Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Rowery


Blue

Rekomendowane odpowiedzi

Pany, może pomożecie, bo widzę że wy obcykani, a ja się z lekka gubię w rynku rowerowym.
Do rzeczy - szukam roweru do rekreacyjnej jazdy poza miastem. Nawierzchnia mieszana, teochę las, trochę szosa ale nic ekstremalnego.
Budżet niewielki, bo 2000 zł, więc cudów nie oczekuję.
Od lat śmigam na mieszczuchowatej Cortinie na Nexusie 3, więc poza miastem jest tragedia, szczególnie cokolwiek powyżej dystansu 20 km - wiadomo, zarówno pozycja na rowerze, jak i przełożenia nie sprzyjają dłuższym wyprawą. Awaryjnoś już pominę.

Początkowo celowałem w Decathlonowego Tribana (niby Gravel), ale stwierdzam, że jego cena względem tego, co oferuje jest trochu za wysoka, więc szukałem dalej.
Druga opcja to Lazaro Aero V3 - w sumie, nie ma się czego czepiać w tym budżecie. Fajnie byłoby mieć tarczówki, no ale...
Trzecia opcja to używany Kross Seto z 2017 - ma tarczówki, ale z kolei przerzutki trochę gorsze względem Lazaro, tj. Alivio vs mieszanina Tourneya i Acery(Kross).

Warto brnąć w tego Krossa czy lepiej brać Lazaro(nówka z gwarancją).
Może coś jeszcze innego, zarówno nowe, jak i używane w założonym budżecie.

Z innej mańki, ile warto zapłacić za takiego Kross Seto 2017, który wtedy chodził chyba za jakieś 2 koła, 2 koła z hakiem?

Wysłane z mojego RMX2170 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Mihu83 napisał(a):

Fajnie byłoby mieć tarczówki, no ale...

Zależy, jak na to spojrzeć, bo dobre v-brake'i też są skuteczne, a o niebo tańsze i łatwiejsze w serwisie, więc nie napalałbym się na tarczówki, jeżeli naprawdę ich nie potrzebujesz. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy, jak na to spojrzeć, bo dobre v-brake'i też są skuteczne, a o niebo tańsze i łatwiejsze w serwisie, więc nie napalałbym się na tarczówki, jeżeli naprawdę ich nie potrzebujesz.
Niby nie potrzebuję na siłę, choć wydaje mi się, że tarczówki wymagają mniej siły, a że brakuje mi kilku palców, to tak rozkminiam.
Z drugiej strony, zjazdów w Tatrach nie będę robił, więc pewnie można to pominąć.

Lazaro ma chyba v-brake Tektro, więc raczej budżetowo.

Wysłane z mojego RMX2170 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak napisałem, dobry komplet hamulców v-brake (klamka + szczęka) i mocno szlifowana linka, w zupełności wystarczy do rekreacyjnej jazdy. Koszt serwisu niższy i często akustycznie lepiej wypadają, bo z tarczówkami potrafi być różnie w tym względzie, jak trafisz na klocki, które nie przypasują do tarczy i wtedy masz albo szorowanie, albo inne "darcie japy".

 

A co do roweru używanego, to nie pakowałbym się w to, jeżeli nie potrafisz ocenić stopnia zużycia komponentów lub nie masz znajomego, który się na tym zna.

Edytowane przez neonlight
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@neonlight Dzięki za info. W takim razie, pozostanę przy pierwotnym wyborze, czyli Aero V3, tym bardziej, że nie widzę jakiejś sensownej alternatywy w tym budżecie.

Wysłane z mojego RMX2170 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak wygląda trwałość obecnego osprzętu ale zakładam, że nie jest większa niż naście lat temu. To wtedy życie mnie nauczyło jednej zasady - lepszy używany, zadbany na wyższej klasie osprzęcie niż nowy na niskiej klasie. Miałem nowy rower na Alivio albo Acera, którego zajeździłem w 3-4 miesiące przy normalnym użytkowaniu w mieście, a po pół roku i większym ratowaniu co się da, pozbyłem się go. Kupiłem używanego KTMa nawet po niższej cenie od tego poprzedniego truchła, następnie użytkowałem przez kilka lat, zaś potem stał w piwnicy bo w ogóle nie jeździłem. W KTMie tylko klocki hamulcowe, dętki i centrowanie kół to był jedyny serwis. Po tym jak postał kilka lat to musiałem tylko przeczyścić manetki od przerzutek i napompować opony. Gdyby nie ta wysoka rama (niepraktyczna na miasto przy ciągłym zsiadaniu, dlatego mam drugą damkę) i dodatkowo zakup elektryka z czystego wygodnictwa na dłuższe trasy to miałbym go do końca życia. Komfort jazdy jak krążownikiem, lekki, szybki, wszędzie i po wszystkim pojedzie. Ciekawych ofert rowerów w sieci jest cała masa i to w śmiesznych cenach można zakupić używkę na dożywotnią posługę dla właściciela.

 

Dla podglądu o czym powyżej pisałem :
https://www.olx.pl/d/oferta/ktm-veneto-cross-28-rama-63cm-deore-xt-swietny-CID767-IDXhW50.html

Edytowane przez x86
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@x86 nie wiem, co Ty robiłeś z tym rowerem, że zajechałeś osprzęt w tak krótkim okresie czasu. 🥲 Jeździłem na kilkudziesięciu rowerach w swoim życiu, z różnych półek cenowych, głównie używane i wszystko śmigało, jak trzeba po minimalnym serwisie, a przebiegi były konkretne tych rowerów. 😉

 

To nie czasy STX'a, że na jednym osprzęcie można było jeździć do końca życia, od ok. 2000r. nawet XT czy XTR obniżyły jakość materiałów, tylko cena pozostała bez zmian. ;)

Godzinę temu, Mihu83 napisał(a):

@neonlight Dzięki za info. W takim razie, pozostanę przy pierwotnym wyborze, czyli Aero V3, tym bardziej, że nie widzę jakiejś sensownej alternatywy w tym budżecie.

Tam jest jeszcze wersja z amortyzatorem i hydraulikami, o 300zł droższa, jak by Ci zależało. W lesie bez amortyzacji, to tak średnio wygodne jest, ale da się.

 

Nowy rower, to nowy, jak Ci padnie jakaś część po sezonie, to kupisz sobie np. wyższej klasy, wymienisz i tak stopniowo ulepszysz cały osprzęt. ;)

Edytowane przez neonlight
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, neonlight napisał(a):

nie wiem, co Ty robiłeś z tym rowerem, że zajechałeś osprzęt w tak krótkim okresie czasu.

Jeździłem nim do przodu :P Była to nieznanej marki padaczka i nic więcej nie jestem w stanie dodać, zaś KTM który kosztował kilkanaście lat temu ok. 5 tysi wytrzymał nieporównywalnie większy przebieg więc krótko mówiąc mam wątpliwości czy kupując dziś nowy rower za 2 tysiaki będzie to dobra decyzja pod kątem wieloletniego użytkowania wyłącznie z drobnymi regulacjami. Ale każdy robi jak uważa ;) 

19 minut temu, neonlight napisał(a):

Nowy rower, to nowy, jak Ci padnie jakaś część po sezonie, to kupisz sobie np. wyższej klasy, wymienisz i tak stopniowo ulepszysz cały osprzęt. ;)

Lub od razu kupisz z głową "haj enda" i zapominasz o temacie ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie np. trochę śmieszy fakt, iż w ogóle powstały rowery elektryczne, bo zawsze ten środek transportu kojarzył mi się ze sportem, poprawianiem kondycji, swoich rekordów dystansowych itp. itd.. Jeszcze hulajnoga elektryczna, to rozumiem, ale rower?! ;)👴

Edytowane przez neonlight
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, neonlight napisał(a):

Mnie np. trochę śmieszy fakt, iż w ogóle powstały rowery elektryczne, bo zawsze ten środek transportu kojarzył mi się ze sportem, poprawianiem kondycji, swoich rekordów dystansowych itp. itd.. Jeszcze hulajnoga elektryczna, to rozumiem, ale rower?! ;)👴

Jak chcesz uprawiać sport na rowerze to inny temat.

 

Ale np. rowery miejskie czy sytuacja, w której ktoś z powodów zdrowotnych nie może z pełnym obciążeniem jeździć bądź chce jechać lżej (np. dojazd do pracy bez upocenia się) - znajdą się sytuacje, gdzie elektryk ma zastosowanie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Mihu83 napisał(a):

Trzecia opcja to używany Kross Seto z 2017 - ma tarczówki, ale z kolei przerzutki trochę gorsze względem Lazaro, tj. Alivio vs mieszanina Tourneya i Acery(Kross).

Oj tam, mam od kilkunastu lat Unibike trekingowy z takim osprzętem (przerzutki), jak ten Kross (Acera z tyłu, Tourney z przodu) i nic się nie psuje, działają szybko i skutecznie.

W kwestii rowerów elektrycznych - mnie nie interesują, bo przy okazji jazdy rowerem chcę jednak zażyć trochę wysiłku fizycznego, którego mi brakuje ze względu na pracę laboratoryjno-biurową (swój rower używam głównie do jazdy po mieście, nie mam prawa jazdy - u mnie rower albo komunikacja miejska), ale rozumiem, że niektórym osobom mogą być potrzebne - jak pisze @kubachim

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, neonlight napisał(a):

Mnie np. trochę śmieszy fakt, iż w ogóle powstały rowery elektryczne, bo zawsze ten środek transportu kojarzył mi się ze sportem, poprawianiem kondycji, swoich rekordów dystansowych itp. itd.. Jeszcze hulajnoga elektryczna, to rozumiem, ale rower?! ;)👴

Rower elektryczny to coś wspaniałego. Jeźdżę na zwykłym, ale doceniam że są. Jednak na zwykłym rowerze po orzejechaniu 30 kilometrów padam a taki elektryk pozwala na dłuższe wycieczki i odkrywanie nowych miejec.

No i też przydatne urządzenie dla kurierów rowerowych, albo jak ktoś dojeżdża do pracy a nie chce się spocić. Wyobraź sobie robić codziennie 100 kilometrów na zwykłym rowerze 🤣

2 godziny temu, micbud napisał(a):

W rowerze nic śmiesznego, w polecajce go pod sport już więcej

Jak się bateria rozładuje w takim to wiesz jaki masz trening gdy trzeba wrócić 40 kilometrów do domu???

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Bednaar napisał(a):

Oj tam, mam od kilkunastu lat Unibike trekingowy z takim osprzętem (przerzutki), jak ten Kross (Acera z tyłu, Tourney z przodu) i nic się nie psuje, działają szybko i skutecznie.

Ja mam 28 letniego Rometa - jeszcze Bydgoszczy - z jakimiś Shimano. Działa. Fakt, że przez ostatnie 10 lat może z 10 godzin go używałem? Ale wcześniej trochę więcej. Troszkę korba lata na boki, ale jedzie. Może jakieś muzeum go przygarnie? Poza oponami wszystko oryginalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, bakus1233 napisał(a):

Jednak na zwykłym rowerze po orzejechaniu 30 kilometrów padam

Serio? Jeżdżę może raz na tydzień, ale pierwsze 30 km to dla mnie rozgrzewka :) 

3 godziny temu, Rafacio napisał(a):

Ja mam 28 letniego Rometa - jeszcze Bydgoszczy - z jakimiś Shimano. Działa. Fakt, że przez ostatnie 10 lat może z 10 godzin go używałem? Ale wcześniej trochę więcej. Troszkę korba lata na boki, ale jedzie. Może jakieś muzeum go przygarnie? Poza oponami wszystko oryginalne.

Jak się dba, to można mieć ten sam rower i 50 lat :) Ja mam drugiego Unibike, pierwszy niestety mi ukradziono - naiwnie przypinałem go w bloku na klatce schodowej do kaloryferów - wydawało mi się, że mam dobrą, grubą linkę Trelock, ale któregoś dnia linka była przecięta, a po rowerze ani śladu. A był to fajny city bike z piastą trójbiegową Shimano Nexus - wszystko w nim leciutko chodziło, mogłem spokojnie robić nawet 80-90 km dziennie bez zbytniego zmęczenia. Ale w obecnym trekingowym mam podobnie - Unibike są dobrej jakości, firma też z Bydgoszczy, kilku kolesi odłączyło się podobno od Rometu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Bednaar napisał(a):

Serio? Jeżdżę może raz na tydzień, ale pierwsze 30 km to dla mnie rozgrzewka

Żartujesz? Ja gdy jest ciepło, to jeżdżę niemal codziennie, ale po 20 kilometrów. Pamiętam jak raz sobie pojechałem w jedną stronę 18 kilometrów a później w drugą stronę trzeba było wracać drugie 18 haha. Myślałem, że nie dojadę. Jak ktoś mi mówi, że robi 100 czy nawet są tacy co 500 albo 1000 kilometrów, to mam wrażenie, że są to ludzie z innej planety. Jak ja po przejechaniu samochodem 500 kilometrów padam :v  a oni to rowerem robią. 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój rekord to ok. 1900 km do Getyngi i z powrotem do Gdańska. Samochodem oczywiście. Nie polecam. W drodze powrotnej w szczerym polu widziałem kamienice przy drodze lub kilka razy niespodziwanie przede mną nagle mur kamienny wyrósł. Nie polecam 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, bakus1233 napisał(a):

Żartujesz? Ja gdy jest ciepło, to jeżdżę niemal codziennie, ale po 20 kilometrów. Pamiętam jak raz sobie pojechałem w jedną stronę 18 kilometrów a później w drugą stronę trzeba było wracać drugie 18 haha. Myślałem, że nie dojadę. Jak ktoś mi mówi, że robi 100 czy nawet są tacy co 500 albo 1000 kilometrów, to mam wrażenie, że są to ludzie z innej planety. Jak ja po przejechaniu samochodem 500 kilometrów padam :v  a oni to rowerem robią. 

Bardziej się męczę jadąc samochodem jako pasażer 300-400 km niż rowerem te 30 km - nie lubię tego siedzenia przez kilka godzin w małej zamkniętej przestrzeni. Na dłuższe trasy zdecydowanie wolę pociąg. Nie jeżdżę samochodem jako kierowca, bo po prostu nie mam prawa jazdy - u mnie w rodzinie żona jest kierowcą, ja do pracy jeżdżę rowerem lub komunikacją miejską. A tak czytając Twój wpis to widzę, że na moim miejscu miałbyś problem z dojazdami rowerem do pracy - mam ok. 20 km w jedną stronę :)

Edytowane przez Bednaar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, bakus1233 napisał(a):

Żartujesz? Ja gdy jest ciepło, to jeżdżę niemal codziennie, ale po 20 kilometrów. Pamiętam jak raz sobie pojechałem w jedną stronę 18 kilometrów a później w drugą stronę trzeba było wracać drugie 18 haha. Myślałem, że nie dojadę. Jak ktoś mi mówi, że robi 100 czy nawet są tacy co 500 albo 1000 kilometrów, to mam wrażenie, że są to ludzie z innej planety. Jak ja po przejechaniu samochodem 500 kilometrów padam :v  a oni to rowerem robią. 

 

Dziwne, bo jak robisz codziennie te 20 km to nie powinieneś mieć problemu z przejechaniem dystansu np. 40km. Chyba, że masz jakiś kiepsko jeżdżący rower ;) W moim gravelu to jak dobrze zakręcę to później po prostej jadę i jadę bez kręcenia, a moja kobieta ma jakąś tandetną damkę to ona musi kręcić w zasadzie cały czas żeby to w ogóle jechało do przodu - no to też jest zmęczona w momencie gdy ja się dopiero lekko rozgrzałem :D No ale będziemy jej zmieniać tego złoma, właśnie myślę trochę nad elektrykiem co bym nie musiał na nią co chwile czekać jak gdzieś jedziemy razem ;) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Hejkum kejkum, kolejna rowerowa rozkmina... Od ładnych kilku lat śmigam mieszczuchem od Cortiny, chyba model U1 ale mocno odchudzona, z Nexusem 3 na pokładzie i często brakuje mi biegów poza miastem, no i wyprostowana pozycja też nie sprzyja żeby się bujnąć. Naszła mnie taka myśl, żeby wymienić koło na takie z Nexusem 7 i może na kierownicę na bardziej wyprostowaną. O ile samych biegów dojdzie i coś tam urozmaicą, to opory toczenia i tak będą większe niż w, tzw. góralu.  Co do kierownicy, zupełnie nie jestem pewien czy wymiana ma sens, bo geometria ramy i tak pozostanie gorsza od bardziej sportowych rowerów, a dojdzie pewnie wymiana siodełka, żeby to miało ręce i nogi.

Jakieś spostrzeżenia, ma sens taka zabawa?

 

Druga opcja i w sumie mój pierwotny plan, to zakup niedrogiego fitnessa Lazaro Aero V3.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności