Skocz do zawartości

Hi Res - czy warto inwestować i czy otrzymam Hi Res?


szpilla9

Rekomendowane odpowiedzi

Co do DTS-HD specjalnie się naprostowałem w tej kwestii, także spoko.

 

To, czy SACD słucha się milej/lepiej/cośtam od CD to nie jest przedmiot dyskusji - skoro CD technicznie wystarcza do precyzyjnego zapisania, a większość przetworników do precyzyjnego odtworzenia, to skąd SACD miałoby być postępem?

 

"Cyfrowa naleciałość" jest jak zwykle zupełnie niezdefiniowana, a opisy z jakimi do tej pory się spotykałem to "zamazane transjenty", "chudość przekazu", jakieś pierdzielenie o przesyceniu górą - ludzie, ale przecież albumy nagrane na SACD (jak to zresztą już ktoś w temacie zauważył, a może to był inny temat?) przechodzą przez tyle ADC i DAC wielobitowych, że tu naprawdę nie ma mowy o nagraniu SACD/DSD! W tym momencie to tylko inna forma zapisu. Już pomijając fakt, że to podważanie zarówno ekspertów projektujących format Red Book, jak i pracy chociażby Nyquista, i chyba dosyć dużej części nauki z tym związanej. Zupełnie pomijając przecież fakt, że tej samej nauki używa się wobec sygnałów, które tym bardziej muszą być pomierzone możliwie precyzyjnie. Czyli jak, sygnał audio to jakiś sygnał uprzywilejowany? Na każdą sytuację wyjaśnieniem jest "bo masz kiepski system". Bardzo wygodne.

 

Kodek nie ma brzmieć "kolorowo" i "z wyrazem". Jeżeli tego wymagamy od kodeka, a nie od muzyki, to coś jest nie tak. Albo przynajmniej przestańmy wciskać wszystkim, że dodawanie od siebie jest okej, bo to tylko kwestia własnego stanowiska w tym temacie. "Kolorowy" wcale nie oznacza "lepszy". Ja bym nie chciał żeby coś mi dopisywało bity.

 

 

Przede wszystkim, proponuję, przestań się jeżyć. I nie traktuj mnie jak nawiedzonego audiofila z klapkami na oczach, fetyszyzującego się kablami zasilającymi, podkładkami antywibracyjnymi i innym marketingowym badziewiem. Nie traktuj mnie przez pryzmat uprzedzeń i kontaktów z ludźmi z którymi przyszło Ci się wcześniej "kopać". Tak samo jak i ja Cię nie traktuję i zapewniam, że twardo chodzę po Ziemi jako inżynier elektronik pomiarowiec, z przeszło 20 letnim stażem w konstruowaniu przetworników. I nie daję sobie wciskać ciemnoty i bardzo często zadaję niewygodne pytania marketingowcom i nawiedzonym sprzedawcom reklamującym swój towar po różnych portalach w otoczce VooDoo audio. Więc o nic więcej nie proszę, tylko o wzajemność. Bo źle sobie wybrałeś obiekt krucjaty. A wręcz kompletnie fatalnie. Bo nie jestem Twoim wrogiem w tej kwestii akurat. A wręcz przeciwnie.

 

Jeśli chodzi o Red Booka, to inżynierowie wiedzieli co robią i wiedzieli, że są zmuszeni dostosować się do realiów możliwości sprzętowych, jakie mieli dostępne w tamtych latach. I naciągnęli twierdzenie Kotielnikowa - Shannona do granic możliwości, przyjmując jego warunki brzegowe za normę. A czego zazwyczaj się nie robi. No ale "tak krawiec kraje, jak mu materiału staje".

 

 

Sygnał audio nie jest nijak uprzywilejowany, tak samo inżynierowie od Red Booka wiedzieli, jak w skrajnym niekorzystnym przypadku może wyglądać odwzorowanie przebiegu sinusoidalnego w ramach standardu 16/44. Wiedzieli, ale zgodzili się na ten kompromis. Uznając, że nie często będzie występować w ralnych warunkach. No ale jest i jest on technicznym ograniczeniem.

 

Pytasz przez jak wiele układów ADC/DAC przechodzi materiał. Odpowiem, przez 1 słownie jeden układ ADC i jeden układ DAC na końcu. Jeśli jest inaczej, to inżynier dźwięku, który na tym sygnale pracuje to kompletna du..a a nie inżynier i powinien zająć się sprzedażą pietruszki na targu. Jeśli pracuje rzetelnie, to jest dokładnie tak jak napisałem. A jeśli dodatkowo dochowany jest reżim podobny do standardów XRCD i K2HD to układ postprocesingu nie dopuszcza jeszcze kilku zabiegów po drodze na materiale cyfrowym. Dla Twojej wiadomości kodowanie PMD, z modulacją częstotliwości próbkowania, czyli dokładnie taki jak w DSD, nie daje możliwości ingerencji w domenie cyfrowej w materiał. Nie są możliwe zabiegi w stylu "loudness war", normalizacja, kompresja dynamiki i cały ten szajs.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad dyskusja a propos dostępności hi-resów: zgadzam się z pankracym_waw, jak ktoś nie szuka jazzu, klasyki albo jakiś audiofilskich sampli to nie dość, że nie znajdzie DXD, DSD to i nie znajdzie za bardzo nawet 24 bit/96-192kHz. Moim zdaniem więc dla przeciętnego słuchacza hi-res to czysta teoria; ot fajnie mieć grajka który ma możliwość odtwarzania takiej muzyki no ale jak się nie ma takiej muzyki to zostaje tylko taka możliwość. Ta cała wojna o native DSD itp. w DAPach to dla przeciętnego słuchacza, w tym maniaków sprzętu audio, to o kant dupy potłuc. Ja przynajmniej nie zamierzam zmuszać się do słuchania jazzu, klasyfiki żeby doświadczyć "lepszości" hi-resów.

Edytowane przez shakur1996
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to jest świetny marketingowy napęd. Bananowa młodzież to łyknie. Zapuści upscalowany plik w hajresie i słyszy chóry anielskie. Mam takiego znajomego, który fury pieniędzy wrzuca w sprzęt i gotów się bić, że muzyka popularna puszczona w high res z jego note3 urywa tyłek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby była jasność, uważam po prostu, że przesada w jakąkolwiek nie jest zdrowa. To znaczy jestem przeciwnikiem fetyszyzowania się przez marketingowców Hi Resem i darcia na tej podstawie kasy zamiast inwestowania w jakość sprzętu. Podkreślam słowa zamiast. Stosowanie tego jako marketingowej protezy na zasadzie "nasz sprzęt jest best, bo jest Hi Res" jest naganne. A wręcz żałosne.

 

Tak samo uważam za totalny idiotyzm przewartościowywanie sprzętów, na zasaddzie "niech zagra audiofilska cena". I dlatego przewalamy ją razy 6. To są rzeczy naganne, ale niestety stosowane wedle pokrętnej logiki zafajdanego marketingu. I to jest przesada w jedną stronę. Ale z drugiej strony, nie widzę powodu aby to miało stać się powodem do deprecjonowania samego gęstego kontenera danych. Bo marketingowcy go nadużywają. Pojemniejszy kontener na dane cyfrowe audio jest pojemniejszy i przez to ma potencjalnie mniejsze ograniczenia niż ten mniej pojemny. I nad czym tu dyskutować. Tak technicznie jest i kropka. Tam samo jak obraz z telewizora kolorowego niesie więcej informacji niż z czarno-białego. Tak samo jak więcej informacji niesie obraz HD od SD.

 

Jeśli chodzi o dostępność contentu, to jest jaka jest. Widać wydawcy mają jeszcze tyle przyzwoitości, że nie pakują masowo w gęste kontenery, zawartości która z definicji była tworzona i obrabiana z myślą o rynku klasy popularnej, odtwarzaniu w samochodzie, w radiu w odtwarzaczu MP3. Stąd "loudness war". I pakowanie na siłę tego w Hi Res, byłoby już przegięciem totalnym. A to że jest sporo starego materiału zapisanego jeszcze w domenie analogowej, a który idealnie nadaje się do przeniesienia na DSD, cóż... To nie jest wada Hi Res. i trudno za takową to uznać, bo o gustach się nie dyskutuje. Ja tam lubię posłuchać klasyki i cieszy mnie, że mogę jej posłuchać w możliwie najlepszym dostępnym dla mnie formacie. A, że ktoś akurat klasyki nie lubi. To nagle ma być wadą gęstego formatu?

 

O dostępną zawartość to trzeba mieć pretensje do wydawców, realizatorów i całej reszty odpowiedzialnej za taki stan rzeczy. A nie do twórców i propagatorów, w pozytywnym znaczeniu, gęstych formatów. Wydaje się to co jest dostępne i co ma sens, ze względu na jakość źródłową.

 

Reasumując, przesada w obie strony jest zła, zarówno w stronę sprytnego eksploatowania Hi Res na potrzeby marketingu, jak i w stronę nadmiernego hejtu i obrażania się na format, tylko dlatego że zachodzi ta pierwsza okoliczność. To naprawdę nie jest wina formatu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, ale czy DSD nie jest raczej czymś w rodzaju wożenia jednej osoby w kombi, bo 'potencjalnie jest większe'? Gęste formaty - przynajmniej na tyle, na ile mi wiadomo, ale potrzebowalibyśmy jakiegoś speca ze studia - mają sens przy obróbce, bo dają ogromne możliwości przetwarzania sygnału bez strat. Zarówno sygnał analogowy (a tym bardziej X lat temu), jak i DSD są w obróbce bardzo niewygodne. DSD jest także bardzo niewygodne w stosowaniu. Sumując mamy format, który nigdzie się nie sprawdza. A może jestem w błędzie?

 

Poza tym jakim problemem jest źle zgrać materiał na DSD? Przy obróbce analogowej potencjalnie prościej jest przesterować i spierniczyć materiał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to jest świetny marketingowy napęd. Bananowa młodzież to łyknie. Zapuści upscalowany plik w hajresie i słyszy chóry anielskie. Mam takiego znajomego, który fury pieniędzy wrzuca w sprzęt i gotów się bić, że muzyka popularna puszczona w high res z jego note3 urywa tyłek.

 

 

Nie byłby taki napęd. Byłby inny. W telewizji HD jest identycznie. Najpierw napędem był czas reakcji, później kontrast, jeszcze później Full HD, następnie 3D, obecnie 4K. Po drodze jeszcze było chore "LED TV", króre nawet realnie nie istnieje i nie istniał na rynku konsumenckim. Ale czy należy się za to obrażać, na te rzeczy? Nie te, to inne. Marketing nie znosi próżni. Zawsze sobie coś znajdzie, do robienia ludziom wody z mózgu.

Dobra, ale czy DSD nie jest raczej czymś w rodzaju wożenia jednej osoby w kombi, bo 'potencjalnie jest większe'? Gęste formaty - przynajmniej na tyle, na ile mi wiadomo, ale potrzebowalibyśmy jakiegoś speca ze studia - mają sens przy obróbce, bo dają ogromne możliwości przetwarzania sygnału bez strat. Zarówno sygnał analogowy (a tym bardziej X lat temu), jak i DSD są w obróbce bardzo niewygodne. DSD jest także bardzo niewygodne w stosowaniu. Sumując mamy format, który nigdzie się nie sprawdza. A może jestem w błędzie?

 

Poza tym jakim problemem jest źle zgrać materiał na DSD? Przy obróbce analogowej potencjalnie prościej jest przesterować i spierniczyć materiał.

 

 

Przeniesienie czysto analogowego materiału źródłowego wprost do kontenera DSD. Wprost, bo edycja w domenie PMD nie jest możliwa, nie jest wożeniem jednej osoby w kombi. To zwykłe rozsądne działanie, podejmowane w celu przeniesienia jednej domeny (analogowej) do możliwie najbardziej zbliżonej, znaczy najmniej degradującej, innej domeny (cyfrowej). Nie ma w tym nic nierozsądnego. Za to przegięciem oczywistym jest upskal w górę jakiejś sieczki, byle tylko nałapać młotków na hasła o "jakości Hi Res".

Wiesz, ja słyszałem kilka płyt w DSD, nad którymi tylko można zapłakać, albo pawia puścić. Samo DSD niczego nie gwarantuje oczywiście, że to co usłyszymy będzie wysokiej jakości. Nie jest to nijak warunek wystarczający. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to wali ściemą marketingową.

 

DSD nie jest warunkiem wystarczającym do czegokolwiek. Za to jest warunkiem pożądanym aby była możliwość przeprowadzenia określonych rzeczy. Na przykład przeniesienia wprost, z jak najmniejszą stratą, źródłowych nagrać z jednej domeny w drugą. Dopóki będziemy mieć tego świadomość i będziemy podchodzić do zagadnienia z rozsądkiem, nie wierząc w marketingową ściemę, to wszystko będzie ok. Ale znowu przesada w drugą stronę, jest równie niezdrowa.

Edytowane przez SlawekR
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony w trakcie procesu odtwarzania DSD wymaga chorej obróbki przez te ilości szumów powstałych przy obróbce jednobitowego sygnału - jak skomentowałbyś taki argument? Widząc wykresy pokazujące szum, mnie to osobiście przeraża. Z drugiej strony mamy na forum osoby, które w playerach CD rezygnowały z filtrów niskoprzepustowych.

Edytowane przez Filas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skomentowałbym, jeśli być uściślił, co rozumiesz pod pojęciem "chorej obróbki". Bo jak by się uprzeć, to nagrań DSD można posłuchać bez udziału DACa, wystarczy kondensator. Oczywiście tak się tego nie obrabia, bo to faktycznie mogłoby być chore, przez tego typu modulację wypełnienia impulsu. Więc warto uściślić, co masz na myśli. Bo ja tam nic chorego nie dostrzegam. Szczególnie, że i w zwykłym PCMie po zdekodowaniu występują szkodliwe produkty kwantyzacji. I po to zresztą stosuje się później filtry, czy to w domenie cyfrowej, czy analogowej. DSD zasadniczo nie daje żadnych większych objawów tej "choroby". Za to daje pozytywny aspekt opcji 64 większej możliwości opisania skomplikowanego analogowego przebiegu, dzięki modulacji częstotliwości próbkowania.

 

Reasumując, nie może być mowy o czymś takim jak "chora obróbka". Niezdrowe to mogą być efekty danego zabiegu. Dostrzegasz takowe w stopniu znaczącym? Czy obróbkę nazywasz chorą, tylko dlatego, bo tak sobie postanowiłeś. A nie po jej efektach rzeczywistych. Inaczej to życie też jest chorobą, do tego przenoszoną drogą płciową i co najgorsze śmiertelną :)

Edytowane przez SlawekR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o noise shaping, bez którego moglibyśmy otrzymać spore przebicie syfu na pasmo słyszalne. Przy 32bitowym PCM (używanym chyba w studiach, ale występuje nawet 64bitowy z tego co się orientuję) mamy do dyspozycji coś w stylu 'nieskończoności' poziomów do szumu, więc chyba to wystarcza. Czy DSD byłoby od tego lepsze? Innymi słowy, co z gęstymi formatami PCM? Jak się ma DSD64 do 24/192? I dlaczego przeniesienie nagrania z analoga na 24/192 (a potem konwersja do 16/44.1, nawet niech będzie) zamiast na DSD64 miałoby dać gorsze rezultaty?

Edytowane przez Filas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, co podkreślam. Ale to już mam zapisane w sygnaturce :) PCM 24/192 nie daje tak pozytywnego efektu, jak przyzwoitej jakości ten sam materiał w DSD. Jakoś nigdy się nie napalałem na gęste PCM, bo nie dawały tak spektakularnych efektów w moim odczuciu. Nigdy nie było też znaczącej przepaści między tymi formatami. Gdzie ten ostatni i sam proces gęstszego kodowania nijak w niczym nie pomagał.

 

W DSD jest inaczej. Ja go nazywam cyfrowym analogiem. Ale to na moje potrzeby. Nikt nie musi się przyzwyczajać do tego określenia :) I raczej nie wrzucałbym DSD do jednego worka z gęstym PCMem.

 

A wracając do wspomnianej "chorej obróbki" cóż mogę powiedzieć, w systemie opartym o konwerter na najnowszym Xmosie U8 i w połączeniu z Sabre ES9018 nie dostrzegam żadnych złych objawów choroby. Więc uważam, że choroba nie jest taka straszna :) Mam możliwość wybrania filtracji na 50,60 i 70kHz. Wybieram wedle uznania i tyle, zazwyczaj na tę najwyższą wartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwól tylko, że spytam - jaki masz zysk z filtrowania powyżej 20kHz (oczywiście nie z przesadą, bo musi być jakiś rejon kolanka)? Wie o tym laryngolog?

Edytowane przez Filas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwól tylko, że spytam - jaki masz zysk z filtrowania powyżej 20kHz (oczywiście nie z przesadą, bo musi być jakiś rejon kolanka)? Wie o tym laryngolog?

 

Ja nie mam zysku, ale moje głośniki są mi wdzięczne, że nic im nie gwiżdże po cewkach. I nie wydziela się w nich dodatkowa, całkowicie zbędna ,bo z przebiegu poza pasmem słyszalnym, energia cieplna. To że ja nie słyszę, nie znaczy że ScanSpeak Revelator nie "usłyszy", szczególnie jak sygnał idzie przez wzmacniacz o stosunkowo szerokim paśmie. I dzięki temu głośniki nie będą zmuszone skorzystać z pomocy "laryngologa od głośników".

 

Czy ta odpowiedź Cię satysfakcjonuje? ;) Oczywiście, jak już wspomniano, są ludzie którzy nie korzystają z filtracji dolnoprzepustowej w ogóle, po procesie dekodowania cyfrowo-analogowego. Ale oni widać nie lubią swoich głośników. Ich wola, ich kasa.... Mamy wolny kraj, mnie nic do tego.

Edytowane przez SlawekR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albowiem, ponieważ, żadne filtry nie są doskonałe. I nie działają w punkcie i w bardzo wąskim zakresie. A jeśli zawężamy im zakres, to ukręcamy łeb fazie filtrowanego przebiegu. Jeśli je łagodzimy, to z kolei pojawia się niebezpieczeństwo, że sam efekt filtracji i spadku amplitudy odczujemy w paśmie roboczym. Więc najbezpieczniej jest ustawić filtr jak najwyżej poza pasmem roboczym, w tym wypadku akustycznym, ale żeby nadal jeszcze swoje robił, czyli skutecznie usuwał szkodliwe produkty kwantyzacji. Będzie wilk syty i owca cała. My będziemy mieć spokój ducha, że robota się odwala daleko od tego co słuchamy. A głośniki nadal będą nam wdzięczne :)

 

EDIT

 

I tu dochodzimy do sedna, w którym miejscu i przy jakich częstotliwościach pojawiają się te szkodliwe śmieci przy różnych metodach kodowania cyfrowego sygnału audio. Im wyżej, tym wyżej możemy odsunąć filtrację od zakresu akustycznego i odciąć się od jej potencjalnego wpływu na tenże zakres. Tak jest po prostu zdrowo, z inżynierskiego punktu widzenia. Jeśli tylko można czegoś uniknąć, nawet potencjalnie, to się tego unika.

Edytowane przez SlawekR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni nie czytalem tematu a on dalej zyje.

Czytalem wzmianki o remasteringu, masteringu.

 

Odchodzac od tablicy o krok mozna stwierdzic ze wszystko co jest juz nagrane i wydane a teraz bedzie publikowane w Hi Res ... to przeciez remasterowanie.

Wiec bedzie "dorabiac" sie sztucznie efekt czystosci dzwieku, glebi, nasycenia.

Zaden utwor nie bedzie w pelni Hi Res choc nawet zostanie "przerobiony" bo dopiero nagrany w tej technologii bedzie mogl byc prawdziwie nazwany Hi Res o ile parametry sprzetu nagraniowego beda zachowane no i odtwarzacze i sluchawki dadza rade to pokazac.

 

A juz widzialem ze sa plyty jakis "klasykow" ktore maja wieki a sa w Hi Res.

Dla mnie to remaster i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie jest do końca tak jak piszesz.. A w każdym razie ciężko zgodzić się ze stwierdzeniem "Wszystko". Bo na przykład materiał zarejestrowany pierwotnie w domenie analogowej, z powodzeniem można zdigitalizować i przenieść do domeny cyfrowej od razu w możliwiej jak najlepszej jakości. Pojemność informacyjna nośnika analogowego potrafi być całkiem spora. Więc to ma sens. Podobnie jak analogowa klisza filmowa spokojnie informacyjnie mieści wiele detali. I dlatego tak dobrze z niej robi się kopie HD. Z audio jest podobnie. A im do wyższej domeny cyfrowej przeniesiesz bezpośrednio, tym mniej degradujący dla informacji będzie sam proces konwersji.

 

Oczywiście resampling cyfrowego materiału źródłowego, w celach czysto marketingowych, aby osiągnąć pozory wysokiej rozdzielczości, pozbawiony jest racjonalnego sensu praktycznego. Aczkolwiek przy nagraniach bezpośrednio do domeny cyfrowej, raczej też stosuje się nieco wyższe niż ostateczne parametry zapisu, miminum przyzwoitości jest 24/192. Żeby był margines na błędy operacji numerycznych ma takim materiale później.

 

A obecnie powszechnie dostępne są już rejestratory zapisujące bezpośrednio z DSD. Tanie, łatwe w obsłudze i wygodne w eksploatacji, bo oparte o nośniki dyskowe, czy to rotujące, czy flash. I to jest jeden z kolejnych powodów, dla których przed DSD jest przyszłość, a nie jest to tylko moda. Możliwość taniej i łatwej, z praktycznego punktu widzenia, rejestracji bezpośrednio w gęstym DSD.

Edytowane przez SlawekR
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DSD przyszłość???

 

Można mieć własne opinie, ale trzymajmy się logiki. Wydawnictwa na DSD to mniej niż jeden procent rynku fonograficznego i to są głownie albo reedycje staroci albo samplery dla świrów albo - co gorsza - chamski upsampling, więc o jakiej przyszłości może być mowa?

 

http://www.mcelhearn.com/music-industry-shoots-self-in-foot-again-with-high-resolution-music-labeling/

 

DSD to jest w większości przypadków bull-shit po prostu i nic więcej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie SławekR przekonał. Bardzo ciekawa dyskusja. Podziękowania też dla oponenta Filasa, który niczem Sokrates umiejętnie wiedzę ze Sławka wydobył. Jak brat pianista będzie się pytał jaki kupić odtwarzacz, o ile będzie, to wspomnę o DSD.

A i ja sam będę wiedział co jeszcze w przyszłych audiozakupach będzie ważne. Na razie potencjalnie, ale... you never know...

A praktycznie to ja z tych laików co przeszli z mp3 "320" ze spotify do WIMPA z jego FLACami, jako do tego raju obiecanego lepszego formatu.

Choć jak zrozumiałem z dyskusji jego lepszość będzie niewielka, w stosunku do rzeczonego DSD.

Ale, co tam, kocham flaczki z mojej taczki. Ze wszystkich trzech!

Chociaż teraz zdaję sobie sprawę, że jestem już anachroniczny.


Jak qrwa szybko za678dala ten postęp...

Odkrywając nie wiem, miesiac, czy dwa temu FLAKI z WImpa, myślałem, że idę z duchem czasów!

A tu znowu w ogonie....

Edytowane przez manuelvetro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja tam dzisiaj zauważyłem, że od trzech dni największą frajdę mam z Jacquesa Loussiera (koncert brandenburski) zapisany w mp3 320, odtwarzany na...... sansa clip sport. :)

I mimo, że na kompie 130giga flaczków, katuję na sandisku i tą jakość właśnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha! To ja mam lepiej - robiłem sobie ostatnio test czy słyszę na clipie+ różnicę między flac a mp3 320 - żebym nie marnował miejsca bez potrzeby. I co się okazało? Wszystkie utwory które grały mi lepiej to były mp3 (sam konwertowałem piosenki do 320, wcześniej samemu je zgrywając do pliku z cd). Nie wiem czego to zasługa - czy po prostu słabego połączenia clip - słuchawki i w jakiś sposób mp3 ma uwydatniane skraje pasma przez co mi lepiej gra? Nie wiem - ale zdziwiłem się mocno...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DSD przyszłość???

 

Można mieć własne opinie, ale trzymajmy się logiki. Wydawnictwa na DSD to mniej niż jeden procent rynku fonograficznego i to są głownie albo reedycje staroci albo samplery dla świrów albo - co gorsza - chamski upsampling, więc o jakiej przyszłości może być mowa?

 

http://www.mcelhearn.com/music-industry-shoots-self-in-foot-again-with-high-resolution-music-labeling/

 

DSD to jest w większości przypadków bull-shit po prostu i nic więcej.

 

Ok, masz rację warto trzymać się logiki. Zgoda co do tego 100%. A właśnie logika mi podpowiada, żeby nie wdawać się w dyskusję w tym tonie i takim sposobem. Tak też zamierzam uczynić.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SlawekR dobrze prawi wiedza mowi o faktach.Z tym ze idea idea a zycie idzie swoimi torami.Gdyby bylo "wszystko" idelanie nagrywane a najlepiej w jednym tylko prawidlowo dobrym i wzorcowym standarcie to zycie bylo by piekne.

A przeciez sami slyszycie jaka jest roznica miedzy jedna plyta a inna.I ja nie wierze w to ze analogowa-matka pierwsze nagranie jest kazde perfekt tylko potem psuje sie jakosc poprzez cyfrowe obrabianie.

Jednemu wydawnictwo zalezy zeby jego "towar" byl tez wizytowka i swiadczyl on wiec nakreca chec zakupu dobrego produktu i tu szykuje sie wszytko wzorcowo juz od wejscia muzykow do studia.

Inne pewnie dziala wydawnictwa "na wariata" i chyba muzycy na mikrofonie z marketu nagraja demo a potem ktos je obrobi cyfrowo i wychodzi kaszana.

Pisze przykladowo bo nie jestem dzwiekowcem.

Jest pewne wydawnictwo z "rybka" jako znaczek i zawsze trzyma poziom od jakosci nagrania poprzez glebie,czystosc dzwieku ale i doznania wokalno/instrumentalne.Jest wiele znakomicie nagranych plyty czesto przez wysmienite wydawnictwa gdzie nawet przekonwertowanie z formatu na format czesto i tak lepiej brzmia niz zripowane utworki z wlasnie co kupionej plyty.

 

Hi Res tak naprawde to nie jest nic innego.Zbierajac z tego co juz jest na rynku to takie se powiedzmy jakosciowo podobne formaty juz sa.Wiec ja nie widze efektu wow i on mnie nie elektryzuje.

Bo samo danie napisu Hi Res to jeszcze nic nie znaczy a jest wiele parametrow ze choc mamy napis na grajku a Hi Resa nie uslyszymy...jesli jeszcze uszy nam to uslysza.

 

Jedno co nalezy pochawlic to idea ze Hi Res to planowana zmiana na lepsza jakosc muzyki zapisywnej w postaci elektonicznej ktora byla dotychczas mp3.Choc Sony lata temu na sile sama i wbrew wszystkim wprowadzala format lepszy AAC ktory chyba polowicznie odniosl sukces albo polowiczna porazke to ja nie widze ogolnie czegosc takiego jak Hi Res gdyz flac jako postep cywilizacyjny sam sie wyewoluuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SlawekR dobrze prawi wiedza mowi o faktach.Z tym ze idea idea a zycie idzie swoimi torami.Gdyby bylo "wszystko" idelanie nagrywane a najlepiej w jednym tylko prawidlowo dobrym i wzorcowym standarcie to zycie bylo by piekne.

.....

Jest pewne wydawnictwo z "rybka" jako znaczek i zawsze trzyma poziom od jakosci nagrania poprzez glebie,czystosc dzwieku ale i doznania wokalno/instrumentalne.Jest wiele znakomicie nagranych plyty czesto przez wysmienite wydawnictwa gdzie nawet przekonwertowanie z formatu na format czesto i tak lepiej brzmia niz zripowane utworki z wlasnie co kupionej plyty.

 

Hi Res tak naprawde to nie jest nic innego.Zbierajac z tego co juz jest na rynku to takie se powiedzmy jakosciowo podobne formaty juz sa.Wiec ja nie widze efektu wow i on mnie nie elektryzuje.

Bo samo danie napisu Hi Res to jeszcze nic nie znaczy a jest wiele parametrow ze choc mamy napis na grajku a Hi Resa nie uslyszymy...jesli jeszcze uszy nam to uslysza.

 

Masz oczywiście rację, życie idzie swoimi torami. A te tory to postęp w elektronice, który naturalną koleją rzeczy powoduje, że opcje dotychczas niedostępne, albo bardzo kosztowne, stają się dostępne na rynku masowym. I obrażanie się na to jest bez sensu.

 

Fakty są takie, że wszystkie, co do jednego, obecnie produkowane zawodowe rejestratory cyfrowe, jako podstawowy system rejestracji gęstej mają DSD. Wszystkie, w zasadzie nie do pomyślenia jest aby ktoś wypuścił inny rejestrator. Ba, obecnie jest tendencja, aby wyposażać w ten system rejestracji wszelkie rejestratory reporterskie. A dlaczego? Bo ten system rejestracji jest efektywny, oferując pojemność informacyjną po digitalizacji, 128 razy większą od formatu PCM 16/44. I czyni to przy nieznacznym wzroście objętości zapisanego materiału. Nieznacznym w rozumieniu dzisiaj dostępnej technologii i nośników informacyjnych. Więc to całkowicie naturalne. Zaprzeczanie temu i pisanie że to Bullshit jest również absurdalne. Firma Tascam, obecny na rynku od 30 lat producent rejestratorów cyfrowych zawodowych i konsumenckich jakoś tak nie uważa, żeby to był BullShit.

 

Co do wydawnictw, zawsze były wydawnictwa dobre jak i "paproki". Obie grupy wydawały w dostępnych w danym czasie formatach, dawniej wyłącznie w PCM. Obecnie obie grupy wydają także w formatach gęstych, przy czym ta pierwsza grupa robi to z ulgą, bo może rozwinąć skrzydła i się wykazać, że jest faktycznie naprawdę dobra w tym co robi, a druga robi to wyłącznie dla marketingowego szpanu. Ale czy w związku z powyższym, na nowe formaty należy się obrażać i pisać że to bullshit?

 

Oczywiście nie ma się co fetyszyzować nowymi formatami, ale zaprzeczanie ich istnieniu i możliwościom technicznym jakie za sobą niosą, jest równie niewłaściwe. To po prostu naturalna kolej rzeczy, wynikająca z postępu elektroniki, także konsumenckiej. I za jakiś czas będzie standardem. I nikt nie musi nic na siłę forsować. Tak jest i już. A jeśli to komuś nie spasuje, to zawsze może wrócić do rejestracji informacji na kamiennych tabliczkach.

 

I na koniec, tak jak napisałem, nie ma co przechodzić na poziom retoryki w stylu: "tylko stare ******ły słuchają starych rzeczy, a tylko stare rzeczy są wydawane w DSD, więc DSD to ściema i bullshit". Taka forma dyskusji to nie moja bajka. Więc do tego co napisał Rolandsinger trudno się nawet odnieść.

Edytowane przez SlawekR
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to postrzegam trochę inaczej, może dlatego, że częściowo siedzę z drugiej strony. Sama idea gęsxtych formatów zła nie jest. Problemem jest jednak bardzo niska świadomość zawodowa inżynierów dźwięku, którzy dokonują nagrań. Do czasu gdy umiejętności i jakość większości inżynierów się nie poprawią to dla mnie DSD czy inne formy gęstego zapisu zostaną w fazie rozważan teoretycznych i ciekawostki. Po prostu nie ma sensu dopłacać do niego czy w cenie sprzętu czy w formie zakupu muzyki. To ciekawe rozwiązanie, ale może stać się ślepym zaułkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności