Dotarły do mnie Senfery DT6. Jak na razie zawód, a nawet duży, ale trochę się nastawiałem na to. Po pierwsze na czerwonych choinkach subbassu nie doświadczyłem ani grama. Na innych gumkach (tych z zestawu czy nicehck, które też zamówiłem) jest niewiele lepiej. Satysfakcjonującej szczelności nie zlapałem na żadnych. Na RHJ125 łapie ją na niemal każdych. Znawcą nie jestem, więc wypowiem się bardziej po swojemu. Subbass jest bardzo szczegółowy i głęboki, ale taki strasznie wąski, daje bardzo kiepskie wrażenia, może związane jest to ze szczelnością. Midbass jest nawet fajny, bo nie męczy - na tym mi zależało, choć stopa wali bardzo punktowo, co niekoniecznie lubię. Wokale też mi pasują, bo nawet na wyższach poziomach glosnosci nie przeszywają a są blisko. Talerze i inne tego typu instrumenty (chyba góra?) zbyt mocno podkreślone jak dla mnie, zupełnie tego nie potrzebuje do szczęścia. Ogólnie grają jasno. To mi odpowiada. Kabel jest beznadziejnej jakości, co z dużym prawdopodobieństwem ma wpływ na jedną słuchawkę (tą z pilotem), która szeleści w tle, gdy tylko pojawia się na scenie środek. Kabel jest bardzo niestabilny, lekko poruszony czy skręcony znieszktałca dźwięk. Do tego często słychać przestery, czemu winny również może być nieszczęsny kabel. Wymiana go na jakiś lepszej jakości czy wygrzanie nie wydaje mi się, by przyniosło satysfakcjonujący efekt. Jedynie być może złapanie szczelności mogłoby poprawić jakość dźwięku, ale nie wiem czy mi się to na jakichkolwiek gumkach uda. A jeszcze dodam, że gram ze smartfona i celuje w muzykę edm, ale nawet na Englishmanie Stinga Rj125 brzmią lepiej, pełniej. Jedyny autentyczny plus na tą chwilę dla mnie, to fakt, że zdają się nie męczyć przy dłuższym słuchaniu te słuchawki.