Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Recenzja Creative Aurvana Live!


Rolandsinger

Rekomendowane odpowiedzi

Creative Aurvana Live

 

Pisząc niniejszą recenzję za wszelką cenę usiłowałem uniknąć patosu, egzaltowanych sformułowań, prologu zaczynającego się od słów „nadeszła wiekopomna chwila – ktoś podniósł rękę na hi-end” i wszelkich podobnych zjawisk stylistycznych utrzymanych w tym tonie, wydaje się jednak, iż pewna racjonalna doza emfazy jest w tym miejscu nieunikniona. Całkowicie słusznie w Waszych głowach rodzi się w tym momencie pytanie, dlaczego? Cóż to za wyjątkowa sposobność by ekscytować się jakimiś słuchaweczkami za niespełna 200 zł w sprzedaży wysyłkowej, firmowanymi notabene przez firmę niemal hipermarketową, a w najlepszym razie cenioną jedynie przez informatyków słuchających mp3 w 128 kbps. Niestety, mimo najczystszych intencji nie można przejść obok zjawiska zwanego Aurvana Live! bez poświęcenia mu przynajmniej dłuższej chwili uwagi, odchodząc z tego spotkania z wyrazem twarzy cokolwiek innym niż miało to miejsce przed owym obcowaniem. W tym miejscu z całą mocą chciałbym nadmienić, że na obecnym etapie rozwoju mojej pasji dla muzyki (niestety biernej) faza fascynacji sprzętem audio z dowolnej póki cenowej i jakościowej (z Ancient Audio, Audio Note i Accuphase), patrząc wstecz, nawet nie majaczy gdzieś za najodleglejszym horyzontem przeszłości. Innymi słowy, mam serdecznie dość ekwilibrystyki drogimi klockami, kabelkami, głośnikami. Ma być praktycznie, przyjemnie, a muzyka jako taka stoi na pierwszym planie. Dlatego zwisa mi czyjś infantylny zachwyt nad sprzętem w cenie luksusowego samochodu, albo apoteoza dokonań (bez względu na ich obecny charakter) jakiejś audiofilskiej marki. Po prostu nie ma w tym względzie dla mnie świętości, choć oczywiście wolę, rzecz jasna, odbierać muzykę w jej najwierniejszej postaci, jednak nigdy nie przestanę słuchać płyt, które uważam za wartościowe, tylko dlatego, że realizator dźwięku albo producent fonograficzny potratował je bezlitośnie. Mam tu myśli zwłaszcza tak daleko posunięty obiektywizm w ocenie danego produktu, na ile pozwalają zdolności mojego umysłu do oderwania się od nastawień, uprzedzeń, różnorakich audiofilskich heurystyk i mitów. Mówiąc wprost nie zamierzam w tej recenzji nikogo oszczędzać, przez wzgląd na jego szlachetne korzenie i cieszące się wielką atencją wyroby. Nikogo też nie będę dezawuował tylko dlatego, że jakiś plebeliusz chce się wedrzeć na salony. Jeśli ma ku temu ważny powód tj. klasę dźwięku nieustępującą najznamienitszym audiofilskim słuchawkom, z tym większą przyjemnością wręczę mu przepustkę do elitarnego klubu manufaktur słuchawkowych lub dzisiejszych specjalistycznych firm powstałych na ich fundamencie: Grado, Sennheiser, AKG, Koss.

 

Prezencja ogólna i komfort

 

Nie chciałbym rozpisywać się w tej kwestii. Jednak warto zwrócić uwagę na kilka elementów, którymi Aurvany Live! dość istotnie wyróżniają się na tle reszty stawki. Ich wykonanie ce****e wielka precyzja, plastik pałąka jest najwyższej jakości, gąbki wykonano z niezwykle przyjemnego w dotyku i niespotykanie miękkiego materiału skóropodobnego, również górną część pałąka, mającą kontakt z głową wymoszczono tym materiałem.

 

Najbardziej kontrowersyjnie prezentują się muszle, ich rozmiar i kształt. Otóż Aurvany pod względem kalibru zdają się być pomniejszoną wersją „dojrzałych słuchawek” z najwyższej półki: ATH W5000, K701 czy HD650 są o ok. 20% większe w każdym wymiarze. Aurvany przywodzą za to na myśl Grado RS1, tu dysproporcja wynosi ok. 12-15% (mogę się mylić, bo ostatnio miałem z nimi do czynienia z górą 2 tyg. temu). Rozmiarami najbardziej zbliżone są do Kossów UR40. Inną rzeczą, która odróżnia je od arystokratycznej konkurencji, to sposób wykończenia, tym razem z wspomnianymi Kossami nie mający absolutnie nic wspólnego. Muszle wykonane są z bardzo ciemnobrązowego stopu metalu bikolorowego, który w płaszczyźnie „widelca” pałąka , obejmującego muszlę, tj. na jej brzeżu, ma kolor przydymionego chromu, a nie brązu, jak na całej powierzchni. Całość jest wykończona na głęboki połysk. Mogą się podobać, choć są spektakularne i jakże inne od klasowych konkurentów. Nie chcę się wdawać w dyskusję o estetyce, jednakże przy nich Grado wyglądają jak produkt piwniczno-garażowy (a takim de facto jest). W designie Aurvan Live! może niektórych irytować podążanie za współczesnymi trendami we wzornictwie przemysłowym elektroniki użytkowej – wysoki połysk muszli, „ekskluzywna” kolorystyka, delikatna skóra gąbek.

 

Warto zauważyć, że pałąk ma dość ciekawy profil, jest bowiem ułożony względem muszli pod dodatnim kątem, tzn. jeśli pałąk będzie spoczywał dokładnie na ciemieniu, dzieląc głowę niejako na potylicę i czoło (patrząc z profilu), wówczas muszle będą spoczywały na uszach pod lekkim kątem, górną częścią odchylone do tyłu głowy. Mam nadzieję, że ten zabieg miał na celu poprawić akustykę, choć założenie, iż większość ludzi zakłada pałąk dokładnie w okolicach ciemienia, jest nie do końca prawdziwe. Ci, którzy tak nie czynią, w przypadku Aurvan powinni mieć na uwadze fakt, że konstrukcja tych słuchawek nas niejako wyręcza w tym względzie i nie trzeba przesuwać pałąka bardziej w kierunku potylicy.

Ogólny komfort słuchawek stoi na bardzo wysokim poziomie. W relacji do rozmiarów są lekkie, ucisk na głowę jest minimalny, mniejszy niż w jakichkolwiek słuchawkach pełnowymiarowych, z jakimi miałem do czynienia. Są nawet wygodniejsze od UR40, a także od KPP (nie depilują włosów), mimo większych rozmiarów. Jedyne zastrzeżenie może wzbudzać rozmiar muszli, niektóre małżowiny mogą się w nich nie zmieścić. Moje wchodzą, więc nie będę utyskiwał.

 

Kabel jest symetryczny, dość gruby, jednak cieńszy niż u konkurencji z najwyższej półki, pokryty elastyczną gumą. Niepokojem może napawać jego długość – ledwie 1,2 m. Ponieważ rozmiar słuchawek, mimo iż znacznie bardziej kompaktowy niż K701 czy HD650, jednak, w mojej ocenie, ewidentnie nienadający się do paradowania po ulicy, predysponuje je raczej do zastosowań in door, producent powinien pomyśleć o zaopatrzeniu ich w dłuższy przewód. Stosowanie wątpliwej jakości przedłużaczy może przecież negatywnie wpłynąć na brzmienie i wpływa, zwłaszcza na fabrycznym przedłużaczu grubości nici dentystycznej. Skądinąd biorąc nawet pod uwagę ich wyjściową cenę w momencie debiutu – 369 zł, mało kto przy takiej kwocie będzie inwestował w przedłużacze popełnione przez Sennheisera czy tym bardziej Grado. Tak więc solidny, nie degradujący brzmienia przedłużacz byłby miłym dodatkiem, którego brak jest dotkliwy.

Na marginesie nadmienię, iż wraz ze słuchawkami, oprócz wspomnianego pseudo-przedłużacza, otrzymujemy gustowne etui z syntetycznego zamszu wysokiej jakości i ładnie wykonaną przejściówkę na dużego Jacka.

 

Cios w splot słoneczny, czyli co usłyszymy z Aurvan Live! po ok. 85 h grzania

 

Zasadniczy asumpt do napisania tej recenzji wziął się stąd, iż inwestując w słuchawki o oczko większe niż „portable” spodziewałem się czegoś na poziomie K518DJ czy UR40, względnie PX100. Kwota, którą na nie wyasygnowałem tym bardziej nakazywała powściągnąć oczekiwania w zakresie własności sonicznych. Prawdę mówiąc byłbym zadowolony gdyby prezentowały brzmienie w kilku aspektach lepsze od np. ZEN Aurvana (które z dobrym wzmakiem nie są takie złe, jak pisano w niektórych recenzjach, one po prostu z bardzo niewielu plejerów potrafią dobrze zagrać, a już na pewno nie z mulastych Koreańczyków – iAudio/iRiver, z którymi próbuje się je kojarzyć ) czy od PX100.

 

Gdy je rozpakowałem i podłączyłem, właściwie ich nie słuchałem, gdyż całe to zdarzenie miało miejsce w ferworze dnia codziennego obfitującego w wiele ważniejszych spraw, którymi byłem bardziej pochłonięty niż wizyta kuriera w najmniej spodziewanym momencie. Następnie zajrzałem od niechcenia do nich po ok. 30-kilku godzinach wygrzewania. Wyłączyłem krążek „Ride The Lighting” Metallici, na którym się wygrzewały, w napędzie wylądowała Marysia Sadowska ‘Tribute To Komeda” (bardzo ładna, lampowo brzmiąca realizacja), założyłem Aurvany na głowę i począłem nasłuchiwać, cóż ciekawego może nam irlandzki koncern za te dwie stówy w detalu zaproponować. Po chwili słuchania, namysłu i konsternacji wrzucam kilka innych płyt, słucham i jestem jeszcze bardziej zdumiony. Góra jeszcze trochę sybiluje, ale myślę, to nie może być, przecież te słuchawki kosztowały 200 zł, a maksymalnie niespełna 400 zł, pewnie jak się wygrzeją, brzmienie się pogorszy i na tym się skończy się moje zdumienie. Z niedowierzaniem, zastanawiając się na przyczyną tego fenomenu, którego przed chwilą doświadczyłem kładę się spać i żałuję , iż nie mam pod ręką K701, gdyż zostawiłem je w firmie podłączone do radyjka na dogrzanie (miały 300h).

Minęło ponad 80h wygrzewania, od tamtego wieczoru nie słuchałem Aurvan. Spodziewałem się już czegoś więcej niż tylko przeciętności, pofatygowałem się więc po K701, pożyczyłem nawet HD650 by te mogły pokazać Aurvanom, gdzie jest ich miejsce i że za 200 zł można zagrać przyjemnie, ale mimo wszystko pewnym słuchawkom się nie podskakuje. Niestety sobota 16.02 jest ostatnim dniem, na kiedy się umówiłem ze sprzedawcą AKG na okres próbny z K701, tak więc porównanie to musiało się odbyć teraz, gdy Aurvany nie są jeszcze dogrzane, albo dopiero po nieodwołalnym zakupie K701, a tego chciałbym uniknąć, bo z różnych względów, K701 nie są moim faworytem świata słuchawkowego (głównie przez łasość na prąd wzmacniacza, ale szczegóły poniżej), skądinąd cena też nie była rewelacyjna, ale przynajmniej można je będzie oddać (sprzedawca ma za to wygrzewanie z głowy i może pokazywać klientom, na co te słuchawki stać). Do odsłuchów porównawczych miałem więc do dyspozycji zestaw:

 

- słuchawki: Creative Aurvana Live!, Sennheiser HD650 2 letnie, AKG K701 po 250h burn-in, AKG K518DJ (po wymianie filcowo-gąbkowych wkładek na znacznie lepsze akustycznie), po ok. 180h, Sennheiser PX100, Koss UR40, Koss Porta Pro, Creative ZEN Aurvana i wiele innych, ale daleko odbiegających sonicznie od ww.

 

- źródła: Marantz SA7001, Denon DCD700AE

 

-wzmacniacz Edgar SH1 (niestety z K701 i z Aurvanami grał gorzej niż dziurki w integrze)

 

-integry stereo Denona: PMA1500AE i 2000AE(podobnie jak K701 przebywał u mnie na testach za kaucją, niestety 1500-ki za nic nie chciał rozjechać, mimo zacniejszej ceny)

 

- kable IC RCA: Van Den Hul The First Ultimate i The Integration Hybrid, SAL Reference Class Silver Interconnect

 

- materiał:

 

a) Jazz: “Acoustic Room 47”- Proa Records, Pink Freud - “Alchemy” Uniwersal Music, Maria Sadowska - “Tribute To Komeda” Sony BMG/LCAudio , Tomasz Stańko Quartet - “Lontano” ECM, Diana Krall - “Love Scenes” Universal Music

 

B) Pop/wokalistyka: Carla Bruni - “No Promises” Naïve, Blue Café - “Ovosho” Pamotn EMI, Des`ree -„Endangered Species” Sony Music

 

c) Rock: AC/DC - „Highway To Hell” Epic, Digital Remaster, Gold Edition, Lenny Kravitz - “A Time For A Love Revolution” Virgin, Evanescence - “Fallen” Epic

 

Waham się przed napisaniem tych słów, ale cóż, nie będę negował faktów. Moje założenia (o hekatombie Aurvan przez referencję) były błędne, choć nie całkiem. W pierwszym momencie te słuchawki sprawiają wrażenie bardzo, bardzo dobrych, podobnie zresztą jak K701. Prezentacja jest bardzo żywa, ciepła i bezpośrednia w stopniu wręcz nieporównywalnym do K518DJ czy innych przenośnych wynalazków.

 

W slangu audiofilskim, pomimo ukucia wielu terminów niepojmowalnych dla normalnego śmiertelnika, brakuje, moim zdaniem, pewnego bardzo istotnego pojęcia, którego definicja stanowiłby niejako punkt odniesienia i nakreślałaby linię demarkacyjną pomiędzy sprzętem jakoś tam grającym, lepiej lub gorzej, a sprzętem, w tym wypadku słuchawkami grającymi prawdziwie. I tak na pewno wszystkie słuchawki jakoś grają, te przenośne raczej słabo, markowe przenośne – wyraźnie lepiej, bliżej muzyki, najbliżej do tej linii demarkacyjnej z tanich słuchawek jest KPP (moje odczucia), PX-y grają zbyt technicznie, choć formalnie doskonalej, neutraniej, ale dalej muzyki, następnie jest cała masa słuchawek grających lepiej od wszystkich przenośnych (wyjątek stanowią tu IEMy), po czym wchodzimy na pułap słuchawek grających – jak to nazywam – iluzją muzyki. Oczywiście różni się ona znacznie co do stopnia w przypadku różnych słuchawek, ale ten przeskok, pomiędzy dźwiękiem ze słuchawek, a dźwiękiem jak gdyby spoza nich, subiektywnie lepszym niż ze „zwykłych słuchawek” proponuję nazywać współczynnikiem realizmu brzmienia. Przy czym większość tanich słuchawek miałaby ten współczynnik o wartości mniejszej niż 0 (grają ładnie, ale nie prawdziwie), tymczasem po przekroczeniu tej granicy zaczyna się właściwa, dodatnia gradacja, owego realizmu.

 

Trzymając się tej aksjomatyki, K701, HD 650 i….Aurvany mają ten współczynnik bez wątpienia dodatni.

 

Wchodząc zaś w szczegóły, najzwyczajniej przesiadka z Aurvan na K701 coś zmienia, jest niewątpliwie w istotnej mierze rozróżnialna, ale nie jest to dystynkcja bimodalna gorzej/lepiej, realnie/sztucznie, lecz raczej inaczej. Waląc prosto z mostu: słuchawki Aurvana Live! grają porównywalnie do ścisłej ekstraklasy słuchawkowej. Autentycznie żadnego dyskomfortu po przesiadce ze słuchawek uchodzących za referencję na Creativy nie ma.

 

Ogólnie więc Aurvany są bardzo, bardzo dobre, a w swojej cenie (nawet tej pierwotnej w momencie premiery, czyli 369zł) wręcz PORAŻAJĄCO DOBRE., żeby nie powiedzieć, że są niewiarygodne czy fantastyczne.

 

Oddają muzykę w sposób swobodny, bez trudu reprodukując nawet największą dynamikę i detale w takim stopniu, ile to niezbędne do powstania ww. iluzji obcowania z prawdziwą muzyką.

 

Góra jest, podobnie jak w K701, minimalnie wycofana, zaś całe pasmo podane wg przepisu na „ciepłą stronę mocy”, jednakże trudno jest powiedzieć, czy Aurvany mają więcej tej słodyczy czy K701. Choć uczciwie należy przyznać, że jednak rozciągnięcie tego zakresu w przypadku K701 jest cokolwiek głębsze, choć nie jest różnica przepastna. Również rozdzielczość góry w przypadku K701 jest znacznie lepsza. W ogólnym wrażeniu jednak nie odczuwamy tego w jakiś zauważalny sposób po przesiadce na Aurvany. One zaś urzekają nas większym wyważeniem tego zakresu, jest on bardziej spójny niż w AKG. W K701 czasem mamy wrażenie, że góra odtwarzana jest równolegle z jakiegoś innego nośnika, jakby bardziej czystego, nieskazitelnego, mniej ocieplonego. Po raz pierwszy od tygodnia odniosłem takie wrażenie słuchając AKG, pojmując jednocześnie uwagę Majkela o górze „żyjącej swoim życiem”. Nie jest to może jakieś szczególnie rzucające się w uszy i tym bardziej nie pozostawia wrażenia niesmaku, a raczej intrygującej niespójności, która wychodzi na światło dzienne dopiero po dłuższym wsłuchaniu się. Aurvany nie zapędzają się tak wysoko w górę jak K701, ale przynajmniej talerze grają nadal w tym samym pokoju i „z tej samej taśmy”.

 

Reasumując rozdzielczość sopranów w K701 jest wyraźnie lepsza, aczkolwiek Aurvany proponują bardziej koherentne odtworzenie tego zakresu. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że nie jestem amatorem hiperdetalicznych słuchawek, zwłaszcza w ten sposób oddających soprany, stąd być moje przychylne potraktowanie Aurvan.

 

Średnica to w wykonaniu obydwu konkurentów gwóźdź programu. AKG uchodzi za jej arcymistrza. I tu, niewątpliwie muszę się zgodzić z tą opinią. Jest ona bardzo szczegółowa, ale nie epatująca tym bogactwem detali ponad neutralną miarę. Aurvany z kolei pokazują średnicę od strony muzykalności, trochę mniej neutralnie, ale przynajmniej nie tak jak w HD650 niczym zza półprzezroczystej woalki. To doprawdy niepojęte, że słuchawki za 200 zł potrafią dokopać topowym Senkom! Nie wiem, czy z porządnym wzmakiem te proporcje by się nie odwróciły, ale tego póki co, nie wiem i nie chcę zgadywać. Niech Inni też coś mają z testowania.

 

A teraz, pozostając przy temacie średnicy, przejdźmy do sedna: otóż K701 przedstawiają wszystko, co się dzieje w tym paśmie jakby z większą perspektywą. Tzn. wokaliści śpiewają stojąc na scenie, perkusja gra zazwyczaj za nimi, fortepian i kontrabas obok niej, a talerze nieco powyżej werbla, zaś słuchacz odbiera to siedząc kilka metrów od tych wszystkich muzycznych artefaktów. Podobnie zresztą jest w przypadku HD650, ale tam odległości między instrumentami są wyraźnie mniejsze, porozdzielane w zjawiskowy, ale nienaturalny skądinąd sposób ciszą, tam również wszystko odbywa się z pewnego naturalnego dystansu. Tymczasem kiedy założyłem Aurvany pierwsze skojarzenie związane ze sposobem prezentacji przywołały z mej pamięci zupełnie inne kultowe słuchawki – Grado RS1. Tak, tak, Aurvany oddają muzykę na tę właśnie gradowską modłę. By rzecz przybliżyć , proponuję czytelnikowi wyobrazić sobie, że stoimy pomiędzy muzykami i ich instrumentami, a wszystko mieści się w jakimś kameralnym, nieco zadymionym pomieszczeniu, wokalista zaś śpiewa do mikrofonu stojącego kilkanaście centymetrów od naszej głowy. Tak grają Grado RS1 i….Aurvany, lecz oczywiście można dyskutować co do stopnia tego wrażenia, w Grado (z pamięci) jest naprawdę intensywne, ale Aurvany wcale znacząco nie chcą im ustępować pod tym względem pola.

 

Wracając na chwilę do AKG, różnica w sposobie rekonstrukcji sceny jest więc dość istotna i bliższa sposobowi Sennheisera, jednakże znacznie bardziej udoskonalonemu. Ponadto K701 grają wyraźnie bogatszymi planami, o czym trudno jest mówić mając na głowie Aurvany, gdyż tam wydaje nam się, że siedzimy z muzykami w dość małym, wygłuszonym pokoju,

 

ale najważniejsze jest to, że oni, tj. muzycy tam naprawdę SĄ!!! CO W PRZYPADKU SŁUCHAWEK ZA TE PIENIĄDZE JEST WRĘCZ NIEMOŻLIWE TEORETYCZNIE, ale jak wiadomo z innych niż audio dziedzin życia, praktyka ma często supremację nad teorią (vide Belkin Synapse IC).

 

Cieszę, że to właśnie mi ten fenomen postanowił się ukazać, bo dzięki niemu oddam K701 już bez rozterek i być może pójdę w stronę DT880, które mają ponoć coś dobrego z Grado, bo bardziej to do mnie przemawia niż prezentacja proponowana przez AKG, Grado zaś na górze np. są nazbyt jak dla mnie dosadne. Należy jednak rzetelnie donieść, iż separacja pozornych źródeł na scenie zarówno w przypadku K701, jaki i HD650 jest jednak wyraźnie lepsza (zwłaszcza w AKG) niż u skromnego plebejusza ze stajni Creative.

 

Bas za to Aurvany mają znakomity. Pod względem faktury na pewno wyraźnie uboższy od K701, ale też znacznie lepszy niż w HD650, które mają nazbyt rozpasany, niekiedy dokazujący niepotrzebnie średnicy. Zejście też jest nieziemskie, kruczę, no co mam innego napisać, po prostu lepsze niż w AKG K701 – one ponoć też to potrafią, ale potrzebują lepszego napędu niż dziurka w PMA2000AE, bo jakoś z Edgarem SH-1 bardzo się gubiły, zwłaszcza barwowo, a i bas AKG wcale nie był na nim lepszy. Gdzieś pisano, że K701 lepiej grają z tranzystorem i niniejszym mogę to potwierdzić. K701 nadrabiają natomiast precyzją, zwłaszcza gdy jako IC występuje VdH The First Ultimate. Również w niekwestionowany sposób górują nad Aurvanami pod względem struktury i bogactwa tego basu – i tak powinno być, w końcu AKG za coś bierze te kilkakrotnie więcej pieniędzy.

 

Reasumując Aurvany proponują nam dawkę realizmu zbliżoną do najlepszych słuchawek na świecie. Ustępują im w kilku aspektach, ale w moim odczuciu zagrały przyjemniej niż HD650, które traciły do nich zwłaszcza na średnicy, choć górę miały bogatszą, szczegółowszą, co akurat mnie specjalnie nie przekonuje do ich ceny – zwłaszcza, że Aurvany przy obydwu pozostałych konkurentach…są niemal produktem freeware.

 

Bezapelacyjnie i w iście sensacyjny sposób Aurvany okazały się czarnym koniem tego porównania. Trzeba jednak mieć na pieczy fakt, iż mają one jednak wiele aspektów brzmienia wysoce mniej doskonałych niż uznana konkurencja opatrywana mianem referencji (AKG) czy hi-endu (Sennheiser), jednakże przy tej cenie przywiązywanie do nich wagi byłoby konsumencką bezczelnością z mojej strony. Pikanterii dodaje wyraźnie gorsze ogólne wrażenie obcowania z muzyką zaprezentowane przez topowego Sennheisera na tle Aurvan. Creative oferuje produkt mogący dać przeciętnemu zjadaczowi chleba wyobrażenie o sposobie reprodukcji muzyki przez najlepsze słuchawki świata i za to należą się Irlandczykom gromkie brawa bez dwóch zdań.

 

Co do pozostałych słuchawek przenośnych z K518DJ włącznie, uważam, iż jakiekolwiek porównanie jest bezprzedmiotowe, gdyż najlepiej grające z Edgarem i PMA2000AE Kossy Porta Pro nawet się nie zbliżyły do opisanej powyżej trójki. Sądzę wszelako, iż DJ-kom poświęcę w wolnej chwili odrębną recenzję, gdyż z plejerami mogą do pewnych zastosowań być sesnowniejszym rozwiązaniem niż słuchawkowy hi-end.

 

Oświadczam, że nie mam nic wspólnego z firmą Creative Labs, nie byłem, nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie będę pracownikiem działu marketingu tej firmy, nie przyjąłem żadnej korzyści majątkowej od przedstawicieli rzeczonej firmy, nie jestem także z pochodzenia Irlandczykiem, ani nie pozostaję w relacjach zażyłości z osobą tej narodowości.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obudziłem się rano i pierwsza myśl... woooodyyyy... druga - ciekawe czy Roland napisał recke xD

 

już wiem że to kupie, tylko teraz pytanie "gdzie?" bo zależy mi na dobrej, bezproblemowej gwarancji ;)

 

Oświadczam, że nie mam nic wspólnego z firmą Creative Labs, nie byłem, nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie będę pracownikiem działu marketingu tej firmy, nie przyjąłem żadnej korzyści majątkowej od przedstawicieli rzeczonej firmy, nie jestem także z pochodzenia Irlandczykiem, ani nie pozostaję w relacjach zażyłości z osobą tej narodowości.

az nie chce sie wierzyć ;) czytając tą recke miałem o to zapytać ale mnie zgasiłeś na końcu

 

ogólnie recka bardzo fajna, mógłbyś urozmaicić ją o parę zdjęć póki cały ten sprzęt masz, i to co mnie jeszcze ciekawi to jak sobie ta niskobudżetowa perełka poradzi na różnych odtwarzaczach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rolandsinger

 

Zauwaz, ze HD650 nie dla wszystkich sa topowa produkcja Senka, wiele osob uwaza (w tym ja takze), iz lepiej graja HD 580/600 oczywiscie biorac pod uwage, ze sa to 2 rozne sposoby prezentacji dzwieku, skoro Aurwany graja do glowy, to bardziej trafne byloby porownanie z wlasnie 580/600, rozumiem, ze nie miales ich na stanie, ok

 

dziekuje natomiast za przedstawienie mi prezentacji dzwieku, wiem juz na czym stoje, choc jeszcze sluchawek nie mialem na glowie powiem, ze na podstawie tego co piszesz to jest/bedzie FENOMEN, juz tlumacz dlaczego...

 

ano dlatego, ze po pierwsze w tej cenie, po drugie bezposrednio tak na prawde nie beda mialy zadnej konkurencji,

 

wszystkie topowe sluchawki jak HD, BT czy AKG, zeby zagraly ( i to na pewno znaczaco lepiej od Aurvan Live) wymagaja po prostu dobrego wzmacniacza sluchawkowego i tu bezdyskusyjnie pokaza im miejsce w szeregu, natomiast cenowo Aurvany wygrywaja kilkakrotnie na swoja korzysc.

 

Reasumujac, jesli to wszystko prawda i nie trafiles na wyjatkowo udany egzemplarz mamy czarnego konia wstawce HI-FI

 

ps

zamawiam sluchawy, powiedz jeszcze czy grales takze bezposrednio ze swojego v39 i jak z wysterowaniem?

 

pozdroofka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym jak Jungli wczoraj "dobrze radził" Rolandsingerowi .....

 

zapowiada sie dluga noc:) pamietaj jak juz bedziesz mial dosc to vodka

z red bulem pomaga ale max 3 driny potem masz ciecie na beret:))))

 

... to ja sie nawet spodziewałem , że tak się to własnie skończy i po kilku

szklaneczkach Aurvany Live zrobią z welurowych padów AKG701 i HD650 " jesień średniowiecza " :D

 

Rolandsinger Napisano Dzisiaj, 04:08

Creative oferuje produkt mogący dać przeciętnemu zjadaczowi chleba wyobrażenie o sposobie

reprodukcji muzyki przez najlepsze słuchawki świata i za to należą się Irlandczykom

gromkie brawa bez dwóch zdań.

 

Ponieważ podziwiam lekkość pióra Rolanda i w przyszłości też bym chciał pisać takie długie , żywe ,

ciekawe , emocjonalne i bardzo obrazowe recenzje :rolleyes: , to może autor uchyli rąbka tajemnicy

i wyjawi za co konkretnie potencjalni "audioholiczni " minnesingerzy czy trubadurzy powinni dziekować

tym Irlandczykom i po jakim trunku ( oprócz Red Bulla , rzecz jasna ) na człowieka spływa taka wena twórcza

Guinness ? Beamish ? :D

 

Ale dosyć tych "podśmiewajek" i podszczypywania ( to wszystko z sympatii :) ) , bo recenzja Rolandsingera

mi się naprawdę bardzo podoba. Co więcej , ja wierzę Jego opinii że Creative Zen Aurvana Live to naprawdę bardzo

dobre i udane słuchawki w pewnych aspektach brzmieniowych w pełni porównywalne z znacznie droższymi modelami

tak uznanych firm jak ; Sennheiser , Grado czy AKG . W końcu nie od dziś wiemy , że cena rynkowa poszczególnych

modeli słuchawek zwykle niewiele ma wspólnego z kosztami produkcji - na przykład wyprodukowanie

Shure E500 kosztuje ponoć 37 dolarów , a firma sprzedaje je za 500$

 

Często także jest tak że ich wartość rynkowa , ma się nijak do ich jakości . Bardzo możliwe że recenzowne

tutaj słuchawki są świetnym przykładem w tej kwestii - tej chwili w Polsce są rzeczywiście bardzo tanie

( i bardzo dobrze :rolleyes: ) , ale model Denona którego są rebrandem (z innych recenzji wynika

że prawdopodobnie nawet trochę lepiej dopracowanym brzmieniowo ) czyli Denon AH-D1000 kosztuje

w Polsce juz 550 zł , a w Stanach 170 $ . Czyli trzy razy więcej , niż popularne Grado SR-60

i mniej więcej tyle samo co Sennheisery HD-595. Denon ustalając cenę tych słuchawek na tym poziomie w USA

musiał być przekonany że są tego warte , inaczej nikt by ich nie kupił . AH-D1000 to zresztą trzeci model

od góry w ofercie Denona po AH-D5000 i ATH-AD2000 , a akurat 5000 nawet na audiostereoforum są

uznawane są za słuchawki "wysokiego lotu " ( pewnie ze względu na ceną i drewniane wykoncznie muszli :D )

i darzone odpowiednią rewerencją i szacunkiem.

 

Oczywiście pewnie nie należy przesadzać z zachwytami na Aurvanami , bo podejrzewam że przy

wszystkich mozliwych zalatech o których pisał Rolandsinger ( klarowność i czystość

, zbalansowanie całego pasma, naturalnośc świetna stereofonia i separacja kanałów , dynamika )

słuchawkom tym jednak braku pewnego wyrafinowania którym odznaczają sie najlepsze słuchawki

- czyli złożoności wybrzmień czy uzyskania bardziej złożonego kolorystycznie i bogatszego

w odcienie barwowe dzwięku . Oczywiście prawdą jest też że taka surowa , prosta reprodukacja

dzwięku , w stylu " kawa na ławę " , bardzo czesto bywa dla nas bardziej strawna niż to całe

"przerafinowanie " AKG701 czy Sennheiserów HD600/ HD650 .

Wszystkie słuchawki z najwyzszej półki mają bowiem swoją zwykle bardzo silną "osobowość"

i wszystkie jakoś podbarwiaja i koloryzują dzwięk , tyle że każda robi to w zupełnie inny

, sobie tylko właściwy sposób . Dlatego szkoła brzmienia AKG zwykle w ogóle nie podoba się

miłośnikowi Grado i vice versa . W tej sytuacji trochę paradoksalnie słuchawki - nazwijmy je tak

- mniej wyrafinowane (lub po prostu prostsze ) , ale wyrównane i czysto grające , mogą czasami

wypaść dla naszych uszu , nawet lepiej niż kilka razy droższe słuchawki "audiofilskie "

Choć z drugiej strony , chyba należy się wystrzegać robienia z nich na siłę Grado GS-1000

czy Beyerdynamic`ów DT- 880 , bo jednak intuicyjnie czujemy że to troche coś innego .

( nie zupełnie inna liga , czy klasa rozgrywek , tylko właśnie coś innego )

 

Co by nie mówiwić , recenzja Rolandsingera potwierdziała na fakt że mamy nowego faworyta

w klasie cenowej do 200-250 zł wśród słuchawek zamknietych . :) O tym że Creative Aurvana Live

to bardzo dobre słuchawki przekonani są także Japończycy . Na znanej miłośnikom słuchawek stronie

geocities.jp/ryumatsuba znalazłem taką recenzję Aurvan Live ( również bardzo pochlebną i opatrzoną

ponadto wykresem pasma przenoszenia )

 

>> http://google.com/translate?u=http%3A%2F%2...=en&ie=UTF8

 

hp-aurvn-lv_f.gif

 

 

Słuchawki AH-D5000 o których mowa w tekscie i o których recenzent pisze że ogólnie graja

bardzo podobnie do Creative Aurvan Live ( choć w niektórych aspektach nieco gorzej

a w niektórych nawet lepiej ) , to własnie "audiofilskie" flagowce Denona . Piękne :rolleyes:

 

AHD5000.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze trzy kwestie:

 

1. Ze zdjęciami jest problem, bo moją cyfrówkę ma kumpel (ten od HD650), a zdjęciami makro z K810i nie zamierzam zaśmiecać serwera, bo to jednak podobny przypadek do Aurvan nie jest. Jak tylko odbiorę swój aparat wkleję foty.

 

2. Z żadnym plejerkiem ich nie słuchałem, bo: iPod Classic ich nie uciągnie (on w ogóle niczego nie ciągnie - albo dokupię do niego iPod AV Cable, albo wyrzucę go przez okno), natomiast V39 zalicza serwis, bo padło w nim gniazdo słuchawkowe, zaś mogącego je napędzić iPoda Nano zostawiłem przez roztargnienie w biurze. Z pewnością jednak niebawem sprawdżę jak grają z plejera.

 

3. @ getz masz rację w kontekście smaczków i wybrzmień, oczywiście Aurvany mają ich znacznie mniej niż AKG K701, ale zaczynamy to słyszeć, gdy ktoś nam to zasugeruje, albo przestajemy się skupiać na muzyce, a zaczynamy na dźwięku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ getz masz rację w kontekście smaczków i wybrzmień, oczywiście Aurvany mają

ich znacznie mniej niż AKG K701, ale zaczynamy to słyszeć, gdy ktoś nam to zasugeruje,

albo przestajemy się skupiać na muzyce, a zaczynamy na dźwięku

 

To zapewne w dużym stopniu zależy takze od rodzaju muzyki , czy od sposobu w jaki

dane nagranie zostałe zmiksowane ( np od tego czy poszczególne ślady są podcięte

i mocno ograniczone do poszczególnych pasm , czy " sieją " swoje harmoniczne po

wszystkich częstotlwościach ) . Muzyka , jak i nagrania ,bywają jednak bardzo

różne i te wszystkie możliwosci którymi na pewno dysponują słuchawki klasy

HD-600 czy AKG-701 raz się przydają , innym nie , a jeszcze innym nawet

mogą zacząć pewnie nawet troche przeszkadzać

 

Rolandsinger Napisano Dzisiaj, 14:11

„nadeszła wiekopomna chwila – ktoś podniósł rękę na hi-end”

 

Boolin Napisano Dzisiaj, 12:23

świetna recenzja!

Rozbawiło mnie oświadczenie

Cały czas nie mogę uwierzyć, że są lepsze nic hd650...

 

Po obejrzeniu tej japońskiej strony z recenzją Zen Aurvan Live skonstatowałem

że chyba trochę zamierzonej "prowokacji "Rolandsingera polegająca na porównywaniu

Creativów za 200 zł do słuchawek za ponad 1000 zł ( AKG 701 i HD 600 ) stępiło sie trochę ostrze . :D

 

Tam - Zen Aurvana "stają w szranki" z wzmiankowanymi Denonami AH-D5000

które w Polsce kosztują ponad 10-razy wiecej ( oficjalna cena Denon Polska - 2.495 ,- zł :o:o )

i jak z wynika z jej treści , wcale nie jest to aż tak bardzo jednostronny pojedynek jakbyśmy się tego spodziewali .

 

Recenzja Rolandsingera i wnioski które wyciągnął z równoległych odsłuchów Creativów Aurvana Live

, AKG701 HD600 , są więc na pewno ciekawe , ale wbrew pozorom , nie szokują aż tak bardzo . :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UWAGA!!!

 

Minęło 100h grzania, przed godziną włożyłem Aurvany na głowę, spostrzegam istotny wzrost szczegółowości w każdym niemal aspekcie brzmienia, góra wyszła zza lekkiej mgiełki, co powoduje, że na słabych nagraniach zaczyna być słychać wszelkie niedostatki realizacji. Cholera, zaczynają mieć balans niemal identycnzy do RS1, a ich właśnie nie lubię za tę hiperrozdzielczą górę. Amatorzy Grado będą wniebowzięci, a ja chyba będę musiał zainwetować w lampę, albo kupić...K701. No o po co ja je odesłałem? :angry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczekaj jeszcze troche (100h) wtedy bedziesz mial pewnosc, roznica w cenie zakupu jest kolosalna,

 

swoja droga zabiles mnie z RS1, tam gora faktycznie jest meczaca i bez dobrej lampy nie idzie tego dluzej sluchac,

 

czyzby wychodzila powoli prawda o Aurvanach Live! ?:)

 

pozdroofka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety na płytach koncertowych zaczyna być słychać np. ocieranie się przewodu miktofonu o koszulę wokalisty, a w K701 przynajmniej nie było to tak dostrzegalne, choć obecne, tu mamy niemal wierną kopię RS-1.

 

Dół zyskał jednak na kontroli, pojawiła się jego konkretna faktura i barwa, ale zejście jest jakby mniejsze. W sumie szkoda, że Aurvany idą właśnie w stronę flagowego mikroskopu muzycznego Grado - RS1. Choć przy tych pieniądzach to i tak zapiera dech w piersiach. O graniu z plejerem można zapomnieć, wszystkie brudy wyjdą na wierzch w sposób nieznośny, odbierając przyjemność ze słuchania.

 

Byłem zmuszony zmienić srebrnego IC na VdH, masa szczegółów zaczynała na nim przygniatać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczekaj jeszcze troche (100h) wtedy bedziesz mial pewnosc, roznica w cenie zakupu jest kolosalna,

 

swoja droga zabiles mnie z RS1, tam gora faktycznie jest meczaca i bez dobrej lampy nie idzie tego dluzej sluchac,

 

czyzby wychodzila powoli prawda o Aurvanach Live! ?:)

 

pozdroofka

 

Czemu tylko 100? Na head-fi niektorzy twierdza ze ponizej 800 h nie ma co sluchac. Efekt placebo rulez ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję recenzji.

Naprawdę nieźle to opisałeś. :]

Chyba muszę dorwać dojście do jakiegoś porządnego wzmacniacza i posłuchać jak grają naprawdę. Bo w połączeniu z Clipem góra zdaje się za bardzo wycofana. Może już się przyzwyczaiłem dźwięku z Philipsów SHP8900, nie wiem sam.

 

Co do zdjęć, to jak chcesz, możesz wykorzystać moje. Ja recenzji pisać nie będę, bo tutaj wszystko zostało wystarczająco opisane. :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie po prostu nie myślą . :huh:

 

Bo gdyby główny mistagog od wygrzewanie słuchawek z wątku o "Słuchawkach wysokiego lotu "

na audiostereoforum ( to chyba on wygrzewał AKG701 te 800 godzin :D )

chociaż przez moment sie zastanowił , do by nie pisał takich perełek humoru jak ta .

 

wygrzewania trzeba pamiętać że przy łatwym np. wygrzewaniu z radio włączonym na okrągło,

że muzyka jest dosyć mocno skupiona od 60Hz do 8kHz i istnieje podejrzenie że na skrajnych

częstotliwościach słuchawki będą nie wygrzane dobrze a co za tym np. najniższy bas czy talerze

nam tak ładnie nie wybrzmią, dla tego jednak warto "katować" je na jakimś starym CD-ku za 50 zł

płynnym a nie schodkowym świstem od najniższych do najwyższych częstotliwości i od najwyższych

do najniższych, na przemian z różowym szumem

 

Nawet nie staram się w pełni zrekonstruować i zrozumiec toku tego rozumowania

, ale czy nie macie wrażenia że w tej "filozofii wygrzewania słuchawek " jest zawarta implicite

śmiała hipoteza , że słuchawki wcale nie są oparte o przetwornik dynamiczny z membraną

która porusza się w przód i w tył ( z mniejszymi lub większymi wychyleniami i różną predkością )

tylko - czy ja wiem - wydaje dzwięki na takiej zasadzie jak na przykład fortepien . :o

 

Podejrzewam że autor tych słów moze sobie wyobrażać , że na przetwornik słuchawek

składa sie z kikadziesieciu strun , z których każda artykułuje tylko jedną częstotliwość .

Wtedy rzeczywiście byłoby tak że brak jakieś częstotliwości w dostarczanym sygnale >

np 50 Hz lub 9khz powodowałby że te urojone słuchawkowe " struny" nie zostałyby

wprawione w drgania i efekcie słuchawki nie mogłyby się "wygrzać" we właściwy sposób . :D

 

Czego to ludzie nie wymyślą . :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

normalne, nauszne sa prawie zawsze glosniejsze od dokow ... ( oprocz takich ponad 100omow ) k518, px100 i hd25 tez sa glosniejsze niz np. cx400
Nie jestem przekonany szczerze mowiac - zdecydowana wiekszosc armatur jakie znam jest glosniejsza od PX100 a sporo dokow jest przynajmniej rownie glosnych
poczekam na jeszcze jakas recke tych sluchawek - mysle o wygodnych nausznych pod lapka - Aurvany widza mi sie ; p
To sa zamkniete i nauszne sluchawki - cudow sie po nich nie spodziewaj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności