Skocz do zawartości

audionanik

Bywalec
  • Postów

    5708
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    119

Odpowiedzi opublikowane przez audionanik

  1. Uderz w stół...To ja byłem autorem "nieakceptowalnych" warunków zakupu z opcją zwrotu headonika (se końcówkę spolszczyłem, a co).

    Nie dąsam się na obawy kolegi Grubbego, ale na takie określanie rzeczonych warunków; gdyż żądanie kaucji opiewającej na wartość ewentualnej sprzedaży to (w przypadku osób sobie nieznajomych) zasada normalna i ogólnie przyjęta.

    Wypożyczenie headonika na w/w zasadach aktualne jak również przytulenie rapturka do posłuchania.

    Wczoraj po przerwie, spowodowanej onanią nowymi kolumnami, posłuchałem znów headonika i rura mi zmiękła - nie chcę rezygnować z toru słuchawkowego, a więc i mojego wzmaczka.

    • Like 1
  2. Headonic w wersji podstawowej (basic) + akumulator + dedykowana ładowarka. Akumulator wystarcza na ok. 40 płyt, czyli ładowany był raz na miesiąc, a mam go od 7mies.

    Sprzedaję, bo rezygnuję całkiem z toru słuchawkowego. Jeśli chodzi o wzmak pod dynamiki to z headonikiem doszedłem już do ściany w kwestii poprawy dźwięku (lepszego wzmacniacza słuchawkowego wg mojej subiektywnej opinii już nie będzie) i się znudziłem. Wersja ostatnia, w której Majkel zastosował tajemniczy gadżecik (niech sam zeznaje jaki ;) ).

    Cena za komplet - 2250pln.

    Nie sprzedaję bez akumulatora i ładowarki, bo co ja biedny żuczek zrobię z samą baterią?

  3. Określenie HE 560 jako pluszowe, nie było zbyt szczęśliwe :) , chodziło mi raczej o to, że na średnicy są takie ugrzecznione, taktowne i ułożone jak dziewczynka z dobrego domu co to nikogo nie urazi - zalatują mi sztucznością w tym zakresie. HD 800 też są pokombinawane i nieco upiększone, ale inaczej i bliżej tego z czym miałem do czynienia na żywo. Chirurgiem w tym tercecie są T90, najrówniejsze (nie licząc syczenia na górze), najszybsze, najdokładniejsze, z headonikiem dają kliniczny dźwiek prosto z sali technicznej, ale ich nie lubię, a 800-ki i owszem :D .

  4. No i Sławek pojechał już do domu. Pewnie coś skrobnie. Jeśli chodzi o mnie to 560-ki zrobiły na mnie dość dobre wrażenie czego nie mogłem nigdy powiedzieć o przesłodzonych 500-kach.Świetna, baaardzo selektywna i łagodna góra; zmiękczona, ale dokładna średnica Obaj doszliśmy do wniosku, że potrzebują jednak nieco innego toru niż mój, a rudistor to w ogóle dał plamę.

  5. No cóż, w takim razie jesteś pierwszym przypadkiem, który otwarcie pisze że przeszedł ślepe testy ABX w próbie odróżnienia kabli słuchawkowych :D

    Ludzie wymiękają przy odróżnieniu wzmacniaczy z podobnego przedziału cenowego w testach ABX, a tu proszę - usłyszałeś kabel.

    No no.. :)

     

    Miałem nadzieję zakończyć temat, ale pociągnąłeś mnie za język - więc czuję się zobowiązany dopowiedzieć swoje trzy grosze.

     

    Odnieś się proszę do mojego wcześniejszego pytania.

    Dla przypomnienia:

     

    "Skoro znasz się co nie co na zawodowej stronie audio, to napisz proszę coś o rekablingu kabli mikrofonowych w studiach nagraniowych.

    Albo czy wygrzewa się tam kable (?)

    No ogólnie jakie znaczenie w studio nagraniowym ma kabel rejestrujący sygnał z instrumentów albo wokalu, który to sygnał Ty potem poprawiasz swoim kablem OCC 7N Audeos :)"

    Rozumiem, że jeżeli kable wprowadzają zmiany w dźwięku (obojętnie czy pozytywne, czy negatywne), to zmiany te mają naukowe uzasadnienie, oraz są zmierzalne.

    Kabel zmieniający dźwięk działa zatem jako filtr elektryczny.

    Właściwości wszelkich filtrów (np. cewek, czy rezystorów) są całkowicie zmierzalne i brane pod uwagę przy konstruowaniu urządzenia (np. zwrotnicy głośnikowej)

    Nie znalazłem jak dotąd u ŻADNEGO producenta kabli jakichkolwiek pomiarów, czy wyników ich badań - na wpływie ich produktu na dźwięk.

    Są tylko opisy typu ile jest zawartości srebra, przepustowości prądu i cukru w cukrze.

    Za argument że warto kupić taki kabel musi wystarczyć słowne zapewnienie producenta, że będzie lepiej (i poezja audio o zmianie w dźwięku)

    Wiesz może czemu tak jest?

     

    Wygrzewanie kabli to woodoo, ich jakość budowa nie.

    Mój znajomy, który miał malutkie studio nagrań wydał na jeden tylko mikrofon 20tys.pln, kabel do niego też długo dobierał na słuch.

    Parametrów kabli audio(mierzalnych) nigdzie chyba nie znajdziesz, bo ten rynek to głównie maszynka do pieniędzy, co nie zmienia faktu, że w wysokiej klasie elementach audio słychać te psujące dźwięk i mniej psujące

  6. BeatX; trochę w tym wyśmiewaniu pomieszałeś pojęcia i audiomity. Sam często śmieję się z własnej audiofilskiej napinki,
    co nie znaczy, że wszystkie różnice, których istnieniu zadałeś kłam, nie istnieją.

    Kable sieciowe - ci sprzedawcy, którzy twierdzą, że mogą one odfiltrować ściek płynący w sieci energetycznej
    (byłem kiedyś elektroenergetykiem), mogliby sprzedawać równie dobrze piasek na pustyni, lub cudowne leki na porost włosów,
    zawsze ich podziwiałem - ci co twierdzą, że mają one wpływ na dźwięk nie kłamią; różne sieciówki po prostu podają ten ściek
    w nieco odmienny sposób.

    Headonic - pomieszałeś trzy produkty Majkela w różnych cenach i opakowaniach; ja jestem fanem headonika choć widziałem go
    w środku dziesiątki razy; konstrukcja jest unikalna, prosta lecz genialna (E=mc2) i za to się niestety płaci w hajendzie.
    Sposób łączenia "na pajęczynkę" ma wiele przewag nad płytkowym; w headoniku użyte są różne
    kabelki w różnych miejscach (weryfikowane na słuch, który gdzie ma być i nie nabijałbym się z tego). Jedyne z czym
    zgodzę to, że Majkel się baaardzo ceni, ale jak otworzyłem rudistora rpx-33 no to ho ho ho...ten to się dopiero cenił!
    Poza tym lepiej/poprawniej grającego wzmaka od headonika do tej pory nie słyszałem, więc i poroże mniej uwiera - zrób
    lepszego to sprzedam headonika i kupię drożej u Ciebie.

    Rozpoznawanie różnic w brzmieniu - za to odpowiada oczywiście dobry narząd słuchu, ale nie koniec na tym.
    Nasz soft w mózgu odpowiedzialny za obróbkę pochodzących z ucha danych, pełni równie ważką rolę; dlatego mózg muzyka
    wytresowany w tym kierunku od pacholęcia, o wiele lepiej radzi sobie od mózgu przeciętnego Kowalskiego, nawet
    jeśli dostanie nieco osłabione dane do obróbki.


     

    Dowiadywał się ktoś, jakich kabli używają w studiach nagraniowych do podłączenia mikrofonów albo instrumentów elektronicznych?

    W miejscu tworzenia płyt których później słuchamy w domu - bawią się w rekabling mikrofonów, czy po prostu kupują w miarę porządnie wykonany przewód XLR?

    Są różne studia różne kable tam użyte i sprzęt; różny też jest dźwięk z różnych wydawnictw, studiów; niektóre płyty gdyby nie świetne wykonanie samych muzyków najchętniej wywaliłbym do kosza

  7.  

    Nie opierałbym swojej tezy na jednym przypadku, bo jest zbyt wiele przykładów słuchawek, gdzie zmiany są bezproblemowo słyszalne. Choćby głupie CAL, HD650, HD800, Q701.

    Który kabel w HE-500 miałeś, ten srebrzony? Nie wiem też jaki kabel ma w swojej ofercie Fatso najlepszy, ale może specyfika brzmienia nie odbiegała od fabrycznego zbyt wiele i już.

     

    Słuchaj, ty dorabiasz sobie (albo zarabiasz) na rekablingu słuchawek.. wiadomo że ani ja Ciebie, ani Ty mnie nie przekonasz :)

    Przerabiałem testowanie wpływu poprawy dźwięku w rekablingu słuchawek.

    Przerabiałem też testowanie wpływu poprawy dźwięku po procesie wygrzewania wielu par słuchawek i kolumn głośnikowych.

    Dla mnie to są czary-mary, nic nie dające gusła.

    Badałem się ostatnio u laryngologa, słuch mam wzorowo zdrowy - wręcz podręcznikowy przykład zdrowego zmysłu słuchu trzydziestolatka.

    Zakładam zatem, że Pani profesor laryngologii, która poświęcił lata na studiowaniu ludzkiego zmysłu słuchu (i organu słuchu) zbadała mnie prawidłowo i postawiła trafną diagnozę.

    Czyli opinia człeka ze stwierdzonym całkowicie zdrowym zmysłem słuchu jest taka:

    Zmiany w dźwięku wprowadzają wyłącznie:

    - źródło dźwięku

    - przetworniki

    - akustyka pomieszczenia

    - w pewnym stopniu wzmacniacze (chociaż też nie jestem pewny, czy aby nie padłem efektowi placebo)

    Co do wpływu wzmacniacza na dźwięk, to muszę jeszcze poddać się ślepemu testowi żeby być absolutnie pewnym, póki co wydaje mi się że słyszę jak "grają" wzmacniacze.

     

    No ale co kto woli, rekablujcie sobie bracia słuchawki do oporu ;)

    To może tylko poprawić polską gospodarkę i samopoczucie każdego kto ma chęć na lepszy kabel - na pewno nikomu nie zaszkodzi :D

     

    Gratuluję, pozytywnej diagnozy postawionej u specjalisty, radujemy się razem z Tobą. Niestety oznacza ona tylko tyle, że nie nie masz niedosłuchu i to wszystko. Większość zawodowych muzyków (w tym również moich znajomych), którzy spędzili lata w filharmonii czyli blisko głośnych źródeł dźwięku, cierpi na większy lub mniejszy....niedosłuch. Wiesz co Was różni ? Oni odróżnią w ciągu pół sekundy taki kabel nie mówiąc o dwóch różnych egzemplarzach skrzypiec od tego samego lutnika; o czym Ty możesz pomarzyć.

  8. Chyba aż 20 razy nie można się pomylić pod rząd ,czy jakoś tak...

    Jak się dobrze poszuka to firmowy kabelek do HD800 można zakupić za 400/600zł na ebayu.

    Zapewniam Cię, że w opisanym przeze mnie porównaniu nie poległbyś na ślepo, różnica jest znaczna

  9. Te zachwyty to raczej w kierunku wykonania i wyglądu tego kabla a nie jego właściwości sonicznych, bo wiadomo, mamy słuchawki z wyższej półki = wymieniamy kabel, u mnie to już jest automat

    Mnie się to nie podoba, że słuchawki za 5000pln mają kabel do wymiany; mogliby się bardziej spiąć w tej zenkowni :unsure:

  10. Po obecnych tu zachwytach nad fabrycznym kablem do HD800 postanowiłem go znowu posłuchać, a nuż przegapiłem jego dobroć?
    Na powtórne porównanie go do tego mojego, czystomiedzianego poświęciłem dwie nocki i utwierdziłem się tylko, że nie było
    czego przegapić. Na materiale z klasycznymi instrumentami wychodzi na jaw jego charakterek rodem z Cepelii. Najgorzej jest
    z górą i wyższym środkiem; średnica matowieje, a na podostrzonej, nierównej górze pojawia się jakiś komiczny świergot, chyba
    gdzieś w okolicy 8-10 khz, ale mogę się mylić co do zakresu. Kiedy któryś z instrumentów lub dźwięków się tam wstrzeli z większą amplitudą harmonicznych to zaczynają się jaja. Struny D i A wiolonczeli brzmią jak hodowla świerszczy, podobnie jest z trąbką basową, puzonem, strunami G i D skrzypiec; wyższe struny natomiast przycinają po uszach itd. Następuje na nim uwypuklenie, zniekształcenie i pewne ujednolicenie jakiegos zakresu góry.
    W repertuarze ze sztucznym dźwiękiem np. rockowym czy w pinkfloydzeniu, zwisa mi to i powiewa, a nawet jest czasem zabawne/ciekawe. Do klasyki ten kabel zwyczajnie się nie nadaje, bo zbyt zniekształca dźwięk i to zarówno na headoniku jak i niżej osadzonym mniej wyrazistym rudistorze.

    • Like 1
  11. Tylko z tą szybkością 800-ek to bym się nie zgodził, tak do końca. Transjenty czyli czasy narastania kolejnych składowych dźwięku, właściwe dla poszczególnych instrumentów są bardzo dobre; zresztą to one właśnie spełniają kluczową rolę w rozpoznawaniu barw; tu senki brylują. Gorzej jest ze schodzeniem z wybrzmień, dźwięki mają tendencję do zawisania, ciągnięcia się; ale ja akurat to lubię, bo daje to poczucie takiej miłej płynności, spójności i odprężenia, relaksu. Niestety np. takie tremolo na kotłach lub bębnie wielkim zlewa się w jeden, odległy grzmot, ale coś za coś ;) .

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności