Skocz do zawartości

V39 Vs. Ipod Classic


Rolandsinger

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka zdań na dobry początek

 

Jako użytkownik stacjonarnego sprzętu audio, w związku z wykonywaną pracą i permanentnym brakiem czasu, czego konsekwencją była niebytność w domu poza późnymi godzinami nocnymi, z coraz większym zaciekawieniem przyglądałem się przenośnym urządzeniom reprodukującym dźwięk. Niespełna 2 lata temu wyposażyłem się w iPoda Nano 1G. Po rozpakowaniu amerykańskiego hitu na rynku odtwarzaczy przenośnych, naładowaniu baterii energią a flasha muzyką w mp3 320 kbps doszedłem do wniosku, że muszę do tego cymesu dokupić jakieś sensowne słuchawki, gdyż fabryczne pierdziawki mimo bardzo przyzwoitej jakości wykonania nie chciały mnie uraczyć dźwiękiem, który w jakikolwiek sposób mógłby mnie zaintrygować. Grało to bardzo średnio nawet w kategorii plejerów do 200 zł, jeśli nie nędznie (a Nano wyceniano wtedy na ponad 1 kzł). Wybór padł na Kossy Porta Pro. Cóż to była za różnica, gdy podpiąłem je do grajka, a on odwdzięczył się dźwiękiem ciepłym, szczegółowym i legitymującym się dużą dawką realizmu jak na sprzęt wielkości breloczka samochodowego. I tak przetrwałem blisko 1,5 roku nim obudowa Nano przestała przypominać odtwarzacz, a bardziej ślizg narty, na której ktoś zjeżdżał przez dwa sezony wyłącznie po kamieniach.

Powoli zacząłem rozglądać się za nowym plejerem, ale nie gorączkowo, niejako na zasadzie – „a gdyby trafiła się okazja”. Po konsultacji z Majkelem nabyłem w Saturnie Clixa2. Wykonanie, koncepcja menu, nawigacji i ogólne wrażenie całkiem poprawne, choć wszechobecny plastik nie budził takich emocji jak w iPodzie, ale przynajmniej się nie rysował. Gorzej było z dźwiękiem. Z żadnym z posiadanych przeze mnie słuchawek nie chciało to grać. Wreszcie powodowany irytacją znalazłem dla Clixa2 odpowiedniego partnera – Pionki SE-A1000. Wielkie hełmofony, w sam raz na ulicę, pod warunkiem, że ktoś chce uniknąć wojska, dostając zielone papiery od ręki.

Poszukiwania plejera spełniającego moje oczekiwania trwały. Mając w pamięci ciekawe brzmienie Nano, rzuciłem się na nowego Classica. W pierwszym odruchu chciałem kupić wersję 160 GB, ale po bliższych oględzinach, stwierdziłem, że to cegła. Choć dane techniczne podają zaledwie 4 mm różnicę w grubości urządzenia w porównaniu do wersji 80GB, jednak w praktyce owe parę milimetrów bardzo się rzuca w oczy i sprawia wrażenie nieporęczności pojemniejszego dyskofonu (amatorzy telefonów komórkowych zapewne dobrze wiedzą, o czym mówię). Zresztą przy mojej skromnej kolekcji 300 płyt i tak połowa pojemności dysku w 160-ce byłaby nie wykorzystana.

Kilkanaście dni temu drogą kupna nabyłem w empiku Vteca v39 4GB. Ponieważ Clix2 pełnił rolę mojego playera flashowego, a jak wcześniej wspomniałem, nie chciał za nic w świecie zagrać tak jak tego po nim oczekiwałem z żadnymi wymagającymi słuchawkami z wyjątkiem wielkich Pioneerów, więc v39 było kolejną nadzieją na dobry dźwięk z flasha.

 

Wrażenia organoleptyczne czyli design, jakość wykonania i wyposażenie

 

Jabłko

 

Jaki koń jest, każdy widzi. Tyle można powiedzieć o iPodzie Classic od strony stylistycznej. Koncepcja estetyczna jest bardzo minimalistyczna i obrosła niemal legendą. W wielu instrukcjach słuchawek czy innych akcesoriów do sprzętu przenośnego wygląd iPoda przywoływany jest jako wzorzec, archetyp. Trudno się z tym nie zgodzić. Mnie ten ascetyczny design podoba się, nawet bardzo, sprawia wrażenie jakby zaprojektowano go w Skandynawii. Oczywiście nie zamierzam polemizować z czyimś gustem, jednak trzeba przyznać, że na rynku jest niewiele marek o tak konsekwentnej linii stylistycznej jak ta wylansowana przez Apple. Skośnookie wytwórnie takie jak icośtam (wiadomo o kogo chodzi) są niczym japońscy czy koreańscy producenci samochodów. Raz im wyjdzie coś naprawdę pięknego, innym razem koszmarek. Tymczasem iPod jest niczym Bentley czy BMW sprzed ery Chrisa Bangle W mojej skromnej opinii tak właśnie powinno być. Sądzę nawet, iż ów oryginalny i niepowtarzalny design jest głównym sprawcą niezwykłego fenomenu iPoda i jego niesłabnącej popularności.

 

Co do jakości wykonania urządzenia, należy zaakcentować, iż Apple poczyniło wielki krok naprzód w stosunku do poprzedniej generacji iPodów. Przedni panel to już nie jakieś pleksi bardzo podatne na zarysowania, lecz oksydowany, matowy metal, fakturą przypominający ten użyty do wykończenia iAudio X5. Tylna „wanienka”, w której mieści się cała elektronika urządzenia tradycyjnie jest solidnie chromowana dając absolutnie gładką lustrzaną powierzchnię. Całości dopełnia perfekcyjnie wykonany grawer z logo Apple, pojemnością dysku, numerem seryjnym naszego egzemplarza i kilkoma informacjami nt. producenta.

Ogólne wrażenie dotyczące jakości wykończenia iPoda Classic można oddać w jednym krótkim słowie: perfekcja. Blisko 1,5 miesięczny okres eksploatacji potwierdził natomiast bardzo wysoką trwałość użytych powłok (żadnych rys, a nie obchodzę się z nim jak z jajem) i odporność szkiełka wyświetlacza na zarysowania.

 

Producent oprócz kabla USB, jakiejś kształtki służącej do dokowania w urządzeniach współpracujących i oczywistych papierów gwarancyjnych oraz szybkiej instrukcji, poskąpił nam na jakichkolwiek akcesoriach. Mnie na tym nie zależy, bo zawsze mogę sobie dokupić, to co potrzebuję w kolorze i stylu, jaki mi odpowiada, ale jeśli kogoś to boli, to ma problem…

Warto także wspomnieć, że iPoda nie naładujemy standardową ładowarką USB (za niskie natężenie prądu przy obciążeniu baterią iPoda), potrzebna będzie applowska za ponad 149 zł. To skandal, ale taka jest polityka amerykańskiego koncernu. Dla oszczędnych pozostaje ładowanie z portu USB w komputerze.

 

v39

 

No cóż. Patrząc na VTeca odnosimy wrażenie, że nawiązania do tuzów rynku takich jak opisywany powyżej kultowy iPod są nieuniknione. Również postawiono na minimalizm i lustrzany tył obudowy. Przy czym obramowanie pokaźnego dotykowego displaya jest wykończone połyskującym lakierem. O głośniczku czy magicznej diodzie LED się nie wypowiem, bo nie lubię, gdy ktoś umieszcza jakieś smaczki stylistyczne, które mają zerową wartość pragmatyczną. I tak dioda miga kiedy jej się zachce, a z głośnika ani razu nie korzystałem i nie mam najmniejszego zamiaru.

Największy mój niepokój budzi natomiast jakość użytych materiałów, sposób ich spasowania oraz powłoki: lakiernicza na ramce wyświetlacza oraz chromo-niklowa tylnego panelu. Ich nierównomiernie chropowata faktura zdradza bardzo niską jakość procesów technologicznych, dzięki którym v39 uzyskał finalną kolorystykę. Ponadto v39 wzorem iPoda na tylnej powierzchni tu – jakości lustra z XVIII wieku – posiada nadrukowane logo, pojemność pamięci flash i kilka marketingowych sloganów sugerujących niezorientowanym, że w środku siedzi procesor Intel Dual Core. Niestety wspomniane napisy prymitywnie, bo nierównomiernie, wydrukowano, na próżno by szukać pięknego graweru rodem z Apple. Również obudowa jest krzywo spasowana, oba elementy tj. ramka i tylny panel nie zachodzą na siebie idealnie i w moim egzemplarzu z jednej strony bardziej wystaje krawędź ramki, a z drugiej tylnego panelu. W moim odczuciu taka ignorancja w jakości wykończenia urządzenia wyższej klasy plejerkowej jest ABSOLUTNIE NIEDOPUSZCZALNA. Plejerka wyprodukowano w Chinach i obcując z nim po raz pierwszy właśnie to słowo się ciśnie na usta.

W pudełku znajdują się akcesoria dokładnie opisywane w innych recenzjach na forum, więc ze swojej strony nadmienię tylko, że są jakieś słuchawki wyglądające jak te z bazaru, smycz sprawiająca wrażenie używanej, futerał – bez komentarza, rysik wygalający jak kawałek plastiku, który przypadkowo odłamał się od czegoś oraz ładowarka i kabel USB. Instrukcja jest jakości dojechanego kserografu na mojej uczelni, którą kończyłem bez mała 6 lat temu.

Garść uwag natury praktycznej

 

iPod Classic to, jak wiadomo dyskowiec , co pociąga za sobą określone następstwa. Są wśród nich te pozytywne:

 

+ niezrównana na rynku plajerkowym pojemność dysku wersji 80GB, o 160 GB nie wspominając

 

+ szybki transfer danych pomiędzy HDD komputera a dyskiem plaejerka

 

+ bardzo szybki rozruch urządzenia i zmiana odtwarzanych plików jak na dyskowca

 

jak i negatywne:

 

- relatywnie duże rozmiary i masa

 

- ryzyko uszkodzenia mechanicznego dysku (choć mój player zaliczył kilka upadków podczas pracy dysku zabezpieczony jedynie applowską skarpetą i wyszedł z tego obronną ręką).

 

Poziom autonomii energetycznej Classica oceniam bardzo wysoko. W codziennej praktyce urządzenie domagało się zasilania w przedziałach 3-5 dniowych po kilka (3-4h) godzin słuchania dziennie. Należy dodać, iż wersja 160 GB, wprawdzie mniej poręczna, wytrzymuje bez ładowania jeszcze dłużej.

 

Największą wadą użytkową iPoda wydaje się być suwak Hold. Ma on tendencję do nabierania luzów po kilku miesięcznej eksploatacji. Po tym względem wyższość wykazuje v39 i jego praktyczny przycisk. Komuś może przeszkadzać panel tylny typu „lusterko do robienia makijażu”, gdyż stosunkowo szybko się rysuje (choć bardzo wyraźnie mniej niż w Nano 1G), głównie za sprawą niezwykle precyzyjnego wykonania, przez co na jego powierzchni widać nawet nanometryczne rysy. Jednak w v39 jest jeszcze gorzej – panel fabrycznie jest tandetnej jakości, wyraźnie widać porowatą strukturę powłoki chromo-niklowej. Poza tym cała obudowa v39, przynajmniej w moim egzemplarzu (a nie był to ekspozycyjny) posiadała już fabrycznie kilka drobnych rysek.

 

W innej konkurencji – komfortu synchronizacji z komputerem wyraźnie wygrywa v39. iPod wymaga, jak wiadomo, instalacji iTunes. Jedyną zaletą tej aplikacji jest w moim zdaniem – łatwość upgrade`u firmware, wszelkie inne jego cechy są – przynajmniej w naszej szerokości geograficznej – piaskiem w oczy użytkownika. Sądzę, że amerykański koncern powinien postawić na równouprawnienie swoich klientów bez względu na to, czy zamieszkują USA, Zanzibar, Tanzanię czy Czeczenię, o ile funkcjonuje w tych krajach oficjalna sieć dystrybucji Apple. Dla mnie pewnym kuriozum jest sytuacja, w której właściciele polskiego dealera Apple – firmy IMC wypinają się do klienta czterema literami, nie mogąc wymóc na amerykańskim partnerze poważnego potraktowania lokalnego klienta, który notabene za sprzęt musi zapłacić więcej niż amerykańscy klienci koncernu z Kalifornii.

 

Zatem konieczność hakowania iTunes w celu wgrania okładek jest brakiem powagi ze strony Steve`a Jobs`a. Podobnież, skasowanie plików z dysku powoduje, że do iPoda z wgraną uprzednio muzyką – mimo posiadania konta w iTunes!!! – okładek już nie wrzucimy. Konieczne jest przechowywanie tych samych plików w bibliotece, co w plejerku. Jeśli biblioteka nie zawiera już pewnych plików (bo zostały skasowane np. w celu oszczędności miejsca na dysku komputera), to iTunes nie przyporządkuje im żadnych okładek. Z mojego punktu widzenia to oczywisty nonsens, podobnie jak niemożność zrzucenia zawartości iPoda na dysk.

 

Pod tym względem v39 to wzór, choć jest to już normą w koreańskich czy chińskich plejerach. Wygodnie, elastycznie, bez konieczności instalowania czegokolwiek; okładki wystarczy umieścić w odpowiednich folderach z muzyką. A ściągnąć je można w prozaiczny sposób, umieszczając je uprzednio w bibliotece WMP 11, a resztę program zrobi za nas.

 

Co do menu i nawigacji. Tu zdecydowaną przewagę ma iPod. Click Wheel pozwala na obsługę urządzenia jedynie kciukiem. W v39 musimy zaangażować obie ręce: jedna trzyma urządzenie, druga wybiera pozycje menu. Dotykowy ekran jest ciekawym rozwiązaniem, jednak logika rozmieszczenia poszczególnych funkcji pozostawia wiele do życzenia. Dość irytujące jest to, iż po kliknięciu w ikonę „muzyka” od razu uruchamia się ostatnio odsłuchiwany utwór. Poza tym wybieranie utworów również jest nie najfortunniej rozwiązanie. Nawigujemy wyłącznie po folderach, co jak wielokrotnie wspominano, jest dość uciążliwym mankamentem, gdyż zmusza nas do dyscypliny w budowaniu drzewa folderów na komputerze.

 

Meritum każdej recenzji czyli music is my only friend

 

iPod

 

Po flagowym odtwarzaczu Apple, który w kulturze masowej stał się niemal synonimem „empetrójki” można pod względem jakości brzmienia oczekiwać wiele. Niestety deskrypcję moich spostrzeżeń w tej kwestii muszę rozpocząć od bardzo kontrowersyjnej tezy:

 

iPod Classic nie jest odtwarzaczem mp3

 

Mam tu na myśli fakt, iż po przywiezieniu go do domu, naładowaniu, wgraniu muzyki w mp3 CBR 320 kbps na dysk, zakładam słuchawki i uszom nie wierzę. Zamiast muzyki, słyszę jakiś koszmar. Wszystkie dźwięki są maksymalnie wyjaskrawione, jak by ktoś w telewizorze ustawił wszystkie parametry obrazu na maksimum. Góra kłuje, średnie wrzeszczą, a dół jest rozpasany do niespotykanych rozmiarów. Krótko mówiąc: nie da się tego słuchać. Mam wrażenie, że mój egzemplarz jest uszkodzony. Zerkam na ustawienia, wszystko jest w porządku. Zaczynam gorączkowo żonglować słuchawkami – efekty mizerne. Poprawa minimalna. Zdeterminowany wrzucam parę płyt bez kompresji – w wave. Nasłu****ę…. zaraz, zaraz, to inny odtwarzacz. Patrzę skąd płynie sygnał do słuchawek, które mam na uszach… tak z tego samego iPoda. Wracam do emepetrójek znajdujących się jeszcze na dysku urządzenia – znów to samo. Jednym słowem różnica w jakości brzmienia pomiędzy mp3 a wave jest przepastna i niespotykana na żadnym innym urządzeniu, z jakim miałem do czynienia. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu jest to poważna przeszkoda. Z mojej perspektywy jest jednak bez znaczenia, a fakt, że nie muszę kompresować muzyki, którą i tak posiadam na płytach jest nawet plusem (nagrań z innych źródeł nie słucham). 80 GB to jakieś 170-200 płyt CD, Najwyraźniej Apple wychodząc z tego założenia, całkowicie zignorowało amatorów mp3. Nie mam odniesienia do innych formatów kompresji, gdyż chcąc oszczędzić sobie nerwów nie kompresowałem i nie eksperymentowałem np. z AAC. Mój opis brzmienia Classica będzie więc bazował na jakości dźwięku prezentowanej przez ten odtwarzacz na plikach wave.

 

Inną dość kontrowersyjną rzeczą, która od pierwszych taktów muzyki na iPodzie przykuwa naszą uwagę to bardzo niski poziom głośności wynikający nie tyle ze słabowitości wbudowanego wzmaka, lecz jakiś tam europejskich norm – wydaje mi się, że ograniczenie to wprowadzono softowo (mogę się mylić). I tu powstaje poważny problem, bowiem odtwarzacz ma znaczne problemy z wysterowaniem większości słuchawek przenośnych . Właściwie żadnych nausznych, przenośnych nie chce ciągnąć. Dźwięk w każdych porządnych słuchawkach brzmi jak ze studni i to przy głośności maksymalnej! W mojej ocenie jest to kategoryczny minus. Jakoś radzi sobie z pchełkami. Najlepiej w mojej ocenie gra z AKG K314p (słuchawki te kupiłem specjalnie pod iPoda po wielu porównaniach z innymi pchełkami m.in. wyższym modelem AKG - K324p, ale z nimi radził sobie IMHO gorzej, zwłaszcza na średnicy sporo przekoloryzowywał)– pięknie brzmi jazz wokalny i wszelkie gatunki akustyczne, również klasyka gra całkiem miło, zwłaszcza utwory chóralne. SRS 200 z kolei polecam do rocka, soul`u i wszystkich tych gatunków, gdzie bez wykopu na basie muzyka traci najwięcej realizmu.

 

Szczegółowy opis brzmienia Classica chciałbym rozpocząć od balansu tonalnego. Okazuje się, że mamy w tym przypadku do czynienia z kontynuacją „firmowego” dźwięku Apple znanego z modeli Nano 1 G i Video 5.5G (swoistym rodzynkiem jest tu słynny Shuffle 1G). Całe pasmo jest przede wszystkim klarowne, niedociążone sztucznie fundamentem basowym, ale lekkie i czytelne. Góra jest bardzo dobra – nic nie syczy, nie kłuje, lecz jest świeżo, czasem błyśnie talerz i pięknie wybrzmi, innym razem miotełki dają nam o sobie znać, jednak nigdy nie natarczywie. Wszystko wydaje się być w tym paśmie minimalnie cieplejsze niż w moim starym Nano. I dobrze. Nie może być mowy o odchudzeniu czy wyostrzeniu tego zakresu. Średnica stoi również na bardzo wysokim poziomie. Jest wyraźnie cieplejsza niż w Nano 1G, a tym bardziej w Nano 2G. Jednak nadal jest w stosunku do koreańskich grajków nieco szczuplej, za to np. w porównaniu do Audio 7 o niebo dokładniej. W jazzie i dobrze zrealizowanych nagraniach akustycznych brzmi to bardzo interesująco. Poza tym separacja tego zakresu i ekspozycja wokalu może naprawdę przypaść do gustu.

 

W kwestii basu panują podzielone opinie. To oczywiste, że na tle koreańskiej konkurencji bas w Classicu ma znacznie mniej masy, lecz jest przez to o wiele precyzyjniejszy. Ma lepszy timing i kontrolę. Przewrotnie można powiedzieć, że jest strojony pod gusta audiofilskie, które ponad wypełnienie cenią fakturę i punktualność. Taka prezentacja tego zakresu ma tyleż zalet, ile wad. Do mocnego rocka czy metalu bezwzględnie lepsze będą skośnookie plejery plujące niejednokrotnie basowym mięsem na wszystkie strony. Analogicznie będzie w soulu, który ostatnio do mnie przemówił. Angie Stone na iPodzie sprawia wrażenie uroczej, szczupłej panienki, choć w rzeczywistości jest słusznej wagi soulową wokalistką o ciepłym, niskim głosie. Beat`y na płytach Joss Stone czy Alicii Keys również nie wprawią nas w taneczny nastój.

 

Jednak w ogólnym wrażeniu dominuje bogaty przekaz średnicy i minimalnie wycofanej góry w porównaniu do starszych dyskowych iPodów. Gdy wsłuchamy się w głosy wokalistów, delikatne riffy gitar akustycznych można zapomnieć, że kontrabas został przez iPoda nieco zminiaturyzowany, przez co słyszymy jego kontur, a nie całe tłuste, drewniane cielsko.

 

Na tym niestety kończą się głaski pod adresem Classica. Czas go zganić. A jest za co. W aspekcie sonicznym również. Otóż największym minusem prezentacji muzyki przez iPoda są wyraźnie niedostatki dynamiki wynikającej ze stłamszonego wzmacniacza. Cierpi na tym głównie rock oraz klasyka, która najczęściej jest zrealizowana w taki sposób aby oddać całe bogactwo danej kompozycji poprzez pełne wykorzystanie możliwości dynamicznych drzemiących w formacie CD. I nie chodzi o to, że czegoś nie usłyszymy, co przez realizatorów nagrania zostało zarejestrowane na granicy percepcji, lecz słuchając np. Koncertu fortepianowego b-moll Czajkowskiego nie podskoczymy na fotelu. Podobnie jest z czarną muzą, R&B nie zabrzmi na pewno tak, jak chcieli by tego jego twórcy.

 

iPod może pochwalić się za to dobrym odwzorowaniem przestrzeni. Separacja poszczególnych źródeł dźwięku również prezentuje co najmniej dobry poziom. Zwłaszcza na Aurvanach jest to imponujące (niestety wszystkie inne cechy tych słuchawek pozostawiają wiele do życznia). Nie chcę się rozwodzić nad zagadnieniem sceny, bo to tylko sprzęt przenośny, w dodatku słuchawki w naturalny sposób ograniczają stereofonię nawet w najlepszych stacjonarnych systemach słuchawkowych.

 

V39

 

VTec może poszczycić się obsługą wszystkich formatów, które każdemu amatorowi muzyki poza domem do życia są potrzebne. To na nim właśnie po raz pierwszy eksperymentowałem z FLAC. Efekt bardzo dobry – format naprawdę jest bezstratny – przynajmniej na moje ucho. Być może część mojej kolekcji w wave przekonwertuję do FLACa.

 

Pierwszy mój kontakt z v39 był sprawą przypadku. Wszedłem do empiku, ujrzałem grajka w gablocie i wziąłem na krótki odsłuch na słuchawkach, które wówczas miałem przy sobie (PX100). Na egzemplarzu ekspozycyjnym znajdował się jeden utwór w mp3 320 kbps. Jakiś polski rock – nie znam nie słucham. Brzmienie wydało mi się trochę za ciepłe (przesiadka z iPoda), jednak szczegółowe, odznaczające się pięknym wokalem. Spodobało mi się. Kupiłem.

 

Po wrzuceniu muzyki w mp3 320 kbps i FLAC począłem eksperymentować ze słuchawkami, by wydobyć optymalne brzmienie z tego wynalazku. Moim zdaniem świetnie komunikuje się z PX100 oraz Kossami UR40. W zależności od preferencji – dla basolubów i poszukiwaczy gorącej kąpieli muzycznej Senki pokażą jak soczyście może zabrzmieć damski wokal soulowy, oraz gitary rockowe, a Kossy precyzyjnie oddadzą w neutralny sposób wszelkie niuanse małych jazzowych składów.

 

Pierwsze wrażenie po nałożeniu słuchawek napędzanych z v39 jest bardzo pozytywne. Grajek kipi mocą, dzięki czemu dynamika jest z zupełnie innej bajki niż ta prezentowana przez iPoda. Bez najmniejszego problemu uciągnie wszelkie znane mi słuchawki przenośne. Wszystko jest bardzo wyraźnie i dokładnie wyartykułowane, jednocześnie jakby otulone ciepłą kołderką. Nie, nic tu nie zamula, lecz raczej grzeje, dodaje ciepła, soczystości i gładkości. Na v39 praktycznie żadna muzyka nie zabrzmi chropowato, zimno. Jest to pewne odstępstwo od neutralności, ale subiektywnie może bardzo przypaść do gustu, zwłaszcza że grajek niczego nie ujmuje z nagrania, nie zaokrągla szczegółów. Góra jest bardzo dobrze wyartykuowana, sybilanty nawet w formatach stratnych pojawiają się naprawdę bardzo rzadko i wynika to raczej z jakości samego materiału, a nie z własności grajka.

 

W v39 najciekawiej prezentuje się natomiast średnica. Jest ciepła, bardziej barwna niż w iPodzie, choć poziom kolorowania tego zakresu jest do przyjęcia i nie stanowi zuchwałego zamachu na neutralność. Dzięki nasyceniu średnicy zyskujemy o wiele wyższy poziom realizmu wokali i instrumentów akustycznych. Jest to bardzo przyjemne i przypomina trochę to, o co wzmacniacze lampowe potrafią wzbogacić dźwięk. Owa aksamitność przywołuje też na myśl skojarzenia z winylem. V39 gra tak, jakby chciał nam uzmysłowić iż cyfra, ba, wykastrowana cyfra (czyt. mp3) też może zabrzmieć quasianalogowo. Niewątpliwie średnica jest bardzo mocnym argumentem na rzecz v39. Barwna, ciepła, wyeksponowana, soczysta.

 

Niestety nie ma róży bez kolców. Podobnie jak w iPodzie bas jest nieco dyskusyjny. Owszem, dla userów iRivera iFP będzie OK., ale pokusiłem się o napisanie jak by na to nie patrzeć - subiektywnej recenzji – więc przyznam, że dla mnie jest nieco otłuszczony. Rzecz nie w tym, że bas wchodzi na średnicę, tylko stawia bardziej na wypełnienie, masę niż kontur (w przeciwieństwie do najlepszych systemów hi-fi). Oczywiście w przeważającej mierze odpowiedzialne są za to słuchawki, gdyż po zamianie PX100 na UR40 jest już zupełnie inaczej. Z Kossami bas jest znacznie bardziej dokładny i zejścia też mu nie brakuje.

 

V39 urzeka przede wszystkim barwą i nieprawdopodobną dynamiką. W kwestii rozdzielczości i separacji nie można oczekiwać więcej. Jest bardzo muzykalny i jednocześnie potrafi bez przejaskrawiania oddawać niuanse. Pod względem sceny nie ustępuje iPod`owi, a nawet go przewyższa dzięki zdolności napędzania słuchawek nausznych/nagłownych, które tę przestrzeń często oddają lepiej niż pchełki czy armatura.

 

 

Typując zwycięzcę tej konfrontacji niewątpliwie wskazałbym na V39. Jest bardzo kompetentnym, autonomicznym grajkiem, oferującym namiastkę systemu słuchawkowego. Nie ucierpi na nim żaden gatunek muzyczny, słuchałem na nim różnych odmian rocka (AC/DC, Queen, Supergroove, Dire Straits), jazzu (Stańko, Brecker, Coltrane, Honing, Jones), soulu (Flack, panie Stone) i klasyki (Mozart, Czajkowski, Chopin) i w żadnej sytuacji nie skłonił mnie do zdjęcia słuchawek i przełączenia się na sprzęt stacjonarny, co miało miejsce w przypadku wielu grajków uchodzących za sprzęt przenośny z górnej półki (np. Clix2). Nie zaryzykuję stwierdzenia, że jest to najlepiej brzmiący plejer na rynku, jednak z pewnością najlepszy, jakiego słuchałem.

 

iPod nie musi opuszczać placu boju ze spuszczoną głową. Jest to niezrównana pod względem pojemności muzyczna maszyna, która bez trudu mieści się w kieszeni (choć nie radzę używać go bez applowskiej skarpety). Brzmi neutralnie, bardzo szczegółowo, jednak jego główne słabości takie jak: katastrofalne przetwarzanie formatu mp3 nawet w najwyższym bitrate oraz bardzo niska moc wyjścia słuchawkowego ograniczająca dynamikę większości słuchawek przesądziły o jego porażce. Podejrzewam, że podłączony do sprzętu wzmacniającego z prawdziwego zdarzenia mógłby v39-tce utrzeć nosa bez większego trudu, jednak moja ocena dotyczy plejerka jako takiego, a nie jego możliwości jako źródła dźwięku ujawniających się dopiero we współpracy ze sprzętem stacjonarnym (nawet tym tańszym, dedykowanym jak iPod hi-fi czy Logitech Audiostation). Tu faktycznie iPod nie ma większej konkurencji, ale to już temat na odrębną recenzję.

100_0694.JPG

100_0695.JPG

100_0696.JPG

100_0700.JPG

100_0701.JPG

100_0704.JPG

100_0705.JPG

100_0706.JPG

100_0709.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 53
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

problemy sa dwa w europejskiej wersji classica - niewielka moc - z bezsensownych zupelnie przyczyn ograniczana i wspomniana obsluga formatu mp3 - to kwestia kodeka ktory (o ile pamietam dobrze, ponizsze to uproszczenie i skrot) przelacza wzmacniacz pomiedzy dwiema klasami a i D w zaleznosci od bitrate odtwarzanych plikow, przez co mp3 sa kiepsciejsze. Warto (jesli ktos slucha formatow stratnych) dać szanse wbudowanemu w itunes enkoderowi AAC, z mojego doswiadczenia brzmia one duzo lepiej na odtwarzaczach apple, bylo tak z 4g, 5g i tak jest z classikiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z głośnością znika pod warunkiem ze zakupimy wersje ze stanów taką też nabyłem ;)

 

Itunes nie trzeba hakować jeśli chodzi o okładki bardzo prosto można dodać okładkę i nie trzeba konta w iTunes Store. Osobiście nie znam programu w którym robi się prościej.

 

Najbardziej mnie smuci jak ktoś pisze ze iTunes to złe narzędzie a to naprawdę kawał dobrego softu i super sprawuje się do zarządzania muzyki pod każdym względem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawa recenzja, zwłaszcza dokładny i wnikliwy opis dźwięku.

 

Trudno było by mi odnieść się do wszystkiego - to zaproponuje tylko wypróbowanie Classica z jakimś wzmakiem słuchawkowym - to powinno poprawić dynamikę.

 

>>Boski

Staram się zapoznać ze wszystkimi aplikacjami komputerowymi służącymi do odtwarzania i zarządzania muzyką, z jakimi tylko mogę, ale moja przygoda z iTunes nie trwała zbyt długo. Chciał przerobić mój dosyć duży zbiór plików WMA na AAC. Daleko mi do audiofilskiej ortodoksji, ale w przerabianiu plików skompresowanych stratnie i to w raczej niskim bitrate na inne pliki stratne nie widze sensu. Tak to jest, kiedy polityka marketingowa stawiana jest wyżej niż przyjazność dla użytkownika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

baaardzo obszerny tekst. jest co czytac.

mnie zastanawia roznorodnosc opinii o classicu. raz czytam, ze dzwiek jest super. potem, ze sa problemy z mp3 a na koniec, ze raz bywa glosny lub za cichy - ale to mozna wytlumaczyc blokada glosnosci. a roznice w brzmieniu roznym materialem muzycznym do porownan. takze i tak dalej mam watpliwosci co do duzego classica.

nie zmienia to faktu, ze kazda recenzja jest przydatna i pozadana. takze dzieki dla autora za wlozony wysilek w te opracowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z najlepszych, najprofesjonalniej napisanych i bogatych merytorycznie recenzji jakie miałem okazję czytać na tym forum - GRATULACJE. Czytając ten tekst dosłownie można sobie wyobrazić dźwięk playerów/słuchawek nie mając ich na uszach. Myślę że recka rozwieje wątpliwości wielu użytkowników ;).

 

+ z pewnością przyda się na forum kolejny user, który naprawdę dużo wie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka spraw:

 

@Rolandsinger: mozesz jakies swoje wnioski z uzywania EQ podac czy nie uzywasz?

Ja na przyklad na V39 ani razu nie uzylem EQ - raz ze strasznie skomplikowany na dzien dobry a drugi raz ze dzwiek na prawde cieszyl i nie chcialem tego niszczyc.

 

iPod Classic wlasnie do mnie dzis dotarl - wersja z USA (kupiona w Best Buy :P ) takze to co najbardziej nie pasowalo Rolandsingerowi mnie nie dotyczy. Wzialem wersje 160 GB - fakt spora ale i tak ciensza niz moj D2 a do tego nie wiele wieksza w pozostalych gabarytach. Chyba bardziej niz gabaryty to czuc ta wage ale jest na prawde OK. Takie pierwsze wrazenia to na EQ flat gra cieplej i blizej niz D2. Zeby powiedziec wiecej musze przysiasc mocniej nad nimi a to zajmie czas. Plusem sytuacji jest ze mam i D2 i V39 no i Classica wiec jest dobrze. Oczywiscie material w przypadku iPoo to ALAC a dla pozostalych FLAC. Kupujac tak duzego grajka to jedyny sensowny format i bylem tego swiadom nim przelalem za niego te wszystkie zlotowki. A no i nie moge sie powstrzymac - pudeleczko maciupkie i dodatkow zero - troche to moze wprawic w zdziwnie. No nic wiecej juz pisal nie bede bo powstanie osobny tekst.

 

Dzieki za recke i uwagi - bardzo pomocne tylko jeszcze prosze skomentuj jakos EQ.

 

Aha gapless dziala jak nalezy i koncerty maja znowu ten slodki smak jak na Vibezie czy H320 z rockboxem :) mniam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę mnie nie przeceniać. Każdy meloman na pewnym etapie obcowania z muzyką zaczyna sobie uświadamiać, w jakiej formie można się nią najpełniej delektować. Wtedy zaczynają się krystalizować konkretne preferencje sprzętowe.Ja np. najbardziej wolę koncerty. :)

Kilka spraw:@Rolandsinger: mozesz jakies swoje wnioski z uzywania EQ podac czy nie uzywasz?Ja na przyklad na V39 ani razu nie uzylem EQ - raz ze strasznie skomplikowany na dzien dobry a drugi raz ze dzwiek na prawde cieszyl i nie chcialem tego niszczyc.iPod Classic wlasnie do mnie dzis dotarl - wersja z USA (kupiona w Best Buy :P ) takze to co najbardziej nie pasowalo Rolandsingerowi mnie nie dotyczy. Wzialem wersje 160 GB - fakt spora ale i tak ciensza niz moj D2 a do tego nie wiele wieksza w pozostalych gabarytach. Chyba bardziej niz gabaryty to czuc ta wage ale jest na prawde OK. Takie pierwsze wrazenia to na EQ flat gra cieplej i blizej niz D2. Zeby powiedziec wiecej musze przysiasc mocniej nad nimi a to zajmie czas. Plusem sytuacji jest ze mam i D2 i V39 no i Classica wiec jest dobrze. Oczywiscie material w przypadku iPoo to ALAC a dla pozostalych FLAC. Kupujac tak duzego grajka to jedyny sensowny format i bylem tego swiadom nim przelalem za niego te wszystkie zlotowki. A no i nie moge sie powstrzymac - pudeleczko maciupkie i dodatkow zero - troche to moze wprawic w zdziwnie. No nic wiecej juz pisal nie bede bo powstanie osobny tekst.Dzieki za recke i uwagi - bardzo pomocne tylko jeszcze prosze skomentuj jakos EQ.Aha gapless dziala jak nalezy i koncerty maja znowu ten slodki smak jak na Vibezie czy H320 z rockboxem :) mniam!
EQ i jakichkolwiek "dopalaczy" nie używam nigdy, na żadnym sprzęcie. To zazwyczaj kompletnie degraduje dźwięk, a także słuch - gdyż przyzwyczaja nas do brzmienia wynaturzonego, nieobecnego w rzeczywistości muzycznej.Jeśli realizacja jest sknocona, to żadne suwaki nie pomogą, choćby te najprofesjonalniejsze. To tak jakbyś wróciwczy z pracy zastał swoją kobietę czekającą na.......i wypryskał się wodą toaletową, zamiast wziąć po prostu prysznic. Dlatego jeśli coś jest źle nagrane, to trzeba szukać innej relizacji, bardziej dopracowanej technicznie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie do konca sie zgodze. Zalezy z jakim EQ mamy do czynienia - cos parametrycznego jak w Karmie czy Vibezie albo chociaz wiecej niz 7 zakresow -> Meizu M6 naprawde sporo daje bo pozwala osiagnac efekt jaki sprawi nam wieksza satysfakcje ze sluchania. Pytam specjalnie o ipoo bo wlaczajac EQ w Classicu np na Rock sluchajac Megadeth czy Satrianiego mam wrazenie ze ten dzwiek staje sie strasznie ciezki - jakby nalalo sie do butelki po coli ropy naftowej. Wszystko takie lepkie ciezkie i powolne...

 

Wszystko sprowadza sie do 2 faktow - aby korzystac z EQ musi on byc na prawde dobry i trzeba to robic z glowa.

Prosze spojrz na to http://www.riovolution.org/thread/21

 

Oczywiscie nie wierzymy w cuda bo jak wiadomo z gow**a sie bata nie ukreci. Ale moje zdanie jest takie ze dobry EQ w dobrych rekach moze wyeksponowac to czego oczekujemy od danej muzyki na danych sluchawkach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cpu:

 

Fajnie że zakupiłeś ipoo (chodzi mi o oto że masz jeszcze D2 :lol: ) porównaj jak się ma jedno do drugiego, chodzi co jest oczywiście jasne o dźwięk ale też o ten ALAC jak jest z dźwiękiem? no i jak jest z wgrywaniem tego do kompa.

 

Sam od jakiegoś czasu się zastanawiam nad zmianą/dokupieniem ipoo 160GB no i właśnie sam już nie wiem, bo SDHC 16GB już koło 200 chodzą tyle że wszystko musiałbym w mp3 lub ogach trzymać. :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to widze trafilem - fajnie postaram sie pomoc. W kazdym razie jesli chodzi o ALAC to przywiazalem sie do iTunes (ale tylko na czas konwersji WAVE-ALAC) a potem to juz opisze jak sobie radze na systemach *NIX z tym wszystkim. Poza tym ipoo to ma byc takze taki przenosny bank chociaz boli fakt ze FAT32 jest i nie mozna miec plikow >4GB. Ale spokojnie wszystko bedzie napisane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to widze trafilem - fajnie postaram sie pomoc. W kazdym razie jesli chodzi o ALAC to przywiazalem sie do iTunes (ale tylko na czas konwersji WAVE-ALAC) a potem to juz opisze jak sobie radze na systemach *NIX z tym wszystkim. Poza tym ipoo to ma byc takze taki przenosny bank chociaz boli fakt ze FAT32 jest i nie mozna miec plikow >4GB. Ale spokojnie wszystko bedzie napisane.

ok, dzięki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dziś rozpracowałem V39 pod kątem odtwarzania AAC. Post w innym wątku. Śmiga na maksymalnej jakości - VBR 500, dźwięk jak ta lala, szkoda zapychać player plikami lossless. Ogg nie polecam, gdyż jednak leciutko je doprawia, no i pyrczenie w tle na większej głośności się ujawnia. Tak w ogóle to jestem wgięty tym, jak ten player ciągnie Beyerdynamiki DT880 Pro, i jak to brzmi. :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dziś rozpracowałem V39 pod kątem odtwarzania AAC. Post w innym wątku. Śmiga na maksymalnej jakości - VBR 500, dźwięk jak ta lala, szkoda zapychać player plikami lossless. Ogg nie polecam, gdyż jednak leciutko je doprawia, no i pyrczenie w tle na większej głośności się ujawnia. Tak w ogóle to jestem wgięty tym, jak ten player ciągnie Beyerdynamiki DT880 Pro, i jak to brzmi. :o

 

no, nie wiem jak jest beyerami, ale mi hd 580 na 30/40 w skali głośności naprawdę głośno i z mocą grały :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chłopaki, ale mi smaka na v39 robicie . . ;)

po ostatnim odsłuchu strasznie nie przypadł mi do gustu, a eq w v39 wydawał się być koszmarem

 

no ale raz kozie śmierć, dam teclastowi jeszcze jedną szansę

bliżej końca sesji udam się chyba do mp3store i spróbuje się nawrócić ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Czy ktoś testował format AAC na classicu? Wszyscy piszą dosyć lakonicznie, że będzie/jest/powinno być lepiej niż z mp3. Ale czy ktoś mógłbym odnieść jakość tego formatu na classicu do tej z pozostałych (starszych) iPodów? No i co do mp3 - rzeczywiście jest tak tragicznie? Chodzi mi, czy jest gorzej niż w np. Creative Zen (V), bo mam ten odtwarzacz i nie uważam jakości mp3 odtwarzanych przezeń za tragiczne, jedynie określiłbym dźwięk jako nieco płaski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Testowałem AAC Lossless na Classicu i nie polecam. Gra gorzej niż wave, choć nie powinien się różnić. Polecam wrzucać płyty żywcem bez kompresji.

 

Na żadne bezstratne kodeki się nie zdecyduję raczej... Słucham i będę słuchać plików w kompresji stratnej, bo: 1. Za słuchawki obecnie mam EP-630 (jak się rozlecą to kupię coś lepszego, ale do 150 zł) 2. Większość moich płyt jest średnio nagrana (oryginalnych, po prostu słaby remastering), bo starej muzyki słucham. Chciałem wiedzieć, czy iPod classic format mp3 odtwarza lepiej niż odtwarzacze creative'a i jak odtwarza 128 kbps AAC w porównaniu do mp3. Jeżeli gra lepiej niż "kriejtiwy" to dla mnie prezentuje zadowalającą jakość dźwięku. Wiem, że niektórzy pomyślą, że nie mam słuchu i się nie znam, ale trudno :). Jakby ktoś tylko znał odp. na moje pytania...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ przecież Rolandsinger wyraźnie zaznaczył

iPod Classic nie jest odtwarzaczem mp3

i również w tym wątku padło wyjaśnienie

obsluga formatu mp3 - to kwestia kodeka ktory (o ile pamietam dobrze, ponizsze to uproszczenie i skrot) przelacza wzmacniacz pomiedzy dwiema klasami a i D w zaleznosci od bitrate odtwarzanych plikow, przez co mp3 sa kiepsciejsze.

 

Dlatego na iPodzie aac 128 najprawdopodobniej wygra i z mp3 192, a może nawet lepszym. Skoro masz dostęp do oryginałów, to wrzucisz muzykę do aac i powinno być cacy ;]

iPod na bank zagra lepiej od creasyfów :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurczę, wiem, że ten post nadaje się bardziej do wątku "Kupić, nie kupić", ale zapytam tu. Nie było o tym mowy w teście (mimo jego obszerności), ale słyszałem, że interfejs classica nie działa najlepiej, że "laguje", chodzi skokowo ( w szczególności cover flow ). Czy wam - posiadaczom zdarzały się jakieś awarie/zwisy/problemy z wyświetlaniem, lub jakoś szczególnie zdenerwował was interfejs (chodzi mi o jego (nie)płynność, bo sam w sobie IMO jest bardzo ładny i świetnie przemyślany - jak to w iPodach)? Cały czas waham się, czy zdecydować się na ten odtwarzacz,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Classic ma przebajerowany GUI, ale nie zacina się (w sensie - nie wiesza), lecz czasem ma chwilę zawahania. Ten efekt pojawia się jednak wyłącznie w trybie Cover Flow. Zwykła lista albumów z okładkami ładuje się tymczasem szybko i bezproblemowo.

 

Natomiast za Classiciem przemawia jedno - fantastyczna jak na plejer jakość dźwięku z line out, porównywalna z budżetowymi CD.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności