Prosty i klasyczny przykład to ten z wojska, przy wybuchach ładuków podstawą jest otwieranie ust i w miarę możliwości zatkanie uszu. Skutek jest zawsze ten sam, w mniejszym lub większym stopniu rozrywamy błonę bębenkową, która niestety nigdy się nie zrośnie i nie rozciągnie jak przed.
Tak to prawda, żywy przykład mam obok siebie, leży i ogląda film, którego ja nie mogę oglądać (wykastrowane niskie tony i niemiłosiernie podbite wysokie). Przyczyna: dziedzicznie brak wykształconych rzęsków (jakiś tam konkretny gen). W życiu codziennym też inaczej postrzegamy dźwięk, np w samochodzie: pad tylnego łożyska, dla mnie i większości ludzi to terkotatnie, cykanie, dla niej skrzypienie. Czasami nie możemy się dogadać. mimo zakładanych nieraz aparatów nie słyszy świerszczy a odczuwa, że wiatr jest mocniejszy (dźwiękowo)