Witam w klubie. Kilka taktów, kilka dźwięków i już niczego bardziej nie byłem pewien niż tego że to najbardziej wciągająca prezentacja jaką dane mi było słyszeć w słuchawkach. To jest to czego się szuka. Nic Cię nie rozprasza - jest tylko muzyka. Ktoś kiedyś użył określenia „obrazowanie dźwięków”. W tej kategorii Abyssy stały się dla mnie benchmarkiem. Na czas testów miałem wersję z nowym dedykowanym kablem. Nie przekonał mnie a wręcz odrzucił, po wpięciu zabierając gdzieś pierwiastek emocji. Pewnie kwestia subiektywnych preferencji. Ja w przypadku tego kabla jestem na nie. Kwestia jakości dźwięku tych nauszników dla mnie bezdyskusyjna. Top. Co do walorów użytkowych - jestem po długich odsłuchach. Wielogodzinnych przez ładnych kilka dni pod rząd. Jak już się je wciągnie jak czapkę na głowę to ani nie ciążą ani nie przeszkadzają. Ostatnimi czasy przerzuciłem sporo różnych, zdecydowanie lżejszych konstrukcji i jakoś nie zauważyłem by był to temat do dyskusji. Przed Abyssami dwa tygodnie użytkowałem Hifimany HE-1000se. Sporo lżejsze więc powinienem ponarzekać ale nie widzę powodu. Kwestia wyzbycia się nawyku rozciągania muszli na boki przy zakładaniu na głowę - chwilę to trwa ale już tego nie robię;). Ze względu na gabaryty i brak możliwości jakiegokolwiek złożenia preferuje je zdecydowanie do odsłuchów stacjonarnych. Napędza je dCS Bartok. Duet wg mnie synergiczny choć gdzieś czytałem że ktoś nie słuchając twierdził że Bartok może być za słaby by je napędzić. Wg mnie świetnie się uzupełniają. Reasumując: odsłuchy były na tyle efektowne że zdecydowałem się nabyć nówkę Abyssa i od dzisiaj już się grzeje pod moją strzechą;). Klepiąc powyższy tekst otacza mnie pięknie podany dźwięk przez Abyssy z płyty Harmorgan Sigmunda Grovena i Iver Kleiva;). Pozdrawiam bieżących i przyszłych fanów marki.