Skocz do zawartości

Płyta roku 2008 (rock/metal)


The Edge

Rekomendowane odpowiedzi

A ode mnie głos na tegoroczne wydanie Draiman'a i jego kapeli - Indestructible. Dla mnie odwalili kawał dobrej roboty, bo wszystkie i to dosłownie kawałki z tej płyty są dla mnie ewenementem. Czarne testy i poruszane wyraźnie mroczne tematy mnie poruszyły. O ile w starszym krążku przypasiły mi tylko "Land Of Confusion" a zwłaszcza "Decadence", to w najnowszym nie ma kawałka, na którym bym się szczególnie zawiódł :)

Niektórzy odnoszą wrażenie że płyta jest "na jedno kopyto", ale kawałki są jeszcze bardziej metalo-podobne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 163
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

mi tez srednio podchodzi nowy disturbed - chociaz moze to dlatego ze nieco zmienily mi sie upodobania muzyczne i dwoch pierwszych plyt slucham troche z "sentymentu". fajnie ze sa solowki gitarowe, ale troche to na sile do tego typu muzyki dorzucone - mam wrazenie po to zeby nieco upodobnic sie do ambitniejszej muzyki. jakkolwiek mastering jest na stosunkowo wysokim poziomie jak na dzisiejsze czasy. za to poprzednia - ten thousand fists byla strasznie zmasakrowana masteringiem (no chyba ze mam jakis zly rip) i to wlasciwie uniemozliwialo mi sluchanie jej - nawet sie w nia nie zaglebialem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z płyt jeszcze tutaj niewymienionych radzę zwrócić uwagę na Meshuggah - obZen, choć wiele osób zrazi się do niej przez jednostajność utworów, które urozmaica tylko wokal (taki już matematyczny metal), za to technicznie i brzmieniowo płyta kopie tyłek, zwala z nóg i nie pozwala wstać do zdjęcia schłuchawek . Poza tym jeszcze nowy Trivium - Shogun, Slipknot - All Hope is Gone. Metallica mogłaby skrócić o połowę część kawałków, to nie byłoby żadnej straty, poza tym tragicznie brzmiąca perkusja... <_<

 

Do obadania mam jeszcze Black Ice, nowy album Cradle of Filth (ale już tylko z ciekawości), czekam na Guns n' Roses - Chinese Democracy.

 

Mój kandydat na płytę 2008? Z Polski - Black River :P , ze świata... chyba Testament.

 

PS: Rok 2007 dla metalu był jednak wg. mnie lepszy...

 

PPS: Zabawne, że żeby powstał porządny rockowy album w Polsce, musieli się spotkać członkowie mocniejszych, ambitniejszych kapeli...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że Black River zrobiło na mnie naprawdę duże wrażenie... :) Nie będę się rozpisywał, bo aż o tym na blogu napisałem (kryptoreklama xD).

 

Poza tym w tym roku nie słyszałem zbyt wielu metalowych/rockowych, świeżych płyt, więc trudno mi tutaj jakiegoś faworyta wskazać szczerze mówiąc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Disturbed - raz przeleciałem, niczym ciekawym mnie nie uraczyło. Zgrałem na odtwarzacz i jakoś zawsze miałem coś lepszego do słuchania niż ten album. Slipknot wydał nie najgorszą płytę, ale moim zdaniem dość nierówną. Psychosocial bardzo fajny, Snuff, Dead Memories, This Cold Black i to wsio. Subliminal Verses był lepszym albumem. Cradle of Filth bez rewelacji. Największy potencjał ma Trivium, bo kilka ciekawszych utworów wyłapałem i muszę powiedzieć, że całkiem całkiem, ale także nie mam czasu przysiąść.

 

Na razie męczę Comę i sądząc po pierwszej części albumu, mogli wydać najlepszy polski album w tym roku. Chociaż nie słyszałem jeszcze Black River.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

capri, moze bedzie rootwater w tym roku jeszcze nowy ;), jezeli zachowaja swoj progres to płyta nas zmiazdzy ;]

 

 

co do zagranicznych, to dobrze ze fakcior przypomniał nam o amon amarth ;] płyta gwalci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słucham właśnie Black River i muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Trudno uwierzyć, że płytę wydał polski zespół, no, jedynie wokal z naciąganą angielszczyzną zdradza polskie pochodzenie zespołu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

x2

 

wlasnie slucham i stwierdzam ze jest swietna

A moim zdaniem to przerost formy nad treścią. Ponownie pseudopoetyckie teksty, w ciekawszych niż na ostatniej płycie aranżacjach ale mimo wszystko wtórne. Na siłę wsadzane przerwy miedzy piosenkami (chodzi mi o te "odgłosy życia codziennego"), jako intro i epilog byłoby ok, ale co utwór? Jest lepiej niż ostatnio, możliwe że to najlepsza polska płyta rockowa, ale imo nie jest to światowy poziom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja stwierdzam, że nowy Edguy będzie ssał :D Wiecie, taki dar jasnowidzenia.

Przesłuchałem jeden kawałek, jest mniej p2p2 a więcej rockowego zacięcia, generalnie całkiem przyjemnie się słuchało ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moim zdaniem to przerost formy nad treścią. Ponownie pseudopoetyckie teksty, w ciekawszych niż na ostatniej płycie aranżacjach ale mimo wszystko wtórne. Na siłę wsadzane przerwy miedzy piosenkami (chodzi mi o te "odgłosy życia codziennego"), jako intro i epilog byłoby ok, ale co utwór? Jest lepiej niż ostatnio, możliwe że to najlepsza polska płyta rockowa, ale imo nie jest to światowy poziom.

 

Przesłuchaj cały album kilka razy, to zrozumiesz po co te odgłosy co kilka piosenek

 

 

Większosć ludzi chwali ten album m.in nie za normalne utwory, ale także za te "przerywniki" nastrajające nas odpowiednio

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam w zwyczaju oceniać czegoś po jednym przesłuchaniu, przykro mi, to nie to. Coma potrafi zrobić fajne piosenki, ale czasami przesadza, i tak te wprowadzające w nastrój przerywniki staja się nudne, a niektóre obleśne i odrzucające ("Polish Ham" takie jest moim zdaniem), mimo że wiem o co mogło chodzić artystom. Album jest urozmaicony, ale bez specjalnego wyrazu, jednego motywu wokół którego kręcił by się krążek. To nie jest światowy poziom, jaki niektórzy widzą w tym zespole.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twierdzisz, że płyta nie ma wyrazu. A więc jest tuzinkowa. Skoro jest tuzinkowa, to zapewne potrafisz podać 10 podobnych w polskiej muzyce?

 

O światowym poziomie nie ma mowy, światowy poziom to Death Magnetic, może nowy Mudvayne, Trivium i naciąganie Slipknot. Ale już np. ostatnie In Flames także światowym poziomem nie jest. Więc to, że Coma nie jest super albumem, nie oznacza że jest słabym. Bo słabym, szczególnie na polskie warunki, nie jest. I polecam słuchanie tego albumu tak, jak został nagrany - jako konspekt - czyli kładziesz się i puszczasz od deski do deski. Wtedy każdy przerywnik sprawi Ci przyjemność - mi przynajmniej sprawia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności