Skocz do zawartości

Gatunki muzyczne


poliko27ii

Rekomendowane odpowiedzi

Zupełnie nie o takie gitary mi chodziło.

Bardziej to:

Albo właśnie Rodrigo y Gabriela, ale w wolniejszej wersji

 

Lub też jak pisałem wyżej o płycie Bowers and Wilkins. Allan Taylor mnie na tej składance rozkłada na łopatki. Live plasma znajduje podobne gatunki (Sara K przykładowo), ale jednak przeważnie odbiegają od Colour To The Moon :)

Przypuszczam, że trudno będzie znaleźć całe płyty jak utwory w/w stąd też pytanie o pojedyncze wykonania

 

Masz na myśli coś w stylu Finger-picked guitar?

 

 

http://youtu.be/CYEl8eQcPq8

 

Edytowane przez Arthass
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może jeszcze coś takiego

 

 

http://youtu.be/SUGZdfhVXSU

 

http://youtu.be/DVI1FzrPKOg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli nie chcesz rozrywkowo? :P Trzeba było tak od razu :) No to dobra, obczaj John Fahey. Zwykle nie polecam go przypadkowym osobom, bo boję się, że się przestraszą :P Wirtuoz gitary grający coś pomiędzy folkiem, jazzem, a instrumentalnym bluesem.

 

 

Z gitarą można pójść również bardziej w stronę rocka, np. taki gatunek jak surf

 

 

czy jazzowo-rockowe wygibasy Buckethead

 

 

lub klimatyczny, instrumentalny rock

 

 

Pisałeś też coś o fortepianie i przyjemnych melodiach :) :

 

Edytowane przez Arthass
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leo zdecydowanie do mnie trafia. Było to bardziej spostrzeżenie niż narzekanie.

Że zacytuję klasyka. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Leo za drugim razem brzmiał jakby lepiej :)

 

 

John to prawie to. Nie wiem jak to poprawnie nazwać, ale gdyby grał niżej (bardziej basowo?) to już całkiem by mi podszedł.

 

Co do dwóch ostatnich propozycji to chyba spasuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z gitarą można pójść również bardziej w stronę rocka, np. taki gatunek jak surf

 

 

O, o, o, kolego! poleciłbyś DOBRE płyty surfowe? :) to wyżej jest świetne, dawno tak dobrego tracka nie słyszałem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Z gitarą można pójść również bardziej w stronę rocka, np. taki gatunek jak surf

 

 

O, o, o, kolego! poleciłbyś DOBRE płyty surfowe? :) to wyżej jest świetne, dawno tak dobrego tracka nie słyszałem

 

Trochę naciągnąłem fakty z tym surfem w ich wypadku. Oni grają coś co zostało przez nich przywrócone do życia z popiołów martwego gatunku jakim jest surf, niektórzy nazywają to surf revival. Przykładem dorego surfu jest Misirlou z Pulp Fiction

 

 

W klimatach surf revival warto znać zespół Mermen. Też mają swój oryginalny styl

 

 

i

 

http://youtu.be/Mo_FZySDWyY

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Death'n'roll - Death metal z naleciałościami Rock'n'rollowymi czy też miks Death metalu z Rock'n'rollem. Może przejawiać się różnie, każdy zespół ma swój własny styl. Dużo zespołów z Finlandii przoduje w tym gatunku, ale i nie tylko.

 

Xysma - First and Magical i album Deluxe

The Cumshots - Last Sons of Evil

Carcass - Swansong

Convulse - Reflections

Entombed - Wolverine Blues i album DCLXVI - To Ride, Shoot Straight and Speak the Truth

Gorefest - Soul Survivor

Lubricant - Nookleptia

Pakeni - Detergent Bubble Bath i album Celestial Mechanics

Phazm - Antebellum Death'n'Roll

Pungent Stench - album Dirty Rhymes And Psychotronic Beats i kawałek Viva La Muerte z tej płyty to Death'n'roll reszta to różny miszmasz gatunków. Na gitarze basowej Polak, bodajże jakiś gitarzysta z T.Love. Sam zespół jest z Austrii.

Paraxism - Promo'97 kawałek Standing, Selected Works (Demo) i Promo '93 (Demo) - Death'n'Roll, ale i nie tylko różne eksperymenty z Death Metalem. Prawdopodobnie jeden z pierwszych zespołów, który zaczął się bawić w melodyjny death metal - My Jargon miażdży. Niektórzy nazywają ich "Space Death Metalem" dlatego, że używają minimoogu i różnych klawiszy szczególnie w epce .xism Excursion, ale i nie tylko. Ogólnie większa część ich dyskografii to dema, także stąd słaba jakość dźwięku.

 

Lista to totalny random, także nie sugerować się kolejnością.

dorzucam jeszcze ten kawałek:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...
  • 1 miesiąc temu...

Witam.
Widzę, że podział muzyki czarnej generalnie leży w tym temacie (zresztą Rock nie-metalowy trochę też), wobec tego postaram się dodać trochę cennych informacji od siebie.

Na początek schemat, który pomimo swoich niedoskonałości klarownie spina całą zachodnią muzykę: P.S. Link wygasł w następnym poście coś innego.

To dopiero na początek, bo warto dodatkowo poszerzyć swoje odkrycia muzyczne za sprawą pomocy naukowych innych userów: Electronic Music Guide wrzuconego przez użytkownika Playa, rozpiski metalu dokonanej przez Arthass, pracy innych użytkowników w tym temacie oraz oczywiście własnych znalezisk. Sam też od czasu do czasu coś podsunę.

Edytowane przez Michael1986
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Z racji tego, że link obrazka w moim poprzednim poście wygasł, daję nowy "stuff".

 

Bardzo zawiła "galaktyka gatunków":

BM4.png

 

Więcej i to głównie o black metalu na: http://www.geirmund.com/black-metal-family-tree/black-metal-family-tree.html

 

Oraz bardziej przejrzyste drzewo genealogiczne głównie muzyki czarnej z dużym naciskiem na muzykę kubańską :)

Genealogy_cuban_music.png

 

 

P.S. Znalazłem czas i przeczytałem do końca ten temat, więc podzielę się moimi spóźnionymi uwagami.

 

MrBrainwash - twoja analiza rynku muzycznego w USA i Europie to po prostu "tragedyia". Ja rozumiem twoje zatroskanie o dzisiejszy stan muzyki, ale ciężko się czyta takie wypociny. Jazz (czy jego biała wersja - Swing), a także Blues, w latach 30-stych i 40-stych był u szczytu popularności w Ameryce, wraz z tradycyjnym popem królował na listach. I to była muzyka jak najbardziej taneczna jak i popularna. Przed wojną to i w Polsce go grano. Po wojnie Jazz stał się bardziej intelektualny i w ogóle nie do tańczenia, więc trafiał go wąskiego grona odbiorców, po oby stronach Atlantyku. Naprawdę po II w. ś. w Europie nie słuchano Jazzu na porządku dziennym. Jak już to w UK czy może jeszcze Francji i to głównie Bluesa. To samo się tyczy muzyki klasycznej. Paradoksalnie w Polsce, za żelazną kurtyną.

,po po epoce socrealizmu Jazz czy muzyka klasyczna były bardzo popularne i promowane. Muzykę taneczną po wojnie stanowił R&B i Rock and Roll. Z tego ostatniego wyewoluował Rock, dalej Metal. Na tym polu przodowała bardziej Wielka Brytania. Poza tym Europa, czy szerzej biali (poza rockiem i szeroko pojętą muzyką dance) nie pociągnęli dalej tematu i nie rozwijali owej muzyki tylko zawsze byli imitatorami (mniej lub bardziej udanymi). Choć i tak Beatlesi mocno czerpali z Tak więc twierdzenie w jednym zdaniu, że wpływy muzyczne z USA są "słabe", ale to Europa jest bardziej Jazzowa czy Bluesowa itd w genialny sposób podsumowuje cytat: "Kopernik była kobietą".

 

Co do banalnej muzyki i boysbandów czy też teen idols to Europa w tym naprawdę przodowała. Kilka przykładów:

4 tygodnie number 1 na niemieckiej liście przebojów: "Niemiecki Amstrong" i "Bawarskie Jazzy", czyli Billy Mo - Ich kauf mir lieber einen Tirolerhut (1963).

Rekord 10 miejsc 1 na Holenderskiej liście Top 40 - pobity dopiero w 1991 - miał ich ówczesny Bieber na ludowo, czyli Heintje (1968). I tak można mnożyć przykładów bez końca. Każdy słucha co lubi, tylko po co tworzyć mity inteligenckie Europy, skoro był to obszar jeszcze nie dawno wybitnie rolniczy, w którym większość nie tak dawno wierzyła w to, że Polacy czy inteligentniejsi od nich Żydzi i Azjaci to podludzie,

Jeszcze wspomnę o muzyce ludowej zachodnio-europejczyków, która rządziła nie raz na ich listach, która to nic innego jak umcyk, umcyk (w początkowej fazie), a która przy starym Krakowiaku czy Mazurach wypada blado zarówno muzyczne, jak i tanecznie - Stefan Moll - Ohne Musi wär nix los. A i tak nie pokazałem tych bardziej prymitywnych szlagierów nagrywanych prosto ze stajni. I na taką nutę było owe Billy Mo, Boney M Eruption itd, Abba i cała banalna muzyka taneczna Europy Aqua - Barbie Girl, Vengaboys itd. Prosty biesiadny umcyk, umcyk, pod nazwą eurodisco czy eurodance (z oryginalnym Disco czy House nie mający niewiele wspólnego).

Przy takim duractwie, nawet Donatan czy Dr. Dre wyglądają na wirtuozów muzyki klasycznej, a co dopiero taki boysband czy marny pop z lat 60-tych.

I właśnie do nas przyszła ta muzyka ludowa z oświeconej Europy, że nie masz już Krakowiaka czy Kujawiaka, nawet w nowocześniejszej formie, ale zniemczoną i zruszczoną hucpę "chodnikową". To są te trendy intelektualne? Naprawdę ludzie jak jeździli do truskawek w PRLu czy teraz nie latali po Wiedniu czy Oslo za Chopinem czy Bethovenem, ale jak coś to bawili się u bauera przy jego muzyce i stąd te inspiracje.

Druga sprawa to to, że cały dubstep, reagge i hip-hop został wypromowany (niczym ostatnio partia Razem) przez "obiektywnych" krytyków muzycznych (w tym głównie Europejskich), którzy zawiedzeni brakiem rewolucji socjalistycznej, która miał przynieść rock przerzucili się na punk i hip-hop, reage - kolejną muzykę dołów walczących z uciśnieniem kałachem w ręku a nie nauką w szkole. Tyle, że demografia jest jaka jest i to nie pies macha ogonem, a na odwrót i już nie zadziała żaden backlash jak w 1979 i trzeba tańczyć tak jak Snoop Dogg, 50 cent czy Guetta zagra. Ale widać odwiecznym maydayowców i wiksiarzom się podoba.

 

Inszy - hip-hop jeszcze jakoś wyglądał na przełomie lat 70-tych i 80-tych. Ale potem to już dramat. Jak jeszcze na początku samplowanie miało jakiś udany efekt, to teraz hip-hop to taki niezły kanał - zarówno muzycznie jak i lirycznie.

 

Arthass - Hendrix ze swoim Purple Haze był wcześniej niż Jeff Beck - Truth. Wg mnie on naprawdę pomógł wykrystalizować metal. Truth też jest bardzo znaczący, ale trochę późniejszy.

 

Bednaar - wczesna muzyka elektroniczna to właśnie to co wypisałeś. Ale ona mi się średnio podoba. I generalnie ciężko nazwać ją początkiem muzyki tanecznej. A to z prostego powodu - jest ona straszliwie drętwa. Jak słucham i widzę Kraftwerka to przypominają mi się naziści i obozy śmierci z tą swoją bezwzględnością, "sztywniactwem", szarością.

Elektronikę do muzyki tanecznej wprowadził Giorgio Moroder. Oryginalne Disco zaś miało korzenie w Funku, Soulu i co ważne także Salsie - można spokojnie to niego tańczyć salsę. Wystarczy posłuchać O'Jays Back Stabbers (1972) czy Gibson Brothers - Cuba (1979), nie mówiąc już o artystach z Salsoul Records.

ABBA, Boney M, Baccara, czy Bee Gees to tak naprawdę eurodisco, które wyewoluowało z europopu i pod wpływem eksperymentów Giorgio Morodera przeistoczyło się w italo disco i dalej w czerpiąc inspiracje z Detroit techno czy House stało się Eurodance (np. techno, trance, electro house, bubblegum dance) a także w Drum and Bass (który we wczesnych lata oparty był na breaku z Amen Brother Winstonsów z 1969). Dzisiejsza muzyka elektroniczna to bardzo szeroki temat - choć widać pewną zbieżność między Kraftwerkiem a Modo i Modern Talking między nimi. czy Disco i Funkiem, a Housem z USA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Oczywiście, że masz rację. Muzyka to zjawisko ciągłe i można się zawsze dokopywać coraz głebiej. Jimmi Hendrix ze swoim psychodelicznym rockiem, inspirowanym różnymi rzeczami - nawet po muzykę kultury dalekiego wschodu - zbudował grunt, z którego potem wyewoluowały zespoły acid rockowe. Czymże miał być Black Sabbath jak nie kolejnym zespołem acid rockowym? Ale los chciał, że gitarzysta zespołu, Tony Iommi stracił opuszki palców prawej ręki w wypadku przy maszynie. Gra na gitarze wywoływała u niego ból, więc zmniejszył napięcie strun strojąc gitarę niżej. Tak powstało to charakterystyczne, ciężkie i wolnotoczące się jak walec doomowe brzmienie definiujące kluczowe aspekty Heavy Metalu. Choć część kolegów się ze mną nie zgadza, drugim filarem był Led Zeppelin. Spójrzmy choćby na utwór Kashmir i jego motyw użyty w kawałku Rage Against the Machine - Wake Up. Z czego czerpały gwiazdy martwego już gatunku guitar virtuoso? Gdzie narodził się koncept shreddingu jeśli nie w kawałku Heartbreaker? Do dzisiaj można słyszeć te wpływy shreddingu np. w muzyce Dream Theater, czy innych przedstawicieli progresywnego metalu. A cały ten tzw. neo-classical metal?

 

Nie jestem znawcą muzyki R&B natomiast zawsze sądziłem, że początki muzyki elektronicznej miały właśnie korzenie w disco.

 

O Jazzie nie będę już wiele pisał, bo wszystko co istotne opisałeś, natomiast początki, czyli tzw. Big Bands i Swing to była muzyka typowo biesiadna grana na weselach, imprezach i tego typu wydarzeniach społecznych. Blues, z którego później wziął początek Jazz, to była w swoich początkach muzyka amerykańskich "czarnych robotników" (works songs, protest songs itd). Nie jest to muzka o tak szlachetnych korzeniach jakby się mogło niektórym wydawać. Blues powstał z mieszanki folku afrykańsko-amerykańskiego, bazując np. na tradycyjnym folku Appalachian, z którego wyewoluowały takie podgatunki jak Bluegrass czy muzyka Country. Zresztą nie będę się wymądrzał, bo uważam że temat tych gatunków ogarniam w dość pobieżny sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Arthass za odpowiedź. Ja generalnie nie jestem wielkim znawcą metalu. Kiedyś miałem na niego fazę, ale bez glanów czy gitary i generalnie zawsze bliżej mi było i jest do czarnej muzyki. Znam klasykę rocka, ale nie jest to mój konik. Generalnie rzadko już metalu słucham, jak coś to Motorhead, New Romantic czy grunge (eh ta młodość) jak mnie najdzie. Także ciekawie się czyta twoje posty.

 

Co do czarnej muzyki to ja nie za bardzo lubię ją nazywać R&B, bo R&B był to gatunek poprzedzający i zbliżony do Rock & Rolla, i nawet włączając w to tzw. contemporary R&B (które jest już oddzielnym gatunkiem - "zpopowanym" soulem z wpływami dance i hip-hop - Whitney Houston, Rihanna, Beyonce). R&B jest to jakiś wycinek muzyki czarnoskórych z USA (zresztą nie tylko z USA i nie tylko czarnych). I to wąski wycinek biorąc pod uwagę szeroki nurt czarnych gatunków.

 

Co do korzeni muzyki czarnej to być ona inna nie mogła. Z dwóch powodów. Większość czarnych żyła na południu USA i Blues tworzył się w realiach post niewolniczych a jego poprzednicy sekularny work songs czy religijne spiritule jeszcze w niewoli. Zaś wolni czarni, szczególnie na północy (plus małą liczba niewolników - bardziej służących niż pracowników rolnych) stanowili mały procent tamtejszych społeczności, byli mniej odgrodzeni społecznymi barierami i aspirowali raczej do białej/europejskiej kultury USA lub czarnych z krajów latynoskich jak Kuba lub nawet Europy. (Dla przypomnienia czarne dzielnice wielkich miast "północy" USA powstały w wyniku migracji za pracą byłych niewolników z południa, w którym wszytko ekonomicznie leżało odłogiem - poza polami bawełny - szczególnie prawie nieistniejący przemysł). Z drugiej strony na południu pomimo niedoli niewolnictwa czarni zachowali strukturę muzyki afryki dodatkowo mieszając ją z muzyką białych (która tu była mieszanką przeróżnych wpływów muzyki białych Amerykanów pochodzących z różnych krajów Europejskich).

Taką pierwszą prawdziwie wysoką kulturą Afroamerykanów lub próbą jej stworzenia można uznać Ragtime (lub podobny i nieco wcześniejszy Cakewalk, a nawet muzykę kościelną - Gospel - wszak i europejska muzyka klasyczna miała swoje korzenie i w takiej muzyce. Było to połączenie czarnoskórych wpływów z Amerykańską muzyką poważną - Amerykańskim Marszem. I choć znana głównie z westernów (znane chyba wszystkim Scott Joplin - The Entertainer) to ona została uznana za ciekawią i zaadoptowana przez wielu wirtuozów muzyki klasycznej. Potem właśnie był bardziej wysublimowany Jazz Armstonga czy Duke Ellingotna nie mówiąc już o Bebopie.

 

Co do początków Jazzu to racja - była to naprawdę muzyka taneczna. Zresztą tak samo jak Rock and Roll czy Beatlesi. Później Rock i metal poszły bardziej w stronę muzycznego wykrzyczenia tego co siedzi na wątrobie i rebelii (dlatego też było takie gwałtowne odejście białej audiencji od Disco - bo była to czarna muzyka taneczna, która wypierała "biały" rock i metal z mainstreamu).

Takze ja naprawdę podziwiam fakt, że czarni bez wykształcenia muzycznego byli wstanie zrobić genialną i bardzo uniwersalną muzykę dla zwykłych ludzi (choćby popularność Jazzu w przedwojennej Polsce, kraju który był zapatrzony na kulturę wysoką UK czy Francji świadczy o genialności tego gatunku). I choć pierwszy Jazz był naprawdę hałaśliwy i taki bez ładu i składu w porównaniu z późniejszymi dokonaniami jazzmanów, w dodatku z obscenicznymi w tamtych czasach tekstami, to wyrósł na naprawdę intelektualistyczny odlot. Dzisiaj niestety widać brak poprawy w takim hip-hopie który się cofa w rozwoju, a nie rozwija.

 

Co do muzyki elektronicznej - kojarzy się ona potocznie z muzyką taneczną - bo dzisiaj muzyka taneczna to głównie elektronika. Ale muzyka elektroniczna wywodzi się z eksperymentalnej muzyki elektronicznej pokroju Krafwet i generalnie elektronika w muzyce miała swoje mainstrweamowe początki właśnie w Rocku w latach sześćdziesiątych - Beatlesi czy w Popie. Elektronika zawitała do Disco właśnie w Europie - Giorgo Moroder i dalej Italo Disco, wykorzystywano ją też w czarnej muzyce lat 80-tych - późny electro funk czy wczesne contemporary R&B czy nawet inspirowane elektroniką Kraftwerka wczesne Detroit Techno. I generalnie jak się przyjrzeć muzyce to widać ewidentnie pewne nieprzekraczalne bariery mentalnościowo-kulturowe w muzyce. I tak prosta (umcyk, umcyk) charakterystyka europejskiej muzyki zwykłych ludzi (czyli ludowej co tu dużo mówić) z krajów germańskich i skandynawskich miała swój wydźwięk w europop, eurodisco i eurodance. Wszystko to (Blly Mo, Heintje, Boney M, czy Ace of Base, Vengaboys czy Coco Jambo) ma swoją umcyk umcyk charakterystykę.

A Blues, Soul, Funk, Disco czy klasyczny House ma więcej wspólnego z folkową (ludową) muzyką afryki (+ wpływy białych) co pomimo oddzielenia tysiącami kilometrów i paroma wiekami od Afryki czuć i dzisiaj w muzyce czarnych (chociaż [c]rap, dzisiejsze R&B i EDM robi wszystko by tego feelingu nie było).

 

I chodzi mi o to też, że wrzucanie czegoś do muzyki elektronicznej (wraz z prekursorami elektronicznej muzyki tanecznej) wyłącznie na bazie kryterium takiego, że jest to muzyka taneczna jest pozbawione sensu. Bo jak wspomniałem elektronika w muzyce była w różnych gatunkach i nie od muzyki tanecznej się zaczęła. To tak jakby Blues, Soul, Disco, Funk czy Rock wrzucać do jednego gatunku - muzyki gitarowej - bo mamy potoczne poczucie wykorzystywania gitar, czy Disco i muzykę poważną, oraz część popu (The Verve - Bitter Sweet Symphony) itd do kategorii muzyki "orkiestrowej" - bo mamy wykorzystanie instrumentów dętych i smyczkowych. Ale i to nie prawda, bo jest Disco czy Rock z użyciem li tylko syntetyzatorów i innej elektroniki, jest muzyka poważna awangardowa z wykorzystaniem elektroniki itd. Mam nadzieję, że się wyraziłem zrozumiale.

Edytowane przez Michael1986
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie czytałem tak merytorycznych postów na temat muzyki na tym forum. Naprawdę fajnie dowiedzieć się tylu ciekawych rzeczy.

Co do rapu, czy szerzej muzyki subkultury hip-hopowej myślę że nie jest z nim tak źle jak to wygląda, aczkolwiek osobiście nigdy nie przepadałem za klasycznym rapem. Interesują mnie głównie jego alternatywne odłamy, bardziej osadzone w elektronice, eksperymentalne, crossovery itd. jak turntablism, left-field hip-hop czy fuzje z rockiem, popem, jazzem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arthass - tu rajca alternatywny hip-hop przejdzie - taki Fun Lovin Criminals. Niemniej ja uważam że rap jest stracony już nawet nie jako muzyka, ale mentalnie jako kultura - a to za sprawą gangsta rapu. Naprawdę poziom mizogini, debilizmu, dennego kozactwa i rasizmu (a nawet samorasizmu) itd dochodzi zenitu niczym na wiecu u radykalnych imamów, więc wg mnie tu nie ma już czego bronić. Jest jeszcze co prawda nie-gangsta rap ale już jest tak przeżarty dennymi wpływami muzycznymi gansta rapu, że naprawdę ciężko się tego słucha. Nawet słuchając nu-soulu widać wpływ wokali Dr Dre czy 50 centa u nawet romantycznych artystów. I to nie jest tak, że świat się tak wybitnie zmienił, bo jakoś kobiecy soul potrafi trzymać wysoki poziom, a męscy artyści nawet do stóp nie potrafią dorosnąć takim tuzom jak Barry White czy Isaac Hayes. Po prostu żenada.

 

I wracając do Fun Lovin Criminals to oni naprawę wymiatali, bo i tak łagodną parodią pokazywali debilizm gangsta rapu. I nie chodzi mi też o sampling - niech będzie - Disco House genialnie rewitalizujące stare utworu. Niemniej hip-hopowy styl połamanych "beatów" potrafi spieprzyć i to. Nie wiem może Will Smith jakoś jeszcze "cywilizowanie" samplował :).

 

Co do klasycznego hip-hopu nie wiem co dokładnie masz na myśli, bo ja myślę od Funky 4+1, Sugarhill Gang, Harlem World Crew itd.

Edytowane przez Michael1986
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej miałem na myśli klasyczny rap, bo hip-hop tworzy też muzykę z kręgu elektroniki, która mi bardziej leży. Mój skrót myślowy wyrażał raczej odłamy, które mają wyraźne lub przeważające wpływy 'nierapowych' gatunków, ewentualnie bardziej rozbudowaną warstwę tła instrumentalnego. 'Klasyczny rap' w rozumieniu ekspresji wokalnej postrzegam jako coś co skupia się w przeważającej części na rymie, 'nawijce' bez wyraźnych wpływów sąsiadujących gatunków. Oczywiście warstwa w klasycznym rapie zapożyczona jest z muzyki elektronicznej, więc to traktuję jako naturalny element klasycznego rapu.

 

Są natomiast gatunki alternatywne, które skupiają się na tworzeniu rozbudowanej, niekonwencjonalnej warstwy instrumentalnej, gdzie często np. przeważają wpływy elektroniki, natomiast samo rapowanie schodzi odrobinę na drugi plan, jako dodatek, choć nie we wszystkich przypadkach. Takie gatunki często stoją 'okrakiem' między rapem a innymi gatunkami. Jako, że clue takich gatunków leży np. w kreowaniu perfekcyjnych bitów (left-field hip-hop) muzycy nie muszą się uciekać do kontrowersyjnych tekstów i gangsta kozactwa, żeby przykuć uwagę. Lubię też crossovery z rapem, popem czy jazzem, a nawet czasem country (wyjątek stanowi tutaj reggae, który sam w sobie jest dla mnie nie do przełknięcia), bo 'suchego' rapu po prostu nie potrawię przetrawić, ale to już typowo kwestia mojej osobistej estetyki muzycznej.

 

Łatwiej raczej wymienić co wg mnie nie zaliczam do 'klasycznego rapu': Turbtablism, poniekąd Reggaeton (ale osobiście nie przepadam), inne crossovery z gatunkami takimi jak rap, pop, jazz, country, Left-Field Hip-Hop, G-Funk. Można pod to podciągnąć Bass Music oraz Underground Rap, choć ten ostatni korzysta zwykle z już wymienionych gatunków i nie stricte konkretnym gatunkiem, a raczej określa podejście do tworzenia muzyki np. Dr Octagon, który wykorzystywał elementy turntablismu, ale też struktura była taka nietypowo, że aż czasem miało się wrażenie ocierania się avant-garde. Niekiedy podchodzą mi takie twory jak polityczny hardcore-rap w stylu Public Enemy. Generalnie również rzeczy, które opierają się głównie na 'DJejstwie', więc to raczej muzyka elektroniczna będąca tworem subkultury hip-hopowej niż rap w konwencjonalnym rozumieniu.

 

Taki najbardziej uderzający przykład to choćby DJ Shadow - Endtroducing...

 

 

Fajne były początki rapu opierające się na jazzowej improwizacji, reprezentowanych przez takich freestyleowych 'ulicznych poetów' jak The Last Poets, momentami humorystycznie, ale dało się wyczuć w głębi te rewolucjonistyczne pragnienia, okraszone parodią komentarze na temat sytuacji politycznej, socjalnej i ekonomicznej.

 

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arthas - Co do początków hip-hopu, to sample funku/disco były już w użyciu od lat 70-tych, a nawet u Afrika Bambaataa. Elektronika przyszła trochę później, a całe NWA, Snoop Dogi jechały jeszcze na samplach z utworów nie elektronicznych (+ ewentualne wrzucane elementy elektroniczne). Rap traktował bym osobno jako wokal, czy raczej monolog obecny już w Bluesie.

Crossover z hip-hopem jest już OK, nawet wymiata (np. Jill Scott). Generalnie ja na Hip-Hopie się naprawdę mało znam (proporcjonalnie chyba najmniej z tego co opisywałem, bo mnie jakoś nie porwał). I z tego co zaobserwowałem to statystycznie jest słabo i nie robi się lepiej.

 

Wczesny/klasyczny Hip-hop:

Funky Four Plus One More - Rappin' And Rocking The House (1979): - zupełny brak elektroniki

https://www.youtube.com/watch?v=-umSairtriU

 

Treacherous Three - Feel the heartbeat (1981): - sample posiada pewną ilość efektów elektronicznych - struktura Disco.

 

Ale nawet nowsze mają sample funkowe i pewne odniesienia do nich. Niemniej później coraz więcej jest eletroniki.

 

Fajnie wrzuty dałeś, szczególnie DJ Shadow - słucham, z ciekawością. Last Poets mnie nigdy nie zachwycali - ot taka piosenka śpiewana za czym jakoś nie przepadam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to odpowiedni temat, ale nie chciałem zaśmiecać działu tworząc kolejny, więc z góry przepraszam, jeżeli jednak nie trafiłem.


Szukam... chyba podanie kilku przykładów muzyki jakiej szukam, lepiej zobrazuje gatunek:






Chodzi mi o tego typu piosenki (albo i zespoły, nawet lepiej) - spokojne, rockowe, smutne. Z góry dziękuję za pomoc.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aerial: Nirvana = Grunge (wersja popowa, ale zawsze). Po krótce Grunge ma swoje korzenie w punku, metalu i co ważne w alternatywnej Nowej Fali (New Wave). Oprócz Nirvany tuzami są Pearl Jam, Alice in Chains, których uwielbiam w przeciwieństwie do Nirvany. Ja polecam także Green River, Faith No More, Soundgarden, Screaming Treesgenialne Temple of the Dog, czy zespół Truly, który pomimo już zaniku dobrego Grungu trzymał niezły poziom (szczególnie albumy Fast Stories... from Kid Coma i Twilight Curtains).

 

Co do Pink Floyd - to z rocka progresywnego nie jestem mocny, więc polecam temat: Rock Progresywny.

Edytowane przez Michael1986
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Ja się wypowiem o edm troszkę, a bliżej - dubstepie/brostepie. Stosunkowo młody gatunek muzyki, ale dosyć popularny w PL od kilku lat :)

 

Takimi klasykami, a może bardziej uznawanymi arystami są tu z pewnością Skrillex, Excision, Knife Party, Kill The Noise, Nero czy też mój ulubieniec Spag Heddy.

 

Nie są to jednakże pierwsi artyści, bo jednym z pierwszych jest "Mala" (Digital Mystikz) jak podaje wikipedia, aczkolwiek ja osobiście nie jestem osłuchany w prawdziwych klasykach, czy może nazywając to jaśniej - pierwszych dubstepowych piosenkach, gdyż w dubstepie siedzę dopiero od początku 2012 roku, kiedy to zaczął się stawać popularny w Polsce (2011/2012).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności