Bomba.
Tylko w motoryzacji nie ma zjawisk voodoo, nikt nie uzasadnia cen np. włoskich wozów sportowych w kontekście nieodkrytych jeszcze praw fizyki - jak to usiłują często wykazać fani audio, gdy im się udowodni, że w teście DBT ABX różnice, które słyszeli są rezultatem autosugestii.
W KAŻDEJ znanej mi branży wzrost ceny produktu jest uzasadniony w sposób:
a. obiektywny i wymierny - informatyka, elektronika, technika motoryzacyjna, ogólnie rozumiana inżynieria etc.
b. kulturowo-obyczajowy - branża fashion, moda, styl życia, sztuka artystyczna, rynek nieruchomości etc.
c. symboliczno-historyczny - kolekcjonerstwo rzadkich przedmiotów wszelkiego sortu - im rzadsze i im starsze, tym cenniejsze
d. normatywno-formalny (prawny) - alkohol, paliwo, broń, narkotyki, przedmioty o znaczeniu politycznym, strategicznym, militarnym
Gdyby w audio uzasadniano wzrost ceny produktu w kontekście b, w ogóle nie mówilibyśmy o jakimkolwiek problemie. Była by to po prostu branża premium. Problem się zaczyna w jednym punkcie - wzrost ceny produktu cały marketing tej branży argumentuje wyłącznie w kontekście lepszej jakości dźwięku, wbrew pomiarom elektrycznym, wbrew dowodom psychoakustycznym, wbrew wszelkiej empirii poza subiektywnym oglądem, w którym króluje autosugestia i placebo. Audiofilia to taki znacznie bardziej absurdalny odpowiednik homeopatii w farmacji (bo leki homeopatyczne nie są przecież droższe od autentycznych leków).
Tak.