląda tak: olej kokosowy do smażenia, oliwa z oliwek do krótkotrwałego smażenia i na zimno, a lniany tylko na zimno.

 

ps. Tutaj ciekawa strona tak przy okazji zakupów http://czytamyetykiety.pl/czytamy-etykiety/

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lignany są we wszystkich ziarnach lnu. Pytanie, czy są także w zmielonych i odtuszczonych?

 

wysłane z P9 przy użyciu Tapatalka

Tak, są.

 

ps. Po co kupować odtłuszczone, skoro wtedy to już nie ma znaczenia? Lignany ochraniają wrażliwe tłuszcze wielonienasycone. Odtłuszczony len to pozbywanie się w nim tego co najlepsze.

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A niezmielony len jest przez organizm w całości przyjmowany, spożywany jako posypka? Czy trzeba go zmielić, by organizm nasycił się wszystkimi wartościowymi składnikami?

 

Inne pytanie. Pijam zioła, z racji wysuszonego gardła zacząłem zaparzać zioła razem z siemieniem. Mam jednak wrażenie, że len zmielony przeszkadza w jakichś sposób ziołom, które się nie zaparzają.

Czy len przeszkadza w zaparzaniu ziół, czy nie?

Kupię dziś siemię w ziarnach, będzie lepiej

 

wysłane z P9 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Len musi być zmielony albo dokładnie pogryziony. Nierozdrobnione ziarna są wydalane w całości. Można się nawet przekonać na własne oczy jak wyjdzie drugą stroną.

Len może przeszkadzać ziołom, bo przy zalaniu gorącą wodą tworzy się śluz, więc te zioła mają problem z przeniknięciem do wody.

Siemie można kupować zmielone, ale nieodtłuszczone. Odtłuszczone również zawiera minerały, ale brak tam tłuszczów NNKT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja muszę obczaić w przyszłości jakiś sposób na efektywne suszenie własnej wędliny. Potrzebuję znaleźć jakiś "rękaw" wielokrotnego użytku, który będzie przy okazji "oddychał", bo woda musi odparowywać.

Fajny sklep, ale te ceny.

 

Sklep super i wędliny premium. Rostbef wędzony surowy itp miód. Mało jem wędlin ale jak jem to tylko tutaj kupuje. Szczególnie wołowinę sezonowaną.

 

 

Len musi być zmielony albo dokładnie pogryziony. Nierozdrobnione ziarna są wydalane w całości. Można się nawet przekonać na własne oczy jak wyjdzie drugą stroną.

 

Len może przeszkadzać ziołom, bo przy zalaniu gorącą wodą tworzy się śluz, więc te zioła mają problem z przeniknięciem do wody.

 

Siemie można kupować zmielone, ale nieodtłuszczone. Odtłuszczone również zawiera minerały, ale brak tam tłuszczów NNKT.

 

To się tyczy wszystkich tego typu ziaren jak chia, czarnuszka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Len musi być zmielony albo dokładnie pogryziony. Nierozdrobnione ziarna są wydalane w całości. Można się nawet przekonać na własne oczy jak wyjdzie drugą stroną.

 

Len może przeszkadzać ziołom, bo przy zalaniu gorącą wodą tworzy się śluz, więc te zioła mają problem z przeniknięciem do wody.

 

Siemie można kupować zmielone, ale nieodtłuszczone. Odtłuszczone również zawiera minerały, ale brak tam tłuszczów NNKT.

 

To się tyczy wszystkich tego typu ziaren jak chia, czarnuszka.

 

 

Racja, organizm ma problem z trawieniem błonnika, szczególnie twardych łusek ziaren, pestek i orzechów. Nie posiadamy po prostu odpowiednich enzymów np. celulazy, a poza tym mamy za krótki układ pokarmowy by efektywnie ją trawić. Możemy dokładnie gryźć (choć i tak część nasion na pewno nie zostanie rozdrobiona - sprawdzane na sobie), albo po prostu zmielić. Również moczenie, zalewanie gorącą wodą daje dobre efekty. Ogólnie nie jesteśmy z biologicznego punktu widzenia przystosowani do spożywania dużej ilości surowych zbóż, ziaren i pestek. W umiarkowanej ilości - fajnie, dostanie się trochę błonnika, wyczyści jelita i nawet może unormować perystaltykę (choć to ostrze obosieczne, bo znów niektóre typy błonnika są dość mocno podatne na fermentację, co w wielu przypadkach może być problemem).

 

Owsianka dobrze przygotowana jest spoko moim zdaniem jako poranny posiłek. Szczególnie jak ktoś z rana uprawia jakiś wysiłek fizyczny (ja np. wiele lat jeździłem do pracy na rowerze i bez owsianki ani rusz :P ). Ale w dalszej części dnia jednak preferuję iść bardziej w stronę warzyw, niektórych owoców, produktów odzwierzęcych. Jeszcze na drugie śniadanie takie ziarna konopne/białko konopne + algi i w międzyczasie banan wpadnie, a potem to już raczej jakaś zupa-krem warzywna, sporo tłuszczu, i coś białkowego do tego. Jak kasza to osobiście wolę taką z wolnowaru, gdzie "wyleży" się te 8 godzin, co pozwala i dość mocno ograniczyć fityny (szczególnie jak leżakuje obok kwaśnych pomidorów), no i też ten błonnik mięknie, więc jest lepiej przyswajalna i taka operacja w sumie wydobywa z niej praktycznie wszystkie wartości odżywcze. Kolacja to w ogóle już u mnie zwykle wysokobiałkowa, coś z jajkiem, albo rybą (np. śledź), albo jedno i drugie. Jak już jest bardzo późno i nie chce się niczym zapychać przed snem to co najwyżej chrupie sobie marchew. Ale ogólnie staram się konczyć wszystkie posiłki maks do 22.00, optymalnie do 21.00 (marchew się nie liczy :P ). Po 21.00 to już bardziej popijanie głównie - herbatka czarna (mocna), jakieś zioła itd. No i marchewka :D Ewentualnie czasem jeszcze mogę walnąć sobie dość późno taki szejk warzywno owocowy, ale lekki (niskotłuszczowy). Nie przeszkadza to wcale nawet na pół godziny przed snem, a nawet wydaje mi się że pomaga, bo te enzymy dobrze wpływają na układ trawienia. Trawią się takie warzywka dość szybko, wchłaniają wolno, więc nie ma przez noc aż takiego spadku cukru i też rano nie ma aż takiego wilczego głodu, szczególnie na słodkie.

 

No to się rozpisałem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owsianka dobrze przygotowana jest spoko moim zdaniem jako poranny posiłek. Szczególnie jak ktoś z rana uprawia jakiś wysiłek fizyczny (ja np. wiele lat jeździłem do pracy na rowerze i bez owsianki ani rusz :P ).

 

wlasnie zmienilem prace i nie dosc ze bede mial jeszcze dalej to bede musial raniutko wstawac. wlasnie sie zastanawiam co jesc na sniadanie i czy wogle bo wiadomo ze wsiadac na rower swiezo po posilku to proszenie sie o refluks. jak robie owsianke to wrzucam ok 6 lyzek platkow do niewielkiej ilosci wrzacej wody, gotuje az cala odparuje i dolewam mleko i podgrzewam jeszcze chwile. generalnie mleko gastrycznie mi niezbyt sprzyja ale w owsiance jeszcze nie ma tragedi. taka owsianka jest ok?;) zastanawiam sie tez czy odrazu po wstaniu nie wbijac na rowerek z tym ze raczej lubie dac w pyte a slyszalem ze niezdrowo na serce jest wysilac sie rano zanim organizm sie rozgrzeje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Owsianka dobrze przygotowana jest spoko moim zdaniem jako poranny posiłek. Szczególnie jak ktoś z rana uprawia jakiś wysiłek fizyczny (ja np. wiele lat jeździłem do pracy na rowerze i bez owsianki ani rusz :P ).

 

wlasnie zmienilem prace i nie dosc ze bede mial jeszcze dalej to bede musial raniutko wstawac. wlasnie sie zastanawiam co jesc na sniadanie i czy wogle bo wiadomo ze wsiadac na rower swiezo po posilku to proszenie sie o refluks. jak robie owsianke to wrzucam ok 6 lyzek platkow do niewielkiej ilosci wrzacej wody, gotuje az cala odparuje i dolewam mleko i podgrzewam jeszcze chwile. generalnie mleko gastrycznie mi niezbyt sprzyja ale w owsiance jeszcze nie ma tragedi. taka owsianka jest ok? ;) zastanawiam sie tez czy odrazu po wstaniu nie wbijac na rowerek z tym ze raczej lubie dac w pyte a slyszalem ze niezdrowo na serce jest wysilac sie rano zanim organizm sie rozgrzeje.

 

Mleko spróbuj zmienić na bezlaktozowe (u mnie w Biedronce np. widziałem, chociaż droższe od zwykłego...). Zwykle problemy gastryczne powoduje laktoza, którą źle trawi nawet 3/4 ludzi w naszym kraju. W ogóle ciekawą opcją byłoby zalać te płatki owsiane wodą/mlekiem i zostawić na noc w lodówce. Miałyby czas zmięknąć i wchłonąć to ciecz (przez co nie absorbowałyby wody z organizmu), no i potem rano jedynie podgrzać kilka minut :) Choć tak jak robisz też jest w miarę ok.

Ja robię tak, że zwykle po przebudzeniu od razu zielona herbata (chyba że mam wziąć jakiegoś supla/witaminkę to przed herbatą, bo garbniki zaburzają wchłanianie składników), i po herbatce właśnie owsianka. Zielona herbata dobrze działa na pobudzenie trawienia u mnie, no ale trzeba też pamiętać, że u wrażliwych osób może również działać lekko przeczyszczająco. To trzeba po prostu sprawdzić na sobie. Rowerek optymalnie minimum 30 minut po takiej owsiance, bo jednak rzeczywiście nagły wysiłek fizyczny zaraz po jedzeniu nie sprzyja trawieniu - no z wyjątkiem jakiegoś szybkowchłanialnego szejka typu białko konopne + algi + sok z cytryny, które są bardzo lekkostrawne i dość szybko się wchłaniają. Również zaraz po wysiłku taki sok pomidorowy jest jak znalazł na nawodnienie.

Ogólnie owsianka robi za taki carb-loading i raczej nie powinna być spożywana na krótko przed wysiłkiem fizycznym. U mnie to było tak, że wstawałem o ok. 5.00, zielona herbata, potem toaleta i około 5.30 owsianka, tak że o 6.00 już byłem po śniadaniu. Do pracy wyjeżdżałem najwcześniej o 6.30 (wtedy to na luzie jechałem), a najpóźniej 7.30. Optymalnie 7.00-7.20 wyjeżdżałem. Więc jednak ta 1 godzina zwykle upłynęła.

 

ps. W ogóle ciekawą opcją do takiej owsianki już namoczonej jest dodanie żółtka i jedynie krótkie podgrzanie do zgęstnienia - taki pseudo budyn wychodzi. Zresztą w sumie można taki budyn owsiankowy spokojnie zrobić.

 

Przepis (taki bardzo ogólny, trzeba dopasować pod siebie ilość):

  • ok. 250ml mleka (opcjonalnie bezlaktozowe)
  • płatki owsiane (2-3 łyżki)
  • siemie lniane (2 łyżki)
  • mąka ziemniaczana ok. 1/2 łyżki (choć może być zbędne, bo siemie lniane też zagęszcza), jeśli nie chcemy dodawać mąki to możemy spróbować użyć agar (pewnie łyżeczka wystarczy), który też ma właściwości zagęszczajace, a dodatkowo dość dużo minerałów, tylko nie wiem jak to smakuje :P
  • 1 żółtko
  • cukier/słodzik (miód - jeśli dobrze tolerujemy, bo to FODMAP, syrop klonowy, stewia, co tam kto lubi)
  • kakao
  • cynamon mielony (cejlonski), goździki zmielone (opcjonalnie) - dobre antyutleniacze, ewentualnie wanilię
  • orzechy (ja stosuję włoskie)
  • wiórki kokosowe (niesiarkowane)
  • opcjonalnie: pestki dyni, ziarna słonecznika, mak zmielony (optymalnie odtłuszczony), sezam (optymalnie mąka sezamowa odtłuszczona)

Płatki owsiane i siemie lniane moczymy przez noc w około 50ml mleka i pasowałoby dodać jeszcze wody odrobinę, bo jednak są to produkty absorbujące silnie wodę. Możemy wcześniej zmielić albo dopiero po moczeniu. Ewentualnie po prostu nie moczymy, tylko dodajemy do tych 50ml mleka + odrobiny wody (trzeba patrzeć na konsystencję) płatki owsiane, siemie lniane, żółtko, mąkę ziemniaczaną/agar kakao, wiórki kokosowe i opcjonalnie cynamon cejlonski + goździki zmielone, dosładzamy i miksujemy to razem w jakimś blenderze na dość gładką masę.

Pozostałe mleko (ok. 200ml) zagotowujemy, odstawiamy z ognia i powoli dodajemy wcześniejszą masę energicznie mieszając jakąś roztrzepywaczką czy czymś w tym stylu. Potem kładziemy jeszcze chwilę na wolnym ogniu i mieszamy do zgęstnienia.

Na gotowy "budyn" możemy również dodać pestek dyni, ziaren słonecznika i orzechów włoskich. Jeśli posiadamy odtłuszczony mak i odtłuszczoną mąkę sezamową, to mogą być dodane do masy "owsiankowej" na budyn (tylko trzeba pamiętać, żeby to zbyt gęste nie wyszło), ale w wersji nieodtłuszczonej dopiero do gotowego budyniu (dużo tłuszczów NNKT, które nie powinno się podgrzewać).

 

Ogólnie to jest taki przerobiony przepis na budyn, mnie wyszedł nawet całkiem, całkiem, tyle że dodałem jeszcze łyżkę mąki pszennej (ale wyszedł dość gęsty, wiec pewnie bez mąki pszennej też da rady, biorąc pod uwagę, że tych innych "zagęszczaczy" jest sporo). Trzeba trochę poeksperymentować pod własny gust, ale całkiem mi to smakowało :P W sumie dość podobne do budyniu było.

Edytowane przez Arthass
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja robię tak, że zwykle po przebudzeniu od razu zielona herbata (chyba że mam wziąć jakiegoś supla/witaminkę to przed herbatą, bo garbniki zaburzają wchłanianie składników), i po herbatce właśnie owsianka. Zielona herbata dobrze działa na pobudzenie trawienia u mnie, no ale trzeba też pamiętać, że u wrażliwych osób może również działać lekko przeczyszczająco.; U mnie to było tak, że wstawałem o ok. 5.00, zielona herbata, potem toaleta i około 5.30 owsianka, tak że o 6.00 już byłem po śniadaniu. Do pracy wyjeżdżałem najwcześniej o 6.30 (wtedy to na luzie jechałem), a najpóźniej 7.30. Optymalnie 7.00-7.20 wyjeżdżałem. Więc jednak ta 1 godzina zwykle upłynęła.

 

 

toaleta rozumiem ze kakao;) jesli tak to milo slyszec ze masz tak zdyscyplinowane jelita;) u mnie niestety roznie bywa dlatego zawsze se tak wszystko organizowalem zeby wyjsc z domu po toalecie;) ostatnio jednak wpadlem na pomysl zeby sprawdzic czy beda problemy z przestawieniem sie na "toalete" w trybie wieczornym - jesli beda to sprobuje dzialac: experymenty z dieta, moze specjalista, badania np wto - najbardziej boje sie tych zakazen w jelicie cienkim.

mam jeszcze pytanko na temat garbnikow w herbacie/kawie - powiedziales kiedys ze utrudniaja wchlanianie skaldnikow odzywczych - ile czasu musi minac od posilku zeby mozna sie bylo napic? (dodam ze lubie bardzo mocna herbate i kawe)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja robię tak, że zwykle po przebudzeniu od razu zielona herbata (chyba że mam wziąć jakiegoś supla/witaminkę to przed herbatą, bo garbniki zaburzają wchłanianie składników), i po herbatce właśnie owsianka. Zielona herbata dobrze działa na pobudzenie trawienia u mnie, no ale trzeba też pamiętać, że u wrażliwych osób może również działać lekko przeczyszczająco.; U mnie to było tak, że wstawałem o ok. 5.00, zielona herbata, potem toaleta i około 5.30 owsianka, tak że o 6.00 już byłem po śniadaniu. Do pracy wyjeżdżałem najwcześniej o 6.30 (wtedy to na luzie jechałem), a najpóźniej 7.30. Optymalnie 7.00-7.20 wyjeżdżałem. Więc jednak ta 1 godzina zwykle upłynęła.

 

 

toaleta rozumiem ze kakao;) jesli tak to milo slyszec ze masz tak zdyscyplinowane jelita;) u mnie niestety roznie bywa dlatego zawsze se tak wszystko organizowalem zeby wyjsc z domu po toalecie;) ostatnio jednak wpadlem na pomysl zeby sprawdzic czy beda problemy z przestawieniem sie na "toalete" w trybie wieczornym - jesli beda to sprobuje dzialac: experymenty z dieta, moze specjalista, badania np wto - najbardziej boje sie tych zakazen w jelicie cienkim.

mam jeszcze pytanko na temat garbnikow w herbacie/kawie - powiedziales kiedys ze utrudniaja wchlanianie skaldnikow odzywczych - ile czasu musi minac od posilku zeby mozna sie bylo napic? (dodam ze lubie bardzo mocna herbate i kawe)

 

W sumie rano jest najlepszy czas na toaletę :) Największa aktywność flory jelitowej, to jest naturalna pora (tak gdzieś koło 5.00-6.00). Zielona właśnie sprawdza się jako dobry "przepychacz" :D

 

Co do herbaty/kawy to zależy od posiłku i szybkości jego wchłaniania. Jeśli to jest mega szybkie białko konopne, to pewnie już nawet po 30 minutach można by spróbować. Węgle proste też się natychmiast wchłaniają. Ale standardowo jest to około 2 godziny po posiłku. Najlepiej po prostu napić się kawy/herbaty przed posiłkiem, już po 5 minutach można spokojnie jeść. Dla mnie herbata to albo rano od razu po przebudzeniu, albo późno wieczór, ale wtedy mocna bo garbniki mają działanie znoszące pobudzajace działanie teiny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadłem bardzo długo owsiankę rano i po jej zjedzeniu mogłem od razu znów iść spać. Nie poszedłem za trendem, tylko wypróbowałem śniadanie bez węglowodanów i jest o niebo lepiej. Płatki, kasze przeniosłem na kolacje/na noc i zasypiam jak dziecko. Podobnie jest z sytością. Po śniadaniu gdzie bazą są jaja do 5 h nie czuje spadku energii czy głodu. Oczywiście każdy ma inaczej. Dodam, że pracy nie mam fizycznie ciężkiej ale trenuję 6 razy w tygodniu więc organizm przyzwyczaił się do tych tłuszczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności