Skocz do zawartości

Inszy

Weteran
  • Postów

    8072
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83

Odpowiedzi opublikowane przez Inszy

  1. Fosi Audio, to młoda chińska marka, założona w 2017 roku przez grupę audiofilów i inżynierów. Od samego początku ich celem było dostarczanie urządzeń o jak najwyższej jakości w możliwie niskiej cenie, czyli jak sami określają swoją misję, tworzenie budżetowego Hi-Fi. Z całej masy podobnych firm z Państwa Środka, wybijają się długim wsparciem, spójnością oferty i ciągłym rozwojem, dzięki czemu aktualnie są nie tylko ciekawostką z Aliexpress, ale podbijają kolejne rynki oraz serca użytkowników oraz recenzentów.

    W moje ręce trafiły trzy urządzenia od Fosi Audio, ale zacznę od najwyżej usytuowanego produktu, czy Fosi Audio DAC Q5 wycenionego na 429 złotych. Jest to combo, które pełni rolę konwertera cyfrowo-analogowego, czyli DAC, oraz wzmacniacza słuchawkowego. W środku znajdziemy starą, ale popularną kość DAC ESS9018K2M od ESS Technology, wspartą kośćmi LME49720 na wyjściu RCA, a na słuchawkowym wzmacniaczami operacyjnymi TPA6120A2 i NE5532, więc w każdym elemencie są to podzespoły uważane co najmniej za solidne.

    Tylko czy nie jest to tylko wydmuszka, jaką nie jeden raz już widzieliśmy, kilka dobrych części i kiepska aplikacja? Cóż, w sumie szkoda byłoby wtedy marnować czas na wywody o Fosi Audio, więc na odpowiedź nie trzeba czekać do końca. Tak, jest to dobry sprzęt.

     

    Wygląd i budowa:

    Fosi Audio DAC Q5 przychodzi w niewielkim, całkiem ładnym pudełku, w którym umieszczono również kabel USB typu B (tzw. drukarkowy) do podpięcia sygnału, ładowarkę 12V oraz instrukcję obsługi. Z jednej strony jest to niezbędny zestaw by zacząć korzystać z tego urządzenia, ale po prawdzie nic więcej nie potrzebujemy.

     

    Bryła DAC Q5 prezentuje się prosto i solidnie. W całości wykonana z metalu czarna kostka o wymiarach 165 x 98 x 35 mm, a więc mniej więcej tyle, co trzy ułożone na sobie smartfony.

    Przedni panel jest schludny i łatwy w obsłudze. Przede wszystkim nad całością dominuje znajdujące się po prawej stronie pokrętło głośności, które spełnia również funkcję przycisku wyciszenia – po wciśnięciu gałki odcina sygnał na wyjściu i jest to funkcja wbudowana w DAC Q5, a nie komenda wstrzymania odtwarzania nadawana do systemu operacyjnego w komputerze czy telefonie, więc w każdej sytuacji możemy od razu całkowicie wyciszyć dźwięk.

    Na środku panelu mamy dwa wyjścia słuchawkowe: 6.35mm oraz 3.5mm, które teoretycznie mogą działać jednocześnie, ale przede wszystkim umożliwiają rezygnację z przejściówek w słuchawkach, o ile te nie posiadają kabla zbalansowanego.

    Natomiast po lewej umieszczono niewielki przycisk, którym włączamy i wyłączamy urządzenie, a także zmieniamy rodzaj źródła dźwięku. Zmiany dokonujemy pojedynczym kliknięciem, natomiast wyłączamy przez dłuższe przytrzymanie wciśniętego przycisku. Rozwiązanie proste i działa bez zarzutu.

    Ostatnim elementem na froncie są trzy niebieskie diody w lewym górnym rogu, które zapalają się w zależności od wybranego źródła.

    Wszystkie opcje są wyraźnie opisane, więc nie da się niczego pomylić, ani nie wymagają szukania co dana rzecz robi. Do tego umieszczono tu oznaczenia producenta oraz modelu. Jedynie czego nieco brakuje, to jakiejś informacji o włączonym wyciszeniu, gdyż możemy niechcący je włączyć i błędnie szukać braku dźwięku po stronie źródła.

     

    Tylny panel, to natomiast rząd wejść i wyjść. Wejścia umieszczono z jego lewej strony i mamy tu USB, optyczne oraz koaksjalne RCA. Na środku tradycyjne wyjścia RCA z osobnym kanałem na lewą i prawą stronę, a po prawej znajdziemy gniazdo do podpięcia ładowarki. Ponownie wszystkie gniazda wyraźnie opisane i z zaznaczonymi grupami wejść/wyjść, by na pewno nie pomylić połączeń.

     

    O ile pod względem użytkowym Fosi Audio DAC Q5 prezentuje się niemal wzorcowo, tak wykonanie mogłoby być nieco lepsze pod względem stabilności przycisków. Tu zarówno gałka zmiany głośności jak i włącznik po prostu się chyboczą przy dotyku. Nie grożą wypadnięciem czy odłamaniem, ani nie mają wpływu na funkcjonowanie całego urządzenia, jednak w tym miejscu czuć mocno budżetowy charakter tego modelu.

     

    Za to należy pochwalić sposób w jaki przemyślano obsługę DAC Q5. Głośnością na wyjściach RCA możemy sterować przy pomocy gałki, co jest bardzo pomocne przy korzystaniu z aktywnych głośników, a po wpięciu słuchawek odcina dźwięk idący na RCA, więc przypadkiem nie obudzimy w nocy domowników, bo zapomnieliśmy wyłączyć głośniki, a teraz usiedliśmy ze słuchawkami na głowie.

    Do tego na wyjściu słuchawkowym jest układ zabezpieczający, o ile nie podepniemy bardzo niskoomowych dokanałówek, wtedy może nie zadziałać, gdyż według producenta działa od 16ohm.

     

    Pod względem mocy nie musimy się specjalnie martwić tak długo, jak nie korzystamy z wybitnie prądożernych nauszników. Tu mamy 400mW przy 32ohm i według specyfikacji obsługę słuchawek od 16 do 250ohm, ale po dłuższym użytkowaniu nie widzę przeszkód by podpiąć tu np. 600ohm od Beyerdynamica. Głośności na pewno nie zabraknie, o ile nie słuchamy z jakimiś absurdalnymi poziomami decybeli, które niszczą nasz słuch.

     

    Z kolei musimy zapomnieć o plikach DSD, Dolby Audio czy MQA, gdyż Fosi Audio DAC Q5 obsługuje tylko sygnał PCM o gęstości do 24-bit przy 192 kHz. Ale biorąc pod uwagę, że te warunki spełnia na pewno ponad 99% dostępnej muzyki, gier i filmów, to ciężko mieć pretensje do tego niedrogiego urządzenia, że nie zajmuje się drobną niszą świata audio.

     

    Brzmienie:

    Czas jednak na najważniejsze, czyli jak Fosi Audio DAC Q5 w ogóle brzmi, a bardziej konkretnie, skupiając się na sekcji słuchawkowej.

     

    Bas jest lekko zaoblony, ale dość pełny i szybki, więc o ile nie uderza spektakularnie mocno, tak ciągle jest obecny i nie ociąga się w przekazywaniu informacji o niskich dźwiękach. Zdecydowanie nie jest to „kliniczne granie Sabre”, o jakim się mówi w przypadku niemal każdej kości DAC od ESS. Wbudowane układy wzmacniające dodają trochę dociążenia kosztem ekstremalnej dynamiki, co jest dostrzegalne szczególnie na midbasie. Delikatne wzmocnienie w tym zakresie ociepla muzykę, ale nie na tyle, żeby najniższe dźwięki nie mogły wyraźnie zawibrować, nawet jeśli dzieje się to nieco w tle, ale aż do 20Hz ten model Fosi Audio nie ma żadnych problemów z reprodukcją poszczególnych tonów. Dzięki temu DAC Q5 jest bardzo uniwersalny w doborze repertuaru. Nie ma żadnego problemu by słuchać tu koncertów na wiolonczelę, tłustych rapowych kawałków czy szybkiego metalu. Q5 radzi sobie ze wszystkim, co najwyżej nie w każdej muzyce da taki sam poziom emocji, ale nie trafiłem na żadną, z którą by wypadł źle.

     

    Tony średnie są bliskie naturalności, choć z delikatnie zmatowiałą barwą dźwięku. Przede wszystkim są jednak stabilne na całej przestrzeni, nie skupiają się na żadnej konkretnej części pasma, a więc są bardzo przewidywalne i nie faworyzują określonych instrumentów. Przenosi się to również na wokale, których DAC Q5 nie stara się podkreślać, pozostawiając na równi niski męski śpiew i wysokie kobiece soprany, co dobrze sprawdza się przy odsłuchach duetów. Co prawda wspomniane zmatowienie nie daje krystalicznie czystego fortepianu czy saksofonu, ale objawia się to dopiero przy bardziej krytycznych odsłuchach. Przy codziennym korzystaniu docenimy dobrą dynamikę oraz łatwość odbioru dźwięków w tym zakresie, gdyż Fosi Audio nie stara się w sztuczny sposób podciągnąć szczegółowości przez podbicie wyższej średnicy, co potrafi być zmorą tanich urządzeń audio z Chin. Dzięki temu otrzymujemy przekaz szybki i muzykalny, ale bez atakujących nas sybilantów. Jednak mając do czynienia z urządzeniem budżetowym, jest oczywistym, że pewne braki da się zauważyć i w przypadku tonów średnich jest to ich lekkie spłaszczenie. Tutaj instrumenty i wokale są postawione niemal w jednej linii. Nie są one ani bardzo blisko słuchacza, ani ich nie oddaliło, więc pod tym względem jest dobrze, ale raczej musimy zapomnieć o bardzo intymnym śpiewie połączonym z rozłożystym ułożeniem orkiestry. Tu raczej towarzyszy nam wrażenie wymieszania się wokalistów z resztą składu.

     

    Tony wysokie są dość spokojne, ale nie schowane w tle. Spokój ten wynika raczej z podobnej przypadłości jaką ma bas, czyli lekkiego zaoblenia dźwięków, przez co ucieka część krystalicznej czystości w sopranach. Z drugiej strony daje to przekaz bezpieczny i nieofensywny, łatwiejszy w odbiorze i niemęczący przy dłuższych odsłuchach. Choć tu należy zwrócić uwagę, że górny zakres pasma trochę inaczej prezentuje się na różnych wejściach. Na optycznym i koaksjalnym góra jest minimalnie jaśniejsza i szybsza, natomiast przez USB mamy więcej łagodności. Są to różnice marginalne, ale jednak do wyłapania. Niemniej jednak w każdym przypadku dostajemy całkiem naturalne i przyjemne wysokie tony, dobrze uzupełniające niższą część pasma przenoszenia.

     

    Scena budowana przez Fosi Audio DAC Q5 na pewno nie zachwyca ani szerokością ani głębokością, ale nie musimy się martwić o klaustrofobię, gdyż dźwięki nie trzymają się naszej głowy za wszelką cenę, dość wyraźnie dzieląc się na kolejne plany. Nawet mimo tego, że są one dość stłoczone i na niektórych słuchawkach może brakować powietrza pomiędzy nimi, to holografia jest bardzo solidna, sprawnie przekazując lokalizację źródeł pozornych, jakie nas otaczają, co jest bardziej newralgicznym elementem odbioru przestrzeni niż samo rozrzucenie dźwięków na boki.

     

    Szczegółowość, to chyba element w którym najbardziej Q5 odstaje od urządzeń z wyższej półki cenowej. Co prawda nie daje nam całkiem rozmytego dźwięku, wiele drobnych detali dostrzegamy bez problemu, ale przy głębokiej analizie zaczyna brakować planktonu, do którego możemy być przyzwyczajeni, jeśli z jakichś powodów schodzimy w dół ze sprzętem audio. Niemniej jednak Fosi Audio nie twierdzi, że ma to być studyjnie perfekcyjne combo, więc ciężko wymagać, by robiło coś, do czego nikt go nie tworzył.

     

    Pod względem doboru słuchawek, to właściwie poza bardzo czułymi i niskoomowymi słuchawkami dokanałowymi, Fosi Audio DAC Q5 nie sprawia problemów z żadnymi słuchawkami zarówno pod względem strojenia, jak i bardzo niskiego poziomu szumów własnych. Można tu śmiało podpiąć jaśniejsze Sivga SV023 czy cieplejsze Tago Studio T3-03. Nie ma problemu przy łatwych do napędzenia Dunu DK-2001, ani przy prądożernych Fostexach T50RP. Chciałem mu rzucić wyzwanie i podpiąłem grające dość ciemno Sendy Apollo, które teoretycznie nie powinny pasować do brzmienia Q5. No i się okazało, że jednak pasują, gdyż ciągle dźwięk jest przyjemny i dynamiczny.

     

    Jeśli chodzi o konkurencję, to na myśl przychodzi mi tylko SMSL M3, również wyceniony na 429 złotych. Tyle że Fosi Audio DAC Q5 jest bardziej uniwersalny, mniej szumi i ma więcej mocy oraz funkcji. M3 wygrywa ładowaniem przez USB, trochę schludniej wygląda i w sumie tyle.

    Chyba wszystkie inne urządzenia na naszym rynku posiadające podobną funkcjonalność, to już kwoty przynajmniej dwa razy wyższe, a tu już często lepiej po prostu dorzucić do lepszych słuchawek lub głośników, które koniec końców dadzą większą różnicę.

     

    Podsumowanie:

    Fosi Audio DAC Q5 to bardzo dobre budżetowe combo, które oferuje solidną jakość dźwięku, uniwersalne brzmienie i wiele funkcji w kompaktowej obudowie. Może nie jest najpiękniejszym sprzętem audio, może nie jest idealnie wykończony, ani nie aspiruje do pogromcy systemów za grube tysiące, ale bez problemu można wokół niego zbudować niedrogi, ale fajny tor do słuchania muzyki.

    W końcu mamy tu całkiem mocne wyjście słuchawkowe (a nawet dwa), wyjście na głośniki aktywne lub osobny wzmacniacz z możliwością sterowania głośnością, trzy wejścia audio, które pozwalają podpiąć jednocześnie komputer, telewizor i np. konsolę do gier, a całość wzbogacona o kilka przydatnych funkcji, takich jak automatyczne wyłączanie wyjść RCA po podpięciu słuchawek, przycisk natychmiastowego wyciszenia czy wbudowany układ zabezpieczający słuchawki.

    Jak za 429 złotych, to zdecydowanie najbardziej kompletne urządzenie audio z jakim miałem do czynienia i szczerze wątpię czy większość ludzi potrzebuje czegoś więcej na swoim biurku.

     

    Plusy:

    - rewelacyjny stosunek możliwości do ceny,

    - duża ilość wejść,

    - wyjścia RCA z kontrolą głośności,

    - kilka rodzajów zabezpieczeń,

    - możliwość szybkiego wyciszenia,

    - uniwersalne brzmienie,

    - niskie szumy własne,

    - łatwość w doborze słuchawek,

    - duża moc na wyjściach,

    - kompaktowa obudowa.

     

    Wady:

    - luźne przyciski,

    - brak sygnalizacji wyciszonego dźwięku,

    - trochę matowa barwa instrumentów,

    - zaoblone dźwięki obniżają dynamikę,

    - wyraźnie ograniczona scena dźwiękowa,

    - brak obsługi gęstych formatów audio.

     

    DSCF1368.thumb.jpg.4c2d51918ff0200d0f3eb218687abec6.jpg

    DSCF1369.thumb.jpg.21a282b5f8c47d0328d25e78d58e361b.jpg

    • Like 5
    • Thanks 2
  2. @Tytus1988 przy dwóch-trzech godzinach nie miałem efektu zmęczenia. Dłużej i tak się nie dało przez upały. Niestety nie mam porównania do Takstarów, więc nie odpowiem czy jest go więcej lub mniej. Na pewno ma jednak inny charakter, ze względu na zamkniętą konstrukcję oraz przetwornik dynamiczny.

    Jeśli jednak nie lubi gdy basu jest więcej niż poziom neutralny, to raczej bym szukał czegoś innego, bo Tago Studio we wszystkich dużych modelach trochę podkręca dół.

    • Thanks 1
  3. Albo coś poszło, albo podpinając słuchawki dałeś mu znać, że AUX ma działać jako typowe wyjście liniowe.

    Jak reset i zmiana opcji nie pomagają, to może spróbuj zrobić odwrotnie? Włącz z podpiętymi słuchawkami, dopnij AUX, wypnij słuchawki i włącz muzykę. Może zaskoczy.

    • Like 1
  4. 38 minut temu, audionanik napisał(a):

    Głos zawodzącego audiofila wydymanego kolejny raz przez Fanga brzmi jednoznacznie i bez kolorowania; obojętnie czy wydobywa się z małego pokoju odsłuchowego, czy z ogródka przy domu.

    A to nie jest tak, że właśnie audiofil koloryzuje niezależnie czy jest dymany czy hajpowany? 🤔

  5. 6 godzin temu, audionanik napisał(a):

    Mojo2 gra naturalniej, bardziej miękko i strawniej…

    Z tą naturalnością, to bym się nie rozpędzał, bo jednak Mojo2 koloryzuje mocno.

    Ale na pewno jest bardziej miękko i w stronę rozrywkowo konsumencką.

     

    Jednak osobiście nie uważam by były to konkurencyjne urządzenia pod względem brzmienie. Pomijając aspekty techniczne, prezentacja dźwięku jest tak inna, że można je traktować jako odtrutkę, jeden od drugiego, a nie rywala.

    • Like 1
  6. 1 godzinę temu, lobuz1 napisał(a):

    Kilkaset kilosów maluchem nie stanowiło jednak problemu- jeździłem nim z dziewczyną nad morze i była to niesamowita przygoda. Teraz jak widzę tę popierdułkę to zastanawiam się jak to było możliwe.

    My tak jeździliśmy na wakacje trzyosobową rodziną + pies 🤣

    • Haha 1
  7. 8 minut temu, lobuz1 napisał(a):

    Przynajmniej była zabawa i emocje w stylu- czy odpali. 😅

     

    Mi Sejczak zawsze odpalał od strzała. Poza momentem kiedy padł alternator, ale po wymianie dalej jak złoto.

    Tyle że przejazd 150 kilometrów na uczelnię i z powrotem kończył się takim bólem w kostce, że za każdym razem przez kilka dni kulałem...

    • Like 1
  8. Tago Studio T3-03 i T3-03 (GAMING PKG), to przystępniejsze cenowo modele Tago Studio, przygotowane dla osób, które niekoniecznie chcą wydawać niemal 2400 złotych na flagowe T3-01.

     

    Kosztują one odpowiednio 1299 i 1399 złotych, a różni je między sobą kolor, gdzie wersja zwykła jest czarna, a gamingowa biała, wypukłe logo producenta na GAMING PKG oraz obecność przy nich dodatkowego kabla z mikrofonem. Poza tymi szczegółami, są to bliźniacze modele. Co od razu dobrze wróżyło, że nie dostaniemy słuchawek z „gamingowym” strojeniem, tylko solidne słuchawki, do których po prostu nie musimy dokładać osobno mikrofonu.

     

    Oba modele dostajemy w niedużych kartonowych pudełkach, na wieczkach których umieszczono duże logo producenta, a na jednej z bocznych ścianek naklejkę z identyfikacją modelu. Jednak to ostatnie nie jest aż tak potrzebne, gdyż wersja gamingowa ma biały napis Tago Studio, a zwykła czarny, więc pomylić je jest dość ciężko.

    W środku, oprócz samych słuchawek raczej standardowe wyposażenie, czyli materiałowy woreczek do przenoszenia naszych Tago i kable kolorystycznie dopasowane do słuchawek. W obu przypadkach mamy po dwa rodzaje okablowania: w T3-03 jeden o długości 1.2m, drugi 3.0m i wraz z nim przejściówkę do dużego jacka, natomiast w GAMING PKG jest również jeden zwykły kabelek 1.2m, natomiast drugi, również o długości 1.2m, ma zamontowany przy lewym wtyku mikrofon oraz nieco niżej suwak umożliwiający jego wyciszenie. Do tego ostatniego przewodu mamy też przejściówkę rozgałęziającą czteropinowy mini-jack na dwa trójpinowe – jeden do wyjścia słuchawkowego, drugi do wejścia na mikrofon.

     

    Wykonanie obu modeli T3-03 jest dobre, ale nie da się przeoczyć, że to przede wszystkim tworzywo sztuczne. Dobrej jakości, sztywne, ładnie wykończone, ale jednak tworzywo sztuczne, a w tej cenie konkurencja potrafi dawać np. w całości drewniane muszle.

    Na pochwałę zasługuje jednak pałąk, gdyż posiada on metalowy stelaż, a opaska utrzymująca konstrukcję na naszej głowie jest zapinana na klipsy i została wzmocniona paskiem skóry. Wypełnienie gąbką podbicia pałąka oraz otaczający ją materiał zapewniają komfort nawet przy dłuższych odsłuchach. Jest jednak jedna rzecz, która mało komu przypadnie do gustu, a mianowicie niezbyt głębokie pady z ekoskóry. Nie są co prawda tak spartańskie jak te z popularnych Audio-Technica ATH-M50X, czy tym bardziej Fostex T50RP, ale mimo że można w nich przesiedzieć dwie-trzy godziny, to po tym czasie zaczynają już zauważalnie grzać ucho i je uwierać. Choć aktualnie jesteśmy w okresie letnim, gdzie prawie wszystko grzeje, więc na bardziej miarodajne testy należałoby poczekać 2-3 miesiące.

    Niemniej komfort ogólny jest całkiem wysoki, waga słuchawek dobrze się rozkłada na pałąku, ucisk padów na uszy jest wyraźny i dobrze stabilizujący Tago na naszej głowie, ale jednocześnie nie przeszkadza nawet osobom noszącym okulary.

     

    Kable są bardzo standardowe, elastyczne, nie mikrofonują, a izolacja jest dość miła w dotyku. Wykorzystane wtyki, to 3.5mm, a więc łatwo zmienić kable na inne. Warto tu zauważyć, że są one wymienne między wszystkimi nausznymi modelami Tago Studio. Całkiem rozsądnie rozwiązano podpięcie kabla z mikrofonem – obudowy słuchawek przy wejściach mają wyprofilowane wypustki, w których blokuje się kabel, co uniemożliwia jego obracanie na boki, a więc i mikron nie zmienia swojego położenia bez naszej wyraźnej ingerencji.

     

    Sam mikrofon, to konstrukcja pojemnościowa elektretowa, oczywiście w trybie mono. I choć jest on pozbawiony dodatkowego oprogramowania czy zaawansowanych układów wspomagających, to sprawuje się bardzo dobrze. Dźwięk jest czysty i głośny, głos ma naturalną barwę, a dźwięki otoczenia są mocno odseparowane od tego, co słyszy nasz rozmówca.

     

    No dobrze, ale jak Tago Studio T3-03 grają?

    Otóż jest to brzmienie ocieplone, dość rozrywkowe, gdzie od początku nietrudno zauważyć podkreślony bas. I choć właśnie on pokazuje się nam jako pierwszy, to nie są to słuchawki typowo dla bassheadów. Przede wszystkim, podbicie dołu nie jest na tyle mocne by powodować wibracje całej głowy, ale również z powodu chyba najbardziej kontrowersyjnej cechy tych słuchawek, czyli trochę zmiękczonych dźwięków. Z tego względu nawet bardzo solidna dynamika nie daje nam faktycznie mocnego uderzenia, kolejne dźwięki rozchodzące się w niższych rejestrach są zaoblone i nieco za gładkie przy szybkiej, agresywnej muzyce. Za to bas potrafi przyjemnie mruczeć, co świetnie sprawdza się np. w transowych klimatach, zaskakująco dobrze wyciągając uderzenia na subbasie spod najbardziej dominującego midbasu. Ogólnie cec**je go dość duża uniwersalność, poza szybszym metalem czy speedcore po prostu miło masuje ucho. Nie jest naturalny, nawet nie stara się takiego udawać, ale jest to przyjemne czarownie, w przemyślany sposób koloryzujące dźwięki, przez co muzyka w dolnych rejestrach wydaje się otaczać słuchacza, nie będąc przy tym nachalną.

     

    Tony średnie, mocno wyrastają z ciepłej basowej podstawy, lekko odsuwają się od słuchacza, dając miejsce na rozwinięcie się wokali, wyraźnie wychodzących na pierwszy plan. Instrumenty są bardziej zwarte niż w dolnej części pasma, z barwą bliskiej rzeczywistej, ale ciągle mamy tu słodką nutę dodającą dźwiękom kolorytu. Na szczęście szybkość przetwornika nie pozwala wpaść T3-03 w sidła ubogiej dynamiki, która często towarzyszy podobnie zestrojonym słuchawkom. Tu ciągle coś się zmienia, ciągle coś się dzieje, po prostu nie ma czasu na nudę. I choć wydaje się, że takie rozrywkowe zestrojenie zaburzy brzmienie żywych instrumentów, to jest co najmniej bardzo dobrze. Nie ma nieprzyjemnych skoków na przebiegu pasma przenoszenia, a odejście od naturalności, a tym bardziej neutralności, nie pociąga za sobą degradacji muzyki. Fortepian, gitara czy saksofon są stabilne, zachowują swój charakter, tylko idą bardziej w stronę przyjemności odbioru, a nie jego studyjnej poprawności.

     

    Wokale za to wypadają trochę nierówno. O ile męskie jak najbardziej mi się podobają, dostają odpowiedniej głębi, bez niepotrzebnej nosowości, tak w przypadku kobiecych sopranów bywa za ciepło i Tago ściągają je nieco w dół, odbierając część blasku. Co prawda przez to trzeba się postarać, by wykrzesać na tych słuchawkach sybilanty, ale zdecydowanie więcej tu muzykalności niż naturalności przekazu.

     

    Tony wysokie, to kontynuacja tego co Tago Studio T3-03 oferowały od samego początku. Czyli nuta ciepła, lekkie wygładzenie, a przy tym wysoka dynamika. Nie da się jednak ukryć, że ta część muzyki została potraktowana najmniej kompletnie. Może taki był zamysł, by jak najdłużej utrzymać słuch bez zmęczenia, jednak choćby przy koncertach skrzypcowych słychać, że dźwięki nie ciągną się tak wysoko jak powinny. Nie mamy więc tak skrzących się skrzypiec, dzwonków lub trójkąta, jakich możemy doświadczyć na żywo. Ich brzmienie jest przekazywane czysto, bez zapiaszczenia, ale jest nieco zmatowione.

     

    Scena nie jest mocno rozbudowana na boki, mimo odsunięcia od słuchacza pierwszego planu, ale za to otrzymujemy sprawnie odwzorowaną głębię oraz dobre rozgraniczenie kanałów, dzięki czemu przestrzeń nabiera trójwymiarowości, dając zarówno odpowiednią ilość powietrza między instrumentami, jak i pozwalając sprawnie lokalizować pozorne źródła dźwięku. Ta ostatnia cecha jest szczególnie istotna w wersji GAMING PKG, gdyż ułatwia rozgrywkę.

     

    Szczegółowość jest przyzwoita jak na ten przedział cenowy. Nie jest w stanie dorównać bardziej technicznym modelom, ale wśród muzykalnych konkurentów trzyma solidny poziom. Przy czym nawet gdy wyłowimy detale z muzyki, to zdecydowanie T3-03 nie są modelami, które bym polecał do krytycznej analizy dźwięku. Tu jednak chodzi o rozrywkę, a szczegóły w tle stanowią tylko wisienkę na torcie, a nie jego główny składnik.

     

    Dość zaskakujące było dla mnie to, że w przeciwieństwie do flagowca od Tago Studio, nasze „bliźniaki” są bardziej wrażliwe na charakter źródła oraz jego moc. Tu już warto podpiąć słuchawki do czegoś mocniejszego niż telefon i oferującego szybkie, detaliczne granie, które zrównoważy charakter T3-03.

     

    Takie Fosi Audio DAC-Q5, to rozsądne minimum, choć tu jeszcze nie rozwiniemy do końca możliwości słuchawek. Aune X1s GT, a szczególnie xDuoo XD-05 Plus potrafiły zaoferować wyższą kontrolę nad dźwiękiem, co przełożyło się na bardziej sprężyste granie.

    Należy jednak unikać typowo ciepłych zestawień, gdyż od razu spadnie dynamika, co nastąpiło po podpięciu T3-03 pod xDuoo TA-20 z lampami Mullarda, które docieplają brzmienie. Nagle pojawiło się za dużo słodyczy, a dźwięki jakby zwolniły.

     

    Gdy myślałem co mi przypominają Tago Studio T3-03, to do głowy przychodziły mi przede wszystkim Sivga Robin. Tago są mniej wygodne i nie tak urodziwe, ale oferują bardziej stabilny dźwięk, bez takich górek i dołków jak Robiny, a przy tym dają nieco zbliżone emocje przez podobne kolorowanie muzyki oraz podkreślony bas. T3-03 są jakby dojrzalszą wersją słuchawek Sivga, już nie tak szaloną, równiejszą, ale dalej przyjemną w odbiorze.

    Na pewno jest to też lepiej poukładany produkt niż kultowe Audio-Technika ATH-M50X, które to przez pofalowane pasmo potrafią niemiło zaskoczyć na części instrumentów. Co prawda Tago dodają od siebie więcej ciepła, ale nie wymagają modyfikacji, by grać faktycznie dobrze.

    Część osób może podejrzewać coś podobnego do Maze 99 Neo i trochę prawdy w takim domniemaniu jest. W końcu obie pary charakteryzują się ocieplonym brzmieniem i podciągniętym dołem pasma, jednak w Tago Studio nie podbito basu tak wysoko, mają one trochę wyższą dynamikę i spójniejszy przekaz.

    A jak T3-03 wypadają w porównaniu z T3-01? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że są to bliźniacze konstrukcji, tylko flagowiec Tago Studio ma częściowo drewniane muszle, tak dość szybko można wyłapać różnice. W modelu T3-01 nie tylko użyto materiałów wyższej jakości, zarówno jeśli chodzi o tworzywo sztuczne, jak i ekoskórę, zastosowano głębsze welurowe pady i lepszy kabel, ale też same muszle są większe, a pomiędzy uchem, a przetwornikiem zastosowano pasywne filtry. Również same przetworniki różnią się nieco parametrami, w wyższym modelu dając nam szersze pasmo i minimalnie niższą czułość. Nie wystarczy więc prosty zabieg przełożenia padów i przepięcia kabla, żebyśmy otrzymali te same słuchawki, tylko za pół ceny.

    Wszystkie te zmiany powodują, że w T3-01 bas jest głębszy, scena większa, dynamika wyższa, a wokale oraz tony wysokie są mocniej zaznaczone. Sama charakterystyka jest nieco zbliżona, ale w T3-03 w bezpośrednim porównaniu ewidentnie brakuje takiego wyrafinowania przekazu, jakiego możemy uświadczyć w jedynkach i zdecydowanie więcej w nich słodyczy.

    Z tego powodu bliźniacze trójki, to bardziej słuchawki na co dzień i dla mniej wymagających użytkowników, mimo że w swoim budżecie będące ciekawą opcją.

     

    Dla kogo są więc Tago Studio T3-03? Przede wszystkim musimy lubić brzmienie ciepłe, rozrywkowe, gdzie sprzęt stara się nas czarować, trochę koloryzuje, ale nie chcemy rezygnować z dobrej dynamiki. I choć słuchawki wyglądają mało reprezentatywnie, to są dobrze wykonane i zapowiadają się na długowieczne, choćby dzięki łatwo wymienialnym częściom.

    Dodatkowo w wersji GAMING PKG otrzymujemy dobry mikrofon, więc mamy gamingowe słuchawki, które grają tak samo, jak te do muzyki.

    Dla mnie była to przyjemna odskocznia po wszystkich bardziej precyzyjnych słuchawkach, w końcu coś, przy czym można po prostu się zrelaksować i odpocząć. A że kosztują one ponad tysiąc złotych? Cóż, konkurencja jest podobnie wyceniona, więc obecnie ciężko uznać to za wadę.

     

    DSCF1767.thumb.jpg.e1abe9115ffe1c3f9f223258ecc357ed.jpg

    DSCF1773.thumb.jpg.e889c3fb6395b6a219d6fc592c38e8ae.jpg

    DSCF1775.thumb.jpg.624d17af56095651ea4ff757a97c0084.jpg

    DSCF1778.thumb.jpg.4913d20cc07bdd3c4a89666e71c79165.jpg

    DSCF1782.thumb.jpg.a39e31f93c34bad1bf289034162530e8.jpg

    DSCF1784.thumb.jpg.659f43f03d3b684df481aa1e65d0c8b3.jpg

    DSCF1785.thumb.jpg.62da04f729acca83f5173493ee639c0b.jpg

    DSCF1789.thumb.jpg.948a6ca9c78180a21ed1db210a7ded83.jpg

    DSCF1791.thumb.jpg.e4f217662170948e74f367f5ebcd7ece.jpg

    DSCF1792.thumb.jpg.baa5aebced438be19c873fb7dc583223.jpg

    DSCF1793.thumb.jpg.7ce5323673dce64a47ed2321bc53c7c1.jpg

    DSCF1797.thumb.jpg.589152c1f0a1d1f5b62b295e3c6d29bd.jpg

    • Like 5
    • Thanks 3
  9. Względnie nowy model, więc i dużo informacji nie ma.

    Ale to dynamiczne, lekko ocieplone granie z zaakcentowanym basem (ale dół się nie przewala), bardzo uniwersalne, nie ma problemu ani z metalem, ani z hardstylem, ani z klasyką. Scena nie jest mocno rozciągnięta na boki, nie wybija się ponad inne zamknięte z podobnego budżetu, ale jest solidna holografia i wystarczająca przestrzeń między instrumentami, żeby nie było efektu ciasnego brzmienia.

    Nie ma wyglądu premium jak we wspomnianych Fostexach, ale konstrukcja wydaje się solidna, nic nie trzeszczy ani nie klekocze.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności