MQA musi być stratne, bo jest rodzajem kontenera, w którym plik bezstratny jest pakowany do mniejszej formy, a następnie w lepszy lub gorszy sposób rozpakowywany, przy czym część bitów jest poświęcana na samą informację, jak ten plik ma być rozpakowany. To pół biedy, jeszcze dochodzi to, że MQA ingeruje w plik, tak, żeby muzyka wydawała się przyjemniejsza, czasem nawet jest. Pisali o tym Nanik i Społn na forum (afair), są też inne źródła, podlinkuję. Jakakolwiek ingerencja w oryginał jest dla mnie jakimś zaprzeczeniem idei surowego, bezstratnego pliku. MQA co do zasady (działania) jest stratnym kodekiem i wszelkie próby zaprzeczenia, że ależ skąd nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością. To origami audio, kontener, ze swej natury nie może być bitperfect, bo w dosłownym tego słowa znaczeniu odtwarza coś, co wcześniej zostało skompresowane w sposób stratny… usunięte. Nieważne czy robi to doskonale, czy mniej doskonale, ale nie jest czymś, co kojarzyliśmy do tej pory z najlepszą jakością, czy bezkompromisową jakością. We sacrifice 24-bit depth to „typically 15.85 bits” (Bob Stuart’s words), and encode the ultrasonic frequencies from 24-48kHz in a lossy fashion = MQA encoding & decoding.
MQA brightens the high-mids in the Mid section while thinning the low-mids on the Sides. There’s also some harmonic distortion which some people could find pleasing, If I want that distortion in the master I would’ve put it there in the first place. The results of MQA I would call fatal to the source material even as they are very subtle. http://hd-opinie.pl/13528,audio,zasiac-ferment-czesc-i-a-moze-po-prostu-bladzimy.html http://hd-opinie.pl/12723,audio,zasiac-ferment-czesc-ii-biznes-jak-zwykle.html https://www.reddit.com/r/audiophile/comments/8itd0z/mqa_vs_plain_old_flac/