Skocz do zawartości

Rock Progresywny


kamokeg

Rekomendowane odpowiedzi

 

Nie wiem czy koleś nie chce zostać kolejną Madonną. Jeśli tak, to mu się to nie uda.

Tak zupełnie pozamuzycznie - nie rozumiem tej myśli - w sensie logicznym. Czy mógłbyś jakoś tak bardziej przyswajalnie wyłuszczyć? Wielokrotne przeczenie i pozorne twierdzenie (choć też przeczące) to za wiele jak na moje skromne IQ (to tak, żeby w temacie progresywnym zostać).

 

Trochę to nielogicznie napisałem, lecz byłem pod ogromnym "wrażeniem" tego "wybitnego dzieła". Miało iść tak; Nie wiem czy koleś chce zostać kolejną Madonną? Jeśli tak, to mu się to nie uda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie wiem czy koleś nie chce zostać kolejną Madonną. Jeśli tak, to mu się to nie uda.

Tak zupełnie pozamuzycznie - nie rozumiem tej myśli - w sensie logicznym. Czy mógłbyś jakoś tak bardziej przyswajalnie wyłuszczyć? Wielokrotne przeczenie i pozorne twierdzenie (choć też przeczące) to za wiele jak na moje skromne IQ (to tak, żeby w temacie progresywnym zostać).

 

Trochę to nielogicznie napisałem, lecz byłem pod ogromnym "wrażeniem" tego "wybitnego dzieła". Miało iść tak; Nie wiem czy koleś chce zostać kolejną Madonną? Jeśli tak, to mu się to nie uda.

 

Może plytka nie jest arcydziełem ale trzyma niezły poziom.Fakt jest dosyć zróżnicowana muzycznie dużo elektroniki i tylko nieco mniej karmazynowo.Dla mnie jako wielkiego fana The Sky Moves Sideways może być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę to nielogicznie napisałem, lecz byłem pod ogromnym "wrażeniem" tego "wybitnego dzieła". Miało iść tak; Nie wiem czy koleś chce zostać kolejną Madonną? Jeśli tak, to mu się to nie uda.

 

oooo widzisz :-) tera to co inkszego. Od razu żem Cie zrozumiał.

Nacodzienna działalność wielu artystów tworzących z serca lub z duszy może nie dostarczać im takiej ilości dochodów, które zapewnią im życie, o jakim marzyli pacholęciem będąc i zdzierając z paluchów kolejne pokłady zrogowaciałego od ciągłych prób na instrumencie naskórka. Gdy tymczasem, jak się okazuje, brak talentu czasem popłaca. W przypadku Madonny nawet bardzo (przez kilka lat była najlepiej zarabiającą "artystką" na świecie). I trudno mieć o to do niej pretensje - wszak sama swoich płyt zapewne nie kupuje (a przynajmniej nie w takich ilościach, które by jej taki status zapewniły).

Pierwsza płyta Hacketta dobra - właśnie taka po prostu dobra, solidna, ale jakiejś magii przy pierwszym odsłuchu nie ma.

No właśnie - gdyby została wydana jako np. "Genesis barely vocaled" to nikt by się nie zdziwił. Ta płyta została nagrana jak Hackett jeszcze grał z tymi, co ich potem było trzech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypominam sobie jak odkrywałem kolejne płyty Genesis. Beksiński puszczał co tydzień po jednej. Przez ten tydzień miałem taśmę zajechaną. Szła prawie na okrągło. A jak doszło do SEBTP to nie było czasu spać. Czy jeszcze kiedyś muzyka wywoła we mnie tyle emocji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak - ja też pamiętam początki (nie tak dawno, ze 3 lata będzie?) - zacząłem od Baranka, jakaż to kakofonia była. To samo było z Thick as a Brick. Tak nieskładna muzyka. Jednak mimo tego coś mnie do niej ciągnęło :) Najłatwiej chyba weszło Pink Floyd. Do Genesis miałem sporo samozaparcia bo byłem na etapie odkrywania Gabriela solowego...

 

Czasami tylko tak myślę - jakby się dało wymazać część pamięci muzycznej - znów przeżyć te emocje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni raz przeżyłem coś podobnego przy odsłuchiwaniu The Gathering - Disclosure. Byłem fanem tego zespołu z Anneke i po jej odejściu jakoś tak przyjąłem, że to już koniec (tyle razy historia mnie uczyła, że odejście wokalisty, który pisze teksty i ma duże zdolności interpretacyjne, kładzie kres zespołowi). Tak więc do tej płyty podszedłem zupełnie bez żadnych oczekiwań. Pamiętam - wyszedłem z psem na dwór i słuchałem z WIMPa online. Jakby mnie ktoś przyspawał do ławki nad jeziorem... Pierwsza w nocy, ciemno, że oko wykol a ja siedzę jak urzeczony i szkoda mi się ruszyć, żeby nie uronić dźwięku żadnego.

Do rana zdążyłem jeszcze 3 razy przesłuchać :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czasami w stronę space rocka Hawkwindów.

A słuchanie space rocka jest "poprawne politycznie"? Nie zasługuje na zlinczowanie jak słuchanie neo proga? :)

Nie zawsze rozumiem, co jeszcze się łapie do proga a co jest już neo czy czymkolwiek innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kto Cię za cokolwiek linczuje? :P

 

Dla mnie Hawkwind i ich granie jest dość łatwo odróżnialne od innej muzyki i z racji tego że ktoś kiedyś nazwał to space rockiem, taką łatką również się posługuję.

 

Aczkolwiek na tej płycie Trace raczej tylko utwór Progression przykuł w ten sposób moją uwagę.

 

EDIT:

 

BTW fajnie mi forum cenzurę na wypowiedź nakłada "odsłu****e"

Edytowane przez iMpus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BTW fajnie mi forum cenzurę na wypowiedź nakłada "odsłu****e"

No bo się pisze "odsłuchiwa"

A co do linczu - czasem też wolę się przyglądać dyskusji, niż brać w niej udział, bo chcę się dzielić opinią o muzyce, a nie bawić się w szufladkowanie.

Rozumiem, że dla celów statystycznych, czy może porządkowych, warto jest umieć nazwać możliwie najprecyzyjniej to, czego się słucha, ale dla samej muzyki i wrażeń duchowych, to jest naprawdę mało istotne. Szkoda powstrzymywać się od podzielenia się swoimi przemyśleniami tylko dlatego, że nie ma się pewności, czy się jest w temacie, bo czy to jeszcze neoprog, czy już space rock, a może z elementami post rocka i do tego jeszcze z metalowym podłożem.

Tak więc - kiedy rozmawiamy o technice, to rozmawiajmy technicznie, ale kiedy o wrażeniach i emocjach, zostawmy statystyki i nazwy w encyklopediach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no OK. Tytuł wątku to Rock progresywny, więc (mam nadzieje) ze nie wejdzie tu nikt słuchający disco polo. Ale dalsze roztrząsanie i usilne szukanie różnic niczemu nie służy. To z resztą nasza cecha narodowa - szukanie różnic zamiast cieszenia się tym co łączy. Uuuuhhhh ale patetycznie mi wyszło, jak w Eloy co najmniej ☺

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to wsadzając kij w mrowisko ;) wspomne o nadchodzącej płytcie zespołu ARENA. Bardzo ich od zawsze lubiłem, ale ostatniej płyty nie strawiłem, wiec licze na powrót do tego co robili dawniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no OK. Tytuł wątku to Rock progresywny, więc (mam nadzieje) ze nie wejdzie tu nikt słuchający disco polo. Ale dalsze roztrząsanie i usilne szukanie różnic niczemu nie służy. To z resztą nasza cecha narodowa - szukanie różnic zamiast cieszenia się tym co łączy. Uuuuhhhh ale patetycznie mi wyszło, jak w Eloy co najmniej ☺

 

 

Nie pisałem o takim prostym przykładzie jak kompletnie zupełnie inna gatunek - bardziej że dzięki takiemu podziałowi możemy nakierować kogoś na to jak dana płyta/zespół się prezentuje. Pierwszy lepszy przykład - Alan Parsons, Magma i Soft Machine - wszystko to progresja, ale muzyka zupełnie inna :)

 

Także wydaje mi się że w muzyce progresywnej doprecyzowanie nie jest czymś złym - bo różnorodność jest bardzo dużo.

 

Ponadto często nie da się czegoś zdefiniować jednoznacznie a i zespoły potrafią tworzyć zupełnie różne rzeczy, zmieniają swoje oblicza - więc i nie ma się co przesadnie wzdymać na to że ktoś coś w naszym mniemaniu niedokładnie określił. Zresztą wydaje mi się że nikt tutaj jakoś szczególnie nikogo nie krytykuje za wrzucanie jakichkolwiek treści :)

Edytowane przez iMpus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, przesadziłem, typowy neo to typowy neo :)

 

Żeby wrócić do tematu, tu nie mam wątpliwości co do przynależności gatunkowej, do tego iMpusowi pewnie się spodoba... chociaż nie, 2010 rok.

https://www.youtube.com/watch?v=k8lf6BYXXdM

Hiszpańskie Canterbury z XXIw :P

 

I niestety bardzo dobry progresywny rock z 2012 roku:

Kręci się w moich ukochanych okolicach ELP, Yes, Genesis.

Edytowane przez miki_w1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co to za brzydki przytyk :P

 

Z checią posłucham, ale trochę później bo na playliscie jeszcze 4 albumy.

 

A z nowszym progiem u mnie jest tak że trochę próbowałem i po prostu nic mi nie podeszło - w większości to co polecane, Porcupine Tree, Dream Theater, Tool i jeszcze trochę innego. To nie znaczy że nic mi nie podejdzie - po prostu przestałem eksplorować ten kierunek bo i radość z tego była średnia.

 

Z neoproga poznałem tylko Marillion i okres z Fishem uwielbiam - bo jest to po prostu świetna muzyka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co to za brzydki przytyk :P

Raczej chciałem Cię zachęcić :D

A z nowszym progiem u mnpodeszło - w większości to co polecane, ie jest tak że trochę próbowałem i po prostu nic mi nie Porcupine Tree, Dream Theater, Tool i jeszcze trochę innego.

Czyli poszedłeś bliżej progresywnego metalu a nie progresywnego rocka. Najbliżej do rocka ma Tool, którego inspiracja "Red" Crimsonów jest nader oczywista.

 

Polskie Riverside też podobno gra progresywny metal, ale jednemu z pierwszych kawałków "The same river" nic do prog rocka nie brakuje, a i na ostatniej płycie popełnili np. kawałek "Escalator Shrine", prócz kilku riffów Dream Theater grają bliżej Pink Floyd, nawet coś a'la Hammond jest. Nie zapominając o mojej ukochanej "Deprived" z pięknym solem saksofonu i ambientowymi klimatami bliżej solowej działalności Dudy, zero metalu.

 

Naśladowców KC typu Anglagard czy Discipline pominąć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Neo-prog, z tego co znam z dwóch kapel na krzyż, to po prostu miętoszenie plastikowych syntezatorów do pretensjonalnych tekstów i w sumie za to jest lincz, bo jakby grali spoko retro proga to by był luzik. Można? Można, ale niektórzy chcą udawać większych i potem jest zabawnie.

 

A space rock zawsze dobrze przyjęty, bo dobry (porządny) space rock jest przekrojowy i zwyczajnie dużo mniej wk*****ący od podniosłego neo-proga, nawet, jeżeli mamy do czynienia z grubsza podobnym poziomem muzycznym, po prostu taka estetyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Neo-prog (ciach...) to po prostu miętoszenie plastikowych syntezatorów do pretensjonalnych tekstów.

 

A space rock zawsze dobrze przyjęty, bo dobry (porządny) space rock jest przekrojowy i zwyczajnie dużo mniej wk*****ący od podniosłego neo-proga

Miałem nie reagować, ale jednak muszę i zapytam tylko - długo trzeba myśleć, żeby takie rzeczy wymyślić?

Bo w sumie mam na 9.00 rano do pracy i nie wiem, czy zdążę, a też bym się czymś popisał.

A to może se wejde na forum fryzjerów i powiem, że fryzjerzy to cioty, co mi tam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Neo-prog, z tego co znam z dwóch kapel na krzyż, to po prostu miętoszenie plastikowych syntezatorów do pretensjonalnych tekstów i w sumie za to jest lincz, bo jakby grali spoko retro proga to by był luzik. Można? Można, ale niektórzy chcą udawać większych i potem jest zabawnie.

Dla mnie to jest genialny kawałek, a nie miętoszenie syntezatorów:

Neo prog nie może być spoko retro progiem, nie byłby neo progiem :P

Co dolega temu utworowi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności