Dzisiaj Composer poszły już z powrotem do MP3Store, a mi zostało napisać parę wniosków. Recenzją bym tego nie nazwał, bo kilka dni to zdecydowanie dla mnie za krótko żeby w pełni "odkryć" słuchawki, ale i tak dziękuję bardzo za możliwość odsłuchu!
Jakość wykonania, wygoda, konstrukcja
Ich wykonanie mi się bardzo podobało. Nie jest to okaz krzyczący "patrzcie jestem hi-endowymi słuchawkami za milion baksów", ale wszystko jest ładnie spasowane i gustownie wykonane. Konstrukcja jak już wspominałem przemyślana - słuchawki bardzo łatwo dopasować do głowy, a waga jest świetnie rozłożona. Producent chwali się, że słuchawki są w pełni "naprawialne" - ciekawe tylko jak z kosztami części/napraw. Wygoda super, chociaż ja mam tak zbudowaną głowę, że tak ogromne pady dziwnie mi przylegają, to samo wrażenie miałem przy K550.
P.S. Mam słabość do takich kuferków jak ten w który pakowane są te słuchawki. Przywodzi mi na myśl to jak kiedyś Sennheiser pakował serię HD6xx.
Dźwięk
Nie będę tutaj pisał rozległych akapitów na temat szczegółów, a potraktuję temat bardziej całościowo. Zacznijmy od tego, że imho te słuchawki nie robią niczego źle, ani słabo (co wcale nie jest takie oczywiste niezależnie od półki cenowej). To co potrafi zaskoczyć to bardzo ładnie zbudowany bas: równy, z pewnym naciskiem na subbas. Razem z delikatnie odsuniętą średnicą i nieprzesadzoną górą daje on bardzo przyjemny, gładki przekaz. Słuchawek da się słuchać godzinami i absolutnie nie męczą. Wszystko jest na swoim miejscu, ale z lekkim przechyłem w stronę tej "gładkości" i ogólnej neutralności. Na pewno nie nazwałbym tych słuchawek jasnymi (jak gdzieś na head-fi widziałem). Bardziej określiłbym je jako neutralnie ciepłe. Scenicznie ładnie grają w głąb, pierwszy plan jest delikatnie odsunięty, instrumenty zachowują swoją tonalność i atak, ale dzieje się to jakby poza głową, ale nie budują jakiejś nierealnie wielkiej rozdmuchanej sceny.
Nie są to słuchawki, które człowiek zakłada na głowę i ma efekt "wow". Im dłużej się ich słucha tym bardziej się docenia, że są fajnie "normalne", ale dzięki elastycznemu basowi i łagodnie zestrojonej górze potrafią dać sporo funu
Jeśli chodzi o napędzalność, to zagrają dosłownie ze wszystkiego, ale na przykład z mojej hybrydowej lampki (Project Ember) zagrały dodatkowo z pełniejszą (choć wciąż nieco wycofaną średnicą), a Element III względem Apple Dongle miał przewagę w kontroli basu, co słychać było szczególnie w elektronice.
Czy warto czy nie warto to każdy oceni sam, ale moim zdaniem za niewydziwionego, dobrze zbudowanego flagowca od firmy z pewnym doświadczeniem w branży to kwota nie jest AŻ tak szalona. Słuchając The Composer słychać, że Austriacy wiedzieli co robili przy strojeniu tego modelu i nie jest to wypadek przy pracy.