Skocz do zawartości

V-Jays


Caleb

Rekomendowane odpowiedzi

WSTĘP

Bohaterem recenzji są V-Jaysy, czyli słuchawki nauszne, które otrzymałem w ramach testów Sonus Mobile. Przeznaczone są przede wszystkim do użytku zewnętrznego, chociaż równie dobrze możemy je stosować w warunkach domowych.

Ze względu na ograniczony czas testu przesłuchane zostały przede wszystkim z discmanem Panasonic SL-SX325, który jest moim referencyjnym, przenośnym źródłem muzyki.

 

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA

Zawartość pudełka jest skromna. Oprócz samych słuchawek dostajemy papierki, zapasowe gąbeczki oraz przedłużacz. Ostatnia pozycja jest istotna, ponieważ słuchawki same w sobie mają bardzo krótki kabelek. Uważam to za bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ długość przewodu możemy dobierać w zależności od potrzeb. Podczas korzystania z laptopa czy przenośnej konsoli do gier długi kabel często bywa uciążliwy. Poza tym przy ewentualnym uszkodzeniu końcówki przedłużacza nie ma potrzeby przelutowywania mini-jacka – wystarczy kupić nowy przedłużacz.

W wyposażeniu brakuje jakiegoś ochronnego futerału.

 

BUDOWA I KOMFORT

V-Jays to słuchawki otwarte, o lekkiej budowie sugerującej użytek zewnętrzny. Wykonane są bardzo solidnie – nic w nich nie skrzypi, nie trzaska. Wyglądają naprawdę ładnie, stylistyka jest stonowana, nie rzucają się w oczy, ani nie odstają specjalnie od uszu. Kabel jest gumowaty, lubi się przyczepiać do ubioru.

Góra pałąka od strony wewnętrznej jest chropowata, co zapewnia polepszenie przyczepności do głowy i minimalizuje możliwość zsunięcia się z głowy. Słuchawki opierają się na małżowinie usznej, a sam docisk jest wyczuwalny – jest mocniejszy niż w Koss Porta Pro, ale też dużo słabszy od AKG K26 p czy K518DJ.

V-Jaysy ponadto składają się – tzn. część opierająca się o uszy jest ruchoma. Do pełni szczęścia brakuje jednak jakiegoś futerału – najlepiej twardego. Ideałem by było coś na wzór etui z PX 100/ PX 200.

 

DŹWIĘK

Balans tonalny słuchawek przesunięty jest w stronę wyższych częstotliwości. Bas jest, ale nie ma go zbyt wiele. Taka sygnatura brzmieniowa może być spowodowana lekkim odstawaniem słuchawek od małżowiny usznej. Po przyciśnięciu V-Jaysów rękami do uszu poprawia się ilość niskich tonów.

Jakość dołu stoi na wysokim poziomie – nic się nie przelewa, bas jest punktualny, nie muli. W tej kwestii wyraźnie górują nad Grado SR-60, które to dolne pasmo mają wyraźnie ocieplone.

Góra pasma jest delikatnie wyeksponowana. Taka prezentacja z podkreślonymi wysokimi tonami sprawia wrażenie lekkości brzmienia oraz powiększenie sceny. I faktycznie - scena jest całkiem pokaźna, na dodatek słuchawki ładnie przedstawiają bliższy i dalszy plan.

Brzmienie przypomina wspomniany wcześniej podstawowy model Grado. V-Jaysy grają jednak moim zdaniem lepiej - na plus wyróżniają się chłodniejszym charakterem (bliższym naturalności), większą ilością detali i bardziej bezpośrednią formułą. Na minus odstają ilością niskich tonów.

Z problemem oczywiście można sobie poradzić stosując equalizer, ale mimo wszystko nie należy zapominać o uszczuplonym brzmieniu. Tym bardziej, że producent swoje słuchawki przedstawia jako kandydat do iPhone’a (wąska wtyczka). Stylistycznie faktycznie, świetnie do niego pasują. Z brzmieniem nie jest już tak różowo. Fabrycznie produkt Apple’a nie ma wbudowanego żadnego korektora, a dostępny preset wzbogacający dół niestety przesterowuje telefon.

 

PODSUMOWANIE

Słuchawki V-Jays to moim zdaniem całkiem niezły produkt, mogący wprowadzić niezłe zamieszanie w swojej klasie cenowej. Wyróżnia się całkiem niezłą jakością dźwięku, ciekawym designem, solidnym wykonaniem oraz dość przystępną ceną. Jak każdy produkt słuchawki te nie uniknęły też pewnych wad.

Najważniejszą z nich jest niska „kompatybilność” z głośnym otoczeniem. Przyczyną tego jest otwarta konstrukcja oraz sama sygnatura brzmieniowa bogata w górne pasmo, a oszczędna w dolne. W takich warunkach dużo tańsze Porta Pro mogą być lepszą opcją. V-Jaysy odpłacą się nam za to dużo lepszym dźwiękiem podczas nocnych spacerów, podróży cichymi środkami lokomocji czy po prostu podczas korzystania z nich w domu.

Innymi, chociaż dużo mniej znaczącymi mankamentami są: brak etui, czepliwy kabel, lekki, ale jednak wyczuwalny docisk do uszu (co z drugiej strony przyczynia się do odpowiedniego trzymania się słuchawek) oraz nie do końca przemyślany patent składania się słuchawek – w takiej konfiguracji wciąż zajmują one sporo miejsca.

Z czystym sumieniem mogę polecić recenzowane V-Jaysy. Grzechem byłoby ich pominięcie w przypadku rozważania zakupu słuchawek z półki cenowej do 300 zł. Istotnym atutem jest ich uniwersalność - sprawdzą się zarówno w domu jak i w (cichym) plenerze.

DSCF9964.jpg

DSCF9967.jpg

IMGP8447.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajna recenzja, dzięki. Wiadomość o tym, że grają lepiej od SR-60 zaostrza mój apetyt.

 

Ciekawi mnie jednak kwestia basu. Azahiel w swojej recenzji napisał:

Bas jest potężny i nisko schodzący - jest troszkę rozlewający się, ale to takie tyci, tyci Jest go dużo - momentami może za dużo- ale podkreślam jakiej on jest jakości- walniecie i nisko schodzący- to jest to!

W Twojej recenzji czytamy, że basu jest niewiele.

 

Zastanawiam się z czego to wynika. Może z rozrzutu przy produkcji słuchawek (także ciekawe opinie o c-jays), przyzwyczajenia/upodobań autorów, źródeł?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@baols

Bas jest, ale nie ma go zbyt wiele. Taka sygnatura brzmieniowa może być spowodowana lekkim odstawaniem słuchawek od małżowiny usznej.
Czyżby to to?;)

 

Mnie się podoba odmienna opinia. Szkoda że brakło czasu, bo opisu dźwięku mogło by być ciut więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyn małego basu może być co najmniej kilka. Jedna to jak słusznie zauważył KaszaWspraju - słaby docisk spowodowany taką a nie inną anatomią moich uszu. Druga - źródło, a trzecia chyba najbardziej istotna - punkt odniesienia.

V-Jaysy basu mają nieco mniej od SR-60, a to już dość poważny zarzut. Precyzyjniej - ilościowo jest podobnie, tylko że Grado mają go bardziej rozmulony, więc jest jakby bardziej obecny. Do Porta Pro, PX 100 czy już tym bardziej Aurvana Live! nie ma w ogóle co porównywać - wszystkie te pary mają o wiele więcej basu od "szwedów". Jakość tego zakresu to oczywiście inna historia i w tej kwestii nie mogę nic zarzucić Jaysom ;).

 

Czasu faktycznie było mało. Na domiar złego wyskoczył mi jeszcze majówkowy wyjazd, na który bałbym się brać słuchawki z powodu specyficznego charakteru wyjazdu ;-). Poza tym pewnie nie miałbym też za bardzo kiedy ich tam posłuchać.

Dlatego też wolałem nieco uszczuplić opis dźwięku niż rozpisać się nadmiernie z ryzykiem wprowadzenia w błąd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności