Skocz do zawartości

Empire Ears - fanklub


Methuselah

Rekomendowane odpowiedzi

Bravado dojechały i do mnie, właśnie robię pierwsze odsłuchy, więc jeszcze sporo przede mną ;) 

 

Ależ one kochają prąd... Z telefonu mocno tak sobie, brakuje trochę spójności, basu dużo, ale rozmemłany i jakaś taka cyfrowa wyższa średnica. Aune BU1 i xDuoo XD05 Plus, jest fajnie, znika cyfrowość, mocno rozrywkowe V z dużą kontrolą, przetworniki zaczynają grać zgodnie. Ale po balansie (kabelek Ego Audio Sake), wpięte w xDuoo TA-20... teraz to hula!

Mocno nasycone, spójne, średnica idzie do przodu, a bas z jednej strony próbuje wybijać plomby, z drugiej się nie rozlewa, No i mimo, że są dość bezpośrednie i grają mocno na pierwszym planie, to wyraźnie separują kolejne warstwy, mimo że na razie mam wrażenie, że w kwestii głębi bardziej grają do tyłu niż do przodu, może kwestia ułożenia w kanałach. Holografia świetna. O dziwo są mocno wrażliwe na jakość materiału, mam trochę płyt, które zamiast w studiu były nagrywane jakimś Kasprzakiem i Bravado robią z nich jeszcze większą kupę, mimo, że ciepły charakter grania i ogólna rozrywkowość z reguły przed tym chronią. W sumie trochę mi przypominają Periodic Audio BE na silnych sterydach i z mocno poprawioną sceną (i w cholerę lepiej wykonane), a to moje główne słuchawki spacerowe, więc wcale minie to nie smuci ;) Do metalu, jak znalazł.

Co bym zmienił pod siebie (pomijając prądożerność): jakby niska średnica była kapkę mniej wygaszona, a góra troszkę dalej wyciągnięta, to bym się nie obraził. Ale to już kwestia preferencji, nie jakości.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Inszy wysunięcie średnicy do przodu oraz "utwardznie" i poprawienie kontroli basu to przede wszystkim zasługa Ego Audio Sake, a nie większej dawki prądu. Ares II to dobry kabel, ale Sake jeszcze ciut lepszy. Spodobałyby ci się z Ego Audio Gin, ale cena prawie jak za same słuchawki.

Edytowane przez Methuselah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Inszy napisał:

Aż tak duża różnica? Cenowo w końcu oryginał nie leży wcale tak daleko od Sake...

 

Różnica w jakości aż taka duża nie jest, ale jest zauważalna - kontrola, wielkość sceny, oddanie planów. Ego Audio to ogólnie bardziej techniczne granie niż Effect Audio czy PW audio, a Sake wyraźnie różni się charakterystyką od Ares II.

 

Balans oczywiście też robi swoje pod kątem odbioru dźwięku (lepsza dynamika).

Edytowane przez Methuselah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Inszy napisał:

Bravado dojechały i do mnie, właśnie robię pierwsze odsłuchy, więc jeszcze sporo przede mną ;) 

 

Ależ one kochają prąd... Z telefonu mocno tak sobie, brakuje trochę spójności, basu dużo, ale rozmemłany i jakaś taka cyfrowa wyższa średnica. Aune BU1 i xDuoo XD05 Plus, jest fajnie, znika cyfrowość, mocno rozrywkowe V z dużą kontrolą, przetworniki zaczynają grać zgodnie. Ale po balansie (kabelek Ego Audio Sake), wpięte w xDuoo TA-20... teraz to hula!

Mocno nasycone, spójne, średnica idzie do przodu, a bas z jednej strony próbuje wybijać plomby, z drugiej się nie rozlewa, No i mimo, że są dość bezpośrednie i grają mocno na pierwszym planie, to wyraźnie separują kolejne warstwy, mimo że na razie mam wrażenie, że w kwestii głębi bardziej grają do tyłu niż do przodu, może kwestia ułożenia w kanałach. Holografia świetna. O dziwo są mocno wrażliwe na jakość materiału, mam trochę płyt, które zamiast w studiu były nagrywane jakimś Kasprzakiem i Bravado robią z nich jeszcze większą kupę, mimo, że ciepły charakter grania i ogólna rozrywkowość z reguły przed tym chronią. W sumie trochę mi przypominają Periodic Audio BE na silnych sterydach i z mocno poprawioną sceną (i w cholerę lepiej wykonane), a to moje główne słuchawki spacerowe, więc wcale minie to nie smuci ;) Do metalu, jak znalazł.

Co bym zmienił pod siebie (pomijając prądożerność): jakby niska średnica była kapkę mniej wygaszona, a góra troszkę dalej wyciągnięta, to bym się nie obraził. Ale to już kwestia preferencji, nie jakości.

 

Daj im pograć koniecznie, bo to jedne z tych słuchawek, gdzie usłyszałem efekt wygrzewania. :) I faktycznie są prądolubne, po SE z ZX300 słuchało się ich mocno średnio. Dostały prądu z balansu i o - inne doki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

To ja też się zgłoszę z testowymi Empire Ears, ale z serii Professional. Dostałem je tuż przed Świętami i nie ukrywam, trochę zwlekałem z napisaniem o nich paru zdań, bo to najbardziej niejednoznaczne, najbardziej intrygujące i jednocześnie najdziwniejsze słuchawki jakie miałem okazję kiedykolwiek słuchać. Słuchawki, które miałem okazję posłuchać na AVS i w pierwszej chwili mnie odrzuciły, ale jednocześnie pozostawiły po sobie tak mocno osiadające w głowie wrażenie, że musiałem ich posłuchać ponownie.

 

Mowa tutaj o modelu Phantom, czyli flagowcu zbudowanym w oparciu o "tylko" 5 przetworników armaturowych. Celowo napisałem "tylko", gdyż Empire ze swoich customowych armatur wyciąga kosmiczne efekty, czego dowodem są chociażby ESR, w których za żadne skarby bym nie powiedział, że są jedynie 3 BA. 3BA za 4k pln? Ktoś tu pewnie oszalał? No tak, oszalał ten, kto zestroił je w taki sposób, bo mnie się bardzo spodobały. O ile jednak ESR się spodobały, tak Phantomy mnie urzekły i zaintrygowały swoją wyjątkowością. Mogę na pewno powiedzieć, że nie są łatwe w odbiorze, a do tego są diametralnie wręcz różne od moich Vantage. Vantage są funowe, ekscytujące i poniewierająco efektowne ze swoim czasem wręcz przegiętym basem, z mięsną średnicą i gładką górą, a przy tym szeroką, dobrze poukładaną sceną w której nie brakuje głębi. Za to Phantom dają coś diametralnie innego, a nawet rzekłbym, że unikatowego do stopnia, w którym potrzebowałem kilku dni, żeby się z nimi oswoić. Tak naprawdę słowami trudno jest w pełni oddać ich charakter, który przywodzi mi na myśl klimat lekko przydymionego klubu, w którym można napić się craftowego piwa, wygodnie rozłożyć na miękkiej, zamszowej kanapie, a z głośników sączy się przyjemna, wolna muzyka pozwalająca się w pełni zrelaksować. No ale dość przenośni i porównań, pora na konkrety   :)

 

1.jpg

 

Bas, co zaskakujące, choć dość miękki, ciepły i masywny, może się pochwalić nielichym, nisko schodzącym sub-basem. Decay basu jest dość wolny, bliżej mu do ciepło strojonego dynamika, niż szybkiej armatury, która wybrzmiewa krótko. Niemniej instrumenty perkusyjne brzmią zaskakująco dobre biorąc pod uwagę bas, który jest raczej rozluźniony i miękki, niż twardy. Niektórym może nawet brakować nieco impaktu, solidnego uderzenia, ale to też po części kwestia kabla. Średnica jest... cudowna. To mój ulubiony element Phantomów i coś, co na początku może wywoływać wrażenie "dziwności", ale po czasie jest cholernie urzekające. Pełna, mięsna, dość gładka i soczysta, a jednocześnie odrobinę zagęszczona poniżej progu standardowej naturalności, przez co wszystko brzmi tak niesamowicie czarująco. Niższa średnica jest lekko wypchnięta, więc jak Robbie Williams zaśpiewał mi w "Supreme" to mało mi nie zerwało ze stóp laczków razem ze skarpetami, a akurat miałem grube frotte, więc nie w kij dmuchał. Wyższa średnica jest bardziej neutralna, może nie tak pełna, ale wciąż niesamowicie czarująca z bardziej zaakcentowanymi i bezpośrednio - ale nienachalnie - podanymi wokalami. W tym wszystkim zachwyca ich przejrzystość właśnie w środkowym zakresie. Soprany to już gładkość i lekkie przyciemnienie. Dla fanów rozciągniętej, błyszczącej góry to nie będzie to, bo o ile w niższym sopranie jest podbicie dające odrobinę klarowności, tak wyższy sopran jest już wyraźnie wygładzony. Brakuje też odrobinę powietrza, tego oddechu, który pozwoliłby im zagrać swobodniej, ale jestem pewien, że właściwym kablem dałoby radę tę kwestię poprawić. Scena? Na szerokość raczej średnia, z bliskim pierwszym planem i trzymająca się mniej więcej w obrębie ramion. Zdecydowanie lepiej wypada głębia i tu Phantom budują wielowarstwowy spektakl. Sama scena jest bardzo dobrze uporządkowana, ze świetnymi przejściami i oddaniem efektu stereo. Przejścia na boki od skraju do skraju sceny są bezbłędne, płynne i efektowne. Scena na wysokość również budowana jest w sposób robiący wrażenie. Brakuje nieco separacji i chociaż źródła pozorne mają dobrze oddane bryły, to nieco brakuje twardszego między nimi konturu, który mocniej oddałby ich niezależność. Rozwala za to detaliczność, pozycjonowanie i precyzja umieszczenia źródeł w przestrzeni.

 

Ogólnie dla mnie Phantom nie są super uniwersalne. Do metalu brakuje mi szybkości i twardości w basie, tej gwałtownej i surowej energii, którą oferują mi chociażby Vantage, ale również... Dunu Falcon C, które są chyba moimi ulubionymi dokami do metalu. Za to do spokojniejszego, bardziej kameralnego grania i muzyki gdzie wokalista gra pierwsze skrzypce, Phantom pokazują swoją potęgę. Robbie Williams? Spektakularny. Daughter? Czarujące. Ulver z nową płytą? Urzekające. Chelsea Wolf? Cudo. Heilung? Danheim? Skald? Magia i moc.

Jako źródło jeszcze podpowiem, też nie sprawdzi się wszystko. Z Sony WM1A po balansie robi się za gęsto, za ciepło i zbyt kluchowato. Z DX220 na AMP1 jest cudownie i fantastycznie, ale z AMP8 to już prawdziwe cuda się dzieją. Gdyby tak dodać kabelek, który jeszcze utwardzi bas i tchnie w nie odrobinę powietrza, to w połączeniu z DX228 byłby uber-sztos. Cena? Trudna do przełknięcia, bo to w końcu nie małe pieniądze. Niemniej Empire daje za tą kasę coś wyjątkowego, co może nie rzuci na kolana od pierwszego odsłuchu i nie porwie każdego, ale na dłuższą metę uzależnia. I z jednej strony mówię sobie, że ja ich wcale nie chcę, a z drugiej musiałem wkurzyć @Mayster zwlekaniem z ich oddaniem, bo po prostu trudno było się od nich oderwać. No ale przynajmniej po prawie miesiącu leżenia odłogiem, znów zacznę słuchać Vantage :D

 

P.S. Jak ktoś będzie miał okazję posłuchać ich, to polecam. Tylko usiąść wygodnie, zrelaksować się i pozwolić im pograć. Dać się oczarować i porwać, pozwolić, żeby przemówiły. Wtedy można zrozumieć, czemu mają taką rzeszę wiernych fanów.

Edytowane przez Vaiet
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi z kolei Bravado coraz mniej pasują do metalu, właśnie przez bas - za miękki jest. Jeszcze nie bawiłem się eq, bo pewnie coś tu można pozmieniać, ale czasami brakuje mi odrobiny szaleństwa na dole. Ale blues... ależ to wciąga, z potężną masą na dole, szczególnie że wokale stoją na bardzo wysokim poziomie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Inszy napisał:

Mi z kolei Bravado coraz mniej pasują do metalu, właśnie przez bas - za miękki jest. Jeszcze nie bawiłem się eq, bo pewnie coś tu można pozmieniać, ale czasami brakuje mi odrobiny szaleństwa na dole. Ale blues... ależ to wciąga, z potężną masą na dole, szczególnie że wokale stoją na bardzo wysokim poziomie.

Mnie mniej niż bas w metalu brakowało niższej średnicy. Ta jest lekko cofnięta, a przy za szybkich partiach potrafiła się zgubić, co brzmiało czasem jak dławienie. Zdarzało się to jednak rzadko i to na niektórych gorzej zrealizowanych kawałkach. Niemniej w kwestii metalu temat jest dość śliski, bo jeden będzie szukał brzmienia do bólu technicznego i szybkiego, a inny pełnego i masywnego. Ja lubię oba, zależnie od nastroju i fazy księżyca :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dylemat związany z doborem kabla do LX.

 

Który z poniżej wymienionych kabli według Was sprawdzi się najlepiej z Empire Ears Legend X w muzyce elektronicznej:

 

- Effect Audio Janus Basso

- Effect Audio Janus Dynamic

- PWaudio 1950s

 

 

Będę wdzięczny za wszelkie sugestie i pomoc w wyborze.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dubnobass z tych trzech modeli najlepszy będzie Effect Audio Janus Basso - ma świetny subbas, twardszy bas niż standardowo, nieco wyniesioną górę, większa przestrzeń, bardziej klarowny niż Basso Dynamic.

 

PW audio 1950s i Effect Audio Janus Dynamic to kabelki dla fanów pełniejszego brzmienia, kształtnych instrumentów. Oba wyróżnia naprawdę świetna dynamika i naturalne brzmienie. Świetne pod "żywe instrumenty" (z tej dwójki 1950s nieco lepszy pod elektronikę przez większą scenę).

Edytowane przez Methuselah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, dubnobass napisał:

Dziękuję za szybką odpowiedź. Podsumowując... pomimo tego, że LX same w sobie są mega basowe, to do elektronicznych brzmień powinienem wybrać mimo wszystko Janusa w wersji Basso, tak?

 

Tak jest nazwany. Bas na nim jest czystszy, bardziej zwarty w midbasie niż na Ares II. Subbas jest podbity i gra główne skrzypce, a przy tym jest wyraźnie lepszej jakości niż z Ares II. Góra jest zaakcentowana, co dodaje powietrza i poprawia klarowność. Wersja Dynamic ma pełniejszą średnicę, również ma lekko zaakcentowany środkowy bas. Dodaje masy instrumentom, a przy tym może zabrzmieć mniej klarownie.

Edytowane przez Methuselah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 miesiące temu...
  • 5 tygodni później...

Coś cicho w wątku wiec ....Po pierwszym ,nienajlepszym wrazeniu jakie zrobiły na mnie Bravado dałem im druga szansę ....i dobrze ,ze tak się stało. Myślę ,ze wielu mogą spodobać się bardziej niż Nemesis.

 

20200516_225106.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Prawie miesiąc i żadnego postu? Matko bosko czenstochosko! O__O

 

Jakie Vantage są, wie już spora rzesza ludzi. Absolutnie niepoprawne, nieaudiofilskie, niereferencyjne, podkolorowane, basowe, ciepłe, gładkie, cholernie angażujące i efektowne granie. W uproszczeniu, mają po prostu po****ny bas i parę innych ciekawych fajnych ficzerów poza tym :D 

Sęk w tym, że odkryłem jak zrobić z Vantage coś absolutnie kozackiego, co wciąż jest w sumie trochę Vantage, ale takim na sterydach. Z masywnego osiłka zrobił się wyrzeźbiony do przesady atleta - ale po kolei.

EA Ares II jaki jest, też pewnie sporo osób wie. Genialna referencja jeżeli chodzi o miedziane kable i jako sam w sobie, trudny do zastąpienia bez uciekania w spore koszta. Na Vantage testowałem kilka kabli, żaden nie podszedł jak Ares, bo choć coś któryś robił lepiej, to całą resztę robił gorzej i w efekcie zawsze wracałem do Aresa. Do czasu, aż zaaplikowałem cudo o nazwie CM Cable Penumbra 4. Coś mnie ruszyło, że to w sumie fajnie gra, ale czegoś brakuje. Posłuchałem, podumałem i uznałem, że mimo wszystko jednak z Aresem chyba trochę lepiej. Parę dni kolejnych minęło i przypomniało mi się, że w prawilnej saszecie na kable i tipsy leży sobie para Azla Sedna, o których zapomniałem totalnie, a które testowałem chwilę z Vantage przy okazji wstępnej oceny Craft Ears Six. Tyle tylko, że Ani Vantage + Ares + Sedna, ani Vantage + Penumbra + FInale E-Type nie siadły. Muszę mówić, co zrobiłem dalej? :D 

 

Yez!!!!!!!! Vantage + Penumbra + Sedna = eargazm. Bas się utwardził, stał o wiele lepiej kontrolowany, spójny, a akcent przesunął w stronę sub-basu z racji mniejszego nacisku na mid-bas. Średnica się oczyściła, stała klarowniejsza i bardziej przejrzysta, a góra równiejsza, z większą ilością powietrza, choć wciąż gładka. Scena urosła w każdą stronę, poprawiła się rozdzielczość i detaliczność. Skok w dynamice jest kozacki. Jak nie lubiłem Vantage w metalu, bo były za tłuste i za wolne, tak teraz nie tylko zakochałem się w nich, ale uważam je za diabelnie uniwersalne słuchawki. Orbit Culture? FOCK YEAH! Aurora? Gimme moar! Nadal fun, nadal podkolorowanie, ale zmiany są tak drastyczne i tak pozytywne, że cieszę się jakbym kupił sobie nowe słuchawki :D

 

Zdjęcie wrzucę, jak będzie lepsze światło do zrobienia takowego, bo sam kabelek jest mega i pasuje idealnie do czarnych obudów Empajerów. 

 

Szczególne podziękowania dla @Methuselah za parę Sedna. Zią, jesteś wielki! ❤️

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vaiet i Penumbrę...

 

Swoją drogą to ten kabelek z beztlenowej miedzi i cynowanej miedzi nie jest nawet oficjalnie zapowiedziany jeszcze. Sam zasugerowałem im połączenie i nazwę :D Wersja 8-żyłowa jest konkretna, ale gra nieco inaczej niż 4-żyłowa.

Edytowane przez Methuselah
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Methuselah napisał:

@Vaiet i Penumbrę...

 

Swoją drogą to ten kabelek z beztlenowej miedzi i cynowanej miedzi nie jest nawet oficjalnie zapowiedziany jeszcze. Sam zasugerowałem im połączenie i nazwę :D Wersja 8-żyłowa jest konkretna, ale gra nieco inaczej niż 4-żyłowa.

I Penumbrę :D Najlepszy prezent na dzień dziecka jaki dostałem mimo, że spóźniony xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Zarejestruj się aby mieć większy dostęp do zasobów forum. Przeczytaj regulamin Warunki użytkowania i warunki prywatności związane z plikami cookie Polityka prywatności