Skocz do zawartości

Inszy

Weteran
  • Postów

    8072
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83

Treść opublikowana przez Inszy

  1. I jeszcze kilka zdjęć iBasso DC Elite. Co jak co, ale mi się podoba. Niby dongiel, ale ma w sobie sporo uroku.
  2. Inszy

    iBasso 3T-154

    iBasso wchodzi na rynek z nowymi dokami, trochę tańszymi (150 dolarów) iBasso 3T-154. Tym razem na każdą stronę pojedynczy dynamik z berylową membraną, więc niby rozwinięcie modelu IT01X, ale właściwie, to niewiele je łączy. Przede wszystkim 3T-154 mają ogromne jak na dokanałówki przetworniki - 15.4mm średnicy, czyli rodem z tych większych słuchawek dousznych. Napędzane są one przez silne magnesy, co w połączeniu z dużą średnicą daje indukcję na poziomie 3 tesli (stąd ta dziwna nazwa). W zestawie odpinany kabel ze złączami 2-pin 0.78mm oraz wymiennymi końcówkami. Obudowa wykonana magnezu, co wydaje się bardzo rozsądnym posunięciem, gdyż zdecydowanie redukuje to wagę słuchawek, a te do małych raczej nie będą należały. Do wyboru będzie wersja biała i czarna. To może być prawdziwy killer w cenie około 600 złotych. Ja zdecydowanie czekam.
  3. Tak, oczywiście zależy od modelu, ale większość moich akurat wysoka czułość i niska impedancja, więc ciągną szum skąd się da, a na XD05 Pro korzystam tylko z niskiego wzmocnienia.
  4. Tak bardzo na szybko, to Elite odstawać odstaje (choć niewspółmiernie do różnicy w cenie), szczególnie w kwestii kreowania przestrzeni i jednak xDuoo jest bardziej spójny w całym zakresie oraz oferuje wyższą dynamikę. Za to iBasso ma bardziej nasycony bas i mocniej zaznaczone wokale. Co kto lubi. Jednak XD05 Pro, to ogólnie słaby wybór do doków, bo z wieloma modelami będzie lekko szumiał. Oczywiście czy będzie to przeszkadzało, to już kwestia jak głośno się słucha, ale ja praktycznie do niego nie wpinam IEMów.
  5. U mnie też wylądował, choć nie na stałe. I nie mogę potwierdzić, że wygląda jak miecz świetlny. To po prostu zapalniczka. Mam nadzieję, że moja recenzja okazała się pomocna 👍 A tak poza tym, to zaskakująco dojrzałe granie. Zwarty tłusty bas o bardzo niskim zejściu, detaliczna szybka góra bez ciągotek do męczenia swoją obecnością i bogata średnica lekko oddalona od słuchacza. Właściwie brakuje mi tylko lepszego rozłożenia sceny i większych planów, żeby była z tego fajna stacjonarka. Ale nawet mimo tego przestrzeń jest dobrze zarysowana, wyraźnie odchodzi od głowy oraz charakteryzuje się świetną holografią. Detali jest bardzo dużo, ale nie niszczą muzykalności. Barwa w stronę naturalnej, z lekko podkreślonymi skrajami, czy też bardziej strojenie w kształt litery W. Co może niektórym przeszkadzać, to delikatnie uwypuklona wyższa średnica. Dla mnie jest akurat, bo fajnie akcentuje wokale, ale bez wyciągania sybilantów, jednak tu odbiór to kwestia mocno indywidualna, zależna od wrażliwości na wyższe dźwięki. Mocy spore pokłady - Fostexy TH610 pędzone bez żadnego problemu i z komputera i z telefonu. Przy czym DC Elite trochę wybrzydza na kablach USB. W standardowym od iBasso DC03 Pro szumi, na OTG od xDuoo XD05 Pro nie, na Baseusie zależy jak leży. W sumie kolejny przykład dlaczego dongle zabijają odtwarzacze - za dobre brzmienie w zbyt dostępnej cenie. Tak całkiem informacyjnie: Aplikacji iBasso UAP nie używam, bo się kiedyś do niej mocno zraziłem i tak mi zostało.
  6. Ja już go od jakiegoś czasu nie mam, więc nic nie mogę ściągnąć I tak, w tej cenie multum opcji i fajne granie.
  7. Jeśli chodzi o to zdjęcie, to widać tyle, że nic nie widać. Ale jak masz takie, na którym faktycznie można odczytać oznaczenia, to by rozwiązało sprawę.
  8. Czyli dalej wynika, że masz inaczej brzmiące urządzenie w tej samej obudowie. Bo czy piszesz o standardowym zestawie czy o podpiętym lepszym zasilaniu i kablu USB, całość brzmi inaczej, bo u Ciebie nie jest to przyciemnione granie z podbitym basem. I nie że być może coś tam podbite, a być może sugestia - w życiu nie miałem nic na biurku, co by w standardzie tak podbijało bas i to niezależnie od źródła, więc od razu do kosza można wyrzucić teorię o kablu USB. I w manualu Fosi wyraźnie jest wpisany CS8412 jako DAC. Więc albo nie wiedzą co włożyli (lub umyślnie kłamią), albo tłumaczy to różnicę w brzmieniu pomiędzy Q4, a AIYIMA A-2. @hyoketsuu pod DT770 bardziej bym widział Q5, a nie Q4, chyba że budżet jest bardzo napięty i te 80 złotych różnicy, to już bardzo duża kwota. Zapas mocy, to jedno, ale powinien bardziej pasować swoim charakterem grania.
  9. Czyli masz inne urządzenie w takiej samej obudowie. Bo skrajnie różne brzmienie, to nie kwestia kabla zasilającego. Swoją drogą Fosi potrafi zmienić specyfikację pod wpływem pierwszych opinii użytkowników, zachowując oznaczenie i obudowę, tak zrobili np. z K5 Pro. I egzemplarz który miałem nie miał problemów z trzeszczącym potkiem. A miałem do dwa razy w odstępie miesiąca, więc miał sporą przerwę w działaniu.
  10. Tak, porównałem na tych samych słuchawkach. Wersja zwykła jak dla mnie gra dość wąsko, ale widać kwestia właściwego połączenia, sporo czasami miałeś progres.
  11. Czwórek słuchałem na zupełnie innych słuchawkach, więc nie jestem w stanie porównać.
  12. Czas na ostatni ze słuchawkowych klocków Fosi Audio jaki trafił w moje ręce, czyli Fosi Audio K5 Pro, który jest wyceniony na przystępne 399 złotych. Jest to bliski kuzyn niedawno opisywanego Fosi Audio DAC-Q4, ale jak zaznacza sam producent, K5 Pro jest „urodzony do grania”. A czym może się objawiać „gejmingowość” combo audio? W tym przypadku jest to udostępnienie wejścia mikrofonowego oraz zapewnienie kompatybilności z konsolami do gier. Ale czy warto dopłacać 50 złotych w stosunku do DAC-Q4 gdy zależy nam tylko na słuchaniu muzyki czy oglądaniu filmów? Wygląd i budowa: Fosi Audio K5 Pro dostajemy w standardowym dla tej marki schludnym kartoniku w granatowych odcieniach. W środku oprócz samego urządzenia umieszczono instrukcję obsługi, kabel USB-A – USB-C, kabel optyczny oraz przejściówkę z czteropinowych słuchawek z mikrofonem do dwóch trzypinowych końcówek (osobno na wyjście słuchawkowe i wejście mikrofonowe). Ten pierwszy kabel służy jednocześnie za źródło zasilania, jak i do transmisji danych przez port USB. Jest to o tyle istotne, że nie tylko ogranicza nam to ilość potrzebnych kabli, ale również umożliwia podpięcie K5 Pro do telefonu, by działał jako zewnętrzny przetwornik audio. Jeśli więc potrzebujemy dongla, a mamy pod ręką tylko ten model Fosi Audio, to musimy się tylko zatroszczyć o posiadanie kabla dwustronnie zakończonego wtyczką USB-C. Sama konstrukcja K5 Pro została wykonana z aluminium i jest to kostka o rozmiarach 112x95x30mm i wadze 251 gram. Jest więc nieco szerszy niż DAC-Q4, ale to dość oczywiste posunięcie skoro dołożono jedno gniazdo na froncie. Patrząc na przedni panel od lewej strony znajdziemy na nim wyjście słuchawkowe i wejście mikrofonowe w standardach 3.5mm oraz umieszczone nad nimi trzy diody określające rodzaj wybranego wejścia audio. Dalej mamy sekcję trzech pokręteł: dwa pierwsze, to korekta basu i tonów wysokich w zakresie +/-6dB, natomiast trzecie służy do zmiany głośności, wyboru źródła (przez wciśnięcie) oraz włącza i wyłącza samo urządzenie. Pokrętła działają pewnie, z wyczuwalnym lekkim oporem i są usadowione sztywno, nie wyginają się na boki ani nie klekoczą. Z tyłu natomiast mamy trzy wejścia: USB-C, optyczne i koaksjalne. Obok nich dwa wyjścia RCA na zewnętrzny wzmacniacz czy aktywne głośniki. Należy jednak pamiętać, że tak jak w urządzeniach DAC-Q od Fosi Audio, tak i w K5 Pro podpięcie słuchawek wycisza wyjścia RCA. W przeciwieństwie do pozostałych konstrukcji, w przypadku K5 Pro producent zupełnie pomija informację o tym jaki DAC został w środku zamknięty, choć sama specyfikacja pozwala przypuszczać, że jest to ES9018K2M, który umieścili w DAC-Q5. Wiadomo natomiast, że w sekcji wzmacniającej są układy NE5532, znane z Q5, dające 500mW przy obciążeniu 32ohm. Jest to więc na tyle dużo, że Fosi Audio deklaruje możliwość poprawnej pracy ze słuchawkami do 300ohm i faktycznie czuć, że akurat mocy tu nie brakuje. Jest jeszcze kwestia obsługi mikrofonu i mamy tu do czynienia z prostym, ale bardzo skutecznym rozwiązaniem. Nie mamy wsparcia „sztucznej inteligencji” wyciszającej tło ani żadnych innych polepszaczy, za to otrzymujemy dźwięk czytelny, czysty, z dobrą separacją i odpowiednio głośny. Niekoniecznie jest to sprzęt studyjny, ale jakościowo bardzo zadowalający, szczególnie w tym budżecie. Brzmienie: Mamy więc wygląd i specyfikację podobną do urządzeń z serii DAC-Q, ale na ile są one zbieżne z K5 Pro pod względem brzmienia? Czas to sprawdzić. Bas jest zaskakująco zrównoważony w porównaniu do wcześniej testowanych przeze mnie urządzeń Fosi Audio z serii DAC-Q. W K5 Pro nie najdziemy takiego podbicia niskich częstotliwości, są one bardziej stonowane niż w poprzednio opisywanym DAC-Q4, z jednocześnie dobrze zaznaczonym subbasem. Tony niskie są dość szybkie, ale można zauważyć trochę za duże wygładzenie dźwięków w tym zakresie, przez co brakuje naprawdę mocnego uderzenia. Oczywiście dopóki nie przekręcimy gałki od basu w prawą stronę, która co prawda nie sprawi, że dół będzie bardziej zwarty, ale już ilość może być zdecydowanie powyżej średniej, gdyż potrafi doprowadzić do wibrowania słuchawek na naszej głowie. Bas jest także na tyle przejrzysty, że można wyłapać jego wiele warstw funkcjonujących bezpośrednio obok siebie, co w tym budżecie wcale nie jest oczywiste. Dzięki temu Fosi Audio K5 Pro oferuje uniwersalne tony niskie, sprawdzające się w każdej muzyce, która nie wymaga bardzo szybkiej stopy perkusji czy automatu. Standardowo dołu może być za mało, ale właśnie wtedy z pomocą przychodzi ręczna korekta basu. Tony średnie są dobrze zaznaczone, w standardowym ustawieniu korektora stanowią najważniejszy punkt w strojeniu K5 Pro, które pod względem barwy idzie w kierunku brzmienia trochę bardziej neutralnego, choć z wyczuwalnym rozjaśnieniem gdy zbliżamy się do sopranów. Z jednej strony dynamizuje to średnicę, co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór muzyki akustycznej, gdzie instrumenty są zwarte i wyraźnie wybrzmiewające, ale z drugiej strony naraża nas na większą ilość niechcianych sybilantów, które drażnią przy dłuższych odsłuchach. W konsekwencji ten model Fosi Audio jest bardziej czuły na jakość nagrań, czasami będąc bezlitosnym przy źle zrealizowanych materiałach w tej części pasma. Dotyczy to głównie instrumentów dętych operujących na wyższej średnicy oraz wokali. Te drugie są nieco odchudzone, ostrzejsze niż w naturze, szczególnie głosy wchodzące na wyższe rejestry, ale rozjaśnienie przenosi się również na nieco niższe partie. Na szczęście łatwo można sobie z tym poradzić ustawiając pokrętło od tonów wysokich na godzinę 11, czyli zmniejszając ich intensywność o jeden stopień. Wtedy całość się wyrównuje, staje się bezpieczniejsza w odbiorze, a przy tym nie traci swojego żywego charakteru. Tony wysokie również mają swoje dwa oblicza. Pierwsze jest pełne blasku, szybkie, bogate, ciągnące się wysoko, ale i przewidywalne. Drugie, to przede wszystkim pewna nachalność, gdy soprany wybijają się ponad inne pasma, zamiast stanowić ich dopełnienie. O ile w przypadku np. koncertów skrzypcowych jest na to miejsce, tak w większości przypadków jest to efekt niepożądany, gdyż instrumenty są trochę zbyt metaliczne i z lekkim zapiaszczeniem w brzmieniu. Jednak i tutaj możemy się tego pozbyć w dużej część, lekko zmniejszając ilość tonów wysokich na wbudowanym korektorze. Scena jest całkiem dobrze rozciągnięta na boki, szczególnie jak na ten przedział cenowy, skutecznie imitując większe przestrzenie. Poszczególne plany są od siebie oddzielone, nie brakuje pomiędzy nimi powietrza, a zaznaczona głębia udanie symuluje większą scenę z jakiej dociera muzyka. Gorzej wypada holografia, czyli poczucie kierunku w przestrzeni. Fosi Audio K5 Pro często gra w ten sposób, że mamy poczucie umieszczenia się w centrum wydarzeń, a cała reszta wokali i instrumentów oddala się od nas równomiernie w obu kierunkach, bez wyraźnego odcięcia na lewą i prawą stronę. Jest to o tyle dziwne, że ten model jest opisywany jako gamingowy, gdzie właśnie holografia powinna mieć pierwszeństwo. Pod względem szczegółowości, jest przyzwoicie, a nawet zdecydowanie dobrze jak na taką półkę cenową. Choć właściwie detali nie będzie znacząco więcej niż w DAC-Q4, to samo strojenie daje nam ułudę wyższej analityczności przez podciągniętą wyższą średnicę oraz górę. Większe detale słyszymy bez wysiłku, a wiele mikroszczegółów dostrzegamy już przy minimalnym skupieniu na muzyce. Nie są one ukrywane za ciepłym strojeniem, a przez to łatwiejsze do wyłapania. Jeśli chodzi o dobór słuchawek, to ze względu na możliwość korekty skrajów pasma, w zdecydowanej większości przypadków nie ma z tym problemów, szczególnie że nawet na wysoko skutecznych dokanałówkach szumy własne są na tak niskim poziomie, że przy odtwarzaniu mediów w niczym nie przeszkadzają. Jedynie mogą wystąpić komplikacje przy słuchawkach, które mają mocno podbitą wyższą średnicę przy wycofanej górze (głównie spotykane przy tańszych chińskich słuchawkach), lub odwrotnie – mają bardzo dużo góry, ale wycofaną wyższą średnicę. Wtedy nie można skutecznie skorygować wyższego zakresu za pomocą pokrętła, gdyż wyrównując jedną część pasma mocno obcinamy sąsiadującą. Na szczęście gdy same słuchawki nie mają problemów ze strojeniem i nie trzeba go ratować korektami, za pomocą pokręteł można dostosować brzmienie pod siebie. Dość ciekawie wypada K5 Pro w konfrontacji ze swoimi kuzynami czyli DAC-Q4 oraz DAC-Q5. O ile oba wcześniej opisywane urządzenia oferują brzmienie po ciemniejszej stronie, tak K5 Pro idzie w drugą stroną, rozjaśniając dźwięk, mimo że dziedziczy po poprzednikach sporo rozwiązań. Czy to zmiana w filozofii strojenia czy jednorazowa odskocznia mająca bardziej rozrywkowym strojeniem mocniej celować w gamingowy rynek? Okaże się zapewne w przypadku kolejnych modeli, które już zaczynają wchodzić na rynek. Podsumowanie: Fosi Audio K5 Pro, to kolejne bardzo budżetowe rozwiązanie audio o kompleksowym przeznaczeniu. Właściwie jest to najbardziej kompletne urządzenie Fosi Audio ze wszystkich trzech jakie testowałem, gdyż ma więcej mocy niż Q4, w przeciwieństwie do Q5 ma możliwość korygowania brzmienia, może działać pod telefonem jako dongiel audio i jest możliwość wpięcia mikrofonu by całkiem zastąpić kartę dźwiękową w komputerze. I ponownie zrobiłem „test ignoranta” czyli zaprosiłem do porównania brzmienia osobę zupełnie niezainteresowaną niuansami audio. Tu K5 Pro wypadł najlepiej z całej trójki, bo choć nie daje takiego basu jak Q4 i Q5, to częściowo można to zrównoważyć korektorem, a ze względu na jaśniejszą górę daje poczucie większej przejrzystości brzmienia niż pozostała dwójka. Jeśli ktoś ma więc do wydania 400 złotych, chce sprzętu, który ma niemal wszystko i szuka rozrywkowego brzmienia, to Fosi Audio K5 Pro jest świetnym rozwiązaniem. Nie tak „audiofilskim” jak DAC-Q5 ani nie aż tak bezpiecznym jak DAC-Q4, ale dającym masę frajdy i mogącym napędzić większość słuchawek. Plusy: + duży wybór wejść audio, + dobrej jakości wejście mikrofonowe, + brzmienie rozrywkowe z możliwością korekty skrajów pasma, + wysoka szczegółowość jak na ten przedział cenowy, + niskie szumy własne, + szeroka scena, + spory zapas mocy, + jakość wykonania. Minusy: - mocno przeciętna holografia, - rozjaśniona góra nie każdemu będzie odpowiadała, - wrażliwość na jakość nagrań, - trochę za jasne diody LED.
  13. Z basem dość równo idą, na pewno dół się nie chowa. Ale mam wrażenie, że średnica jest bardziej dopieszczona, więcej się na niej dzieje.
  14. iBasso DC06 Pro. Miałem go w ręku kilka razy przed dwoma miesiącami i… właściwie tyle, bo tylko miałem w ręku by podać go dalej. Teraz w końcu mogę go na spokojnie posłuchać. Pierwsze co się rzuca na ucho, to scena. Zaskakująco szeroka, czasami wręcz aż wydaje się nadmuchana, ale to kwestia przyzwyczajenia do Radsone ES100, na którym ostatnio głównie słucham dokanałówek, a który nadzwyczaj przestrzenny nie jest. Pod tym względem bardzo duży progres w stosunku do iBasso DC06 (bez Pro). W dalszej kolejności wchodzą detale. Nie są rzucone w twarz, ale jest ich dużo w każdej części muzyki. Są duże szczegóły, są mikrodetale, jest wielowarstwowość, całość podana na równi z muzykalnością. Samo strojenie dość ciekawe, głównie postawiono na pełną i bogatą średnicę oraz szybki dół z dobrym wypełnieniem. Góra jak najbardziej jest obecna i wysoko pociągnięta, ale nie da się nie zauważyć, że stanowi ona bardziej tło dla reszty pasma niż składową robiącą show, więc trochę nie w stylu iBasso. Instrumenty mają naturalną barwę i odpowiednio długie wybrzmiewanie. Wokale „duże”, ale trochę oddalone od słuchacza, więc niekoniecznie dla fanów intymnego brzmienia. iBasso jest też bardzo uniwersalny, o ile nie podepniemy mocno przyciemnionych słuchawek, bo to właściwie wytnie górę i siądzie dynamika. Ale dobrze sobie radzi i z ciepłymi nausznikami Sendy Peacock i z monitorowymi dokami Custom Art Fibae 3x3 i z basowymi ISN EST50. Do Fostexów T50RP ma trochę za mało mocy, by z nich wykrzesać wszystko, jednak nie wiem po co takie słuchawki wpinać w dongla. Od strony użytkowej, fajnie że jest fizyczna kontrola głośności i jako bonus niezbyt duże grzanie się mimo sporej mocy. W dłonie na pewno parzyć nie będzie. Z tego co miałem okazję odsłuchać, chyba najciekawsza propozycja do 500 złotych i nie wiem czy się z DC06 Pro nie zakoleguję na dłużej.
  15. Ależ jak najbardziej mogło być z nimi wszystko ok. Po prostu mogą nie pasować do Twoich upodobań lub było źle dobrane źródło.
  16. Dźwiękowo nie słyszę różnicy pomiędzy 100% głośności w systemie i skręconym wzmacniaczu, a 40% w systemie i 20% na wzmacniaczu, więc i nie widzę powodu, żeby sobie komplikować życie.
  17. A dla mnie norma, to 40% głośności ustawione w systemie. Co mi załatwia sprawę i we wzmacniaczu i w monitorach, dzięki czemu nie muszę na niczym zmieniać głośności. Jeśli komuś to nie odpowiada, to bardzo mi z tego powodu wszystko jedno
  18. Dla mnie to norma, bo wyżej już jest dla mnie za głośno?
  19. Są polecane, bo grają znacznie lepiej niż Meze 🙄
  20. No i do mnie wjechał xDuoo TA-20 Plus. Podpięty pod Scarlett 6i6 2gen z jednej strony, pod Fostex TH610 lub Sendy Peacock z drugiej. Po pierwszym dniu zmieniłem lampy w stopniu wyjściowym na Psvane Treasure MK2 (5Z4P nie mam czym zastąpić, ale może dawać ciekawe efekty), co zaowocowało lekką poprawą dynamiki i bardziej uwidocznioną górą. Przy czym są to zmiany na tyle nieduże, że jest to tylko dopieszczeniu dźwięku pod swoje preferencje, a nie żadne znaczące kombinacje, w które warto by było ładować sporo kasy. A jak już siadłem do słuchania, to bez kozery przyznam, że trochę szok w tej cenie, jak to gra. Jest bogaty detal, jest wielowarstwowość dźwięku, jest sprężysty bas z wyraźnym uderzeniem, czysta dobrze rozciągnięta góra i pełna średnica z dobrze zaznaczonymi wokalami. Scena swobodna, wyraźnie rozchodzi się na boki oraz posiada głębię dając nienachalną holografię. Jednak to co najbardziej mi się tu podoba, to niemęczący charakter mocno idący w naturalne granie, pozwalający na długie odsłuchy bez poczucia zużycia słuchu. Na dokanałówkach (armaturowe Custom Art 3x3) lekki szum przy ściszonej muzyce, gdy dałem głośność na 12 słychać tylko muzykę. Subiektywnie największa wada - miernik VU. Niby ładny, dobrze dobrany podświetleniem pod LEDy i lampy, fajnie się porusza gdy da się głośniej i... No właśnie, trzeba dać głośniej. Przy moim słuchaniu muzyki, ewentualnie lekko drży. Dla mnie normą głośności jest DAC na 40% i wzmacniacz na 20%. By miernik wysterowania wyraźnie się poruszał, muszę dać DAC na 100% albo wzmacniacz na 40%, co w obu przypadkach już jest za głośno. Przy czym zdaję sobie sprawę, że moje limity są bardzo nisko i dla wielu osób moje "za głośno" będzie ich "za cicho". Ale jak on taki fajny, ten cały xDuoo TA-20 Plus, to znaczy, że go sobie kupię? Niestety nie. Przy czym powód leży poza jego brzmieniem - po prostu nie mam na niego miejsca. Jakby nie było, jest to dość spora kobyła, która nie mieści się na moim małym biurku...
  21. Dziś powrót do Fosi Audio, czyli chińskiej marki z ledwie sześcioletnią historią. Mimo że nie ma za sobą wielu lat doświadczenia, to skutecznie atakuje budżetowe rozwiązania audio swoją konsekwencją w poprawianiu własnych projektów i dostarczaniu urządzeń oferujących solidne brzmienie za niewielkie kwoty. Po poprzednio opisywanym Fosi Audio DAC-Q5, który pozytywnie zaskoczył mnie swoimi możliwościami jako całościowe rozwiązanie na biurko, tym razem czas na jego mniejszego brata, czyli Fosi Audio DAC-Q4, który jest wyceniony na 349 złotych. Z jednej strony jest to tylko 80 złotych różnicy względem DAC-Q5, z drugiej mamy około 20% mniejszy wydatek, a więc już całkiem sporo, szczególnie że coraz częściej oszczędzamy na mniej potrzebnych rzeczach. Ale czy -20% ceny, to -20% jakości? Wygląd i budowa: Fosi Audio DAC-Q4 przychodzi w małym i estetycznym pudełku, w którym znajdziemy nasze combo wraz z niezbędnymi akcesoriami, w skład których wchodzi kabel USB typu B (tzw. drukarkowy) do podpięcia sygnału, kabel optyczny oraz instrukcja obsługi. Jedyne czego brakuje, bo od razu zacząć słuchanie muzyki, to kabla USB-C do zasilania urządzenia, ale raczej można założyć, że każdy z nas dysponuje albo kablem, albo ładowarką i nie wymagają one dodatkowego zakupu. Sam DAC-Q4 jest całkiem niepozornych rozmiarów, gdyż mierzy zaledwie 73,5 x 98 x 33 mm i waży 251 gram, czym konkuruje już z częścią typowo przenośnych urządzeń audio. Cała obudowa jest wykonana z metalu i została naprawdę dobrze spasowana, bez żadnych nierówności w montażu czy błędach w wykończeniu paneli, gniazda i pokrętła są zamontowane bardzo stabilnie, a przełącznik rodzaju źródła stawia odpowiedni opór przy zmianie położenia. I choć pod względem estetycznym jest to konstrukcja bardzo spartańska, tak jej wykonanie nie pozostawia miejsca na narzekanie. Przedni panel jest zaprojekowany w przejrzysty sposób, a każdy element został dobrze opisany. Po prawej stronie umieszczono pokrętło głośności, które spełnia również funkcję włącznika, gdzie skręcenie głośności na minimum wyłącza Fosi Audio, a zwiększenie z pozycji zero je włącza. Oczywiście samo przełączenie stanu zarówno stawia pewien opór, jak i jest komunikowane dźwiękiem przełącznika, więc przez przypadek tego nie zrobimy. Należy jednak zauważyć, że występuje tu problem wielu tańszych potencjometrów, objawiający się tym, że przy skrajnie niskich poziomach głośności kanały grają nierówno. Idąc ku lewej stronie, mamy czerwoną diodę sygnalizującą czy DAC-Q4 jest włączony, następnie dwa pokrętła od korekcji tonów, odpowiednio wysokich i niskich, oba dające nam możliwość regulacji w zakresie +/-6dB, a więc już mocno zauważalnym. Dalej jest złącze słuchawkowe 3.5mm i wajcha do wyboru źródła. Te z kolei mamy trzy i wszystkie znajdują się na tylnym panelu. Patrząc na tył od prawej strony, są to następujące wejścia: USB, optyczne oraz koaksjalne. Za nimi umieszczono dwa wyjścia RCA, po jednym na każdy kanał, pozwalające na podpięcie do tego combo Fosi Audio np. wzmacniacza głośnikowego lub kolumn aktywnych. Na końcu, czyli po lewej, umieszczono wejście USB-C do ładowania DAC-Q4. Jest to więc konstrukcja wizualnie i funkcjonalnie w dużej części podobna do DAC-Q5, jednak większe zmiany dotknęły serca Q4, gdyż zastosowano tu rozwiązania zarówno starsze, jak i tańsze. Kość DAC, to w przypadku dziś opisywanego urządzenia Cirrus Logic CS8412, za wzmocnienie na słuchawkach odpowiada układ 97220, a komunikację przez USB chip SA9023. Co z tego wynika? Przede wszystkim brak możliwości obsługi plików gęstszych niż 96kHz przy 24 bitach oraz czterokrotnie niższa moc niż DAC-Q5. Teraz mamy do dyspozycji tylko 100mW przy obciążeniu 32ohm, a więc możemy zapomnieć o tym by podpinanie bardzo prądożernych słuchawek miało tu głębszy sens. Choć nie wiem na ile ktoś posiadający takie słuchawki potrzebuje przetwornika za trochę ponad 300 złotych. Za to podobnie jak w większym bracie, również w Q4 możemy sterować głośnością na wyjściach RCA przy pomocy potencjometru, a także po wpięciu słuchawek odcinany jest dźwięk płynący na RCA, więc nie musimy się zastanawiać czy na pewno wyłączyliśmy głośniki, gdy wieczorem chcemy posłuchać muzyki na słuchawkach. Brzmienie: No dobrze, ale jak te zmiany wpłynęły na brzmienie i czy dalej jest to kombajn warty wydania na niego pieniędzy? Tak jak w przypadku DAC-Q5 pisałem, że zdecydowanie nie jest to „granie Sabre” mimo zastosowania przetwornika od ESS, tak w przypadku Q4 czuć ducha Cirrusa, którego wiele osób ceniło przed laty, a który i dziś potrafi budzić bardzo pozytywne emocje. Bas jest lekko podbity już w „płaskim” ustawieniu pokręteł korygujących, co jest szczególnie wyczuwalne w okolicy 80-100Hz, jednak jeśli chcemy równiejsze brzmienie w tym zakresie, wystarczy pokrętło odpowiadające za niskie tony skręcić o jeden stopień, na godzinę 11. Przekaz niskich tonów jest odpowiednio sprężysty, stara się uderzać w punkt, choć trochę brakuje w nim różnorodności ze względu na pewne braki w mikrodynamice oraz mniejszy nacisk na subbas, który czasami za bardzo chowa się za wyższymi składowymi tej części pasma. Przez to jest to brzmienie dość jednorodne, mało finezyjne, ale przy tym przyjemne ze względu na nieco ocieploną barwę, dobrze nasycone i długo wybrzmiewające dźwięki, co daje strojenie wyraźnie idące w stronę typowo konsumencką. Świetnie się to sprawdza w rozrywkowej muzyce od amerykańskiego rapu, przez deep house po stary pop-punk. Nie znaczy to oczywiście, że nie posłuchamy na Fosi Audio DAC-Q4 koncertów na wiolonczelę czy organy, jednak nie będzie to brzmienie tak wyrafinowane jak byśmy mogli tego oczekiwać. Tony średnie są bliskie, intymne, wyraźnie ocieplone przez podciągnięty bas i jednocześnie muzykalne, mimo lekkiego przyciemnienia w okolicy sopranów. Nie są przy tym zduszone, lubią czarować i wciągać rytmem żywych instrumentów, co wiąże się z odejściem od naturalnego i neutralnego brz mienia. Jednak ponownie mamy tu pewne braki w mikrodynamice, co objawia się spłyceniem złożoności części utworów. Jest to jednak mniej odczuwalne niż w przypadku tonów niskich, dzięki czemu DAC-Q4 zachowuje dużą uniwersalność w doborze odsłuchiwanego repertuaru. Struny gitar czy instrumentów smyczkowych wibrują odpowiednio długo i z przyjemnym zaobleniem, z kolei saksofon jest nieco złagodzony, przez co można dłużej go słuchać bez zmęczenia ucha, choć z drugiej strony dla jazzowych purystów raczej nie będzie to wymarzone strojenie. Ponownie Fosi Audio nie ma problemów z muzyką rozrywkową. Tu co prawda średnica potrafi się zbytnio wycofać względem basu, ale akurat często odpowiada to konstrukcji utworów, więc niekoniecznie jest to minus. Na co należy uważać, to utwory z wokalem jako głównym aktorem i wyraźną podstawą basową w sekcji rytmicznej, gdyż wtedy to co ma wybijać rytm, po prostu potrafi zdominować śpiew, o ile nie przykręcimy trochę dołu za pomocą gałki korektora. Same głosy są prezentowane ciekawie, z ciepłą barwą i intymnie, ale jednocześnie są nierówne na skrajach, gdyż niskie męskie wokale oddalają się od słuchacza, a wysoki kobiecy śpiew jest ściągany na niższe partie, co niemal zupełnie eliminuje niepotrzebne sybilanty, a przy tym niestety tłumi najbardziej błyszczące wokalistki. Nie są to jednak zmiany drastyczne i przy codziennym odsłuchu łatwo to przeoczyć. Tony wysokie są znów lekko wycofane, spokojne, ale też dobrze poukładane i przejrzyste. Poszczególne dźwięki się nie ociągają, barwa instrumentów jest bliska naturalnej, a soprany do najwyższych partii są prowadzone w sposób zrównoważony i przewidywalny. I choć spodziewałem się tutaj największych problemów z doborem gatunków muzycznych, to właśnie góra pasma jest zrealizowana najbardziej wszechstronnie. Czy to popowe hity, talerze w metalu czy koncerty skrzypcowe, wszystko sprawdzało się tu co najmniej dobrze. Nigdy nie męczą i choć nie ma w nich za wiele błysku, można łatwo to zmienić dodając trochę góry za pomocą pokrętła na obudowie. Pod względem budowy sceny, absolutnie nie ma tu zaskoczenia – ocieplone intymne brzmienie po prostu przekłada się na to, że poszczególne plany budujące przestrzeń są położone bliżej słuchacza. Z tego względu Fosi Audio DAC-Q4 gra dość wąsko, choć z obecną i wyraźną głębią. Rekompensuje to w pewien sposób dobra holografia, nie pozwalająca by bliskość instrumentów była przytłaczająca, gdyż każdy ma swoje miejsce na scenie. W kwestii szczegółowości, na pewno nie jest to combo do typowo krytycznych odsłuchów przez lekkie braki w mikrodynamice. O ile większe detale wyłapujemy bez trudności, tak drobniejsze niuanse potrafią się chować po płaszczem muzykalności obniżając analityczność DAC-Q4. Jeśli chodzi o dobór słuchawek, to dla mnie największe zaskoczenie, gdyż można się spodziewać problemów przy parowaniu tego modelu ze słuchawkami o ciepłej i basowej naturze. A jednak Fosi Audio trzyma swój charakter właściwie na wszystkim (z pewnym wyjątkiem), co do niego podpiąłem. Przez basowe Takstary ML750, równiejsze Audio-Technica ATH-M60X i OneOdio Monitor 80, po jaśniejsze Fostexy TH610 i Sivga SV023, na każdych słuchałem muzyki z przyjemnością w połączeniu z DAC-Q4. Natomiast raczej należy unikać faktycznie prądożernych słuchawek, gdyż układ wzmacniający po prostu nie daje im rady, co dobitnie pokazały planarne słuchawki Fostexa i Sendy Audio. Nieciekawie jest również z konstrukcjami dokonałowymi, szczególnie opartymi o bardzo czułe przetworniki armaturowe. Po pierwsze po prostu słychać już zauważalny szum, po drugie prawdopodobnie objawia się dość wysoka impedancja na wyjściu słuchawkowym wpływająca na zmianę brzmienia niskoomowych dokanałówek. Konkurencja? Podobnie jak w przypadku DAC-Q5, ciężko wskazać cokolwiek, co zapewni nam taką samą funkcjonalność w równie niskiej cenie, a jednocześnie będzie dobrze brzmiało. Jest oczywiście Q5, który jest bardziej szczegółowy, mocniejszy, mniej szumi, ale jest też mniej wesoły w przekazie i jednak kosztuje 80 złotych więcej. Ciekawiej wygląda leżący przede mną Fosi Audio K5 Pro, ale o nim opowiem następnym razem. Podsumowanie: Fosi Audio wypuściło kolejne interesujące urządzenie w niskim budżecie. Absolutnie nie pozbawione wad, ale gdy weźmiemy cenę tylko trochę przebijającą 300 złotych, to dostajemy DAC z trzema rodzajami wejść, wyjścia RCA, wyjście słuchawkowe i korektor w jednym. A że brzmienie nie jest audiofilskie? Biorąc po uwagę w jaki rynek celuje DAC-Q4, to właściwie może nawet lepiej. W ramach eksperymentu dałem osobom niezainteresowanym sprzętem audio do odsłuchu kilka utworów zmieniając Q4 z rozwiązaniami kilkanaście razy droższymi i bezapelacyjnie wygrało Fosi Audio i na nic były te wszystkie detale, scena czy neutralność… Tu ocieplone brzmienie i podkreślony bas DAC-Q4 po prostu dawały więcej radości z odsłuchów niż bardziej wyrafinowane i równiejsze urządzenia. A o to właśnie chodzi w audio, o przyjemność z muzyki. Więc gdy ktoś ma około 300 złotych na wydanie i chce mieć na biurku wszystko mający sprzęt grający, to ja bez wątpienia mogę polecić Fosi Audio DAC-Q4. Zalety: - rozrywkowe i jednocześnie bezpieczne strojenie, - nadspodziewanie uniwersalny w doborze słuchawek oraz gatunków muzycznych, - trzy rodzaje wejść (USB, optyczne i koaksjalne), - wyjście słuchawkowe i RCA z kontrolą głośności, - wbudowany prosty korektor brzmienia, - prostota obsługi, - niewielkie rozmiary, - absurdalnie niska cena w stosunku do możliwości. Wady: - ubytki w mikrodynamice, - przyciemnienie dźwięku, którego nie można się pozbyć bez zbytniego podciągnięcia tonów wysokich, - wąska scena, - szumy na czułych słuchawkach, - brak mocy na wymagających prądowo słuchawkach, - na pewno nie ozdobi nam salonu.
  22. Pierwsze od dwóch miesięcy wyjście z aparatem...
  23. Co do wygrzewania - stałem obok niego trzy i wcale tak nie grzeje. Na pewno znacznie mniej niż TA-30
  24. Sterując nią z poziomu telefonu?
  25. Na szczęście istnieje coś takiego jak Google, dzięki któremu nie ma problemu ze znalezieniem muzyki w DSD512: https://www.nativedsd.com/dsd-512/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności