Kolejny zdrowotny temat ;]. Gdzieś w maju pojawiła się u mnie dolegliwość polegająca na ograniczonym słyszeniu w prawym uchu. Efekt tego był taki że podczas słuchania muzyki wokale słyszałem nie na środku, tylko gdzieś w środku między środkiem głowy a lewym uchem, to samo z basem, nie był on taki jaki powinien być (otaczający) tylko chamsko ściągnięty na lewo. W codziennych czynnościach nie było to wyczuwalne. Poszedłem do laryngologa prywatnie, różne badania, badanie słuchu, wyszło że w prawym uchu faktycznie słyszę mniej. Pani laryngolog powiedziała że to nie jest typowy niedosłuch tylko z tego co pamiętam nieżyt trąbki słuchowej i jakiś tam obrzęk. Dostałem tabletki przeciwobrzękowe na tydzień i krople "donosowe" na dwa tygodnie. Po jakichś dwóch tygodniach faktycznie problem zniknął. Ostatnio jednak problem powrócił z taką samą skalą, nie wiem nawet czy nie większą. Zacząłem więc jakieś dwa dni temu znowu używać tych kropli z nadzieją że coś się poprawi. Miał ktoś może taki przypadek i wie o co w tym chodzi? Bo coś mi się wydaje że czeka mnie kolejna wizyta u laryngologa. Dodam, że jak zatykam nos i usta i próbuję zrobić wydech to czuję, że w lewym uchu nic się nie dzieje, a w prawym jakby coś się "napompowuje" i zatyka.