Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Trochu śmiechu :d


Trance

Rekomendowane odpowiedzi

Polecam skakankę. Dobra dla dziewczynek i dla Mike'a Tysona. Wspaniały przyrząd ćwiczeń. Dla mnie absolutnie najlepszy. Poza tym ćwiczenia można sobie w domu robić, nie trzeba multisporta czy innych siłek. Trzeba tylko chcieć i tyle. A jak się nie chce to moim zdaniem nie ma co się męczyć. Nie każdy musi widzieć swojego wacka przy sikaniu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 17,3 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

17 minut temu, szwagiero napisał:

Bieganie czy coś innego, nawet głupie spacery do lasu nie tylko dobrze działają na zdrowie fizyczne ale i psychiczne. Mi bieganie pomogło jak łapałem schizy covidowo-lockdownowe emoji2.png

Spacery nie są "gupie". Wiem, że piszesz z przymrużeniem oka. Ja po Covidzie przechodząc z salonu do kuchni ( 10 m) miałem tętno 150-160. Teraz robię spacerowo (per pedes) 16 km i jest OK. Rowerem 50 km - żaden problem. Gdybym słuchał lekarzy : "proszę się oszczędzać", paaanie jest pan w grupie ryzyka zawałowo-covidowego" itp. to nigdy nie dotarłbym do maksimum możliwości wydolnościowej organizmu. Trochę przypadku było w tym, że na dłuuuugiej trasie rowerowej w czerwcu zostawiłem plecak żony na ławce przy ścieżce rowerowej gdzie mieliśmy przerwę. 

Powrót po plecak ( dowód osobisty, kardy kredytowe, cała żona "na  blacie" + jazda do gościa, który zabrał plecak do domu ), przekonały mnie, że nie wolno słuchać lekarzy tylko swojego organizmu. Cały czas się monitorowałem, tętno miałem na poziomie 150-160, przy prędkości ok. 50 km na godzinę...

Gość od plecaka dostał 50 zet za pomoc, a ja dostałem praktyczną poradę - dociąż się na maksa, a organizm zrobi co tylko może żeby wydolić ...

 

Amen

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, ja nigdy nie lubiłem jeździć na rowerze, czy inaczej - nie wychodziło mi to specjalnie. Tu kraksa, tam kraksa, nogi poobijane wręcz do blizn można powiedzieć. Jak jednego dnia wpadłem prawie w pokrzywy a wcześniej się rozwaliłem przy skręcaniu na żwirze, to powiedziałem słowo na "P" i od tamtego czasu chyba ani razu nie wsiadłem na rower, będzie już z kilka lat :D

 

W domu mam rower magnetyczny ale jakoś też tego nie lubię. Za to bieganie to co innego -> swego czasu robiłem dyszkę dziennie na bieżni, 50 km w 3 dni czy jakoś 24 km jednego dnia. Teraz robię sobie interwały choć niestety akurat moja bieżnia nie pozwala na rozwinięcie prędkości większej niż 16 km/h. 

 

Najlepsze jest to że na bieżni to sobie można tak drałować, a wyjść na dwór i biegać po zmienno-górzystym terenie -> zupełnie inna bajka. Po przebiegnięciu 200 metrów szybkim tempem ma się dość :D Za to jak przemóc pierwszy kryzys to później jest lepiej. Ale i tak jak obserwuję nieraz niektórych ludzi to biegają jakoś tak lekko unosząc się nad asfaltem, płyną, z tym się chyba trzeba urodzić. 

 

Siłowo coś tam się staram bo mówią że warto, a u mnie z tym był zawsze kłopot. Jakieś podciąganie na drążku, pompki, przysiady (domowa kalistenika), L-sity i tak dalej. Jak uda się przysiąść do jakiegoś atlasu ćwiczeń, to nie mogę zrobić progresji powyżej ustawienia 4/9 (choć tu i tak jest lepiej bo wcześniej rozpiętki na trójce były niemożliwe). 

 

No i taki ze mnie jakby to powiedział Paździoch chłop śląski. W dupie szeroki a w barach wąski :D

 

Tętno spoczynkowe jak sobie na czuja mierzyłem też w granicach 60-bliżej 70 czyli jakbym nie ćwiczył nic zupełnie, ciśnienie z reguły koło 136/90 czy coś koło tego. 

 

Do tego jeszcze codziennie prawie jakieś spacery po okolicznej trasie rowerowej, w tym wypady na ruiny zamku co to są nieopodal (jakieś 200 metrów różnica wysokości). 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Najner napisał:

Panowie, treningów na YouTube teraz jest milion, niektóre naprawdę profesjonalne, często prowadzone przez fajne, młode dziewczyny (czyli oglądamy ładne pupy i ćwiczymy - przyjemne z pożytecznym).

A które jest pożyteczne; pierwsze czy drugie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, bob2000 napisał:

Polecam skakankę. Dobra dla dziewczynek i dla Mike'a Tysona. Wspaniały przyrząd ćwiczeń. Dla mnie absolutnie najlepszy. Poza tym ćwiczenia można sobie w domu robić, nie trzeba multisporta czy innych siłek. Trzeba tylko chcieć i tyle. A jak się nie chce to moim zdaniem nie ma co się męczyć. Nie każdy musi widzieć swojego wacka przy sikaniu.

Skakanka to jest hardcore. Przynajmniej jak się skacze z plecakiem lipidowym 30-40kg. 3 lata temu ze 108 zjechałem do 89, przebiegłem 10k, pompek narobiłem 55 w 9 serii, łącznie ponad 200 w godzinę, ale dopiero skakanka ostatecznie zniszczyła mi kręgosłup. 

I w ten sposób nie zostałem sportowcem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności