Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'recenzja' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • MP3store
    • MP3Store | sklepy
    • Co kupić?
  • Ogólnie
    • Forum ogólne
    • HydePark
    • Muzyka
    • Gaming
    • Konstruktorzy DIY
    • Wydarzenia i eventy AUDIO
  • Modyfikacje i naprawy sprzętu
    • DIY
    • Hardware
    • Naprawy
  • DAC / AMP / Streamers
    • Wzmacniacze słuchawkowe
    • Streamery
    • ADL by Furutech
    • Auralic
    • Chord Electronics
    • FiiO
    • iEAST
    • Matrix Audio
    • SMSL
    • Woo Audio
    • EarMen
    • Questyle
    • JDS Labs
    • Violectric - Niimbus - Lake People
    • Enleum
    • Sonnet Digital Audio
    • Eleven Audio (XIAUDIO)
    • MOONDROP
  • Słuchawki
    • Słuchawki - co kupić?
    • Słuchawki ogólnie
    • FiiO
    • Phiaton by Cresyn
    • SoundMAGIC
    • Takstar
    • ADL by Furutech
    • Fostex
    • VSONIC
    • Dan Clark Audio (MrSpeakers)
    • Campfire Audio
    • MOONDROP
    • MONOPRICE - Monolith Audio Series Line
    • HEDD Audio
    • ULTRASONE
    • FIR Audio
    • Kinera
    • Queen of Audio
    • 64Audio
    • SHURE
    • OBRAVO
    • RAAL-requisite
    • Abyss
  • Odtwarzacze przenośne audio-video
    • Odtwarzacze przenośne - co kupić?
    • Astell&Kern - iriver
    • Cowon iAUDIO
    • Fiio
    • Inne marki
  • Sprzęt stacjonarny
    • Sprzęt stacjonarny - co kupić?
    • Ogólne
    • Odtwarzacze stacjonarne (CD-Audio, CD-MP3 etc.)
    • Audio z komputera
    • Kable audio
    • Wzmacniacze
    • Głośniki
    • Wieże i "gotowe" systemy
  • Głośniki i Kolumny
    • Głośniki bezprzewodowe (bluetooth)
    • Głośniki komputerowe
    • Monitory, Głosniki aktywne Studio oraz HiFi
    • Głośniki inne
    • Kolumny Stereo
    • Kino domowe i Soundbary
    • Audioengine
    • HEDD Audio
    • Fostex (Foster Electric)
    • Monoprice
  • Kable i przewody
  • Testy i recenzje
  • Czytniki e-booków
  • Ogłoszenia drobne
  • Gramofonowe

Blogi

  • oKSYgen.pl/blog
  • mario's Blog
  • Szycha's Blog
  • Qoolqee X2's Blog
  • M@ro's Blog
  • raf_kichu's Blog
  • matej7's Blog
  • Rudy's Blog
  • Radzique's Blog
  • sjf's Blog
  • JackJacky's Blog
  • lip?@'s Blog
  • ostry1976's Blog
  • dawidek1025's Blog
  • sansa e260
  • Amcia's Blog
  • KlOcEk BlOg
  • Maniak666's Blog
  • arek01's Blog
  • barbolcia's Blog
  • Perypetie z samsungami
  • pytanko666's Blog
  • blogs_blog_24
  • Domin0's Blog
  • Kuba19's Blog
  • piotrekskc's Blog
  • herbee's Blog
  • Dziku87's Blog
  • -Thug Blog-
  • Seba_JKJ's Blog
  • gollombus' Blog
  • Hal Breg's Trivia
  • lordskoli's Blog
  • Dominik 007's Blog
  • wladca69's Blog
  • WooFer's Blog
  • siloe z życiem boje
  • selphy's Blog
  • ametyn life on real
  • VEDIA S.A.
  • CafeIT.pl
  • Zbiór radosnej twórczości.
  • Blog o początkach inwestowania
  • Daryush CD Players
  • fotomini Blog
  • Admin
  • the fuller Blog
  • the fullerBlog
  • the fullerBlog
  • D@rkSid3 Tech News
  • test
  • Pomiędzy uszami.
  • ble ble
  • dadi11Blog
  • Po prostu musiek
  • wielkadziuraBlog
  • Testy, teściki i ich wyniki
  • retter - liczy sie tylko muzyka
  • astellBlog
  • Blog Lorda Raydena
  • ArthassBlog
  • znienawidzonyBlog
  • znienawidzonyBlog
  • Archiwum Anomalii
  • Muzyczne sanktuarium
  • MuzoStajnia
  • Pomoc dla ofiary wypadku w Gdańsku
  • Martinez01Blog
  • Lucky1209Blog
  • Podróżowanie jest fajne
  • Ciekawostki ze świata
  • Arthass Music.log
  • Halls of Fame
  • Best budget TWS truly wireless earbuds under $50 in 2019
  • Best budget TWS truly wireless earbuds under $50 in 2019
  • Which type of headphone is suitable for you?
  • How many types of noise canceling technology?
  • (5.9MB) Download lagu Kartonyono Medot Janji Denny Caknan MP3 GRATIS
  • (5.9MB) Download lagu Denny Caknan Sugeng Dalu MP3 GRATIS
  • (5.6MB) Download lagu Tanpo Tresnamu Denny Caknan MP3 GRATIS
  • (5.2MB) Download Lagu Sampe Tuwek Denny Caknan MP3 GRATIS
  • (5.3MB) Download lagu Chintya Gabriella Lelah Dilatih Rindu MP3 GRATIS
  • (4.9MB) Download lagu Perlahan Guyon Waton MP3 GRATIS
  • (5.9MB) Download lagu Faline Andih Mencari Alasan MP3 GRATIS
  • (4.8MB) Download Lagu Hendra Kumbara Dalan Liyane MP3 GRATIS

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Lokalizacja


Zainteresowania


odtwarzacz


słuchawki


testuję


chcę

  1. Gdy w zeszłym roku miałem okazję recenzować odtwarzacz Hidizs AP60, razem z nim firma Audioheaven dostarczyła słuchawki dokanałowe Hidizs EX-01, wyceniane na około 35 dolarów. AP60 miał wiele zalet, jednak pewne błędy w warstwie użytkowej zostawiły po sobie mieszane uczucia. Jak jest ze słuchawkami, które sam producent uważa za najlepsze w swojej ofercie? Czy też uczucia były mieszane? Zapraszam do lektury http://zakupek.pl/test/sluchawki/recenzja-hidizs-ex-01/
  2. HiFiMAN HE400S Przedstawiać firmy HiFiMAN nie trzeba, wystarczy wspomnieć że to największy producent słuchawek planarnych na świecie. Taki STAX w świecie elektrostatów czy Microsoft w świecie systemów operacyjnych. Warto jeszcze jedynie dopowiedzieć że HiFiMAN pochodzi z Chin,i ma już już spore doświadczenie, bo początek ich podbojów sięga 2007 roku. Więc czego przez prawie 10 lat nauczyła się Chińska firma? Zapraszam do lektury o najniższym i najtańszym modelu planarnym tego producenta. Prawie jak 009 tylko gorzej. HE400s z daleka bardzo przypominają mi legendarny model STAXa, taki bardziej obły i nowocześniejszy. To chyba dobre skojarzenie, ale na skojarzeniach się kończy. Słuchawki są zbudowane z plastikopodobnego materiału i metalu. Wygląda to ładnie i za razem ekskluzywnie, na pierwszy rzut oka jest bardzo dobrze. Niestety po bliższych oględzinach czar pryska. Na jaw wychodzą łączenia się plastikowych części, odpryski i inne „cudeńka”. Nie przeszkadza to zbytnio z większej odległości, a nawet z średniej odległości jest to niewidoczne. Sprawa padów jest co najmniej niezrozumiała. Ktoś w HiFiMANie wymyślił sobie niesamowicie niepraktyczny, niewygodny i po prostu głupi sposób montowania padów i na nim leci 2'gą generacje. Polega on na wciągnięciu w wyznaczone miejsca wystających z padów plastików. Już po pierwszym założeniu padów zgięły mi się a same pady nie chciały się założyć. Wcześniejsze modele tego producenta dodatkowo miały zdejmowane „ringi”, niestety tutaj tego nie uświadczymy, a to skutecznie blokuje nam dostęp do innych padów (od np. HM5 które pasują). Ogromnym minusem jest też kabel, sztywny i jak się okazuje, niewytrzymujący próby czasu. Na dzień dzisiejszy prawy kanał mi przerywa przy samym jacku 2,5. Źle? Niekoniecznie! Mimo tego że narzekam na wykonanie to nie jest źle! Ergonomia jest na naprawdę porządnym poziomie. Nie jest to poziom HD800, ale blisko. Słuchawki można mieć wiele godzin na głowie bez jakiegokolwiek dyskomfortu. Pady początkowo mnie trochę gryzły w uszy ale to po kilku dniach minęło. Uogólniając, ergonomia jest naprawdę dobra a pałąk to magia, absolutnie go nie czuć. Więcej dobrego, ale nie dla każdego. Słuchawki kupuje się aby słyszeć, ale jak i co to zależy od nas. Stawiając sprawę jasno, HiFiMANy grają jasno i nie tak jasne jest to że grają świetnie. Z ceną która jest dostępna na np. Amazonie są to absolutne bestbuy’e. A polska choć zawyżona to ciągle sprawiedliwa. Żadne otwarte słuchawki w tym przedziale nie dysponują taką rozdzielczością, sceną i detalicznością. To że słuchawki grają jasno nie jest do końca prawdą, grają jasno po średnicowej stronie mocy. Nie jest to zupełnie jasne granie ale na pewno nie ciemne. Góra jest taka jaką lubię, jest łagodna i dosyć szczegółowa. Nie syczy ani nie kuje, czyli nie jest w żadnym stopniu natarczywa. Początkowe nuty w „Say you, say me” Lionela Richiego nie zamykają oczu i nie skrzywiają twarzy. Góra jest taka jaka być powinna. Ale najbardziej podoba mi się w nich średnica, to w jaki sposób przekazuje wokal. Nieco analityczny ale za razem bardzo rzeczywisty. Niesamowicie mi się podoba w nich wokal Freddiego Mercurego z mojego ukochanego Queenu. Jego ciepła barwa głosu jest idealnym kompanem z „techincznym” i analitycznym popisem HE400s. Brzmi to naprawdę neutralnie i dobrze, mogę słuchać godzinami. Wielu osobom nie podoba się taki przekaz, ale jak dla mnie, cytując pewnego ELOkwentnego pana „dobry przekaz leci”. Choć analityczny to bardzo wciągający i po zagłębieniu się w muzykę po prostu angażujący, aż chce się śpiewać. W dole można różne rzeczy chować, w dole od HE400s można schować np. mały samochód. W 400i co najwyżej kluczyki od tego samochodu. Dół w 400s jest zauważalnie na pierwszy rzut oka lepszy i jest go więcej niż w 400i. Schodzi niżej i dodaje masy. W skali od 1 do 10 kontroli znajduje się gdzieś między 7 a 8. Bas nie jest może ultra zwarty i nie pobije nam uszu do nieprzytomności ale jest taki „misiowaty”, nie w sensie w jakim misiowate jest HD600, ale w takiej chęci przytulenia się. Mięciutko i miśkowato. HD800 to, to nie jest ale i tak jest dobrze. Rozdzielczość jak za tą półkę cenową zatapia nas w fotel, nie wbija ale lekko zatapia. Scena jest trochę większa niż w HE1 od Sennheisera, ale to nie jest jakiś super komplement. Słuchawki grają głównie z tyłu i w środku, określiłbym to jaki taki obły trójkąt, trochę jak kostka do gitary. W samym środku śpiewa Steven Tyler a wokół niego grają na gitarach i za nim na perkusji. Trzeba się pogodzić. Nie są to słuchawki bez wad, mają ich multum. Ale to co oferują jest warte nerwów i kilku wyjazdów w sprawie gwarancji (ja wkrótce będę 2gi raz). Świetna średnica, miły w odbiorze bas, leciutka i łagodna góra, i typowe kiedyś Chińskie wykonanie= to całe HE400s. Takie HD800S dla HD800 względem He400i. Jedyne co w droższym modelu mi się bardziej podobało to ten fortepianowy kolor i pady. Wiele osób uznaje te słuchawki za nudne, częściowo się z tym zgodzę. Ale to zależy czego się oczekuje od słuchawek i jakie naszym zdaniem są "nie nudne", bo biorąc takie T1 rev2 na warsztat to HE400s są nerdem z którym nikt nie chce się kolegować. Są to raczej spokojne słuchawki które nas nie zaskoczą sybilantem czy innym miłym lub nie tworem. One mają być spokojne, łagodne i w pewnym sensie eteryczne. Jest jeszcze ciekawa sprawa z kablem, można z niego grać po bal’u w którym sporo dół zyskuje. Słuchawki dostają dodatkową masę, bas schodzi niżej i ogólnie robią się dużo cieplejsze. Ocena: 7+/10 Domowy zestaw testowy: Aim SC808,IfI Ican micro. Czas testów: od lipca 2016 Dystrybutor w PL: Rafko. Cena w PL: 1700-1800zł. Sprzęt dostarczył: Mp3store w kolaboracji z moim portfelem. Więcej zdjęć: http://imgur.com/a/r6Nic
  3. Hidizs to niewielka, młoda firma z Chin zajmująca się przenośnym audio. Odtwarzacz AP60 (89 dolarów) należy do powoli odradzającej się grupy małych przenośnych DAP-ów. Specyfikacja wygląda co najmniej obiecująco: Wymiary: 75 x 42 x 14 mm, Masa: 50 g, Ekran: 2 cale, 320×240 pikseli, Odtwarzane formaty: FLAC (24-bit/44,1-192kHz), APE, WMA, WAV, ALAC, AAC, OGG, MP3, AIFF, DSF (64 oraz 128), DIFF, Funkcja przetwornika USB oraz OTG, Bluetooth w wersji 4.0 ze wsparciem kodeka aptX, DAC: AK4452VN, Wzmacniacz: MAX97220A, Impedancja wyjściowa: 0,1 Ohm, Moc: 35mW @ 32 Ohm, THD: poniżej 0,005%, SNR: 109dB, Zakres dynamiki: 105 dB, Separacja kanałów: 106 dB, Obsługa kart pamięci do 256GB, brak pamięci wbudowanej, Bateria: 1000 mAh, 10-12 godzin pracy. Jak na urządzenie wielkości xDuoo X2 czy Sansy Clip, lista funkcji jest zaskakująco bogata, pytanie czy przekłada się to na jakość. Jak się przełożyło? Zapraszam do lektury http://zakupek.pl/test/odtwarzacze/recenzja-hidizs-ap60/
  4. W grudniu 2016 roku premierę miał nowy przenośny odtwarzacz firmy xDuoo, o nazwie X10, który został wyceniony na 799 złotych. Dzięki firmie Audioheaven, otrzymaliśmy możliwość jego przetestowania. W ciągu ostatnich dwóch lat DAPy xDuoo zdążyły się zadomowić na naszym rynku dzięki modelom X2 oraz X3. W obu przypadkach charakteryzowały się one bardzo dobrym dźwiękiem w swojej cenie, ale i pewnymi niedostatkami w warstwie oprogramowania. Najwyższy model budził spore emocje przed premierą, więc powstaje pytanie, czy producentowi udało się pójść krok dalej? Tradycyjne zapraszam do lektury https://muzostajnia.wordpress.com/2017/01/05/xduoo-x10/
  5. Sprzedające wszelką elektronikę użytkową Aigo na rodzimym rynku gościło swego czasu, mając w ofercie kilka tanich odtwarzaczy. Nie były to jednak urządzenia mogące zadowolić kogokolwiek, kto zwraca uwagę na jakość dźwięku i wykonania. W 2016 roku firma wypuściła kilka nowości, a jedną z nich jest Z6, czyli wyrób chińskiej firmy ITU z naklejonym znaczkiem Aigo. Póki co nie brzmi to zachęcająco, jednak gdy się spojrzy na cenę w okolicach 200 dolarów oraz specyfikację, robi się ciekawiej: DAC Cirrus Logic CS4398, wzmacniacz słuchawkowy ESS 9601 (obsługa słuchawek o impedancji 16-600 Ω) procesor Philips NXP, zapewniający natywną obsługę DSD, potencjometr cyfrowy ALPS, USB w standardzie 3.0, funkcja USB DAC, bateria 2500 mAh, do 15 godzin odtwarzania muzyki, obsługa formatów: DSD: DSD64, DSD128 (ISO, DSF, DFF), WAV: sprzętowo do 192 kHz/24-bit; programowo 384 kHz/64-bit, FLAC: 192 kHz / 24-bit APE: 96 kHz / 24-bit (Fast / Normal), MP3. wymiary: 106 x 64 x 15 mm, masa: 160 g, ekran 2,4 cala (TFT), 240×320 pikseli, panel dotykowy, slot na kartę pamięci microSD (brak wbudowanej pamięci). Gdy do tego dołożyć wygląd kojarzący się z nowszymi odtwarzaczami Astell&Kern, nagle zapowiada się przynajmniej pozytywnie. Jak jest naprawdę? Dzięki firmie Audio Heaven mieliśmy okazję to sprawdzić. Po dalszą część zapraszam do pełnego tekstu: http://zakupek.pl/test/odtwarzacze/recenzja-aigo-z6/
  6. The Fragrant Zither to młoda chińska firma, która w 2016 roku zdobyła rozgłos dzięki swoim słuchawkom dokanałowym z linii Series. Aktualnie rodzina ta obejmuje modele 1, 3 oraz 5, które ostatnio zyskały wzbogacone o wersje z dopiskiem “S” na końcu. W nasze ręce trafił najwyższy model starszej generacji tj. Series 5, którego cena kształtuje się w przedziale 70-80 dolarów. Ze względu na fakt, że S5 występuje w dwóch odmianach, które wizualnie różnią się tylko przewodem, postanowiliśmy je ze sobą zestawić, co było możliwe dzięki pomocy jednego z użytkowników forum MP3Store. Jak wypadły w naszym teście? Zachęcam do lektury http://zakupek.pl/test/sluchawki/recenzja-tfz-series-5/
  7. D2 to młodszy i tańszy brat testowanych niedawno Alpha & Delta AD01. W nasze ręce trafiła wyceniana na 30 dolarów wersja D2M, wyposażona w pilota oraz potencjometr. Czy to coś ciekawego? Zapraszam do lektury http://zakupek.pl/test/sluchawki/recenzja-alphadelta-d2m/
  8. Inszy

    Alpha&Delta AD01

    Alpha & Delta to marka powstała przy singapurskim sklepie audio Lend Me UR ears. Póki co w ofercie znajdują się 2 modele słuchawek dokanałowych: topowy AD01 oraz sportowy D2. Jak sprawdza się ten pierwszy, wyceniany na niespełna 100 dolarów? AD01 to konstrukcja oparta na dwóch przetwornikach dynamicznych na stronę i wyposażona w wymienny przewód. Dla LMUE ważnym czynnikiem była łatwa wymiana poszczególnych elementów, w związku z tym bez problemów można dokupić pojedynczą kopułkę czy wymienny kabel, gdyby któraś z tych części uszkodziła się bądź zgubiła. A czy poza stroną praktyczną producent zadbał również o dźwięk? O tym w poniższym linku http://zakupek.pl/test/sluchawki/recenzja-alphadelta-ad01/
  9. Produkty brytyjskiego Rock Jaw Audio nie goszczą na naszych łamach po raz pierwszy. Testowaliśmy już dokanałówki Alfa Genus v2, z kolei Clarito to ich najnowszy produkt oparty na tym samym przetworniku. Producent twierdzi, że pracował nad Clarito wiele miesięcy, a oferowany przez nie dźwięk jest zbalansowany, czysty i szczegółowy, na co wskazuje nawet sama nazwa. Przy cenie na poziomie 31 dolarów brzmi to co najmniej zachęcająco. Co ostatecznie z tego wyszło? Zapraszam do lektury http://zakupek.pl/test/sluchawki/recenzja-rock-jaw-audio-clarito/
  10. Inszy

    Shozy Zero

    Pochodząca z Hong Kongu firma Shozy liczy sobie raptem 4 lata, ale w tym czasie zdążyła zrobić trochę szumu na rynku przenośnego audio, głównie za sprawą odtwarzacza Alien. A jak sprawują się dokanałówki o nazwie Zero, wyceniane na 50-60 dolarów? Zapraszam do lektury http://zakupek.pl/test/sluchawki/recenzja-shozy-zero/
  11. Inszy

    Opus #11

    The BIT, to dość młoda firma z Korei Południowej, która w tym roku mocno zaatakowała rynek topowych przenośnych odtwarzaczy muzycznych, za pomocą modelu Opus #1. Nie kończą jednak na tym swoich premier, a dzięki firmie Audeos właśnie dostaliśmy w nasze ręce małe combo DAC/AMP o nazwie Opus #11, które zostało wycenione na 999 złotych. Jak się sprawuje ten maluch i czy jest warty swojej ceny? Postaraliśmy się to sprawdzić. Rozwinięcie pod poniższym linkiem https://muzostajnia.wordpress.com/2016/06/18/opus-11/
  12. Wrażenia z pierwszych odsłuchów zestawu: IEM Dunu DN-2000J oraz DAP Pioneer XDP-100R Słowo wstępu: Od paru lat głównie użytkowałem sprzęt stacjonarny. Sytuacja zawodowa (praca w delegacji i ciągłe wyjazdy) skłoniła mnie do zmiany toru na portable. Wożenie toreb z gratami jest zbyt uciążliwe. W związku z powyższym punktem odniesienia w tematyce brzmienia będą: 1. Słuchawki Kennerton Magister oraz Wzmacniacz CAYIN HA-1A + upgrade 2. Słuchawki Mezze 99 Classic + upgrade oraz Wzmacniacz Audio-GD NFB-28 Co my tu mamy: Jaki DAP jest każdy widzi, wybór padł na zestawienie srebra i bieli. Odtwarzacz dobrze leży w dłoni a przyciski są łatwo dostępne. Myślę, że użytkowanie bez pokrowca szybko obniży wartość wizualną sprzętu (nie jest przeciwpancerny). Dużym zaskoczeniem była dla mnie płynność jego pracy i reakcji na nasze polecenia... Jest po prostu natychmiastowa. Odtwarzacz intuicyjnie układa naszą bibliotekę, robi to bez błędnie i bardzo szybko. Słuchawki wykonano ze stali szlachetnej a jakość ich wykonania zasługuje na słowa uznania. Póki co uczę się ich używać, dobrze leżą choć metalowa obudowa potrafi być momentami niekomfortowa. Dunu dostarcza nam armię akcesoriów, nie ze wszystkimi eksperymentowałem dlatego temat komfortu użytkowania w tym miejscu zamykam. Przewód jest bardzo elastyczny i nie odczułem efektu mikrofonowana. Sama estetyka wykonania wtyku, rozsuwanego splitter-a i samych słuchawek bardzo mi odpowiada i według mnie zasługuje na pochwałę. Brzmienie: Obiecałem sobie, że ta część będzie zwięzła, bez zbędnego lania wody. "Zgranie" - Obawiałem się, że 8 Ohm to zbyt wymagająca wartość i przydźwięk odtwarzacza będzie problemem. Ku mojemu zadowoleniu w słuchawkach bez muzyki panuje zupełna cisza. Marka Pioneer zawsze kojarzyła mi się z brzmieniem "jasnym", Dunu kupowałem z podobnym przekonaniem. Stąd obawa o ostrość brzmienia. A tu jak na złość mamy równe granie wbrew moim domysłom. "Bas" - W Keneerton-ach często mi go brakowało, Meze czasem ma go za dużo. Dunu napędzane XDP-100R zagrały sprężystym, mięsistym i punktowym basem. Największe wrażenie zrobiła na mnie kontrola nad dolnymi rejestrami. Nie miałem przyjemności wcześniej obcować z odtwarzaniem basu i jego niuansów z taką precyzją i w takiej jakości. "Średnica" - Tu brzmieniowo zestaw zbliża się do sposobu grania Kennerton-ów. Średnica lekko wysuwa się przed szereg co mnie bardzo odpowiada. Wokal ! Dużym zaskoczeniem była ilość detali w brzmieniu DN-2000J i łatwość ich wyłapywania. Nie muszę się wsłuchiwać... doszukiwać się drobiazgów które znam w ulubionych utworach. Tu są namacalne i łatwe w odbiorze przez co nie męczą a wręcz przyprawiają o uśmiech na twarzy. "Wysokie" - Nigdy nie lubiłem brzmienia z dominującym pasmem wysokich tonów. Tutaj jasna strona Dunu jest podkreślona jednak inaczej niż się spodziewałem. Jakość wysokich tonów jest na wysokim poziomie a ich ilość dodaje brzmieniu lekkości i powietrza. Dzięki temu zyskuje scena, separacja instrumentów i ogólnie całość przekazu. Podsumowanie: Dla mnie zestaw DN-2000J i XDP-100R dorównuje brzmieniowo zestawom stacjonarnym. Nie wszystko jest tip-top ale musimy pamiętać, że to zestaw portable ze średniej półki. Za około 3600,00 PLN (Dunu 1400,00 + Pioneer 2200,00 PLN) dostajemy doskonałe połączenie, z fantastycznie kontrolowanym basem, uwydatnionym wokalem, pełne detali i tekstur brzmienia. Co ważne równo i naturalnie brzmiące. Wady to niuanse związane z komfortem i braki w scenie. Dla mnie te wady są w pełni pomijalne. Na chwilę obecną w kontekście wydanych pieniędzy jest to dla mnie brzmienie bez wad ! P.S. Z czasem postaram się napisać coś więcej.
  13. Campfire Audio to nieduża amerykańska firma zajmująca się produkcją słuchawek dokanałowych, a wyrosła ona z ALO Audio, czyli firmy produkującej przewody oraz wzmacniacze. Do testów otrzymaliśmy dwa z pięciu dostępnych obecnie modeli słuchawek Campfire: najtańszy Orion (349 dolarów) oparty na pojedynczym przetworniku armaturowym oraz drugi w hierarchii producenta czteroprzetwornikowy Jupiter, wyceniany na 899 dolarów. A co było dalej, zapraszam do lektury http://zakupek.pl/test/sluchawki/porownanie-campfire-audio-orion-i-jupiter/
  14. Inszy

    Colorfly C200

    Firma Colorlfy od lat jest znana ze swoich topowych przenośnych odtwarzaczy muzycznych. Model C4 jest już legendą w kwestii jakości dźwięku, a nowszy C10 niewiele mu ustępuje. Jednak oba cierpią na problemy natury użytkowej, które wynikają z ich dużych gabarytów (szczególnie C4) oraz niedopracowanego oprogramowania. Teraz jednak nadszedł ich młodszy brat, czyli Colorfly C200. Jest on nie tylko znacznie mniejszy, ale i tańszy. Z ceną na poziomie 1.249,00 zł atakuje średnią półkę DAPów. Czy jest to atak udany? Mieliśmy okazję się o tym przekonać dzięki uprzejmości firmy Audeos. Zwyczajowo zapraszam do lektury https://muzostajnia.wordpress.com/2016/06/05/colorfly-c200/
  15. Cyberdrive EX-2, znany również jako Seiun Player, to mały odtwarzacz audio, który powstał dzięki akcji crowdfundingowej prowadzonej na platformie Indiegogo i którego wyceniono na 70 dolarów. Jest to niejako projekt poboczny, gdyż producent większość swoich sił rzuca na bardziej zaawansowane konstrukcje przypominające smartfony, ale zaryzykowałem trochę swoich pieniędzy na malucha i zacząłem odliczać dni do jego przybycia. Jednak znacznie przedłużająca się wysyłka, słaby kontakt z producentem (tu podziękowania dla BigMarasa z AudioHeaven za wielką pomoc z wyciąganiem o nich informacji) i zgłaszane problemy przez użytkowników pierwszych egzemplarzy wywoływały u mnie spadek oczekiwań, ale w końcu dostałem go w swoje ręce, już w poprawionej rewizji. Czy warto było czekać? Czyli tradycyjnie zapraszam do lekury https://muzostajnia.wordpress.com/2016/05/18/cyberdrive-ex-2-vel-seiun-player/
  16. Cześć Przyznam szczerze, że użytkownikiem forum jestem od jakiegoś czasu i zdarzało mi się wyrażać swoją opinię o takim, czy innym sprzęcie, tym niemniej po raz pierwszy na tyle uporządkowałem myśli, że pełen dumy zdecydowałem się zamieścić je w dziale z recenzjami sprzętu. Dlaczego Filaudio? Zasadniczo z ciekawości . Owszem, przyznaję, że szukałem dźwiękowego powrotu po moich do teraz nieodżałowanych CA pro210, które nie są od jakiegoś już czasu dostępne w ofercie The Custom Art, a które były dla mnie spersonalizowanym odpowiednikiem Etymoticów Er-4s. Będąc wówczas posiadaczem dwóch świetnych par CIEMów – CA pro330v2 i spersonalizowanych UE.triple.fi stwierdziłem, że czas spróbować czegoś nowego. O Filaudio… …wiadomo niewiele. Na stronę internetową trafiłem całkowicie przypadkowo, a samą markę kojarzyłem wówczas ze sklepem, w którym można było nabyć słuchawki i akcesoria od Mee Electronic. Okazało się jednak, że od jakiegoś czasu Filaudio to również słuchawki spersonalizowane w przystępnych, jak na tego typu produkt i biorąc pod uwagę rodzimych producentów takiego asortymentu, cenach. Na wspomnianej stronie zamieszczony jest również materiał marketingowy – krótki reportaż o firmie z wywiadem z producentem słuchawek, który – jak się dowiedziałem z forum – jest jego użytkownikiem. Jest jeszcze odesłanie do bloga, który ogranicza się do prezentacji zdjęć z poprzednich realizacji słuchawek. Nawet teraz niewiele można tam obejrzeć, więc wszystko to sprawia wrażenie, jakby temat produkcji słuchawek był nieaktualny. Podobno jest także profil na Fejsie, ale jako że fejsa nie mam, więc tam nie zaglądam . O ofercie i moim wyborze W ofercie Filaudio są 4 modele słuchawek: jedno-, dwu-, trzy- i czteroprzetwornikowe. Pierwsze co rzuca się w oczy to ich ceny – podstawowy model i wersji bez udziwnień możemy dostać już za niecałe 500 zł, co – biorąc pod uwagę ceny konkurencji – jest dobrą ofertą. Wiadomo, że cena to nie wszystko, tym niemniej w przypadku rozczarowania dźwiękiem strata finansowa jest odpowiednio mniejsza. Brzmienie poszczególnych modeli Filaudio scharakteryzowane jest zdawkowym komentarzem i grafikami mającymi chyba przedstawiać natężenie poszczególnych tonów, co oczywiście – jak dla mnie – nie ma zasadniczo żadnej wartości informacyjnej (no może ewentualnie taką, że np. w danym modelu słuchawek tony niskie przeważają nad wysokimi itd., co – wobec braku jakiegokolwiek punktu odniesienia – jest jak wróżenie z fusów; coś wyjdzie, z tym że nie wiadomo co konkretnie). Nie jest to jednak jakaś straszna zbrodnia na kliencie (osobiście tak tego nie odbieram), ponieważ nie wiem, czy lepiej poczułbym się czytając barwny opis, jak to, przykładowo, tony wysokie są czyste jak woda źródlana, a bas schodzi do samych piekieł . Opcje dodatkowe to standard – odpinane kable, fikuśne kolorki, czy grafiki na faceplate’ach będące ekspresją własnego „ja”. Teraz najtrudniejsza sprawa – co wybrać? Wybór CIEMów jest o tyle specyficzny, że w przeciwieństwie do rzeszy słuchawek uniwersalnych, nie ma możliwości odsłuchania produktu finalnego, a słuchanie tzw. testówek też może nie oddawać (i pewnie nie oddaje) pełni dźwięku oferowanego przez spersonalizowany wyrób. Dlatego też ważny jest dobry kontakt z producentem, który cierpliwie wysłucha wymagań, a następnie zaoferuje coś co – przynajmniej w jego przekonaniu – będzie miało szansę spełniać nasze oczekiwania. Jest to o tyle ważne, że – jak to ma miejsce w przypadku Filaudio – kropki charakteryzujące poszczególne fragmenty pasma nie dają tak naprawdę żadnych informacji o dźwięku. I tu muszę przyznać, że kontakt z Panem Filipem (bo tak ma na imię producent) jest bardzo satysfakcjonujący. Rzetelnie odpowiadał na wszystkie pytania, przeanalizował moje widzimisię i zaproponował Filaudio2 z niewielkimi modyfikacjami technicznymi (mam gdzieś ich opis, ale tutaj go sobie daruję, ponieważ – jak dla mnie – mógłby być równie dobrze napisany chińskimi krzaczkami, jednak wspominam o tym, ponieważ mogły one wywrzeć wpływ na mój opis dźwięku) wynikającymi ze zboczenia na punkcie tomów wysokich. Mogę powiedzieć w duży uproszczeniu, że chciałem Filaudio2 z czterema kropkami na wykresie przy wysokich tonach. Słuchawki otrzymałem po jakichś dwóch tygodniach. Przyszły w solidnym pudełku (PELI case), z zamszowym woreczkiem, czyścikiem i odpinanym kablem. Wykonanie mojego egzemplarza stoi na wysokim poziomie. Oceniając jakość wykonania punktem odniesienia były personalizowane w LimeEars UE triple.fi, które uważam za zrobione wręcz wzorowo. W stosunku do nich jedyne do czego mogę się doczepić to drobne, wyczuwalne pod opuszkami palców nierówności na faceplate’ach, które jednak w żaden sposób nie wpływają na walory estetyczne. Grafiki to prawdziwe arcydzieło - wyglądają tak, jak na zdjęciach poglądowych, a podobno wcale niełatwo było je zrobić. Osobną kwestią jest ich dopasowanie, ponieważ jest ono wypadkową wycisku i jego późniejszej obróbki. Tutaj również nie mam uwag – wyciski robiłem w LimeEars, a zrobione na ich podstawie Filaudio2 pewnie siedzą w uszach, szczelnie je zatykając. Kilka słów o kablu – niezbyt dobrze go pamiętam, jako że poszedł w świat, a ja przesiadłem się na kabel Forza AudioWorks Copper Series IEM MK2, niemniej jednak stock nie wzbudził we mnie jakichś negatywnych uczuć. Był stosunkowo cienki, giętki i z tych nie plączących się. Z jednej strony zakończony kątowym jackiem, z drugiej – wtykami typu MMCX. Tu też jedna uwaga – wtyki były w kształcie sześcianów, które – po pierwsze – wydały mi się dość duże, po drugie – lekko uwierały w ucho, ale w sumie to drobiazg. O dźwięku Na wstępie dwie uwagi. Pierwsza jest taka, że – jak wspomniałem – posiadany przeze mnie egzemplarz Filaudio2 przeszedł pewną modyfikację…hmmm…uwydatniającą wysokie tony. Poza tym niemal od początku używam do nich wzmiankowanego kabla FAW i choćbym nie wiem jak się starał, to dźwięk słuchawek na stockowym kablu bezpowrotnie zatarł się w mojej pamięci. Trzeba mieć to na uwadze czytając poniższą charakterystykę dźwięku (oczywiście obok kwestii, że cały opis wrażeń dźwiękowych to moja i tylko moja opinia). Druga uwaga dotyczy poniższego opisu – nie oszukujmy się, żaden tam ze mnie wytrawny recenzent, czy niesamowicie obyty (osłuchany) z różnorakim sprzętem gość. Nie czytam wykresów, bo nie umiem i nie przeanalizuję szczegółowo poszczególnych składowych pasma – sumarycznie bliżej mi do poetyckich opisów niż do technicznej analizy. Ot, taki już mój nieodparty urok humanisty . Dźwięk Filaudio2 leży po jasnej stronie mocy. Dół nie jest i w zamyśle nie miał być faworytem, a raczej tłem dla właściwych wydarzeń, czyli tego, co dzieje się na średnicy i na górze rzecz jasna. Z powyższego płyną dwa wnioski – po pierwsze –nie poleciłbym ich komuś kto szuka basu z piekła rodem, czy od którego dzwonią zęby. Po drugie – Filaudio2 brzmią, w mojej ocenie, najciekawiej w połączeniu z muzykalnymi, cieplejszymi źródłami. Słuchałem ich na różnych DAPach i dla Toucha 5g, czy choćby posiadanego aktualnie Cowona J3 powiedziałbym „raczej nie”, natomiast dla takiego Cowona Plenue D, czy Colorfly C10 – „zdecydowanie tak”. Mam nadzieje, że wiecie o co chodzi. Nie znaczy to, że z takim J3 Filaudio2 w ogóle nie grają, czy grają katastrofalnie, jednak w ich przypadku dochodzi momentami do nadmiernego wyeksponowania góry, co może zmęczyć. Oczywiście można dokonać pewnych korekt EQ, ale ja z zasady takich wynalazków nie używam (złośliwy powie, że nie mam – vide Colorfly C10). Wracając do basu. Nie jest to dla mnie priorytetowa część pasma – zadowalam się jak już jest i nie brzmi jak walenie pałką w karton, albo jak odgłosy mordowania nieprzebranych zastępów adwersarzy rodem z Diablo2 (kto nie wie co to za dźwięk, niech zagra – zapadł mi w pamięć dłużej niż sama gra). Wracając do rzeczy – basu w Filaudio2 jest przyzwoita ilość (tak na trzy z pięciu kropek – każdy przecież wie o co chodzi ), jest szybki, dokładny (punktowy można by rzec – takie zgrabne określenie). Nie wybrzmiewa długo, nie wibruje, nie masuje uszu i nie schodzi nisko. Trudno mi powiedzieć jaki ma to wpływ na odbiór poszczególnych gatunków muzyki – ja już po prostu przywykłem do takiego sposobu podawania dźwięku. Nie uważam też, aby akurat z tego powodu jakiegoś gatunku muzyki na Filaudio2 nie dało słuchać, choć przyznam, że nie próbowałem szeroko pojętego disco (a zatem nie tylko polo) i hip-hopu/rapu. Średnica – tutaj dużo się dzieje. Jest żywa, a nawet żywiołowa i bliska ucha. Wszystkie instrumenty brzmią jak należy (przykładowo harfa Vollenweidera czaruje jak mało kiedy). Na uwagę zasługują wokale, które dzięki wspomnianemu efektowi przybliżenia do ucha brzmią, jakby artysta szeptał (albo, zależnie od repertuaru, wrzeszczał wprost do ucha). Czy to się może podobać, czy też nie, to już inna sprawa – mi taki sposób podawania dźwięku odpowiada, ponieważ – w spokojnych kawałkach (przykładowo, Shearwater – „Meridan”)– tworzy intymny spektakl i wrażenie niemal bezpośredniego kontaktu z wokalistą. Tony wysokie są fajnie rozciągnięte i nie kłują w uszy, pod warunkiem właściwego doboru źródła, o czym wspominałem. Talerze, na których dźwięk jestem szczególnie wyczulony nie zlewają się w jeden nieznośny szum, choć czasem potrafią zabrzmieć odrobinę matowo. Ogólnie górę oceniam tylko nieznacznie niżej niż ta, którą prezentują chociażby Ety Er-4s na zielonych filtrach, a to – jak dla mnie – spory komplement. Szczegółowość i separacja stoją na bardzo dobrym poziomie. W tym zakresie niezawodnym testem jest kawałek Dire Straits – „Sultans of swing” ze wszystkimi jego instrumentalnymi smaczkami. W przypadku Filaudio2 test wypada pozytywnie – wszystko jest na swoim miejscu. Scena nie należy do szerokich. W zasadzie można by rzec, że jest wąska i budowana w głąb. Słuchanie muzyki jest w głowie, a nie gdzieś ponad nią. Jej niezaprzeczalną zaletą jest jednak to, że jest poukładana, ale bardziej na zasadzie „przód-tył” (mam nadzieję, że tłumaczę zrozumiale). Może to trochę przeszkadzać w utworach symfonicznych (dajmy na to płytę Oldfielda „Music of the spheres”), gdzie potrzebny jest rozmach i powietrze, ale tragedii nie ma. Na zakończenie dodam, że słuchawki są łatwe do napędzenia – grały ze wszystkiego, nawet niezbyt mocny Touch 5g dawał im radę. Podłączane do ampa (FiiO e12a, Aune B1) nie czerpią jakiś wymiernych korzyści – w przypadku B1 (e12a dawno nie mam, a pamięć mam dobrą, ale krótką) dochodzi do pewnego „wygładzenia” dźwięku, ale nie jest to nic, co byłoby warte specjalnego zaopatrywania się we wzmacniacz. Jak dla mnie to ich zaleta, ponieważ nadają się do zastosowań typowo przenośnych i tak są przeze mnie wykorzystywane - głównie w podróży. Podsumowanie Filaudio2 uważam za udany produkt. Z pewnością nie są to bardzo uniwersalne słuchawki, czyli nie dla każdego i nie do wszystkiego, choć w drugim przypadku jest to raczej kwestia źródła niż gatunku muzycznego. Moim skromnym zdaniem warto zainteresować się ofertą tej firmy, choć oczywiście nie wypróbowałem całej gamy produktów, niemniej jednak jakość wykonania i dźwięku Filaudio2 stanowią pewien prognostyk pozwalający z optymizmem podejść do marki Filaudio. Pozdrawiam Gourney P.S. Zdecydowałem się nie podnosić atrakcyjności recenzji przez zamieszczanie zdjęć posiadanego przeze mnie egzemplarza słuchawek. Zainteresowanych odsyłam bezpośrednio na stronę producenta, na której zamieszczone są zdjęcia m.in. mojego modelu.
  17. Venture Electronics Monk, to budżetowa gwiazda słuchawek dousznych, która od przeszło 6 miesięcy robi sporo zamieszania i schodzi z półek jak świeże bułeczki. To nie żart – momentami zainteresowanie jest takie, że producent robi na nie zapisy, bo się nie wyrabia z dostawami. W Polsce można je kupić za 36 złotych za sztukę, czyli na poziomie najtańszych słuchawek nadających się do muzyki, a nie tylko psucia słuchu. Ich recenzji już się trochę pojawiło, słuchawki spotkały się z wieloma wyrazami uznania (tylko sporadycznie z samymi wyrazami), więc nie będę się nad nimi rozwodził. Powód tej decyzji jest dość prosty: debiut ich następców, czyli VE Monk Plus. Tak więc dziś zamiast kolejnego testu, postanowiłem przybliżyć różnice pomiędzy nimi. I jak zwykle zapraszam do lektury https://muzostajnia.wordpress.com/2016/05/11/ve-monk-plus-ve-monk/
  18. Od premiery nowego modelu Monków byłem bardzo zaintrygowany tym modelem. Czy rzeczywiście można zrobić jeszcze lepsze i ładniejsze słuchawki w tej samej cenie co ich poprzednik? Czy może jednak jest to trochę jak z telefonami Samsunga, gdzie niekiedy okazuje się, że model z Plusem może być gorszy od bazowego? Stylistyka: przezroczysta obudowa, nowe, kolorowe gąbeczki, nowy kabel - wszystko wskazuje, że jest to dobry upgrade, ale czy na pewno? Przeczytajcie poniższy wpis, a ja postaram się ponownie przedstawić zrozumiale swoje całkowicie subiektywne odczucia. VE Monk Plus - Recenzja Na początek budowa. Dostajemy praktycznie tą samą obudowę co w przypadku zwyczajnych Monków, ale tym razem wykonaną z półprzezroczystego, lekko dymionego plastiku. Niby nic, ale wyglądają przez to ciekawiej. Może to przez fakt, że sporo wyższy model słuchawek tego producenta jest w takiej samej obudowie, ale dzięki temu wyglądają mniej na "zwyczajną chińszczyznę". Bez większego zagłębiania się w walory estetyczne, obudowa jest ładna i ciekawa. Na pewno bardziej podoba mi się niż w przypadku pierwszej wersji Monków. W podstawowym zestawie dostajemy 3 pary, 2 kolorowych gąbeczek. Niestety te są na minus, gdyż są twardsze, bardziej szeleszczące i ogólnie mniej przyjemne. Bardzo fajnym pomysłem natomiast jest zrobienie ich w 2 kolorach. Dzięki temu nie musimy już szukać oznaczeń na słuchawce aby nie pomylić prawej z lewą. Kabel. Tutaj ciężko powiedzieć czy jest na plus czy nie. Producent zaznacza, że kabel jest wykonany z wysokiej jakości materiałów więc nie mi o tym rozprawiać. Dlatego skupię się na kwestii estetyki oraz wygody użytkowania. Sam wtyk został skrócony i wyglądem przypomina każde inne, tanie chińskie słuchawki. Jeśli tylko okaże się bardziej wytrzymały to uznaję to za plus gdyż jednak są to słuchawki mobilne, a poprzedni wtyk potrafił przeszkadzać w kieszeni spodni. Dodatkowym plusem tak samo jak w poprzedniej wersji jest to, że obudowa wtyku jest lekko zwężana przy końcu, dzięki czemu pasuje do telefonów w grubszych etui. VE Monk Plus - Recenzja Sam kabel wiele się nie zmienił, poza dodatkowym znaczkiem producenta oraz (tutaj plus) suwaczkiem do zwężania rozwidlenia kabla nie widzę innych różnic. VE Monk Plus - Recenzja Co natomiast w kwestii dźwięku? Tutaj moje zdanie może nie pokrywać się z resztą ogółu, ale krótko mówiąc - nie podoba mi się. Nie mogę powiedzieć, że jest to krok w tył gdyż dźwięk jest na wyższym poziomie, jest czystszy i bardziej przejrzysty. Nie jest to jednak krok w przód a w nieco inną stronę. Jak pisałem w poprzedniej recenzji słuchawki testuję głównie przy użyciu Metalu Symfonicznego oraz Progresywnego. Tak samo w przypadku tych słuchawek użyłem tych gatunków, ale z lekkim dodatkiem Elektroniki, Bluesa oraz Ambientu. Jak więc to brzmi? Metal i jego wariacje: wokale, szczególnie żeńskie bardzo dokładnie zarysowane, gitary elektryczne żywe i ładnie brzmiące, ale odrobinę płasko, perkusja jakby pozbawiona nasycenia, basu brak. Może nie do końca brak, ale jest płaski i mało soczysty. Muzyka Klasyczna: tutaj jest już lepiej gdyż chóry są wręcz przepięknie wyeksponowane, czuć niesamowitą głębie i dynamikę w praktycznie każdym utworze, smyczki bardzo ładnie podkreślają partie wokalne. Niestety schodząc w dół, do instrumentów dętych zaczyna pojawiać się uczucie, że brak im barwy, są dobrze słyszalne ale drażnią i zamiast podkreślać wzniosłość utworu dają uczucie niesmaku. Blues: utwory bardziej melodyjne i stonowane brzmią całkiem ładnie. Tutaj gitara elektryczna brzmi nieco lepiej niż w metalowych utworach, a gitara akustyczna całkiem ładnie rozchodzi się po scenie. Nawet kontrabas nie jest bardzo oddalony, ale za to perkusja jest tylko delikatnym "pukaniem" zamiast miękkich uderzeń, o werblach nie wspominając bo przypominają jedynie tykanie. Utwory bardziej swingowe tracą całkowicie polot i dynamikę więc ciężko doszukiwać się w nich plusów. Elektronika/Trip-Hop: gdyby nie smyczki w utworach takiej Lindsey Stirling, czy orkiestra grająca z Hooverphonic to nie byłbym w stanie napisać jednego dobrego słowa. Ambient: w tym nowe Monki są dobre, nawet świetne, powiedziałbym. Brzmienie jest czyste, przejrzyste, ma idealną separację a poszczególne dźwięki dosłownie pływają po całej scenie. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze ale nie samym ambientem człowiek żyje. Wszystkie odsłuchy prowadziłem na swojej Sonówce Z3 Compact, przy użyciu odtwarzacza GoneMad Music Player, bez jakichkolwiek dodatków, eq i ulepszeń. Nie twierdzę, że ta Sonówka jest wyznacznikiem dobrego brzmienia, ale jak na smartphone daje rade, powiedziałbym nawet, że jest lepsza od odtwarzaczy typu Clip Sport i podobnych. Dlatego tak duże było moje zdziwienie przy pierwszym kontakcie z nowymi Monkami. Może po podpięciu ich pod mocniejsze źródło będzie lepiej, ale mnie one nie przekonują. Pchełki powinny być dopasowane do urządzeń mobilnych i z nimi powinny ładnie grać. Jeśli szukam słuchawek o wyższej impedancji, nie wybieram pchełek, które i tak mają ograniczenia w porównaniu do dobrych słuchawek wokółusznych. Mnie nowe Monki nie przekonały. Pomimo sporej sceny, bardzo ładnej separacji, świetnie wyeksponowanych wokali nie nadają się do sporej części muzyki, której słucham. Poprzez zbyt studyjne brzmienie są zimne i pozbawione nasycenia. Oczywiście jest to bardzo subiektywna opinia lecz jeśli, małe i kompaktowe słuchawki nie nadają się do każdego rodzaju muzyki tracą one (według mnie) swoje przeznaczenie. Jadąc do pracy, w trasę czy na wakacje, nie zabieram ze sobą kilku różnych par słuchawek i wybieram te odpowiednie do rodzaju muzyki, na który w danym momencie mam klimat. Wolę jedne, może słabsze, ale bardziej uniwersalne, żeby większość dobrze na nich brzmiała. Wiadomo, nie każda muzyka może dobrze brzmieć na pchełkach, ale nie takie jest ich przeznaczenie. Słuchawki mobilne mają grać na poziomie wszystko, a nie doskonale jedynie określony typ muzyki. Taka jest moja, amatorska i w pełni subiektywna opinia. Wielu może się ze mną nie zgodzić, ale moim zdaniem w tym wypadku określenie Plus nie jest plusem. Wybieram poprzedni model. Tak samo jak poprzednim razem, kopia 1:1 z mojego bloga. Oryginalny wpis.
  19. Jakiś czas temu, dzięki firmie AudioHeaven, dostałem szansę na sprawdzenie dwóch słuchawkowych gwiazd z niskiej półki cenowej, a mianowicie póki co niedostępnych w Polsce Rock Zircon oraz KZ ZS1. Są to chińskie słuchawki dokanałowe, których cena zaczyna się w okolicach 10 dolarów, a mimo tego jakiś czas temu zrobiły sporo szumu na forum Head-Fi. Co prawda do wywoływanych tam hajpów podchodzę z dużą rezerwą, szczególnie gdy mamy do czynienia z budżetowymi rozwiązaniami, jednak korzystając z okazji czas się przekonać, czy to aby nie jeden z nielicznych przypadków, gdzie coś jest na rzeczy w tworzonym wokół nich hałasie na chyba największym forum słuchawkowym na świecie. Czyli tradycyjnie zachęcam do lektury https://muzostajnia.wordpress.com/2016/05/05/rock-zircon-vs-kz-zs1/
  20. Inszy

    Ostry KC06A

    KC06A, to drugi z modeli słuchawek chińskiej marki Ostry, który do nas zawitał dzięki firmie AudioHeaven. Tym razem jest to konstrukcja dokanałowa, a nie douszna, jak w przypadku wcześniej recenzowanych KC08. Na światowym rynku są one dostępne już od 2014 roku, u nas stanowią jednak nowość i zostały wycenione na przystępne 299 złotych. Czy po bardzo dobrym modelu dousznym również KC06A okażą się równie udanym produktem? Nie omieszkałem tego sprawdzić. Tradycyjnie zapraszam do lektury https://muzostajnia.wordpress.com/2016/04/28/ostry-kc06a/
  21. Inszy

    Ostry KC08

    Niedawno miałem przyjemność testować pchełki VE Asura 2.0 w asyście HiSoundAudio Living. Dziś, dzięki firmie AudioHeaven, w moich rękach znajduje się ich bezpośredni konkurent – Ostry KC08. Pułap cenowy na wysokości 99 dolarów, to już całkiem spora suma w słuchawkach dousznych, choć identycznie wycenione Livingi były dla mnie rozczarowaniem. Jednak słuchawki sprzedawane pod chińską marką Ostry Audio słyną na świecie z dobrej relacji jakości do ceny, więc do KC08 nastawiłem się dość optymistycznie i liczyłem na to, że przeskoczą Asury. Czy udało im się pokryć oczekiwania? Tradycyjnie zapraszam do lektury https://muzostajnia.wordpress.com/2016/04/11/ostry-kc08/
  22. Inszy

    OnePlus Icons

    O OnePlus zrobiło się głośno w 2014 roku, przy okazji premiery ich pierwszego smartfona – One. Po niespełna dwóch latach, firma wchodzi również na rynek mobilnych słuchawek wraz z modelem Icons (239 zł). Co ważne, nie jest to prosty rebrand jakichś znanych słuchawek dokanałowych, co jest często spotykaną praktyką u innych producentów, lecz całkiem nowa konstrukcja. Czy jest to wejście równie udane jak w przypadku telefonu? Oczywiście zapraszam do lektury http://zakupek.pl/test/sluchawki/recenzja-oneplus-icons/
  23. Jedno z najczęściej zadawanych w polskim internecie pytań odnośnie audio, brzmi mniej więcej tak: „jakie kupić tanie słuchawki dokanałowe”. Ale prócz tego, że mają być niedrogie, to muszą brzmieć dobrze, być wytrzymałe, wygodne i dostępne w Polsce. Mając tak wskazane wytyczne, z reguły padają dwie odpowiedzi: Philips SHE3590 lub Panasonic RP-HJE125. W związku z tym postanowiłem udać się do sklepu z elektroniką i sięgnąć po obie pary, by w końcu porównać je łeb w łeb. Jednak bodziec do tego wyszedł skąd indziej – otrzymałem przesyłkę z firmy Audio Heaven, w której obok wcześniej recenzowanych MEE Pinnacle P1 pukających do portfeli bardziej zamożnych klientów, znajdowała się jeszcze jedna para słuchawek, a mianowicie kolejna nowość na naszym rynku spod znaku MEE audio pod postacią modelu RX18. Co z tego wynikło? Zapraszam do lektury https://muzostajnia.wordpress.com/2016/02/13/trzej-mali-muszkieterowie-panasonic-rp-hje125-philips-she3590-mee-audio-rx18/
  24. Inszy

    FLC8

    FLC8… Kiedy pierwszy raz zobaczyłem te słuchawki w ofercie Lend Me UR Ears, to mocno kusiło mnie, by je zakupić. Ale przeczytałem kilka opinii, że z wygodą bywa różnie, dodatkowo pojawiły się inne wydatki i z niejaką ulgą rozstałem się z tym pomysłem. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, bo od jakiegoś czasu pojedyncze egzemplarze zaczynają pojawiać się w Polsce. I w końcu znalazł się dobry samarytanin, który się nade mną ulitował i użyczył mi FLC8 do kilkudniowego odsłuchu – był to znany z forum mp3store all999 (WIELKIE podziękowania z mojej strony). Na pełnoprawną recenzję nie miałem czasu, bo przecież nie należy zostawiać kolegi bez słuchawek, ale około 20 godzin intensywnego słuchania dało mi co nieco je poznać i wrażeniami podzielić się mogę. Tradycyjnie zapraszam do lektury (i zachęcam do odsłuchu) https://muzostajnia.wordpress.com/2016/02/13/flc8/
  25. Inszy

    MEE Pinnacle P1

    Jakiś czas temu, przy okazji recenzji MEE M7P, napisałem, że MEE audio jest jedną z najbardziej zapracowanych firm działających na rynku słuchawkowym. Nie minął miesiąc i w moje ręce trafiła kolejna nowość, ich flagowy model dokanałowy – Pinnacle P1. Jest to konstrukcja wyposażona po jednym dynamicznym przetworniku na stronę o średnicy 10mm, który został zamknięty w obudowie ze stopu cynku. Cena 199 dolarów znacznie odbiega w górę od wcześniejszych modeli tego producenta, więc zachodzi pytanie, czy skok jakościowy również jest odczuwalny. Tradycyjnie zapraszam do lektury https://muzostajnia.wordpress.com/2016/01/23/mee-pinnacle-p1/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności