Skocz do zawartości

Najlepiej i najgorzej zrealizowane albumy z waszej kolekcji


siloe

Rekomendowane odpowiedzi

Dobra produkcja to dodatek do wartości artystycznej :)

Podpisuję się ręcami i nogami :D

 

Weźmy na tapetę RHCP albo Metallikę. Oba zespoły nie mogą poszczycić się wybitnymi realizacjami, ale liczy się przede wszystkim muzyka i nią właśnie te formacje zachwyciły tysiące ludzi.

Poza tym przeciętny słuchacz nie ma takiej zdolności świadomego słuchania, nie wsłu****e się w realizacje. Moja dziewczyna słucha średnio zrealizowanej muzyki na głośniku z lapka, który dla mnie pierdzi i wcale jej to nie przeszkadza, ba czerpie z tego radość. Dlaczego? Bo słucha muzyki, a nie sprzętu i tak bardzo nie wnika w detale, a odbiera muzykę holistycznie. Muszę przyznać, że to bardzo ułatwia życie (i jest przyjazne dla portfela), ale z drugiej strony świadome słuchanie, wyciąganie detali, pewne rozdrabnianie i składanie z powrotem do kupy, zastanawianie się nad aranżacją i produkcją, wysłuchiwanie jej efektów jest bardzo przyjemne, a dobry sprzęt i dobra realizacja bardzo w tym pomaga.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Dobra produkcja to dodatek do wartości artystycznej :)

Podpisuję się ręcami i nogami :D

 

Weźmy na tapetę RHCP albo Metallikę. Oba zespoły nie mogą poszczycić się wybitnymi realizacjami, ale liczy się przede wszystkim muzyka i nią właśnie te formacje zachwyciły tysiące ludzi.

What?!

 

Blood Sugar Sex Magic ma wszystko, żeby być albumem idealnym, z realizacją włącznie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dobra produkcja to dodatek do wartości artystycznej :)

Podpisuję się ręcami i nogami :D

 

Weźmy na tapetę RHCP albo Metallikę. Oba zespoły nie mogą poszczycić się wybitnymi realizacjami, ale liczy się przede wszystkim muzyka i nią właśnie te formacje zachwyciły tysiące ludzi.

What?!

 

Blood Sugar Sex Magic ma wszystko, żeby być albumem idealnym, z realizacją włącznie.

 

Spokojnie, to było tylko uproszczenie :) Miałem na myśli ich "ostatnie" dokonania począwszy od Californication chociażby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dobra produkcja to dodatek do wartości artystycznej :)

Podpisuję się ręcami i nogami :D

 

Weźmy na tapetę RHCP albo Metallikę. Oba zespoły nie mogą poszczycić się wybitnymi realizacjami, ale liczy się przede wszystkim muzyka i nią właśnie te formacje zachwyciły tysiące ludzi.

What?!

 

Blood Sugar Sex Magic ma wszystko, żeby być albumem idealnym, z realizacją włącznie.

 

początek lat 90 także jeszcze było dobrze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był taki dokument o nagrywaniu Saint Anger przez Metalikę. Im się wydawało że dobrze nagrywają ten album.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówta co chceta, wolę St. Anger niż Lołdy/Rilołdy i czarnulkę

Odważne stwierdzenie. ;)

 

Weźmy na tapetę Death Magnetic, kawał dobrego grania, ale przegłośnienie tej płyty jest po prostu niezjadliwe. Do czasu gdy słuchałem w mp3 było ok, ale gdy po raz pierwszy odpaliłem ten album we flaczkach na luxach nieźle się do niego zraziłem. Jedna wielka ściana dźwięku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mówta co chceta, wolę St. Anger niż Lołdy/Rilołdy i czarnulkę

Odważne stwierdzenie. ;)

 

Weźmy na tapetę Death Magnetic, kawał dobrego grania, ale przegłośnienie tej płyty jest po prostu niezjadliwe. Do czasu gdy słuchałem w mp3 było ok, ale gdy po raz pierwszy odpaliłem ten album we flaczkach na luxach nieźle się do niego zraziłem. Jedna wielka ściana dźwięku...

 

Spróbuj Linkin park - Meteora... Po 30 sekundach miałem ochotę przebić sobie bębenki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mówta co chceta, wolę St. Anger niż Lołdy/Rilołdy i czarnulkę

Odważne stwierdzenie. ;)

 

Weźmy na tapetę Death Magnetic, kawał dobrego grania, ale przegłośnienie tej płyty jest po prostu niezjadliwe. Do czasu gdy słuchałem w mp3 było ok, ale gdy po raz pierwszy odpaliłem ten album we flaczkach na luxach nieźle się do niego zraziłem. Jedna wielka ściana dźwięku...

Wersja guitar hero daje rade :)

 

Wysłane z mojego SM-N910C przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Mówta co chceta, wolę St. Anger niż Lołdy/Rilołdy i czarnulkę

Odważne stwierdzenie. ;)

 

Weźmy na tapetę Death Magnetic, kawał dobrego grania, ale przegłośnienie tej płyty jest po prostu niezjadliwe. Do czasu gdy słuchałem w mp3 było ok, ale gdy po raz pierwszy odpaliłem ten album we flaczkach na luxach nieźle się do niego zraziłem. Jedna wielka ściana dźwięku...

 

Spróbuj Linkin park - Meteora... Po 30 sekundach miałem ochotę przebić sobie bębenki...

 

Remaster by nie zaszkodził, ale nawet bez niego nie jest aż tak źle. Gorszych nagrań się słuchało. :D Przy okazji dzięki za przypomnienie o ******stym albumie.

Edytowane przez monza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może się narażę, to tylko moje prywatne zdanie, ale:

jeśli chodzi o muzykę rozrywkową - rockową to zdecydowana większość albumów jest nagrywana pod sprzęty ****ogrające. Takie wymaganie rynku. Tak jak radia nadają dzwięk maksymalnie podkręcany orbanami czy innymi procesorami, podobnie nagrywa się płyty. Dodatkowo sfuzowane instrumenty elektryczne, szczególnie gitary mają dość paskudną barwę. Na sprzętach analitycznie, czyli przyzwoicie grających z tych dwóch powodów, rocka czy metalu ledwo da się słuchać.

Paradoksalnie z tego rynku najbardziej cenię realizację niektórych polskich nagrań z lat 80 tych i 90tych. IMO naprawdę klasa światowa. Budka nieźle nagrywała. Ogólnie to co się robiło w lubelskim Hendrixie było bardzo przyzwoicie nagrane. Wzorowali się na nagraniach Toto, ale jak dla mnie to o dziwo wychodziło im dużo lepiej. Choć może gadam tak, bo znam tych ludzi, bo robiłem kiedyś w RL. :) :)

 

Natomiast muzyka poważna, jazz, etniczna, małe akustyczne składy, tam gdzie nie ma ściany dzwięku i słychać nieelektryczne instrumenty czyli w realzacjach które starają się przekazać brzmienie instrumentu, współcześnie przeważnie nagrywane są bardzo dobrze. Małe składy muzyki dawnej - średniowiecznej i renesansowej przeważnie wyrywają z butów.

Waverly Consort,

MI0001036147.jpg?partner=allrovi.com

 

Ensemble Alcatraz,

ensemble-alcatraz-visions-miracles.jpg

 

HILLIARD ENSEMBLE

MI0001192301.jpg?partner=allrovi.com

to są nagrania które naprawdę czarują.

 

 

Dobre nagranie dużego składu to już zdarza się rzadziej, bo po prostu jest dużo trudniejsze. Najfajniejsze jakie słyszałem to Symfonia 40 Mozarta pod dyrekcją Jeannette Sorrell

MI0002965181.jpg?partner=allrovi.com

 

Murzyny, czyli etniczne granie też potrafi być fajnie nagrane np Ali Farka np

ali-farka-toure-and-toumani-diabate-ali-

 

 

 

 

Najgorsza realizacja muzyki poważnej to jak już kiedyś pisałem to koncert wiolonczelowy Haydna który gra gruby Enrico Dindo który sapie i charczy (odgłosy paszczą) tak że można się zrzygać. A szkoda, bo płyta świetna.

cello-concertos-and-kindersinfonie-300x3

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dlaczego świadomie "odpuszcza" się jakość nagrań w rocku ? Bo wychodzi taniej ? A słuchacz i tak kupi (bo jest głupi i nie słyszy) ? W punku to jeszcze można zrozumieć (brud, niestaranność) ale rock, metal klasyczny, rock progresywny ?

 

Taka Metallica czy Iron Maiden mają chyba kasę na dobre nagranie, dobre studio i sprzęt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypuszczam że to w większości przypadków raczej kwestia marketingowego dostosowywania brzmienia do średniej tego co jest na rynku na czym będzie odtwarzane. Socjalistyczni i posocjalistyczni spece w Polsce raczej o tym nie myśleli, tylko narywali tak, żeby było zgodnie ze sztuką i dobrze brzmiało u nich, czyli na dobrym analitycznym sprzęcie.

Teraz (a nawet kiedyś na zachodzie) dla gawiedzi trzeba maksymalnie wszystko cyfrowo wyostrzyć, podbić skraje pasma, następnie skompresować. To nawet dosyć zabawne, kiedyś jeden z realizatorów pokazywał mi na oscylatorze widmo nagrania normalnego, zrobionego w starym stylu, no to normalnie sinusoidka sobie lata jak zwariowana, a później jakiś najnowszy wtedy album britnej czy madonny - po prostu zwarty kwadrat od skraju do skraju.

 

Druga sprawa to kwestia użytych narzędzi. W takim Hendrixie były chyba ze cztery wielkie półki efektów analogowych, teraz wystarczą protoolsy które te efekty w dużej części symulują. A z cyfrową symulacją jest tak że ona jest symulacja, czyli czymś co stara się być prawdziwe, a nie jest :)

Teraz chyba nikt nie zawraca sobie głowy dobrze brzmiącą kupą gratów które są a) drogie B) skomplikowane w obsłudze i utrzymaniu c) psują się i trzeba to naprawiać i serwisować. d) poza tym i tak są niepotrzebne, bo 99% nie słucha tego na sprzęcie który pozwalałby to docenić.

 

Nie wiem, może się mylę. Niech się może wypowie ktoś, kto naprawdę zna się na technice nagraniowej, bo ja to tylko jestem amatorem który kiedyś patrzył z boku na to co się działo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypuszczam że to w większości przypadków raczej kwestia marketingowego dostosowywania brzmienia do średniej tego co jest na rynku na czym będzie odtwarzane. Socjalistyczni i posocjalistyczni spece w Polsce raczej o tym nie myśleli, tylko narywali tak, żeby było zgodnie ze sztuką i dobrze brzmiało u nich, czyli na dobrym analitycznym sprzęcie.

Teraz (a nawet kiedyś na zachodzie) dla gawiedzi trzeba maksymalnie wszystko cyfrowo wyostrzyć, podbić skraje pasma, następnie skompresować. To nawet dosyć zabawne, kiedyś jeden z realizatorów pokazywał mi na oscylatorze widmo nagrania normalnego, zrobionego w starym stylu, no to normalnie sinusoidka sobie lata jak zwariowana, a później jakiś najnowszy wtedy album britnej czy madonny - po prostu zwarty kwadrat od skraju do skraju.

 

Druga sprawa to kwestia użytych narzędzi. W takim Hendrixie były chyba ze cztery wielkie półki efektów analogowych, teraz wystarczą protoolsy które te efekty w dużej części symulują. A z cyfrową symulacją jest tak że ona jest symulacja, czyli czymś co stara się być prawdziwe, a nie jest :)

Teraz chyba nikt nie zawraca sobie głowy dobrze brzmiącą kupą gratów które są a) drogie B) skomplikowane w obsłudze i utrzymaniu c) psują się i trzeba to naprawiać i serwisować. d) poza tym i tak są niepotrzebne, bo 99% nie słucha tego na sprzęcie który pozwalałby to docenić.

 

Nie wiem, może się mylę. Niech się może wypowie ktoś, kto naprawdę zna się na technice nagraniowej, bo ja to tylko jestem amatorem który kiedyś patrzył z boku na to co się działo.

obecnie będzie nie lepiej choć już chyba gorzej być nie może w muzyce komercyjnej - głośniczki bluetooth, telefony - pod to się nagrywa.

 

Jak z muzyką, gdzieś słyszałem że "jak se nie radzisz w dżezie graj rocka"

Edytowane przez hibi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mówta co chceta, wolę St. Anger niż Lołdy/Rilołdy i czarnulkę

Odważne stwierdzenie. ;)

 

Weźmy na tapetę Death Magnetic, kawał dobrego grania, ale przegłośnienie tej płyty jest po prostu niezjadliwe. Do czasu gdy słuchałem w mp3 było ok, ale gdy po raz pierwszy odpaliłem ten album we flaczkach na luxach nieźle się do niego zraziłem. Jedna wielka ściana dźwięku...

 

Mam CD, a i tka ściągniętej wersji z Guitar Hero słucham, jest spoko - tylko co z tego, jak sama muzyka męczy i nie porywa? :P

 

Spróbuj Linkin park - Meteora... Po 30 sekundach miałem ochotę przebić sobie bębenki...

A ja słucham często i mam się dobrze, faktycznie nie porywa nagranie, spłaszczone wsio strasznie, no ale co poradzić jak mimo teog pięknie chłopaki grajo? :D

 

Skoro większość nagrań jest słaba, to znaczy, że musi to się opłacać - wychodzić taniej. Tańszy sprzęt, mniejszy nakład pracy itd.

Dobrze nagrana płyta lepiej brzmi na niezłym sprzęcie, ale na szajsie nie będzie różnicy, więc ciężko mi w "strojenie pod głośniczki bletooth" uwierzyć.

 

P.S. Ostatnio sobie takich głośniczków słuchałem i za pińcet złotych malutki SoundLink czy Bose zagra tak, że już jest miodnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Mówta co chceta, wolę St. Anger niż Lołdy/Rilołdy i czarnulkę

Odważne stwierdzenie. ;)

 

Weźmy na tapetę Death Magnetic, kawał dobrego grania, ale przegłośnienie tej płyty jest po prostu niezjadliwe. Do czasu gdy słuchałem w mp3 było ok, ale gdy po raz pierwszy odpaliłem ten album we flaczkach na luxach nieźle się do niego zraziłem. Jedna wielka ściana dźwięku...

 

Mam CD, a i tka ściągniętej wersji z Guitar Hero słucham, jest spoko - tylko co z tego, jak sama muzyka męczy i nie porywa? :P

Meta od zawsze grała trochę nudnawy thrash, jedni to lubią, inni nie. Najgorsze jest to że Hardwired nie zapowiada żadnej świeżości brzmieniowej.

Edytowane przez monza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja jeśłi pozwolicie kilka słów o płytach Dream Theater. Przesłuchałem wszystkie prócz pierwszej i dwóch ostatnich i wygłada to tak:

Od Images & Words do Metropolis Pt.2 jest idealnie. Naprawdę te płyty grają tak że sie człowiekowi gęba śmieje. Już sie cieszyłem na dalszą brzmieniową ekstazę, co się jednak okazuje? Płyta Six Degrees...to koszmarny spadek jakości. Trudno to przełknąć to tym co sie słyszało wcześńiej. Na Train of Thougts brzmienie się trochę poprawia ale już nigdy nie sięga poziomu pierwszych czterech płyt niestety.

Czym to wytłumaczyć? Znak czasów?

Edytowane przez elemeledudek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności