Skocz do zawartości

Test słuchawek Final Audio Design Pandora Hope IV


maciux

Rekomendowane odpowiedzi

Dłuuuga nazwa, ale chyba zmieści się w tytule :) Nagłowne hybrydy od Final Audio Design, z armaturką.

 

IV to niższy model serii Pandora Hope, czyli zamkniętych słuchawek wokółusznych Final Audio. To także nietypowa hybryda – połączenie przetwornika dynamicznego 50 mm z armaturowym, znanym ze słuchawek dokanałowych. Całość wyceniana jest na niewiele ponad 2000 zł.

Testowaliśmy już wyższy model, czyli “szóstki”, które miały bardzo konkretne i oryginalne brzmienie prezentowane w dużej scenie. “Czwórki” to bardzo podobna konstrukcja – zastosowano trochę inne materiały i wykończenie, a cena jest o 800 zł niższa.

 

Test: http://zakupek.pl/test/sluchawki/recenzja-final-audio-pandora-hope-iv/

 

1.jpg

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem z nimi do czynienia na meecie u Wojtka w Łodzi.

Zauroczyły mnie w zasadzie w każdym aspekcie, więc nabyłem drogą kupna :)

 

Recenzja świetna, myślę, że trafia dokładnie w sendo.

Również podkreślę, że słuchawki wymagają dobrej jakości źródła i jego wzmacniacza (choć zagrają ze wszystkiego).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję :)

 

Zaintrygowały mnie, bo sporo było opinii, że ciekawsze niż VI. Mi również bardziej przypadły do gustu niż szóstki, nawet na oko.

 

Czułe na sprzęt, nie tylko czystość sygnału, bardzo dużo wyciągają różnic pomiędzy urządzeniami. W niektórych zestawieniach było mizernie, w innych rewelacyjnie, ale i tak kilka chwil było potrzebne, by w nie wniknąć, bo bas jednak miękki i dynamiczny, niskie średnie także, a od wyższych trochę inny świat przez armaturkę :) Ciekaw jestem czy niska impedancja to wybór producenta, czy jednak pewne ograniczenie konstrukcji, hybrydy dynamika z armaturą. Może armaturze zaszkodziłaby wyższa impedancja?

 

W sumie to się tyczy większości słuchawek od Final Audio, ta czułość na charakter sprzętu. Teraz kończę pracę nad Heaven VI (bardzo lubię serię), również czułe na źródło i swej synergii potrzebują.

Edytowane przez maciux
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maciek fajna recenzja, z którą się zgadzam jako użytkownik tych słuchawek. I też zamiarem kupna porównywałem oba modele Pandor przez jakiś tydzień w końcu padło na IV, gdyż są szybsze i ostrzejsze od VI, co przekonało mnie do nich, gdyż rock, a zwłaszcza j-rock, że względu na sekcję rytmiczną brzmi owiele lepiej niż na VI, że względu na swoją szybkość i kicka. Pandory VI mają bardziej wygładzony dźwięk, no i wiadomo więcej detali, mikro-wybrzmień oraz scenę przez co są lepsze do klasyki, jazzu. I czwórki są bardziej wymagające co do źródła niż szóstki, właśnie z powodu ich szybkości i braku wygładzenia. Ale to co mnie najbardziej urzeka w FAD Pandora to wokal, żadnych słuchawkach nie słyszałem takiej prezentacji wokalu, nie ważne czy to są Staxy, czy Audeze, czy HifiMany czy może Fostexy. Swoją drogą to chcę napisać porównanie obu Pandor jakoś na dniach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo chętnie przeczytam porównanie. Ja bezpośrednio nie miałem możliwości, jedynie z notatek, pamięci, ale chyba dobrze trafiłem, że wyższe jednak bardziej analityczne.

 

U mnie jednak bardziej sykliwe był szóstki, ale góra IV jakby bardziej obecna, mocniej zarysowana z wyższą średnicą. W sumie mają tego pazurka, basik też ma kopa. VI jednak ogólnie bardziej poprawne. W IV jakby bardziej słychać wpływ armatury.

 

Ogólnie FADy gadają oryginalnie, jedynie Adagio nie przypadły mi do gustu. Fajnie, że marka weszła na polski rynek. Lubię testy ich sprzętu, bardzo ciekawa odmiana od tego, do czego przyzwyczaiły duże europejskie marki :) Również na oko.

Edytowane przez maciux
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

U mnie jednak bardziej sykliwe był szóstki, ale góra IV jakby bardziej obecna, mocniej zarysowana z wyższą średnicą. W sumie mają tego pazurka, basik też ma kopa. VI jednak ogólnie bardziej poprawne. W IV jakby bardziej słychać wpływ armatury.

Dokładnie IV mają mocniej zarysowaną wyższą średnicę i basik jest też szybszy, z lepszym kopem. A VI tak jak napisałeś bardziej poprawne, mniejszy wpływ armatury, chociaż że wysokich jest więcej w VI.

 

 

 

 

Ogólnie FADy gadają oryginalnie, jedynie Adagio nie przypadły mi do gustu. Fajnie, że marka weszła na polski rynek. Lubię testy ich sprzętu, bardzo ciekawa odmiana od tego, do czego przyzwyczaiły duże europejskie marki :)Również na oko.

To mamy tak samo ja też nie przepadam za Adagio. A Pandory to moje ulubione nauszniki, Heaveny też są bardzo fajne. To że marka weszła na polski rynek też jest fajnie i też lubię słuchać każdego nowego produktu ich. I zawsze czekam z niecierpliwością kiedy będę mógł posłuchać nowych produktów, teraz chcę bardzo posłuchać nowych Pandor X :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już to złoto w X nie dla mnie, ale brzmieniowo również jestem ciekaw.

 

W sumie mogliby trochę bardziej różnicować jakość wykonania pomiędzy tańszymi i droższymi modelami. Westone ma podobnie, ale kabel ten sam w Heaven za 2k zł, co w tych za 350 zł :) Plecionka Westone jednak lepsza, więc to większe usprawiedliwienie. W Pandora X to też pewnie więcej metalu, ładniej obrobiony, mniej surowy, ale całość bardzo podobna.

Edytowane przez maciux
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w X jestem ciekawy brzmienia tylko. No właśnie różnicować jakości, co do Heavenów się zgadzam pod względem kabla, w Pandorach jest też mała różnica w kablu, ale głównie na spliterze, wole ten z IV, ze wględu na to żę mam na wtyczkach, a nie na spliterze napisane, który kabel jest lewy, a który prawy. Dwa że Pandory mają inne pady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tym zapomniałem wspomnieć. Rzeczywiście, w VI podpisy były na splitterze. Zdziwiłem się wtedy przy podłączaniu kabla - myślałem że w ogóle nie jest oznaczone. W czwórkach lepiej, ale też jasne na jasnym, czarne na czarnym. Z logo fajnie wygląda jak się mieni, ale z oznaczeniem kanału już gorzej, jak trzeba się przyglądać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

mam wlasnie oba modele (pandora hope IV i VI) to moze i ja swoje spostrzezenia po krotce napisze...

w ogole wczesniej czytajac recki i porownania tych sluchawek to mam wrazenie ze kazdy odbiera je inaczej. Ba - zupelnie inaczej wychodza porownania leb w leb tych modeli.

Mi to wyszlo tak:

 

Generalnie zaczalem od pandora VI i sluchane same sa calkiem spoko ... z fajna scena, ladnie napowietrzona jak na zamkniete i z super holografia. Bardziej srednicowe, pelne, z super kickbasem i lagodna gora.
Ale w porownaniu z dt990 600ohm to one graja jak troszke z tunelu i w kisielku. Nie jest to kisiel shure 535 ale jednak troche tak wolno - w strone hd650 - i w ich strone troche brakuje czystego czarnego tla miedzy instrumentami. dt990 tutaj sa czystsze duzo. Graja tez sporo szerzej - moze nieco slabiej za to rozplanowujac wglab i grajac bardziej w glowie. nie mniej pandory sa bardzo szczegolowe i nie ma tu
zadnego efektu zlania instrumentow. rozdzielczosc tez dobra, ale ustepuje beyerom.
Barwowo dt990 nieco jasniejsze, ale nie duzo, z mniejszym kickbasem. Oba podobnie nasycone. Acz hope VI nieco jakby szare, bezplciowe bardziej - zwlaszcze wyzsza srednica i gora taka nudna, szara wlasnie. Bo im nizej tym lepiej - pelniej, barwniej. Calosciowo nie jest zle - bo jest tez tak jak lubie bardziej w strone ciepla.
Zobaczymy jak sobie poradza w konfrontacji z Focal Spirit Classic, bo u mnie to jest dla nich konkurent, a nie w sumie dt990. Ale Focale sa w pracy :)

Pandora Hope IV dla mnie wynaturzone barwowo. Scena, holografia bardzo podobna jak w VI czyli dobra jak na ta konstrukcje zamknieta. Jest czysto, bez kisielku z VI... ale tez chlodniej. Przez to holografia wydaje sie lepsza, rozmieszczenie instrumentow czytelniejsze. Ale calosc moim zdaniem zbyt mocno jest przesunieta w gorne rejestry. Jest nienaturalne rozjasnienie i dla mnie to powoduje szara, nudna barwe. Wokale gardlowe, suche, instrumenty odchudzone mocno - wszystkie praktycznie. Flaki z olejem, jasno i dodatkowo odchudzenie.

Zupelnie nie dla mnie. Nie chce mi sie ich sluchac...

 

sorki za chaotyczne wrazenia... ale juz sil nie mam na piekne skladne zdania :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na niektórych sprzętach Hope IV również mnie zawodzą i czasami nie mogę ich słuchać. Niestety synergiczny sprzęt to konieczność, trudno to jednak wyczuć. Czasami zachwycają, czasami mulą w basie, czasami są za ostre. To jednak trudne słuchawki przez swoje 8 Ohm, raczej unikałbym mocnych wzmaków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam wlasnie oba modele (pandora hope IV i VI) to moze i ja swoje spostrzezenia po krotce napisze...

w ogole wczesniej czytajac recki i porownania tych sluchawek to mam wrazenie ze kazdy odbiera je inaczej. Ba - zupelnie inaczej wychodza porownania leb w leb tych modeli.

Mi to wyszlo tak:

 

Generalnie zaczalem od pandora VI i sluchane same sa calkiem spoko ... z fajna scena, ladnie napowietrzona jak na zamkniete i z super holografia. Bardziej srednicowe, pelne, z super kickbasem i lagodna gora.

Ale w porownaniu z dt990 600ohm to one graja jak troszke z tunelu i w kisielku. Nie jest to kisiel shure 535 ale jednak troche tak wolno - w strone hd650 - i w ich strone troche brakuje czystego czarnego tla miedzy instrumentami. dt990 tutaj sa czystsze duzo. Graja tez sporo szerzej - moze nieco slabiej za to rozplanowujac wglab i grajac bardziej w glowie. nie mniej pandory sa bardzo szczegolowe i nie ma tu

zadnego efektu zlania instrumentow. rozdzielczosc tez dobra, ale ustepuje beyerom.

Barwowo dt990 nieco jasniejsze, ale nie duzo, z mniejszym kickbasem. Oba podobnie nasycone. Acz hope VI nieco jakby szare, bezplciowe bardziej - zwlaszcze wyzsza srednica i gora taka nudna, szara wlasnie. Bo im nizej tym lepiej - pelniej, barwniej. Calosciowo nie jest zle - bo jest tez tak jak lubie bardziej w strone ciepla.

Zobaczymy jak sobie poradza w konfrontacji z Focal Spirit Classic, bo u mnie to jest dla nich konkurent, a nie w sumie dt990. Ale Focale sa w pracy :)

....

 

 

Z Twoich opisów wynika że VI mogłyby mnie zainteresować brzmieniowo. To coś chyba dokładnie pod mój gust. Trzeba docisnąć MP3Store żeby je wreszcie dostarczyli na Kraków na odsłuchy, skoro się zadeklarowali :).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na niektórych sprzętach Hope IV również mnie zawodzą i czasami nie mogę ich słuchać. Niestety synergiczny sprzęt to konieczność, trudno to jednak wyczuć. Czasami zachwycają, czasami mulą w basie, czasami są za ostre. To jednak trudne słuchawki przez swoje 8 Ohm, raczej unikałbym mocnych wzmaków.

Maciek zgadzam się z tym że do nich trzeba dobrać tor, gdyż czasami zachwycają, czasami są za ostre jak np. na Sony PHA-3. Ale nie zgadzam się z z tymi mocnymi wzmakami, gdyż zarówno na Schiit Lyr 2 jak i Mjolnirze było bardzo dobrze. Ale i tak uważam że najlepiej zagrały na Divaldim.

Wszystko zależy właśnie od toru jak i muzyki, której słuchamy, gdyż dla mnie tak jak Grubby napisał o wokalach to ja wogóle tego nie słyszałem. I są to dla mnie jedne w z najlepszych słuchawek do wokali, obok Shurów 940 i Hifimanów He-6, tylko że ja naogół słucham żeńskich japońskich głosów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem okazję dać "zetknąć się" moim uszom VI-kom, i o ile dźwięk jest niezły, to komfort ich używania jest dyskusyjny, najgorszy jest ucisk na małżowiny uszne. Dłużej niż 15 minut nie dałem rady ich trzymać na głowie. Z przykrością stwierdzam, że to słuchawki nie dla mnie ze względów ergonomicznych.

Szkoda, bo bardzo liczyłem na to, że zagoszczą w kolekcji.

Jeśli takich problemów nie macie/nie odnotowaliście, to tylko pozazdrościć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Na niektórych sprzętach Hope IV również mnie zawodzą i czasami nie mogę ich słuchać. Niestety synergiczny sprzęt to konieczność, trudno to jednak wyczuć. Czasami zachwycają, czasami mulą w basie, czasami są za ostre. To jednak trudne słuchawki przez swoje 8 Ohm, raczej unikałbym mocnych wzmaków.

Maciek zgadzam się z tym że do nich trzeba dobrać tor, gdyż czasami zachwycają, czasami są za ostre jak np. na Sony PHA-3. Ale nie zgadzam się z z tymi mocnymi wzmakami, gdyż zarówno na Schiit Lyr 2 jak i Mjolnirze było bardzo dobrze. Ale i tak uważam że najlepiej zagrały na Divaldim.

Wszystko zależy właśnie od toru jak i muzyki, której słuchamy, gdyż dla mnie tak jak Grubby napisał o wokalach to ja wogóle tego nie słyszałem. I są to dla mnie jedne w z najlepszych słuchawek do wokali, obok Shurów 940 i Hifimanów He-6, tylko że ja naogół słucham żeńskich japońskich głosów.

 

w VI jest wokal bardzo fajny... ale co do IV to sluchalem znowu na dx90, podlaczylem do NADa 355, teraz chwile na smsl sd650 i dla mnie to slabiutko... technicznie jest bardzo fajnie... ale naturalnosc to zdecydowanie nie jest mocna ich strona. do dt990 nie podksocza o he500 nie wspominajac.

zaraz pojedynek VI vs spirit classic - bo w sumie dla tego pojedynku wzialem na testy te sluchawki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie ok, oba modele nie cisnęły mi uszu. Chociaż maskownice przetworników to kanciaste żebra, z tym rzeczywiście przesadzili.

 

Grubbby, Spirit Classic lub Pro IMO to równiejsze, bardziej naturalne granie od IV, ale też gęstsze, cieplejsze, bardziej nasycone, bliższe w średnicy, ale w mniejszej scenie, także słabej napowietrzone. W Hope IV słychać miękki bas dynamika, niskie średnie i ostrzejsze wyższe i górę w wersji armaturowej. Trudno więc porównywać, bo moim zdaniem hybrydę zdecydowanie słychać, stąd brzmienie jest zarówno miękkie i twardsze. Efekt specyficzny, bo po założeniu czuję przez pierwsze minuty pewien "dyskomfort", szczególnie przechodząc z K551, K612 czy Focali. Jakby brzmienie dynamika i armatury mi się kłóciło ze sobą, ale efekt szybko mija, brzmienie zlewa się po chwili we wspólną całość. W sumie podobnie miałem z hybrydowymi dokami.

 

VI równiejsze i dla mnie bardziej suche i matowe, IV już bardziej muzykalne, podkoloryzowane - bas bardziej obły, midbasowy. Naturalne nie są, ale raczej nie to było celem, a ta techniczność, specyficzna barwa, twardość, spora scena. Nie każdemu się spodoba i nie do wszystkiego i nie ze wszystkim :) Stąd mają w sobie to coś - pewnie przez te mocniejsze wyższe średnie (gdzieś ok. 3 kHz podbicie), górę na skraju sybilizacji i ten lekko uwypuklony, miękki midbas.

 

misiekkb, ja mam wrażenie że wzmaki się męczą z FADami, ale na tych Schiitach nie sprawdzałem. Że brzmienie jest takie napompowane, męczące. No i zazwyczaj słyszę brumienie, szum, więc wolę mniejsze wzmaki i DAPy. U mnie najlepiej z malutkim Leckertonem UHA760, świetnie się zgrywa. ODAC i O2 zbyt rozlewa się bas i góra, ale jest cisza. Heed woli karmić bardziej prądożerne słuchawki, brumi z Hope IV.

Edytowane przez maciux
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hope VI vs spirit classic - wlasnie porownuje obie pary. Pandory jednak dla mnie sa nieco bardziej chlodne i ostrzejsze. Mniej nasycone. Do rozrywki zdecydowanie wole Focale. Graja rowniej, z pieknym glebokim wokalem na przedzie sceny. W Pandorach jednak jest on nieco bardziej cofniety. Scena bardziej uklada sie w polokregu. Efekt dalszej srednicy daje wlasnie to wrazenie wiekszego napowietrzenia - bo stoimy dalej od pierwszego planu. Niemniej nie odbieram tego jako de facto wiekszego napowietrzenia bo pomiedzy instrumentami nie ma wiecej przestrzeni niz w Focalach. Tu wchodza mocno preferencje zapewne.

Focale graja czysciej, bardziej slodko, kolorowo. Pandory chlodniej, bardziej sterylnie, czasem ostrzej, jednak nieco bardziej matowo. Maja wiecej poglosow przy tym. Troche rzeczywiscie dziwne uczucie, takie nieco sprzecznosci patrzac na dotychczasowe doswiadczenie ze sluchawkami. Nawet mi sie to podoba ale summa summarum wybieram focale.

Z wygoda remis - focale nieco bardziej cisna padami, a pandory faktycznie opieraja mi przetwornik na uchu...

 

Jednak pandory IV vs VI odbieramy inaczej :) dla mnie zdecydowanie bardziej suche i matowe sa IV, a cieplejsze, barwniejsze muzykalniejsze VI. ale moje porownanie juz pisalem wyzej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście z Focalami się zgadzamy :) Za to ja właśnie VI odebrałem jako bardziej analityczne, przestrzenne, suche i matowe od IV. Też równiejsze od czwórek, bardziej wyrafinowane. Też pewnie w dużej mierze kwestia synergii, bo z nimi są niespodzianki.

 

Focale mają w ogóle taką "in your face" prezentację i średnicę, przy czym rzeczywiście środek hope IV krok wstecz, ale V-ka to to nie jest. To pewnie przez mocniejsze wyższe średnie, gdzie focale lubią niższe. Taki efekt pewnego odchudzenia, ale też klarowności i wyrazistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie sluchawki fajne, ale specyficzne i mozliwe wlasnie ze kaprysne jesli chodzi o tor, choc w moich zestawieniach (glownie nfb28, sd650 i dx90) nie ma kosmicznych roznic. najslabiej graja z dx90 ale charakteru nie zmieniaja.

Im dluzej w pandorach siedze tym jednak mi mniej wygodnie :/ dodatkowo ciezkie i slabo trzymaja sie na glowie u mnie. ruch gwaltowniejszy glowy i szura...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja narzekałem na najbardziej na ten "luz", że właśnie ruszając głowę słuchawki nie są idealnie stabilne. Z Focalami już w drugą stronę, cisną i za małe nauszniki :)

 

Hope IV dla mnie wygodniejsze, bo mniej metalu i u mnie kopułki trzymają się na szynach stabilnie. W szóstkach poruszały się luźno, rozmiar się rozregulowywał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem okazję dać "zetknąć się" moim uszom VI-kom, i o ile dźwięk jest niezły, to komfort ich używania jest dyskusyjny, najgorszy jest ucisk na małżowiny uszne. Dłużej niż 15 minut nie dałem rady ich trzymać na głowie. Z przykrością stwierdzam, że to słuchawki nie dla mnie ze względów ergonomicznych.

Szkoda, bo bardzo liczyłem na to, że zagoszczą w kolekcji.

Jeśli takich problemów nie macie/nie odnotowaliście, to tylko pozazdrościć.

 

Podobnież są wersje z różnymi padami. To znaczy są jakieś nowsze, które są pozbawione tych mankamentów. Ale nie wiem na ile to prawda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do ergonomii i brzmienia wszystko to można regulować padami. Tak jak napisałem w swoim porównaniu, pady bardzo zmieniają brzmienie. Można z IV zrobić coś o brzmieniu VI. Obecnie jestem na szukaniu najlepszych padów dla mnie, chcę zachować to co jest na standardowych padach od IV, a mieć lepszą wygodę. Narazie mam welury od HiFimana i powiększyło się ilość powietrza między instrumentami oraz szczegółowość, ale straciłem trochę tego fajnego kicka, który jest na stockowych padach, tzn. wydłużył się czas i nie ma już tego walnięcia, bardziej przypomina ten z VI.

Co do wokali to zgadzam się że VI mają lepsze wokale. Ale tak każdy z nas może je odbierać inaczej.

A co do wzmaków i daców to bardzo fajnie mi się ich słuchało właśnie na Divaldim i na Olasonicu D1 w takiej kolejności, później na Schiitach Lyr i Mjonir, a zupełnie nie mogłem słuchać na Sony PHA-3 i Hugo Chord, gdyż na PHA-3 było za zbyt sterylnie, a na Hugo przez jego podbicie na 3-7.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności