Skocz do zawartości

Muzyczne dzieciństwo, a współczesność - gusta wrodzone, czy nabyte?


Garp

Rekomendowane odpowiedzi

W domu - różniaste winyle i kasety. Od piosenek dla dzieci, przez The beatles i klasykę po... sam nie wiem co... dużo było tego. Potem u mojego taty była faza fascynacją disco polo <no comments>. Sam jako nastolatek padłem ofiarą popkultury i był taki LP i Eminem i inne z listy MTV / 30 ton i takich tam

U mnie w domu sterczy masa winyli, z czego kilka b.ciekawych + mama jest melomanką naprawdę szerokiego zakresu więc chyba to we mnie wrosło? :P

Powiem szczerze, że osobiście padłem ofiarą polskiej manii na Sabaton, ale może to poniekąd otworzyło mnie na jeszcze cięższe granie niż ten dosyć lekki i mało ambitny przedstawiciel power metalu :) Niemniej w sumie przez długi czas (a obecnie mam ledwo lat 17, czyli chyba dosyć szybko), powiedzmy przez jakieś 1-2 lata temu toczyłem się "własnym torem" który sobie ustaliłem i trzymałem się dosyć daleko od "hitów" i rozmaitych gówienek popkultury, no, może raczej w objęcia jej brytyjskiej, altrockowo-britpopowej odmiany ;) (aczkolwiek i tak było to dosyć ubogie)

W sumie teraz nie mogę powiedzieć że coś mi wpada w ucho, bo przy miłości do rozmaitych dosyć mało przystępnych kompozycji jakoś ten czynnik sam z siebie odpadł.

 

Swoją drogą: Rise Against i kilka innych zespołów poznałem w Burnoucie, QOTSA poznałem w NFS U2, kilka innych bandów z Guitar Hero - chyba grom mogę podziękować za ich zbawienny wpływ na poźniejsze gusta? :D

Edytowane przez Filas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No power metal wypełnił dużą część mojego liceum, tylko ja sabatonu nie słuchałem. Bardziej Sonata Arctica, Blind Guardian, Kamelot, Hammerfall, helloween. Rhapsody of Fire, Kamelot, pod koniec jeszcze firewind się załapał. :) Szczególnie też polubiłem Sentenced, Poisonblack, to trochę inne klimaty ale silnie powiazane z power metalem.

 

Ogólnie dużo zespołów nigdy nie słuchałem, ale jak polubiłem jakiś zespół to katowałem całą dyskografie ;)

 

Teraz trochę żałuje, że tak długo potrafiłem męczyć jeden album, bo w wielu przypadkach się przejadłem.

 

Ogólnie jestem zdania, że dzieciństwo ma duży wpływ na odbiór muzyki, ale raczej samo podejście, a nie gusta. Te jak zostało powiedziane kształtują się całe życie.

Edytowane przez MrBrainwash
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu piszecie o gimnazjum i liceum? Przecież to nie dzieciństwo :mellow: Jeszcze nie dorośli, ale powiedzmy młodzież.

 

 

U mnie w domu zawsze była ambitniejsza muzyka, ale praktycznie sama rozrywkowa - niezbyt słuchało się muzyki poważnej. I rzeczywiście, sporo czasu minęło zanim sam zacząłem sięgać po nią. Mimo wszystko, wpływ rodziców był głównie taki, że nauczyli mnie stronić od "ścierwa". Teraz tylko cierpię jak widzę brak gustów moich rówieśników słuchających "Bożenki", disco-polo, czy bawiących się na miejskich (/wiejskich) festynach przy biesiadnych pseudo-śląskich zespołach. Co ciekawe, mają ubaw ze mnie, że mnie to denerwuje :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muzyka ma łączyć ludzi nie dzielić ;)

 

@wrq zależy jak na to patrzeć, dla mnie gimnazjum i liceum to właśnie dzieciństwo. Teraz mam 20-parę lat i mogę powiedzieć o sobie "młodzież" :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cierpisz?:) w kregu moich znajomych nie mam z kim pogadac o muzyce, bo albo nie sluchaja w ogole albo jakiejs totalnej szmiry z wiejskich wesel czy innego shitu, ale nie ma co plakac, ja mam czym cieszyc uszy, a inni moze kiedys wyrosna....

 

wg mnie okres liceum i gimnazjum to juz nie to, wtedy zazwyczaj juz masz jakos ustalone wyczucie, co jest slabe, a co dobre i wlasnie to wyczucie uksztaltowalo ci sie podswiadomie w dziecinstwie.

 

Wysyłane z mojego LT26i za pomocą Tapatalk 2

Edytowane przez zawish
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wg mnie okres liceum i gimnazjum to juz nie to, wtedy zazwyczaj juz masz jakos ustalone wyczucie, co jest slabe, a co dobre i wlasnie to wyczucie uksztaltowalo ci sie podswiadomie w dziecinstwie.

 

No z tym to różnie bywa. To właśnie w okresie przedgimnazjalnym i nawet później młodzi ludzie zasłuchiwali się z "modnych hitach o terminie ważności 14 dni". Gdyby uważali to za coś słabego, to by nie słuchali. Sam ambitniejszą muzykę zacząłem poznawać głębiej w wieku bodajże 16 lat, mimo, że rodzice w domu posiadali znakomite dyskografie.

 

Czy zawdzięczam rodzicom swoje obecne upodobania? Chyba w jakimś stopniu tak, miałem dostęp do tych krążków. No i znam osoby słuchające Disco Polo, które właśnie to miały puszczane i dostępne w rodzinie. Na szczęście nie jest to takie oczywiste i łatwe, bo obecnych tu ludzi nucących " 4 razy po 2 razy " nie mogę sobie wyobrazić. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wrq i zawish, no to jest już nas trzech. :D Prawie każdy koncert zaliczam sam. Bliscy znajomi to ortodoks metal... z resztą to nawet nie ma co o muzyce rozmawiać. Na koncert to mogę się wybrać z tatą albo dziewczyną (notabene to ja rozkochałem moją kobietę w uczęszczaniu na dobre koncerty i Bogu dzięki ma dobry gust), chociaż i tutaj już co raz częściej się nam gusta rozmijają. Moja kobieta też narzeka, że nie ma z kim chodzić na koncerty, bo zazwyczaj są to dwie osoby oprócz mnie a przecież nie zawsze można.

 

Po ostatnim koncercie w filharmonii stwierdziłem, że muszę tam częściej zacząć bywać. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Hmm w dziecinstwie ogólnie dużo rocka rodzice nie puszczali no czasem tam jakis the offspring, ja słuchałem głównie hip hopu poniewaz brat go ciagle puszczał a nie znosiłem go. Ja raczej zawsze byłem takim przebojowym może dzieckiem perfekcjonistą ? no cos w tym rodzaju. Gdy grałem w np need for speedy undergroundy to leciała tam muzyka jak i rockowa fajna jak i jakas elektroniczna, zawsze gdy leciałą inna muzyka niż rock to zawsze mnie to irytowało ogólnie, a gdy leciał rock to od razu adrenalina i tak fajnie .......

 

ps: moja mama ogólnie bardzo lubiała rocka, mój wujek też ale tylko w młodości raczej.

Edytowane przez Lukasz12PL
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie ojciec zawsze dużo Deep Purple, Floydów i Led Zeppelin słuchał (choć do tych ostatnich nigdy nie udało mu się mnie przekonać). Matka z kolei głównoie The Beatles. Z Disco Polo jedyny kontakt miałem w przedszkolu, po pani przedszkolanka słuchała i puszczała np. podczas tej zabawy, gdzie krzesła byly ustawione w koło i jak muzyka przestała grać to się siadalo...

 

W sumie później za dużo muzyki nie słuchałem - w podstawówce były jakieś Popy i Hiphopy i Linkin Park, ale raczej bez przekonania. Bardziej odkrywałem gry z Tonym Hawkiem i muzykę z nich. Tu już chętniej.

W gimnazjum odkryłem przede wszystkim Metallikę (czasy St. Angera - na przekór wszystkim, nadal bardzo lubię tę płytę) i Power Metal: Rhapsody (jeszcze niekoniecznie On Fire), Blind Guardian, HammerFall i parę innych. W końcu na wigilię klasową dostałem s/t Slipknota, ale reszta "Nu Metalu" mi nie podeszła. Zacząłem też świadomie oglądać anime (czyt.: odróżniałem je od zachodniej animacji), toteż przyszedł też J-Pop.

 

W liceum zacząłem odkrywać muzykę trochę bardziej. Także dlatego, że jakiś "w miarę" internet w domu pojawił się dopiero pod koniec gimnazjum. Wtedy też zacząłem choćby chodzić po forach, rozmawiać o muzyce i... nie tylko. :P W gimnazjum mieliśmy zgraną paczkę, ale to byli metale i paru punków - sluchaliśmy mniej-więcej tego samego, bo zespoły poznawaliśmy od siebie nawzajem.

Generalnie Prog Rock, cięższy Metal, trochę Alternatywy, Elektronika inna niż Prodigy i praktycznie wszystko, czego słucham teraz...

 

 

...i pomyśleć, że jak się czegoś słucha, to ma się wrażenie, że było u nas od zawsze. A teraz przy wspominkach wychodzi, że guzik. ;)

 

obecnych tu ludzi nucących " 4 razy po 2 razy " nie mogę sobie wyobrazić. :)

Chyba nawet refren pamiętam - raz usłyszałem w invitce bodajże któregoś Ecchiconu i wystarczyło. :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

W dzieciństwie było różnie, głównie RMF MAXXX i takie inne. Potem jakoś usłyszałem o Sabatonie chyba w 6 klasie podst. i uwielbiam ich aż do dziś (2 gimbazy). W między czasie poznałem parę innych kapel power/gotyk/death metalowych. W tym momencie wygląda to tak: Vader, Iron Maiden (płyty z lat 80.), Sabaton, stary Nightwish, stara Metallica, M. Jelonek i Rammstein.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciąż widzę, że wiele osób nie rozumie. Temat z założenia nie ma tyczyć się tego czego słuchaliście dobrowolnie za czasów młodości (Martinek pisze o tym co było 3 lata temu !), tylko o tym, czym faszerowali Was rodzice oraz jak to na wasze współczesne gusta wpłynęło. Eh !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wychowałem się na disco polo (ach te lata 90 :P ). Nadal lubię posłuchać, ale głównie zacząłem gustować w rocku i metalu, czasem hip-hopie (Miuosh, Eldo, Bisz).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niedziela, godzina 11, całą rodzinka przed tv i disco relax. :blink: ojciec dorzucał enye i boney m.

dla mnie przełom nastąpił w liceum, kiedy to wkroczyłem na niezmierzone tereny muzyki elektronicznej, które przeczesuję po dziś dzień. :D

Edytowane przez budi22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkąd pamiętam muzyka nie była/jest w moim domu "priorytetem". Zawsze włączone "Radio Zet" tam gdzie aktualnie jest moja mama a tata w sumie nigdy nie słucha muzyki poza radiem(nawet nie wiem jakim) w drodze do i z pracy. Jednym wyjątkiem, który miał ogromny wpływ na moje gusta muzyczne, było wychodzenie z mamą do Filharmonii Narodowej co najmniej 2/3 razy w miesiącu. Niezapomniane niedzielne koncerty dla dzieci z Ciocią Jadzią :D

 

Dzieciństwo -> papka z radia, muzyka klasyczna

Teraz -> muzyka klasyczna, world music, metal, reggae, jazz, wiele innych...

 

 

Także odpowiadając na pytanie zawarte w temacie, mogę jednoznacznie stwierdzić, że to gusta nabyte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku, do ok. 13 roku życia słuchałem tego co puszczało mi radio. No ale później już bardziej zacząłem interesować się muzyką, i muszę przyznać że to czego słuchał i w dalszym ciągu słucha mój ojciec miało na mój gust bardzo duży wpływ.

Zespoły typu Depeche Mode, The Cure, Dire Straits, Faithless, Kasabian, Led zeppelin, Myslovitz, The Smiths, The Police, Metallica i wiele innych goszczą w moim repertuarze do dziś a biorąc pod uwagę czego słuchali moi rówieśnicy w momencie kiedy moje gusta kształtowały się najbardziej to aktualnie powinienem słuchać głównie muzyki klubowej. No i oczywiście The Prodigy, "The Fat of The Land" płyta ze zbiorów mojego taty w tamtym czasie tak mi się spodobała że do teraz jest to mój ulubiony zespół i praktycznie wszystkie ich albumy oraz single goszczą już u mnie od jakiegoś czasu na półce.(Przy czym może wydawać się dziwne że mając The Prodigy jako swój ulubiony zespół, innej muzyki elektronicznej słucham w zasadzie mało).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

A ja, raptem 15-letni o swoim muzycznym dzieciństwie wybitnie dużo powiedzieć nie mogę.. ;)

U mnie zaczęło się głównie na Kaliber 44, pamiętam jak bracia tego słuchali jak miałem.. 5, może 6 lat. Potem długi przestój, w trakcie którego jedyne co słuchałem to różnego rodzaju listy radiowe - nic dziwnego, nie rozumiałem jakiejkolwiek ambitniejszej muzyki.

Jakoś w wieku 10-11 lat usłyszałem parę rapowych numerów, zacząłem się interesować, zgłębiać temat.. przyznam, że początki z tym gatunkiem miałem jakie miałem, ale tak oto od jakichś 4 lat na mojej playliście od zawsze gości rap.

W 1 klasie gimbazy zacząłem interesować się też reggae dzięki mojej Mamie. Ona jedak wolała spokojne rytmy, typowo "jamajskie", ja lubiłem eksperymentować. Szczególnie polubiłem polską scenę reggae - Junior Stress, NDK, EWR, Jamal.. Pomógł w tym kumpel, który w sumie od zawsze słuchał reggae i podał dosyć sporą listę albumów/wykonawców/utworów które znać powinienem.

A dziś.. nawet teraz siedzę sobie z Xkdunami podłączonymi do sgs2 i skończyłem odsłuch "Momentów" Mariki, aktualnie sobie leci "Space Bound" Eminema. (tak tak, wiem, że większość uważa tą muzykę za typowo radiową.. ;))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja wychowałem się na disco polo (ach te lata 90 :P ). Nadal lubię posłuchać, ale głównie zacząłem gustować w rocku i metalu, czasem hip-hopie (Miuosh, Eldo, Bisz).

Arthass nie czuje się więc samotny :lol: !

 

Z tymże ja nie lubię już posłuchać, a wręcz mnie to drażni ~~ No, może jest kilka słuchalnych wyjątków, ale to tylko potwierdza regułę np. Sally Shapiro - Disco Romance, choć ona korzysta sporo też z elektroniki m.in ciekawych efektów - syntezatorów etc - dlatego nie jest to tak monotonne jak typowe disco

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie gust to sprawa często wrodzona, którą z wiekiem możemy sami kształtować i nadawać naszej muzycznej przygodzie pewien kierunek. Lata mojego dzieciństwa to czas disco relax, które leciało w tv niemal całą dobę (takie odnosilem wrażenie) i słuchało sie tego mimowolnie. Potem wielki bum na ich troje, boomfunk mc's, gigi d'agostino.

 

W gimnazjum zacząłem odkrywać rap i muzykę klasyczną. Z wiekiem doszedł indierock, alternatywa, wszelkiego rodzaju elektronika a w ostatnim czasie jazz. Obecnie słucham praktycznie wszystkiego z wyłączeniem metalu i disco w polu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem czy wrodzona? Im więcej słuchasz, rozwijasz horyzonty, jesteś jak to się mówi "osłuchany" tym mniej podchodzą Ci wszystkie prymitywniejsze odmiany muzyki i to w zasadzie nie ma nic wspólnego z gatunkami.

 

Ja tam w dzieciństwie nigdy nie słyszałem o Hardcore Punk, ani też nikt z mojej rodziny tego nie słuchał.

Jest też taka zależność, że pewnych płyt, na pewnym poziomie "muzycznej świadomości" po prostu się nie przełknie - i chodzi tutaj zarówno o płyty wybitne jak i vice versa ;)

 

Wg mnie rozwój gustu muzycznego wymaga pracy, a więc jest rzeczą nabytą. "Nabywanie" gustu polega na pewnej pracy nad sobą, jest ściśle związane z rozwojem samego siebie na szerszą skalę - jako człowieka. I tutaj właśnie dużo zależy od tego czy coś z tym gustem "robimy" czy też zostawiamy go samemu sobie. W pierwszym przypadku nasz gust staje się rzeczą nabytą, w drugim zostaje wrodzoną. Gust można kształtować przez świadome obserwowanie naszych preferencji oraz rozwijanie go w tych kierunkach. Można też pozostawić go w "pierwotnym" stanie. Rolę nie bez znaczenia w kształtowaniu gustu odgrywa też otoczenie.

Edytowane przez Arthass
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^ nie mógłbym lepiej określić faktu osłuchania i zależności "chęci" wobec muzyki prymitywnej względem tej ciekawszej, wszak naprawdę - im więcej się słucha ciekawej muzyki tym boleśniej wychodzą braki komerchy i tandety.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności