Skocz do zawartości

Koncerty a uszkodzenie słuchu


syzygy87

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 13.07.2023 o 09:53, syzygy87 napisał(a):

1Czy tylko ja tak mam? 2Czy większość uczestników koncertów jest już głucha, czy im nie przeszkadza tydzień zniekształconych dźwięków? 3Co słyszą dźwiękowcy w budce regularnie wystawiani na taki hałas a nie raz na kilka lat? 4Mam jakieś wrażliwsze uszy, już uszkodzone? O co tu chodzi? ;) 5Czy nie powinno być jakichś regulacji hałasu na koncertach, albo chociaż ostrzeżeń?

1Nie

2,3Nie wiem.

4Co rozumiesz przez "uszkodzone"?

5Nie, nie powinno być.

Chodzenie na koncerty w zatyczkach i może jeszcze w kasku jest na tyle nieporozumieniem że ci co tego chcą to niech sobie je odpuszczą.

Więcej spustoszeń zrobi infekcja ropna gardła, które jest połączone z uchem środkowym (ciśnieniowym przewodem  wyrównawczym - otwiera się przy przełykaniu) od głośnego słuchania. 

Przecież to głośne słuchanie mija. Hałas komunikacyjny z kolei zwykle nie mija a nikt go się nie czepia.

 

Polecam używanie Akustone lub parafiny w płynie (profilaktycznie, zachowawczo, do konserwacji), kiedy ktoś miewa przesuszone śluzówki.

 

A co do mechanicznych reduktorów ciśnienia (kosteczki w uchu środkowym) oraz błony nakrywkowej w wewnętrznym to już lepiej niech fizjolog pisze.

Komórki słuchowe (nerwowe) zewnętrzne decydują o sztywności tej w/w błony i  osłaniają komórki wewnętrzne.

[To wielostopniowy układ -to całe ucho do słuchania i slyszenia]

Trwałego uszkodzenia słuchu (czyli- niesłyszenia), które stwierdziłby lekarz, nie masz.

Dyskomfortem (słuchania)  z kolei lekarze nie przejmują się.

I tyle.

 

W dniu 15.07.2023 o 23:15, Bednaar napisał(a):

Najbardziej moje uszy ucierpiały podczas koncertu grupy Tilt w łódzkim klubie Futurysta - przez kilka dni miałem przytępiony słuch i szumy w uszach, ale z własnej głupoty - stałem tuż przy kolumnach.

Ciekawe jak długo. Kiedy tam stałeś to za głośno nie było?

Dopiero po tym kiedy przestałeś było za głośno?

W dniu 14.07.2023 o 13:12, Rafacio napisał(a):

Dla mnie to absurd iść na koncert i zatykać uszy.

Owszem, też tak uważam.

W dniu 15.07.2023 o 22:17, LeonidK napisał(a):

Ja może za bardzo wychowany na klasyce i koncertach w filharmoniach jestem, ale zastanawia mnie, jak można czerpać przyjemność ze słuchania muzyki na koncertach rozrywkowych? 

Można, zwłaszcza z partnerką lub jakąś wyrwaną laską. Po to się chodzi do klubu lub na disco.

W dniu 15.07.2023 o 23:21, Rafacio napisał(a):

Jak widać od początku 21 wieku w ciągu kilku lat zmieniło się podejście realizatorów. Po Black Sabbath w Poznaniu (chyba99 albo 00) też sensacji nie było. 

Nie całkiem

Podwieszane systemy matrycowe w nagłośnieniu są łatwiejsze w szybkim montażu i demontażu, włącznie z demontażem całej sceny.

Takie jak poniżej  na obrazku są najczęściej w użyciu: 

http://www.gigasound.pl/naglosnienie/systemy-gonikowe

 

Po angielsku to line array

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Line_array

 

 

Słusznie zauważyłeś okres. Faktycznie - od połowy lat 90 w Ameryce, a w Polsce od początku 21 wieku są w użyciu.

W dniu 16.07.2023 o 00:11, Dirian napisał(a):

 

Zastanawia mnie tylko czy zatkanie ucha na 7-8h snu to aby dobry pomysł - w sensie, to jednak dość długi okres bez wentylacji. Ciekawi mnie czy w dłuższej perspektywie nie wpłynie to negatywnie na zdrowie (jakieś namnażanie się bakterii czy coś?).

Jak dla mnie to przede wszystkim ucho a ściślej wydzielana woskowina wymaga osuszania, żeby czop woskowy wypadał samoistnie albo się wykruszał. Tam nic nie trzeba wciskać (przewód słuchowy to 2.5 cm wgłąb czaszki - to względnie dość dużo), chyba że trzeba z powodów zawodowych, ale to co innego.

Edytowane przez xetras
Dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, xetras napisał(a):

Ciekawe jak długo. Kiedy tam stałeś to za głośno nie było?

Dopiero po tym kiedy przestałeś było za głośno?

Nie pamiętam dokładnie, bo to było prawie 30 lat temu - ale pewnie ponad połowę czasu trwania koncertu - ok pół godziny(?) - bo chciałem być przy samej scenie. O ile pamiętam, byłem tam do końca koncertu. Przez cały ten czas było za głośno - dodatkowo jakieś przestery.

Edytowane przez Bednaar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jesteś hardkor, skoro Cię to nie odrzucało. Mnie by raczej już po minucie wymiotło.

(?)*

Ja zawsze przechodząc koło frontu przodów na scenie zatykałem sobie to ucho które jest najbliżej membran.

Wystarczy że ktoś wypina złącze dżek (zwierne) to powstaje pik fali stojącej.

Z różnych innych powodów też warto uważać i mieć oczy naokoło głowy.

|

Wracam do koncertów:

Przecież one są po to żeby laski rozmiękczyć (choćby w tańcu). Są wtedy mniej sztywne i łatwiej dają się poznać. Bo przecież szanująca się paniusia nie zawiera znajomości na ulicy. W klubie to co innego. A w klubie na koncercie to już 2 w jednym - korzyść jest i cielesna i duchowa.

|

Właściwie jednak chyba by mnie nie wymiotło - są jacyś wykonawcy dla których bym tak ryzykował.

No powiedzmy:

dziewczyny ze Stereopony (Japonia)

Bardzo udane garażowe granie.

"hitohira no hanabira na ..."

Nic nie rozumiem ale zacny to kawałek, a śpiew to bardzo smutny ale nie dają się i ogarniają.

Czują bluesa.

|

I jeszcze - z działających: Noże, Coma (czy wróci?), Coal Chamber, Ministry (!), Alcohólika, Laibach - czyli raczej zimnofalowy industrial z domieszką metalu niż jakieś gorące garażowe szarpidructwo

To: (zimnofalowy industrial z domieszką metalu) mną wtrzącha.

 

Edytowane przez xetras
Dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.08.2023 o 04:45, xetras napisał(a):

Chodzenie na koncerty w zatyczkach i może jeszcze w kasku jest na tyle nieporozumieniem że ci co tego chcą to niech sobie je odpuszczą.

Więcej spustoszeń zrobi infekcja ropna gardła, które jest połączone z uchem środkowym (ciśnieniowym przewodem  wyrównawczym - otwiera się przy przełykaniu) od głośnego słuchania. 

Przecież to głośne słuchanie mija. Hałas komunikacyjny z kolei zwykle nie mija a nikt go się nie czepia.

Co Ty w ogóle za ******ły wypisujesz :lol::lol::lol:

W dniu 20.07.2023 o 17:11, waski napisał(a):

Naprawdę dobry produkt, szkoda tylko że taki drogi.

Cieszę się, że Ci podeszły. Szczerze mówiąc, to nie uważam, żeby dwie stówki to było dużo za ochronę słuchu ;) W każdym razie faktycznie jest tak, jak napisałeś - dosyć śmieszne uczucie, że masz coś włożone w uszach i czujesz niższe natężenie dźwięku, a jednak wyraźnie rozumie się mowę. Ja się bez Loopów nie ruszam na żadne wydarzenie muzyczne ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Najner

O czynnikach uszkodzenia słuchu (choćby w uchu środkowym, które ma połączenie z gardłem otwierane przy przełykaniu) piszę.

Infekcje jamy ustnej (także zatok przynosowych) mogą powodować uszkodzenie słuchu.

To najpierw nie boli, a kiedy boli to jest  za późno.

Hałas najpierw zaboli zanim coś uszkodzi.

 

Chyba gorzej kiedy nie boli (ta w/w infekcja bakteryjna) a szkodzi?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.08.2023 o 21:37, xetras napisał(a):

No to jesteś hardkor, skoro Cię to nie odrzucało. Mnie by raczej już po minucie wymiotło.

Po pierwsze byłem wtedy lekkomyślnym młodziakiem (coś ok. 20 lat, przy okazji: jutro kończę 50 ;) ), a po drugie - po paru piwach, więc zdążyłem się trochę znieczulić. No i naprawdę fajnie grali w tych nagłośniejszych momentach - zrobiło się wręcz psychodelicznie odjazdowo, sprzężenia gitary i wokalu - lubiłem wtedy takie brudne granie, Sonic Youth itp. Właściwie od czasu do czasu wracam do tych brzmień.

Edytowane przez Bednaar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtedy to chyba bajkowego metalu słuchałem (Armia wydała "Legendę")

A generalnie to "Aguirre" w długim miksie z fletem solo (dmuchawką) w środku jest świetne, ale taka wersja jest z Czasu i bytu z 1993 roku czyli późniejsza.

Czy już wtedy odkryłem Faith No More? Chyba jeszcze nie.

Odnośnie roli gitar:

To Laibach metaforycznie opisał że gitara to karabin maszynowy przemysłu muzycznego (a sami grali na początku na starych gramofonach i innych samoróbkach). Ale Laibach to polityczni fanatycy, im wszystko wolno.

Tu moje nieudolne tłumaczenie ich manifestu:

https://www.tekstowo.pl/piosenka,laibach,ussr_anthem__ft__choir_.html

Skrót:

Laibach" kopiuje produkcję przemysłową i totalitaryzm

To raczej organizacja a nie przemowa jednostek

Nasza praca jest przemysłowa a nasz język polityczny.

"Laibach" to wyzwanie wymagające fanatycyzmu.

 

Ad rem:

Generalnie koncerty są po to:

Gorzej z tymi w salach, bywają faktycznie jak w betonowym wiadrze czyli na PGE Narodowym ale to nie jest obiekt przeznaczony do nagłośnionych imprez a do sportowych.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, xetras napisał(a):

Wtedy to chyba bajkowego metalu słuchałem (Armia wydała "Legendę")

A generalnie to "Aguirre" w długim miksie z fletem solo (dmuchawką) w środku jest świetne, ale taka wersja jest z Czasu i bytu z 1993 roku czyli późniejsza.

Czy już wtedy odkryłem Faith No More? Chyba jeszcze nie.

Odnośnie roli gitar:

To Laibach metaforycznie opisał że gitara to karabin maszynowy przemysłu muzycznego

Armia była wtedy moją ulubioną kapelą - razem z Voo Voo. A Faith No More odkryłem za czasów The Real Thing, czyli w okolicach roku 1990 - zatem nieco wcześniej (miałem 17 lat), zanim poszedłem na ten koncert Tiltu. Równolegle słuchałem rocka progresywnego: Pink Floyd i King Crimson przede wszystkim, oprócz tego poezja śpiewana (Grechuta, Turnau, Krzysztoń), plus grunge (Soundgarden!!!) a zatem taki mały muzyczny misz-masz. Laibach lubiłem, ale z rocka industrialnego wolałem Einsturzende Neubauten. Jazzem na dobre zaraziłem się już po roku 2000.

A propos karabinu maszynowego:

 

Edytowane przez Bednaar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie wylezę z domu w pon. 14.08 na PGE Narodowy żeby posłuchać jak to z tym "betonowym wiadrem" jest. Ma grać Imagine Dragons, a w sumie to mi mówi coś ale niezbyt wiele, bo nie jestem na bieżąco z  obecnymi kapelami w trasie.

https://www.wtp.waw.pl/newsy/2023/08/11/imagine-dragons-na-pge-narodowym/

Fotele w autobusie w odróżnieniu od tych kinowych są niewygodne, może jedynie do obcałowywania byłyby zdatne. Co innego fotele samochodowe i przyciemniane szyby. Tam byłoby wygodnie i nastrojowo. Własne auto wygodniejsze od publicznego autobusu.

Te wszystkie uwagi są odnośnie tezy że koncerty są do zapoznawania lasek.

Co prawda to nie klub ale można w jakimś klubie po koncercie przedłużyć i utrwalić jakąś nowo powstałą znajomość.

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Mercury_World_Tour

 

Czy w ogóle chcę się promować i lansować (przy okazji)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imagine Dragons to jedna z tych nowych kapel, których kojarzę tylko nazwę, ale kompletnie nie mam pojęcia, jaką muzykę grają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś byłem na koncercie, stoimy później w kolejce na meet & greet i słyszę za plecami rozmowę "Co?! Możesz jeszcze raz bo nic nie słyszę" aż się przykro robi jak ludzie nie dbają o słuch, a muza nawet nie tylko na koncertach, ale i w zwykłych klubach potrafi lecieć mega głośno. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Bednaar napisał(a):

Imagine Dragons to jedna z tych nowych kapel, których kojarzę tylko nazwę, ale kompletnie nie mam pojęcia, jaką muzykę grają. 

To nawet nie sprawdzaj. Ja to niestety zrobiłem.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Rafacio napisał(a):

To nawet nie sprawdzaj. Ja to niestety zrobiłem.

Czyli słuszne byly moje obawy. Dzięki za poświęcenie i sprawdzenie 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.08.2023 o 00:09, Blizniak napisał(a):

Dziś byłem na koncercie, stoimy później w kolejce na meet & greet i słyszę za plecami rozmowę "Co?! Możesz jeszcze raz bo nic nie słyszę" aż się przykro robi jak ludzie nie dbają o słuch, a muza nawet nie tylko na koncertach, ale i w zwykłych klubach potrafi lecieć mega głośno. 

Słyszenie jest względem tła w danym otoczeniu i w danej chwili.

Adaptacja akustyczna do warunków to kwestia osobista. Zależy na ile jest kto miękki.

 

Zacytuję Jonasza Koftę  ze słynnego filmu o Lutku Danielaku autorstwa Feliksa Falka:

"Piosenka radość w nas wyzwala

Lalalala...

Wspólnego śpiewu rośnie fala

Lalalala...

Gdy płyną dźwięki tej piosenki 

Lalalala...

Każdy się robi w sercu miękki"

Tam też byli Framerowie (i to osobiście).

 

Czyli: gdy płyną dźwięki to i każdy w sercu miękki.

 

Appendix:

Jej prawzór to:

Piosenka serca nam uzbraja

i naprzód prowadzi nas,

piosenka o Pierwszym Maja,

o święcie ludowych mas.

https://staremelodie.pl/piosenka/5301/Piosenka_pierwszomajowa

Edytowane przez xetras
Poprawka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...
W dniu 5.08.2023 o 04:45, xetras napisał(a):

Chodzenie na koncerty w zatyczkach i może jeszcze w kasku jest na tyle nieporozumieniem że ci co tego chcą to niech sobie je odpuszczą.

Naukowcy ładnie Ci tłumaczą jak bardzo się mylisz.

 

 

 

U mnie mały update zatyczkowy - kilka miesięcy temu kupiłem sobie Loop Switch i sprawdzają się znakomicie, przetestowane już w kilku scenariuszach. Świetny patent, nie mam problemu ze zmianą stopnia tłumienia bez wyjmowania zatyczek z uszu.

Klik

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności