zdzichon Opublikowano 18 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2007 Danzig - Elvis metalu. Yeah Też ostatnio go katowałem. Lucifuge na zmianę z Satan's child. Coraz rzadziej wracam do metalu, ale do Danziga zawsze chętnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olix Opublikowano 19 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2007 Pierwsze wrażenia po przesłuchaniu nowej płytki QOTSA - średnie szczerze mówiąc. Jest parę fajnych, chwytliwych kawałków, jednak wg mnie jest za szybko, bez charakterystycznego stylu i coraz dalej od stoner'owego klimatu. Chociaż osobiście zawsze byłem zatwardziałym zwolennikiem debiutu ;] Płytka jest ogólnie dobra, ale to już nie to samo co poprzednie nagrania, które byłem w stanie męczyć przez okrągły tydzień. Przesłuchałem 2 razy i kto wie kiedy znów na nią trafię. Za to niebywale pozytywnie zaskoczyła mnie nowa płytka Danziga - The Lost Tracks of Danzig. Kapitalny klimat znany ze starszych płyt. Słucham, słucham i nie mogę przestać =] Mi też nie wszystkie kawałki zostały w pamięci, ale to chyba z tego powodu, że staram się poznawać dużo zespołów na raz. Najbardziej chyba Sick, Sick, Sick, Misfit Love, Battery Acid, River In The Road. I choć klimat płyty ogólnie całkiem przyjemny, to jednak czuć brak Nicka Oliveri. A przypadkiem QOTSA nie gra teraz rock n' rolla? Tak zresztą mówił sam Nick w jakimś wywiadzie... Podsumowując, dla mnie płyta udana. No i fajna wkładka jest Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rudy Opublikowano 19 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2007 A ja teraz słucham Neurosis, cholernie mnie urzekło. Polecam, posluchajcie sobie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sp0q Opublikowano 19 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2007 Mi najbardziej podobają się Turning on the Screw, Misfit Love, Make it Wit Chu (która zresztą jest zapożyczona z Desert Sessions), 3's & 7's oraz Suture up Your Future. Chociaż jak znam życie po jakimś czasie płytka mi się spodoba. W moim przypadku płytki, które za pierwszym razem mnie nie powalą na kolana, niedługo stają się ulubionymi ;] Coś obiło mi się o uszy, że odpychają od siebie etykietkę stoner'a. Szkoda, bo dobrze im wychodził ;] A skoro już przy stonerze jesteśmy to słucha ktoś może kapel takich jak Kyuss, Brant Bjork, Fu Manchu, Clutch itp. itd.? =] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slashdotcom Opublikowano 19 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2007 Co do nowej qotsa- wydaje mi się, że pod względem 'surowości' (a to przecież przede wszystkim ce****e stonera ) jest to krok w przód w stosunku do 'lullabies to paralyze'. Ale zgadzam się, że 'qotsa' było najciekawsze. Choć porównując to z Kyussem... już wtedy oddalili się od stonera. Co do Era Vulgaris- '3's&7's' rządzi, zaraz przed 'turnin' on the screw'. no i ostatnie kawałki są dobre. Ogólnie- nie zawiodłem się. Bałem się, że pójdą bardziej w cukierkowatość, jest imho inaczej . EDT1: SpoOq: Kyuss jak najbardziej ^^. Fu manchu średnio podeszło... sprawdź sobie Fatso Jetson, Nebulę, High On Fire, Raging Slaba czy polskiego Elvisa DeLuxe smile.gif. I ogólnie radio k666 ze stonerrock.com wink.gif. EDT2: O Orange Goblin słyszałem, ale chyba ich nie słyszałem jeszcze . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slashdotcom Opublikowano 19 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2007 It's not here . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sp0q Opublikowano 19 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Czerwca 2007 Ostatnio przegrzebuję się też przez Orange Goblin. Muzyka o wiele lepsza niźli nazwa ;] Przejrzę kapele które podałeś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slashdotcom Opublikowano 26 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2007 Ostatnio niejako przez przypadek odnowiłem znajomość z zespołem- legendą. Mowa o jednym z najbardziej niedocenianych zespołów w dziejach rocka- King Crimson. Przypomnienie nastąpiło za sprawą albumu zatytułowanego 'Larks' tongues in aspic', będącego piątym dziełem brytyjskiego zespołu. Rzecz zaczyna się dość agresywnie, ale po krótkim czasie wchodzi na 'właściwy' dla całego albumu tor. Jest to muzyka niebywale subtelna, grana na pograniczu słyszalności, bardzo delikatnie. Już w dziewiątej minucie otwierającego album utworu robi się magicznie- zaczynają dominować skrzypce, całość jest niebywale zgrana... i to wszystko trwa aż do czwartego 'easy money', który to jest już nieco bardziej rockowy niż poprzednie kompozycje. W międzyczasie jest jeszcze 'book of saturdays', z rewelacyjnym początkiem, będąca popisem wokalnym Roberta Frippa- mimo, że śpiewa nieco nonszalancko, wychodzi mu to świetnie. A wszystko jest potęgowane przez gitary, które w tym utworze wychodzą przed skrzypce, na pierwszy plan. Ostatnie dwa utwory to już muzyka totalnie eksperymentalna- 'The talking drum' jest zdecydowanie bardziej dynamiczny od poprzednich kawałków, można go określić jako nieco szaloną podróż przez dźwięki. Rzecz zamyka część druga kompozycji 'Larks' tongues in aspic', również bardziej dynamiczna od cz. pierwszej, kończąca się dość agresywną (pamiętając, że to rok 73) i nieco połamaną grą. Podsumowując- King Crimson to nie tylko wspaniałe 'In the court of the Crimson King', lecz również inne, równie ciekawe (by nie rzec wybitne, przynajmniej momentami) albumy. Nie owijając już w bawełnę- polecam wszystkim. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jupiterpm Opublikowano 26 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2007 Przejrzałem ten temat od początku i chyba ani razu nikt nie wspomniał tu o Led Zeppelin - legendzie rocka. Muszę przyznać, że ja także nie znam dobrze twórczości tej kapeli natomiast ostatnio słucham zeppelinopodobnych zespołów np. starych wyjadaczy z Gov't Mule i płyty "High & Mighty" oraz młodziaków z Wolfmother (na ich stronie http://wolfmother.com/) można przesłuchać chyba ich całego albumu - rewelacja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
The Edge Opublikowano 26 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2007 ignacy007 Zdecydowanie podświadoma niechęć IMO rodzima muzyka w niczym nie odstaje od zagranicznej. E tam; też się plączesz w zeznaniach No bo skoro podświadoma - to 1) z czegoś wynika; 2) nie masz na to wpływu. IMO - odstaje. Nie widzę wśród polskich wykonawców żadnego Perfect Circle, U2, Nightwish; ba, nawet lajtowego odpowiednika VAST nie widzę. Może dlatego, że wcale nie szukam; to prawda. Np. dlatego, że: kiedyś codziennie słuchałem we wrocławskim radio "Bitwy" - 2 początkujące rock'owe zespoły (bez kasy na profesjonalną sesję) prezentują swoje kawałki. Najlepsze, jak można się domyślać. Słuchacze głosują SMSami - jedna z 2 kapel przechodzi dalej; co jakiś czas są "finałowe" batalie; zwycięzca nagrywa profesjonalnie płytę za darmo. Nie wiem, czy zespół Coma właśnie tak nie wypłynął... ale mogę się mylić. I co? Jak słucham ich najlepszych kawałków - to w 95%: 1) nic ciekawego; 2) wzorowanie się na zagranicznych kapelach; 3) raczkowanie (szczególnie w grze gitar) - wpierw naucz się grać; potem startuj (moje zdanie). I cóż... rozglądam się: Coma? ...nawet dobra muza. Szkoda, że (IMO) leci na złamanie karku w kierunku "destrukcji, zła, niespełnienia, żalu, osamotnienia, walki.. ch. wie o co w sumie". Zna ktoś z Was wesoły numer zespołu Coma? ...mam Nienasycenie, Leszka i Spadam - 3 utwory. Których właściwie nigdy nie słucham, jak widać na Lastfm. I poprę slashdotcom'a - polski język w muzyce rock'owej troszkę odrzuca... za dużo "sz", "cz" i innych typowych dla polskiego "dźwięków". Wolę angielski zdecydowanie; choć o gustach się przecież nie rozmawia - więc wogle nie kumam Waszego zacięcia do tej polemiki ...którą przeciął Rudy: "Francuski & shut up" slashdotcom Riverside- słyszałem o nich wiele dobrego, ale jakoś mnie nie ciągnie do nich. I wcale się nie dziwię. W "przeciwieństwie" do Comy - ten zespół z nikim nie walczy; jedynie bez przerwy beczą nad rozlanym mlekiem. Lamentują, melancholia, muza szybka, jak ślimak = oto Riverside; sorry Mam 4 czy 5 utworów, z których słuchałem dotąd tylko chyba 2; a jednego nawet niedawno (z miesiąc temu) - "Loose Heart (LIVE)". To bardzo dobre, melodyjne wycie do księżyca xD A wokal chyba tylko angielski - nie słyszałem polskiego utworu Riverside. Zresztą - wpierw słuchałem; zdziwiłem się później, że to zespół z Polski... ignacy007 Dla mnie nie ma większego znaczenia o czym, tylko jak Identyczne mam podejście :-) ...nad tekstem (innojęzycznym) zaczynam się zastanawiać dopiero w momencie, gdy utwór naprawdę bardzo misie podoba. To też ryzykowne, bo jak się okaże, że moje ulubione są np. o żuczkach z Pszczółki Maji, toczących "kule" - to dziwnie się poczuję xD slashdotcom Nirvana to tylko i wyłącznie badziewie dla nastolatek. I jeszcze Smells Nie przeginasz? ;-) Dziś słyszałem kilka utworów Nirvany 1 raz w życiu (nie licząc "All Apologies" czy "In Bloom"). I nawet kilka (sześć) zostawiłem; a nie przesłuchałem całej twórczości jeszcze. Np. takie "Scentless Apprentice" - dla nastolatek? Chyba długowłosych, w czarnych koszulach metalowych ;D matka Ze starszych lat kapele które przyprawiały mnie o dreszcze to: (...) The Cure (...) New Model Army The Cure - to wielki temat, którego nie da się (wg mnie) zamieścić w takiej "wyrywkowej" wypowiedzi, jak moja Natomiast New Model Army - mhm, mhm Wciąż jeszcze mam "w pamięci" resztę dyskografii, a posiadam tylko płytę "Thunder & Consolation"; z której lubię wszystko, bardziej lubię ok. połowy utworów, a szczególnie lubię "125mph" i "225" - bo są szybkie (a to ostatnio podstawowy wykładnik mojego gustu). BTW - fajny nick ;D ogorek [/i]MUSE - "Black Holes and relevations"[/i] No wreszcie. Się wypowiem; brakowało mi tego trochę Mam bardzo dużo Muse, choć nie "wg płyt" (bo zbieram tylko dobre kawałki, a nie całe płyty). A ile z tego słucham? Chyba nie jestem fanem Muse, tylko poszczególnych kawałków :-) "Map of The Problematique" - to, jak dotąd, "utwór mojego życia" i zawsze wskażę go na 1 miejscu, gdy ktoś zapyta. Swoją drogą - "Mapa" (bo tak utwór oboje nazywamy) na pewno ma "podszycie, fundament": to Aurora pewnego dnia zaproponowała mi "Map of The Problematique"; nie znałem wcześniej tego utworu :-) Wtedy Muse było u mnie na etapie "Takie tam; można posłuchać" czyli utwory "Bliss", "Micro Cuts", "Showbiz"; itp. Z "Mapą" wiele się zmieniło w temacie Muse; tzn. sporo doszło :-) "Knights of Cydonia", "Plug in Baby", "Assassin", "Invincible", "Glorious", "Muscle Museum", "Space Dementia", "Time to Running Out", "Soldiers Poem", "Starlight" oczywiście... i to chyba wszystkie utwory Muse, które mnie ruszają; i też nie za często :-) ...jak to mówi moja Siostra: "Bo ten koleś momentami pieje jak baba" xD ...i poniekąd przychylam się do tej opinii :-) A "Map of The Problematique"? To song "podszyty prądem", jak to nazywam. Przez prawie cały utwór "ciągnie się w tle" gitara; zmienia tylko poziomy. To już połowa sukcesu dla mnie (aktualny gust); drugą połową jest wokalisty gitara "z echem" :-) Okazało się, że taka muza bardzo mi podchodzi. I nawet w "Mapie" - zdecydowanie wolę gitarę wokalisty od jego niekiedy "przeciągania śpiewu". Nieraz przesuwam zwrotki, żeby słuchać tylko dźwięku instrumentów badnewz mnie tam odrzuca jakikolwiek rock... Mhm. A co Cię przyciąga? Pewnie coś w stylu "Diabolical Masquerade"? ;D Tego typu kapele (stary, melodyjny metal) - wywołują u mnie coś na zasadzie: "pop ubrany w ciężkie gitary"; wychodzi z tego atak śmiechu xD blink Właśnie jakoś mnie natchnęło do powrotu do starego i dobrego (w sumie świetnego) rocka rodem ze Szwecji. Pewnie kojarzycie zespoły takie jak , Anekdoten czy Anglagard... ...już zapisuję oba, dzięki :-) Staram się zapoznawać z propozycjami; i na razie (poza utworami typowo "dance" czy "pop" z wątku "Melodia, która chodzi...") - wywaliłem tylko Metallicę "Battery" Mam podobnie do Ciebie (w ramach Skandynawii); tyle, że wynajduję jakieś nieznane kapele metalowe, zamiast rockowych i wszystkie z Finlandii... (jeśli dobrze pamiętam). Np. Sentenced (nieznane, czy zapomniane?); a już na pewno Rapture... nie "The Rapture" (lightrock z USA), tylko Rapture... Jeden rockowy from Fin wynalazłem kiedyś - Vampire State Building Totalnie niedoceniany, moim zdaniem... sam znam tylko 5 utworów, np. "A Tooth for an Eye" czy "An Eye for a Tooth" ...no i doskonałe klimatycznie "The Sage" - trwa ponad 9 minut, długo się rozkręca; slashdotcom .... ...Dalszej częsci wątku "nie zdołałem przerobić" Pozdrawiam Wszystkich :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olix Opublikowano 27 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Czerwca 2007 Przejrzałem ten temat od początku i chyba ani razu nikt nie wspomniał tu o Led Zeppelin - legendzie rocka. Muszę przyznać, że ja także nie znam dobrze twórczości tej kapeli natomiast ostatnio słucham zeppelinopodobnych zespołów np. starych wyjadaczy z Gov't Mule i płyty "High & Mighty" oraz młodziaków z Wolfmother (na ich stronie http://wolfmother.com/) można przesłuchać chyba ich całego albumu - rewelacja. O LZ wspominałem w temacie "Melodia Która Chodzi Dziś Za Tobą...". Płyta Presence bardzo przypadła mi do gustu, muszę "posmakować" jeszcze pozostałych. O Wolfmother chyba też, a jeśli nie to muszę przyznać, że podoba mi się taka "wesoła" muzyka, choć według wielu oryginalnością nie grzeszy. edit: @The Edge najmocniej przepraszam za "ukrycie" Twojego jakże długiego postu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slashdotcom Opublikowano 27 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Czerwca 2007 Co do Ledów... zabieram się za nich i zabieram, i jakoś nie mogę . Ale prędzej czy później na pewno się za nich wezmę, bo już parę utworów, które słyszałem robi wrażenie . The Edge- co do Nirvany- mogłem się zagalopować, przyznaję . Szczególnie, że nie pamiętam nawet kiedy to pisałem xD. Nie zmienia to jednak faktu, że ten zespół jest wybitnie przereklamowany imho . Co nie wyklucza tego, że grają nie najgorzej . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
The Edge Opublikowano 28 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Czerwca 2007 olix, no co Ty "jakże przydługiego" jakbyś powiedział - to co innego; nawet bym przytaknął slashdotcom - na fazie też nie wszystko pamiętam, spoko ;D A tak poważniej - akurat się zapoznawałem z Nirvaną i trafiłem na Twoje słowa. Po krótkim zastanowieniu stwierdziłem, że nie jestem nastolatką - więc co robią te utwory Nirvany u mnie? Może je wywalić <myślałem>, bo co ludzie powiedzą? xD Co by ten post nie był "bez przebiegu" - dodam trochę mniej znanych, które forsują ostro moje "stare" kapele :-) : - Sevendust i Snow Patrol (już mówiłem); - też mówiłem, ale zawędrowało nawet wyżej u mnie, niż Snow Patrol :-) Alkaline Trio. Najlepiej widzę "Burn" (ale Alleged remix raczej tego utworu), "Dead & Broken", "Private Eye", "Radio" (2 wersje mam), "Settle for Satin", "Sadie" (2 wersje są: jedną wywaliłem od razu), "Time to Waste" i "You're Dead"; - wspomniałem: Chevelle :-) "Blank Earth" to czarodziejstwo , drugim czarem jest "Point number 1" - ale LIVE. 1) Bo jest najpierw 2minutowy "wjazd gitarowy" do utworu; 2) Bo klimatycznie i brzmieniem wymiata wersję studyjną; którą też lubię. Może jeszcze "Anti****tion", "Send The Pain Below", "Skeptic", "Vitamin R"; - 65daysofstatic :-) "Hole" już załączałem, a Aurora "Welcome to The Times". Do tego na pewno "I Swallowed Hard, like I Understood", "Radio Protector", "Retreat! Retreat!". - z takich "młodych i komercyjnych jeszcze": Backyard Babies "Star War", "Minus Celsius", "Highlights", "Blitzkrieg Loveshock"; Plus 44 "155", "Chapter XIII", "Lycanthrope", "Lilian"; The All-American Rejects "Dance Inside", "Move Along", "My Paper Heart (OST)", "The Last Song", Top of The World"; Three Days Grace "Animal I Have Become", "One-X", "Wake Up", "Riot"; - ze starszych: Nonpoint "Alive & Kicking" szczególnie; do tego może "Double Stakked", "Misled", "Mindtrip"; Drowning Pool "Killin' Me"; poza tym "Nothingness", "Step Up", "Reminded". Kyuss, slashdotcom - upodobałem sobie "50 Million Year Trip". Dlaczego takich zaje***tych gitar szturmowych nie używają inni? ;D Lubię też "Deamon Cleaner"; od wczoraj mam "Size Queen"; "EL Rodeo" mam od dawna (z propozycji tego Forum, oczywiście) :-) Therion - kiedyś go "przerobiłem" i wywaliłem wszystko Ale chyba nie całego przerobiłem, bo Wasze propozycje płyt "Lemuria" i "Theli" - to troszkę inna bajka. "To Mega Therion", "Nightside of Eden" czy "Grande Finale (Postludium)" - to utwory nie tyle "może być", co "kręcą mnie naprawdę" :-) Dobra, styknie; UFF Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zdzichon Opublikowano 28 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Czerwca 2007 Co wy chcecie od Nirvany? Kawał dobrego grania. Też już nie jestem nastolatką, a do Nirvany zawsze chętnie wracam i nie zrażam się tym, że słuchają tego tysiące kinderpanków. Bo i czemu? "Nevermind" to od początku do końca świetna płyta. Dynamiczna i pełna emocji. Dobra kompozycyjnie i pełna genialnych, chwytliwych melodii. W pełni zasłużyła sobie na wysokie miejsce w historii ciężkiego grania. A jeżeli wogóle mówimy tu o rocku to polecam wam wszystkim Pixies Najgenialniejszy rockowy zespół wszechświata. Poznałem ich około 5 lat temu i od tej pory słucham nieustannie. Naprawdę zjawiskowa muzyka. Jak ktoś lubi QUOTSA czy Kyussa to prawie na pewno pokocha Pixies, zresztą w dwóch pierwszych odnajdzie wiele ich wpływów. Na początek chyba najlepiej spróbować płyty "Doolittle" - tam nie ma ani jednego słabego kawałka, a płyta jest chyba najbardziej "user friendly" z ich dorobku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slashdotcom Opublikowano 29 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Czerwca 2007 Heh, a myślałem, że pierwszy o nich napiszę... . Cóż... od dłuższego czasu szykuję skok na ich 'Surfer Rosa' ^^. I coś czuję, że teraz Zdzichon przyśpieszył przygotowania i skok nastąpi szybciej xD. __________________________________________ EDT: Dorwałem wczoraj 'Surfer Rosa'. Pierwsze wrażenie... średni są. Ani tam jakiś skomplikowanych riffów nie ma, ani połamanych kompozycji, wokal nie jest jakiś imponujący- ogólnie nic wybijającego się. A teraz nie mogę przestać tego słuchać xD. Ta muzyczka uzależnia, i to porządnie. A 'Where is my mind' (toż to w Fight Clubie było ^^.) to już w ogóle cookie. Szczególnie jak człowiek wraca parę minut przed drugą do domu z buta (ponad godzinna trasa) xD. UPDATE: Jestem po przesłuchaniu 'Come on pilgrim', Surfer Rosa' i 'Doolittle'. I, szczerze mówiąc, ten ostatni mi się najmniej podoba . 'Surfer Rosa' wciąż na topie w każdym razie, chyba ta płytka zagości u mnie na długo ^^. Ale ani z Kyussem, ani z Qotsą bym tego nie skojarzył xD. To jest imho taki bardziej 'luźny' rock (w wikipedii jest to fajnie ujęte- surf rock ). Jak już chodzi o łączenie z osobą Homme'a, to ew. można by to ustawić w niedalekiej odległości od Eagles Of Death Metal, z racji podobnej 'wesołości' tej muzyki . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
The Edge Opublikowano 30 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2007 Pilna depesza z frontu: Hell is for Heroes; płyta "Hell is for Heroes" Indie Rock? stop. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zdzichon Opublikowano 30 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2007 Ani tam jakiś skomplikowanych riffów nie ma, ani połamanych kompozycji, wokal nie jest jakiś imponujący- ogólnie nic wybijającego się. Parafrazując Billa Clintona: Songwriting fool!! Ich piosenki są po prostu doskonałe jako całość. Opierają się na fajnych, świeżych pomysłach i mają w sobie coś co łapie cię i trzyma mocno. No i przede wszystkim emocje. To nie są piosenki pisane tak o , na odpie****. Słychać, że czują to co śpiewają i dobrze się bawili nagrywając. Co tu dużo gadać. Ja po prostu kocham Pixies. To jedyny zespół, którego koszulkę posiadam i jedyny, którego bootlegi i b-side'y nałogowo zbieram. Nawet nie mogę określić, którą płytę/piosenkę lubię najbardziej bo to zależy od tygodnia. Ostatnio z płyt najczęściej słucham Bossanovy, a z piosenek Motorway to Roswell - rozbraja mnie za każdym razem Las night he could not make it he tried hard but could not make it Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olix Opublikowano 30 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2007 A jeżeli wogóle mówimy tu o rocku to polecam wam wszystkim Pixies Najgenialniejszy rockowy zespół wszechświata. Poznałem ich około 5 lat temu i od tej pory słucham nieustannie. Naprawdę zjawiskowa muzyka. Jak ktoś lubi QUOTSA czy Kyussa to prawie na pewno pokocha Pixies, zresztą w dwóch pierwszych odnajdzie wiele ich wpływów. Na początek chyba najlepiej spróbować płyty "Doolittle" - tam nie ma ani jednego słabego kawałka, a płyta jest chyba najbardziej "user friendly" z ich dorobku W takim razie spróbuję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slashdotcom Opublikowano 30 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2007 Zdzichon- ja i tak bardzo dziękuję, bo okazałeś się być największym czynnikiem motywacyjnym do spróbowania Pixies, no i nie żałuję . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zdzichon Opublikowano 30 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2007 Spoko. Tylko, że wsiadłem na swojego konika. A pewnie wiesz jak to jest. Się człowiek od razu emocjonuje i przestać gadać ciężko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slashdotcom Opublikowano 30 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2007 Ojjj, chyba wiem . Wiesz, ja Ci nie bronię gadać, może jeszcze jakąś ciekawą kapelę wyłapię . Btw- 'Break my body' Pixies, a dokładniej początek tego kawałka, kojarzy mi się z cool kids of death . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zdzichon Opublikowano 30 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2007 Z ostatnich miłych zaskoczeń. Kojarzysz Urodzonych Morderców? Mallory Knox/Juliette Lewis śpiewała w nim na początku. Widocznie jej się spodobało bo założyła zespół Juliette and the licks. I muszę powiedzieć, że słucha się tego świetnie. Trzy riffy na krzyż, ale tak naładowane energią, że jak sobie to włącze na ulicy to zdarza mi się machać rękami albo jakiś nieokreślony bryk wykonać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
The Edge Opublikowano 30 Czerwca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2007 Gulczas, a jak myślisz? Czy kiedykolwiek zespół Muse przestanie oszczędzać na sprzęcie w trasach koncertowych? Taki dobry koncert, a znów zero mocy. Na jednym koncercie nie słychać gitary wokalisty, na drugim utwory są "bez prądu w tle". Oglądałem 8-9 stron na YouTube z koncertów Muse. W Reading "Map of The problematique" nie ma prądu i jest oborzaste xD Jednyną poprawną wersją koncertową "Map of The Problematique" jest koncert (heh , dla TV włoskiej), promujący nową wówczas płytę. Wersja ta jest na YouTube - jak znajdę linki, to wkleję Oni tam doskonale zagrali, bo z plejbeku Koncerty Muse - to porażka sprzętowa (IMO) i psują nimi image. Kiedyś ktoś mówił też, że był na live w Berlinie - bez komentarza .... Orgy, jakiś industrial. Gdzie oni się chowali przez tyle lat?, bo pierwsze słyszę i jak to możliwe; że wszystko, czego dziś słuchałem - wynalazła Aurora:* Do "Map of The Problematique" teledysk - nie istnieje. A jeżeli ktoś nie jest fanem Muse i włączy na "odwal się" YouTube - to na pierwszym miejscu jest coś takiego: Dla mnie ta wersja jest jak zmutowana porażka, córka żenady Tu jest dowód na spisek TV italiańskiej (laski odliczają do wejścia na wizję, by włosy rwać ) A koleś to se niezłe miejsce wybrał - może chciał dobrze słyszeć "Map of The Problematique" w rzeczywistości brzmi tak: UFF Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slashdotcom Opublikowano 1 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Lipca 2007 Z ostatnich miłych zaskoczeń.Kojarzysz Urodzonych Morderców? Mallory Knox/Juliette Lewis śpiewała w nim na początku. Widocznie jej się spodobało bo założyła zespół Juliette and the licks. I muszę powiedzieć, że słucha się tego świetnie. Trzy riffy na krzyż, ale tak naładowane energią, że jak sobie to włącze na ulicy to zdarza mi się machać rękami albo jakiś nieokreślony bryk wykonać Heh, kolejna rzecz do sprawdzenia więc . Ale spokojniej muszę, bo ostatnio mam wysyp nowości . A co do 'Surfer Rosa' jeszcze- pokochałem tę płytę chyba ze względu na smaczki. Czy to rewelacyjne refreny, czy końcówki wgniatające w ziemię tak, jak ta z 'break my body', czy to tempo i ekspresja powalająca na kolana ('oh my golly!', ten utwór jest u mnie niejako następcą 'song02' blura). No i ta ogólna wesołość i charakterystyczny styl grania... naprawdę, jedna z największych niespodzianek ostatnich czasów ^^. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
norbar Opublikowano 1 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Lipca 2007 Juliette miała całkiem niedawno koncert w Warszawie i z tego co mi opowiadaja znajomi bylo naprawde świetnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.