Skocz do zawartości
WIOSENNA PROMOCJA AUDIO 11.03-04.04.2024 Zapraszamy ×

Stabilność psychoakustyczna słuchawek


gruesome

Rekomendowane odpowiedzi

O co chodzi? O to, jak bardzo subiektywny odbiór dźwięku zmienia się wraz z długością trwania sesji odsłuchowej, ogólnym stanem psychofizycznym itp. Zakładam tutaj, że słuchawki są wygrzane i grają z taką samą resztą toru. Niby w takiej sytuacji powinno grać zawsze tak samo, ale zauważyłem, że są spore różnice między modelami w kwestii tej stabilności. Z czego to wynika? Nie wiem, podejrzewam, że akustyka niektórych słuchawek jest łatwiej przyswajalna dla mózgu i przez to łatwiej go "oszukać", tak aby "myślał", że słyszy naturalny dźwięk.

 

Temat wydaje mi się ciekawy, bo jest praktycznie zawsze pomijany. W recenzjach najczęściej będziemy mieli opisy najlepszych momentów. Potem kupujemy takie słuchawki, i mimo wygrzania więcej czasu możemy się męczyć ze słuchawkami niż czerpać z nich przyjemności.

 

Tutaj lista moich spostrzeżeń:

  • Grado SR60i i SR80 - te były dla mnie wybitnie niestabilne, mniej więcej pół czasu grały dźwiękiem zamulonym, a pół czasu dźwiękiem "telefonicznym" z wyostrzoną wyższą średnicą i szklistymi wysokimi.
  • DT880 - te były dla odmiany wybitnie stabilne, zawsze grały tak samo
  • Grado RS2e - dużo lepsza stabilność od SR60/80, ale coś zostało z dualizmu "muliście/telefonicznie". Zazwyczaj na początku odsłuchu mają lekki nalot słuchawki telefonicznej, który znika po ok. pół godziny słuchania.
  • Fostex T60RP - tutaj ciekawa sprawa, bo w oryginalnej formie te słuchawki raz na kilka odsłuchów w ogóle nie chciały grać normalnie, czyli dużą sceną z trójwymiarowymi bryłami instrumentów, i zaczynały grać dwuwymiarowym, delikatnym, jasnym dźwiękiem. Po tym, jak odkleiłem fizelinę naklejoną na otwory w muszli tego efektu nie doświadczyłem ani razu, i od tego czasu grają super stabilnie.

 

Jestem ciekaw, czy ktoś ma podobne spostrzeżenia? Na pewno jest dużo tutaj subiektywizmu, wpływ też ma np. to jakie słuchawki słucha się równolegle (bo mózg przyzwyczaja się do pewnego typu prezentacji). Ale jak dla mnie są wyraźne różnice między modelami, czyli niektóre słuchawki w temacie stabilności psychoakustycznej są po prostu wyraźnie lepsze od innych.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, vonBaron napisał:

U mnie to bardziej kwestia dnia czy nastroju. Potrafiłem ciepłymi słuchawkami rzucić w kąt po 15min odsłuchu bo grały mi za jasno.

 

Na pewno chwilowy "stan psychofizyczny" ma duży wpływ jak nasz mózg zinterpretuje dźwięk słuchawkowy, ale mi wychodzi, że jak się uśredni te wahania nastroju, to i tak wyjdą duże różnice między modelami słuchawek. Po prostu można by obok ocen "Przestrzenność" czy "Bas", dodać "Stabilność psychoakustyczna" jako obiektywną ocenę. Problem praktyczny taki, że trzeba mieć słuchawki przez kilka miesięcy, aby taką ocenę wystawić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, gruesome napisał:

słuchawki

Mnie zadziwiały hifimany re600. Po włożeniu do uszu kiepskość i suchość, a po 20min grania wręcz się nie chce przestać słuchać. Czyste naturalne granie i neutralizm z przepięknymi wokalami.

 

Ucho po prostu musiało się zmęczyć/przyzwyczaić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@gruesome te spostrzeżenia to z jakimś filtrem zasilania? Nie badałem osobiście w tym zakresie, bo nie posiadam filtra (chociaż próba jakiegoś UPSa majaczy horyzoncie), ale są wskazania że ten wpływ może być istotny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym siebie czytał. Mam dokładnie tak samo. Czasami jest to dla mnie wręcz zadziwiające jak jedne te same słuchawki potrafią się zmienić, czy też może ich odbiór na przestrzeni czasu. Ostatnio na tapecie Ultrasone Edition 9, gdzie mam momenty kiedy to grają mi po prostu najlepiej ze wszystkich słuchawek które do tej pory miałem (przynajmniej pod względem technicznym bo jeśli chodzi o tą mistyczną muzykalność i barwność które każdy opisuje inaczej, to można by się licytować). Na przykład dzisiaj pod względem wrażenia jak to mawiają na zagranicznych forach "feeling of being there" i realizmu dźwiękowego chyba mi Ultrasoniacze przeskoczyły jeśli nie wyżej niż Beyery T1v1, to przynajmniej na podobny poziom. A to jest moja referencja nazwijmy to właśnie takiego dźwięku "flagowego", że zakładasz słuchawki i czujesz, że to jest ten model w którym słychać coś specjalnego. Rozpostarta przestrzeń, wrażenie braku takiej ściany gdzie dźwięk się kończy, która normalnie w uśrednionych odsłuchach jednak występuje. Nadto, jeden instrument oderwany od lewej słuchawki gdzieś w lewym górnym rogu, nieco z przodu, drugi z tyłu głowy gdzieś po prawej stronie i sporo ciszej, czyli zakres dynamiki uchwycony - to taki przykład doświadczenia odsłuchowego które uśredniając gdzieś jednak zanika i wszystko zbija się w jedną całość, niekoniecznie wpływając pozytywnie na spójność, z której mój daczek według mnie słynie i dlatego go chciałem w ogóle mieć. 

 

W każdym razie, chodzi o wrzucenie wyższego biegu, powiedzmy, i to audiofilskie "wszystko gra o klasę lepiej" znane z recenzji. Co nic nikomu nie mówi, ale paradoksalnie w przypadku tej "stabilności psychoakustycznej" najprościej bez bablania opisuje sedno spawy. 

 

Generalnie ja tak mam odkąd tylko pamiętam, DAC z drobnymi i większymi modyfikacjami u mnie taki sam od wielu lat, amp od niespełna 3 więc też niemało. Wcześniej jednak jak jeszcze miałem inne wzmacniacze i inne słuchawki, bywało podobnie. 

 

Skoro już jesteśmy przy słuchawkach, to mam tak z każdymi - Ultrasy, Beyery T1v1 czy v2, Hawki Carbony, Aeony Closed - przykłady pierwsze z brzegu. Kiedyś miałem takiego dźwiękowego mindfucka że NHC mi grały ostro na sopranie niczym tesle - włącznie z syczeniem. Ciekawe tu może być to, że byłem świeżo po sprzedaniu Aeonów Closed i... Beyerów T1v1 właśnie. Dzień, dwa i się ustabilizowało, potem nawet porównywałem tę konkretną parę Hawków (które miały ślady użycia m.in. na padach) z praktycznie nówkami nieśmiganymi innymi Carbonami - grały identycznie.

 

W skrócie, sytuacje w których z opisów ciemne słuchawki grają mi jasno są na porządku dziennym, w drugą stronę to nie wiem czy tak się zdarzyło. 

 

Ciekawe doświadczenie miałem jak mi sprzęt w październiku wracał z upgradu (DAC i amp). Pierwszy odsłuch po nie pamiętam ilu dniach przerwy od stacjonarki (słuchałem przez dziurkę z integry która wycina mi doszczętnie bas i z iPhone'a 4G, gdzie jest na pewno lepiej ale bez rewelacji). Efekt? Takiego walnięcia basem w życiu nie słyszałem. Do tego jeszcze kable zasilające które z jednej strony nieco rozjaśniły mi brzmienie i wyostrzyły gdzieś wyższą średnicę/niższe wysokie, tak całościowo pogrubiły i wyrównały brzmienie jako całość. A i tak się czasem łapię że jest płasko. Przyzwyczajenie mózgownicy? A może przegrzanie :D

 

Gdzieś pisałem że nauczyłem się rozpoznawać poszczególne fazy dźwięku; od kremowości, barwności i spójności, po stonowane wrażenie rzeczywistości na bazie mega holografii, aż po suchość i płaskość, kompletną degrengoladę brzmieniową. Przyznam jednak, że czasami poszczególne etapy wchodzą na jeszcze i jeszcze wyższy level, że nadziwić się nie można. 

 

Być może są to oczywiste rzeczy, ale mnie te zjawiska intrygują, a czasami zwyczajnie irytują. No ale co zrobić ;)

 

 

Edytowane przez Undertaker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Undertaker napisał:

A jak ktoś nie pije? 

 

Handluj z tym ;)

Może powinien zacząć?

 

Zauważyłem że słuchawki z dużymi nausznicami grają inaczej gdy inaczej ułożę je na głowie. Że inaczej odbieram dźwięki gdy jestem wku***** (dużo bardziej niż bardzo wkurzony), wypity, zmęczony ale raczej w wszystkich słuchawkach które mam zmiany zachodzą podobnie.

  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, chico99 napisał:

Na kacu nic nie gra dobrze.

 

Mi chodziło o to, żeby nie kończyć sprawy na tym, że to tylko kwestia wpływu "nastroju". Wiadomo, że takie coś jest i dotyczy wszystkich zjawisk "zmysłowych". Jak ktoś będzie codziennie jadł jabłko tego samego gatunku, to codziennie też trochę inaczej będzie odczuwał jego smak, poziom słodkości itd. W wypadku słuchawek sytuacja jest cięższa niż w wypadku jedzenia, bo mózg nie bardzo jest naturalnie przystosowany do kreowania pełnowartościowej, przestrzennej muzyki z dwóch głośniczków przyczepionych do uszu 😀.

 

Jak sobie przeanalizowałem pod kątem "stabilności" słuchawki, których długo słuchałem, to wyszło mi, że różnice są duże w tym względzie. Dotychczasowe wpisy sugerują, że nie każdy takie coś zauważa 😀. Moja hipoteza jest taka, że największą stabilność mają konstrukcje półotwarte, a najmniejszą - otwarte nauszne w stylu małych Grado (i to jest powód, dlaczego Grado jest chyba jedyną firmą robiącą droższe słuchawki o tej konstrukcji). Nawet pamiętam dyskusje sprzed lat, gdy ktoś narzekał, że Grado czasami mu się przełącza w "tryb wiertarki". Ale ten ktoś raczej upatrywał przyczyny w gorszej jakości prądu dostarczanego chwilowo przez elektrownię 😀.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, chico99 napisał:

Na kacu nic nie gra dobrze.

Jak jestem "wczorajszy" to uwielbiam słuchać. Mam wtedy niemożliwe wyostrzony słuch i praktycznie zerową podzielność uwagi, co skutkuje skupieniem wyłącznie na słuchaniu. Wtedy bardziej trafiają do mnie teksty piosenek we wszystkich znanych mi językach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@gruesome Mnie wszystko gra tak samo, nie mam wahań. A gdy mam ogólne zmęczenie lub sesja trwa za długo i pojawia się zmęczenie, wtedy pora posłuchać ciszy. Takie zmiany o których piszesz to tylko w samolocie odnotowałem.

Edytowane przez bob2000
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, gruesome napisał:

subiektywny odbiór dźwięku zmienia się wraz z długością trwania sesji odsłuchowej, ogólnym stanem psychofizycznym itp. Zakładam tutaj, że słuchawki są wygrzane i grają z taką samą resztą toru. Niby w takiej sytuacji powinno grać zawsze tak samo, ale zauważyłem, że są spore różnice między modelami w kwestii tej stabilności [...]*

podejrzewam, że akustyka niektórych słuchawek jest łatwiej przyswajalna dla mózgu i przez to łatwiej go "oszukać", tak aby "myślał", że słyszy naturalny dźwięk.

 

[...]* W recenzjach najczęściej będziemy mieli opisy najlepszych momentów.   [...]*

 

Tutaj lista moich spostrzeżeń:

[...]*

  • DT880 - te były dla odmiany wybitnie stabilne, zawsze grały tak samo 

[...]*

Jestem ciekaw, czy ktoś ma podobne spostrzeżenia? Na pewno jest dużo tutaj subiektywizmu,  [...]*

 

niektóre słuchawki w temacie stabilności psychoakustycznej są po prostu wyraźnie lepsze od innych

Prosto- reszty się pozbądź.

Tyle po: Ultrasone Pro 900i, Pro 900, HFi 15g, Akai ASE 30 ,  (3  UNITRA Tonsil , lub -, bo niespamiętane u mnie- jaki model).

*cięte z cytatu 

PS.

Pominąwszy pierwsze 1-2 miesiące od wpięcia nowo zakupionych - potem za każdym razem u mnie stabilnie grają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, espe0 napisał:

Jak jestem "wczorajszy" to uwielbiam słuchać. Mam wtedy niemożliwe wyostrzony słuch i praktycznie zerową podzielność uwagi, co skutkuje skupieniem wyłącznie na słuchaniu. Wtedy bardziej trafiają do mnie teksty piosenek we wszystkich znanych mi językach.

 

To jeszcze nie jest kac, trzyma Cię jeszcze po wczorajszym.

10 godzin temu, paratykus napisał:

oprócz żony na nerwach nic mi nie gra.

 

Moja na drugi dzień jest do rany przyłóż, robi kawki, herbatki, donosi piwko, ugotuje dobry obiadek, a wszystko okraszone uśmiechem i dobrym słowem.

Tak na prawde to nie ...:(

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, chico99 napisał:

 

To jeszcze nie jest kac, trzyma Cię jeszcze po wczorajszym.

 

Moja na drugi dzień jest do rany przyłóż, robi kawki, herbatki, donosi piwko, ugotuje dobry obiadek, a wszystko okraszone uśmiechem i dobrym słowem.

Tak na prawde to nie ...:(

Dokładnie, przy prawdziwym kacu drażni nawet brzmienie ciszy...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że mam czas słuchać głównie w łóżku przed zaśnięciem, to jest mi praktycznie wszystko jedno jakie słuchawki założę, byle były wygodne. Oczywiście bardzo często odpływam już na 2 czy 3 piosence (potem się budzę z godzinę później, ściągam słuchawki i idę spać dalej), ale czasem (rzadko) potrafię i do 2 godzin dociągnąć.

Często zmieniam słuchawki, i nie przyzwyczajam się do konkretnych brzmień, za to szybko adaptuję (max kilka minut). Zasadniczo lubię słuchawki ciepło/naturalnie grające, choć np takie TH900 mimo pewnej agresywności też mi się podobały i dość szybko się na nie przestawiałem.

Mam też coś takiego co nazwałbym cyklicznym powtarzaniem się upodobań do danego typu grania. Objawia się to głównie na basie, gdzie są okresy, że musi być go sporo, a innym razem wystarcza mi normalna ilość. Różnie trwa ten cykl, ale chyba nigdy nie był krótszy niż pół roku, raczej jest to koło roku-półtora.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Perul napisał:

Mam też coś takiego co nazwałbym cyklicznym powtarzaniem się upodobań do danego typu grania. Objawia się to głównie na basie, gdzie są okresy, że musi być go sporo, a innym razem wystarcza mi normalna ilość.

 

O to to to to! Dlatego nie mógłbym mieć jednej pary słuchawek albo nie używać EQ. U mnie te interwały "basowe" trwają krócej niz rok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, xetras napisał:

Prosto- reszty się pozbądź.

 

Tyle, że ta "stabilność psychoakustyczna" to nie wszystko, zależy od zastosowania. Jak się ma kilka słuchawek i godzinę na odsłuch, to jak jedne źle zagrają, to nie ma tragedii, można zmienić, albo zająć się czymś innym. Ale faktycznie np. jak się słucha muzyki jako tło do pracy przez wiele godzin dziennie, to staje się to kluczowy element. Używałem kiedyś w takim celu SR60i, i te słuchawki po 2-3 godzinach stawały się narzędziem tortur - symulatorem wiertarko-odkurzacza. Używane w takim celu DT880 spisywały się znakomicie, z uśmiechem na ustach ściągałem je po 8-godzinnym słuchaniu.

6 godzin temu, Perul napisał:

Objawia się to głównie na basie, gdzie są okresy, że musi być go sporo, a innym razem wystarcza mi normalna ilość. Różnie trwa ten cykl, ale chyba nigdy nie był krótszy niż pół roku, raczej jest to koło roku-półtora.

 

Ciekawe, może to ma jakieś uzasadnienie biologiczne? Np. poziom witaminy D. Na pewno niski poziomi wit. D mocno zwiększa ryzyko pogorszenia słuchu (przykładowy link: https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0196070919309214). Hipoteza taka, że słyszysz więcej basu latem, a mniej zimą 😀.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to jest - najkrócej pisząc, objaw nieznany, ale ciekawy.

Do zamkniętych słuchawek już dawno temu się przyzwyczaiłem. Otwartych - w zasadzie nie poszukuję. Nie ta muzyka i nie ten styl słuchania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności