Skocz do zawartości

Chamelleon

Zarejestrowany
  • Postów

    171
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Chamelleon

  1. Racja, zapomniałem dodać, że pchełek tylko na pełnych piankach używam.
  2. Jak lubisz chłodniejsze brzmienie, z lepiej zarysowaną górą z lekkim brakiem dociążenia dołu to jak najbardziej polecam. Jak dla mnie gdyby nie ten lekko niedociążony dół to byłoby idealnie. Jest i recka http://forum.mp3store.pl/topic/139593-jak-wyniesc-dzwiek-na-wyzszy-poziom-recenzja-sluchawek-toneking-musicmaker-tomahawk/#entry1349947.
  3. Po ogromnym sukcesie jaki odniosły skromne pchełki VE Monk stwierdziłem, że skoro słuchawki za ~30zł mogą tak dobrze grać to może warto by poszukać czegoś na wyższym poziomie. Nie żebym był niezadowolony z Monków, ale jednak potrzeba upgrade'u wygrała. Zacząłem więc rozglądać się za czymś lepszym. Na pierwszy ogień poszły mało znane Blue Ever Blue 328RM i pomimo, że są to świetne słuchawki okazało się, że ich ciepłe, basowe brzmienie kompletnie nie komponuje się z muzyką, której słucham. Następnie na rynek weszły VE Monk+ i już myślałem, że to jest to, że może być tylko lepiej. Niestety okazało się dokładnie jak w przypadku Blue Ever Blue 328RM, może i nie są to złe słuchawki. ale do mnie kompletnie nie trafiają. W międzyczasie, co kilka postów w Fanklubie Pchełek, przewijał się temat słuchawek MusicMaker a obecnie Toneking Tomahawk. Długo się nad nimi zastanawiałem. Jednak, ponieważ ostatnio udało mi się je dostać w prawie połowę niższej cenie niż jeszcze kilka miesięcy temu były sprzedawane, postanowiłem zamówić sztukę i... ... i, no cóż, muszę przyznać, że to jest to!!! Słuchaweczki przyjechały do mnie dzisiaj. Wiem, powinienem je wygrzać, przynajmniej kilka dni, ale po pierwszych dźwiękach, które się z nich wydobyły, stwierdziłem, że jest tak jak powinno być. Budowa: Bez pudełka, bez wytłoczek i innych bajerów, klasyczny OEM. Jednak tu producent postarał się i zamiast kolorowych pudełeczek dostajemy całkiem fajne etui. Nie jest to nic szczególnego, ale sam fakt dedykowanego etui do słuchawek OEM jest miły w odbiorze. Ważne jednak co znajdziemy w środku. W środku profesjonalnie prezentują się nam słuchawki z dodatkowym zapasem pianek (4x otwarte i 4x pełne). Co do pianek to, pianki jak pianki - standardowe, miękkie, dobrze się układają. Kopułki słuchawek wykonane są z metalu z plastikowym deklem głośniczka. Nie są one pod względem średnicy większe niż w Monkach ale. sam dekielek jest odrobinę wyższy albo inaczej wyprofilowany i lekko cisną, ale można się przyzwyczaić. Ogólnie pomimo tego, że są wykonane z metalu są mniej odczuwalne w uchu niż Monki. Nie przesuwają się, nie obracają ani nie wypadają z ucha. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że można by w nich biegać. Wykonanie kopułek jak i całych słuchawek jest na całkiem przyzwoitym poziomie. Na kabelku zamiast standardowego gumowego łącznika znajdziemy metalowy, obudowa wtyku również została wykonana z metalu. Jest ona na tyle wąska, że powinna pasować do większości smartphone'owych etui, co przydaje się w przypadku opisywanego przez nas drewnianego etui do Xperii Z3 Compact. Kabelek jest wykonany z dosyć miękkiej gumy choć nie można mu zarzucić nietrwałości. Nad łącznikiem znajdziemy gumowy suwak, który świetnie nadaje się jako blokada zaczepu dołączonego do zestawu. Brzmienie: Sprawdźmy więc jak to gra. Na początek sparafrazuję spostrzeżenie z Fanklubu Pchełek: po chwili odsłuchu na Tomahawk'ach Monki brzmią jakby się popsuły. Jest to oczywiście spora zasługa innej sygnatury dźwięku, ale jednak jest to zupełnie inny poziom grania. Tomahawk'i grają wiele czyściej, szerzej, przejrzyściej, wiele bardziej studyjnie niż Monki. Są również wiele jaśniejsze i sporo chłodniejsze i to chyba ich jedyny minus, bo w ostrzejszych utworach brakuje im dociążenia basu. Jednak ma to swoje plusy. Bez tego dociążenia wiele bardziej poszerza się scena, zwiększa separacja, wokale są bliżej, a instrumenty choć są na drugim planie to nie są oddalone. Można to odrobinę porównać do efektu 5.1, pierwszy plan z przodu, drugi po bokach. Góra odrobinę kłuje choć podobno po wygrzaniu ten problem powinien zniknąć. W utworach smyczkowych dźwięki nie są obcinane po dojściu do pewnego poziomu, a dalej są dobrze słyszalne i przede wszystkim brzmią dokładnie, bez przekłamań. Środek to chyba najmocniejsza strona tych słuchawek. Utwory wokalne brzmią krótko mówiąc tak jak powinny. Nie jak w przypadku większości pchełek, wokal zlewa się z muzyką albo jest przez nią zagłuszany. Praktycznie każdy wokal (nawet growl) brzmi soczyście i wyraźnie. Dół jak pisałem wcześniej jest odrobinę niedociążony. Mogłoby być lepiej. Przez to perkusji brakuje dociążenia, gitarom elektrycznym i basowym brakuje mocy i choć każdy instrument jest dobrze słyszalny przez świetną separację, według mnie mogłoby być lepiej. Przykładowe Utwory: Wybrałem kilka przykładowych utworów, w których Tomahawk'i według mnie wyróżniły się. Mozart - Lacrimosa - dokładnie czuć narastające napięcie. Słychać różnicę w partiach wokalnych męskich i żeńskich. Idealnie podkreślone smyczki i choć lekko oddalone dęte robią wrażenie jak na pchełki. Jennifer Thomas - Illumination - fortepian wypełnia całą scenę i wydaje się, że po niej pływa. Within temptation - Black Symphony - cały koncert brzmi rzeczywiście jak koncert, czuć nawet powietrze. Odrobinę jak z włączonym efektem "Live", ale w pozytywnym znaczeniu. Epica - Unchain Utopia - świetnie wyczuwalna separacja, ale tutaj między innymi pojawia się problem z dociążeniem. Madder Mortem - Hangman - bardzo ładnie, czysto co rzadko się udaje osiągnąć pchełkom, w szczególności zakończenie utworu. System Of A Down - Toxicity - brak dociążenia ale przez to utwór brzmi poprawnie, a dźwięki nie zlewają się w jeden łomot. Podobnie wypadają wcześniejsze dokonania grupy Stratovarius jak np. Infinity. Beth Hart - Baddest Blues - delikatniejsze utwory bluesowe brzmią czysto, bardzo dokładnie. Fortepian oraz perkusja bliżej niż wokal, ale bynajmniej go nie zagłuszają. London Grammar - Nightcall - nie trzeba się wsłuchiwać żeby usłyszeć praktycznie każdy oddech wokalistki. Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński - Epitafium dla Sergiusza Jesienina - tak samo jak Within temptation - Black Symphony z lekkim efektem "Live" ale i w tym wypadku to pasuje, szczególnie na zakończenie. Bob Marley - Three Little Birds - jak dla mnie słuchać się nie da. Za bardzo wycofany wokal i aż za duża scena. Każdy instrument brzmi jakby był osobno nagrywany i potem źle zmasteryzowany. Podsumowanie: Czy są to idealnie słuchawki? Raczej nie. Może po dokładnym wygrzaniu odrobinę się ocieplą ale nawet jeśli nie, są lepsze niż dobre. Na pewno jest to spory upgrade w porównaniu do Monków i ze spokojnym sumieniem mogę je polecić każdemu, do kogo trafiło brzmienie Monków. Choć jeśli lubisz Monki za ich ciepłe brzmienie to bardziej proponuję coś w kierunku Blue Ever Blue 328RM. Natomiast jeśli szukasz czystego, dokładnego i odrobinę chłodnego brzmienia, są to słuchawki dla Ciebie. W cenie niecałych 150 zł otrzymujemy świetnie wykonane słuchawki o (jak na pchełki) bardziej niż przyzwoitym brzmieniu. Czego chcieć więcej... ...to pytanie zostawię bez odpowiedzi i każdy sobie już dopowie czego szuka. Ja na razie znalazłem słuchawki dla siebie, ale skoro do perfekcji im jeszcze trochę brakuje to może w najbliższej przyszłości trafi się coś nowego, wartego uwagi. Tak więc do przeczytania w kolejnej recenzji. Dla niewtajemniczonych, recenzja jest kopią 1:1 wpisu z mojego bloga. Pozdrawiam.
  4. Tak na szybko, recka może jeszcze dzisiaj będzie. Siekierki doszły i po 30 sekundach miałem obraz. Mam dokładnie to samo co ktoś pisał kilka postów temu - Monki jakby się zepsuły. Siekierki to zupełnie nowy poziom dźwięku w porównaniu do Monków: czysto, soczyście, dokładnie, poprawnie. W porównaniu normalne Monki są ciemne, mało dynamiczne i jakieś takie przytłumione. Co do Plusów się nie wypowiem bo albo faktycznie dostałem wadliwy egzemplarz albo po prostu są przereklamowane. Jak widać nie jest to kwestia "V" bo siekierki grają zupełnie inaczej ale przy tym genialnie a Plusy przy tym to tragedia. Dodatkowo idealnie się zgrywają z moją Sonówką i było to słychać już w pierwszym kawałki Sabatona jaki włączyłem i mają sporo mniejsze zapotrzebowanie na moc bo głośność musiałem opuścić o kilka oczek bo drażniło na poziomie, na którym słuchałem Monków. Dzięki Panowie i mam nadzieję, że Panie również za polecenie świetnych pchełek.
  5. Lee pisał żeby nie przeszczepiać pierwszych lepszych kabli do Monków bo te podobno mają całkiem dobre i tylko stracą na jakości. Od razu mówię, że nie wiem ile w tym prawdy bo kable w Monkach wyglądają jak każdy inny chińczyk ale Lee twierdzi, że to nie każdy inny chińczyk. A co do kabla to nie wiem czy nie lepiej po prostu z innych słuchawek przeszczepić bo do takiego pojedynczego rozgałęźnik jakiś trzeba będzie zamontować. Niby nie problem ale nie każdy pilocik da się ładnie rozłożyć żeby nic nie popękało.
  6. Dokładnie, bez problemu się rozkładają, nic nie pęka a potem tak samo składa. Kabel jednak polecam od oryginalnego HF'a albo jakiś lepszy DIY. Swój od Sonówki już 2 razy ćwicząc zahaczyłem o drążek do tego stopnia, że wyrwałem z uszu i telefonu a nadal działa bez problemu.
  7. A mnie popsuły SRS-200 Jak bedę w okolicach Krakowa, to zrobisz sobie nimi odsłuch terapeutyczny i może ci przejdzie Toporki już w stolicy są więc jak dojdą to spróbuję im dać szansę. Jak się podejdą to trzeba będzie dalej szukać. Dzięki.
  8. No cóż, cały czas szukam jakiegoś upgrade dla Monków. Majątku nie zapłaciłem za Tomahawki więc najwyżej pójdą na sprzedaż. Zobaczymy jak przyjdą.
  9. Nie, jak porównałem teraz na lapku przez WASAPI to grają bardzo podobnie jakościowo do normalnych Monków ale jak dla mnie zupełnie inną sygnaturą, zapewne przez to, że bass jest kompletnie inny i brakuje mi go w mocniejszych kawałkach. Ciekawe bo nieraz bass jest bardziej uwydatniony niż w starych Monkach ale jednak jest zupełnie inny i mi nie leży. Ciekawe jak będzie z Toporkami, czy też przez średnicę mi nie podejdą. Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka
  10. Ok już wiem o co chodzi. Przepiąłem się na integrę w HP 8460p przez WASAPI i mam w miarę miarodajny odsłuch (choć to nadal tylko integra). Faktycznie Sonówce brakuje mocy i Clipowi+ też bo wiele mniejsza różnica pomiędzy Plus a starymi jest słyszalna w HPku niż w tych grajkach. Też muszę się zgodzić, że jest to kwestia samej sygnatury. Może to problem tego, że nie miałem wcześniej tak średnicowych słuchawek ale większość dźwięków, które w Monkach mam w miarę na pierwszym planie, w Plusach są stanowczo bardziej wycofane i to mi się nie podoba. A jako mały ot: integra w 5 letnim HP'ku stanowczo lepiej gra niż oba Clipy (Plus i Sort) oraz Sonówka Z3 Compact. Monki mnie popsuły, teraz już żadne normalne słuchawki mi nie podejdą.
  11. A porównywałeś z normalnymi Monkami? Może faktycznie to kwestia ucha i ułożenia słuchawki bo jak dla mnie wiele lepiej ten kawałek brzmi na normalnych Monkach. Nie mam żadnych efektów ani eq. Sprawdzałem również na Sporcie i tak samo mi to brzmi. Chciałem nawet sprezentować te Plusy mojej lepszej połówce ale też jej starsze bardziej leżą a używa Clip+, który jest cieplejszy i chłodniejsze Plusy powinny lepiej grać niż z Z3 Compact. Może po prostu jakieś wadliwe dostałem, nie wiem już.
  12. To samo Katatonia, Dead End Kings brzmi całkiem przyzwoicie ale ostrzejsza Discouraged Ones czy Dance of December Souls "zlewa mi się". Na Sporcie to samo choć powyżej 2/3 mocy już głośność mnie zaczyna drażnić. Nie mam obecnie nic lepszego do testów.
  13. Tylko oczywiście nie testuję na YT tylko z flaca.Początek pięknie brzmi na Plusach ale część "metalowa" to jakaś tragedia a normalne Monki to trawią bez zadławienia.
  14. Drugie podejście do Plusów: Wygrzałem je dodatkowe 50 godzin, założyłem gąbki ze starych Monków, podkręciłem głośność. Jest lepiej ale nadal stare Monki są sporo bardziej dynamiczne. Już nie bawiłem się w zróżnicowane kawałki tylko doom i progresive metal. No i powiem, że słabo, delikatniejsze fragmenty z instrumentami akustycznymi są faktycznie bardziej dźwięczne i bardziej szczegółowe niż w normalnych Monkach ale kiedy wchodzi ostro perkusja z gitarą elektryczną dźwięk jest jak z tuby i siada separacja. Mam szczególnie jeden kawałek do testów, który zaczyna delikatnym wstępem orkiestry symfonicznej, smyczki, dzwoneczki, jakiś flecik, gitarka akustyczna itd. a po chwili jest konkretne uderzenie perkusji z gitarą elektryczną. Początek stanowczo na plus nowych Monków ale po tym wstępie nie da się dalej słuchać na nowych. Stare całkiem dobrze dają sobie rade, można bez problemu odróżnić uderzenia gitary od perkusji a w nowych jest to prawie niemożliwe, tak się wszystko zlewa w jeden dźwięk.
  15. No niestety to są uroki Sporta. Żeby mieć sortowanie tylko MP3DirSorter. Nie układa wcale tak długo, mi 32GB kilkanaście sekund robił, może tylko pierwsze posortowanie jest tak długie. Co do podcastów i Audiobooków najlepiej użyć Merge MP3 do sklejenia poszczególnych ścieżek w jedną bo Sport dodaje jeden plik z zapisem miejsca do każdej ścieżki. Więc jeśli w audiobooku masz 10 ścieżek do każdej doda zakładkę a jak skleisz je w jedną to doda zakładkę tam gdzie skończysz i po problemie. Niestety inaczej się nie da. Dobra jakość dźwięku w tym wypadku przekłada się na bardzo słaby firmware.
  16. Fajne, fajne. Też mierzę się z zamówieniem fajniejszych kabelków do Monków ale to chyba już po przeprowadzce bo obawiam się, że w miesiąc nie dotrą.
  17. Czyli odczucia krótko mówiąc podobne jak u mnie - nowe Monki dojrzalsze i poprawniejsze a stare po prostu dają więcej radochy.
  18. W sumie to dopiero moje 6 poważniejsze pchełki (jeśli można Monki tak nazwać) więc nie mam takiego rozeznania. W każdym razie dla mnie nie brzmią ciekawie ze sprzętem, którym dysponuję ale dobrze wiedzieć, że to nie tylko wina braku mocy. A tak apropo źródła to ciekawi mnie jak takie Asury czy PK1 będą się sprawdzać w nowej generacji smartphonów jak LG G5 z dedykowanym dac'iem.
  19. W sumie może bo obecnie najmocniejsze słuchawki jakie mam to 44ohm i Sonówka daje rade ale to jest właśnie to o czy pisałem. Jak widać 64ohm'y to za dużo dla zwykłych urządzeń portable jak smartphony czy odtwarzacze typu Clip więc przestaje to dla mnie być sprzęt portable. Oczywiście można zrobić kanapkę i będzie ładniej grać ale to już mniejsza wygoda niż dobry smartphone. Podpinasz i gra.
  20. Fakt w ostatnim jest trochę lepiej ale poprzedni firmware to była porażka. Połowy okładek nie wczytywał, czasem jedną mp3 potrafił wczytywać dobre kilkanaście sekund zanim zaczął odtwarzać itd. Nie koniecznie lepiej gra technicznie ale jeśli mowa o gustach to też stanowczo wolę Sporta.
  21. Raczej nie, Clip+ jest według mnie taki bardziej przytłumiony niż gdybym miał powiedzieć, że ma lepszy dół. Sport na prawdę ładnie gra tylko firmware ma totalnie skopany. Albo braki w porównaniu do Clipa albo błędy jak zegar w ustawieniach ale brak na ekranie głównym.
  22. @Lukasz1989 Jak najbardziej. Troszkę słabiej gra niż moja Sonówka ale w bardzo podobnym typie. Jasno, czysty i przejrzyście. Clipa+ oddałem mojej dziewczynie bo nawet na RockBoxie grał dla mnie zbyt ciemno.
  23. http://forum.mp3store.pl/topic/139311-ve-monk-plus-recenzja/ Kilka słów o Monkach Plusach ode mnie. Trochę krytyczna recenzja więc proszę o wyrozumiałość.
  24. Od premiery nowego modelu Monków byłem bardzo zaintrygowany tym modelem. Czy rzeczywiście można zrobić jeszcze lepsze i ładniejsze słuchawki w tej samej cenie co ich poprzednik? Czy może jednak jest to trochę jak z telefonami Samsunga, gdzie niekiedy okazuje się, że model z Plusem może być gorszy od bazowego? Stylistyka: przezroczysta obudowa, nowe, kolorowe gąbeczki, nowy kabel - wszystko wskazuje, że jest to dobry upgrade, ale czy na pewno? Przeczytajcie poniższy wpis, a ja postaram się ponownie przedstawić zrozumiale swoje całkowicie subiektywne odczucia. VE Monk Plus - Recenzja Na początek budowa. Dostajemy praktycznie tą samą obudowę co w przypadku zwyczajnych Monków, ale tym razem wykonaną z półprzezroczystego, lekko dymionego plastiku. Niby nic, ale wyglądają przez to ciekawiej. Może to przez fakt, że sporo wyższy model słuchawek tego producenta jest w takiej samej obudowie, ale dzięki temu wyglądają mniej na "zwyczajną chińszczyznę". Bez większego zagłębiania się w walory estetyczne, obudowa jest ładna i ciekawa. Na pewno bardziej podoba mi się niż w przypadku pierwszej wersji Monków. W podstawowym zestawie dostajemy 3 pary, 2 kolorowych gąbeczek. Niestety te są na minus, gdyż są twardsze, bardziej szeleszczące i ogólnie mniej przyjemne. Bardzo fajnym pomysłem natomiast jest zrobienie ich w 2 kolorach. Dzięki temu nie musimy już szukać oznaczeń na słuchawce aby nie pomylić prawej z lewą. Kabel. Tutaj ciężko powiedzieć czy jest na plus czy nie. Producent zaznacza, że kabel jest wykonany z wysokiej jakości materiałów więc nie mi o tym rozprawiać. Dlatego skupię się na kwestii estetyki oraz wygody użytkowania. Sam wtyk został skrócony i wyglądem przypomina każde inne, tanie chińskie słuchawki. Jeśli tylko okaże się bardziej wytrzymały to uznaję to za plus gdyż jednak są to słuchawki mobilne, a poprzedni wtyk potrafił przeszkadzać w kieszeni spodni. Dodatkowym plusem tak samo jak w poprzedniej wersji jest to, że obudowa wtyku jest lekko zwężana przy końcu, dzięki czemu pasuje do telefonów w grubszych etui. VE Monk Plus - Recenzja Sam kabel wiele się nie zmienił, poza dodatkowym znaczkiem producenta oraz (tutaj plus) suwaczkiem do zwężania rozwidlenia kabla nie widzę innych różnic. VE Monk Plus - Recenzja Co natomiast w kwestii dźwięku? Tutaj moje zdanie może nie pokrywać się z resztą ogółu, ale krótko mówiąc - nie podoba mi się. Nie mogę powiedzieć, że jest to krok w tył gdyż dźwięk jest na wyższym poziomie, jest czystszy i bardziej przejrzysty. Nie jest to jednak krok w przód a w nieco inną stronę. Jak pisałem w poprzedniej recenzji słuchawki testuję głównie przy użyciu Metalu Symfonicznego oraz Progresywnego. Tak samo w przypadku tych słuchawek użyłem tych gatunków, ale z lekkim dodatkiem Elektroniki, Bluesa oraz Ambientu. Jak więc to brzmi? Metal i jego wariacje: wokale, szczególnie żeńskie bardzo dokładnie zarysowane, gitary elektryczne żywe i ładnie brzmiące, ale odrobinę płasko, perkusja jakby pozbawiona nasycenia, basu brak. Może nie do końca brak, ale jest płaski i mało soczysty. Muzyka Klasyczna: tutaj jest już lepiej gdyż chóry są wręcz przepięknie wyeksponowane, czuć niesamowitą głębie i dynamikę w praktycznie każdym utworze, smyczki bardzo ładnie podkreślają partie wokalne. Niestety schodząc w dół, do instrumentów dętych zaczyna pojawiać się uczucie, że brak im barwy, są dobrze słyszalne ale drażnią i zamiast podkreślać wzniosłość utworu dają uczucie niesmaku. Blues: utwory bardziej melodyjne i stonowane brzmią całkiem ładnie. Tutaj gitara elektryczna brzmi nieco lepiej niż w metalowych utworach, a gitara akustyczna całkiem ładnie rozchodzi się po scenie. Nawet kontrabas nie jest bardzo oddalony, ale za to perkusja jest tylko delikatnym "pukaniem" zamiast miękkich uderzeń, o werblach nie wspominając bo przypominają jedynie tykanie. Utwory bardziej swingowe tracą całkowicie polot i dynamikę więc ciężko doszukiwać się w nich plusów. Elektronika/Trip-Hop: gdyby nie smyczki w utworach takiej Lindsey Stirling, czy orkiestra grająca z Hooverphonic to nie byłbym w stanie napisać jednego dobrego słowa. Ambient: w tym nowe Monki są dobre, nawet świetne, powiedziałbym. Brzmienie jest czyste, przejrzyste, ma idealną separację a poszczególne dźwięki dosłownie pływają po całej scenie. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze ale nie samym ambientem człowiek żyje. Wszystkie odsłuchy prowadziłem na swojej Sonówce Z3 Compact, przy użyciu odtwarzacza GoneMad Music Player, bez jakichkolwiek dodatków, eq i ulepszeń. Nie twierdzę, że ta Sonówka jest wyznacznikiem dobrego brzmienia, ale jak na smartphone daje rade, powiedziałbym nawet, że jest lepsza od odtwarzaczy typu Clip Sport i podobnych. Dlatego tak duże było moje zdziwienie przy pierwszym kontakcie z nowymi Monkami. Może po podpięciu ich pod mocniejsze źródło będzie lepiej, ale mnie one nie przekonują. Pchełki powinny być dopasowane do urządzeń mobilnych i z nimi powinny ładnie grać. Jeśli szukam słuchawek o wyższej impedancji, nie wybieram pchełek, które i tak mają ograniczenia w porównaniu do dobrych słuchawek wokółusznych. Mnie nowe Monki nie przekonały. Pomimo sporej sceny, bardzo ładnej separacji, świetnie wyeksponowanych wokali nie nadają się do sporej części muzyki, której słucham. Poprzez zbyt studyjne brzmienie są zimne i pozbawione nasycenia. Oczywiście jest to bardzo subiektywna opinia lecz jeśli, małe i kompaktowe słuchawki nie nadają się do każdego rodzaju muzyki tracą one (według mnie) swoje przeznaczenie. Jadąc do pracy, w trasę czy na wakacje, nie zabieram ze sobą kilku różnych par słuchawek i wybieram te odpowiednie do rodzaju muzyki, na który w danym momencie mam klimat. Wolę jedne, może słabsze, ale bardziej uniwersalne, żeby większość dobrze na nich brzmiała. Wiadomo, nie każda muzyka może dobrze brzmieć na pchełkach, ale nie takie jest ich przeznaczenie. Słuchawki mobilne mają grać na poziomie wszystko, a nie doskonale jedynie określony typ muzyki. Taka jest moja, amatorska i w pełni subiektywna opinia. Wielu może się ze mną nie zgodzić, ale moim zdaniem w tym wypadku określenie Plus nie jest plusem. Wybieram poprzedni model. Tak samo jak poprzednim razem, kopia 1:1 z mojego bloga. Oryginalny wpis.
  25. Zależy przez kogo był robiony refubrish. Jeśli przez producenta albo konkretną firmę to spoko ale jeśli jakiś chiński podwykonawca to już nie tak fajnie. Prowadzę serwis smartphone'ów dla klientów hurtowych i głównie dostaje refubrishe. Przeważnie w takich telefonach są nieoryginalne części, brak śrubek, czasem innych części a nawet zdarzają się zalane. Wszystko bezpośrednio od firmy składającej takie refubrishe. Ogólnie totalne partactwo, przynajmniej 1/5 z takiej partii telefonów nadaje się jedynie do ponownego złożenia ale już na porządnych częściach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności