Violet Opublikowano 9 Października 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Października 2011 (edytowane) Wstęp Podczas poszukiwań optymalnego wzmacniacza do słuchawek Sennheiser HD650 moją uwagę przykuł wzmacniacz LehmannAudio Black Cube Linear, który to, na podstawie wielu ocen jest rekomendowany przez recenzentów do tego typu słuchawek. Uznałem, że wzmacniacz o liniowej charakterystyce, pracujący w klasie A, będzie odpowiednim towarzyszem do słuchawek HD650, w których to najbardziej lubię słuchać wszelkie gatunki muzyki i najbardziej przekonują mnie swoją charakterystyką dźwięku. W trakcie zapoznawania się z wieloma opisami wzmacniaczy firmy Lehmannaudio, okazało się, że model Black Cube Linear posiada liczne swoje "generyki" - jest, zdaje się, najczęściej klonowanym słuchawkowcem co najprawdopodobniej doskonale świadczy o jego budowie jak i brzmieniu. Po namyśle, zdecydowałem kupić chińską kopię o nazwie Matrix M-Stage, ponieważ mam już od niedawna inne urządzenie tej firmy – Matrix mini-i, a te swoją konstrukcją, wykonaniem i przede wszystkim dźwiękiem wprawiło mnie w wielkie pozytywne osłupienie, by nie użyć słowa „euforia”. Matrix M-Stage kupiłem via Internet bezpośrednio u przedstawiciela producenta w Hong Kongu – koszt przedmiotu razem z przesyłką wyniósł około 750-800 zł, czyli około 3- 4 razy mniej niż by wyniósł zakup niemieckiego oryginału. Budowa Pozwolę sobie nie skupiać się za bardzo nad elementami budowy wzmacniacza ponieważ są one łatwe do odnalezienia w sieci i są bardzo dokładne. Urządzenie prezentuje się bardzo schludnie i solidnie – nie jest to już niczym zaskakującym w chińskich produkcjach, ich poziom i jakość powoli dogania standardy zachodnie, a nawet, czasami je przewyższa. Warto wspomnieć, że producent oferuje dwie wersje kolorystyczne: ze srebrnym panelem frontowym wykonanym ze szczotkowanego aluminium oraz z czarnym. Do wzmacniacza można podłączyć dwa niezależne źródła np. odtwarzacz płyt kompaktowych oraz DAC – funkcja ta zasługuje na duże uznanie i nie jest zbyt częstą praktyką wśród innych producentów - a szkoda ponieważ tu za pomocą małego przełącznika hebelkowego umieszczonego na przodzie można łatwo i wygodnie wybierać rodzaj źródła, który chcemy aktualnie słuchać. Potencjometr regulujący wzmocnienie nie jest zbyt imponujących rozmiarów, jest jednak produkcji firmy Alps, a jego gałka wykonana z tłoczonego metalu obraca się z lekkim, dostojnym oporem. Przy okazji warto także wspomnieć o tym, że w odróżnieniu od oryginału, gdzie znajdują się dwa gniazda słuchawkowe (na duży jack), tu mamy tylko jedno. Lampka sieciowa świeci niebieskim światłem, na szczęście niezbyt intensywnym. Wnętrze zawiera wysokiej jakości komponenty, które w łatwy sposób można dodatkowo modować. Myślę, że warto nadmienić, że podczas pracy sprzętu jego metalowa obudowa nagrzewa się dość intensywnie (jest raczej mocno ciepła, niż gorąca), co jest oczywistym indykatorem pracy amplifikacji w klasie A. Wrażenia z odsłuchu Moim zdaniem idealne urządzenie grające to takie, z którego słuchacz odbiera wszelkie dźwięki w sposób naturalny, bez wysiłku słyszy to co pragnie usłyszeć, nie musi analizować jego brzmienia lub niepotrzebnie zagłębiać się w strukturę nagrań oraz nie śledzi mimowolnie pulsu basów zamiast skupiać się np. na partiach wokalnych. W Matrix M-Stage jego twórcom zdaje się, że udało przybliżyć się do powyższego wzorca- wzmacniacz zaskakuje homogenicznością dźwięku, jego średnica, bas i góra są ze sobą spójnie powiązane, ale nie brakuje im precyzji przy operowaniu mikroszczegółami. Średnica ma pod dostatkiem nasycenia i otwartości – jest więcej niż poprawna, rewelacyjnie oddaje barwę poszczególnych instrumentów oraz głosy ludzkie. Na płycie Clarie Martin „Perfect Alibi” –(Linn) głos wokalistki jest doskonale przyporządkowany na scenie, wybornie zogniskowany oraz przepięknie pełny o dużym i jasnym temperamencie. Zespół towarzyszący jest więcej niż prawidłowo zlokalizowany w przestrzeni odsłuchowej i również odpowiednio wyrażany barwami, dynamiką oraz właściwą „muskulaturą” dla poszczególnych instrumentów. Matrix M-Stage ma wybitną cechę reprodukcji nagrań w sposób żywy i zwinny, bardzo dynamiczny oraz spektakularny - lecz nigdy nie ma tendencji bycia nadmiernie surowym czy zbyt agresywnym. Kolejnym pozytywnym aspektem opisywanego wzmacniacza jest jego sposób budowania sceny, która to jest prawdziwie wielopłaszczyznowa, wielowarstwowa o doskonałej i głębokiej panoramie stereofonicznej. Drugie plany są czytelne i wyraźnie obecne, lecz nigdy nie dominujące, nie przykrywające frontów. Szerokość i głębia muzycznego przekazu naprawdę imponuje, na scenie instrumenty „oddychają”, są świetnie zlokalizowane oraz poumieszczane, co niewątpliwie wyróżnia opisywany sprzęt na tle urządzeń w pułapie do 1000zł lub nawet o wiele wyższym. W porównaniu do Musical Fidelity X-Can v.3 Matrix M-Stage demonstruje nieco inną sygnaturę dźwięku. X-Can v.3 jest wzmacniaczem opartym na amplifikacji lampowej, a ta jak wiadomo, ma swą indywidualną specyfikę– dotyczy to szczególnie basów, które „w lampie” są nieco głębsze, czasami bardziej nasycone, ale także niekiedy wolniejsze, bardziej zaokrąglone i mniej dokładne. Często ulegałem wrażeniu, że Matrix lepiej sobie radzi z wydobywaniem szczegółów nagrań i z następnie z umieszczeniem ich w obszarze odsłuchowym, poza tym zwykle były one bardziej namacalne, zogniskowane. Nie chcę wcale przez to powiedzieć, że Musical Fidelity jest gorszym wzmacniaczem, nie – on ma po prostu innego typu specyfikę i umiejętność odtwarzania muzyki. Wyjście słuchawkowe Matrix mini-i także ma bardzo poprawną charakterystykę dźwięku i jedynie co je odróżnia od „dużego” Matrix’a to mniej spektakularny dźwięk z trochę mniejszą ilością słyszalnych szczegółów, lecz nadal grający swobodnie i z dużym polotem. Płyta zespołu The Derek Truck Band „Already Free”– (Victor Records) słuchana na Matrix M-Stage oraz słuchawkach Sennheiser HD650 zapewnia dużą dosłowność muzyczną, wielką selektywność instrumentów (ich umiejscowienie oraz separację), bardzo dobitny i szybki bas, słychać niezwykle wyraźne uderzenia pałeczek o bębny i czynele perkusji– dźwięk jest niezwykle imponujący i mocny, ze skłonnością do rozciągania się na boki– nie jest jednak zbyt agresywny, czy nachalny, raczej można użyć definicji: „efektowne i otwarte brzmienie podawane z werwą i dynamiką, lecz bez śladów kompresji, przesterowań, niepotrzebnie rażącej ostrości– z pełną kulturą, nic na siłę”. Wzmacniacz nie ma tendencji do spowalniania dźwięku (jak to czasami czyni lampa), świetnie radzi sobie z basem, co jest jego niewątpliwą silną stroną, czaruje klasową potęgą dźwięku. Każdy rodzaj muzyki jest oferowany realistycznie i rzetelnie– bez zbędnych pogłębionych analiz nagrań, czy podkolorowań– jedynie sporadycznie wyczuwa się lekkie „podkręcenie” wyższej średnicy, ale słuchacz odbiera to całkowicie naturalnie, fizjologicznie. Z każdym rodzajem słuchawek wzmacniacz radzi sobie doskonale, świetnie je wysterowywuje wydobywając na wierzch ich konstytucyjne i specyficzne umiejętności reprodukcji dźwięku, zgodny z ich soniczną, firmową sygnaturą. Na Matrix M-Stage zabrzmiały dobrze (o dziwo) słuchawki Creative Aurvana Live!, które posiadają niezwykle podkolorowany, pulchny bas, a Matrix zamiast jeszcze bardziej go „pompować” jedynie bardziej go utwardził, lecz nie spłaszczył. Tonsil Sd-426 z racji faktu, że mają aż 600 Ohm impedancji wymagały trochę większego „przekręcenia” potencjometru w prawo, ale zagrały dostojnie oraz przekonująco. Dźwięk z Sennheiser HD598 wydaje się być bliższy, bardziej przybliżony niż ten produkowany prze inne słuchawki, słodszy i bardzo homogeniczny – uporządkowany. Podsumowanie Doskonały wzmacniacz dla każdych rodzajów słuchawek, pierwszorzędnie kreujący słuchawkową przestrzeń – realistycznie, szeroko i głęboko, nieomal holograficznie. Wytwarzający mocny, lecz zdyscyplinowany dźwięk z silnymi i z szybkimi, dobrze kontrolowanymi basami, emocjonującą i plastyczną średnicą oraz wspaniałymi wokalami. Przekaz bardzo bezpośredni, acz nie nachalny, z dużą kulturą i niepospolitą, wysublimowaną szlachetnością. Aż chce się na tym wzmacniaczu kontemplować muzykę długimi godzinami… Kosztuje około 750 - 800 zł, a za tę cenę to prawdziwa okazja! Prawdopodobnie do 1000zł nie uda się nabyć obiektywnie lepszego wzmacniacza niż ten tu opisywany, no chyba, że to będzie jakiś kolejny (inny) chiński klon. Dane techniczne • Pasmo przenoszenia: 10 Hz (-0.3dB) ~ 35kHz (-1dB) • Odstęp sygnału od szumu: >95dB (0dB) • Zniekształcenia: <0.001% (6 mW/300 Ohms) • Impedancja wejścia: 47 kOhm • Impedancja wyjścia: Line-out 60 Ohm, Phone-out 50 Ohm • Moc: 200 mW/300 Ohm, 400 mW/60 Ohm • Źródło zasilania: AC 220-240V • Waga: 2 kg • Rozmiary: 110 x 250 x 42mm (W x D x H) System testowy Źródła: Musical Fidelity A1 CD-PRO, Rotel RCD-06, Matrix mini-i DAC, Musical Fidelity X-DAC Słuchawki: Sennheiser HD650, Sennheiser HD598, Sennheiser HD438, Tonsil Sd-426, Grado SR-60, Creative Aurvana Live! Okablowanie: Acrolink 6N-A2200II jako IC oraz Van damme Clasic z wtykami PRO Neutrik jako przedłużacz słuchawkowy Edytowane 9 Października 2011 przez Violet 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MrSheep Opublikowano 10 Października 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Października 2011 Twoje recki są naprawdę w pytę Violet Świetnie się to czyta, a wzmacniacz również bardzo zacny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Violet Opublikowano 23 Października 2011 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Października 2011 ^^ Dzięki. Recenzję Matrix M-Stage umieściłem także na swoim audio-blogu "Stereo i Kolorowo": http://stereoikolorowo.blogspot.com/2011/10/wzmacniacz-suchawkowy-matrix-m-stage.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
daniel243 Opublikowano 30 Listopada 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Listopada 2011 W M-Stage wymieniłem wzmacniacz operacyjny z OPA2134PA na OPA2228P - zdecydowana poprawa brzmienia, jest zdecydowanie dużo dużo lepiej W M-Stage wymieniłem wzmacniacz operacyjny z OPA2134PA na OPA2228P - zdecydowana poprawa brzmienia, jest skromnie mówiąć dużo dużo lepiej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Violet Opublikowano 4 Grudnia 2011 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Grudnia 2011 Ten wzmacniacz, aż zachęca do takich eksperymentów! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bassfreak Opublikowano 22 Września 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Września 2012 miałeś może okazję testować tego wzmaka ze słuchawkami ultrasone ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mattej Opublikowano 17 Października 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Października 2012 Ja to jestem ciekaw porównania do Trendsaudio pa-10 (stock vs stock), Q701 ostatecznie nie sprzedałem i nie wiem, czy warto wchodzić w pa-10, żeby ocieplić brzmienie. Testowałeś Matrixa na słuchawkach budujących muzykę na basie (no może oprócz SR60, ale to też nie do końca sygnatura Grado). Jakieś odniesenia do hybryd lub OTL? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sireliks Opublikowano 18 Października 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Października 2012 Nie wiem, czy to w jakis sposob odpowie na Twoje pytanie, ale am porownanie w/w wzmacniacza do hybrydy SOHA w polaczeniu ze sluchawkami grado (sr325 i gs1000) i niestety Matrix zostaje wyraznie z tylu. Jest po prostu poprawny w kazdym calu, ale tez nudny. SOHA z tymi sluchawkami czaruje dzwiekiem, ma lepsza scene i lepszy bas, lepsza separacje i duzo wiecej zycia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
s1ayto Opublikowano 18 Października 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Października 2012 też się kiedyś zastanawiałem nad pa-10 vs m-stage i teraz jeszcze vs espressivo zmodyfikowany pod niskoomowce ; ) w stawce jest też wzmacniaczyk od yaqin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jendrek Opublikowano 18 Lipca 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2014 Mam pytanie, jak wygląda u Was kwestia temperatury tego urządzania w upalny dzień? (ok 30 na zewnątrz). Zwłaszcza jeśli chodzi o tryb niesłuchawkowy. Ja osobiści schładzam swojego podstawką pod notebooka bo moim zdaniem temperatury które może osiągnąć nie są zbyt bezpieczne dla urządzenia. Zaraz po zakupie wydał mi się zbyt ciepłolubny i wyszedłem z inicjatywą chłodzenia, a jak to odnoszę do tak ciepłych dni, to chyba nie odważyłbym się na brak chłodzenia. "Zworki" mam na "0" obie, może to jest przyczyna? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jd1210 Opublikowano 18 Lipca 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2014 To wzmacniacz w klasie A, musi być ciepły. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fatso Opublikowano 18 Lipca 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2014 Mam pytanie, jak wygląda u Was kwestia temperatury tego urządzania w upalny dzień? (ok 30 na zewnątrz). Zwłaszcza jeśli chodzi o tryb niesłuchawkowy. Ja osobiści schładzam swojego podstawką pod notebooka bo moim zdaniem temperatury które może osiągnąć nie są zbyt bezpieczne dla urządzenia. Zaraz po zakupie wydał mi się zbyt ciepłolubny i wyszedłem z inicjatywą chłodzenia, a jak to odnoszę do tak ciepłych dni, to chyba nie odważyłbym się na brak chłodzenia. "Zworki" mam na "0" obie, może to jest przyczyna? zmierz temperature i podaj. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.