Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Sleek Audio SA6 vs. Phonak Audeo PFE 112


ralphii

Rekomendowane odpowiedzi

Sleek Audio SA6
vs Phonak Audeo PFE 112


"Batalia jednorożców"...
Porównawcza recenzja



Wstępniak:

Dzięki uprzejmości jegomościa "Forzy" zostałem upoważniony do mniej niż bardziej krótkofalowej możliwości odsłuchów jego armaturowych dzieci, adoptowanych za pośrednictwem dóbr materialnych o wdzięcznej nazwie SA Six spod szyldu wszystko mówiącego rozwinięcia - Sleek Audio :)
Kolejna uprzejmość, tym razem "piotrusia_g", w połączeniu z bardzo pozytywnym zrządzeniem losu spowodowały, że po możliwości odsłuchu samych SA6, mogłem tym razem zrobić krok naprzód, i dojść do celu.
Celem było porównanie dwóch rynkowych graczy In Ear Monitors, które skupiały na sobie oczy i uszy głównie egzotycznych słuchaczy, choć nie tylko. Dowodem na to może być fakt, że Audeo, bo o nich mowa trafiły w muzyczne gusta większości naszych forumowiczów. Mniej znane SA6 równie mało znanej u nas firmy Sleek Audio nie zawitały jeszcze do nas na dobre.
Czas więc to zmienić i porównać obydwie pary, nie tracąc cennego czasu na moje wstępne fanaberie :)
Co z tego wyjdzie?
Pewnie mój drugi zakalec, ale warto zawiesić oko (na rzutniku), tudzież rzucić okiem (na tę zawiesinę) :)


Ustawienia Sleek SA6: Treble port black "+", bas port "-" i "+";
Użyte tipsy: * Clear Big Bi Flange (Head Direct) + sylik. tubka z shure black foam



Średniak, czyli słabszy w centrum
Średnica



Na samiutkim początku tego paragrafu "kodeksu muzycznej anatomii", gdzie omówione zostaną oskarżenia, zawiłości i wykroczenia, których dopuszczają się tutejsi bohaterowie, pozwolę sobie na moment prawdy.
Okazał się on być zupełnie zaskakujący, a pozwolił na autopsyjne zweryfikowanie krążących do tej pory przekonań dot. nadzwyczajnego poziomu oferowanego przez jedne z dwóch opisywanych dzisiaj maleństw.
Maleństwo - szaleństwo! Eureka, bo oto pierwszy raz słyszę na własne uszy, jak niepozorny "jednorożec" staje się koniem, w dodatku czarnym, wyzbywa się swojego rogu, a co najlepsze - żadnych innych niepożądanych rogów nie przyprawia :)
O czym/o kim mowa? Odpowiedź na to pytanie będzie łatwa do wywnioskowania...

SA6:

O centrum SA6 na łamach forum nikt jeszcze, w tym Forza, nie wylewał swoich przemyśleń. Czas więc odsłonić rąbka tajemnicy i przelać gorzkie żale na papier, w tym przypadku elektroniczny :)
Sygnaturowo "uniwersalne dziecko" Sleek Audio ce****e romantyzm, ciemny kolor na średnicy. Co ciekawe, nie ma tu żadnej sterylności, czyli takiej lekarskiej, wymuskanej czystości. Ale czystość z kolei występuje, w końcu to nie są słuchawki niskiej półki, więc nie może być inaczej.
Główne spektrum tworzy bardzo ciekawie zarysowana głębia z fajnymi, naturalnymi w swojej jakości pogłosami, oddająca wspomniany wyjątkowy romantyzm w tych słuchawkach.
Krótkim podsumowaniem - lekkie ciepełko i barwa, fun, wilgotna masa, takie równikowe, niesterylne klimaty są tu na porządku dziennym.
Z tym, że skojarzone w tym momencie "porządek", "dzień" to wyrazy określające wylewnie nie SA6, a ich konkurenta...

Audeo:

Na przysłowiowy i dosłowny "pierwszy rzut ucha" stawiają na światło i wielkie przezrocze. Podczas gdy w RE0 mamy brak jakichkolwiek dodatków w postaci barw i własnych emocji, przypraw, których pod dostatkiem mamy w SA6, a Audeo mamy przyciągającą uwagę na dłużej naturalność + neutralną otoczkę każdego dźwięku

Wyidealizowany czyścioszek to dla nich najbardziej odpowiedni epitet, ale to akurat może się podobać. Efekt "Vizira", a więc dbałości o czystość zawsze jest jednak mile widziany. Kwestia w tym, jak bardzo można wykroczyć poza granicę tej "olśniewającej bieli"...
Mowa o sterylności, której jak już wspomniałem na darmo szukać w SA6. Audeo bowiem to istny mały pedancik, a ogromna krystalizacja wszystkiego, czym dysponują, to ich najważniejsza, niekoniecznie ubóstwiana cecha charakteryzująca idealnie zbalansowane słuchawki.
Miejscami, a może nawet częściej uświadczamy w Audeo lekkie spłaszczenie i przekazanie środka ciężkości zamiast na budowanie głębi to na "miejscowy" zachwyt rozpiętością dźwięków, zwłaszcza wywodzących się z zagrań perkusyjnych. Ale w porównaniu do RE0 jest nieporównywalnie lepiej w tej kwestii.

Jak jednak wiadomo - ideały nie istnieją, a diabeł tkwi w szczegółach.
Szczegóły - tu Audeo wychodzi niesłychanie ogromną ręką, i śmiało można szeptać im komplementujące słowa, że to ich as z rękawa. MEGA, MEGA analityczne. Poparte jest to szeroką, lekko echolokacyjną sceną (w sensie nie wszystko tak "dotyka boków"). Zupełnie inne w tej kwestii są aksamitne SA6, które nie stawiają na detale.

Skoro wspomnieliśmy o satanie, to i musi być piekielnie. Piekielnie otwarty przekaz. Wszystko słychać bardzo, ale to bardzo wyraźnie, bez jakiegokolwiek zamglenia, bez żadnej powściągliwości, maksymalnie zdecydowanie. SA6 to tutaj przeciwny biegun, czyli bardzo znaczna nieśmiałość, ostrożność, przesadna tajemniczość etc.. Wszystko, co składa się na mało otwarty przekaz. Występuje w nich bowiem swoisty pułap nie do przejścia, coś jakby chciały a nie mogły.
W efekcie tego, w połączeniu z ich charakterystyką SA6 brzmią przy Audeo jak wilgotne drewienko, które chce się rozpalić, ale brakuje do tego procesu utleniania. Sztywność to także szybka cecha SA6 "w afekcie". Taki właśnie urok mają SA6.


# Wokal
Wokal



Audeo:

Czyściutki, ale jak wszystko inne owiany dawką sterylności. Bardzo naturalny sam w sobie.
Nie ma takiej romantycznej nuty, porównując bezpośrednio do SA6 brak mu głębokości, nie ma dobitnych pogłosów. Być może ktoś takie coś odnajdzie, ale nie ja. Gusta i odczucia bowiem się różnią :)
Zarówno męski, jak i żeński sybilują, a wszystkiemu winna jest ta nieszczęsna już dla mnie krystalizacja. "sSsS-yczki" są tu częste, ale da się z tym wytrzymać. W SA6 takich problemów nie ma z uwagi na ciemniejsze brzmienie, ale w SA6 wokal jest schowany i niepewny do tego. Tutaj Audeo jest lepsze, bo po prostu wokal lepiej brzmi.

SA6:

SA6 uchodzą za jedne z najlepszych IEM-ów jeśli chodzi o wokal.
Ma on ponurą charakterystykę jak wszystko w Sleekach i jest zupełnie pozbawiony neutralności.
Słuchając przekonań Shaggy'iego jaki to on romantic, fantastic ("Boombastic") jest się o tym przekonanym. Zupełnie odchodząc od tej tajemniczej, erotycznej nutki, sam wokal w SA6 dostarcza uroku i klimatu. Zwłaszcza pomruk ma tutaj tę otoczkę. Ale te wrażenia zależą w dużym stopniu od dobranego źródła.
Zupełnie inny od tego z Audeo.


TREBLE, PERKUSJA, INSTRUMENTY:
TREBLE, PERKUSJA, INSTRUMENTY:



Audeo:

Poziom ilościowy trebli jest bardzo wysoki (tutaj nie wiem jak efektywnie działają filterki). Jest ich więcej jak w SA6, ich słyszalność jest o niebo lepsza.
Rozszerzenie jest naprawdę kapitalne i przywodzi na myśl RE0. Pustej przestrzeni tutaj nie ma, jedynie odchodząc od trebli czuję puste przeciąganie powietrza na wokalu, ale trudno mi to wytłumaczyć. W każdym razie to tylko moje nieistotne w całości spostrzeżenie.
---

* Cała perkusja jest faworytem Audeo, gdyż one uwielbiają po prostu wykazywać każde muśnięcie i każdy, nawet niewinny zamiar muzyków.
Wszystkie smyczki, pałeczki czyściutko wybrzmiewają i dobijają przestrzeni. Ważne, że nic się absolutnie za nic nie chowa jak w SA6, a rozchodzi się w zagospodarowanej "gospodarce przestrzennej", po przewiewnej scenie.
Strunowce i pociągnięcia strun brzmią przegenialnie czysto i dobitnie. To jest zadziwiające w tym momencie, że to co się słyszy wydobywa z tych niepozornych IEM-ów. Są bardzo ładnie napowietrzone.

* Talerze Audeo potrafią nabierać pełnego "wiatru w żagle". Nie brakuje im oczywiście powietrza, przewiewu, drugiego oddechu. Miejscami jest go wręcz niepoprawnie dużo, ale dzięki temu mamy ten "cudowny", klasyczny sustain talerzy unoszących się ponad sceną. To robi duże wrażenie.

* Bębenki brzmią trochę płasko przy nagraniach mniej kameralnych, ale to szukanie na siłę. Z drugiej strony czasem odnajduję nawet w nich jakiś "sterylny podtekst". Stąd nie przekonuje mnie to w 100%, mimo że cały czas mówimy o powalającej jak na inne IEM-y jakości.

* Gitarka basowa nie brzmi aż tak lukratywnie dla mnie, nie urzeka, i bardziej podobają mi się tu mroczniejsze SA6, gdzie gitarka może nie brzmi tak czysto (aż za czysto) a po prostu klimatycznie.

* Stopka ładnie pracuje na korzyść faworyzowanej perkusji, bardzo ładnie odciążając wrażenie "jaskry". Nie jest to lżejszy pyk, jest ładne podbicie bez pomruków, ale to zależy od repertuaru. Dla mnie bardzo dobrze, podoba mi się.

* Fortepian nie czaruje tak jak w SA6, gdzie takie duchowe granie z pogłosami świetnie integruje wszelkie niższe instrumenty. Jest za to idealna kompozycja w całość, i to zasługa m.in. wybornej rozdzielczości w każdym paśmie.

SA6:

Treble nie są tak ekspansywne, bez genialnego rozszerzenia Audeo/RE0, bez efektu "Vizira" - powściągliwe, tajemnicze. Ilościowo ich ilość jest mniejsza, choć pewnie pozornie z uwagi na słabe wybrzmiewanie.
Rozwiązanie wymiennych treble-tulejek okazało się zarówno efektywne, jak i nieefektywne. Z jednej strony używanie "=" czy "minusów" wyraźnie ogranicza ilość (mulenie), m z drugiej strony odnalazłem szare treble-porty ("+", oprócz tego są czarne "+") jako bardziej plastykowe, mniej wkomponowane w całość, także ilościowo było ich mniej.
---

* Perkusja w SA6 się nie wybija, jest po prostu osadzona. Zupełnie inaczej wg mnie jak z Audeo, w których perkusja faktycznie gra pierwsze skrzypce.
Gra instrumentalna w Sleekach jest osłodzona, tak jak na całej średnicy mamy tutaj dozę celebrowania momentu przyjemności klimatycznego słuchania, zamiast mocnych, dokładnie słyszalnych wybrzmień.
Dzieje się tak dlatego, że SA6 są w tym aspekcie znacznie mniej zdecydowane, mniej bezpośrednie, nie mają przecież tej otwartości, tylko klimat

* Talerze w SA6 nie potrafią podtrzymywać swojej obecności w przestrzeni z taką gracją. Jest to spowodowane głównie tym, że w przeciwieństwie do konkurenta, SA6 ogólnie brakuje przewiewu. Audeo tutaj błyszczy, podczas gdy w SA6 jest tylko poprawnie
Wracając do talerzy, nie dochodzą one tak wysoko. Jakościowo są typowo armaturowe, ze swoją "wrodzoną" zadziornością, taką leciutką krzykliwością, których nie sposób znaleźć w miękkich "dynamikach". Inne w tej materii od mięciutkich uderzeń Audeo.

* Smyczki w SA6 wybrzmiewają dość leniwie, jednak w 1 linii przed pogłosami i urokiem budowanej głębi oraz wokalem. Leniwie to jednak słowo klucz, gdyby chcieć SA6 porównać ogólnie do bezkompromisowych Audeo.

* Bębny kompletnie do mnie nie przemówiły. Jakoś tak najdelikatniej mówiąc nie pozytywne, a chodzi po prostu o ich sztuczność względem naturalnych w tym momencie Audeo

* Stopka to podmiot, który może się podobać, gdyż świetnie towarzyszy i podkreśla strukturę, zwłaszcza fajną gitarkę basową.


BAS:
BAS:



Audeo:

Szybki, nawet bardzo, dynamiczny. Punktowość jest jeszcze większa jak w RE0 a sądziłem że to szczyt :) Bardzo ładna kontrola prowadząca do podziemi - przy dobrym jakościowo basie ze źródła potrafi ładnie wibrować i mocno tąpnąć, "popieścić skronie", zachowując świetną rozdziałkę.
Podoba mi się jednak w małych jego ilościach - takie mam preferencje, gdyż zawsze wolę zaznaczony a nie choćby lekko przysłaniający bas.
Co ciekawe, nie odnalazłem w nim cech twardości, raczej jest lekko fakturowy i leciutko wypełniony, z miękkim wybrzmieniem. Inny niż w SA6, gdzie wg mnie bas jest twardszy, taki właśnie armaturowy.

SA6:

Basior w SA6 to to, co tygryski polubią w nich najbardziej ;)

Z góry trzeba także zaznaczyć, że efektywność zwłaszcza bas portów, zupełnie zmienia się wraz ze zmianą źródła. Jest to naturalne, ale warto wiedzieć, że Discman sony przekazuje bas niemal idealnie, a już SB24! ogołaca go na podobieństwo Ipoo...

1. Filterki bas port "+"

Najniższy bas jest zaokrąglony nieco, wciąż jednak mocny, z wykopem, z tąpnięciem. Jego ilość na Discmanie jest nie do zaakceptowania dla mnie, na innych źródłach zależnie. Ale ogólnie jakość i tak lepsza wg mnie niż taki "bas na pokaz" Q-jaysów

2. porty "-"

Zastosowałem je przy odsłuchach na DE-270, aby sprawdzić jego jakość (Discman Sony). Samo źródło posiada mroczny, ciężki bas, ale jednocześnie miły i miękki.
Nie trudno się domyślić, że w zestawieniu z SA6 tworzył zgraną parę. Zarówno ilościowo jak i jakościowo.
Bas był bardziej punktowy, a więc taki jak lubię. Ładnie, nisko zaznaczał swoje horyzonty. Łubudu nie było (dopiero przy ust. "+" ten efekt się pojawiał :P)


Podsumowanie:
Podsumowanie:



Audeo zostały skomplementowane przeze mnie, wielbiciela idealnego balansu, w 99%, ale jeśli ktoś w tak wysoką ocenę wątpi, polecam ich przesłuchanie.
W Audeo nie ma konkretnego fun'u, jest za to sławna już krystaliczna sterylność. To mnie wkurza w nich, bo gdyby miały zamiast tego trochę zabawy - byłyby z pewnością kosmicznie fenomenalne jak na tego typu armaturę.
SA6 to tutaj bardziej "Jezioro marzeń - z tym że one głównej roli nie dostaną, bo za dużo myślą, a za mało grają. Oscarowego uznania nie będzie :)

Audeo to bardzo ładna naturalność dźwięków, niesamowity balans tonalny (głównie na wysokich), niebywała rozdzielczość, nieposkromione rozszerzenie, świetna dynamika - i to wszystko w 1-driverowych maleństwach zwanych umownie i pot. Audeo.
Pasmo przenoszenia jest nadzwyczajne, ale można by tu snuć podejrzenia że wobec takiego a nie innego rozwiązania technologicznego, wszystko jest naciągnięte do granic możliwości.
Są strasznie komfortowe i z moimi najlepszymi tipsami (big bi flange) wchodzą w ucho i trzymają się jak nigdy. Nie wiem w praktyce czego to zasługa, ale bardzo sobie to cenię. A właściwie to ta komfa jest bezcenna :-)
Są to 2 IEM-y po modowanych, wygrzanych RE0, które powalają mnie idealną czystością.

--

Sleek Audio SA6 należą do IEM-ów charakternych, aksamitnych, nieneutralnych, z pazurem, które z odp. dobranymi nakładkami zyskują na wypełnieniu i impakcie na basie, zwłaszcza niższym.
SA6 ogólnie może urzekać, i z pewnością znajduje zwolenników klimatycznego grania z zachowaną równowagą pasm, w którym środek ciężkości nie jest przerzucony ani na przyjemność, ani na poszczególne wartości. Jest uniwersalnie, i przyjemnie.

Jeśli mam być szczery od początku do samego końca - nie mój typ, mimo naprawdę świetnej jakości jak na ciemniejsze, mroczniejsze słuchawki. Być może fakt, że to przetwornik armaturowy, być może cechy własne Sleeków.
SA6 stawiam nieporównywalnie wyżej niż Q-jays, Klipsch (przynajmniej Custom 3), wyżej niż ER4. Dla kogoś, kto preferuje czystość i neutralność - RE0 będą oczywiście lepsze.
Chyba nie muszę dodawać, że Audeo dla mnie to półka wyżej jeśli chodzi o przyjemność zbalansowanej, czystej nuty


Jako takie lekko jogurtowe, wręcz kaszmirowe są to naprawdę dobre jakościowo IEM-y, choć nie każdemu pewnie się spodoba takie charakterne piwniczne brzmienie.
Jestem przekonany, że dla niejednego jednak mogą stać się ideałem - także dzięki świetnemu komfortowi i izolacji.





---
* Nic innego jak tipsy z włożoną do środka tubką wyjętą z pianek shure black foam. Umożliwiło to lepsze trzymanie się tipsów na wąskiej tulejce, równocześnie poprawiając wyraźnie dźwięk (max. wypełnienie i max. poprawa niskich rejestrów dzięki grubszej partii sylikonu w dolnym kapturku), wygodę i izolację


Pozdro 4 @ll,
życzę długowiecznego słuchu idealnego każdemu :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności