Skocz do zawartości

Pomiędzy uszami.

  • wpisów
    17
  • komentarzy
    94
  • wyświetleń
    228493

Brak różnic w brzmieniu DACów


MrBrainwash

4894 wyświetleń

Wkleję tutaj tłumaczenie posta @Solderdude z ASR, który dla mnie wiele tłumaczy.

 

Wszystkie przetworniki DAC brzmią inaczej, gdy testy odsłuchowe są przeprowadzane w sposób widoczny (widzimy co gra) i nie są dostatecznie wyrównane poziomem głośności. 

Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ ludzki mózg działa tu, jako "sprzęt testowy". 

 

99% lub więcej posiadaczy DAC-ów przeprowadza testy w sposób widoczny i nieprecyzyjnie wyrównuje poziom głośności, uważając testy widoczne za ważne lub mają zniekształcony pogląd na to, czym jest "test ślepy". 

 

To właśnie te relacje oraz te zamieszczane przez czasopisma audio (papierowe lub internetowe) wzmacniają przekonanie o różnicach między DAC-ami, kablami, odtwarzaczami i wzmacniaczami, sprawiając, że staje się to wiarygodne i "faktyczne".

 

Być może garstka osób faktycznie wkłada wysiłek w przeprowadzanie wiarygodnych (ślepych) testów o istotnym znaczeniu statystycznym. 

 

Ci, którzy to robią, stają się "oświeceni", ale są drwieni przez tych, którzy tego nie robią. Powiedziano im, że testy ślepe są wadliwe z powodu (wstaw wiele powodów) lub że są głusi.

 

Staje się trudniejsze (jeśli nie niemożliwe) odróżnienie między dobrze zaprojektowanymi DAC-ami (odpowiednie filtrowanie, odpowiedź częstotliwościowa i poziom zniekształceń), gdy DACi są wyrównane poziomem głośności i nie wiadomo, który DAC jest aktualnie używany.

 

Być może istnieją przypadki, gdy niektóre DACi brzmią zauważalnie inaczej (dla pewnych młodych i wyszkolonych osób), jeśli różnią się znacząco w pomiarach.

 

Mam na myśli tutaj, że przekroczone zostają progi, które uważane są za słyszalne w jednym lub więcej obszarach.

 

Jak radzę sobie z "widzącymi" słuchaczami? 

 

Zachęcam ich (krótko) do przeprowadzenia właściwego testu ślepego i w razie zainteresowania daję im pewne wskazówki dotyczące bardziej rygorystycznego testowania (ale nie zbierania dowodów w stylu sądowym). 

 

Czasami mówię im, że nie potrafię wyczuć różnicy lub udzielam wyjaśnienia (to zależy od osoby, z którą rozmawiam). 

 

NIGDY nie mówię im, że nie słyszą różnicy, ponieważ to, co usłyszeli, jest prawdziwe. Przecież nie da się oszukać ich uszu.

 

Zdecydowana większość uważa mnie za szalonego, niewykształconego inżyniera elektryka, fanatyka obiektywności, głuchego lub osobę, która nie ma pojęcia, jak powinna brzmieć muzyka, i nadal ignoruje moje przesłanie.

 

WYRAŹNIE i BEZBŁĘDNIE  usłyszeli to, więc musi to być prawdziwe... jakże mogłoby nie być.

 

Następnie przechodzę do ignorowania ich w Internecie, a gdy spotkamy się osobiście, uprzejmie kiwnę głową i wysłucham ich bełkotu (tak jak oni słuchają mojego) i życzliwie się rozstajemy.

 

Jedynym sposobem, aby przekonać inny obóz do "myślenia" trochę inaczej, jest pokazanie im tego w teście. 

 

Zrobiłem to w przeszłości (z kablami), a zabawna część polega na tym, że przyznają "z rezygnacją", że nie słyszą różnicy, ale zdecydowana większość uważa, że test był "ustawiony" i nie zmieniają wcale swojego zdania.

 

Tacy ludzie istnieją... niech żyją swoim życiem, a ty żyj swoim. Niełatwo jest przekształcić czyjąś wiarę, najlepiej po prostu pozwolić im myśleć, że ich słuch jest "wyższy" i istnieją rzeczy, których "my" nie możemy jeszcze zmierzyć lub nie wiemy, jak zmierzyć.
 

51 komentarzy


Rekomendowane komentarze



 

Oto spojrzenie inżyniera Vladimira Lamma: (https://www.lammindustries.com/about-lamm/#design-philosophy)

Jego przedwzmacniacze to legenda.

 

"Bogate doświadczenie Vladimira Lamma w dziedzinie reprodukcji dźwięku i psychoakustyki, naukowych badań nad percepcją dźwięku i audiologii doprowadziło do opracowania przez niego teorii „mechanizmu ludzkiego słuchu”. Teoria ta posłużyła jako podstawa jego projektów i technik reprodukcji dźwięku. Eksperymentując z szeregiem modeli elektronicznych powiązanych z teorią, Lamm natrafił na ograniczony zestaw topologii, które umożliwiły mu stworzenie sprzętu do odtwarzania dźwięku o predefiniowanych i przewidywalnych parametrach – ustanawiając kluczową potrzebę testów odsłuchowych jako integralnego procesu rozwoju produktu, a jednocześnie jednocześnie eliminując stosowanie metody prób i błędów przy projektowaniu. Ponieważ fizyczne prototypy nowych modeli opierają się wyłącznie na obliczeniach, projekt jest w zasadzie gotowy do produkcji po ukończeniu prototypu. Rezultatem tych szeroko zakrojonych prac jest szereg projektów hybrydowych i lampowych, z których każdy wyznacza standardy doskonałości w swojej kategorii."

 

"dla przykładu możesz popatrzeć na parametry Japońskiego wzmacniacza o thd 0.0001%, ale jeśli go posłuchasz to brzmi on okropnie. Dla mnie jako inżyniera bylo ciężko to zaakceptować, ale doszedłem do wniosku, że pomiary konwencjonalne maja sie nijak do tego co słyszymy"

 

"każdy wzmacniacz który zaprojektowalem zgody jest z mechanizmen słyszenia. To jest podstawa moich wzmacniaczy. To jest coś czego nie wyniosłem z książek czy innych źrodeł."

 

Wywiad z 1996 :https://www.lammindustries.com/reviews/vladimir-lamm-interviewed-by-sergei-taranov-editor-audio-magazine-russia-at-the-hi-fi-96-show-waldorf-astoria-new-york-city-may-30-31-1996/

"Długo zastanawiałem się, dlaczego jeden sprzęt gra dobrze, a drugi nie. To pytanie jest tak stare jak sam świat. Poszedłem drogą psychoakustyki i opracowałem szereg modeli matematycznych, które wykazywały mniej więcej bliskie przybliżenie do rzeczywistości (na szczęście w Rosji miałem do dyspozycji cały dział R&D). Te modele matematyczne opisano równaniami różniczkowymi; opracowano specjalne systemy korelacji. Wykorzystując te informacje uzyskałem elektroniczne modele procesów"

 

 Parę słów od inżyniera Cees Ruijtenberg:

Artykul o MA Pavane: https://6moons.com/audioreviews2/metrum/2.html

"W 2008 roku zdecydowałem się rozpocząć badania mające na celu zmapowanie charakterystyki dźwiękowej różnych przetworników cyfrowo-analogowych. Wydajność tych chipów konwertujących była w dużej mierze nieprzekonująca, chociaż nie mogłem jeszcze zidentyfikować przyczyn leżących u jej podstaw. Moje niezadowolenie podsycały częste wizyty na koncertach i pozorna niemożność zasypania przepaści pomiędzy występami na żywo a nagraniami cyfrowymi. Już od wielu lat interesowałem się techniczną stroną nagrywania muzyki i od czasu do czasu dokonywałem nagrań, mając przy sobie porządny zestaw mikrofonów, mikser i magnetofon studyjny. Pomimo ledwo akceptowalnego stosunku S/N i ograniczonej dynamiki (≤ 60 dB), z jaką wówczas radził sobie mój sprzęt, wrażenia były „prawdziwe” i wciągnęły mnie w muzykę. Dlatego rozumiem miłośników winylu, mimo że znoszą trzaski, szumy i zadrapania nieodłącznie związane z tym nośnikiem. Chciałem odtworzyć to poczucie realizmu i uczuć za pomocą sprzętu cyfrowego i rozpocząłem badania w nadziei, że uda mi się je odtworzyć. Dzięki mojej pracy i doświadczeniu w dziedzinie głośników elektrostatycznych mam tam wiele kontaktów, dzięki którym miałem okazję posłuchać tzw. domowego przetwornika cyfrowo-analogowego NOS bez oversamplingu. Mimo oczywistych mankamentów usłyszałem coś, czego w innych przetwornikach DAC-ach brakowało. Emocje, muzyczne zaangażowanie i przeżycie nagle wróciły. Zastanawiałem się, czy to jest droga, którą powinienem podążać? Od tego momentu przesunąłem swoje badania na badanie wad współczesnego sprzętu cyfrowego, generalnie w oparciu o powszechnie stosowaną metodę oversamplingu. Jako projektant elektroniki posiadałem zaawansowany sprzęt pomiarowy. Biorąc pod uwagę moje 35-letnie doświadczenie, powinienem móc to kontynuować. Mimo to wciąż zaskakiwało mnie, że bezpośrednią konsekwencją oversamplingu jest to, że w systemie pojawia się wiele artefaktów, które tak naprawdę nie powinny znajdować się w słyszalnym zakresie.

Ryohei Kusunoki. Ponieważ byłem ostrożnym optymistą co do brzmienia przetworników DAC NOS, zacząłem aktywnie szukać wiedzy na ten temat. Na różnych forach szybko okazało się, że nie jestem sam w poszukiwaniu „prawdziwych” wrażeń muzycznych. Natknąłem się także na artykuł Ryohei Kusunoki, który w kompleksowy sposób wyjaśnił często stosowane metody oversamplingu. Artykuł pokazuje, że gdy wizja opiera się na doświadczaniu muzyki na żywo, dziwne wydaje się poleganie na oversamplingu. Dlatego odłożyłem całą swoją wiedzę dotyczącą cyfrowej rejestracji i obrazowania i zdecydowałem się pójść za głosem serca. Zarówno hobbyści, jak i profesjonaliści przekonani o zasadzie NOS musieli zadowolić się starymi chipami DAC opracowanymi niegdyś przez firmę Philips, które trafiły na rynek w latach 80-tych. Jak na swoje czasy byli naprawdę niesamowici. Firmy takie jak 47Labs, Zanden, Audio Note i AMR również są przekonane o słuszności zasady NOS. Ze względu na brak nowocześniejszych komponentów zmuszeni są używać starych chipów, takich jak TDA1543/1541. I mają rację, robiąc to. Coraz nowocześniejsze chipy dostępne na rynku stają się coraz bardziej skomplikowane i w większości przypadków są obciążone filtrami FIR, które choć umożliwiają stosowanie technik oversamplingu, uniemożliwiają również ich nieużywanie. Ponieważ jako projektant elektroniki często opracowywałem produkty do celów przemysłowych, zdobyłem dużą wiedzę na temat komponentów przemysłowych. Zwłaszcza w inżynierii procesowej i medycznej chipy DAC są stosowane bez filtrów FIR. Czy byłoby możliwe wykorzystanie tych układów w produktach audio? Na jakich cechach powinienem się skupić, aby ulepszyć „stary” TDA1543 lub TDA1541? Było dla mnie jasne, że nowoczesne chipy DAC mają kilka zalet w porównaniu z zabytkowymi egzemplarzami. Od lat 80. XX wieku poczyniono ogromne postępy w zakresie szumu przełączania oraz prędkości i przewodzenia przełączników Mosfet, które są używane w tak zwanych obwodach drabinkowych R2R. Wreszcie poprawiono liniowość wspomnianych wcześniej obwodów. Poza tymi ulepszeniami niewiele się zmieniło. Wydaje się jednak, że te cechy są ważne między innymi dla łatwości i naturalności, z jaką muzyka jest przedstawiana, aby poprawić pożądany „prawdziwy” charakter. Szybkość i przepustowość to cechy również istotne we wzmacniaczach. Właśnie dlatego wzmacniacze operacyjne wydają się powodować wiele problemów w obwodach audio. Terminy takie jak szybkość narastania i wzmocnienie w otwartej pętli najwyraźniej mają tutaj znacznie większe znaczenie niż zniekształcenie harmoniczne. Logiczne jest, że elektronika, która dobrze odtwarza muzykę, wywodzi się zazwyczaj z inżynierii częstotliwości radiowych, gdzie szerokość pasma może sięgać nawet 500 MHz. Używając komponentów pozwalających na taką przepustowość, potrzebne są zupełnie inne techniki projektowania, aby zbudować produkt, który jest zarówno dobry, jak i stabilny. Przykładami są projekty wykonane przez Nelson Pass.

 

Pomimo ogólnej dostępności wielu przyrządów pomiarowych w ciągu ostatnich kilku lat, dopiero teraz stało się jasne, że same pomiary rzadko pozwalają stwierdzić, czy produkt będzie przyjemny w słuchaniu. Czy nasze metody są niewystarczające? Absolutnie nie. Na etapie projektowania wiele problemów rozwiązuje się za pomocą odpowiednich testów. Jednak gdy na przykład testujesz przestronność sceny dźwiękowej, obecne testy nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Teraz nasze własne uszy służą jako dodatkowe instrumenty. Przepustowość i prędkość są ważnymi czynnikami w elektronicznych obwodach audio. Wynika to z faktu, że sygnały przepływające przez „staromodne” obwody półprzewodnikowe mogą zostać zniekształcone w przypadku skażenia przez elementy o wysokiej częstotliwości. Technicznym określeniem tego zjawiska jest zniekształcenie wywołane obrotem. W takim przypadku obwód nie jest w stanie odpowiednio podążać za sygnałem wejściowym. Wydaje się, że nasz słuch jest na to bardzo wrażliwy. Często prowadzi to do sceny dźwiękowej, która jest odbierana jako płaska. [Ograniczona prędkość obrotu: zielona linia (sygnał wyjściowy) pokazuje niezdolność wzmacniacza do podążania za sygnałem wejściowym (czerwony).]

 

Na wyjściu prądowym układu DAC dominują różnorodne sygnały audio i HF. Przełączniki sterujące obwodem drabinkowym R2R w chipie wytwarzają ultradźwiękowy szum przełączania. Niezależnie od tego, jak niski jest ten szum, jest on osadzany w sygnale audio jako dodatkowy element. Oznacza to, że standardowe części, takie jak wzmacniacze operacyjne, nie działają już poprawnie. Mimo to wielu producentów nadal używa wzmacniaczy operacyjnych jako przetworników prądu/napięcia, mimo że nie nadają się one do tego zadania. Ważne jest, aby elektronika przetwarzająca prąd z układu DAC na napięcie była szybka i miała wystarczającą szerokość pasma. Od 2008 roku do połowy 2010 roku poszukiwałem chipa DAC o opisanej charakterystyce. W końcu znalazłem odpowiednie chipy i użyłem ich w przetwornikach DAC Quad, Octave i Hex. O tym, że ten wybór był słuszny, jasno świadczy liczba pozytywnych recenzji, które otrzymaliśmy na całym świecie. [Przepustowość wzmacniacza operacyjnego audio NE5534 w pętli otwartej, bez sprzężenia zwrotnego, zatrzymuje się już na 1 kHz.].

 

Godny uwagi jest fakt, że chociaż fala sinusoidalna o częstotliwości próbkowania 44,1 kHz wygląda na stosunkowo wzburzoną, nasz słuch tego nie odbiera [fala sinusoidalna 1 kHz próbkowana przy częstotliwości 44,1 kHz]. Niektóre rzeczy zostaną poprawione, ponieważ zakładając jakość CD, w ciągu jednej sekundy można zaprezentować zaledwie 44'100 wartości analogowych, co nie zwiększa dokładności. Patrząc na przetwornik cyfrowo-analogowy z nadpróbkowaniem, filtr FIR obliczy i wypełni wartości pośrednie. Filtr FIR powinien teoretycznie dawać lepsze wyniki. W praktyce okazuje się jednak, że różnic nie słychać.

[Dolna forma fali to sygnał NOS, górna odzwierciedla ten sam sygnał po przejściu przez filtr FIR.] To sprawia, że eksperyment jest zabawny. Niech poprzez wzmacniacz i głośniki NOS DAC wygeneruje falę sinusoidalną. Nagraj to za pomocą mikrofonu i pokaż wynik za pomocą oscyloskopu. Przeskoki, które pierwotnie występowały w sygnale, całkowicie zniknęły. Dzieje się tak dlatego, że sygnał przeszedł już przez kilka filtrów, zanim dotarł do mikrofonu. W przypadku przetwornika cyfrowo-analogowego Metrum Acoustics tuż przed wysłaniem sygnału do zacisków wyjściowych zastosowany zostanie łagodny filtr pierwszego rzędu 70 kHz.
 
Tutaj widzimy część naszego ucha. Jest to ślimak z błoną podstawną zlokalizowaną w uchu wewnętrznym. Każde miejsce w ślimaku jest wrażliwe na określone pasmo. Najwyższe częstotliwości rejestrowane są z przodu, najniższe na końcu ślimaka. Błona podstawna jest częścią ślimaka. Działa jako baza dla od 15 000 do 20 000 komórek rzęsatych. Każda z tych komórek jest połączona z nerwem, który łączy się z mózgiem. To tylko bardzo krótkie podsumowanie pracy ucha. Tak naprawdę ucho jest nieskończenie bardziej złożone. Ograniczymy się jednak do czuciowych komórek włoskowatych, z których każda opisuje ograniczony zakres częstotliwości w taki sposób, że wszystkie się pokrywają. Jej suma określa zasięg naszego słuchu. Średnio jest to od 20 Hz do 20 000 Hz. Przy 20 000 komórek rzęsatych ich szerokość pasma jest bardzo mała, a zatem bardzo selektywna. Oznacza to, że dla jednej konkretnej komórki rzęsatej – z wyjątkiem określonej częstotliwości, do której jest dostrojona – reszta sygnału jest filtrowana z częstotliwością 40 dB/oktawę. Nasz słuch na tym poziomie zachowuje się podobnie jak filtr środkowoprzepustowy. To porównywalne z filtrami stosowanymi w odtwarzaczach CD. Zaimplementowanie filtrów tego poziomu w odtwarzaczu CD można zatem określić jako przesadę
 
Stosowane metody badawcze. Wydaje się, że przetworniki cyfrowo-analogowe NOS wypadają słabo, patrząc wyłącznie na ich pomiary. Jest to również częściowo poprawne, ponieważ sygnał przetwornika cyfrowo-analogowego NOS przechodzi przez mniej filtrów, zanim dotrze do terminala wyjściowego. Wprowadzenie filtra ostrego na wyjściu przetwornika cyfrowo-analogowego typu NOS powinno poprawić wyniki testów w zakresie zniekształceń harmonicznych i szumu. W przypisie są to powszechnie stosowane testy zalecane i ogólnie akceptowane przez branżę.
 
Problem z tymi testami zniekształceń polega na tym, że podczas pomiaru dziedziny amplitudy wykorzystują one wyłącznie sygnał statyczny, taki jak fale sinusoidalne. Gdy tylko zostanie użyty sygnał impulsowy, wyniki stają się zupełnie inne. Po lewej stronie znajduje się przejściowa odpowiedź przetwornika cyfrowo-analogowego NOS. Lekkie zaokrąglenie u góry jest spowodowane wspomnianym wcześniej łagodnym filtrem przy 70 kHz. Po prawej stronie widzimy dokładnie ten sam impuls przechodzący teraz przez przetwornik cyfrowo-analogowy z nadpróbkowaniem. Ponieważ nasz słuch w naturalny sposób funkcjonuje jako silny filtr, nasze mózgi mają tendencję do interpretowania sygnału z przetwornika cyfrowo-analogowego NOS tak, jakby przeszedł przez filtr FIR. Wynika to z ograniczonego pasma naszego słuchu. Patrząc na zdjęcie po prawej stronie, możemy się zastanawiać, jak będzie wyglądał ostateczny wynik, jeśli nasz słuch doda inny równoważny filtr. Zarówno muzycy, jak i autorytety w dziedzinie audio dobrze udokumentowali, że szczególnie instrumenty perkusyjne cierpią z powodu tego efektu dzwonienia przed i po. Nie jest zatem bezpodstawne twierdzenie, że przetworniki cyfrowo-analogowe NOS brzmią najbardziej naturalnie ze wszystkich alternatyw. Ponieważ jednocześnie wyniki testów wszystkich przetworników DAC NOS są niewystarczające, pojawia się pytanie, czy stosujemy właściwe testy, aby dokładnie ocenić ich jakość. Wszystkie pomiary są przecież wykonywane bez stosowania jakichkolwiek filtrów.
 
Jitter jest przedmiotem zainteresowania od dłuższego czasu. Redukcja jittera do ekstremalnie niskiego poziomu jest postrzegana jako kluczowa dla poprawy sceny dźwiękowej. Nie rozpoczynając dyskusji o tym, ile jittera można jeszcze dostrzec, należy wspomnieć, że istnieją różne rodzaje jittera. Ponieważ w dużej mierze nie jest jasne, w jaki sposób mierzony jest jitter, przydatne jest krótkie wyjaśnienie. Jitter, o którym mowa, to nic innego jak odchylenie w dziedzinie czasu. Można to porównać z długością sekund zegara: czasami mają one długość 0,9, a czasami 1,1 sekundy. Średnio trwają one około jednej sekundy, choć poszczególne sekundy różnią się długością. Można to porównać do przetwornika cyfrowo-analogowego, w którym muzyka składa się z szeregu cyfrowych próbek. Próbki wchodzą do układu DAC i są synchronizowane przez zegar. Dokładność zegara jest zatem istotna nie tylko w przypadku dłuższych okresów czasu, ale każdy impuls powinien mieć dokładnie taką samą długość. [Filtr FIR tworzy dodatkowe ogniwo w łańcuchu i oprócz silnego filtra zapewnia dodatkową oscylację impulsami.]
 
Po prawej stronie powiększyliśmy dwa impulsy zegara, które przeskakują z niskiego do wysokiego poziomu. Impulsy obserwowano przez dłuższy okres czasu, a następnie nałożono je na siebie. Dolny zegar zawsze skacze niemal dokładnie w tym samym momencie, podczas gdy górny zegar zachowuje się bardziej losowo. Czasem jego skok jest wcześniejszy, czasem spóźniony. Nazywa się to jitterem. Pomijając fakt, że jitter może pojawić się w wielu punktach łańcucha audio, wykrywalność jittera jest kluczem do wydajności przetwornika cyfrowo-analogowego. Wykres wyraźnie pokazuje łatwo mierzalne błędy górnego sygnału. Załóżmy, że każdy kwadrat oznacza 100 pikosekund (ps). Teraz górny sygnał pokazuje odchylenie maksymalnie 5 kwadratów x 100 pikosekund = 500 pikosekund. Im bardziej stabilny sprzęt pomiarowy, tym bardziej wiarygodne będą wyniki tego testu. Jednak nawet sprzęt pomiarowy będzie miał wady, które mogą negatywnie wpłynąć na wyniki. Gdy wyniki są bardzo ważne, sprzęt pomiarowy staje się tak drogi, jak samochód średniej wielkości. Istnieją również inne techniki pomiaru jittera, takie jak pomiary widmowe. Warunkiem dobrego pomiaru spektralnego jest to, że do pomiaru należy używać jasno określonego sygnału. Ponieważ teoretyczna zawartość sygnału generuje dość niskie współczynniki jittera, jitter powodowany bezpośrednio przez sprzęt będzie wykazywał odchylenia w widmie.
 
[Wyniki testu jittera z analizatora widma]. Lewy obraz przedstawia dwa widma. Lewy to sygnał bez jittera, stąd widoczny jako pionowa igła. Obraz po prawej stronie pokazuje sygnał o szerokiej podstawie powodowany bezpośrednio przez jitter. Ponieważ jitter jest odchyleniem czasowym, analizator widma pokaże jitter jako wyższe i niższe częstotliwości. Ten sygnał „wahający się” powoduje szeroką podstawę i pokazuje, że występuje pewna ilość jittera. Trudno określić, ile dokładnie. Ważnym badaczem w tej dziedzinie był Julian Dunn († 2003). Stworzył metodę lepszego jittera mapy. Zaprojektował bodziec, którego zawartość jest tak dobrana, aby sama w sobie nie powodowała żadnych drgań. Ponieważ przetwornik cyfrowo-analogowy musi odtwarzać ten specjalny sygnał, skutki jittera spowodowanego sprzętem będą natychmiast widoczne w pomiarze widmowym. Metoda opracowana przez Juliana Dunna nazywa się Jtest. Poniższy obraz przedstawia Jtest zastosowany do przetwornika DAC. W idealnej sytuacji wynik pokazałby po prostu pionową igłę. Z powodu drgań po obu stronach igły głównej pojawia się wiele mniejszych igieł. Mierząc wysokość (amplitudę) tych małych igieł, możemy obliczyć wielkość drgań.
 
Jak wspomniano wcześniej, przetworniki cyfrowo-analogowe NOS nie sprawdzają się dobrze. Jtest nie jest inny. Wyniki wielu Jtestów dla przetworników DAC NOS wykonanych w podobnych warunkach można znaleźć w sieci. Podobne warunki mają kluczowe znaczenie przy porównywaniu produktów. Laboratoria Miller Labs często otrzymują zadanie przeprowadzania testów na potrzeby recenzji. Odbywa się to zawsze w ten sam sposób i w podobnych okolicznościach. Godne uwagi jest to, że każdy pojedynczy przetwornik cyfrowo-analogowy NOS radzi sobie słabo z Jtestem. Czy każdy projektant DAC NOS używa gorszych technik? A może problemem są błędy pomiarowe? Kolejne badanie przeprowadzono w naszym własnym laboratorium. Regularnie badamy charakterystykę chipów DAC, które można potencjalnie wykorzystać w sprzęcie hi-fi. Badania mają zazwyczaj charakter wysoce eksperymentalny, a wiele elementów jest połączonych i zastąpionych innymi. Tego typu badania często mają na celu liniowość, zniekształcenia, szumy przełączania i jakość dźwięku. Wspomnieliśmy wcześniej, że stosunkowo szybka elektronika brzmi zwykle znacznie lepiej niż jej wolniejsze odpowiedniki. Można to zaobserwować w przypadku przetworników prądu/napięcia i innych komponentów. Co zaskakujące, wyniki Jtest okazują się znacznie gorsze, gdy komponenty stają się szybsze, z odchyleniami sięgającymi 2 nanosekund. Kiedy jednak mierzymy jitter w dziedzinie czasu, widzimy, że we wspomnianym wcześniej teście wyniki utrzymują się na poziomie <30ps. Ostatecznie potwierdzono naszą hipotezę, że wynik może być zniekształcony przez składniki sygnału spoza pasma audio. W przypadku wykorzystania przetwornika prądu/napięcia o bardzo ograniczonej szerokości pasma pętli otwartej, a co za tym idzie małej szybkości narastania, wyniki drastycznie się zmieniły. Jtest dał teraz prawie taki sam wynik jak test w dziedzinie czasu. Jednak podczas słuchania muzyki scena dźwiękowa stała się płaska i pozbawiona blasku.
 
Podczas stosowania analizatora widma do testów jittera uderzające jest to, że nie tylko odchylenia czasu, ale także odchylenia amplitudy prowadzą do poszerzonej podstawy. Nawet sygnały spoza zakresu audio lub buczenie o częstotliwości 50 Hz spowodowane gorszą jakością zasilania będą miały wpływ na te wyniki. Zatem niesłyszalny sygnał 88 kHz i równie niesłyszalny sygnał 91 kHz mogą wytworzyć sygnał różnicowy o częstotliwości 3 kHz, który z kolei moduluje sygnał pomiarowy. Dlatego Jtest może być używany tylko z przetwornikiem DAC, który wykorzystuje ostre filtry. Po lewej stronie znajduje się wynik Jtestu dla przetwornika cyfrowo-analogowego NOS. Igły po obu stronach głównego sygnału pokazują jitter. Według obecnych standardów wartości te są zdecydowanie za wysokie, ale ponieważ są spowodowane brakiem ostrego filtrowania, wynik jest negatywnie wypaczony. Ten sam przetwornik cyfrowo-analogowy wykazuje błąd w dziedzinie czasu wynoszący zaledwie 20 ps. Wcale nie jest to odzwierciedlone na tym wykresie. Ponieważ błona podstawna zachowuje się jak ostry filtr słuchowy, w pewnym sensie staje się częścią DAC-a. Pomiary na przetworniku cyfrowo-analogowym NOS nie są zatem wykonywane w jego logicznym punkcie końcowym, ale przed filtrem naszego słuchu. Na tym polega problem porównania rzeczywistych wyników w dziedzinie czasu i sposobu, w jaki Jtest interpretuje i pokazuje swoje wyniki. Wniosek. Od kilku lat przetworniki cyfrowo-analogowe NOS zyskują na popularności, głównie w oparciu o subiektywne testy odsłuchowe. Zwłaszcza ludzie, którzy regularnie słuchają muzyki na żywo, wydają się mieć silną preferencję dla tego typu przetworników DAC. Jak wspomniał Kusunoki w swoim artykule, to przede wszystkim zachowanie w dziedzinie czasu nadaje przetwornikom DAC z nadpróbkowaniem „nienaturalną” jakość. Świadczy to o słabym brzmieniu instrumentów perkusyjnych; oraz w rodzaju „nadmiernej szczegółowości”, która powoduje, że niektóre instrumenty tracą swoją barwę i naturalne ciepło. Otwarte pozostaje pytanie, czy powinniśmy kierować się własnym słuchem, czy powszechnymi wynikami badań. Rozwój cyfrowych systemów audio nie osiągnął jeszcze zenitu. Z pewnością w przyszłości będziemy mieli do czynienia z nowymi wydarzeniami. Pewne jest, że dzięki nagraniom w wysokiej rozdzielczości zmniejszyła się potrzeba stosowania oversamplingu i ostrych filtrów. Pozostaje pytanie, jak podejść do ogromnej różnorodności płyt CD z ich niską częstotliwością próbkowania wynoszącą 44,1 kHz. Nadpróbkować czy nie? Brak oversamplingu wydaje się być preferencją muzyków i profesjonalistów zajmujących się dźwiękiem. Pozwól swoim uszom decydować!"
 
 

Dr. Slawa Roschkow (https://sw1xad.co.uk)

"W przeciwieństwie do konstrukcji DAC SW1X, wszystkie dostępne na rynku przetworniki DAC z nadpróbkowaniem i upsamplingiem wykorzystują dramatyczne modyfikacje sygnału w postaci kształtowania szumu lub inną formę manipulacji sygnałem, która zabija muzykalność i zakopuje ją we wzmacniaczach operacyjnych lub tranzystorach, które działają w złożonych pętlach ujemnego sprzężenia zwrotnego. Większość dostępnych na rynku przetworników cyfrowo-analogowych (i innych produktów) jest albo zbyt złożona i przeprojektowana (typ komputera z wieloma komponentami i materiałami niskiej jakości), albo zbyt uproszczona, wykorzystując gotowe rozwiązania (brak kreatywności) lub wykorzystując komponenty niskiej jakości i materiałów lub ich kombinacji. Te produkty DAC mają ze sobą wiele wspólnego – zazwyczaj są wyposażone w takie funkcje, jak wejścia i wyjścia, wyświetlacze itp. – co świadczy o tym, że zostały zaprojektowane przez inżynierów elektroników, a nie muzyków. Konsekwencją jest to, że mogą wyglądać zupełnie inaczej, ale wszystkie brzmią zasadniczo bardzo podobnie: płaskie, syntetyczne i pozbawione życia – gdzie niektóre przetworniki cyfrowo-analogowe mogą w niektórych aspektach brzmieć nieco lepiej niż inne. Niektórzy producenci starają się wyróżnić na tle innych albo nie ujawniając, jaki zintegrowany układ konwertera jest używany, albo poprzez FGPA (Field-Programmable Gate Array ) typu przetwornika cyfrowo-analogowego, który jest niczym innym jak programowalnym układem scalonym, zaprogramowanym przy użyciu niestandardowych algorytmów manipulacji sygnałem - funkcja zapożyczona z komputerów, ale w zasadzie nie różniąca się zbytnio od pozostałych.

Ogólnie rzecz biorąc, główna różnica w porównaniu z najpopularniejszymi przetwornikami DAC głównego nurtu polega na tym, że nasze przetworniki DAC są projektowane przez zespół kreatywnych inżynierów z wykształceniem muzycznym, a nie przez inżynierów elektroników, którzy rozumieją jedynie podręcznikowe projekty obwodów i nic poza tym. Celowo odeszliśmy od tzw. „mainstreamowego podejścia” (sprawiając, by produkt przede wszystkim wyglądał atrakcyjnie) i przyjęliśmy radykalnie inne podejście (koncentrując się na muzyce, po naszemu) w projektowaniu sprzętu audio. Mamy nadzieję, że takie podejście nikogo nie urazi, ale jest ono kluczowe dla jakości dźwięku i reprodukcji muzyki – w końcu to jedyna cecha, która naprawdę liczy się na dłuższą metę."

 

"Nie wszystkie aktywne stopnie I/U są tworzone jednakowo. W przeciwieństwie do zdecydowanej większości produktów dostępnych na rynku, stosujemy specjalnie zaprojektowany dyskretny konwerter I/U oparty na jednym, specjalnie dobranym tranzystorze zasilanym przez nasz niestandardowy dyskretny zasilacz. Wręcz przeciwnie, aktywna konwersja I/U w większości produktów odbywa się za pomocą układów scalonych (IC), zwanych także wzmacniaczami operacyjnymi. Jeśli nie są już zintegrowane w chipie DAC, jak ma to miejsce w przypadku prawie wszystkich przetworników DAC Delta Sigma, są to małe, zwykle 8-nożne chipy, ale bardzo złożone urządzenia, w których do wzmocnienia używa się aż 30-40 niskiej jakości tranzystorów i rezystorów krzemowych napięcie wyjściowe przetwornika DAC. Ponieważ wszystkie z nich są z natury nieliniowymi wzmacniaczami napięciowymi, muszą pracować w zamkniętej pętli sprzężenia zwrotnego, co wymaga zastosowania dużej ilości ujemnego sprzężenia zwrotnego (co koryguje nieliniowość, ale także usuwa muzykalność). Jeśli więc ktoś używa wyjście napięciowe przetwornika Delta Sigma wykorzystuje również wbudowane wzmacniacze operacyjne"

 

Filozofia Audio Note Japan czyli profesora Hiroyasu Kondo (https://www.audionote.co.jp/en/philosophy.html)

"Ludzie nazywają założyciela Audio Note, pana Hiroyasu Kondo, „Audio Silversmith”.
Będąc pierwszą osobą, która zastosowała srebrne przewody w projektach audio, pan Kondo otrzymał tytuły „The Audio Silversmith” i „The Master of Best Audio” za swoją pozycję w branży audio.
Aby uzyskać „najwyższą jakość dźwięku”, pan Kondo przeprowadził wszechstronne badania od pozycji wejściowej sygnału audio aż do wyjścia dźwięku, bez odrobiny kompromisu.
Urok srebrnych drutów wzniósł jego ręce.
Dźwięk srebra jest ciepły, ale żywy; potrafi w pełni wyrazić witalność muzyki.
Dzięki śmiałemu, ale rozważnemu pomysłowi uzyskania najwyższej jakości dźwięku poprzez zastosowanie srebra, drogiego metalu, który nigdy wcześniej nie był używany w projektowaniu audio, powstał charakter dźwiękowy Audio Note. Srebrny drut Audio Note jest produktem pasji audio, w której zwrócono szczególną uwagę na obróbkę materiałów. A produkty, w których zastosowano srebrny drut Audio Note, zapewniają jakość dźwięku, która osiągnęła i przekroczyła najwyższy światowy standard.
Produkty Audio Note są stworzone z myślą o sercu audiofila i z nim związane. Płynnie łączą dźwięk z muzyką, umożliwiając odtwarzanie muzyki z najlepszą jakością dźwięku."

https://www.backtomusic.ru/person/kondo

"Muzyka to złożona fala wibracyjna, która oddziałuje ze wszystkim, z czym się styka. Większość współczesnych inżynierów elektroników raczej nie zgodzi się z tym podejściem, najpierw niszczą sygnał, a następnie próbują go przywrócić. Przechodząc przez taki system audio muzyka staje się obrzydliwa, nie do poznania i niegrzeczna. A zwiększenie głośności nie jest w stanie przywrócić jego piękna. Tak jak gorzki produkt można dosłodzić cukrem, ale nie ulepszyć, tak utraconej informacji nie można odtworzyć w oryginale, pomimo różnych teorii „wzmocnienia” tonalnego i korekcji błędów."

https://www.backtomusic.ru/person/kondo-hi-fi

"Zachowania fal dźwiękowych nie można wyjaśnić wyłącznie za pomocą teorii elektryczności. Ogromna liczba czynników wpływających na reprodukcję dźwięku pozostaje niezbadana. Świat dźwięków jest znacznie głębszy, niż możemy sobie wyobrazić.

 

Wywiad z Kondo http://m.szemis.pl/wywiad-z-hiroyasu-kondo-cz-1/

"Shibazaki: Ma Pan rację. Większość japońskich producentów skupia się na takich aspektach brzmienia jak pasmo przenoszenia i balans tonalny, zapominając o przestrzennym aspekcie prezentacji. Zdaniem pana Kondo jest to błędne podejście, tak podchodzą do tematu inżynierowie elektrycy, którzy projektują i budują swoje urządzenia na podstawie teorii wziętych z podręczników. Sam jednakże dumnie nazywa siebie inżynierem akustykiem. Dlatego właśnie jego urządzenia dbają również o prawidłową prezentację sceny muzycznej."

 

Filozofia Suzumu Sakumy  https://www.backtomusic.ru/person/sakuma

"Teoria zawarta w podręcznikach elektroniki na długi czas wypchnęła muzykę z mojego życia. Dopiero po wielu próbach i błędach znalazłem swoją drogę, koncentrując się na uczuciach i emocjach, a nie na teorii."

 

Filozofia Petera Quartrupa https://www.backtomusic.ru/person/qvortrup-quotes https://www.fidelity-magazine.com/audio-note-uk-peter-quortrup/

"Masowy rynek sprzętu audio jest jak fast food: każdy składa inne urządzenia z tych samych podzespołów; nie należy oczekiwać, że dźwięk między nimi będzie zasadniczo inny. Uzyskanie prawdziwego dźwięku w ten sposób jest tak samo niemożliwe, jak wyciągnięcie steku z krwią z hamburgera. Powinniśmy dążyć do minimalizacji wykorzystania części standardowych – wykonać je samodzielnie lub na zamówienie. A nie można stać się przedsiębiorstwem komercyjnym, to zrujnowało wiele dobrych firm."

 

 

 

 

 

Edytowane przez NuYam
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza

Ja się bez problemu z każdym założę o 10k, że nie tylko usłyszę różnicę w ślepym teście pomiędzy różnymi DACami, ale nawet założę się, że w kolejnym ślepym teście wskażę który z dwóch poprzednich aktualnie gra. Odróżnię też na ślepo tłoczoną płytę CD od nagrywanej. Jedyny warunek, to że wolno mi wybrać utwory i dowolnie je cofać i powtarzać.

Skąd mam taką pewność? Bo projektuję audiofilskie sprzęty, brałem udział w takich ślepych testach i nigdy się nie pomyliłem. Co więcej, jestem przekonany, że każdy o zdrowym słuchu będzie w stanie dokonać takiego rozróżnienia jak mu/jej opiszę odpowiednią metodologię.

Zgadzam się tu z panem Kondo, ogromna liczba czynników pozostaje niezbadana i nie rozumiem tego uporu, z którym niektórzy ludzie chcą rzeczywistość nagiąć do swoich ograniczonych i ułomnych pomiarów.

  • Like 1
  • Thanks 1
  • Haha 2
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza

Kurde to są jakieś jajca 😀

Jasne, że są przetworniki grające podobnie, ale właśnie miałem przyjemność testować Hugo TT2, Matrix M2 i mojego Holo Audio.

Chord, a Matrix to jak by porównywać dzień do nocy, jabłka do gruszek, ogień do wody.

"Ślepy" na jedno ucho to rozróżni.

Wiem natomiast, że nie potrafię wyłapać różnic tylko pomiędzy kostkaimi dac.

Wszystko kręci się wokół ich implementacji. Gdybym np. nie wiedział, że Matrix M2 ma w środku Sabre to obstawiał był jakiegoś AKMa tak jest to organiczne, miłe i ciepłe granie, czyli takie, za którym nie przepadam 😀

Edytowane przez waski
Odnośnik do komentarza
57 minut temu, Play napisał(a):

Przecież z naukowego punktu widzenia pomiary są doskonalsze niż ludzie ucho 😶

 

Z naukowego punktu widzenia każdy dac wypada inaczej w pomiarach tak że coś w tym jest.

Odnośnik do komentarza
50 minut temu, Spawn napisał(a):

 

Z naukowego punktu widzenia każdy dac wypada inaczej w pomiarach tak że coś w tym jest.

Ale ja nie staję po żadnej stronie, bo mi się nie chce w to bawić. Tylko trochę dziwi mnie tak pewne stwierdzenie, że pomiary poparte nauką są ułomne, a ucho nie.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Play napisał(a):

Ale ja nie staję po żadnej stronie, bo mi się nie chce w to bawić. Tylko trochę dziwi mnie tak pewne stwierdzenie, że pomiary poparte nauką są ułomne, a ucho nie.

 

Stanie po środku jest jedyną słuszną postawą bo z definicji nauka polega na opisywaniu rzeczywistości. 

 

Pomiary nie są ułomne tylko nie mierzy się wszystkich parametrów mających wpływ na brzmienie.

 

To troche tak jak byś zmierzył dwa samochody na hamowni i wyszło Ci że obydwa ważą 1 tonę, mają 200koni, 200nm momentu więc muszą prowadzić się tak samo. Wsiadasz, jedziesz i okazuje się że prowadzą się zupełnie inaczej. Niemożliwe bo przecież pomiary!

 

Łatwiej powiedzieć że różnic być nie może niż zwrócić uwagę że nie zmierzyłeś rozkładu masy ani szeregu parametrów pracy zawieszenia i pewnie wielu innych rzeczy no bo gdzie one się znajdują na pomiarach?

 

hamownia wykres jak czytac vtech.jpg

 

 

Edytowane przez Spawn
Odnośnik do komentarza

Ciekawym zagtadnienie są np zniekształcenia TIM. Zanim zaczęto je mierzyć nie wiedziano dlaczego tak jest i na uwczesnych pomiarach tego nie było.

Przyszedł Matti Otala i potrafił to wytłumaczyć.

Nie widzę za często danych o slew rate w pomiarach dacków.

 

 

Edytowane przez NuYam
Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, NuYam napisał(a):

Ciekawe zagadnienie. Pokaż mi pomiary mierzące holografię, scenę dźwiękową, albo to że dźwięk jest autentyczny czy bogatszy w szczegóły

Nie dac (czy inny element toru, może w pewnej mierze poza ostatnim wprawiającym powietrze w drgnia) tworzy holografię czy scenę. Tylko z jednej strony jest to nagrane, z drugiej strony mózg na podstawie tego słyszy, widzi, tego co wie o sprzęcie (wygląd, marka, cena) tworzy sobie lepszy lub gorszy dźwięk. Jak tenże mózg ma dostęp tylko do dźwięku to już tak łatwo mu nie idzie. Czego tu można nie rozumieć. Yamaha - będzie jasno, Ultrasone - będzie ostro i basowo, Audeze - będzie miło i misiowato, Marantz - jakoś tak itd. To wszystko już dany osobnik wie zanim w ogóle zacznie sprzętu słuchać.

Edytowane przez Rafacio
Odnośnik do komentarza

@NuYam

 

Przedstawię sprawę w trochę inny sposób. Tzn. zawarte to jest już we wpisie, ale może nie wystarczająco wyraźnie.

 

Gra toczy się o to by dać nie tylko uzasadnienie jednej strony, ale dać uzasadnienie dla obydwu stron. 

 

To co przytaczasz może być uzasadnieniem Twojej strony (poprawne, czy nie w tym momencie nieistotne). Nie tłumaczy to jednak drugiej strony. Możesz najwyżej powiedzieć, że albo ktoś jest głuchy, albo nieuczciwy. Żadna z tych opcji nie pasuje do obrazu sytuacji, bo ludzie z drugiej strony przechodzą testy na zdolności słyszenia i organizowali testy w których każdy mógł uczestniczyć na poziomie hobbystycznym, ale też zachowując wszelkie rygory naukowe i dokumentując to (dla hobbystów problemem może być głównie dostępność tych danych bo za dostęp do bazy danych AES trzeba płacić)

 

Natomiast bardzo wiele rzeczy wskazuje na to, że istnieje schemat w rzekomym słyszeniu różnic. Tak jak np. ktoś twierdzi, że słyszy różnice w rzeczach do których nauka się niedokopała. A jednocześnie nie przejdzie testu ma słyszenie realnych, pomierzonych zniekształceń zobrazowanych w poziomie SINAD. W dodatku trzeba być bardzo nierefleksyjnym by nie zauważyć, że nasze wrażenia i odczucia z odsłuchu tego samego sprzętu fluktuują wraz czynnikami takimi jak: świadomość tego czego sie słucha, poziom głośności, nastrój, czasem i miejscem odsłuchu, akomodacją (adaptacją) słuchową itp. 

 

Te wszystkie rzeczy bardzo łatwo i bezpośrednio wyjaśniają świadectwa usłyszanych różnic bez odwoływania się do głuchoty i nieuczciwości.

 

Jestem już po własnych testach, więc na mnie zeznania rusków (i wszystkich innych ludzi co zarabiają na tych przekonaniach) nie zadziałają. I to nie jest kwestia wiary tylko tego, że przekonałem się o tym osobiście. Łatwo mi jednak o empatie w Twoją stronę bo nie raz, nie dwa doświadczyłem placebo i nawet uważam, że jak komuś to na rękę to jak najbardziej jest to uzasadnione z tego korzystać. Bywają też sprzęty, które parametry mają na tyle niskiej jakości, że można je zacząć realnie rozróżniać, ale takie sprzęty mnie nie interesują. 

 

Jest wiele ciekawych informacyjnych smaczków związanych z tym do czego nauka doszła w kwestii tego jak działa nasze słyszenie, ale już po doświadczeniach z forum nie będę w to wchodził, gdyż przekonałem się, że ciężko jest nie raz dojść do konsensusu w kwestii interpretacji określonych zdań (czyli obie strony nie miały zastrzeżenia do zdania, ale inaczej je interpretowało), więc taka dyskusja mijała by się z celem, przy zagadnieniach jakby nie patrzeć - dość zaawansowanych. 

Edytowane przez MrBrainwash
  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Pragnę zwrócić uwagę że nauka nie potrafi wykonać pomiarów pracy naszych zmysłów. Jak idziesz dobrać okulary to okulista mierzy pewne parametry urządzeniami aby sprawdzić czy Twoje oczy są zdrowe ale dobór szkieł polega na tym że zakłada Ci różne szkiełka i pyta czy widzisz lepiej czy gorzej czyli jest to czysto subiekywne.

 

Tak samo jest ze słuchem, smakiem, węchem. Badania polegają na pytaniach do pacjenta co słyszy lub co czuje.

 

Mówienie że ja przeszedłem testy to wiem że czegoś nie ma jest błędnym założeniem bo to jest subiektywne uczucie odnoszące się tylko dla Ciebie. Ja niewiem co Ty słyszysz a Ty nie wiesz co ja słyszę bo to są rzeczy czysto indywidualne i nie ma możliwości ich weryfikacji.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
41 minut temu, Spawn napisał(a):

Pragnę zwrócić uwagę że nauka nie potrafi wykonać pomiarów pracy naszych zmysłów. Jak idziesz dobrać okulary to okulista mierzy pewne parametry urządzeniami aby sprawdzić czy Twoje oczy są zdrowe ale dobór szkieł polega na tym że zakłada Ci różne szkiełka i pyta czy widzisz lepiej czy gorzej czyli jest to czysto subiekywne.

 

Tak samo jest ze słuchem, smakiem, węchem. Badania polegają na pytaniach do pacjenta co słyszy lub co czuje.

 

Mówienie że ja przeszedłem testy to wiem że czegoś nie ma jest błędnym założeniem bo to jest subiektywne uczucie odnoszące się tylko dla Ciebie. Ja niewiem co Ty słyszysz a Ty nie wiesz co ja słyszę bo to są rzeczy czysto indywidualne i nie ma możliwości ich weryfikacji.

 

Wpis zakłada że są różnice w subiektywnym słyszeniu. Tylko kwestia jest taka, że jak rozpowiadasz, że masz super wzrok i widzisz szczegóły, a na wizycie u okulisty nie jesteś wstanie stwierdzić co jest na tablicy, to są podstawy sądzić, że nie masz tak dobrego wzroku i nie widzisz tych szczegółów o których mówiłeś, że je widziałeś. Tak samo jest ze ślepym testem. A jeśli zrobisz liczne badania na populacji wyszkolonych i niewyszkolonych ludzi to jesteśmy w stanie ustalić rozsądne progi dla możliwości ludzkiego wzroku/słuchu. Istnienia X-Menów widzących w podczerwieni czy ultrafiolecie i słyszących infra- czy ultradźwięki nie da się wykluczyć naukowo. ;)

 

Ja nie muszę weryfikować Twojego słuchu. Zweryfikowałem swój i to mi wystarczy. We wszystkim chodzi o zdrowy rozsądek. 

 

 

Odnośnik do komentarza

To nie jest kwestia dobry słuch vs zły słuch. Jesteśmy na forum audiofilskim a nie laryngologicznym, więc tematem jest raczej subiektywna przyjemność płynącą z odbioru wyrażeń słuchowych. Każdy z nas uczy się, co dokładnie sprawia mu przyjemność i następnie szuka tej jednej, jedynej sygnatury, która zmaksymalizuje indywidualną przyjemność płynącą ze słuchania muzyki. Jak obiektywnie, naukowo zmierzyć przyjemność? I drugie pytanie - czy wysoka jakość narządu słuchu w sposób przyczynowo-skutkowy warunkuje poziom przyjemności z obcowania z muzyką? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
25 minut temu, MrBrainwash napisał(a):

 

Wpis zakłada że są różnice w subiektywnym słyszeniu. Tylko kwestia jest taka, że jak rozpowiadasz, że masz super wzrok i widzisz szczegóły, a na wizycie u okulisty nie jesteś wstanie stwierdzić co jest na tablicy, to są podstawy sądzić, że nie masz tak dobrego wzroku i nie widzisz tych szczegółów o których mówiłeś, że je widziałeś. Tak samo jest ze ślepym testem. A jeśli zrobisz liczne badania na populacji wyszkolonych i niewyszkolonych ludzi to jesteśmy w stanie ustalić rozsądne progi dla możliwości ludzkiego wzroku/słuchu. Istnienia X-Menów widzących w podczerwieni czy ultrafiolecie i słyszących infra- czy ultradźwięki nie da się wykluczyć naukowo. ;)

 

Ja nie muszę weryfikować Twojego słuchu. Zweryfikowałem swój i to mi wystarczy. We wszystkim chodzi o zdrowy rozsądek. 

 

Błędnie zakładasz że dobór okularów to jest jakiś test weryfikujący Twoje mniemanie na temat własnego wzroku który można zdać lub nie zdać. Lekarz bada komputerowo czy Twoje oczy nie mają jakiejś choroby którą trzeba by ewentualnie wyleczyć zanim dobierze Ci okulary pytając jedynie jak Ci się patrzy. Nie robi tego na zasadach ślepego testu tylko mowi tu masz mocniejsze a tu masz słabsze, co wolisz i sobie sam wybierasz. Nie ma weryfikacji, możesz kłamać, może Ci się wydawać ale koniec końców to są wyłącznie Twoje okulary i to Tobie ma się dobrze patrzeć. Niektórzy nie potrzebują żadnych okularów i co, to oznacza że nikt nie potrzebuje? Bardzo nienaukowe w gruncie rzeczy więc może idź na forum okulistyczne i powiedz im tam że bez podwójnego ślepego testu nie da się dobrać okularów ;)

 

Tak samo jest z dacami. Wybierasz go dla siebie i to Ty masz być zadowolony. Nie słyszysz różnic to nie słyszysz co nie oznacza że ich tam nie ma i inni też mają nie słyszeć.

Edytowane przez Spawn
Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, NuYam napisał(a):

 jeśli rozróżnia to te różnice istnieją czy nie?

Niech wykaże, że to nie jest tylko jego wrażenie. 

Audiofile sądzą, że ich uszy i zdolność słyszenia jest lepsza niż obecnie dostępny postęp naukowy ludzkości. Bardzo wysokie mniemanie o sobie mają. Wszystko im gra, tylko jakoś poza klepaniem sobie plecków na forach nikt nie podjął się naukowego dowodu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
27 minut temu, kubachim napisał(a):

Niech wykaże, że to nie jest tylko jego wrażenie. 

Audiofile sądzą, że ich uszy i zdolność słyszenia jest lepsza niż obecnie dostępny postęp naukowy ludzkości. Bardzo wysokie mniemanie o sobie mają. Wszystko im gra, tylko jakoś poza klepaniem sobie plecków na forach nikt nie podjął się naukowego dowodu. 

 

Naukowym dowodem są różnice w pomiarach które się obecnie robi. Mierzy się bardzo niewiele parametrów ale nawet one wykazują że nie ma dwóch takich samych daców.

 

To czy te różnice są słyszalne albo czy w ogóle kogoś one interesują to już indywidualna i subiektywna ocena. Jeden patrzy tylko w cyferki a inny próbuje zestawić to co słyszy na sprzęcie z tym co zna z rzeczywistości.

 

Edytowane przez Spawn
Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Spawn napisał(a):

 

dobór okularów to jest jakiś test weryfikujący Twoje mniemanie na temat własnego wzroku, który można zdać lub nie zdać. Lekarz bada komputerowo czy Twoje oczy nie mają jakiejś choroby którą trzeba by ewentualnie wyleczyć zanim dobierze Ci okulary pytając jedynie jak Ci się patrzy. Nie robi tego na zasadach ślepego testu tylko mowi tu masz mocniejsze a tu masz słabsze, co wolisz i sobie sam wybierasz. Nie ma weryfikacji, możesz kłamać, może Ci się wydawać ale koniec końców to są wyłącznie Twoje okulary i to Tobie ma się dobrze patrzeć. Tak samo jest z dacami. Wybierasz go dla siebie i to Ty masz być zadowolony. Nie słyszysz różnic to nie słyszysz co nie oznacza że ich tam nie ma i inni też mają nie słyszeć.

 

Ja nie mówiłem o doborze okularów tylko o widzeniu szczegółów. Można je widzieć albo nie. Badanie u okulisty jest testem. Dlatego przy robieniu prawo jazdy wysyłają do okulisty. Nie po to by dogodzić preferencjom tylko aby upewnić się, że nie stworzy się zagrożenia w wyniku ograniczonej widoczności. Jeśli widzisz wszystko (na tablicy) to nie potrzebujesz okularów, jeśli nie, to okulary pozwolą Ci widzieć więcej. Jeśli nie słyszysz różnicy na ślepo to znaczy, że jej nie słyszysz. A jeśli słyszysz to słyszysz i raczej wychodzi to w pomiarach. Nikt nie twierdził, że nie możesz dobierać sobie DACa do tego co uzyskujesz, kierując się na poza technicze aspekty dźwięku, które wpływają na subiektywne odczucia z odsłuchu. 

 

6 godzin temu, euter napisał(a):

To nie jest kwestia dobry słuch vs zły słuch. Jesteśmy na forum audiofilskim a nie laryngologicznym, więc tematem jest raczej subiektywna przyjemność płynącą z odbioru wyrażeń słuchowych. Każdy z nas uczy się, co dokładnie sprawia mu przyjemność i następnie szuka tej jednej, jedynej sygnatury, która zmaksymalizuje indywidualną przyjemność płynącą ze słuchania muzyki. Jak obiektywnie, naukowo zmierzyć przyjemność? I drugie pytanie - czy wysoka jakość narządu słuchu w sposób przyczynowo-skutkowy warunkuje poziom przyjemności z obcowania z muzyką? 

 

Forum jest o audio. W ramach tej kategorii może być mnóstwo rozmaitych podejść i uchwycone dużo różnych aspektów tego tematu. Możliwości czerpania przyjemności z rozmowy jest zatem wiele. Do słuchania muzyki i czerpania przyjemności z niej forum nie jest potrzebne.

 

Precyzując jednak jesteśmy na moim blogu z moim podejściem i pod wpisem o różnicach w brzmieniu DACów, nie jest on (wpis) o optymalizacji przyjemności z odsłuchu, bo gdyby tak było to by musiała się znaleźć tam sekcja o spożywaniu Milky'i leżącej obok odtwarzacza poprawiającej czas spędzony przy muzyce. ;)

Edytowane przez MrBrainwash
Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, NuYam napisał(a):

Ciekawe zagadnienie. Pokaż mi pomiary mierzące holografię, scenę dźwiękową, albo to że dźwięk jest autentyczny czy bogatszy w szczegóły🙂

To nie doskonałe ucho ludzkie też jest przdmiotem badań naukowych pod postacią psychoakustyki.

Sam se poszukaj 😏 ja mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż kłótnie na temat bezpieczników, pomiaru vs ucho i udowadnianie komuś randomowemu w internecie, że moja racja jest najmojsza 

Odnośnik do komentarza
32 minuty temu, MrBrainwash napisał(a):

Badanie u okulisty jest testem. Dlatego przy robieniu prawo jazdy wysyłają Cię do okulisty. Nie po to by dogodzić preferencjom tylko upewnić się, że nie stworzysz zagrożenia w wyniku ograniczonej widoczności. Jeśli widzisz wszystko to nie potrzebujesz okularów, jeśli nie, to okulary pozwolą Ci widzieć więcej. Jeśli nie słyszysz różnicy na ślepo to znaczy, że jej nie słyszysz.

 

Można mieć na tyle dobry wzrok, że wydadzą nam prawo jazdy i dojedziemy bezpiecznie własnym samochodem do galerii sztuki na wystawę renesansowego malarstwa mistrzów holenderskich. I tam - korzystając z tego naszego wyraźnego przecież zmysłu wzroku - nie będziemy w stanie odróżnić stylu Jana van Eycka od Hieronima Bosha. Dobrze widzieć nie oznacza - "wiedzieć jak patrzeć". Podobnie z dźwiękiem. Przecież te DACi różnią się sygnaturą, a nie tym że grają "więcej" muzyki i trzeba mieć ten słuch nietoperza, by usłyszeć jakieś poukrywane w niesłyszalnym dla zwykłego śmiertelnika paśmie szczegóły. Trzeba najpierw nauczyć się słuchać. Ale można zamiast tego skupić się na rywalizacji i walkach kogutów, kto słyszy lepiej a kto gorzej, lub dlaczego ten, której twierdzi że słyszy, tak naprawdę ("naukowo") wcale nie słyszy. Ale taką rozmowę powinno zamknąć przecież opublikowanie przez każdego dyskutanta badania słuchu wykonanego przez audiologa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
55 minut temu, euter napisał(a):

 

Można mieć na tyle dobry wzrok, że wydadzą nam prawo jazdy i dojedziemy bezpiecznie własnym samochodem do galerii sztuki na wystawę renesansowego malarstwa mistrzów holenderskich. I tam - korzystając z tego naszego wyraźnego przecież zmysłu wzroku - nie będziemy w stanie odróżnić stylu Jana van Eycka od Hieronima Bosha. Dobrze widzieć nie oznacza - "wiedzieć jak patrzeć". Podobnie z dźwiękiem. (...) Trzeba najpierw nauczyć się słuchać.

Pełna zgoda. Z tym, że nie można dobrze patrzeć nie widząc. Dlatego najpierw trzeba ustalić czy się widzi cokolwiek, jakiekolwiek zmiany (według mnie). Nikt jednak nie zabrania przed ślepym testem zrobić treningów na słyszenie. Jak ktoś ma taki zamysł to może zrobić rygorystycznie ślepe testy po tym jak już poczuł, że opanował sztukę słuchania.

 

Dla mnie "prawdziwa" dyskusja mogła by się odbyć po takim teście. W relacji @Solderdude mamy wskazówkę jak takie dyskusje wyglądały. 

 

55 minut temu, euter napisał(a):

Przecież te DACi różnią się sygnaturą, a nie tym że grają "więcej" muzyki i trzeba mieć ten słuch nietoperza, by usłyszeć jakieś poukrywane w niesłyszalnym dla zwykłego śmiertelnika paśmie szczegóły.

 

To tym bardziej nie powinno być problemów podczas testu.

 

55 minut temu, euter napisał(a):

Ale można zamiast tego skupić się na rywalizacji i walkach kogutów, kto słyszy lepiej a kto gorzej, lub dlaczego ten, której twierdzi że słyszy, tak naprawdę ("naukowo") wcale nie słyszy. Ale taką rozmowę powinno zamknąć przecież opublikowanie przez każdego dyskutanta badania słuchu wykonanego przez audiologa.

 

Oczywiście, że się słyszy! Tylko z wykazaniem tego naukowo są problemy. 🤷‍♂️

Edytowane przez MrBrainwash
Odnośnik do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności