TS671. Ale zbliżone do realizmu to one nie są, i nie wymagaj tego jeśli ma być na relaks. Bo relaksujące one są, tak jak chcesz, przyjemność z odsłuchu dają (gdzie hi2050 potrafią trochę zakłuć a 681b też do relaksujących na pewno nie należą), tak jak chcesz. Grają raczej ciepło, z podbitym trochę średnim basem ale nic pasma nie zalewa, wokale super. Na powietrze byś nie narzekał, przestrzeń też na pewno dużo lepsza niż w calach. Ale lekko to one nie grają, bo już wspomniałem gdzie są dociążone. Słuchawki które grają lekko, z dobrą sceną, separacją, super tonami średnimi wokalem instrumentami itd to np akg k601/k612. Ale to przeciwieństwo ts671 bo one są właśnie lekkie, zwiewne i może basu brakować. Za to czasami świetnie mi się ich słuchało i tęsknie. Ale ty nie powinieneś chcieć takich lekkich słuchawek do rocka. SHP9500 też są super, takie mniejsze akg bo też grają lekko i bardzo naturalnie, może nawet bas jest momentami lepszy (nadal mógłby być bardziej dociążony) ale troszkę im brakuje tego wyrafinowania co k601. Są takie bardziej zrównoważone ale co do basu to nadal, coś tam popuka i jest nawet przyjemny ale nie zamruczy, nie przywali ani nie poczaruje nic.
TS671 to specyficzne słuchawki ale ja bym ich właśnie spróbował, kochałem na nich The Doors. Moje ulubione słuchawkony jakie miałem to fidelio X1, ale większą magię The Doors zapamiętałem na takstarach. Tu wokal był bardzo nasycony, jak to napisałeś. I nie warto wydawać pieniędzy na dalsze modowanie CALi bo one Ci nigdy nawet w połowie tak nie zagrają.