Demokracja jest wartością typowo europejską, od której nie umiemy odejść, a skoro większość ma rację (u nas widać po wynikach, że obietnice PO wciąż trafiają do pewnych grup społecznych), to nie mamy co się dziwić. Teraz, żeby się ustawić trzeba być albo ciemiężoną mniejszością albo za resztą stada ślepo podążać. Chociaż z drugiej strony nasza demokracja to też taki pic na wodę, bo skoro mam wybierać mojego przedstawiciela z bandy osłów i kilku konkretnych osób, to nawet wtedy nie mam pewności, że on gdzieś zajdzie, bo nie jest wysoko na liście swojej partii. Jak mogę wybrać osobę konkretną i ona uczciwie przegra wybory z innymi osobami większością głosów, wtedy to ma sens, przynajmniej dla mnie. Głosować na osobę, nie na partię.
podążając tematem dziedzictwa europejskiego, akurat może dobrego - powinniśmy mieć w szkole i krytyczne myślenie i jak uprawiać seks - po co zabraniać czegoś, czego i tak się dowiedzą, niech zdobywają każdy rodzaj wiedzy. Jestem nawet za indoktrynacją, byleby tylko dla ludzi w przyszłych pokoleniach naturalnym stały się nie podatki czy śpiewanie hymnów (chociaż obie kwestie istotne), ale przede wszystkim właśnie samo myślenie (chociaż nie wiem jak indoktrynować, by myśleli ). Każdy jest różny, każdy ma różne tempo rozwoju, czemu nauczyciel mnie ma hamować przed szybszym rozwojem bo nie równam do innych? Bo nie jest to społecznie akceptowalne być lepszym w czymś? Mam być średniakiem? Ja chcę być najlepszy - those who mind don't matter, those who matter don't mind - jeżeli jakiś dzieciak mnie nie lubi bo jestem lepszy, to czemu się nie stara też być lepszym, ale żeby mnie do siebie przyrównać? Społeczeństwo mnie nie polubi, bo jestem lepszy? A skąd taki wniosek? Jestem pewien, że prawdziwi przyjaciele nie odchodzą z powodu takich błahostek.
Takie mamy realia, że uczymy dzieciaki wg. popularnych trendów. Nie można pozwolić im samym wybrać, czego się mają uczyć, bo wtedy to będzie w wielu przypadkach wf, ale narzucanie pierdół też szkodzi. Nie zadowolisz wszystkich, ale większość drażliwych tematów, dla osób z dwóch różnych stron barykady, to głównie tematy właśnie społeczne - typu gender, legalizacji używek itp., mówmy o tym, ale niech sami wyrabiają zdanie a nie z góry narzucajmy np. jeżeli ktoś sądzi (BŁĘÐNIE), że muszę akceptować, moim zdaniem, zboczenia, to sorry, nie muszę. To jest właśnie brak krytycznego myślenia. Bądź sobie homoseksualistą, narkomanem, nawet socjalistą - może masz rację, może nie, jeżeli jesteś uczciwym człowiekiem, warto z Tobą pogadać, podać rękę. Jeżeli nie, trudno, droga wolna. Ja nic nikomu nie narzucam, ale proszę mi też nie mówić, że muszę kogoś szanować, ponieważ... Mój szacunek okazuję tym, że nie mówię Ci, co masz robić. Tutaj sobie coś zacytuję: "Nie muszę Cię lubić, nie muszę Cię akceptować, nie muszę Cię wspierać. Mogę Cię nienawidzić, odrzucić, ignorować i czuć do Ciebie odrazę. Dopóki nie powstrzymuję Cię od bycia sobą, nie robię nic złego.".
A miałem się nawet nie odzywać i jeszcze piszę na temat oświaty i szacunku... :/ Popieściło mnie. Ewidentnie.