Skocz do zawartości

Hippo Biscuit


Inszy

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio nieco przez przypadek stałem się posiadaczem odtwarzacza Hippo Biscuit. Nie udało mi się nabyć słuchawek TFTA jako prezentu dla dziewczyny, więc sięgnąłem po drugą opcję – Final Audio Design Adagio II, z którymi Biscuit był w pakiecie. Nawet mi to pasowało, bo od jakiegoś czasu rozglądam się za małym playerem na spacery.

 

Prosto z pudełka

 

Niecały tydzień oczekiwania na przesyłkę z Singapuru i paczka trafiła do mnie.

 

Małe pudełeczko nie zapowiada bogatego wyposażenia. I faktycznie - w środku znajduje się odtwarzacz, kabelek USB i na tym koniec. Instrukcja obsługi znajduje się na odwrocie kartonika, więc oszczędność jest nawet na papierze. Jaben dorzucił w prezencie kartę pamięci o pojemności 2GB.

 

Całe szczęście sam player sprawia nieco lepsze wrażenie. Obudowa jest aluminiowa, skręcana małymi śrubkami imbusowymi, pozbawiona choćby najmniejszego ekranu i minimalnie większa od Clipa+ (Hipopotamek ma 62.88mm x 35.7mm x 11mm i 30g wagi ciężkiej).

 

Na froncie jest logo, nazwa modelu i pięć przycisków, w tym centralny podświetlany – surowo, ale może się podobać. Na bocznej ściance jest gniazdo USB do zasilania i transmisji danych, dziurka resetująca i wejście na karty mSD. U dołu mały jack i na tym koniec. Spasowanie elementów metalowych mogłoby być lepsze, gdyż po uważniejszym przyjrzeniu się, tu i ówdzie widać lekkie nierówności, ale coś mi mówi, że można go rzucić pod koła samochodu, a i tak nic wielkiego mu się nie stanie.

DSCF0864.JPG DSCF0867.JPG DSCF0878.JPG

 

Pierwsze macanki

 

Przyciski są plastikowe i dość twardo chodzą, ciężko o przypadkowe wciśnięcie, ale przy dłuższym klikaniu można nabawić się bólu kciuka. Ponoć w drugiej edycji twardy plastik zastąpiono czymś bardziej żelowym i przyjemniejszym w dotyku (obok większej ilości kolorów obudowy są to wszystkie poprawki wprowadzone w MK2).

 

Odpowiadają one za wszystkie funkcje odtwarzacza i są ustawione w formie krzyża. W pionie jest zmiana głośności, a w poziomie przewijanie/zmiana utworu. Natomiast przycisk środkowy uruchamia i wyłącza Biscuita oraz robi za play/pauzę. Dodatkowo komunikuje on nam stan działania nieustannym mruganiem zielonym kolorem. Upierdliwe w nocy, w pełnym słońcu niewidoczne.

 

Brak blokady klawiszy, funkcji losowego odtwarzania utworów, ustawień eq czy czegokolwiek innego.

Dobrze by było, gdyby krawędzie obudowy miały bardziej obły kształt, bo przy takim kanciastym player średnio wygodnie leży w dłoni.

 

Ciasteczkowy potwór

 

Ale jak już wszystko obejrzane i podotykane, czas na odsłuch.

Według specyfikacji oraz wyczytanych opinii w internecie jedyne formaty jakie Hippo Biscuit obsługuje, to mp3 i wav. Ale mały eksperyment i okazuje się, że można do tego dopisać również wma. Tak więc mamy niezbędne minimum i nic więcej.

 

Jako że odtwarzacz nie posiada wbudowanej pamięci, trzeba zaopatrzyć się w kartę pamięci. Prócz otrzymanej 2GB podłączyłem również największą posiadaną przeze mnie 16GB i nie było problemów z obsługą. Ale nie sądzę by ktoś chciał wrzucać tam tyle muzyki. Dlaczego? Bo brakuje opcji szybkiej zmiany folderu i każdy pojedynczy utwór należy przeklikać osobno. O ile przy 3 płytach jeszcze można to przeboleć, to przebijać się przez 100 czy 200 plików raczej byłoby ciężko. Rozwiązaniem może być zgrywanie całych płyt do jednego pliku, ale nie zawsze się to sprawdza.

 

Przebolałem więc ograniczenia, załadowałem trzy płytki wavów, podłączyłem Audeo i… wow! Jak to Ciasteczko gra!

 

Jeśli ktoś słyszał pierwszego iPoda Shuffle lub dyskowce MS Zune, to jest podobnie. Mamy znane z nich lekkie ocieplenie dźwięku, ładną scenę, fajne zejście i łagodną górę. Tyle że wszystko jest na sterydach jakościowych i pozbawione szumów niezależnie od poziomu głośności. Z nowszych sprzętów przypomina też iPada 2, do którego ktoś dorzucił więcej emocji oraz głębszą scenę.

 

Ocieplenie idzie w parze ze szczegółowością i dynamiką. Przede wszystkim jest to muzykalne granie, jednak nic nie stoi na przeszkodzie by wsłuchać się w szczegóły, bo nic w dźwięku nie ginie. To nie jest mechaniczny przekaz Nanite N2, ani chłodna analityka Video. Biscuit daje nam wybór.

 

Scena mnie najbardziej urzekła. Jest bardzo dobrze rozrysowana nie tylko na boki, ale przede wszystkim w głąb. Każdy instrument ma swoje miejsce, nic się nie zlewa, ani nie ma pustych przestrzeni. Wokale są rozciągnięte nieco przed słuchacza, co udanie buduje klimat i dodaje muzyce nieco więcej dramatyzmu bez popadania w zbędne koloryzowanie.

 

Bas jest sprężysty, żywy, schodzi nisko i nie ma tendencji do wylewania się na wyższe rejestry. Jest dokładnie tam gdzie trzeba i w odpowiedniej ilości, pozostając chwilkę by się nim nacieszyć. Nie jest to basowa maszynka, ale dała Phonakom przyjemny impakt w dolnych rejestrach i lekko analogową barwę.

 

Średnica została nieco wyeksponowana, głównie przez podkreślenie wokali. Słuchanie ich na Ciastku to sama przyjemność. W połączeniu z budowaną sceną nie dają wrażenia grania w głowie, co przy lekkim ociepleniu sprawia poczucie pewnej intymności. Po prostu czuć, że ktoś śpiewa dla nas. Za wokalami idą gitary, dociążone i dynamiczne. Przy metalowej muzyce po prostu czuć moc.

 

Wysokie tony są wyraźne, szczegółowe, pozbawione papierowej bary, ale nie atakują uszu przejaskrawieniem. Talerze perkusji mają odpowiednią barwę oraz rozciągnięcie, a smyczki nigdzie się nie gubią. Na pewno góra nie jest głównym bohaterem w brzmieniu Biscuita, ale nic jej nie brakuje. Określiłbym ją jako odpowiednie dopełnienie całości.

 

Specyfikacja mówi, że mały Hippo pociągnie nawet 300 ohmowe słuchawki, ale jak zwykle trzeba brać na to poprawkę. Głośność może i będzie wystarczająca, ale o poprawnym wysterowaniu raczej nie ma mowy. Z mniej wymagającymi nausznikami radzi sobie za to bardzo dobrze. Po podłączeniu moich słuchawek z przetwornikami CAL! nie było żadnych niedostatków w dźwięku, wszystko pod kontrolą i z odpowiednim balansem. Ze wszystkiego co podłączyłem jedynie Sennheisery PX200-II grały nieco jak z pudełka, wystąpił ewidentny brak zgrania.

 

Czas działania jest pewnym rozczarowaniem. Zgodnie z deklaracją producenta trzyma na jednym ładowaniu około 10 godzin. Nie jest to dużo, gdzieś pomiędzy pierwszym a drugim Clipem. Jednak może jest w tym pewna pokręcona logika – skoro teoretycznie będziemy często zmieniać płyty, to za każdym razem akumulator będzie się podładowywał. Gorzej gdy jesteśmy stali w słuchaniu płyt, bo wtedy czeka nas częste i niespodziewane (bo brak jakiegokolwiek wskazania niskiego poziomu energii) podpinanie do kabelka USB.

 

Przy okazji nie dał zapomnieć o swoim azjatyckim pochodzeniu „dzięki” swojemu firmwarowi. Jak się komuś udało zrobić nic niepotrafiący grajek, który i tak dwa razy zdążył się zawiesić w ciągu jednego tygodnia? Nie radzę próbować szybkiego wielokrotnego wciskania przycisku Next, bo nie zawsze dobrze się to dobrze kończy, podobnie jak próba odtwarzania plików kodowanych wma pro.

Z nieznanych przyczyn przy ręcznym przełączaniu utworów raz na kilkadziesiąt razy potrafi zaskoczyć pauza. Nie jest to jakieś nadzwyczaj stresujące, ale powodów do dumy Hippo z tego nie ma.

 

Podsumowanie

 

Po spędzeniu tygodnia z Hippo Biscuitem wiem, że jeszcze długo ze mną zostanie. Chciałem zastępstwo dla starego iPoda Shuffle i dokładnie to dostałem, tyle że funkcji shuffle, ale za to z lepszym dźwiękiem.

 

Zdecydowanie nie jest to sprzęt pozbawiony wad i ewidentne błędy przy projektowaniu przekreślają go jako sukces sprzedażowy. Ale jako odtwarzacz do sytuacji specjalnych dla osób świadomych jego ograniczeń, to może być świetne rozwiązanie, bo w swojej kategorii małych i niedrogich odtwarzaczy raczej nie ma konkurencji jeśli chodzi o jakość dźwięku.

To jest odtwarzacz do słuchania muzyki. I na tym koniec, bo nic innego nie potrafi. Jednak jak już robi, to porządnie, zostawiając w tyle starą Szufelkę, Clipa+, Nanite N2 czy iPoda Video (chyba że tego sparujemy z fajnym wzmacniaczem).

 

Cena? Niby 99 dolarów, to nie jest nadzwyczaj mało. Ale skoro można mieć go w takiej cenie razem z FAD Adagio II oraz VSonic GR02, to jest to wręcz kradzież.

 

Skrót informacji

 

 

Plusy:

+ jakość dźwięku!

+ prostota

+ trwałość (a przynajmniej takie sprawia wrażenie)

+ estetyka (dla lubiących ascetyczny wygląd)

 

Minusy:

- estetyka (dla lubiących błyskotki)

- azjatyckie oprogramowanie

- brak szybkiej zmiany folderów

- brak funkcji losowego odtwarzania

- bezsensowne podświetlenie centralnego przycisku

- krótki czas działania na jednym ładowaniu

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forma mi się bardzo podoba. Sama obsługa jest nieprzemyślana.

 

Najważniejsze problemy:

- pojemność do 32GB i brak wyświetlacza lub prostego przechodzenia między folderami, opcji shuffle tracks/folders? masochizm przy takiej ilości muzyki.

- tylko wav i mp3? ogg, aac czy flac to praktycznie standard

- przydałby się klips

- po co ten migający przycisk?

- oprogramowanie wiesza się na odtwarzaczu bez wyświetlacza? plz...

- powinna być jakaś dioda sygnalizująca stan naładowania baterii, jak np. w starym ipodzie shuffle - zielony, pomarańczowy, czerowy

 

Jeżeli nie wyeliminują pierwszego problemu, to raczej nie będę o nim myślał poważnie, co najwyżej z ciekawości bym posłuchał.

Można kopiować albumy w jednym pliku, ale to nie jest do końca rozwiązanie. Pasowałoby, żeby odtwarzacz posiadał funkcję losowego odtwarzania folderów, najlepiej z opcją zawężenia do folderu nadrzędnego, ale to raczej można pomarzyć.

 

Osobiście chciałbym mieć muzykę pogrupowaną w foldery nadrzędne dla różnych sytuacji np. pod sport, relaks, poprawiające humor etc

Edytowane przez Arthass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biorąc na odsłuch, to ma jej nieco mniej niż N2 i więcej niż Video. Ze słuchawkami portable nie będzie miał problemów. Ortodynamiki rozkręca na sensowną głośność, ale oczywiście o dobrym wysterowaniu nie ma co mówić w tym przypadku. Drivery CAL! jednak chodzą na nim swobodnie, więc nie jest źle,

Dla mnie najważniejsze, że świetnie się zgrywa z Audeo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dołożą sprawne przeskakiwanie między folderami to jestem potencjalnie chętny. Nie śmieje mi się robić całych albumów w jednym pliku, bo lubię mieć możliwość przechodzenia, czy wracania do konkretnych kawałków

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On widzi foldery? Tzn. jeśli album jest w folderze to będzie odtwarzał w kolejności alfabetycznej kawałki z folderu czy globalnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności