Skocz do zawartości

Muzyka Symfoniczna/ogolnie Powazna


Blue

Rekomendowane odpowiedzi

Hi jak w temacie? Przezucilem sie ostatnio na mzue powazna, i na razie mam tylko kilka kawalkow mozarta i bethovena [klasyki] + plytke vanessy :P [akurat mam w domciu ;)] ... tylko kurcze co "kupilem" z sieci, to poprostu utwory sa marnej jakosci :(. Moze ktos sie podzieli[milo widziane pliki z bitrate 192-320]? ;D zapraszam na gg[1361524], Piszczei tutaj czego sluchacie, co byscie polecali na poczatek itp itd :).

 

 

PS. 100 post :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dvorak - New World Symphony [a zwlaszcza Allegro con fuoco_ Symphony #9 in E minor (_New World_), Op. 95]

Prokofiev - Romeo And Juliet Suite No 2 - [Montagues And Capulets]

 

to moje ulubione :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 612MB muzyki klasycznej , najbardziej znanych i lubieanych kawalkow roznych kompozytorow i wszystko w 320kbps :D

 

A sa to kawalki typu:

 

01-Nad Pięknym Modrym Dunajem.mp3

01-Tako Rzecze Zaratustra.mp3

02-Bolero.mp3

02-Menuet As-dur.mp3

02-Opowieści Lasku Wiedeskiego.mp3

03-Taniec z Szablami z _Gajane_.mp3

03-Walc Musetty z _Cyganerii_.mp3

04-Menuet G-dur.mp3

04-Wieden, Miasto Mych Snów.mp3

05-Kaprys Wiedneski.mp3

06-Tritsch-Tratsch Polka.mp3

07-Marsz Wojskowy.mp3

07-Walc Cesarski.mp3

08-Fale Dunaju.mp3

 

to tylko niektore wybrane przezemnie kawalki sciagniete z torrenta jako zbior najwiekszych i najlepszych kawalkow muzyki klasycznej :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach, jak miło zobaczyć muzyczny wątek, w którym rozumiem o co chodzi :-). Co więcej, jako jak sądzę lepiej osłuchany w tej muzyce niż większość obecnych pozwolę sobie poczynić kilka uwag. Uwagi będą subiektywne, czasem może nudne, czasem deprecjonujące wyrażone przez niektórych powyżej poglądy. Ale doprawdy zapraszam do przeczytania - sądzę, że osobom zaczynającym się interesować muzyką poważną mogą te uwagi wskazać na pewne istotne sprawy.

A jak się komuś nie chce czytać, to na końcu zamieszczam linki do wątków na kilku innych forach, które poświęcone były ogólnie rzecz biorąc poradom "od czego ma zaczynać słuchanie muzyki poważnej człowiek jej dotąd nie znający".

 

Muzyka klasyczna/poważna - zasięg pojęcia.

Z pojęciem jest pewien problem, bo w języku polskim nie ma naprawdę dobrego terminu na ten typ muzyki. Wiele już na ten temat napisano - generalnie termin "poważna" nie podoba się, bo narzuca pewien sposób interpretacji utworów, często niezgodny z ich duchem. W muzyce "poważnej" jest wiele utworów żartobliwych. Z kolei termin "klasyczna" jest po polsku nieprecyzyjny. Może on znaczyć "należąca do klasycznego kanonu" (jak po angielsku classical) i wtedy mniej więcej pasuje. Ale może też znaczyć "pochodząca z okresu klasycyzmu", co ogranicza mniej więcej do drugiej połowy XVIII w i początku XIX w. Osobiście używam obu terminów zamiennie - będąc z obu niezadowolony. Termin "poważna" podoba mi się o tyle, że aby tę muzykę docenić, należy ją potraktować poważnie - uczynić pewien wysiłek mający na celu przyswojenie sobie specyficznego języka tej muzyki, zdobyć pewien stopień osłuchania. Na przykładzie: aby docenić żartobliwość pierwszej symfonii Prokofiewa warto być nieco osłuchanym z Haydnem i Mozartem.

Jeszcze jedna kwestia w związku z zasięgiem. W dzisiejszej muzyce popularnej modne jest powstawanie nowych "kierunków" (przykładowych nazw nie podam, bo nie trzymają się mi głowy). Jest to po części skutkiem zarozumiałości twórców, po części marketingu, bo łatwiej sprzedać nowy zespół amerykańskich młodzianów pojękujących przy brudnych gitarach, jeśli wmówimy publice że stworzyli oni jakiś "nu alternative trance metal" (nazwa zmyślona na poczekaniu, ale kto wie... ;) ) całkowicie odmienny od dotychczasowej muzyki rockowej. Moda jak moda, ale może rodzić pewne pomieszanie. Osoba naiwna widząc np. w instrukcji do irivera (opis funkcji Tag Auto EQ) listę aż 14 odmian rocka i tylko 5 odmian muzyki klasycznej odnosi wrażenie znacznie większej rozmaitości gatunków popularnych. Tymczasem pozwolę sobie mieć zdanie całkowicie odmienne. Rozmaitość tzw. muzyki poważnej jest porażająca.

Po pierwsze, olbrzymia jest jej rozmaitość stylistyczna. Nie powinno to dziwić, skoro obejmuje ona powiedzmy 500 lat twórczości. Doprawdy, muzyka Vivaldiego różni się od muzyki Lutosławskiego znacznie bardziej niż rock symfoniczny od bo ja wiem, alternatywnego.

Po drugie, ogromna jest rozmaitość gatunków (form) muzyki poważnej. Powiedzmy sobie szczerze, większość muzyki popularnej zawiera się w prostym schemacie piosenki: zwrotka, refren, zwrotka, refren, solówka, refren, refren lub podobnym, często ze standardową liczbą wersów, podobnym rytmem, tonacją itd.. Dla przykładu proponuję następującą prezentację dwóch "różnych" piosenek pewnego znanego zespołu http://www.nintendorks.com/brandon/temp/ni...elbacksucks.mp3. W muzyce poważnej skala rozciąga się od aforystycznych kilkudziesięciosekundowych utworków po formy kilkugodzinne, od utworów na instrument solo po kilkusetosobowe składy wokalno-symfoniczne. Ponadto, mimo, że w podręczniku forma sonaty czy symfonii jest niby zdefiniowana, kreatywność twórców objawia się tym, że forma jest często naciągana, rozszerzana, czy wręcz łamana i nie zdarzają się niemal takie kwiatki jak Nickelback. Nie piszę tego by deprecjonować współczesną muzykę popularną, pragnę tylko zwrócić uwagę na ogromny zasięg pojęcia "muzyka poważna", na jej zróżnicowanie i wynikającą z tego bezsensowność traktowania jej jako całości. To jest bardzo dużo różnej muzyki.

 

Muzyka poważna a sprzęt

W muzyce poważnej często istotna jest barwa dźwięku, istotne jest słuchanie jednocześnie brzmiących linii melodycznych, istotna jest dynamika. Co z tego wynika: muzyki poważnej trzeba słuchać na porządnym sprzęcie, który tego nie pogubi. Trzeba słuchać nie za cicho - bo przy cichym słuchaniu zmieniają się barwy, poza tym skala dynamiczna bywa ogromna. Jak się przyciszy, to najcichszych fragmentów po prostu się nie usłyszy.

Muzyka poważna nie lubi korektorów (equalizerów), ani efektów 3D/surround itp.. Weźcie pod uwagę, że za instrumentarium muzyki poważnej stoją stulecia pracy budowniczych instrumentów. Naprawdę nie trzeba tego poprawiać. Poza tym, aby dobrze usłyszeć wszystkie plany dźwiękowe w różnych zakresach częstotliwości potrzebna jest równowaga między nimi. O tę równowagę zadbał dyrygent czy instrumentalista, zadbał reżyser dźwięku. Jeśli teraz podbijemy sobie basiki i sopraniki to na pierwszy rzut ucha może zabrzmi to atrakcyjnie, ale środek pasma będzie przyćmiony i coś ważnego zginie. Zachęcam do posłuchania muzyki poważnej na "płasko", oczywiście na dobrych słuchawkach/głośnikach. Na początku może będziecie rozczarowani, że brzmi zbyt płasko, że nie ma "kopa". Ale po pewnym czasie zaczniecie doceniać niezafałszowane, czyste barwy instrumentów. I potem podbicie basu zaczniecie odczuwać jako to, czym ono jest: jako nienaturalne dudnienie. Ja przynajmniej tak miałem.

 

Muzyka poważna a nastawienie słuchacza

Słuchanie muzyki poważnej jako tła to nie jest słuchanie. Aby ją docenić, trzeba słuchać aktywnie. Muzyka poważna ma strukturę zarówno pionową (współbrzmienia, polifonia) jak i poziomą (rozwój myśli, narastanie emocji). Trzeba się skupić i śledzić to - zwłaszcza na początku, gdy ucho nie jest jeszcze wprawne. Można odkryć wiele rzeczy niesłyszalnych na pierwszy rzut ucha. Polecam proste ćwiczenie: w filmie "Amadeusz" Formana jest scena w której chory Mozart dyktuje Salieriemu fragment swojego Requiem - poszczególne głosy chóralne i orkiestrowe słychać tam najpierw osobno, a potem już razem złożone w utwór. Skupcie się i spróbujcie słuchając całości "wysłuchać" te pojedyncze linie melodyczne. A potem róbcie tak z innymi utworami - słuchajcie co się dzieje z obojem, co robią "pod spodem" wiolonczele. Warto także wracać do utworów, które się przy pierwszym słuchaniu wydały za trudne, zbyt skomplikowane, nieciekawe. "Die Kunst der Fuge" Bacha zaczęło mi sprawiać radość kilka lat po pierwszym podejściu. Ale jaka to radość. :rolleyes:

 

Muzyka poważna a utwory

Jak pisałem, muzyka poważna to szerokie pojęcie. Wiele jest utworów pięknych, wiele wstrząsających, wiele genialnych. Ale kiczu też się sporo znajdzie. Moja rada: nie dajcie się złapać na "smooth classics", na "easy listening", "crossover", na składanki "the best of classics", "pearls of", na RMF Classic. To jest przeważnie chłam, podobnie jak melodie operetkowe czy pieśni a la 3 tenorzy. Walce i polki Straussów też niewysoko cenię. Generalnie nie popieram propozycji oliver27. Jak ktoś słucha takiej "poważnej" to ma spaczony obraz wiązanek przyjemnych, gładkich, niewiele znaczących melodii. Omija go wiele wstrząsających i poruszających przeżyć. Także muzyka filmowa, mimo zbieżności instrumentarium, rzadko dorównuje jakością artystyczną "prawdziwej" muzyce poważnej. Zwykle filmowa w porównaniu z poważną okazuje się repetytywna, nie oryginalna, banalna. Słychać, że jest to muzyka ilustracyjna, która bez obrazu dużo traci. BTW, większość dokonań Vanessy-Mae - bo zapewne o niej pisał Blue - to zbrodnia a nie muzyka poważna. Grając przeróbkę Toccaty i fugi d-moll Bacha pozbawiła tę muzykę niemal wszystkiego co istotne. I jeszcze jedno - starajcie się słuchać całych utworów a nie pojedynczych części. Czwarta część Allegro energico e passionato z Czwartej Brahmsa sama z siebie jest świetna - ale swą moc i znaczenie naprawdę pokazuje gdy słucha się jej po pozostałych trzech częściach.

 

Muzyka poważna a wykonania

Cechą charakterystyczną muzyki poważnej jest dostępność utworów w wielu wykonaniach. Na początku wydaje się to głupie - po co nagrywać w kółko to samo. Jednak już odrobina osłuchania pozwala przekonać się, że różne wykonania się różnią.

Po pierwsze, różne dobre wykonania potrafią pokazać ten sam utwór z różnych stron, naświetlić inne aspekty. Zmieniają się też style wykonywania pewnych dzieł. Utwory starszej, XVII-XVIII-wiecznej muzyki (powiedzmy Vivaldi, Bach, nawet Mozart) grane np. 30 lat temu brzmią zupełnie inaczej niż obecne nagrania. Zwykle gorzej - 30 lat temu grało się raczej zgodnie z tradycjami XIX-wiecznymi: wielkie orkiestry, instrumenty typu XIX-wiecznego, rozlewna artykulacja. Później nastąpiły próby odtworzenia oryginalnego brzmienia tych utworów: stosuje się mniejsze zespoły, oryginalne, inaczej skonstruowane instrumenty z XVII-XVIII w. lub ich dobre współczesne kopie, artykulacja jest wyrazista, tempa żwawe. "Cztery pory roku" nagrane kiedyś pod Herbertem von Karajanem to letnie kakao w porównaniu z tym, co obecnie proponuje np. Fabio Biondi i jego zespół.

Po drugie, na rynku wiele jest nagrań niechlujnych, nudno poprowadzonych, często przy tym kiepsko nagranych. Szczególnie ostrzegam przed tanimi supermarketowymi składankami nagranymi przez podejrzane (czasem naprawdę nieistniejące) orkiestry w podejrzanych wytwórniach. Można się naprawdę zrazić. Np. nazwa serii Digital Gold Classics wydaje mi się mocno podejrzana.

Oczywiście, nie namawiam do zbierania od razu po 10 wykonań każdego utworu :D - na to przychodzi czas gdy już się jest bardzo rozsmakowanym. Ale nie kupujcie/ściągajcie byle czego.

 

Muzyka poważna a wiedza

Z powyższego wynika, że aby docenić muzykę poważną przydaje się wiedza. Warto poczytać o kompozytorach, o ich stylach - by łatwiej dostrzegać interesujące rzeczy w ich utworach. Warto orientować się trochę w wykonawcach - by wiedzieć, kto ma dobrą markę (i do czego), a którzy wykonawcy to podejrzany chłam.

 

Jest w necie strona na której zamieściłem pewne ciekawe moim zdaniem utwory (niestety przeważnie pojedyncze części, brak miejsca na serwerze). Strony tej nie ma w googlu i nie jest powszechnie dostępna ze względu na oszczędzanie łącz serwera oraz na hm, niepełną legalność poczynań autora. Przekonująca prywatna wiadomość może jednak skłonić mnie do podzielenia się adresem.

 

I na koniec obiecane linki do dyskusji o muzyce poważnej dla do tej pory nie słuchających. Dwa z trzech zlinkowanych forów są poświęcone muzyce poważnej/klasycznej, zapraszam do poczytania więcej na tych forach.

 

http://www.cultura.boo.pl/viewtopic.php?t=87

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=1...0242&w=15316971

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=1...10242&w=4813269

http://www.audiostereo.pl/muzyka_klasyczna...atek_17943.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pq_ wielki respekt ;) .... ja sie nie odzywam bo jeszcze mnie zeklniesz za to czego slucham ;). Vanessa-mae mi sie widzi :P moze dlatego ze wyraznie wysuwają się te jej skrzypki na 1 plan, a ja nie umiem sie wsluchiwac w muzyke?

 

PS. DZiewczyna prosiła mnie o jakies kawałki,gdzie dominuje flet poprzeczny, albo solowki,albo gdzie sie wlasnie wysuwa na prowadzenie czy jest go duzo. Mogłbyś coś polecić pq_ ? Albo moze ktos jeszcze? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osoba naiwna widząc np. w instrukcji do irivera (opis funkcji Tag Auto EQ) listę aż 14 odmian rocka i tylko 5 odmian muzyki klasycznej odnosi wrażenie znacznie większej rozmaitości gatunków popularnych. Tymczasem pozwolę sobie mieć zdanie całkowicie odmienne. Rozmaitość tzw. muzyki poważnej jest porażająca.

Po pierwsze, olbrzymia jest jej rozmaitość stylistyczna. Nie powinno to dziwić, skoro obejmuje ona powiedzmy 500 lat twórczości. Doprawdy, muzyka Vivaldiego różni się od muzyki Lutosławskiego znacznie bardziej niż rock symfoniczny od bo ja wiem, alternatywnego.

Ciężko mi się zgodzić z niektórymi twoimi argumentami.

 

Po pierwsze, pewnym uproszczeniem jest zastosowane przez ciebie przełożenie 500 lat = większa różnorodność. Począwszy od wybuchu bluesa, muzyka XX w. rozwijała się - wydaje mi się - dużo dynamiczniej. Za instrumenty chwytały rzesze ludzi, w technice gry na gitarze w ciągu kilkudziesięciu lat dokonał się postęp chyba równie wielki, jak od czasu powstania instrumentu. Stąd mnogośc gatunków nu-trance-heavy-soft :D, skądinąd rzeczywiście naciągana.

 

Po drugie, rozmaitość stylistyczna danego rodzaju muzyki wydaje się tym większa, im głębiej się w nim siedzi. Dlatego, choć nie cierpię muzyki elektronicznej i tak samo niesłuchalny jest dla mnie drum'n'bass i dub, co disco i techno, daleki jestem od stwierdzenia, że wszystko to jeden diabeł. Tzn. rozum mi tak mówi, bo ucho już nie. :D Jak sam napisałeś, trzeba zdobyć pewien stopień osłuchania.

 

Paradoksalnie, najłatwiej ujrzeć schematy w muzyce, której się słucha mało lub wcale. Rockowa kompozycja jest rzeczywiście prosta (zwrotka, refren, zwrotka, refren itd.), ale może nie w tym akurat zawiera się różnorodność rocka. Do mnie na przykład nie przemawia stopniowanie napięcia w muzyce poważnej - po prostu tego nie słyszę. Za mała jest różnica między cicho-głośno, wolno-szybko. Za mała jest różnica brzmieniowa pomiędzy orkiestrami. Oczywiście wynika to głównie z nieosłuchania i przyzwyczajenia do dynamiki rockowo-metalowej.

 

To tyle od maniaka obiektywizmu. Muzyki poważnej też czasem słucham :D A dzięki twojemu postowi będę słuchał częściej, bo wygląda na to, że wreszcie namierzyłem wykonanie "Czterech pór", które kiedyś mi się bardzo spodobało: skromne instrumentarium, dość surowe brzmienie, to chyba będzie ten Fabio Biondi. Poleć coś jeszcze w tym nurcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę pewną wagę w Twoich argumentach. Jednak zdecydowanie sądzę, że jeśli chodzi o inwencję melodyczną, harmoniczną, czy nawet rytmiczną muzyka poważna osiagnęła znacznie większe bogactwo niż pop (rozumiany w całym tym poście szeroko - jako współczesna muzyka popularna: pop/rock/i inne). Można argumentować (i, jeśli dobrze rozumiem, jest to twoje zdanie), że osiągnięcia popu dotyczą innych dziedzin - pytam jednak jakich?

 

Za instrumenty chwytały rzesze ludzi, w technice gry na gitarze w ciągu kilkudziesięciu lat dokonał się postęp chyba równie wielki, jak od czasu powstania instrumentu.

 

Tak, ale w wiekszości byli to jak sądzę ludzie niewykształceni muzycznie. I tracili czas na wyważanie dawno otwartych drzwi. Poważna była tworzona zwykle przez solidnie wykształconych muzycznie ludzi, ktorzy korzystali z doświadczeń poprzedników.

W różnorodności nie chodzi mi tyle o technikę gry co o kompozycję. Zresztą, dawna technika instrumentalna stała bardzo wysoko - nie wiem dużo o gitarze klasycznej, ale to co już za Bacha (>250 lat temu) robiono na skrzypcach czy wiolonczeli potrafi porażać.

 

Po drugie, rozmaitość stylistyczna danego rodzaju muzyki wydaje się tym większa, im głębiej się w nim siedzi.

 

Zgadzam się, i wiem, że daleko mi do osłuchania w popie. (zresztą w poważnej też jestem najwyżej amatorem). Ale jednak sporo popu słyszałem i pewnych rzeczy, które uważam za ważne, i które w muzyce poważnej są stosowane i rozwijane od setek lat, nie słyszałem lub słyszałem bardzo rzadko i w szczątkowej formie. Czy pop używa zaawansowanych technik polifonicznych (równoległego prowadzenia kilku melodii lub tej samej melodii "przesunietej" w czasie w różnych głosach)? Jak czesto spotyka się zmiany podziałów długości nut z dwudzielnych na trójdzielne (triole)? Jak często spotyka się przetwarzanie czy opracowywanie wariacyjne motywów czy tematów? Ktoś mi kiedyś z zachwytem puścił końcową solowkę z November Rain. No dobrze, zgrabny motyw, ale dlaczego grają go w kółko bez zmian?? A na przykład w części trzeciej Rondo alla Polacca Koncertu potrójnego (na skrzypce, wiolonczelę, fortepian i orkiestrę) Beethovena jest moment, gdzie pewien motyw jest zagrany 8 razy z rzędu: kolejno przez skrzypce, wiolonczelę, skrzypce, wiolonczelę (z króciutkimi wstawkami fortepianu) i 4 razy przez fortepian (z króciutkimi wstawkami skrzypiec i wiolonczeli), wszystko przy akompaniamencie orkiestry dostawiającej akcenty i dającej pod spodem polonezowy rytm. I za każdym razem ten motyw brzmi inaczej, jest przetworzony, muzyka sie zmienia, a nie kręci w kółko jak pies za własnym ogonem. Tak to brzmi.

 

Za mała jest różnica między cicho-głośno, wolno-szybko. Za mała jest różnica brzmieniowa pomiędzy orkiestrami.

No raczysz waćpan żartować :-). Dynamika (różnica szybko-głośno) jest w niektórych utworach klasycznych bardzo duża, zmiany tempa też są często zdecydowane. Przykład 1 (dynamika) - sam początek Dziewiątej symfonii Beethovena w nagraniu Wiedeńskich Filharmoników pod Bernsteinem. Początkowe "drżenie" smyczków jest ponad o ponad 40 dB cichsze niż to co jest niecałe 30 s później. Przykład 2 (dynamika i tempo) - koniec części 17. (Crucifixus) i początek 18. (Et resurrexit) mszy h-moll Bacha pod dyrekcją Gardinera - różnica w dynamice między ostatnią basową nutą Crucifixus a początkiem Et resurrexit ponad 30 dB - a ze względu na różnicę zakresu częstotliwości percepcyjnie różnica jest nawet większa. Tempo też się chyba zauważalnie zmienia :-). A jakbym poszukał to i mocniejsze przykłady by się znalazły. Co do różnicy miedzy orkiestrami, dyrygentami czy instrumentalistami to z pewnością jest trudniejsza do uchwycenia.

A dzięki twojemu postowi będę słuchał częściej, bo wygląda na to, że wreszcie namierzyłem wykonanie "Czterech pór", które kiedyś mi się bardzo spodobało: skromne instrumentarium, dość surowe brzmienie, to chyba będzie ten Fabio Biondi. Poleć coś jeszcze w tym nurcie.

Cieszyć mnie będzie, jesli uda mi się skusić Cię do pogłębienia znajomości z poważną. Co do 4 pór, to obecnie jest wiele zespołów wykonujących muzyke dawną (w tym 4 pory) w sposób dynamiczny i przejrzysty,na starych instrumentach. Fabio Biondi i jego Europa Galante są świetni, dobry jest też równiez włoski zespół Il Giardino Armonico. Od wielu lat tak muzyke gra Musica Antiqua Köln pod dyrekcją R. Goebla - ale oni są ogólnie spokojniejsi, bardziej równomierni - choć niektore rzeczy grają bardzo szybko (aczkolwiek to nie jest opinia o 4 porach, których nie słyszałem w ich wykonaniu). Polecam bardzo koncerty Brandenburskie Bacha - to świetna muzyka, też dość stara i na małe składy. Polecam tu zdecydowanie Il Giardino Armonico, ale Goebel tez jest dobry bardzo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak zdecydowanie sądzę, że jeśli chodzi o inwencję melodyczną, harmoniczną, czy nawet rytmiczną muzyka poważna osiagnęła znacznie większe bogactwo niż pop (rozumiany w całym tym poście szeroko - jako współczesna muzyka popularna: pop/rock/i inne).  Można argumentować (i, jeśli dobrze rozumiem, jest to twoje zdanie), że osiągnięcia popu dotyczą innych dziedzin - pytam jednak jakich?

 

Myślę, że jednym z głównych wyróżników muzyki popularnej jest brzmienie. Tutaj muzyka poważna chyba przegrywa, mniej ze względu na dobór instrumentów, niż na ich zastosowanie. Z inwencją melodyczno-harmoniczno-rytmiczną też nie jest tak źle, jak by można było sądzić na podstawie sieczki, którą puszczają w radiu. Są zespoły, które dużo kombinują, choć trzeba przyznać, że głównie z rytmiką - np. Dream Theater (za którym akurat nie przepadam), całe morze ciężkostrawnych zespołów metalowych i metalizujących. Jest sporo perełek wokalnych.

 

No raczysz waćpan żartować :-). Dynamika (różnica szybko-głośno) jest w niektórych utworach klasycznych bardzo duża, zmiany tempa też są często zdecydowane.

 

Wiedziałem, że będziesz protestował. :D Te różnice są dla mnie zbyt mało słyszalne, nie porywają mnie. W takim rocku czy metalu zmiana głośności lub tempa choćby jednego instrumentu (może poza basem) znacząco zmienia całość. Jednak przede wszystkim w muzyce klasycznej brakuje mi perkusji, która najbardziej według mnie decyduje o charakterze utworu. Muzykę bez perkusji (instrumentu nadającego rytm, a nie zestawu przeszkadzajek) ciężko jest mi postrzegać inaczej, niż jako tło.

 

Co do wykształcenia, to może ono przeszkadzać w otwieraniu nowych - zupełnie nowych - drzwi. Choć nie da się zaprzeczyć, że może też zapobiec odkrywaniu Ameryki na nowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, coś mi sie wydaje, że nasza wymiana pogladów, mimo że interesująca (moim zdaniem przynajmniej), doprowadzi nas donikąd. Ot, rozmowa ze ślepym o kolorach - przy czym każdy z nas jest ślepy na kolory widziane przez drugiego. W zasadzie powinnismy zgodzić się, że o gustach się nie dyskutuje, i zamknąć dyskusję. Ale ciekawi mnie poznawanie cudzego punktu widzenia - nawet, jeśli wydaje mi się zupełnie egzotyczny. Więc ja kontynuuję :-)

 

Myślę, że jednym z głównych wyróżników muzyki popularnej jest brzmienie. Tutaj muzyka poważna chyba przegrywa, mniej ze względu na dobór instrumentów, niż na ich zastosowanie.

 

Nie jestem pewien, co masz na myśli. Brzmienia w muzyce poważnej są moim zdaniem rozmaite, bogate, choć niewiele jest brzmień brudno-brutalnych czy perkusyjnych (z wyjatkiem muzyki poważnej XX wieku).

 

 

No raczysz waćpan żartować :-). Dynamika (różnica szybko-głośno) jest w niektórych utworach klasycznych bardzo duża, zmiany tempa też są często zdecydowane.

[Wiedziałem, że będziesz protestował. :D Te różnice są dla mnie zbyt mało słyszalne, nie porywają mnie. W takim rocku czy metalu zmiana głośności lub tempa choćby jednego instrumentu (może poza basem) znacząco zmienia całość.

 

Hm. Mam wrażenie, że inaczje rozumiemy slowo "dynamika". A brakowi porozumienia sprzyja moja pomyłka - w moim cytacie powinoo być "różnica cicho-głośno". I będę się upierał, że zmiany głośności w niektórych utworach poważnych ("duża" symfonika, niektóre pianistyczne) jest większa niż gdziekolwiek indziej.

 

Jednak przede wszystkim w muzyce klasycznej brakuje mi perkusji, która najbardziej według mnie decyduje o charakterze utworu. Muzykę bez perkusji (instrumentu nadającego rytm, a nie zestawu przeszkadzajek) ciężko jest mi postrzegać inaczej, niż jako tło.

 

Tu świetnie się ujawnia diametralna różnica między nami w postrzeganiu muzyki. Otóż perkusja ("nadająca" rytm) jest dla mnie jedną z najbardziej denerwujących cech muzyki popularnej. Już tłumaczę, czemu wziąłem "nadająca" w cudzysłów. Otóż najczęściej (moim zdaniem) perkusja nie nadaje rytmu, tylko go nienaturalnie podkreśla. Muzyka z reguły ma własny rytm, wyznaczony melodyka, nienachalnymi akcentami dynamicznymi. Dotyczy to również, a może zwłaszcza, muzyki poważnej. Perkusja w muzyce popularnej zwykle nachalnie i niepotrzebnie podkreśla ten rytm, zresztą przeważnie dość jednostajny i nieciekawy. Jeśli perkusja użyta jest jako instrument tworzący coś ciekawie rytmicznego o interesujących barwach (np. Allegro marcato z V symfonii Prokofiewa, "Gemini" Slayera) to doceniam to. Natomiast typowej perkusji, podbijającej rytm tak, żeby go i głuchy uslyszał, mówimy stanowcze nie :-).

 

Co do wykształcenia, to może ono przeszkadzać w otwieraniu nowych - zupełnie nowych - drzwi. Choć nie da się zaprzeczyć, że może też zapobiec odkrywaniu Ameryki na nowo.

Trudno sie nie zgodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 612MB muzyki klasycznej , najbardziej znanych i lubieanych kawalkow roznych kompozytorow i wszystko w 320kbps :D

Ja chyba zacznę poważnie myśleć nad stworzeniem właśnej sieci p2p... Bo twa kolekcja oliverze27 jest bardzo interesująca... Muzyki klasycznej słucham bardzo krótko (od majówki ;) ) i mi się spodobało wiele kawałków... Dobrzebybyło, gdyby ktoś mógł podzielić się swoją kolekcją (takie plany już były :D )

 

PS. Co do sieci to co powiecie na własny hub DC ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te różnice są dla mnie zbyt mało słyszalne,

PS. Naprawdę ta różnica głośności w 9tej Beethovena jest dla Ciebie słabo słyszalna? (tam jest link, jakbyś przeoczył :-) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pq_ == pq z audiostereo?

 

Z muzyką poważną/klasyczną mam trzy problemy. 1. za słaby sprzęt, 2. za małą wiedzę 3. za cienki w uszach jestem, kolejność ważności odwrotna niż kolejność wymieniania :)

 

Wszystko sprowadza się do tego, że słuchając klasyki mam wrażenie, że mnie przerasta, że nie chwytam esencji i nie rozumiem muzyki. Jest to uczucie zupełnie inne w porównaniu do towarzyszącego lubianej przeze mnie muzyce popularnej.

Kiedy słucham sobie Cassandry Wilson czy ostatnio McFerina albo mojego nieśmiertelnego ulubieńca Armstronga czuję, że ta muzyka jest mi bliska, podobnie gdy wędruję w inne obszary i odświeżam starutkich Paradise Lost, Anathemę czy Porcupine Tree albo Marillion, ciekawie jest też odkryć coś zaskakującego jak LaoChe z "Powstaniem Warszawskim" którą to płytę katowałem kilkanaście ostatnich dni.

Ta muzyka sprawia mi wiele przyjemności, zdaję sobie sprawę, że tym artystom daleko do kunsztu i wykształcenia klasyków, ale mi także. Nie ma tej presji mierzenia się z czymś większym od siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pq_ == pq z audiostereo?

Tak, aczkolwiek poglądy (i uszy) mam niezbyt audiofilskie :-)

 

Wszystko sprowadza się do tego, że słuchając klasyki mam wrażenie, że mnie przerasta, że nie chwytam esencji i nie rozumiem muzyki.

[...]

zdaję sobie sprawę, że tym artystom daleko do kunsztu i wykształcenia klasyków, ale mi także. Nie ma tej presji mierzenia się z czymś większym od siebie.

 

Ponamawiam :-)

Presja mierzenia się z czymś większym od siebie? Może nie warto. Ale warto obcować z czymś naprawdę wielkim. Dla mne nic chyba nie jest w stanie równać się pod wzgledem wielkości z dobrą muzyką poważną.

 

A co do nie rozumienia - pewnie, że amator nigdy nie osiagnie takiego zrozumienia jak wykształcony muzyk. Ja też tak nie rozumiem. Ale cierpliwe osłuchiwanie się przynosi wielkie rezultaty. Vide moje słowa o Kunst der Fuge gdzieś powyżej. Trzeba też dobrze zacząć - nie od zbyt trudnych (Kunst der Fuge na przykład) ale i nie od banalnych (propozycje Oliver27 - sorry Oliver :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Presja mierzenia się z czymś większym od siebie? Może nie warto.

 

Tak. Dość krytycznie podchodzę do tego jak i jakiej muzyki słucham. Niektóre nazwiska mnie czasami zwyczajnie przerażają. Ale powoli, z czasem nie będę się bał.

 

Dla mne nic chyba nie jest w stanie równać się pod wzgledem wielkości z dobrą muzyką poważną.

Zgodzę się z Tobą. Natomiast aby czerpać prawdziwą przyjemność z słuchania muzyki poważnej trzeba IMHO się z nią oswoić.

 

Trzeba też dobrze zacząć - nie od zbyt trudnych

Aktualnie ze sporą przyjemnością słucham Mesjasza Haendla. Nie wiem na ile jest to banalny/niezbyt trudny repertuar, ale wszystko powoli :)

 

Tak, aczkolwiek poglądy (i uszy) mam niezbyt audiofilskie :-)

czasami poczytuję z ciekawości tamtejsze forum i staram się olewać to co czytam bo musiałbym wyrzucić cały swój żenujacy sprzęt :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualnie ze sporą przyjemnością słucham Mesjasza Haendla. Nie wiem na ile jest to banalny/niezbyt trudny repertuar, ale wszystko powoli :)

Świetny wybór imho. Niebanalny a niezbyt trudny. Jakie wykonanie, jesli wolno wiedzieć? Jeśli masz dostęp do nagrania pod dyrekcją Marca Minkowskiego, polecam - niebanalne i poruszające (choc dla niektórych kontrowersyjne).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te różnice są dla mnie zbyt mało słyszalne,

PS. Naprawdę ta różnica głośności w 9tej Beethovena jest dla Ciebie słabo słyszalna? (tam jest link, jakbyś przeoczył :-) )

Przeoczyłem trochę naumyślnie, bo spodziewałem się zawartości. I nie omyliłem się, wybór był tendencyjny :D Jak słusznie zauważyłeś, raczej nie porozumiemy się na poziomie faktów. Nie da się zaprzeczyć, że w tym fragmencie różnica w decybelach jest, jednak całość porywa mnie mniej niż podobne zabiegi w wykonaniu muzyków rockowych lub metalowych, jak choćby w utworze "Mule" Deep Purple. Podobnie odczuwam inne elementy, np. staccato, które najlepiej trafia w moje potrzeby, kiedy jest zagrane tak jak w "Back In Black" AC/DC, z perkusją i basem pulsującym w tle.

 

Też nie lubię perkusji służącej tylko za wybijaczkę rytmu - za wyjątkiem punku i niektórych kawałków metalowych, gdzie muzyka ma swój określony cel i nie jest to bynajmniej złożoność kompozycyjna. :D Kiedyś byłem prawdziwym radykałem perkusyjnym - zbyt mało skomplikowane bębny z miejsca dyskwalifikowały dla mnie kawałek, a nierzadko i cały zespół. A wszystko zaczęło się od fascynacji Billem Wardem z Black Sabbath... Trochę mi przeszło (patrz AC/DC), ale wciąż mam sporego hopla na punkcie garów.

 

Tak się zastanawiam, czego mi brakuje w muzyce klasycznej i wychodzi mi, że oprócz perkusji jest to wokal - jego charakter lub po prostu obecność. Muzyka poważna przedstawia dla mojego ucha zbyt jednolitą masę brzmieniową.

 

PS Ściągnąłem sobie dwa wykonania "Czterech pór" wyglądające na identyczne, a inaczej podpisane. Jedno Biondiego, drugie Il Giardino Armonico z jakimiś "bonusami"... Poza tym pobieżnie przesłuchałem kilka z ostatnich zdobyczy, ale wszystko jest zbyt... hm... barokowo-wymuskane (spodobało mi się tylko De Profundis Goebela - skromne, refleksyjne). Potrzebuję czegoś z depnięciem, może mrocznego. Też w niewielkim składzie, żeby można było posłuchać poszczególnych instrumentów, a nie ściany dźwięku.

PS2 Wuub, życia ci nie starczy, jak będziesz tak ostrożnie się do muzyki zabierał. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności