Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'He400S' .
-
HiFiMAN HE400S Przedstawiać firmy HiFiMAN nie trzeba, wystarczy wspomnieć że to największy producent słuchawek planarnych na świecie. Taki STAX w świecie elektrostatów czy Microsoft w świecie systemów operacyjnych. Warto jeszcze jedynie dopowiedzieć że HiFiMAN pochodzi z Chin,i ma już już spore doświadczenie, bo początek ich podbojów sięga 2007 roku. Więc czego przez prawie 10 lat nauczyła się Chińska firma? Zapraszam do lektury o najniższym i najtańszym modelu planarnym tego producenta. Prawie jak 009 tylko gorzej. HE400s z daleka bardzo przypominają mi legendarny model STAXa, taki bardziej obły i nowocześniejszy. To chyba dobre skojarzenie, ale na skojarzeniach się kończy. Słuchawki są zbudowane z plastikopodobnego materiału i metalu. Wygląda to ładnie i za razem ekskluzywnie, na pierwszy rzut oka jest bardzo dobrze. Niestety po bliższych oględzinach czar pryska. Na jaw wychodzą łączenia się plastikowych części, odpryski i inne „cudeńka”. Nie przeszkadza to zbytnio z większej odległości, a nawet z średniej odległości jest to niewidoczne. Sprawa padów jest co najmniej niezrozumiała. Ktoś w HiFiMANie wymyślił sobie niesamowicie niepraktyczny, niewygodny i po prostu głupi sposób montowania padów i na nim leci 2'gą generacje. Polega on na wciągnięciu w wyznaczone miejsca wystających z padów plastików. Już po pierwszym założeniu padów zgięły mi się a same pady nie chciały się założyć. Wcześniejsze modele tego producenta dodatkowo miały zdejmowane „ringi”, niestety tutaj tego nie uświadczymy, a to skutecznie blokuje nam dostęp do innych padów (od np. HM5 które pasują). Ogromnym minusem jest też kabel, sztywny i jak się okazuje, niewytrzymujący próby czasu. Na dzień dzisiejszy prawy kanał mi przerywa przy samym jacku 2,5. Źle? Niekoniecznie! Mimo tego że narzekam na wykonanie to nie jest źle! Ergonomia jest na naprawdę porządnym poziomie. Nie jest to poziom HD800, ale blisko. Słuchawki można mieć wiele godzin na głowie bez jakiegokolwiek dyskomfortu. Pady początkowo mnie trochę gryzły w uszy ale to po kilku dniach minęło. Uogólniając, ergonomia jest naprawdę dobra a pałąk to magia, absolutnie go nie czuć. Więcej dobrego, ale nie dla każdego. Słuchawki kupuje się aby słyszeć, ale jak i co to zależy od nas. Stawiając sprawę jasno, HiFiMANy grają jasno i nie tak jasne jest to że grają świetnie. Z ceną która jest dostępna na np. Amazonie są to absolutne bestbuy’e. A polska choć zawyżona to ciągle sprawiedliwa. Żadne otwarte słuchawki w tym przedziale nie dysponują taką rozdzielczością, sceną i detalicznością. To że słuchawki grają jasno nie jest do końca prawdą, grają jasno po średnicowej stronie mocy. Nie jest to zupełnie jasne granie ale na pewno nie ciemne. Góra jest taka jaką lubię, jest łagodna i dosyć szczegółowa. Nie syczy ani nie kuje, czyli nie jest w żadnym stopniu natarczywa. Początkowe nuty w „Say you, say me” Lionela Richiego nie zamykają oczu i nie skrzywiają twarzy. Góra jest taka jaka być powinna. Ale najbardziej podoba mi się w nich średnica, to w jaki sposób przekazuje wokal. Nieco analityczny ale za razem bardzo rzeczywisty. Niesamowicie mi się podoba w nich wokal Freddiego Mercurego z mojego ukochanego Queenu. Jego ciepła barwa głosu jest idealnym kompanem z „techincznym” i analitycznym popisem HE400s. Brzmi to naprawdę neutralnie i dobrze, mogę słuchać godzinami. Wielu osobom nie podoba się taki przekaz, ale jak dla mnie, cytując pewnego ELOkwentnego pana „dobry przekaz leci”. Choć analityczny to bardzo wciągający i po zagłębieniu się w muzykę po prostu angażujący, aż chce się śpiewać. W dole można różne rzeczy chować, w dole od HE400s można schować np. mały samochód. W 400i co najwyżej kluczyki od tego samochodu. Dół w 400s jest zauważalnie na pierwszy rzut oka lepszy i jest go więcej niż w 400i. Schodzi niżej i dodaje masy. W skali od 1 do 10 kontroli znajduje się gdzieś między 7 a 8. Bas nie jest może ultra zwarty i nie pobije nam uszu do nieprzytomności ale jest taki „misiowaty”, nie w sensie w jakim misiowate jest HD600, ale w takiej chęci przytulenia się. Mięciutko i miśkowato. HD800 to, to nie jest ale i tak jest dobrze. Rozdzielczość jak za tą półkę cenową zatapia nas w fotel, nie wbija ale lekko zatapia. Scena jest trochę większa niż w HE1 od Sennheisera, ale to nie jest jakiś super komplement. Słuchawki grają głównie z tyłu i w środku, określiłbym to jaki taki obły trójkąt, trochę jak kostka do gitary. W samym środku śpiewa Steven Tyler a wokół niego grają na gitarach i za nim na perkusji. Trzeba się pogodzić. Nie są to słuchawki bez wad, mają ich multum. Ale to co oferują jest warte nerwów i kilku wyjazdów w sprawie gwarancji (ja wkrótce będę 2gi raz). Świetna średnica, miły w odbiorze bas, leciutka i łagodna góra, i typowe kiedyś Chińskie wykonanie= to całe HE400s. Takie HD800S dla HD800 względem He400i. Jedyne co w droższym modelu mi się bardziej podobało to ten fortepianowy kolor i pady. Wiele osób uznaje te słuchawki za nudne, częściowo się z tym zgodzę. Ale to zależy czego się oczekuje od słuchawek i jakie naszym zdaniem są "nie nudne", bo biorąc takie T1 rev2 na warsztat to HE400s są nerdem z którym nikt nie chce się kolegować. Są to raczej spokojne słuchawki które nas nie zaskoczą sybilantem czy innym miłym lub nie tworem. One mają być spokojne, łagodne i w pewnym sensie eteryczne. Jest jeszcze ciekawa sprawa z kablem, można z niego grać po bal’u w którym sporo dół zyskuje. Słuchawki dostają dodatkową masę, bas schodzi niżej i ogólnie robią się dużo cieplejsze. Ocena: 7+/10 Domowy zestaw testowy: Aim SC808,IfI Ican micro. Czas testów: od lipca 2016 Dystrybutor w PL: Rafko. Cena w PL: 1700-1800zł. Sprzęt dostarczył: Mp3store w kolaboracji z moim portfelem. Więcej zdjęć: http://imgur.com/a/r6Nic