Ja zawsze, gdy spotykam w busach takie osoby zastanawiam się ile lat jeszcze im pozostało zanim ogłuchną. I do tej pory jest dla mnie niepojęte, jakim cudem tak głośne słuchanie muzyki może wogóle sprawiać przyjemność (bo taki wydaje się być cel, no chyba że widuję samych masochistów).
Tak się złożyło, że od pierwszej kl liceum jeżdzę do szkoły tym samym busem co jeden koleś z mojej klasy. Kiedyś stałam koło niego, tuż pod busowym głośnikiem, z którego wydobywały się jakieś zawodzenia gwiazdek popu gdy miał w uszach standardowe pchełki od muVo i tak głośno słuchał Boba Marleya że dźwięk wyciekający z jego pchełek mógł konkurować głośnością z busowym radiem. Zdażyło mi się tak jeszcze ze 3 razy i w końcu powiedziałam mu (starając się nie brzmieć jak mądrala lol) że osobiście nie zalecałabym mu słuchać tak głośno muzyki, bo może się to skończyć żle dla sluchu, i poinformowałam go o istnieniu tłumiących słuchawek. Na drugi dzień kupił sobie ep-635, i bardzo mi dziękował za poradę, bo po prostu wcześniej nie słyszał o słuchawkach dokanałowych. Także, możliwe że nie których da się jeszcze "uratować"