Recenzja mojego autorstwa pochodzi bezpośrednio z bloga Audiomagic[link do testu], nie jest jednak pisana dla promocji sprzętu, a zawiera moje subiektywne odczucia.
Cześć!
Ponad miesiąc temu miałem okazję testować i zrecenzować na łamach bloga słuchawki z pilotem - NuForce NE-700M. Jak pewnie pamiętacie, wiązałem z tym modelem wiele ciepłych uczuć. Czy w przypadku produktu firmy Jays temperatura ochłodziła się? Tego dowiecie się w poniższej recenzji, a odnosić się będę do wcześniejszych doków praktycznie w większości spraw, prezentuję Wam zatem a-Jays Four.
Pierwszy rzut oka…
…przede wszystkim oryginalnie. Charakterystycznym znakiem a-Jaysów jest płaski kabel, a co za tym idzie dość ciekawie wyglądający wtyk. Mój kolega nazywa te doki makaronem, mają może z nim coś wspólnego. Tak czy inaczej urok tych słuchawek polega właśnie na oryginalnym kablu i, mimo że to kolejne, czarne słuchawki, cytując mnie, też mają coś w sobie.
Pudełko nie odstaje od reszty, ba, prezentuje się bardzo okazale. Wykonane jest z estetycznego, matowego plastiku, ładnie się wysuwa. Może nas jednak zmylić, bowiem w środku nie uświadczymy gro dodatków, za to pochwalić muszę ilość gumek, kolejno: L,M,S,XS i XXS. Zabrakło może tri czy bi-flangów, jednakże osobiście w nich nie gustuję. Jak wypadają w świetle NuForce NE-700M pod tym względem? Oryginalniej, ale bardziej minimalistycznie, jeżeli chodzi o zestaw.
Pilot po raz drugi…
Wygląda solidnie i jest solidny. Kliknięcia może nie są tak wyraźne i intuicyjne jak w NuForce’ach, aczkolwiek wchodzą gładko i po przyzwyczajeniu da się bezproblemowo wyczuć skok. Kolejny atut? Regulacja głośności. De facto w moim iPhone 3G na nic się nie przyda, jednak w późniejszych modelach i nowszych iPodach wszystko działa idealnie. Rozmowy z mikrofonu mają dobrą jakość.
Dźwięk
I odtąd można zacząć narzekać. Fakt, słuchało mi się przyjemnie, ale po dokach w tym przedziale cenowym spodziewałem się nieco więcej. Dźwięk trafia w moje gusta, bo jest naturalny, nieprzebasowiony. Wymagałem jednak separacji, chciałem słyszeć każdy instrument osobno w jazzie, każdy kolejno wchodzący dźwięk Kanye Westa. Liczyłem na coś, co mnie mile zaskoczy, dostałem po prostu przyzwoicie grające słuchawki. Żaden z tonów nie wysuwa się na przód i nie zalewa reszty pasma, przy wyższej głośności nie ma brudu i przesteru, czyli jest ok. Tylko ok. Za tę cenę?
Wygoda i solidność
Czyli to, co ma dla mnie największe znaczenie przy doborze słuchawek. Znów będę musiał ponarzekać, tym razem na komfort. Zacznijmy od plusów, których jest… Który jest jeden. Nieplączący się kabel – bardzo fajna sprawa, zero problemów z rozwikłaniem wymyślnych supełków, które się po prostu nie tworzą.
Ale to by było na tyle. a-Jaysy nie trzymają się dobrze w uchu. Idąc przez miasto co chwilę rękę mam przy słuchawkach, wciskam je, wciskam, ale wolałbym ciągle tego nie robić. Przy większym ruchu się po prostu odsysają, poza tym leżą mniej wygodnie właśnie przez to makaronowe kablisko. Izolacja nie stoi na najwyższym poziomie. Nigdy nie lubiłem jakiegoś totalnego azylu, ale definitywnie mogłoby być lepiej.
Jeżeli chodzi o trwałość, co jest „very important” – poczytajcie opinie użytkowników. Kabel mi się podoba, wtyk nie wygląda źle, mogą ciągnąć długo, albo pociągnąć i się zepsuć. Kwestia dbałości, kwestia wady w modelu. Zobaczymy.
No to co?
Sami oceńcie. No to można odnieść do NuForce’ów. a-Jaysy są… pilotowo lepsze. Separacja słabsza, dźwiękowo słabsze, jednak bardziej naturalne. Wygodowo słabsze, wyglądowo oceń sam, trwałościowo – zobaczymy.
Ale tańsze. Jeżeli szukasz słuchawek z pilotem, który będzie miał regulację głośności i posiadasz np. iPhone 4 – polecam Ci a-Jays Four. Jeżeli masz mniej pieniędzy, polecam Ci a-Jays. Jeżeli jednak oczekujesz większej wygody, więcej basu w dźwięku, który jest mimo wszystko ciekawszy, weź recenzowane wcześniej 700tki. Your choice…
kk