Szukam słuchawek nausznych, które głównie (niestety) będą grały z iPhonem 4S, a sporadycznie z Radmorem 5412. Zależy mi na tym, żebym czuła muzykę, której słucham, jestem laikiem, więc nie polecę tutaj żadnymi bardziej specjalistycznymi sformułowaniami Naczytałam się dużo superlatyw odnośnie właśnie 380Pro, po czym podczas próbnego przesłuchania (słuchawki wyjęte prosto z pudełka, próbowane właśnie z iPhonem) bardzo się rozczarowałam. Dźwięk był pusty i ostry, basów nie zauważyłam w ogóle, zraziłam się do marki i zaczęłam się rozglądać po innych. Jakiś czas później, przypadkiem założyłam na głowę Senki 449 i dosłownie oniemiałam. Dźwięk mnie otulił, był ciepły, basów akurat, odtworzyłam jeden z kawałków RHCP i baaardzo polubiłam te słuchawki. Teraz czy ktoś, jeśli byłby w stanie, mógłby wytłumaczyć mi dlaczego 380 mnie tak bardzo rozczarowały, a 449 tak zadziwiły? Czy możliwe jest, że to kwestia świeżości i braku wygrzania 380, czy wszystko należy zwalić na słaby odtwarzacz? Gdzieś wyczytałam, ze 449 zostały zrobione z myślą o właśnie słabych Apple'owskich urządzeniach, więc może sęk leży tutaj.
Jeśli ktoś z okolic Opola lub Wrocławia miałby pod ręką wygrzane 380 i byłby skłonny mi je udostępnić dosłownie na godzinkę do przesłuchania to chętnie bym je przytuliła