Skocz do zawartości

Rock Rocks!


kleszka

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 308
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Zrozumiałeś w ogóle kontekst mojej wypowiedzi? Bo mam co ku temu pewne wątpliwości.

Zrozumiałem, i się nawet z nia zgadzam, co nie zmienia faktu, że pisanie o scorpionsach "klasyka" to kiepski dowcip (chyba, że pisząć to, chodziło Ci wyłącznie o muzykę nieco starszą).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Witam,

Nowa, ale coś napiszę :P

Ze starszych lat kapele które przyprawiały mnie o dreszcze to:Bauhaus, Alien Sex Fiend, The Cure, Legendary Pink Dots, New Model Army, Einstuerzende Neubauten( ale nawet po wielu latach nie wiem, czy dobrze napisałam :P ), Toten Hosen

Obecnie:Linkin Park, zawsze i wszędzie MUSE, Fall Out Boy, My Chemical Romance. troszkę Queens of the Stone Edge.

Chyba gust mi zelżał na stare lata.

A co do języków w utworach, to przyznam, że nie cierpię polskich piosenek. Nie lubię wiedzieć o czym jest piosenka i skupiać się na słowach. Najważniejsze dla mnie jest brzmienie i barwa głosu i instrumentów. Dopieru po obsłuchaniu się z utworem sięgam po tekst i tłumaczenie.

Jeśli zaś chodzi o język niemiecki, to jak dla mnie dopuszczalny jest tylko dla Ramstain i Toten Hosen. U tych wykonawców brzmi dla mnie naprawdę dobrze.

A języka francuskiego nie trawię, wolę już słuchać po polsku. ;)

 

Ja mam identycznie, dopiero jak mnie zafascynuje jakiś wykonawca do wtedy szukam o czym śpiewa.

 

Ja teraz słucham przede wszystkim indie rocka - The Automatic, Kaiser Cheifs, Arktic Monkeys itp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
nie cierpię polskich piosenek.

 

Wiem coś o tym :D Zawsze są jakieś wyjątki - stąd np. Piersi lubię :D czy Myslovitz. Ale też myślę, że język polski nie za bardzo kręcący jest w ramach muzyki :P

Kaiser Chiefs - chyba "I Predict a Riot"; no i "Ruby", oczywiście :D

 

A ogólnie: odkąd zapodałem tu listę swoich Ulubionych - troszkę się ona uzupełniła :)

Np. Snow Patrol - zawsze poprawiają humor, tego rodzaju rock'a brakowało mi w zbiorach i sporo utworów zostawiłem :P

Najczęściej sięgam po "Chasing Cars", "Headlights on Dark Roads", "It's Beginning to Get to Me", "Spitting Games", "WOW" & "You're All I Have" :)

No i Tool'a podrasowałem - ale to za długi i zbyt poważny temat na takie rozmowy w przelocie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jutro czterdzieste trzecie urodziny obchodzi Tom Morello :-)) czyli IMO jeden z najlepszych gitarzystów, z pewnością kojarzycie jego charakterystyczne riffy i brzmienie kawałków Rage Against The Machine. Swoją drogą polecam jego solowy album - One Man Revolution (The Nightwatchman to pseudonim Toma). Fani Johnny'ego Casha będą wniebowzięci :-D Tutaj możecie przesłuchać utwory.

 

Fragmenty piosenek: RATM, Audioslave,

o Tomie: The Nightwatchman, Tom Morello.

 

Niesamowity gitarzysta, warto zapamiętać :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cóż to :)?

 

Snow Patrol - Alternative Rock :)

Spoko, o gustach się nie rozmawia - dlatego nawet "nie podoba misie" gdybyś powiedział: nic by się nie stało :D

Alternatywa - dobrze się nazywa bo nie używam Snow Patrol na poziomie A Perfect Circle czy Muse; tylko jako urozmaicenie, bardzo wesołe. A że rzadko zostawiam aż tyle utworów jakiegoś wykonawcy - zaznaczyłem ich obecność.

 

Alkaline Trio - Punk Rock? Nie wiem, nie chce misie szukać B)

I (moim zdaniem) trochę szkoda, że Punk. Oni zbyt pięknie (specyficznie) grają, żeby marnować te dźwięki na punkowskie galopy, urwania, przerywniki, przygrywki, młodzieńczy debilizm itd :lol:

"Boję się", że coś takiego jak "Sadie" nigdy już nie pojawi się w ich twórczości... Chyba muszę kiedyś sam sklecić kapelę, bo nie mogę słuchać, jak się niektórzy marnują :P

Mimo wszystko - ich też sporo zostawiłem, stąd porównanie do Snow Patrol.

 

...wczoraj usłyszałem koncert Acoustic Live Sevendust... "Southside Double-Wide", 2004.

Ogólnie: niemal wyciąłem w pień twórczość Sevendust :P ; zostawiłem tylko kilka utworów (którymi rządzi "Damaged"). Ale ten koncert zostawię cały; łącznie z utworami, które w wersjach studyjnych pożegnałem - bo nawet te najcięższe brzmią zupełnie inaczej i można sie mooocno zdziwić :)

I tak zrobiłem: zdziwiłem się :D a raczej zszokowałem pozytywnie. Do tego dochodzą klimatyczne wstawki wokalisty; a i jak na mp3 192kbps - koncert jest całkiem miły dla ucha. Moja ŻONA znalazła to gdzieś tam - może więc chętny też znajdzie :D

Pozdrawiam Wszystkich :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie 'uczę się' 'album of the year'... może jednak przekonam się do FNM :). W każdym razie wydaje mi się, że to będzie świetne do playera, z racji, że wtedy dźwięk będzie możliwie najbliżej słuchacza (w domu ostatnio nie słucham ze słuchawek :P). A głos Pattona, jako że raczej niski, tym bardziej powinien wywrzeć wrażenie.

 

Póki co- tą płytę warto kupić chociażby dla 'Ashes to ashes'. Wiem, wszędzie o tym piszę ostatnio, ale naprawdę- ten utwór to kawał świetnej roboty :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tu chciał przedstawić dzisiaj jeden zespół (choć bardziej jeden z ich albumów), po części dla fanów Radioheada chcących spróbować czegoś... jeszcze bardziej melancholijnego :P. Po części zaś dla The Edge, bom ciekaw czy spodoba się taka odpowiedź na Snow Patrol z mojej strony :P.

 

Chodzi o Mogwai, z ich albumem 'Come on die young'.

 

Zasadniczo... zespół ten poznałem gdzieś przez wikipedię, był opisywany tam jako jeden z prowodyrów gatunku zwanego obecnie post rock (co można by przełożyć na nieco bardziej melancholijny i jednostajny alternative, grany na dodatek nieco 'ciemniej'). Do ich twórczości zabrałem się od 'Young team', jako że był to po prostu pierwszy album tej kapeli. Przesłuchałem... i dałem sobie spokój. Za dużo tam było eksperymentów, za mało muzyki.

 

Po jakimś czasie dałem temu zespołowi drugą szansę, tym razem testując 'Come on die young'. I to okazało się być strzałem w dziesiątkę.

 

Ogólnie rzecz biorąc... wydźwięk całego albumu jest bardzo podobny do wydźwięku tytułu płyty. Słowem- jest to muzyka zdecydowanie mało pocieszna ^^. Co nie zmienia faktu, że jest to dla mnie jedna z najlepszych rzeczy, jakie mnie ostatnio spotkały. Rzecz zaczyna się bardzo nietypowo- kto słyszał rozpoczynający album 'Punk rock', ten wie o co chodzi, kto nie- niech przesłucha. Zabieg tyleż nietypowy, co pozytywnie zaskakujący, imho. Potem drugi utwór... w zasadzie już po dwóch pierwszych kawałkach czuje się (a przynajmniej ja czułem) nietypowy ciężar tej płyty, odczuwa się bycie przytłoczonym przez tą muzykę. Z czasem robi się bardziej melodyjnie- trzeba jednak zaznaczyć, że wciąż jest to melodyjność na 'jedną modłę'- dominują gitary, i to dominują w sposób wręcz dołujący- nisko nastrojone, grające niby melodie różne, ale wyraźnie mające ze sobą coś wspólnego. Ma to coś z Kyussa, choć ogółem oba zespoły łączy bardzo niewiele. Cała płyta utrzymana jest w skrajnie spokojnym, powiedziałbym nieśpiesznym klimacie. Tylko raz- mniej więcej w połowie 'Christmas steps'- zespół rozkręca się i przez chwilę jest na pewien sposób drapieżnie, choć wciąż melancholijnie. Zresztą utwór ten można uznać niejako za punkt kulminacyjny albumu. Niektórzy powiedzą, że spóźniony- jest to bowiem przedostatni kawałek, a całe przyśpieszenie trwa bardzo niedługo-, lecz imho właśnie tak powinno być w tym wypadku.

 

Podsumowując- 'Come on die young' to jedna z lepszych płyt post rockowych, jakie miałem przyjemność poznać. Bardziej subtelna niż 'At the soundless dawn' Red Sparowes, bardziej minimalistyczna niż, przykładowo, 'Amnesiac' Radioheada (choć ci do post rocka raczej nie należą, ale walić etykietki :P). Coś, do czego trzeba mieć trochę cierpliwości i- to na pewno- odpowiedni nastrój. Będąc już jednak uzbrojonym w te atrybuty- można być praktycznie pewnym, że nie będzie się żałowało odsłuchu.

 

Mogwai-come-on-die-young-cover.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) dominują gitary (...)

 

WOW..... :-)

Szacuneczek, Slashdotcom :-)

 

...bez reakcji za długo nie mogę pozostawać - choć wolałbym; bo później trza będzie powielić własne wypowiedzi - i KHRoN mnie zje :(:lol: Wadą późniejszego edytowania swojego posta jest to, że: uaktualnienia (daty i godziny) nie widać... i nawet nikt nie wie (jesli nie zauważy), że coś zostało dopisane... Ale nieważne; ważniejsze, że:

1) fanem Radiohead na pewno nie jestem... w ogóle tej kapeli nie mam...

2) może kiedyś (całkiem niedawno) chwytałem się różnej muzy; w tym: melancholijnej, czy np. cięższej (tak właśnie poznałem Disturbed :P ). ...ale - aktualnie: muza melancholijna i podobna - wręcz jej unikam... Całokształt poszukiwań loguję w Rock'u szybkim, radosnym; itd.

3) niełatwo dorwać "Come on die young" - w całości, na zawołanie <_<:D Szukałem - koledzy nie mieli; więc pożyczam od nieznajomych :D Na razie mam chyba z 4 utwory. Wyrywkowo słuchać nie chcę - bo to by mogło nagiąć wrażenia...?

 

 

"Christmas Steps" = słyszałem. Rozkręca się koło 4 minuty. Jest fajne uderzenie; i nagle kończy się przez 3 minuty... zraziło mnie to, szczerze mówiąc :)

Faith No More. "Ashes to Ashes" mam od dawna, nawet lossless :D - i zdecydowanie popieram Twoją opinie = to NAJlepszy utwór na płycie :) Później jest Stripsearch? I kolejne... Jakieś 3 (chyba) wywaliłem, sorry :P Ale ogólnie - to bardzo dobra płyta, bo wykonawca nie byle jaki :)

W przeciwieństwie do stylu, w jakim opiniuję; tak dla Mogwai, jak i dla Faith No More.

Jednozdaniowo = aktualnie nastawiony jestem na inne klimaty Rock'a i każda moja wypowiedź na zapodany temat będzie raczej pozbawiona ognia... A wstawiać kitów nie lubię :)

Pozdrawiam Wszystkich :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co sadzicie o AC/DC??

 

dla mnie to poczatek przygody z rockiem .Te wpadające w ucho melodie, oparte na prostych riffach i kilku akordach dopełnione tekstami o seksie(tak wiem mocne słowo), piciu i itp. chyba nigdy mi sie nie znudza.Nie wiem na czym to polega,ale sekret tkwi w ich prostocie, nie sa przekombinowane, po prostu czysta energia. Nawet teraz juz po kilku latach odkąd Tato puścił mi Hells Bells ,przechodza mnie dreszcze jak tego słucham. kocham ich za autentyczność,za poczucie humoru,za świetny (choć niektórzy śmią wątpić) wokal. Czuc ,ze bracia Young maja Rock and Roll we krwi. To legenda i fundament Hard Rocka.

 

btw bardzo fajny temat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do AC/DC- mam do nich szacunek, ale jakoś do mnie nie trafiają :P.

 

Jutro, 12 czerwca, światowa premiera nowego albumu Queens Of The Stone Age, Era Vulgaris!! ^^.

 

Po przesłuchaniu dwóch kawałków via youtube- singla 'sick, sick, sick' i '3's & 7's' dochodzę do wniosku, że to może być moja ulubiona płyta qotsa. To jest niesamowite, ale wygląda na to, że zespół poszedł w dokładnie tą stronę, którą sobie wymarzyłem :].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do AC/DC- mam do nich szacunek, ale jakoś do mnie nie trafiają :P.

 

Jutro, 12 czerwca, światowa premiera nowego albumu Queens Of The Stone Age, Era Vulgaris!! ^^.

 

Po przesłuchaniu dwóch kawałków via youtube- singla 'sick, sick, sick' i '3's & 7's' dochodzę do wniosku, że to może być moja ulubiona płyta qotsa. To jest niesamowite, ale wygląda na to, że zespół poszedł w dokładnie tą stronę, którą sobie wymarzyłem :].

w końcu wydamy uzbierane $$$ :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat, dopiero teraz zachciało mi się go czytać ;]

 

Jako że nie chce mi sie rozpisywać o moich upodobaniach, póki co napiszę kilka słów o zespole HEY.

Patrząc na ich twórczość nie sposób nie podzielić jej na dwa okresy:

- od powstania do odejścia Piotra Banacha (albumy od Fire do Hey)

- od odejścia Piotra(zamiast niego dołączył Paweł Krawczyk) do teraz (albumy od [sic!] do Echosystem)

Pierwszy okres to wyraźnie ostre granie, określane mianem Grunge'u. W drugim okresie muzyka znacznie zmieniła swoje oblicze. Stała się lżejsza, bardziej popowa, zaczęło się dużo eksperymentów brzmieniowych. Nowe płyty HEY są znacznie bardziej zróżnicowane i pokręcone.

Jeśli chodzi o moją opinię, to najpierw wolałem muzykę z pierwszego okresu. Po zakupie "Echosystem" przesłuchałem ją raz, może dwa razy, poczym obojętnie odłożyłem na półkę. "Music, Music" był dla mnie kijowy, za badzo popowy. To był taki okres w mojej muzyce, że słuchałem głównie ciężkiej muzyki(metal).

Potem moje upodobania trochę ruszyły w stronę muzyki troche lżejszej, szukałem zróżnicowania.

I któregoś dnia sięgnąłęm ponownie po najnowszą płytkę. Odlot, jednym słowem ;]

Zacząłem doceniać nowe płyty(stare jakoś mi się średniawo teraz podobają), "Music, Music" bardzo polubiłem, bo to płyta zdecydowanie najbardziej nietypowa dla tego zespołu. Kawał dobrego pokręconego grania ;]

[sic!] zawsze lubiłem, teraz chyba nawet bardziej. Echosystem osiągnął u mnie status płytki bez wad, obok m.in. "Dark Side of The Moon", czy "A Matter of Life and Death"(Iron Maiden, jak ktoś nie zna)

Wiem, wiem. Stawianie płytki jakiegoś polskiego zespołu obok genialnego klasyka Floydów to conajmniej świętokractwo, ale po prostu echosystem jest IMO genialny.

 

To tyle ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Echosystem osiągnął u mnie status płytki bez wad, obok m.in. "Dark Side of The Moon", czy "A Matter of Life and Death"(Iron Maiden, jak ktoś nie zna)

Dark Side of the Moon i owszem, ale A Matter of Life and Death? To raczej przeciętna płyta Ironów, dlaczego uważasz ją za bez wad?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dark Side of the Moon i owszem, ale A Matter of Life and Death? To raczej przeciętna płyta Ironów, dlaczego uważasz ją za bez wad?

Spodziewałem się takiej reakcji. AMOLAD to chyba najbardziej kontrowersyjna płyta ironów, jedni ją wielbią, drudzy wręcz nienawidzą. Dla mnie jest naprawdę świetną płytką, chyba najbardziej rozwiniętą spośród wszytkich spod znaku IM.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AMOLAD to chyba najbardziej kontrowersyjna płyta ironów, jedni ją wielbią, drudzy wręcz nienawidzą. Dla mnie jest naprawdę świetną płytką, chyba najbardziej rozwiniętą spośród wszytkich spod znaku IM.

 

Nie wiem, ale jak dla mnie jedyna warta płyta Ironów to 'Rock in Rio', a i to głównie dzięki publiczności :P. Choć wokal lubię ^^.

 

Zrobię offa i napiszę tylko, że czas leci, a Incubus dalej jest świetny ^^. 'Morning view' robi się powoli moim albumem 'referencyjnym', na którym testuję każde nowe słuchawki xD.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobię offa i napiszę tylko, że czas leci, a Incubus dalej jest świetny ^^. 'Morning view' robi się powoli moim albumem 'referencyjnym', na którym testuję każde nowe słuchawki xD.

Dla mnie takim albumem jest właśnie AMOLAD ;]

 

Fakt, Rock In Rio to świetna koncertówka ;)  Chyba najlepsza z wzsystkich koncertówek IM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AMOLAD to chyba najbardziej kontrowersyjna płyta ironów, jedni ją wielbią, drudzy wręcz nienawidzą. Dla mnie jest naprawdę świetną płytką, chyba najbardziej rozwiniętą spośród wszytkich spod znaku IM.

Nie twierdzę, że to zła płyta, tylko przeciętna. Jest wtórna, od Brave New World Ironi grają prawie cały czas to samo. Jest kilka świetnych kawałków ale reszta nie porywa.

 

Osobiście jestem miłośnikiem Iron Maiden z lat 80 :). Moim zdaniem płytą bez wad jest Seventh Son of a Seventh Son, a najlepszą koncertówką: Live After Death. Wtedy zespół był w szczytowej kondycji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkopałem wczoraj z czeluści mego dysku pewne satanistyczne nagrania zespołu zwanego Białe Paski.

I muszę przyznać, że... kurczę, fajne to ^^.

Grają taki wesoły, staromodny rock, obfitujący w skromne, acz wpadające w ucho riffy i wesołe, czasem wręcz śmieszne teksty. Warto też zwrócić uwagę na liczne dialogi całych dwóch członków zespołu, występujące w paru piosenkach.

U mnie odświeżyli się niejako dzięki świetnemu albumowi 'Elephant', najbardziej w sumie znanemu z całego ich dorobku. Polecam, akurat pasuje na obecną pogodę xD.

 

Zresztą... któż nie zna The White Stripes :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze wrażenia po przesłuchaniu nowej płytki QOTSA - średnie szczerze mówiąc. Jest parę fajnych, chwytliwych kawałków, jednak wg mnie jest za szybko, bez charakterystycznego stylu i coraz dalej od stoner'owego klimatu. Chociaż osobiście zawsze byłem zatwardziałym zwolennikiem debiutu ;] Płytka jest ogólnie dobra, ale to już nie to samo co poprzednie nagrania, które byłem w stanie męczyć przez okrągły tydzień. Przesłuchałem 2 razy i kto wie kiedy znów na nią trafię.

 

Za to niebywale pozytywnie zaskoczyła mnie nowa płytka Danziga - The Lost Tracks of Danzig. Kapitalny klimat znany ze starszych płyt. Słucham, słucham i nie mogę przestać =]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności