Skocz do zawartości

Czy słuchawki dokanałowe niszczą słuch


tab0reqq

Rekomendowane odpowiedzi

gdy miałem ok. 12 lat tato kupił mi pierwszego walkmana...

minęło drugie tyle i jeszcze trochę, nie rozstaję się z grajkiem ani na chwilę - wychodzę zapalić - play, idę po bułki pod blok - play. Szacuję że przez 10 lat codziennie przez 2,5 godziny słuchałem muzyki przez słuchawki (douszne / dokanałowe) przeważnie na wysokich poziomach głośności często długotrwale. Prawdopodobnie było tego więcej, ale żeby nie skłamać... Pamiętam szum w uszach gdy stare sonówki wyciskały wszystko co miały i ten ciężki szum po sesjach na max z plugami.

Poza słuchawkami nie słucham głośno muzyki, w pracy noszę stoperki cały czas, nie chodzę po dyskotekach itp.

Do czego zmierzam? otóż ragularnie mam robione badania audiometryczne i wynik jest niezmienny - żadnych ubytków przy żadnych częstotliwościach. Pani lekarz czasem wątpi czy nie oszukuję, ale nie.

Słuchawki mogą słuch niszczyć niewątpliwie i moim zdaniem ma znaczenie jakich słuchawek się używa - obecnie używam 'wyważonych' brzmieniowo westone um1 z dobrą izolacją. głośne słuchanie nie powoduje zadnych 'efektów' po wyjęciu słuchawek, ale bardzo głośno słuchać nie trzeba, bo nawet w ledwosiękupytrzymających miejskich jelczach można komfortowo słuchać muzyki o sporej dynamice. ALE! Kupiłem ostatnio jako zapasówki do autobusu do pracy ep630 creative'a, jakiś tydzień je używałem i odstawiłem. Brzmienie brzmieniem - w autobusie ujdzie od bidy, bo i izolacja nie ta, ale te słuchawki mają przerysowane wysokie tony. i to ku...sko mocno. Mnie to bardzo męczy. Volume -.Gorzej jak się ktoś przyzwyczai i tak będzie na okrągło. Po jakimś czasie nie będzie tak męczyć. Tak miałem z fontopiami swego czasu, ale przestałem szybko i się nie odbiło na dłuższą metę.

 

Grunt to mądrze słuchać - im głośniej słuchasz, tym częstsze i dłuższe przerwy musisz robić.

Słuchawki sluchu nie zniszczą, sam go sobie możesz zniszczyć i to zarówno sprzętem za 50 i za 500 PLN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 lat później...

Minęło już 7 lat od dyskusji na temat słuchawek dokanałowych i rzekomo niszczonego przez nie zdrowia uszu.

 

Co można o nich napisać dzisiaj?

 

Sam posiadam słuchawki dokanałowe (SoundMAGIC PL10, jak widać w opisie po lewej). Ogromn negatywnego nastawienia ludzi dookoła skłania mnie do przemyśleń. Koniec końców, muzyki słucham BARDZO dużo, w sporej mierze właśnie na słuchawkach dokanałowych (używam ich także do drzemki, by odtwarzać sobie ambient). Może warto się upewnić, że słuch nie jest zagrożony?

 

Sądzę, że słucham muzyki na rozsądnym poziomie głośności, ale nie mam zielonego pojęcia, jak to sprawdzić. Może mi się tylko wydaje.

Edytowane przez Kardithron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety pisk w uszach zrobił mi się po dokanałówkach. Jednakże nie od słuchania muzyki a od zakłócenia (pisku) wygenerowanego przez uszkodzony plik . Wydaje mi się że w analogicznym przypadku, taki "szok" od nausznych by nie powstał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślisz? Tylko czemu?

 

Nie czułeś tego pisku podczas odtwarzania pliku, nie przeszkadzał Ci?

 

 

 

Dodam coś: w zwyczaju mam korzystanie zarówno ze słuchawek nausznych, jak i dokanałowych, zależnie od tego, czy jestem odpowiednio w domu, czy na zewnątrz.

 

Przełączenie się z muszli na dokanałowe jest dla mnie równoznaczne z bardzo dużym obniżeniem głośności w odtwarzaczu mp3 (o kilkadziesiąt dB). To już odruch.

 

Nie wiem, na ile oczywistą jest kwestią, że każdy po przełączeniu się na dokanałowe obniża głośność, więc o tym napisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku dłuższe słuchanie na dokanałówkach powoduje ogólne zmęczenie, i ogromne ciepło w kanałach, po wyciągnięciu czuję się trochę otępiały ze względu na różnice w ciśnieniu. Otwarte nie powodują u mnie tego dyskomfortu, ale często są zagłuszane przez otoczenie.

 

Sam nie wiem czego używać... Jak doków to raczej nie dłużej niż godzinę. Z drugiej strony jadąc na rowerze i słuchając na otwartych słychać ciągłe ssssszz przejeżdżających samochodów

 

Ogólnie mam wrażenie, że słuchając na otwartych lepiej się czuję.

 

Na niektórych stronach piszą, że najzdrowszym typem słuchawek są wysokiej klasy nauszne słuchawki pół-otwarte. Ciężko sprecyzować, co mają na myśli pisząc "wysokiej klasy"

 

Myślę, że podczas uprawiania sportu lepiej wybrać otwarte, o ile otoczenie na to pozwala.

 

Z jednej strony dokanałowe wytwarzają wysokie ciśnienie, temperaturę (namnażanie się bakterii), z drugiej otwarte trzeba odpowiednio nagłośnić, żeby muzyka zagłuszyła otoczenie... A co z pół-otwartymi? Najlepsze?

Chętnie posłucham wypowiedzi osób posiadających wiedzę podpartą naukowymi dowodami.

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez specjalnego rozeznania naukowego tematu powiem tylko, że - jak dla mnie - bez doków zakładanych OTE trudno byłoby sport uprawiać...jasne, że są słuchawki douszne z pałąkiem, ale słabiej izolują (miałem kiedyś taki model kossa z regulacją głośności na kablu...masakra). Z kolei w nausznych, zamkniętych często...pocą mi się uszy :mellow: ...poza tym docisk niektórych modeli do czachy daje efekt, jakby mi ktoś głowę chciał ugnieść...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten pisk to mnie nagle "walnął" po uszach. Taki "wypadek". pisk był krótki. A następnego dnia usłyszałem "pisk" w uszach (tinnitus czy jakoś tam). Da się żyć ;). Niemniej na razie używam tylko nausznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęło już 7 lat od dyskusji na temat słuchawek dokanałowych i rzekomo niszczonego przez nie zdrowia uszu.

 

Co można o nich napisać dzisiaj?

 

Sam posiadam słuchawki dokanałowe (SoundMAGIC PL10, jak widać w opisie po lewej). Ogromn negatywnego nastawienia ludzi dookoła skłania mnie do przemyśleń. Koniec końców, muzyki słucham BARDZO dużo, w sporej mierze właśnie na słuchawkach dokanałowych (używam ich także do drzemki, by odtwarzać sobie ambient). Może warto się upewnić, że słuch nie jest zagrożony?

 

Sądzę, że słucham muzyki na rozsądnym poziomie głośności, ale nie mam zielonego pojęcia, jak to sprawdzić. Może mi się tylko wydaje.

 

Poza glosnoscia jest jeszcze sprawa zatkania kanalu, co moze przekladac sie na rozne historie typu zapalenia itp.

 

Co do samej glosnosci i potencjalnego zwiekszonego ryzyka na sluchawkach czy tez konkrentie iemach - nie jestem specjalista w tej dziedzinie, ale moze chodzi tu o pominiecie malzowiny usznej, ktora w koncu tez zbiera dzwieki. choc czy to cos zmienia w samych dzwiekach docierajacych do receptorow? cholera wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchanie muzyki w słuchawkach wcale nie jest takie zdrowe.

Ja zauważyłem u siebie że siedząc przed komputerem w słuchawkach dokanałowych, robi mi się z przodu dziwny garb.

Żona ciągle mi powtarza ,,wciągnij bęben".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, zrobię może wstępną summę summarum "dokanałowych faktów" zebranych na przestrzeni jakiegoś tam czasu (z podziałem na wady i zalety):

 

 

 

Wady słuchawek dokanałowych:


- Odcinają dostęp powietrza do kanału słuchowego, co sprzyja rozwojowi bakterii, a czasem też zapaleniom i krwotokom.

- Stanowią potencjalnie największe zagrożenie dla naszego słuchu w związku z bezpośrednim dostępem do narządu.

- Mają kontakt jedynie z kanałem słuchowym. Nie współpracują z małżowiną uszną, która ma naturalną rolę wzmacniania/przekształcania sygnałów akustycznych docierających do naszego ucha, toteż dźwięk, czysto teoretycznie rzecz biorąc, odbiega jakościowo od tego oferowanego przez muszle (słuchawki nauszne).

 

Zalety słuchawek dokanałowych:

+ Z uwagi na bezpośredni dostęp do kanału słuchowego i izolację akustyczną potrafią zapewnić odpowiednią głośność przy znacznie niższym poziomie sygnału wyjściowego (a co za tym idzie - poborze energii) niż jakikolwiek inny typ słuchawek.

+ Dzięki wspomnianej izolacji akustycznej możemy skupić się wyłącznie na muzyce. Nie przeszkadza nam hałas z otoczenia, który potrafi mieć często większy poziom natężenia dźwięku od słuchanego przez nas utworu. W takiej sytuacji można wręcz powiedzieć, że słuchawki chronią nam słuch, a nie uszkadzają.

+ Są subtelniejsze od słuchawek nausznych - nie rzucają się w oczy (można by się kłócić, ale moim zdaniem to zaleta).

 

 

 

Nie jest to oczywiście prawda objawiona, a jedynie zbitek faktów zebranych w czasie podróży po różnych forach. Co sądzicie? Jakieś komentarze, dopowiedzi, wnioski?

Edytowane przez Kardithron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety ;) dokanałowe łatwiej transportować. Zwijasz i chowasz. Nauszne trzeba schować do pokrowca zwłaszcza jak o nie dbasz. Niestety kasa powoduje że o nauszniki trzeba dbać. Te lepsze są z rdguły droższe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Znalazłem ten temat szukając informacji o niszczeniu słuchu przez dokanałówki. Ostatnio rozważałem kupno customów. Obawa jednak jest.

Znalazłem ciekawy artykuł:

http://www.medicalnewstoday.com/articles/249646.php

Najbardziej zastanowiło mnie zdanie:

"We showed that the sheath around the auditory nerve is lost in about half of the cells we looked at, a bit like stripping the electrical cable linking an amplifier to the loudspeaker. The effect is reversible and after three months, hearing has recovered and so has the sheath around the auditory nerve."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś czytałem o regeneracji słuchu, lecz było zaznaczone, że podczas snu musi być kompletna cisza. U mnie nie jest tak kolorowo, bo okna mam jakieś stare, przepuszczają dźwięki, a na dodatek filtr z akwarium cały czas pracuje...i narzeczona czasami chrapie. :D Stopery do uszu mi z kolei nie służą - woskowe strasznie nie wygodne, piankowe mnie cisną na tyle, że budzę się po kilku godzinach by je wyjąć. Mniejszego rozmiaru nie znalazłem jak dotąd...

Edytowane przez Zares
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie nigdy nie słyszałem o regeneracji słuchu. Zastanawia mnie tylko czy słuchanie max 2h dziennie dobrej klasy customów i od czasu do czasu trochę więcej podczas podróży może długofalowo pogorszyć słuch. Jest naprawdę wiele sprzecznych opinii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, bez przesady - wszystko zależy od zdrowego rozsądku. Bo czasami jak widzę (słyszę :P) kolegów którzy słuchają na full doki, że metr dalej słyszę to co oni to aż trochę im współczuję ;) Ciekawe co będzie za kilka lat po takim słuchaniu. A takie normalnie słuchanie doków jest imho nawet mniej szkodliwe niż żeby słuchać tłuczącego pociągu przez kilka godzin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w customach często słucham na najniższym poziomie głośności (jeden stopień w dół, to mute). Oczywiście bywają ciche nagrania czy ma się ochotę na trochę więcej mocy, ale przy takiej konstrukcji słuchawek naprawdę można z przyjemnością słuchać bez obciążania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak myślę. Generalnie nie lubię głośnej muzyki. Zauważyłem, że w etach słucham nawet ciszej niż w nausznych. To wszystko przez to, że nieźle odcinają od otoczenia. Bardzo mi się podobają na nich szczegóły, scena, itp. Narobiły mi smaku na coś lepszego. Szczególnie że np w te wakacje wyjeżdżam na 3 miesiące i mógłbym mieć przenośny hi-end ze sobą. Muszę jeszcze raz posłuchać tych flagowców lime ears, bo na audio show było strasznie głośno. Pierwsze co mi się w nich rzuciło to duży realizm nagrania i świetnie brzmiąca klasyka, co do której jestem dość wybredny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A takie normalnie słuchanie doków jest imho nawet mniej szkodliwe niż żeby słuchać tłuczącego pociągu przez kilka godzin.

W tym jest pragmatyczna esencja słuchawek dokanałowych.

 

Jedyne co w słuchawkach może nam psuć słuch to... zbyt wysokie natężenie dźwięku. Nieważne na czym słuchamy, ważne jest jak wielki hałas dociera do naszych uszu. Słuchawki dokanałowe, a na pewno customy, są szczególnie solidną zaporą mechaniczną dla dźwięków otoczenia - to właśnie nazywamy izolacją. Dzięki temu możemy muzyki słuchać na niższym poziomie głośności ciesząc się wszystkimi szczegółami. Nie ma w tym nic niezdrowego.

Trzeba jednak chcieć słuchać na zdrowym poziomie głośności. Wiele osób nie wyobraża sobie muzyki bez ściany dźwięku - inaczej ich to nie rusza (coś w tym jest!). Słuchawki mają tę cechę, że najczęściej mają znacznie większą czułość - na tym samym odtwarzaczu możesz posłuchać ich o wiele głośniej, niż przeciętnych słuchawek nausznych. Jak jednak ocenić, czy słucham za głośno?

 

Jeśli męczy cię słuchanie muzyki, po godzinie lub dwóch musisz od niej odpocząc, bo inaczej boli Cię głowa - to znaczy, że słuchasz za głośno. Trzeba umieć słuchać swojego organizmu, co on do nas mówi. Najlepszą metodą jest słuchanie najciszej jak się da - o jedną kreskę wyżej od minimalnego, dopuszczalnego poziomu.

 

 

Jak w teorii wygląda kwestia natężenie a uszkodzenie słuchu? Mówi się o granicy 80-85dB. Poniżej tego natężenia możemy być wystawieni na źródło dźwięku DOWOLNIE DŁUGO i nie grozi nam z jego powodu żadne pogorszenie się słuchu. Co się jednak dzieje powyżej? Zaczynają reagować odpowiednie mieśnie w naszych uchu,odpowiadające za ochronę słuchu, które zaciskają się - nazywa się to acoustic reflex. Podobnie dzieje się podczas naszego ziewania. Jest możliwe nauczenie się używania tych mięśni świadomie (gdy karetka przejeżdża obok mnie, zamiast używać palca do zatkania ucha, "zaciskam sobie ucho" :P). Acoustic reflex działa tak, że nasze uszy stają się po prostu mniej czułe na natężenie dźwięku. Niestety w momencie ustania źródła dźwięku powrót do pierwotnego stanu nie dzieję się od razu. Automatyczna regeneracja może trwać 5 minut, a może nawet dwie doby. Długość regeneracji zależna jest od natężenie dźwięku i czasu ekspozycji, na jakie byliśmy narażeni. Nic więc się nie stanie, nie stracimy trwale słuchu idąc na trochę(!) głośny koncert, później musimy po prostu odpocząć od hałasu. W innym wypadku regeneracja spowolni lub stanie w miejscu.

Są jednak pewne natężenia, które mogą już trwale uszkodzić słuch, nawet od pojedyńczych dźwięków, pików. W słuchaniu muzyki to trudne do wykonania, ale możliwe. Trzeba mieć albo bardzo mocny sprzęt i skuteczne słuchawki, albo zwyczajnie mocny sprzęt, skuteczne słuchawki, słuchanie na maksa i bardzo dynamiczna muzyka.

 

 

Reasumując - wszystko zależy od Ciebie. Używając doków na co dzień, w komunikacji miejskiej, możesz odciążyć słuch z codziennej potrzeby regeneracji. Jeśli używasz ich z głową, może to być dla Ciebie nawet zdrowe (unikanie hałasu otoczenia). Z drugiej strony niezdrowe jest zupełne unikanie dźwięków - to podstawowy problem audiofobii, gdzie ludzie panicznie uciekają od dźwięku, cały czas używają stoperów, nie wychodzą z domu, nie słuchają muzyki, boją się, że spadnie im widelec na kafelki itd. Uszy służą do odbierania dźwięków, należy dawać im codzienną dawkę energii, najlepiej w postaci muzyki ;)

 

 

Co do tego artykułu. To jest połączenie chorobliwej generalizacji, braku zrozumienia problemu i poezji naukowej. Coś w stylu działań Ultrasone, mających na celu zmniejszenie w swoich słuchawkach emisji promieniowania elektro-magnetycznego. Czysty marketing. Tak samo europejskie limity w odtwarzaczach muzycznych, one nie rozwiążą problemu, dopóki ludzie nie będą świadomi co im naprawdę szkodzi.

Innymi słowy kupuj te customy, jeśli Ci potrzebne i nie bój się o słuch ;)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była jeszcze kwestia większej temperatury w kanale słuchowym co zwiększa produkcję bakterii chodź to imho też można pominąć stosując się do podstawowych zasad higieny.

Jak najbardziej racja. To może się jednak dziać także przy używaniu stoperów, aparatów słuchowych, czegokolwiek. Można, mając pecha albo skłonności, dostać zapalenia ucha. Jeśli jednak przy dokach nie było problemów, przy customach też nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 lat później...

Zaraz ktos napisze ze dokanałówki są bezpieczeniejsze od nausznych typu otwartego, strasznie co poniektórzy pitolą głupoty.

Oczywiście ze dokanałówki są najbardziej szkodliwe z uwagi na cisnienie w przewodzie sluchowym ktory jest mocno uszczelniony przez wkładki.

Jeszcze jak trafi na kogos kto lubi niskie czestotliwosci to powodzenia ze sluchem za pare lat.

To ze wymyslono taki typ sluchawek przez czlowieka o niczym nie świadczy, komu dzis zalezy na ludziach ich zdrowiu, nikomu liczą sie jedynie zyski ze sprzedazy.

Edytowane przez PeterMac
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, PeterMac napisał:

Zaraz ktos napisze ze dokanałówki są bezpieczeniejsze od nausznych typu otwartego, strasznie co poniektórzy pitolą głupoty. Oczywiście ze dokanałówki są najbardziej szkodliwe z uwagi na cisnienie w przewodzie sluchowym ktory jest mocno uszczelniony przez wkladki.

A co za tym idzie na niższej głośności uzyskujesz ten sam efekt. Co było do dowiedzenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności