Skocz do zawartości

Fostex T50RP - ogólne spostrzeżenia


mikolaj612

Rekomendowane odpowiedzi

Bo to drogie i skomplikowane, do tego driver sporo waży. Ale gdyby Yamaha nie porzuciła orto, to pewnie całkiem inaczej by to wyglądało.

 

Nie zagra tez z ipoda i telefonu, takze straszny badziew ;)

 

Mikolaj wdepnales w niezle g... ;) Od ortho nie ma powrotu, a t50rp mk2 to pierwszy level w tej zabawie...

 

Co do wszelkich modow zrobic da sie sporo, ale pewnych rzeczy sie nie przeskoczy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Recenzja Piotra Ryki:

 

 

Fostex T50RP

Duży napis na boku pudełka głosi, że są to słuchawki profesjonalne, a firma, która je sporządziła szczyci się - i nie kryje tego - wieloma międzynarodowymi patentami, stosowanymi w mikrofonach, słuchawkach i głośnikach, zarówno profesjonalnych, jak i domowego użytku.
Tak, czy owak słuchawki są konstrukcją zamkniętą, a wykonano je bardzo starannie. Matowy plastik muszli sprawia solidne wrażenie, a otulina nauszników jest niezrównanej miękkości. W dotyku okazuje się bardzo miła, jako że pokryto ją czymś w rodzaju marszczonej sztucznej skóry o cienkości niemalże bibułki. Świetnie się to sprawdza w praktyce i mimo że słuchawki są dosyć ciężkie, można w nich bardzo długo trwać bez zmęczenia. W końcu jeżeli są profesjonalne, to tak właśnie powinno być. Pałąk nagłowny, sennheiserowskim wzorem, jest z metalu pamiętającego swój kształt i nieprzejednanie wrogiego wobec prób tego kształtu odmiany. Pokryto go w całości gumą. Nacisk jest jednak mniejszy niż u sławnego konkurenta, co nie zmienia faktu, że słuchawki siedzą na głowie, jakby razem z nią rosły. Ergonomii i komfortu dopełnia możliwość odpięcia kabla (całkiem poza tym zwyczajnego), który idąc za obowiązującą modą doprowadzono do lewej muszli.
Konstrukcyjna część egzaminu jest zatem zdana przez Fostexy na piątkę. Jedyny znak zapytania to fakt, że są to słuchawki zamknięte, co podobno przez niektórych jest nie do zaakceptowania. Mnie osobiście zupełnie to nie przeszkadza, a i żona chwaliła sobie brak zewnętrznego hałasu.
Fostexy mają impedancję 50 ohmową, skuteczność wynosi 98 dB/mW, a pasmo przenoszenia 15 - 35000 Hz, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Solidność, wygoda, wygląd, szczegóły techniczne - to jedno, ale jak takie profesjonalne coś gra?
No właśnie, w tym dopiero tkwi istota i sedno sprawy. Jak już napisałem, początkowo wydały mi się nieciekawe. Takie jest pierwsze wrażenie po podmianie audiofilskich nagłownych głośników profesjonalnymi. Dźwięk zdaje się gdzieś uciekać i chować po kątach. Trzeba jednak trochę poczekać i się na niego zasadzić jak na dzika lub mówiąc mniej obrazowo, przywyknąć do jego odmienności. W te słuchawki trzeba po prostu pomału, spokojnie wejść, by je należycie rozpoznać i posmakować, ale bez przesady - kwadrans wystarczy. Nie mam niestety bayerowskich DT-150 do bezpośredniego porównania, lecz wydaje mi się, że jest to bardzo podobna dźwiękowa historia: początkowe przeświadczenie o pewnej skąpości brzmienia szybko ustępuje miejsca poczuciu wyważenia i naturalności. I to są właśnie dwa główne wyróżniki słuchawek Fostexa. Powiedzieć o nich, że nie gubiąc szczegółów i zachowując pełną aż do niemal przesady równowagę tonalną, wywołują w nas przemożne odczucie brzmieniowej naturalności, wolnej od choćby cienia wypaczeń, skrępowania, czy efekciarstwa, to powiedzieć o nich w zasadzie wszystko. Słucha się tego doprawdy z wielką satysfakcją, tym bardziej, że potencjometr możecie pchnąć bardzo daleko i jak w przypadku AKG K-701, nic nie zagrozi waszym uszom. Naturalność, wielka swoboda, brak jakichkolwiek narowów oraz spokój, spokój i jeszcze raz spokój - tak to się prezentuje. Nawet przez myśl wam nie przejdzie, że dźwięk mógłby się przesterować albo jakoś wywichnąć. Siedzi sobie wygodnie na swoim miejscu, z zazdrości godną elegancją i poczuciem doskonale spełnianego brzmieniowego obowiązku. Nie wychyla się, niczym nie usiłuje nas porwać, ani niczego narzucić, a jednocześnie nie mamy wrażenia, że czegokolwiek nam szczędzi i o cokolwiek zubaża.
Chciałbym być dobrze zrozumiany. To jest zupełnie inny typ prezentacji; ani bas nie jest potężny, chociaż bardzo, ale to bardzo jest szczegółowy, ani średnica gorąca, ani góra jak ze szlifowanego kryształu sięgającego nad chmury. Wszystko jest podane z umiarem, lecz w taki przy tym sposób, że nie mamy poczucia braku. Ja w każdym razie go nie odczułem i mógłbym tych słuchawek używać na co dzień. Może nie wyłącznie, ale na pewno bez wrażenia audiofilskiej krzywdy i poniżenia.
Inną dominantą Fostexa jest bliskość dźwięku. Muzycy są zaraz przed nami, toteż mimo powściągliwości przekazu czuje się bezpośredni z nimi kontakt. Bardzo mi się to spodobało.
Ze słuchawek opisanych w części pierwszej najpodobniejsze wydają się AKG i właśnie dokonałem na nie podmiany. Przestrzeń natychmiast spęczniała, a wykonawcy wylądowali gdzieś dalej; można powiedzieć, że się cofnęli i trochę rozpierzchli na boki. Basu jest więcej, ale ma jakiś taki niespokojny charakter. W ogóle wszystko stało się nieco nerwowe, a przecież wcześniej chwaliłem AKG za spokój. Cóż, każde odczucie okazuje się względne.
Soprany są na AKG także cokolwiek znerwicowane i trochę oderwane od reszty pasma - jakby bardziej samoistne, a tak chwalona średnica - o dziwo - okazuje się mniej czytelna. Ogólne wrażenie jest takie, jakby dźwięki ze sobą o coś rywalizowały, jakby się chciały nawzajem przekrzyczeć. Dominuje odczucie próby bycia za wszelką cenę spektakularnym i chęci wykazania swojej przewagi, o co nigdy bym tych AKG nie podejrzewał. Oczywiście - po jakimś, niezbyt zresztą długim, czasie przyzwyczajamy się do tego typu prezentacji i wrażenie pewnego chaosu i nerwowości zanika, lecz w pierwszej chwili ta audiofilska modła wydaje się nieco karykaturalna. By pogłębić rozziew ubrałem następnie Grado. Zdawało mi się, że będę świadkiem brzmieniowego przegięcia. Lecz nie, Grado okazuję się na swój niemal ponadrealny sposób mimo wszystko wyważone i po Fostexach mniej od AKG szokują. Szczegółowość lawinowo narasta, a w każdym razie pcha się na pierwszy plan, ale scena okazuje się tej samej wielkości i podobnie poukładana, a bezpośredniość przekazu, chociaż inaczej - bo dużo dobitniej - podana, jest ciągle w gruncie rzeczy ta sama. Może dlatego Fostexy tak mi przypadły do gustu? To takie bardzo udobruchane i wyciszone wewnętrznie Grado, mniej szczegółowe, bezpośrednie i spektakularne, a w zamian użyteczniejsze do sczytywania nieprawidłowości w nagraniach. W końcu do tego je powołano, nieprawdaż?
Podsumowując brzmieniową naturę profesjonalnych słuchawek Fostexa wypada podkreślić duże zaskoczenie in plus, jakim mnie one poczęstowały. Nie wiem jak ich styl sprawdza się w skromniejszej od Twin-Heada kompanii, ale z moim wzmacniaczem spisały się daleko ponad spodziewanie. Nie polecę nikomu ich w ciemno, bo w budżetówce albo na średnim poziomie może jest z nimi za cienko. Ktoś może też poszukiwać mocniejszych doznań. W końcu ja też wybrałbym Grado bez nawet chwili wahania, ale to nie zmienia faktu, że te Fostexy są bardzo dobre. Gdyby nadarzyła się wam sposobność, warto ich popróbować, byle, jak już pisałem, podejść do tego cierpliwie i dać im pograć. Mogą się spodobać, zwłaszcza że by je sobie sprawić wystarczy jedna setka dolarów. To ci dopiero frajda.

 

http://www.audiostereo.pl/sluchawki-opinie_37293.html/page__view__findpost__p__908022

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Barthuss

Ortho to magia, miałem Yamaszki YH-100 i pewnie się skończy tak że do nich wrócę... Teraz mam AKG K4 które są hybrydami (elektrostat-dynamik) i ta seria AKG (K340,K4) mają coś z tej magii Yamah ale to nie ta półka jednak.

Ale np. te AKG K4 odpowiednio napędzone (mikroforum608) dają fajne granie, z lekko bardziej doświetloną górą.

YH100 z amplitunerem CR z epoki to jednak referencja ortho.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Barthuss myślałem, że już wróciłes do setek? Trochę przesadzasz z ta referencja, same setki to nie top, a CRka to b. dobry napęd i mimo, że posiadam ten zestaw to nie ukrywam, że słyszałem je lepiej napędzone!

 

Wysyłane z mojego GT-I9000 za pomocą Tapatalk 2

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet 300-400 jak się znajdzie (a widywałem i ponad 600 zł), to jednak nie 200-300.

A wracając do słuchawek, to zorientowałem się, że poza Danonkami D1100 jakie mam tylko do grania i rozmontowanymi Cresynami, to mam same orto wśród nausznych. No a tandem Philips i Echo z padami od DT770, to stawiam i nad Yamahą HP-2 :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inszy wydaje mi się więc, że wolisz Fostexy niż Yamahy. Szukaj T20v2 starych albo ruskich Amfitonów TDS-15, obydwie pary grają lepiej od T50RP mk2.

 

Co do cen to jest różnie, ja za 200 PLN chyba nie widziałem CRki, ale za 300 owszem. Kiedyś dawno temu za 500 PLN można było kupić CR-1020, no ale kilka lat temu to ortodynamiki stare też były duuużo tańsze niż obecnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inszy wydaje mi się więc, że wolisz Fostexy niż Yamahy.

Niekoniecznie. Jak TDSy były w oryginalnej budzie, to grały gorzej niż Yamahy. Przez zmianę obudowy i padów przypadkiem poszły bardziej w mój typ dźwięku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności