Skocz do zawartości

Camel


warlock

Rekomendowane odpowiedzi

Nie może zabraknąć tematu o jednej z najważniejszych kapel w moim życiu ;)

 

Pink Floyd, Genesis, Jethro Tull, Yes, EL&P, King Crimson - mniej więcej tak przedstawia się wielka szóstka gigantów progresywu i niemalże ZAWSZE w tym zestawieniu brakuje kapeli równie wspaniałej, ale mimo wszystko pomijanej i jakby niedocenianej. Chociaż czasem mam wrażenie że takie pozostawanie w cieniu mogło wyjść zespołowi na dobre.

 

Wielbłąd to brytyjska formacja z Andrew Latimerem na czele (wspaniały multiinstrumentalista, wokalista i kompozytor, mój Mistrz) grająca najczystszą i najdoskonalszą formę progresywnego rocka, sięgająca po najbardziej wyszukane i nowatorskie brzmienia. Niemalże każda wydana przez nich płyta stanowi odrębne arcydzieło, odbiegające od pozostałych stylistyką: np The Snow Goose (koncepcyjny album bez wokalu), Harbour of Tears (krążek utrzymany w klimatach irlandzkich), Rajaz (konwencja "pustynna"), czy Stationary Traveller (opowiadający o parze kochanków rozdzielonej murem berlińskim, stylistycznie to lekki prog połączony z new romantic).

 

Co charakteryzuje ten zespół? Niebanalne i naprawdę poetyckie teksty, rozbudowane i bogato zaaranżowane kompozycje, przejmujący, melancholijny wokal, niezwykle charakterystyczna, 'płacząca gitara' Latimera (cudo) i genialne wprost operowanie elementami muzyki elektronicznej (vide Stationary Traveller).

 

Zaznaczam, że nie jest to muzyka dla każdego. Nie wszystkie albumy są łatwe w odbiorze (szczególnie pierwsze krążki zespołu). Przed słuchaniem warto zapoznać się bliżej z kontekstem, historią i okolicznościami nagrywania płyt, pozwala to w pełni poznać i zrozumieć piękno tej muzyki.

 

Jeśli chodzi o przekrój twórczości to nie sposób wyłonić z Dzieł grupy jakiś najlepszy album. Do płyt które bezgranicznie uwielbiam należą niewątpliwie Harbour Of Tears, Rajaz, Stationary Traveller, The Snow Goose, Mirage, Camel, Moonmadness, A Nod And A wink i Dust And Dreams. Czysty GENIUSZ ;).

 

Wyciąganie czegokolwiek z kontekstu płyt to gwałt na tej kapeli, ale niech stracę ;)

Camel - Stationary Traveller (live) - jeden z najpiękniejszych (i jednocześnie moich ulubionych) utworów Camela, ten feeling mnie zwala na kolana... Jako ciekawostkę mogę powiedzieć ze to właśnie tym utworem Tomek Beksiński pożegnał się z fanami na antenie Radiowej Trójki w swojej Ostatniej Audycji.

Camel - Slow Yourself Down (acoustic live) - całkowicie inna aranżacja utworu (jak to zwykle bywa w wersjach akustycznych) - nie zrażajcie się jeśli się nie spodoba i sięgnijcie po wersję studyjną z debiutu ;)

 

Generalnie nie zachęcam do oglądania Camela na youtube, takiej muzyki nie wypada słuchać w ten sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 56
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Zgadzam się, Camel powinien zostać dołączony do wielkiej szóstki prog rocka. Stworzyli kawał pięknej muzyki.

I faktem jest, że do łatwych ona nie należy, czasami dopiero za n-tym przesłuchaniem albumu zaczynamy dostrzegać w nim coś interesującego, szczególnego. Ale nie jest to żadna reguła. Nie każdy jest w stanie zrozumieć tą muzykę i trzeba się z tym liczyć. Ale jeżeli już się załapie, ciężko oderwać się od tego typu grania. Podobnie jest z wieloma innymi progresywnymi zespołami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj... tak, mnie w tym wątku nie może zabraknąć... :P Camel to mój topowy zespół... dyskografii nie mam, bo nie mam takiego budżetu jak na razie (ale jak będzie praca na dłuższy dystans i brak szkoły to zaszaleje) mam kilka oryginałów największych perełek tego zespołu: Harbour Of Tears, Rajaz, Stationary Traveller, Camel, Dust And Dreams.

 

Zgadzam się w zupełności z warlockim że Camela trzeba zrozumieć płyty nie wchodzą za pierwszym razem, zaczynają się podobać, właściwie nie tyle nam się podobają co raczej zaczynamy je rozumieć po pewnym czasie, trzeba dojrzeć do ich muzyki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miło spotkać ludzi którzy doceniają taką muzykę ;). :*

 

/edytowałem pierwszego posta, trochę więcej informacji dla ludzi niezaznajomionych z twórczością grupy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja tego zespolu zaczelem sluchac, a dokladnie albumu mirage majac okolo 11 lat. wogole od malego (jakies 8-9 lat) sluchalem podobnej muzy. troszke dziwnie to wygladalo wsrod rowiesnikow. Ale czasy minely a ja mam przesluchane kawal dobreeej muzy. Zaczynalem moja przygode od albumu Camel. Moim zdaniem trudny album mianelo troszke czasu zanim sie oswoilem z tego typu muzyka.

 

warlock do twojej 6 gigantow dodalbym pare zespolow i pare wyrzucil i powstalo by moje TOP. Wiadomo kazdy ma swoje gusta ale pominiecie Wishbone Ash to grzech:P hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie jest ich opus magnum ;)? Bo twórczość znam pobieżnie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

A więc zaczęła się moja podróż w twórczość Camela, dzięki @warlock'owi, który pośrednio przez ten temat mnie zaraził ich twórczością. Na pierwszy początek kupiłem Stationary Traveller.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie wiem co polecić na początek, generalnie będę trzymać sie wersji że nowsze albumy są łatwiejsze w odbiorze i myślę że powiem to samo co w przypadku @pavlitto1 (gratuluję zakupu ;)) - przede wszystkim Harbour of Tears i Stationary Traveller. W następnej kolejności Rajaz i The Snow Goose ;). Te wszystkie płyty są w skrajnie odmiennych klimatach: Harbour Of Tears to 'konwencja irlandzka' (arcydzieło, PRZEPIĘKNY album), Stationary Traveller to mieszanka rocka i new romantic lat 80 (ale mieszanka perfekcyjna - w pierwszym poście tematu masz linka do utworu tytułowego), Rajaz (czyt. rahaz :)) to można powiedzieć powrót do stylu z wielkiej płyty - Mirage, tzn jest na niej bardzo dużo motywów arabskich, natomiast The Snow Goose to bardzo delikatny, folkowo-artrockowy koncepcyjny album instrumentalny oparty o wydarzenia z pewnej noweli ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem najelpszy jest mirage potem snow a reszta jak leci. choc jedynka jest najtrudniejsza w odbiorze. Jesli zrozumiesz "1" i Ci sie spodoba to reszta plyt czeka na odsluchanie i pozytywne opinie.

 

Dla mnie mirage, snow... harbour. jesli to poznasz i Ci sie spodoba powieniesz polubic klimat wielblada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może na początek "Snow Goose"? Nie jest to płyta typowa dla twórczości Camela, ale najłatwiej po niej zachorować na wielbłąda ;-)

Tak generalnie, to zgadzam się z @warlock'iem - Harbour of Tears jest THE BEST. Słuchałem wczoraj i aż ciary mi po plecach latały :-) W Stationary Traveller nie wiem czemu, ale utwór tytulowy przywiódł mi na myśl Dire Straits "Telegraph Road". Ta gitarka na początku tak mi się skojarzyła no i oczywiście sam nastrój utworu.

Tak w ramach ciekawostki - skojarzenie to przyszło słuchając na MX400. W domu potem włączyłem ten utwór na KPP - odbiór był zgoła inny. Mam wrażenie że bas zmienił ten kawałek. Odtwarzacz w obu przypadkach ten sam iAudio G2 (tylko equalizer odwrócony - na MX uśmiech, na KPP skasowane basy). Chyba jednak MXy lepsze są do rocka... Zaczynam się poważnie zastanawiać nad Zen Aurvana, bo to podobno sam środek i góra z piękną separacją instrumentów i detalami. Tu pytanie do użytkowników Aurvanek - czy bas jest tego typu jak w MX400? Można go skutecznie "znaleźć" equalizerem?

Sorry za OT słuchawkowy - pozdrawiam "odkrywaczy" Camela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Stationary Traveller nie wiem czemu, ale utwór tytulowy przywiódł mi na myśl Dire Straits "Telegraph Road". Ta gitarka na początku tak mi się skojarzyła no i oczywiście sam nastrój utworu.

 

Chodzi oczywiście nie o gitarkę ale o fortepian :-)

@squonk - twój login wskazuje na zauroczenie Genesis, ja też ich bardzo lubię. Więc idąc tym tropem muszę posłuchać "Dust and Dreams" Camela ;-) Skoro polecasz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co by nie mówić - polecam wszystkie 9 płyt z mojego pierwszego posta ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi oczywiście nie o gitarkę ale o fortepian :-)

@squonk - twój login wskazuje na zauroczenie Genesis, ja też ich bardzo lubię. Więc idąc tym tropem muszę posłuchać "Dust and Dreams" Camela ;-) Skoro polecasz...

 

bardzo lubie Genesis, z reszta "squonk" jaoo nick uzywany jest przeze mnie od poczatku 93 roku - jako ze w pracy w tym czasie jako druga instytucja (po plitechnice lodzkiej) mielismy dostep do internetu - poczatkowo wylacznie w trybie tekstowym, ale juz na komputerze z systemem VMS mialem zlozona pierwsza skrzynke pocztowa i zdecydowalem sie na squonk'a, Camel tez bardzo lubie - mam prawie wszystkie oryginalne CD (jeszcze chyba mi 2 brakuje).

 

ja osobiscie wolne Dust and Dreams (nb.Andrew Latimer pisal ze jest to jego muzyczna opowiesc na podstawie ksiazki Steinbeka "Grona gniewu"), ale Harbour of Tears tez bardzo lubie. Z nowszych bardzo mi sie podoba zarowno Rajaz jak i A Nod a Wink.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności